Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Pisanie 18.04.15 19:54  •  Oddział "specjalny" Ronin  - Page 3 Empty Re: Oddział "specjalny" Ronin
Patrzyła jak hełm unosił się, wydając z siebie lekkie syczenie. Jakby ktoś zassał powietrze, to było ohydne. Nie to co zawartość. Nadal przestraszona, nieco zmęczona i ranna dziewczyna patrzyła w oczy kogoś, kto równie dobrze mógł zostać jej przyjaciółką. W innych okolicznościach, oczywiście. Może w szkole, może na podwórku przed blokiem. Gdyby w M-Mieście były bloki. Gdyby ona była Japonką. Mimo wszystko odpowiedziała uśmiechem, sadowiąc się wygodniej na siedzeniu i starając, by jak najmniejszy odcinek nagiej skóry dotykał nagrzanej skóry.
Obóz dla uchodźców. Przecież już miała swój dom. Chciała zaprotestować, ale zdała sobie sprawę, że owi ludzie wcale nie byli szoferami, którzy mogliby ją zawieźć do świątyni. Oni jedynie pomagali jej uciec przed pewną śmiercią. Spojrzała we wskazanym kierunku, czekając na to co miało się stać.
Scena jak z filmu. Jej usta mimowolnie się rozchyliły ze zdziwienia, gdy podziwiała cały spektakl jakby nie chodziło o pozbawianie życia innych istot. Odruchowo też zmrużyła oczy, nawet przysłoniła je dłonią, widząc wszechogarniające światło. Nie chciała uronić ani odrobiny, irytowało ją każde mrugnięcie, które musiała wykonać.
A potem wsiadł i cały czar prysł, przysłonięty cuchnącym dymem. Zamknęła usta, poprawiła się na swoim miejscu i podniosła rękę, która niechcący spotkała się z chłodną stalą karabinu. Splotła je na podołku i pewnie by już nic nie powiedziała (tak, znów), gdyby nie propozycja fajki.
Spojrzała na opakowanie, na twarz żołnierza i ponownie na opakowanie. W końcu pokręciła głową.
- Dziękuję. I nie jestem księżniczką. - Nie oburzyła się, po prostu czuła potrzebę powiedzenia czegoś. Ostatnio nie odzywała się zbyt często, starszyźnie nie podobało się jej podejście do życia. Karali ją za nie, lecz cóż poradzić? Zagryzała jedynie wargę i brnęła dalej w całe to gówno. Spojrzała na tył głowy kobiety. - Nadal nie powiedziałaś kim jesteście. I jak do was mówić. Pluja - nieco się skrzywiła, wymawiając obce słowo. To wcale nie było takie proste! - już mi zapadł w pamięć, a co z tobą? I ogólnie też, nie przypominacie tutejszego wojska.
A o tym akurat coś wiedziała.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.04.15 17:54  •  Oddział "specjalny" Ronin  - Page 3 Empty Re: Oddział "specjalny" Ronin
Jej warga nieznacznie drgnęła w odpowiedzi na bardzo wyczerpujące przedstawienie się. Właściwie nie mogła niczego nowego zanotować w pamięci o tym osobniku, który odstraszał, lekko obrzydzał nawet ale za to bardzo ją intrygował. Nieznajomy, niemiły, wkurwiający Cię w dodatku koleś każe Ci za sobą iść - nie, nie prosi, on KAŻE, jakby był jakimś pierdolonym królem. Nieczęsto zdarzają się podobne sytuacje.
W końcu opuściła głowę z cichym westchnięciem, chcąc kopnąć następny kamyczek. Jej stopy, pomimo bardzo miękkich poduszek (oddałaby wszystko za typowo kocie łapy, a nie hybrydę zwierzęcych i ludzkich) ciągle zapadały się w piasku, przez co od czasu do czasu przechylała się na wszystkie strony, machając bezradnie rękami. Ze zdziwieniem dostrzegła, że mężczyzna nie ma takiego problemu - szedł w miarę zgrabnie, nie zostawiając po sobie prawie żadnych śladów. Jakim cudem? Był kilka razy cięższy od niej! To pewnie jakieś obuwie wysokiej technologii. Ale i w to nie chciało jej się zbytnio wierzyć.
Jej podejrzenia potwierdziło tylko dziwne zachowanie żołnierza. On się modli? - pomyślała, rozglądając się niedyskretnie wokół. Może oni szukają skarbu? - Dobra. - odpowiedziała, skupiając się przez chwilę i przybierając iluzję. W tej samej chwili usłyszała warkot potężnych silników, co trochę ją zaniepokoiło. A co, jeśli to s.spec, a to wszystko to pułapka?
Spojrzała na mężczyznę, również postanawiając wyciągnąć swój papieros. Przypomniała sobie o tajnej kieszeni Behemota, gdzie trzymała trzy zapasowe fajki. Pozostały dwie, na jej szczęście. Z ulgą przygryzła jej koniec, przez chwilę kłócąc się z zapalniczką, która chyba właśnie oddała ostatni swój płomień. Trudno. Ważne, że miała teraz co palić!
"Ich transport" faktycznie się zbliżał. Oprócz ostrego światła reflektorów słychać było rosnący w sile, zbliżający się ryk silnika. Skoro on był żołnierze, to i oni musieli nimi być... Może polują na coś/kogoś, bo są głodni, bo im s.spec żarcia nie daje. Może szukają nowych do wojska - doszły do niej jakieś plotki o obowiązkowym poboru do wojska - albo działają na zlecenie naukowców.
O, cholera! Że też o tym nie pomyślała! To jest pułapka. - Eee... wiesz... nie wiem, czy to najlepszy pomysł... - zaczęła mruczeć, nie spuszczając nadjeżdżającego samochodu z widoku, przy okazji wycofując się małymi kroczkami.
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.04.15 20:48  •  Oddział "specjalny" Ronin  - Page 3 Empty Re: Oddział "specjalny" Ronin
A miało być tak miło i przyjemnie. I przede wszystkim bez większych problemów. Owszem, nie zakładał, że od razu odnajdzie jakieś miasteczko czy też zbiorowisko ludzi, gdzie zostawi kobietę, nawet zakładał, że w połowie drogi oblepi go chmara tego białego gówna, ale nie przypuszczał, że stanie się to ta stosunkowo szybko. Na domiar złego wiatr zdmuchnął go tak, jakby był świeżo wyklutym pisklakiem z gniazda, który nie potrafi albo zapomniał jak się lata. Przecież to było niedorzeczne. Owszem, przy silniejszych wiatrach latało się ciężej, ale latało się. Jak ptak. A tu taka niespodzianka. Nim zdążył się zorientować, mknął już w dół, kurczowo trzymając kobietę, by nie wypuścić jej ze swych ramion, rozpaczliwie starając się złapać równowagę i wyrównać lot. Ale i to nie powiodło się. No jak cholerny pisklak, który wypada z gniazda.
Wydał z siebie zduszony jęk, kiedy przywalił o coś metalowego. Kolejny jęk, tym razem uprawniony i warknięcie i hebrajskie słowo, którego nie powinien wypadać. Powoli uchylił powieki, starając się wzrokiem zarejestrować wszystko dookoła. To, gdzie się aktualnie znajduje, jak daleko jest kobieta i czy wciąż żyje, czy jest sam, jednocześnie próbując oszacować czy nic sobie nie złamał. Chyba nie. Ruszał się, więc najpewniej skończyło się na licznych siniakach i zadrapaniach. Zaczął niezgrabnie zbierać się z… tego czegoś, na czym wylądował, chyba śmigłowiec? Cokolwiek. Chciał dostać się do dziewczyny, lecz nim zdążył drgnąć, tuż obok niego rozległ się obcy głos.
No i masz. Gorzej chyba być nie może, prawda?
Pewnie może.
Kąciki ust Nathaira drgnęły wykrzywiając się w grymasie pełnym niezadowolenia, kiedy zaczął unosić powoli obie ręce w geście poddania. No i teraz proszę państwa mamy rozmowę z człowiekiem-widmem.
- Zapewne nie zamierzasz się pokazać, prawda? Brak odwagi czy jak? – zapytał spokojnie, w głowie dodając obelgę kierowaną w stronę mężczyzny. - Niewidzialność? Super ultra kombinezon? I kto tu jest mutantem. – warknął cicho. Powinien stulić gębę na kłódkę. Zdecydowanie.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.05.15 22:57  •  Oddział "specjalny" Ronin  - Page 3 Empty Re: Oddział "specjalny" Ronin
Taihen Shi

Pokryte kolcami bieżniki opon rozrzucały piach na boki kiedy pojazd przecinał kolejne wydmy. Silnik mruczał, drobny pustynny pył uderzał raz po raz o okna i karoserię, zabójczo szybki rytm wybijały pracujące na pełnych obrotach wirniki klimatyzacji.
Surowy jakby mogło się wydawać krajobraz Desperacji rozmywał się za matowiejącymi od chmury piasku szybami.
Żołnierz obok obrzucił kapłankę złorzeczącym spojrzeniem swoich mętnych oczu i wycedził przez zaciśnięte zęby
Każda chce być księżniczką.
Po czym odwrócił się i zatopił wzrok gdzieś w odległym punkcie horyzontu. Jego dłoń czasem tylko wędrowała do usty by zaćmić skrytego pomiędzy palcami niedbałego skręta, najwyraźniej zrobionego z papieru książkowego, a usta wypuszczały tylko leniwe chmury szarego dymu, który gdyby nie intensywna cyrkulacja powietrza z pewnością w szybkim tempie wypełnił by całe wnętrze pojazdu.

Dziewczyna warknęła coś do niego, kilka niezrozumiałych słów po czym znów z uśmiechem przemówiła.
Wybacz za niego, to świetny żołnierz ale człowiekiem jest do dupy
Mówiła do Taihen, ale po karcącym tonie dało się wyczuć, że słowa kierowała do mężczyzny.
A wracając do Twojego pytania, Jestem Porucznik Rodriguez, drugi batalion medyczny dywizji Indianhead, ten przyjemniaczek obok Ciebie to nie kto inny jak sierżant Liebgott z okrytego złą sławą siedemdziesiątego piątego batalionu airborne, jak Was nazywali Pluja?

Latająca rzeźnia. Odpowiedział jej z niesmakiem tamten.

Ach no tak, karny oddział specjalny, sami mordercy i psychopaci, ale nie martw się słonko resocjalizacja neuronowa robi swoje jest potulny jak owieczka. Zachichotała cicho i cmoknęła w powietrzu w jego kierunku, za nic biorąc sobie pełne złości spojrzenie jakie na nią skierował.

I owszem nie jesteśmy stąd, przebyliśmy cholernie długą drogę, żeby się tutaj dostać, ale po prawdzie to przede wszystkim jesteśmy ostatnią linią obrony świata człowieka, nowe owoce ewolucji usiłują przerwała na chwilę, opuściła wzrok i kontynuowała zająć nasze miejsce na piedestale łańcucha pokarmowego, stąd te miny. Ach! Zapomniałabym, nasz przecudny, małomówny kierowca! To Wiadro, nie zwracaj nawet na niego uwagi to robot, nie ma za dużo po powiedzenia.

Otworzyła jeszcze usta próbując coś jeszcze powiedzieć, ale Liebgott uciszył rozgadanego oficera wymownym przyłożeniem palca wskazującego do ust, najwidoczniej już powiedziała za dużo.
Skołowana dziewczyna zareagowała natychmiast.

A ty jesteś?


Lentaros

Cokolwiek siedziało pod ziemią zareagowało na pięść androida zaciskającą się wokół swojej kończyny. Dziwna macka wyskoczyła, oddzieliła się od reszty odnóża i została w jego ręce. Panicznie dygocząc w agonalnych spazmach, obślizgła, pokryta grudkami ziemi włócznia kilka razy przeszyła powietrze tuż obok jego głowy by potem niemal natychmiast zastygnąć w bezruchu. Niewidzialna bestia odrzuciła swoją broń, tak jak zagrożona jaszczurka gubi ogon.
Ostrze miecza weszło topornie w rozmiękły, cuchnący rybią posoką piasek, ścięty sztych katany nie nadawał się do pchnięć, niemniej narzędzie kierowane ręką swojego pana wykonało zadanie wedle swoich możliwości.

Głupcze! To siedzi głębiej, jak chcesz się przydać to ich osłaniaj!
Ryczał za jego plecami znajomy już, szorstki głos wymedalowanego złotymi beretkami oficera. Strzelbę trzymał jedną ręką, opartą lufą ku ziemi, a w drugiej dłoni pobłyskiwała zdobiona oficerska szabla, w stylu ukraińskim, jej końcem wskazywał dwójkę miotających się w pobliżu żołnierzy, których karabiny przewieszone były przez ramiona, a ręce zajęte rurami zakończonymi metalowymi, aluminiowymi walcami. Wbijali te kije ostro zakończonymi końcami w ziemię, przeskakując co chwilę kilka kroków.

Macki zaczynały się gubić, zniknęła wcześniejsza precyzja ich uderzeń, wysuwały się z ziemi coraz częściej i bardziej chaotycznie, zostawiając zakutym łbom więcej czasu na reakcję. Żołnierze wykorzystywali to bezlitośnie, każąc chciwe łapska tajemniczego wroga seriami karabinów i dźgnięciami bagnetów.

Między Lentarosem, a parą bezbronnych "ogrodników" wyrosła kolejna kończyna. Była znacznie dłuższa i zakończona parą zakrzywionych kolców, przypominających odwrócone kleszcze, coś nowego. Niemal natychmiast pomknęła w kierunku androida, szczękając ostrymi jak brzytwa pseudo żuwaczkami.


Nathair

Paskudne nasiona, które przez cały ten czas musiały już nieźle zaleźć stróżowi za skórę zatrzymywały się w powietrzu przed nim, tworząc coś na kształt ludzkiej sylwetki, tylko po to, żeby po kilku sekundach zniknąć.
Maskowanie człowieka prze nim działało więc bez ustanku i o jego realnej obecności utwierdzały go tylko słowa.
Nie pyskuj cwaniaczku!
I uderzenie czymś zimnym i metalowym w policzek. Cios nie był mocarny, nie wytrącił anioła z równowagi, zapewne miał za zadanie przywołać go do porządku i uświadomić, że w swoim aktualnym położeniu, żarciki i obelgi nie były wskazane.

Panie majorze, ten mutant przywlókł tutaj Panią doktor. Dorzucił drugi niewidzialny człowiek, a ciało bezwładnej kobiety uniosło się lekko w powietrzu.
Jest nieprzytomna. Straciła sporo krwi, ale stan stabilny, wyjdzie z tego. Zaraportował nowy głos.

Powietrze przed Nathairem zadrgało i w miejsce pustki pojawiła się postać.
Długa szara błyszcząca peleryna z głęboko naciągniętym na głowę, równie szarym kapturem, spod którego widać było tylko dwa pobłyskujące na zielono punkciki. Anioła i zakapturzonego strzelca rozgraniczała wielka armata, wielkokalibrowy karabin wyborowy z ultra skomplikowanym systemem optycznym. Sprzęt tak nienaturalnie futurystyczny, że śmiało można było przypuszczać, iż obcy przyleciał tu na pokładzie jakiegoś statku kosmicznego i nie był człowiekiem.

Kurwa, to weź ją ocuć i zapytaj o obiekt, musimy znać status obiektu. Rzucił oprawca Nathaira, a przekleństwa ukróciły potencjalne myśli o pozaziemskim pochodzeniu przybyszy, kosmici nie znali by przecież ludzkich wulgaryzmów? Mężczyzna znów skupił na aniele swoją uwagę i odezwał się już spokojniejszym tonem, nie opuszczając jednak broni.

Co z nią robiłeś? Jaki jest status obiektu? Żyje? Został zniszczony?
Anioł mógł się tylko domyślać czym był ten enigmatyczny obiekt, którego najwidoczniej tak pragnęli ludzie widma.


Marcelina

Typ wyrósł jak znikąd tuż za jej plecami, tak, że próbująca wykraść się Marcelina uderzyła plecami o jego porysowany napierśnik. W ustach nadal miał papierosa, którego wątły żar rzucał odrobinę światła na posępną, poranioną twarz mężczyzny, który przedstawił się jako Żołnierz, a ta właśnie twarzy wyrażała ni mniej ni więcej niż czystą dezaprobatę. Przeszywające spojrzenie świdrujących węgielków, które służyły mu za oczy przygwoździło ją do ziemi. Wyjął z ust papierosa i pochylił się nad wymordowaną.
Pojazd zatrzymał się, a światło rzucone przez reflektory oblało postać mężczyzny.
Jego twarz stała się niewyraźna, a jedynym co wyróżniało się w tym oślepiającym błysku był jego papieros. Zwykły niedbale zwinięty skręt, najwyraźniej z kawałka jakiejś  gazety, ale niewielka odległość w jakiej znajdował się od twarzy kocicy sprawiała, że była wstanie przeczytać część słów jakie nadrukowane zostały ponad tysiąc lat temu na tym kawałku sprasowanej celulozy, a brzmiały one następująco: nie je teś gotowy umrzeć za _olność, wyrzuć to s owo ze...

Niezbyt zrozumiały fragment jakiegoś cytatu z archaicznej, wręcz starożytnej gazety, a chwilę później jego słowa.
Cykasz się? Gdzie się podział ten wielki twardziel?! To nie była oblega, w żadnym razie, pogardliwy ton, niezbyt wysublimowane słownictwo, chuj rzucał jej pierdolone wyzwanie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.05.15 12:37  •  Oddział "specjalny" Ronin  - Page 3 Empty Re: Oddział "specjalny" Ronin
Nie nadawał, zaiste, ale w tej chwili nie miał lepszych pomysłów co z tym zrobić, bo grzebanie dłońmi w piasku wydawało się być pomysłem dość... Żenująco słabym, dlatego też jedyne co mu wpadło do głowy to użycie katany...
Choć zapominał o mieczu z mniej ściętym czubkiem, z jakiego mógł skorzystać, a jaki miał na plecach. Welp, właśnie to skojarzył na dźwięk krzyków jego "znajomego" oficera, dlatego skrył ostrze katany bezpiecznie w pochwie a dobył miecza z pleców, gotów do dalszej walki z... Lekko lepszym przygotowaniem.
Pomknął wzrokiem za wskazaniem okutego w stal mężczyzny, najwidoczniej wskazującego dwójkę ludzi rozstawiajających coś, co może być... Pomocne. Nie miał pewności, ale chyba chcą tego użyć by skierować silny impuls w celu unieszkodliwienia osoby pod nimi. Oby nie elektryczny, bo jeśli przejdzie po ziemi i dorwie się do jego obwodów...
To zaboli. Bardzo zaboli.
Miał już ruszać na pomoc tej dwójki, lecz niespodziewanie coś nowego postanowiło zagrodzić mu drogę. Jakieś szczęko-czułki, czy tam czułko-szczęki. Czymkolwiek to nie było - miało w planie bolesny atak na osobę androida...
Na szczęście ten miał mały plan w zanadrzu. Chyba na tą okazję warto było wziąć ze sobą tą buteleczkę...
Dlatego też android sięgnął do kieszeni i wyjął plastikową butelkę z kwasem siarkowym, po czym rzucił nią w kierunku macki, a zaraz po rzucie rozciął ją w powietrzu, pozwalając by cała fala kwasu skierowała się wprost na tą mackę. W razie trafienia - dobiegłby i spróbował odciąć ją, a potem podbiec do ogrodników. Jeśli rozcięcie byłoby zbyt trudne - zostawiłby ją i pobiegł wspomóc tamtych dwóch, osłaniając ich od macek przez odbijanie ich lub rozcinanie, w miarę możliwości.
Cóż, chyba tylko tyle mógł zrobić, prawda?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.05.15 15:00  •  Oddział "specjalny" Ronin  - Page 3 Empty Re: Oddział "specjalny" Ronin
Tak więc... no ten... ja będę lecieć... - chciała powiedzieć w momencie, gdy się odwracała i miała zamiar iść szybko przed siebie, jak najdalej od nich. Zamiast tego natrafiła na przeszkodę, którą okazał się... ten sam żołnierz. Potrafił się teleportować? Kim on, do cholery, był? Duchem? Demonem? Może jakimś pustynnym bożkiem? Odwróciła się szybko, mając nadzieję, że zobaczy tam znajomą już postać, a ta tu to po prostu kolejny żołnierz. Niestety, tak się nie stało.
Pojazd zatrzymał się, oświetlając twarz mężczyzny. Ta jednak stała się dość niewyraźna, dlatego uwagę Marceliny przykuł papieros - żołnierz zrobił go w bardzo prosty i szybki sposób. Uniosła wzrok, przyglądając się małym literkom na kawałku wyraźnie archaicznej gazety. To wszystko coraz bardziej jej się nie podobało, zdecydowanie nie. Doszła do wniosku, że w tą sprawę zaplątana jest jakaś religia bądź sekta - a to bardzo niebezpieczne rzeczy, popychające ludzi do różnych złych czynów czy poświęceń w imię wyższej idei.
Gdy ten pochylił się nad nią, Neko odchyliła ciało do tyłu, chowając uszy do tyłu i przygryzając dolną wargę. Słowa dotarły do niej od razu, uderzając w czuły punkt jej ego. Zacisnęła pięści i przez chwilę nie patrzyła na niego, wbijając wzrok gdżęś w punkt obok niej. Nagle koło mężczyzny pojawiła się smukła mara, szczerząca się do Marceliny i obejmując kark mężczyzny. - Chyba sobie na to nie pozwolisz? Chyba nie pozwolisz na to, by pokazać jakąkolwiek SŁABOŚĆ? - zapytała, rozpływając się w powietrzu i pozostawiając w jej głowie echo hieniego chichotu.
- Ja? - prychnęła, wahając się jednak. Miała na siebie uważać, uczyć się panować nad sobą i, co najważniejsze, unikać kłopotów. Ten zagrał jednak w bardzo podstępny sposób na jej skrytej ambicji i dumie. W ostateczności zatrzasnęła zdrowemu rozsądkowi drzwi przed nosem, marszcząc niebezpiecznie brwi i prostując się, patrząc mężczyźnie w jarzące się węgliki. Kącik jej warg uniósł się, nadając jej twarzy trochę szaleńczego wyrazu. Oko z delikatnej żółci przeobraziło się w głęboki fiolet potwierdzający tylko jej gotowość na wszystko, co ją czeka.
A potem będziesz żałować.
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.05.15 12:41  •  Oddział "specjalny" Ronin  - Page 3 Empty Re: Oddział "specjalny" Ronin
Każda chce być księżniczką? Spojrzała w przyćpane oczka mężczyzny, świdrujące jak węgielki i tylko pokręciła głową. Może chcą, ale zdecydowanie nie jego. Wolała już jednak nie dyskutować na ten temat, wszak żołnierz nie wydawał się wyjątkowo przyjazny względem niej. Wydęła jedynie czerwone usteczka w dość zabawnym geście i przeniosła spojrzenie na Rodriguez, która w końcu postanowiła się przedstawić. Skinienie głowy zapewniło, że zapamięta to imię czy też przydomek, czy cokolwiek to było.
- Resocjalizacja neuronowa? - Odruchowo spojrzała na Liebgotta, szukając na jego czaszce choć najmniejszej blizny, która wskazywałaby na to, że ktoś kiedyś otworzył mu czaszkę i zaczął mieszać w głowie. Poza tym zdecydowanie wyglądał jak wyciągnięty z kryminału. Latająca rzeźnia. Taaa... - Ja jestem Taihen, bez tytułów wojskowych, jestem kapłanką Ao w Kościele Nowej Wiary w Desperacji.
Musiała wypaść przy nich wyjątkowo blado, jednak nie przeżyła prania mózgu (jeszcze), ani nie miała jakiejś sensownej funkcji. Wykrzywiła nieco wargi, zastanawiając się przez chwilę nad tym co jej powiedziano.
- Pewnie masz na myśli wymordowanych, ale oni nie są groźni. Nie wszyscy. - Splotła ręce i zaczęła wyłamywać sobie palce. Lekko, zrezygnujmy tu przesadyzmów. - Są jak spłoszone zwierzęta, które nie mają pojęcia co robią. Ale wątpię by starały się kogokolwiek zdominować, przecież nadal posiadają resztki ludzkiej świadomości...
Zamilkła, oczekując jakiejś reprymendy. Nie była naukowcem by ich pouczać, miny już dawno zostały ustawione, więc najpewniej nie zmienią zdania. Nie wyglądali na takich co by zrezygnowali ze swoich planów przez słowa nic nieznaczącej akolitki.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.05.15 0:30  •  Oddział "specjalny" Ronin  - Page 3 Empty Re: Oddział "specjalny" Ronin
Wydał z siebie gardłowe warknięcie pełnie niezadowolenia, kiedy nieznajomy przywalił mu w twarz. Może i uderzenie same w sobie nie było zbyt mocne, ale sam fakt był irytujący. Może powinien zaingerować używając swoich mocy, z drugiej zaś strony póki co nie stwarzał aż takiego zagrożenia. Oby tylko nie żałował później swojej decyzji. Kątem oka zerknął w bok, gdzie nieprzytomna kobieta została podniesiona przez drugą, niewidzialną osobę, co wyglądało dość zabawnie. Niemalże parsknął gorzko śmiechem, lecz w ostatniej chwili stłamsił odruch śmiechu w gardle. Zamiast tego westchnął przeciągle, czując się raptownie zmęczony tą całą sytuacją. A trzeba było lecieć dalej i szukać swojego podopiecznego a nie bawić się w Jezusa Zbawiciela.
No i proszę. Pan Niewidzialny wreszcie postanowił się pokazać. Doprawdy, sprzęt miał okazały, ale na tym się kończyło. Ciężko było mu zaimponować takimi zabawkami, co zapewne wynikało z jego nieprzychylności w stosunku do jakiejkolwiek technologii. Z nieco zmęczonym, ale też i znudzonym wzrokiem powędrował wyżej, w miejsce, gdzie znajdowała się głowa nieznajomego. Anioł wzruszył lekko ramionami, jakby nie wiedział o co się go pytają. Ale wiedział doskonale.
- Zamierzałem sprzedać jej organy na czarnym rynku w Desperacji. Ponoć dobrze płacą. – warknął zgryźliwie, jednak po chwili dodał - Jak widać jestem aniołem. A anioły w 90% pomagają ludziom. Zabrałem ją, żeby jej pomóc, bo umiera. I tyle. – kolejne nic nie znaczące wzruszenie ramionami. - A jeśli chodzi o to „coś”, o wyglądało jak przerośnięta ośmiornica… leży. Martwe. Jakiś kilometr od tego miejsca. Może więcej, może mniej. I ten drugi facet też jest martwy. No, przynajmniej na takich wyglądali jak ich przed chwila widzieli. – przechylił nieco głowę na bok, próbując dostrzec coś więcej pod kapturem nieznajomego. - Nie interesuje mnie wasz obiekt, co robicie i co się dzieje. Spełniłem swój anielski obowiązek i przyniosłem ją tam, gdzie jej pomogą. A teraz pozwólcie, że się oddalę. Muszę odnaleźć kogoś, kto jest bardzo ważny dla mnie. Więc? – zamilkł, oczekując odpowiedzi. Jak nie da rady po dobroci, to będzie trzeba siłą uciec od nich, chociaż Nathair tak szczerze to wolał uniknąć jakiejkolwiek szamotaniny.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.07.15 21:01  •  Oddział "specjalny" Ronin  - Page 3 Empty Re: Oddział "specjalny" Ronin
Z racji długiego nieodpisywania zostaje nałożony deadline. Macie czas na odpis do piątku, w przeciwnym wypadku misja zostanie przeniesiona do archiwum (z możliwością wznowienia jej w późniejszym terminie). W przypadku, gdy jeden z uczestników lub Mistrz Gry zgłosił wcześniej nieobecność na forum, deadline zostanie przesunięty do czasu jego powrotu, więc spokojnie.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach