Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 11 Previous  1, 2, 3, 4 ... 9, 10, 11  Next

Go down

Pisanie 02.04.15 15:26  •  Fabryka - Page 4 Empty Re: Fabryka
Nie komentował zajścia. To dobrze.
Gdy blondyn poprosił o chwile spokoju, odsunęłam się lekko dając mu więcej przestrzeni. Byłam jednak ciągle gotowa, złapać go, gdyby w razie wypadku zataczał się do tyłu. Miałam jednak cichą nadzieje, że moja pomoc nie będzie mu potrzebna. Nie, że nie chciałam go ''ratować'', wręcz przeciwnie, jednakże byłam lekko zmęczona całym dniem. Sama miałam ochotę coś zjeść, obmyć się i pospać trochę, ale to nie był czas nawet na te rozmyślania. To, że wojskowi po nas nie przyszli było cudem. W końcu nie zapominajmy, że oni są wszędzie. Jak jakiś Bóg. W M-3 można powiedzieć, że czaili się na każdym kroku, na tak bezbronne duszyczki jak my. Pomyśleć, że napadli na nas, a tylko przyszliśmy zrobić zakupy. To już było jakieś zdzierstwo! Jeszcze chamy nas postrzelili.
Gdy anioł już odetchnął, ponownie podsunęłam się do niego, a ten przeczesał moje włosy. Lubiłam to, więc nic nie mówiłam i na to pozwalałam. Isao miał duże, delikatne dłonie, a więc jego dotyk nie był niczym innym jak przyjemnością.
Kiwnęłam potakująco głową, gdy zgodził się użyczyć mojego ramienia. Moją uwagę zwróciło to, że zwraca się do mnie po imieniu. Najczęściej przedstawiam się jako Cztery i tak też jestem nazywana. Jednym z powodów jest to, że jestem analfabetą i podpisuje się tą cyfrą, jeżeli jest jakaś potrzeba. Nie zdarza się to często, ale jednak. Isao zrobił kilka kroków w przód, ale nie ukrywajmy tego, szło mu to makabrycznie. Czułam, że w każdym momencie może sprawdzić siłę grawitacji i mieć bliskie spotkanie z podłożem. Dlatego, niczym super-bohater byłam w stanie w każdym momencie rzucić się na ratunek. Ostatecznie srebrnooki oparł się o mnie i razem ruszyliśmy do przodu. W stronę wejścia do fabryki. Czułam się dosyć lekko idąc z nim, a jak wiadomo, on musiał coś ważyć.
- Spróbuj jak mniej obciążać nogę. - zwróciłam mu uwagę. Raczej nie byłabym wstanie wziąć go na ręce i przenieść przez próg budynku, niczym młode małżeństwo, jednakże nie byłam na tyle słaba, aby nie mógł wykorzystać mnie jako swoją podpórkę. Widziałam jego minę i mentalnie czułam jak musi go to boleć, nieciekawa sprawa. Przeszliśmy trochę dochodząc do opuszczonej budowli. Zerknęłam na wejście, a następnie na aniołka.
- Raczej nie będzie otwarte. - to było naprawdę trafne spostrzeżenie, nikt by na to nie wpadł. - Oprzyj się, a ja poszukam wejścia. - dodałam, a następnie odprowadziłam blondyna pod jedną z ścian. Gdy już usadowiłam go, wróciłam do wrót fabryki. Uraczyłam je mocnym kopnięciem, ale jak można było się spodziewać, nie podziałało na nie. Oprócz jednej rysy i zdrapania trochę rdzy, można rzec, że nic nie zrobiłam. Nie poprzestałam na tym i musiałam wykonać serie uderzeń, aby przekonać się, że faktycznie nic z nimi nie wskóram. Przeklęłam pod nosem i postanowiłam obejść budynek. Widocznie nie zamknęli ją dość niedawno. Wnioskowałam to po stanie oraz konstrukcji.
Moją uwagę przykuły duże okna, które nie wydawały się szczególnie wytrzymałe. Mieściły się dwa metry, może troszkę więcej nad ziemią. Na moje szczęście nie trudno było wspiąć się na tą wysokość. Nie była to prosta ściana, ale miała kilka wyrzeźbień gdzie można było włożyć stopę, aby wspiąć się dalej. Rozejrzałam się to w prawo, to w lewo i dostrzegłam niedużą cegłę. Złapałam za nią i przy celowałam w okno. Obiekt ruszył i uderzył w dół szyby. Szkło roztrzaskało się na dobre kawałeczki, dlatego też odskoczyłam kawałek, aby żaden z nich mnie nie dotknął. Spojrzałam na dzieło. Całość nie wypadła z ram, raczej żadne z nas by się nie zmieściło, a jeżeli nawet by spróbowało, nieźle by się pokaleczyło.
Złapałam za kolejną z cegieł, których było tu dość sporo. W końcu potrzebowali ich do budowy drugiej fabryki. Następnie wspięłam się z nią, uważając, aby nie spadła. Była troszkę ciężka i przyznam, że to, że trafiłam w okno było czystym fartem. Gdy już byłam na wysokości okna, założyłam kaptur na łeb i próbowałam wybijać szkło, które spoczywało na ramie. Chroniłam się, aby się nie pokaleczyć, ale kilka kawałków spadło tak, kalecząc moje dłonie. Nie było to bolesne.
Ostatecznie udało mi się wejść do środka. Przeskoczyłam z niewielkiego parapetu na podłogę, lądując na kucka. Nie rozglądałam się zbytnio, lecz omiotłam wzrokiem kilka maszyn. Stare, pordzewiałe, nieużywane. Podeszłam do jednej z nich i żwawym ruchem wyrwałam metalowy pręt. Teraz podbiegłam do wejścia i wsadziłam znalezisko między wrota. Troszkę się z tym namęczyłam, lecz dalej poszło jak spładka. Mocno kopnęłam czyniąc szparę, przez którą byłby wstanie przecisnąć się Isao.
- Wchodź. - zawołałam zdyszana. Tak, to było troszkę męczące. Oparłam się o ścianę, dysząc. Miałam nadzieje, że da przejść kawałek bez mojej pomocy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.04.15 19:33  •  Fabryka - Page 4 Empty Re: Fabryka
Nie chciał jej za bardzo obciążać. Wciąż miał wyrzuty sumienia, jednak nie pokazywał tego po sobie. Nie ważne co powiedziałaby mu Heine. W jego oczach to on był winny całemu temu zajściu, temu, że i ją ścigało wojsko oraz temu, że została postrzelona. Chciał za to jakoś odpokutować, jakoś jej to wynagrodzić, lecz teraz nie bardzo miał możliwość, by to zrobić. Nie wspominając już o tym, że nie miał pojęcia jak mógłby ją za to przeprosić, jak jej wynagrodzić. Starał się więc robić jej teraz jak najmniej kłopotu swoją osobą. Tyczyło się to także tych błahych spraw, jak chociażby właśnie podpieranie się o nią, lecz staranie się, by nie przerzucić na nią zbyt wielkiego obciążenia.
- No, dobrze. - mruknął bez entuzjazmu, opierając się na niej nieco bardziej. Oczywiście dalej kuśtykał. Przecież to była poważna rana, kula przeszła na wylot. On jedynie zatamował krwawienie i uśmierzył częściowo ból, jednak kiedy noga i jej mięśnie pracowały, ból pojawił się na nowo. Starał się po sobie tego nie pokazywać, ale nie bardzo wiedział jak mu to wychodzi. Był facetem, miał swoją dumę, nie lubił okazywać słabości. Plus, oczywiście, nie chciał jej martwić.
- Ta, raczej nie będzie. - odparł, rozbawiony jej "spostrzegawczością". To przecież było oczywiste, że drzwi będą zamknięte. Fabryka bowiem nie wyglądała na miejsce schadzek zbuntowanych nastolatków lub chuliganów, powinna być więc pozamykana. Bez słowa zgodził się na to, aby poczekać na nią, podczas gdy ona będzie szukała wejścia. Przez chwilę w jego głowie pojawił się pomysł, by jakoś zniszczyć zamek przy użyciu swojej mocy, ale szybko wyrzucił go z głowy. Był zbyt osłabiony, nie mógł sobie pozwolić na używanie swoich umiejętności, póki porządnie nie wypocznie. Był też w tej chwili dość mało przydatny, więc oparł się grzecznie plecami o ścianę i stał tak, nasłuchując i rozglądając się. Nie widział nikogo w pobliżu, za to słyszał co jakiś czas różne dźwięki, które podpowiadały mu, że dziewczyna najwyraźniej próbuje się dostać do środka... a potem najwyraźniej jej sie to udało. Miał nadzieję, że nie pokaleczyła się szkłem. Choć gdyby to zrobiła, po odpoczynku oczywiście by ją uleczył.
Wkrótce drzwi zostały w pewien sposób rozwalone. Mógł wejść do środka i tak też zrobił. Udawało mu się utrzymywać na nogach samodzielnie, więc nie opadł od razu na dziewczynę, a raczej zlustrował ją wzrokiem. Wyglądała na zmęczoną.
- Dobra robota, Heine. Osobiście nie dałbym rady się tu dostać sam. - pochwalił ją i posłał ciepły uśmiech. Podparł się plecami o ścianę obok i rozejrzał się po budynku. Wyglądał na opuszczony od dłuższego czasu.
- Proponuję zostać tutaj na noc, odpocząć, przeszukać to miejsce. Będzie nam tu cieplej niż na zewnątrz, a nim ruszymy na ulice miasta, dobrze jest przeczekać burze, którą zapewne wywołaliśmy wśród wojskowych. - zaproponował. No tak... Jeśli wyjdą teraz na ulice to mogą się natknąć na wojsko. A w ich stanie nie mieli czasu, by dłużej uciekać. Zostanie tutaj było więc najlepszym pomysłem.
- Jeśli znajdziesz jakieś leki, apteczki, cokolwiek - daj znać. Jestem medykiem i po to właśnie przyszedłem do miasta.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.04.15 21:10  •  Fabryka - Page 4 Empty Re: Fabryka
Powoli oddech zaczął się wyrównywać. No tak, nie mogłam załatwić tego na spokojnie, nie męcząc się. Musiałam ruszyć, pokaleczyć się i dopiero wtedy poczuć jakie to głupie było. No, ale gdyby nie to, nie byłabym to ja. Teraz oparta o ścianę zipałam jak smok. Odchyliłam główkę do góry i czułam jak organizm powoli się uspokaja. Wtem usłyszałam Isao, któremu widocznie udało się wejść do środka. Zerknęłam w jego kierunku. Pochwalił mnie.
- Noł problem. - rzuciłam i machnęłam leniwie dłonią uprzednio ją wycierając. Nie chciałam, aby anioł zobaczył jakąkolwiek świeżą krew na moim ciele. Potrzebował zająć się sobą. Wiem, że jego dusza kierowała się dobrocią i innymi miłosiernymi sprawami, jednakże musiał zwrócić uwagę na swój stan. Byłam też ciekawa czy nikt go nie wykorzystał. Jakkolwiek to brzmi. Po prostu chodził mi o to, że zawsze znajdzie się jakiś człowiek czy zwyrodnialec innej rasy, co będzie żerował na biednym aniołku. - Twój stan na to nie pozwala. - dopowiedział i spojrzałam na niego życzliwie.
Na spostrzeżenie blondyna kiwnęłam potakująco głową. Miał rację. Niby nocą prościej było czmychnąć niepostrzeżonym, jednak w naszym przypadku wcale nie ułatwiało sprawy. Pewnie nas poszukiwali. Dopóki będą pewni, że nie ma nas w mieście, nie dadzą nam spokoju. Przystałam więc na propozycje srebrnookiego. Wysłuchałam więc go do końca. Medyk. Przyznam, że udało mi się to wywnioskować już wcześniej. Było to jednoznaczne z tym, że dał radę mnie uzdrowić i siebie w jakimś stopniu.
- To ja się rozejrzę. Dasz radę znaleźć sobie jakieś miejsce do odpoczynku? Może znajdę jakiś koc czy inną płachtę. Przydałaby się w końcu nocą będzie zimniej. - oznajmiłam i już poczyniłam kilka kroków ku wnętrzu budynku. - Jakby co to zawołaj, jest tu spore echo. Na pewno usłyszę. - dodałam i ostatecznie ruszyłam. Szukałam wszystkiego co może się nam przydać. Chciałam też się dowiedzieć co można tu znaleźć. Ciekawe co tu produkowali. Jedzenie? Byłoby fajnie. Jednak ważniejsze było odnalezienie apteczki. Co jak co, ale Isao potrzebował pomocy. Czułam jak to musi poleć. Pocisk o moje ramie tylko się potarł, jego przeszedł na wylot. Poważna sprawa.
Szłam obok jakiś maszyn, które zostały pozostawione na pastwę losu. Nie były stare, szkoda, żeby się marnowały. Prawdopodobnie zostały wymienione na lepszy model. Oddałabym je na złom, chociaż zyskałabym na tym trochę forsy. Pozostawiłam jednak tą myśl i maszerowałam dalej.
Przeszłam dość spory kawałek, aż ujrzałam stołówkę. Jasne jest, że pracowników trzeba jakoś dożywiać. Minęłam stoliki i krzesełka, które leżały przewalone obok lady, gdzie prawdopodobnie rozdawano jedzenie. Przeszłam przez drzwi dzielące jedne pomieszczenie od drugiego i znalazłam się w kuchni. Zaczęłam grzebać po szafkach, lodówkach i innych takich. Odnalazłam makarony, kilka konserw oraz to, czego nie chciałabym znaleźć. Jedzenie, które dawien dawno straciło swoją datę użytku. Nawet nie musiałam sprawdzać daty na opakowaniach, czułam to.
Wrzuciłam wszystko co przydatne do dużego garnka i ruszyłam w drogę powrotną. Później poszukam lekarstw, opatrunków i innych medycznych pierdół. Nie dałabym rady zabrać się na raz. Odnalazłam po paru minutach Isao i postawiłam wszystko obok niego.
- Chyba wiem gdzie jest punkt medyczny. - pochwaliłam się swoim odkryciem. - Zaraz znów przyjdę. - dodałam i ruszyłam ponownie w drogę. Byłam zmęczona i chciałam zrobić to jak najszybciej. Najchętniej padłabym tu i teraz, a następnie zasnęła. Jednak głupio było tak zniknąć, w moim przypadku, na parę godzin. Nie mogłabym drzemać tylko półgodziny.
W końcu znalazłam pomieszczenie do którego cały czas dążyłam. Odnalazłam apteczkę i wpakowałam tyle, ile się w niej zmieściło. Trzeba zaznaczyć, że była całkiem spora. Koniec końców zebrałam też ze sobą kołdrę i później, na poduszkę nie miałam miejsca, a nie chciało mi się wracać. Ostatecznie mogłam tam przyjść z Isao, ale przyznam, że byłam zbyt zmęczona, by go tam targać. Dlatego, gdy zjawiłam się obok młodego mężczyzny runęłam na skrawek białego materiału, zamykając oczy.  
- Zajmij się chwile sobą, a ja troszeczkę odpocznę. - przymknęłam oczy. To będzie tylko chwila.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.04.15 19:12  •  Fabryka - Page 4 Empty Re: Fabryka
# Wydarzenie II.
Łowcy napadają na fabrykę w celu sabotowania produkcji M-3, wynajęci Drug-oni bronią terenu.
Termin: 05-06 IV
Agresor: Sleipnir, Yuu
Ofiara: Järv, One

// Shhhh. Cztery, Near. To nie tak, że was wyganiamy, ale po prostu nadszedł czas, by zacząć to wydarzenie w fabryce, dlatego póki co zbieramy się gdzieś w jej okolicy.

Kami wzięła głęboki oddech, pozwoliła świeżemu powietrzu wypełnić jej płuca do granic możliwości, aż poczuła ból, wiedziała w tym momencie, że żyje. Nie czuła strachu, ani podniecenia, ze wzrokiem obojętności czaiła się w ukryciu niczym kat odliczający sekundy do opadnięcia gilotyny na swoją ofiarę. Taki rodzaj wyciszenia pomagał jej w trakcie akcji, na próżno tu szukać normalnej przywódczyni, pełnej dumy, a niekiedy przepełnionej do granic możliwości ze smutnym, lecz nadal uśmiechem na twarzy. Swoje oblicze ukryła jak zwykle w trakcie takich akcji, za maską. Spiczaste uczy wyrastające na czubku głowy wilczej maski wystawały spod czarnego kaptura, który jeszcze dokładniej zakrywał jej buzię. Na górę jak zwykle ubrała swój wypadowy strój, w którego skład wchodziło luźne kimono, bynajmniej nie ozdobne, lecz to w całości przystosowane do walki, z dłuższymi luźnymi rękawami. Spod czarnej hakamy wystawały tylko czubki wiązanych butów, a ręce w dalszym ciągu obwiązane były aż do ramion ciasnymi bandażami, a na tym wszystkim znalazły się czarne rękawiczki bez palców. Nie każdemu mógł odpowiadać ten strój, ale dla łowczyni której styl walki opierał się na szybkości i ponadprzeciętnej gibkości ciała był jak najbardziej odpowiedni. Nie krępował ruchów, a jego kolor zlewał się z otoczeniem. Na plecach w pokrowcu znajdowało się jej no-dachi, a na pasku przy hakamie znajdowało się pięć granatów wybuchowych, które przygarnęła z pracowni Sleipnira. Stawiała głównie na kamuflaż. O ile przecież i tak będzie wiadomo, że jest łowcą, nikt nie musi wiedzieć, że jest kobietą, a tym bardziej, że nie posiada jednego oka. Przecież można było to obrócić w zaletę i taki właśnie zamiar miała Yuu.
Z całym tym zestawem była gotowa do akcji napadu na fabrykę. Chwilowo jednak obserwowała ów budynek z pewnej odległości, analizując wszystko, co mogło im się przydać. Jej położenie, kształt, budowę, rozmieszczenie poszczególnych budynków, przejścia, położenie lamp i kierunek padania światła. Obserwowała także pracowników, którzy mogli od czasu do czasu przemieszczać się po ogrodzonym terenie. Póki co przesiadywała w ukryciu, w cieniu w zaroślach, w miejscu, które na pewno nie było w żaden sposób obserwowane. Nie odzywała się ani słowem, nasłuchiwała odgłosów otoczenia. Nawet buczenie maszyn i szum wiatraków mógł dostarczyć pewnych informacji. Tam gdzie była wentylacja, na pewno było coś, co wydaje z siebie pokłady ciepła, których należało się pozbyć. Szukała wzrokiem także kominów i różnego rodzaju wejść.
W skupieniu analizowała to wszystko oczekując na przybycie stratega. W końcu tu ustalili się na miejsce zbiórki. Wypad we dwójkę już od bazy łowców byłby głupi. Jeden łowca ma problemy z ukryciem swojej obecności w mieście, a co dopiero dwóch. Tak było bezpieczniej. Południowa część miasta nie była zbyt miłym celem na organizowanie napadów, ale co poradzić, fabryka na pewno była ważnym miejscem dla S.SPECu. A dwójka łowców może przysporzyć nie lada problemów jej pracownikom. To na pewno był cel warty poświęcenia.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.04.15 22:58  •  Fabryka - Page 4 Empty Re: Fabryka
Nieźle się napalił na to. Cholera, kurewsko nieźle. No ale kto by mu się dziwił, piroman, który może wysadzić w powietrze fabrykę SPECów, czego chcieć więcej, chyba tylko Cronusa w środku przywiązanego do krzesła i kijem w dupie. Cóż, kiedyś się zapewne załapie na taki lub podobny widok.

Wyruszył po tym jak Yuu już zapewne dotarła, przynajmniej miała czas na obejrzenie okolicy i nie będzie to wyglądać podejrzanie, a raczej nie bardziej niż teraz kiedy taszczył plecak i torbę. No cóż, niejeden cywil spojrzał na niego podejrzliwie, ale udało mu się dotrzeć na miejsce bez problemu.

Tak jak się spodziewał, jego przywódczyni była zajęta wybadaniem terenu, ale ciężko byłoby nie usłyszeć Sleipnira idącego z taką kupą żelastwa.
- Yo, przyniosłem trochę zabawek żeby było ciekawie. - Rzucił z rozbrajającym uśmiechem na twarzy, w końcu rozmawiał z Yuu, ciężko mu było się przy niej nie uśmiechać. No ale cóż, jak się znają tyle lat i dalej mają dobry kontakt to co się dziwić.
Przysiadł obok swojej kompanki i wypytał ją o to co zauważyła.
- Jakaś straż, wojsko, cokolwiek?
Postanowił, że w międzyczasie sprawdzi czy wszystko zabrał.
6 ładunków wybuchowych (3 kilo C4 każdy), jest. 5 granatów zaczepnych, 5 dymnych, 3 dipole, 2 zapalające i 2 flashbangi, są. 2 sztylety w osobnych kieszeniach, są. Naładowane AA-12 i paczka naboi (40), jest. Five seven i 3 dodatkowe magazynki, jest. No i oczywiście jego stary, dobry nóż, jest.
Miał wszystko czego potrzebował, a nawet więcej. No ale cóż, każdy czasem potrzebuje się zabawić.
- Ok, gotowa? Idziemy. - Powiedział po wsadzeniu pistoletów do kabur na udach,przyczepieniu sobie magazynków na pasek i przewieszeniu AA przez plecy. Był gotów pozabijać każdego kto mu stanie na drodze, a liczył na to, że ktoś taki stanie, czuł niedosyt po torturach i chciał dać upust swojej żądzy mordu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.04.15 12:45  •  Fabryka - Page 4 Empty Re: Fabryka
Trochę zabawek...
Westchnęła cicho. Jak niby w takich warunkach zachować obojętność, kiedy z całkiem sporej odległości słyszała już swojego kompana, który obwieszony był niczym choinka na święta. Taka bardzo mocno piromantyczna choinka cała w ładunkach wybuchowych, granatach, amunicji i tym podobnych. Tyle szczęścia, że za maską nie dało się dostrzec wyrazu twarzy łowczyni. Odsunęła się bardziej w cień ze swojej pozycji obserwatorskiej.
- Co około dwie minuty wzdłuż ogrodzenia przechodzi strażnik uzbrojony w karabin krótkiego zasięgu, nie potrafię go rozpoznać, ale wygląda mi na coś w stylu dużo, szybko ale mało celnie. Poza tym plac fabryczny ma kształt prostokąta, w każdym rogu jest wieża z obserwatorem. Nie widziała, żeby posiadał jakąś broń, ale od czasu do czasu rozglądają się przez lornetki. Z tego miejsca żadna z wież nas nie widzi, ale jeżeli zejdziemy niżej wejdziemy w pole widoku tej na południowym-zachodzie. - Z powodu maski jej głos był delikatnie zniekształcony, lecz i tak dało się usłyszeć jej chłodną obojętność w głowie. W tej chwili nie prowadziła rozmowy, po prostu analizowała bez emocji sytuacją niczym robot. - Wejdziemy od tej właśnie strony, ponieważ jest najmocniej zaciemniona. Strażnik na wieży nie ma systemu prowadzenia obserwacji, dlatego będziemy musieli przedostać się pod jego stanowiskiem w momencie, w którym zacznie rozglądać się na północ i w momencie, w którym patrolujący ogrodzenie będzie maszerował w przeciwnym kierunku.
Podwinęła rękawy do połowy swojej długości, żeby nie przeszkadzały jej w trakcie biegu. Zastygła na chwilę w bezruchu i wydawało się, że nie ma zamiaru nic mówić kiedy nagle jej głos po raz kolejny wydobył się spod zwierzęcej maski.
- Będę szła przodem, ponieważ jestem lżejsza,w razie czego wycofam się za Ciebie, gdyby trzeba było ociągnąć czyjąś uwagę. Masz rozkaz iść wtedy tak długo, aż dostrzeż do tamtego budynku. - Wskazała ruchem głowy niewielki, brzydki budynek który układał się na kształt odwróconej litery U. - W tamtym miejscu będziemy osłonięci przed widokiem z obu wież, ale trzeba się spodziewać, że przejście między podłużnymi segmentami tego budynku będzie obserwowany od wewnątrz. W tym przypadku jak najciszej usuniemy strażników.
Kami oddychała niezwykle spokojnie biorąc pod uwagę całą tą sytuację. Można było tylko zgadywać ile razy przechodziła już przez coś takiego. Jedynie szkarłatne oko wyzierało z nieprzeniknionej ciemności, którą pokrywało oko, więc wyraz jej twarzy był w tym momencie tak samo zagadkowy jak wynik tego wypadu.
- Ładunki wybuchowe rozmieścimy w głównym budynki fabryki. Co najmniej jeden w magazynie, jeżeli uda nam się do takowego dostać. Reszta to czysta improwizacja. - Odwróciła na chwilę głowę, by spojrzeć na Sleipnira. - Gotowy?
Odczekała chwilę, jakby faktycznie spodziewała się otrzymać od niego odpowiedź, zanim jednak doczekała się odpowiedzi, zniknęła wśród zarośli poprzedzając swój ruch gestem ręki, by strateg podążał jej śladami. Wzrok Yuu cały czas spoczywał na otoczeniu fabryki, raz na strażniku na wieży, a nieco rzadziej na patrolującym żołnierzu, który w systematycznych przerwach pojawiał się na horyzoncie. Czekała na odpowiedni moment, by puścić się biegiem pod same mury wieży strażniczej, a tam jak w planie, w okolice U-kształtnego budynku. Nasłuchiwała odgłosów, które świadczyły o tym, że Marcus nadąża za nią wraz z całym tym ekwipunkiem, który ze sobą zabrał.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.04.15 14:01  •  Fabryka - Page 4 Empty Re: Fabryka
Kiwnął głową, nie mówiąc już nic. Tak, jego stan był zbyt kiepski, by był na siłach samemu dostać się do fabryki. Pomoc Heine była mu więc bardzo potrzebna. Dobrze, że dziewczyna miała łeb na karku i pewne umiejętności. Dzięki temu dostała się do środka dość szybko i sprawnie. Teraz oboje byli w środku, lecz Isao nie miał wystarczającej ilości sił, by przeszukać opuszczoną fabrykę. Pozwolił więc, by Cztery zrobiła to sama, a on zaczął się rozglądać za jakimś wygodnym miejscem do spania. Nie marzyły mu się wygody, łoża z pościelą i tak dalej. Podróżował po terenach Desperacji już wiele, wiele lat i bywało, że sypiał pod gołym niebem, lub w ruinach jakichś budynków. Nie był więc wymagającym aniołem, na szczęście.
- Dam sobie radę, nie martw się o mnie. - odpowiedział na jej pytanie, a dodatkowo posłał jej ciepły uśmiech, jak gdyby to właśnie on miał przekonać dziewczynę do uwierzenia w jego słowa.
Gdy dziewczyna znikła, anioł zaczął powoli krążyć po fabryce, rozglądając się dookoła. Powinny być tu jakieś krzesła, siedzenie, cokolwiek. Nawet spanie na taśmie produkcyjnej byłoby lepsze, niż robienie tego na zimnej podłodze. Nocą z pewnością będzie chłodniej, jednak Isao nie wymagał znalezienia jakichkolwiek okryć.
Siadł sobie gdzieś w jakimś cieplejszym i wygodniejszym miejscu. Czekał na Heine, która wkrótce pojawiła się, trzymając garnek. Posłał jej zdziwione spojrzenie, ale wszystko się wyjaśniło, gdy dziewczyna postawiła go obok blondyna, a on zajrzał do środka. A więc jedzenie... Dopiero w tym momencie anioł poczuł jak bardzo jest głodny. Miał nadzieję, że coś z tego zbioru nada się do spożycia i nie wywoła u nich jakichś nieprzyjemnych skutków ubocznych. Nie zamierzał jednak zabierać się za to od razu. Kiwnął głową na znak, że rozumie, gdy Heine powiedziała, że zaraz wróci. Był ciekaw jak się czuje, czy rana boli ją, czy dalej działa jego moc.
Wkrótce dziewczyna wróciła, a on sam odpowiedział sobie na pytania, które wcześniej krążyły po jego głowie. Heine widocznie była zmęczona, ale trzeba było przyznać, że spisała się na medal. Dlatego wziął od niej leki i wszystko, co przyniosła i nie protestował, gdy się kładła. Jakże by mógł?
- Spisałaś się na medal. Odpocznij teraz, należy Ci się. - powiedział ciepło, patrząc jak zasypia. Pogłaskał ją chwile po głowie, a gdy zasnęła, zabrał dłoń. Pozostawał czujny przez jakiś czas, ale potem sam odpłynął do krainy snów. Żadne z nich nie zasnęło ,,na chwilkę", a oboje obudzili się dopiero rankiem. Całe szczęście, byli cali i wyglądało na to, że nikt ich nie odnalazł.
Isao czuł się lepiej, zregenerował siły, lecz nie zamierzał w tej chwili używać żadnej ze swoich mocy. Jeżeli dziewczynę bolało ramię, tylko wtedy skorzystał ze swojej umiejętności i uśmierzył jej ból. Zapewne zjedli to, co wczoraj znalazła dziewczyna. Potem zaś zmyli się z fabryki, zabierając ze sobą to, co udało im się znaleźć i to, co udało im się unieść. Czekała ich jeszcze przeprawa przez miasto.

zt x 2
Yu, podejrzewam, że my byliśmy w innej fabryce. Może tej obok waszej. Bo nasza fabryka była opuszczona ;p
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.04.15 13:34  •  Fabryka - Page 4 Empty Re: Fabryka
Cholera, a to on niby jest w gorącej wodzie kąpany. Nie zdążyłem nawet rzucić odpowiedzi na pytanie Yuu, a ta już zniknęła w krzakach. Dobrze, że chociaż dała mu czas na przygotowanie sprzętu i rozłożenie ciężaru żeby w ogóle miał szansę na dogonienie jej. Strażnicy rzeczywiście mieli chaotyczny sposób sprawdzania terenu, przynajmniej ten na wieży zatrzymał się doglądając terenu na północy, zapewne chciał w spokoju spalić peta. Z drugim natomiast trzeba było chwilę poczekać żeby mieć pewność że ruszył w drugą stronę, przynajmniej dzięki tej chwili Sleipnir dogonił swoją przywódczynię.
- Zacznij nosić tyle żelastwa co ja i zobaczymy czy też będziesz tak szybka. - Powiedział łapiąc oddech, nawet z porządną kondycją potrzebował kilku sekund żeby odpocząć po takim płynnym i szybkim biegu z balastem.
- Co do ładunków to się nie martw, zadbam o to żeby były rozłożone w kluczowych miejscach. - Dodał po wyprostowaniu się i złapaniu płynnego oddechu. Cóż, chwile po tym już musiał znowu biec, ale teraz odcinek był już znacznie krótszy. Na szczęście strażnik na wieży zatrzymał się kontrolując północną część, najwyraźniej głód nikotynowy go doskwierał za bardzo i wzięło go na rozmyślania nad żarzącym się petem bo mieli sporo czasu do przemknięcia.

Wszedł od razu za Yuu do fabryki, w której maszyny dalej pracowały, ale brakowało w środku jakiegokolwiek personelu, najwyraźniej nie był potrzebny do tej części zadania więc dzisiejsza praca dla nich się zakończyła. Marcus od razu zauważył, że jest to plus, pomieszczenie było porządnie wyciszone jak na fabrykę ponieważ z zewnątrz nie było słychać prawie żadnego dźwięku więc mogli swobodnie poruszać się po terenie nie zważając na to jak głośni będą. Dziwił go tylko fakt braku jakichkolwiek kamer, najwyraźniej władza sądzi, że nie ma co zbytnio przepłacać na ich placówki i do zapewnienia bezpieczeństwa wystarczy kilku żołdaków. No cóż, lepiej dla Łowców, mogli spokojnie zbadać każde pomieszczenie, do czego przystąpili od razu po wejściu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.04.15 18:31  •  Fabryka - Page 4 Empty Re: Fabryka
Mruknęła cicho na jego komentarz.
- Dlatego właśnie biegnę przodem i czyszczę Ci drogę. - Wyłoniła się nagle zza zakrętu, po tym jak na kilka chwil zniknęła wśród betonowych ścian i ruchem głowy skazała łowcy na ogłuszonego ciosem w tył głowy pracownika fabryki, którego zaciągnęła we wnękę, by nie był widoczny na pierwszy rzut oka. Chyba nie myślał, że to miejsce jest opuszczone, skoro maszyny cały czas pracują. - Pierwszy ładunek podłóż przy lewej ścianie, za tymi transformatorami. Nie powinni ich znaleźć chyba, że ktoś nagle zapragnie pościerać kurze z tego zasyfionego kąta.
Miejsce, które opisała faktycznie było mocno zakurzone, pewnie nikt od dawna tam nie zaglądał, a jedynie podchodził od czasu do czasu, by sprawdzić wskaźniki na dużej tablicy rozdzielczej.
Kami odsunęła się na kilka metrów i odszukała wzrokiem szczelinę między wielkimi zbiornikami, zapewne na wodę do chłodzenia maszynerii, ponieważ biła od nich aura gorącego powietrza. Łowczyni wspięła się na podwyższenie pomiędzy jednym, a drugim zbiornikiem i schowała się w rzucanym przez nich cieniu, prawą stroną z widokiem na pozostałą cześć sali z ręką na katanie w pogotowiu, gdyby przyszło jej ściągnąć jakiegoś przypadkowego obserwatora. Czekała, aż Sleipnir zajmie się swoim zadaniem, a sama robiła za czujkę. Od czasu do czasu spoglądała za siebie, na to, co robi strateg, ale nie spodziewała się, że ktoś może się zbliżyć z tamtej strony, skoro znajdowała się tam jedynie ściana. Robiła to po prostu, by zaobserwować postęp. Oczywistym było, że zależało jej na cichym podłożeniu ładunków, a potem oddaleniu się bez żadnych strat. Taki był plan, a reszta wyjdzie z czasem.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.04.15 21:57  •  Fabryka - Page 4 Empty Re: Fabryka
//dobra, czas nagli, więc zakładam, że One wbrew planom jeszcze nie pojawiła się na miejscu.

Komplikacje. Opóźnienia.
Niefortunne.
Od jakiegoś czasu po terenie fabryki snuła się zakapturzona postać. Personelowi nakazano ją ignorować, co posłusznie czynili, ale nie mogło się obejść bez ciekawskich spojrzeń i coraz to nowych teorii spiskowych na temat jej obecności.
Järv przezornie ukryła większość twarzy pod chustą, żeby niepotrzebnie nie wzbudzać paniki swoim wyglądem. Ludzie zza muru byli słabi i bojaźliwi. Nie było potrzeby wystawiać ich na dodatkowy stres. Zamaskowany nieznajomy i tak wzbudzał większą sensację, niż humanoid o skórze topielca i oczach dzikiego zwierzęcia.
Miejsce było wyludnione.
Jeden z tych zakładów, w których maszyny zastąpiły większość pracowników.
Obchód trwał i trwał, Wieczna nadal się nie pojawiała, a Łowcy nie fatygowali się do napadu.
Ile ich mogło być?
Pewnie niewielu, skoro ochronę zlecono tylko dwójce Drug-onów.
Chyba, że ktoś uznał je za na tyle kompetentne, by przyjąć, że poradzą sobie z całą hordą rozsierdzonych rebeliantów.
Rosomakowa włożyła ręce do kieszeni i zaczęła kolejne okrążenie.
Cóż. Do pomocy zawsze zostają ochroniarze. Chociaż jeśli ktoś miał tutaj umrzeć pierwszy, to na pewno oni.
No dobrze. To robimy kolejne kółeczko. Najpierw hala, potem magazyn.
Te człowieczki na wieży po coś tam siedziały, racja? Jeśli wykonywali swoją robotę tak rzetelnie, jak na Japończyków przystało, to szanse na niezauważone przeniknięcie Łowców do wnętrza fabryki były niskie.
Prawda?
W każdym razie - komunikator, przez który wartownicy mieli się odezwać, gdyby coś się działo, milczał.
Spokojnie podeszła do ciężkich drzwi prowadzących na halę i wsunęła się do środka. Zrobiła parę kroków i przystanęła, obserwując.
Za pierwszym razem, gdy tu wchodziła, wszechobecna cisza wydała jej się niepokojąca. Ale w końcu przywykła.
Zaraz zobaczy tego smutnego, szarego człowieczka, który dzisiaj nadzorował produkcję, on mruknie, że nic się nie dzieje i oboje pójdą w swoją stronę.
...
Hm. Albo i nie.
Przez moment nasłuchiwała, wytężając wzrok.
Może szary człowiek poszedł na stronę. Licho wie.
Powoli, z niewzruszoną miną ruszyła wgłąb hali, nieświadomie zbliżając się do Łowców i nasłuchując. Järv, w przeciwieństwie do pozostałych zmysłów, słuch miała doskonały. W tym pomieszczeniu wystarczył jeden fałszywy dźwięk, by zdradzić obecność i pozycję intruzów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.04.15 23:14  •  Fabryka - Page 4 Empty Re: Fabryka
Po krótkich oględzinach terenu i słowach Yuu stwierdził, że czas się szybko zabrać do roboty, zwłaszcza, że ich telefony zabrzęczały a to nie był dobry znak, więc wyciągnął pierwszy ładunek i umiejętnie ukrył go za generatorem, stawiał dychę, że nikt tam nie zaglądał od lat więc nie obawiał się o wykrycie ładunku, sam kurz, który się tam znajdował był idealnym zamaskowaniem dla bomby.
Przyczepiony ładunek uruchomił i uruchomił detonator, po czym zabezpieczył przycisk. Teraz wystarczyłoby tylko go odbezpieczyć i wcisnąć żeby wszystko tutaj poszło z dymem.
Wracając na wcześniej pozycję musiał się przeciskać między ścianą a wspomnianymi generatorami przez co zdarł sobie trochę lakieru ze swojego AA-12.
Słysząc dźwięk zdrapywanego lakieru lekko się wykrzywił, irytujący dla ucha dźwięk, ale wątpił w to żeby ktokolwiek go usłyszał poza nim skoro tuż obok niego pracowała na pełnych obrotach gigantyczna machina.

Kiedy wrócił już na swoje miejsce wyciągnął kolejny ładunek z torby i odwrócił się w stronę Yuu. A przynajmniej miał taki zamiar, dopóki kątem oka nie wychwycił zbliżającego się nieznajomego osobnika. Dał szybki i dyskretny sygnał Yuu, kierując głowę w stronę hali, że ktoś nadchodzi i upuścił ładunek, po czym wyciągnął Five-Seven z kabury odruchowo celując w zbliżającą się personę.
To było pewne, że to nikt im przyjazny, żółty kolor DOGSów z miejsca rzuciłby się w oczy, a nikt z Łowców by tutaj nie przybył więc nie miał co się niepotrzebnie pieprzyć i posłał pierwsze kule w nowo przybyłego przeciwnika. W końcu jeżeli to ktoś od nich, to na pewno wybaczy te kilka pocisków i sam się zruga za bycie nierozważnym.
Po posłaniu pocisków od razu zmienił położenie, starał się ją odciągnąć od Yuu tak aby ta mogła zadać śmiertelny cios od tyłu i szybko zakończyć przedstawienie. Nie szczędził nabojów, w końcu w jednym magazynku posiadał ich aż 20, więc któryś z wystrzelonych 15 musiał trafić przeciwnika.
Kiedy skończył serwować prezent z małego kalibru sięgnął po duży i zatrzymał się na chwile żeby odbezpieczyć broń i wycelować, w tej broni również posiadał 20 naboi, ale tutaj już nie słał nimi niczym z karabinu a jak z typowego shotguna. No, z typowego automatycznego shotguna. Nawet nie zauważył kiedy zdążyło go złapać zmęczenie, sprawiło, że jego strzały nie były już tak celne jak poprzednie, mimo to korzystał teraz z innego rodzaju nabojów, które nie polegały na tym żeby zrobić jedną dziurę na wylot, a na tym żeby z ciała przeciwnika zrobić durszlak.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Fabryka - Page 4 Empty Re: Fabryka
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 11 Previous  1, 2, 3, 4 ... 9, 10, 11  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach