Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 27 Previous  1, 2, 3 ... 14 ... 27  Next

Go down

Pisanie 03.02.15 17:43  •  Las. - Page 2 Empty Re: Las.
Modlą się do swojego Boga. Kolejny cios, tym razem prosto w brzuch. Panie, czy mnie słyszysz? Podobno wszystkich słyszysz, a ja myślę, że to bzdura, wiesz? Jaki byłbyś nieludzki gdybyś słyszał każdego. A może słyszysz tylko jak się klęczy? Albo tylko w kościele? Wtedy zapewne otwiera ci się wybiórcze ucho.
Bo nim poznała Ao nigdy nie poszła do kościoła. Nie uklęknęła. Była tylko niewinnym dzieckiem, które miało przeżyć w tym nieszczęsnym świecie. W utopii, którą stworzył dla nich S.Spec. Miała dorosnąć, zakochać się, założyć rodzinę i pracować by przysłużyć się Miastu. Niczego więcej od niej nie wymagano. Życie było takie proste gdy miała jeszcze naście lat. Coś się niestety zmieniło. Wymordowany o tym doskonale wiedział, bezczelnie odgadując jej przeszłość, okrutnie porównując ją do słabszych, którzy nie podołali i zginęli. Lecz nadal na nią patrzył, nadal tylko snuł domysły. Teraz to ona była górą, na tą krótką chwilę mogła poczuć w głębi duszy satysfakcję, że się mylił. A ona nie wyprowadzi go z tego błędu, jak i on to wcześniej robił. Jedynie westchnęła, przymykając ślepia.
Powoli zaczynała się uczyć żyć na tych wrogich ziemiach. Akceptowała to, co do tej pory wydawało się jej niemożliwe, zdziwienie ustępowało miejsca spokojowi, pogodzeniu się z losem jaki ją czekał. Po który wystarczyło sięgnąć by przetrwać i nie dać się rozszarpać silniejszym. Sama musiała wznieść się na wyżyny by tego dokonać. By wypełnić swoje postanowienie, którego świadkiem był Ryan. Jej pierwszego buntu, który mógł zmienić bieg historii młodej Taihen.
- Może to i lepiej. - Dłoń zawędrowała do warg, odzyskujących swój kolor i temperaturę. - I tak nie mam już nic do zaoferowania.
Popiół wydał się jej jeszcze bardziej interesujący. Tyle niedopowiedzianych słów zawisło między nimi. Setki domysłów i interpretacji jakich mogła dokonać ot tak, słuchając jedynie jego wypowiedzi, zawieszonych w eterze, nie wyrażających niczego konkretnego. Określających wszystko.
Gdyby znów po nią sięgnął pewnie też by się zgodziła. Uległaby miażdżącemu spojrzeniu i agresji w gestach, ruchach, życiu. A jeśli zamiast niego ktoś inny wyciągnąłby do niej łapy? Odpowiedzią znów był grymas pełen obrzydzenia, który przemknął przez jej twarz. Nie chciała tego, monotonia stosunków płciowych z obowiązku mierziła ją już niesamowicie. Była zmęczona pustymi oczami kochanków, których twarze zawisały nad jej. Była zmęczona posapywaniem i gwałtownymi ruchami w swoim ciele. Męczył ją wszechobecny egoizm, który ogarniał każdego kto się pojawiał w jej komnatach tylko po to by zaspokoić swoje żądze. Zawsze tak samo. Szybko i bezdźwięcznie, by po chwili wrócić do swoich obowiązków. Później pozostawały tylko dwuznaczne spojrzenia, konspiracyjne uśmieszki, zaczepne komentarze i kolejne spotkanie kilka dni, bądź tygodni, później. Najwyraźniej zgoda nie miała już zaistnieć na jej ustach, lecz skąd on miał o tym wiedzieć.
Ognisko chyba dogasa. Powinna dorzucić drew.
Nie ma chrustu.
Nie patrz na mnie, jak na kogoś, kogo tutaj nie ma.
Może jednak znajdzie się jakaś gałązka pod ręką żeby drewno znów zajęło się ogniem? Jedną trzymała w dłoni i to ona została ulokowana w popiele. Na marne. Nie poddawała się jednak, uparcie ignorując wysiłki Wymordowanego, jego tłumiony wysiłek i szelest liści pod stopami. Nie spojrzy na niego, będzie jak ta przeklęta baba i najzwyczajniej w świecie nie spojrzy. Obrazi się, nie będzie posłuszna. Nie stanie się kolejnym psiakiem skaczącym dookoła niego, czekając aż zdecyduje w którą stronę teraz iść. To ona miała stać się samicą alfa i decydować o swoim losie, wcale nie potrzebowała przewodnika.
Wstawaj.
Trochę za późno znalazłeś się w moich myślach, Ryan, wiesz? Chciałam wstać gdy jeszcze przy mnie leżałeś. Wtedy miałam szansę uciec nim byś powstał.
Zacisnęła szczęki, unosząc głowę i patrząc na niego. Wyzywająco. Przecież się buntowała, nie miał prawa wydawać jej rozkazów w takim momencie, to był szczyt bezczelności. Niemal jak ta gałąź, która wcale nie chciała się palić, odbierając jej ostatnią wymówkę zostania na swoim miejscu i poczekania, aż Wymordowany się oddali. Nadal parzyła mu w oczy. Ile już minęło? Trzy sekundy? Dwie? Nie wiedziała, ale jej ciało owszem. Odpowiedziało na polecenie. Skapitulowało. Opuściła wzrok i wstała niczym skarcony pies. Jedynie brakowało jej położenia po sobie uszu i ogona.
Jeszcze trąciła niewdzięczną gałąź, posyłając ją poza teren popiołu.
- Zgaduję, że już sam dasz sobie radę i dotrzesz do domu. - Zmarszczyła brwi, nieco uniosła głowę, zahaczając spojrzeniem o jego usta. Dłonie majstrowały przy klamrze, która miała utrzymać pelerynę na swoim miejscu. Przynajmniej miały co robić. - Mam nadzieję. Psiak raczej nie będzie pocieszony jeśli będzie musiał cię tam ciągnąć za nogawkę. Tak sądzę.


Ostatnio zmieniony przez Taihen Shi dnia 06.02.15 21:07, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.02.15 17:48  •  Las. - Page 2 Empty Re: Las.
„I tak nie mam już nic do zaoferowania.”
Ciężko zaprzeczyć.
Wymordowany miał do zaoferowania o wiele więcej. Cały arsenał, który pakował w nią, jakby to wszystkie bolesne lekcje miały ją ukształtować. Nie musiał mieć racji. Wystarczyło, że ta szpetna masa, która nie miała jeszcze odpowiedniej formy, zaczynała wreszcie podnosić się spod naporu wyimaginowanego żelastwa.
Naprawdę?
Nie zamierzał pytać o to na głos. Wszystko ulokowało się w pozbawionym emocji spojrzeniu, które tylko uświadamiało jej, jak niepotrzebny był ten bunt. To tylko spojrzenie, które w starciu z grubą, lodową ścianą było tylko malutką igiełką, niezdolną do wywołania nawet pęknięcia. Nieważne ile siły włożyłaby w ciśnięcie nią o śliską powierzchnię – i tak za każdym razem odbijałaby się od niej i upadała smętnie na ziemię. Kobieta nadal była dla niego jak ta gałąź, która właśnie złamała się pod naporem buta, gdy tylko wysunął jedną nogę do przodu w oczywistej gotowości do ruszenia.
Nie idę do domu. ― Strzelanie nie było mocną stroną Tai, skoro odpowiedział na jej słowa równie mechanicznie, jakby jego głos miał być nowym sygnałem złej odpowiedzi w „Jednym z dziesięciu”. Mogła domyślić się, że jej odpowiedź była zła, ale nie wiedziała, co uczyniłoby ją prawidłową. ― Możesz iść za mną, przede mną albo obok. Możesz też zostać tutaj albo odejść w inną i dalej twierdzić, że bunt robi na mnie wrażenie, zastanawiając się, co zrobię, gdy dotrę już na miejsce. ― Dogasające płomienie słabo rozświetliły wyzywające spojrzenie. Ostatnie, którym obrzucił ją, zanim odwrócił się do niej plecami. Kierunek, który obrał miał się nijak do centrum Apogeum Desperacji. Ktoś mniej obeznany nieprędko domyśliłby się, do czego ciemnowłosy zmierzał, ale nie Shi, która już nieraz podążała w tamtą stronę. Drzewa przesłaniały widok, ale kiedy mieli już wyjść z lasu, blada tarcza księżyca rzuciłaby mleczne światło na wierzchołki gór. ― Nie chcę, żeby kiedykolwiek przyszło ci do głowy, że jestem ci coś winien.
Było ciemno, z daleka od czasu do czasu dało się słyszeć odgłosy bestii wyruszających na polowanie. Gdyby nie jej nieplanowany postój, szybciej znalazłaby się w bezpiecznym miejscu, choć jej bezpieczeństwo bez wątpienia było ostatnim, na czym jakoś szczególnie mu zależało. Nie potrzeba było żadnych słów potwierdzenia tego, ale za to znowu pod znakiem zapytania stały wszystkie myśli, które snuły się mu po głowie. Może mieli być jak ta głupia para nastolatków? Odprowadzanie dziewczyny pod dom, a potem ukrywanie się przed ostrzałem spojrzeń domowników, byleby przypadkiem nie zaczęli zadawać tych krępujących pytań. Ale to znowu nie był ten scenariusz. Nie, gdy chłopak nawet nie wyciągnął ręki w stronę dziewczyny, by potraktować ją z należytym szacunkiem. Nawet nie obejrzał się, by sprawdzić, czy postanowiła ruszyć się z miejsca. Dał jej wybór, ale coś zimnego, a jednocześnie delikatnego prześlizgnęło się po jej karku, dając złudzenie przestrogi przed tym, co może ją czekać, jeżeli dokona złego wyboru. Potem tajemnicze coś znów zlało się z mrokiem.
    z/t. Prawdopodobnie podwójne.
                                         
Fucker
Rottweiler     Opętany
Fucker
Rottweiler     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.03.15 15:57  •  Las. - Page 2 Empty Re: Las.
To bez sensu, to miejsce z każdej strony wygląda tak samo.
Ta myśl wprawiała ją w jeszcze gorszy humor niż zazwyczaj. Desperacje tolerowała, tak najtrafniej można było określić jej podejście do tego miejsca. Jeżeli nie było takiej potrzeby, to po prostu nie przebywała na jej terenach, ale bywało też tak, że po prostu musiała. Jeszcze niedawno przechadzała się spokojnie po cudownych ogrodach w Edenie, a teraz mówiąc bez ogródek zgubiła się. Szła już tak po lesie dobre kilka godzin i nawet nie potrafiła określić, czy nadal jest dzień. Wszystko tu było takie mroczne i spowite mgłą, że równie dobrze mogło by świecić słońce, a różnica byłaby niedostrzegalna. Od czasu do czasu jakiś wredny liść spadał sobie spokojnie przed jej nosem, a zaraz potem przypadkowo trącona gałązka wywoływała efekt domina w lesie i wszystko na kilka sekund ożywało, grzmiało i syczało niczym stado rozwścieczonych węży mutantów. Z jednej strony dobrze, że był sama, nie musiała na siłę udawać bardzo pewnej siebie, ale teraz nie pogardziła by, gdyby towarzyszyła jej jakaś dobra duszyczka mogąca skierować ją do wyjścia z tego okropnego miejsca. Tyle szczęścia, że nie doskwierał jej głód, a manierka z wodą nadal była pełna drogocennego napoju.
Mrucząc pod nosem wędrowała dalej, ścieżką, która wydawała się być ta właściwą, a w praktyce wyglądającą jak sto innych przez nią mijanych. Czerwone oko poruszało się na boki rytmicznie z przerwą na dokładne obejrzenie gruntu pod nogami. Wydawało się, że chwilowo nie ma się czego obawiać. Ale skoro nawet zwierzęta nie zapuszczały się w tą okolicę, to ni było się z czego cieszyć.
Westchnęła głośno i postawiła kolejny krok w przód.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.03.15 16:34  •  Las. - Page 2 Empty Re: Las.
Nie tak dawno opuścił towarzystwo Isao, by zaraz znaleźć się w nieznanym mu dotąd miejscu. Las był pełen rozmaitych zapachów, które oszałamiały go i były czymś nowym. Mimo wszystko życie na pustyni nie zapewniało mu takich atrakcji i teraz nadrabiał to wyjątkowo mocnymi doznaniami. Prawdopodobnie rudzielec cieszyłby się z tego wszystkiego w pełni gdyby nie fakt, że przez to kompletnie tracił orientację w terenie. Jeszcze tego brakowało, by teraz zgubił się w jakimś parszywym lesie na kolejne pięć lat. Jeszcze czego! Ku przezorności postanowił zrobić mały rekonesans terenu pod wilczą postacią. Zostawił swój lichy dobrobyt pod jakimś drzewem po czym na czterech już łapach pognał przed siebie. Wydawało mu się, że jest to plan niemal perfekcyjny, a przynajmniej do momentu w którym chciał się cofnąć. Problem objawił się natychmiast - nie potrafił wytropić ścieżki, którą podążał. W pewnym momencie wyczuł kilkakrotnie czyjąś obecność. Był niemal przy tym święcie przekonany, że za każdym razem była to ta sama osoba, postać, czy też potwór. Ciężko mu było to dokładnie stwierdzić. Budziło w nim to nie mały niepokój, lecz nie zaniechał swoich poszukiwań.
W pewnym momencie zmęczony takim krążeniem postanowił odpocząć. Właściwie była to idealna sytuacja by ulżyć swojemu pęcherzowi. Nie utrudniał sobie życia i po prostu pod wilczą postacią podszedł pod jakieś najbliższe drzewo, podniósł tylną łapę ku górze i zabrał się za konkrety gdy...naprzeciwko niego, zza krzaków wyłoniła się kobieta. Nie wiedział, jak zareagować. Zastygł spłoszony z wystawioną ku górze łapą i patrzył na nią. Niestety nie potrafił już zatrzymać procesu, który rozpoczął toteż wśród ciszy lasu, wśród dźwięków naturalnej fontanny ich spojrzenia się spotkały. Na pewno Spad doceniłby ulotność tej romantycznej chwili gdyby nie znajdował się w tak krępującej dla niego sytuacji, która zapewne dla czerwonookiej wydawała się czymś naturalnym dla dzikiego stworzenia. Tyle dobrego.
Gdy Spad skończył oddawać się naturze, stanął i uważnie obserwował. Nie bardzo wiedział co powinien zrobić. Czy uciekać, czy zostać. Z drugiej strony dobrze by było się spytać o drogę, lecz to oznaczało powrót do ludzkiej formy, a ta sytuacja...Jego uszy przyległy do czaszki, a łapy niepewnie posuwały go na przód, jakby nie był pewien co robić. Bo nie był. W pewnym sensie zachowywał się, jak przyłapany na gorącym uczynku złodziej cukierków po 20 yenów, który chciał się oddalić nim pan policjant naskarży mamie. Przypał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.03.15 17:02  •  Las. - Page 2 Empty Re: Las.
Rozpostarła ręce szeroko na boki w niemej bezsilności, taki przynajmniej był zamiar, bo organizm wykorzystał sytuacją do nabrania większej ilości powietrza i dominującą ciszę otoczenia przerwało cicho ziewniecie. Zgubiona, a do tego jeszcze śpiąca, na dodatek pogodzona z losem, obojętna na to, czy przyjdzie jej paść tutaj i umrzeć, czy może da radę trafić na właściwą drogę. Była wyraźnie przygaszona co miało ścisły związek z jej stanem, oczy były mniej błyszczące niż zwykle, a oddech płytszy i przyśpieszony. Zimna temperatura powietrza gryzła się z ciepłem organizmu tworząc nieprzyjemne uczucie rozleniwienia. Gdyby jeszcze jakiś promień słońca napatoczył się nagle przebijając spomiędzy drzew pewnie zastygła by zapatrzona na niego zasypiając na stojąco. Gdyby ktoś odkrył teraz łowczynię prezentująca poziom energii porównywalny do leniwca na pewno uznał by ją za dziesięciolatkę, którą ominęło obowiązkowe leżakowanie w klasie podstawówki.
Tępym wzrokiem analizowała otoczenie. Po lewej było drzewo, po prawej drzewo a metr dalej ku wszelkiemu zaskoczeniu drzewo leniwie oparte o inny konar, pewnie powalone silnym wiatrem. Może gdyby było przechylone jeszcze bardziej dało by się na nim położyć. Krajobraz nie zmieniał się prawie w ogóle prezentując na okrągło te same okazy drzew liściastych, błotnistego poszycia z pojedynczymi roślinami z trudem przebijającymi się przez grubą pokrywę brudu. Drzewo dużo, drzewo małe, drzewo średnie, drzewo duże, wilk, drzewo małe, drze-... chwila chwila, wilk?
Zatrzymała się w pół kroku na jednej nodze, balansując tak przez dłuższą chwilę gracją dorównując zwierzęciu, które bez większego skrępowania załatwiało swoje potrzeby. Dziwne, że w ogóle jej nie wyczuło, zawsze sądziła, że spotkać wilka można tylko wtedy, kiedy jest ranny albo uwięziony, inaczej te ciche i majestatyczne stworzenia raczej unikają kontaktu z człowiekiem. Szkarłatna tęczówka zajaśniała dla odmiany, a wyraz twarzy zmienił się szybko ze skrajnego przymulenia na radość fanki, która spotkała swojego idola. Postawiła ostrożnie nogę na gładki odcinek podszycia z zamiarem zachowania się możliwie najciszej.
Nie uciekaj futrzaku, nie uciekaj.
Wpatrywała się w niego z nieopanowaną ciekawością wyrażającą się w lekkim drżeniu rąk. O panie, jak bardzo chciał w tej chwili móc podejść i zatopić swoje dłonie w jego futrze, nawet gdyby miało to się skończyć utartą drogocennych palców. Wyglądał tak cudnie, a do tego spojrzał w jej stronę. O ile w towarzystwie ludzi Yuu czuła się okropnie, tyle przy zwierzętach mogła zachowywać się wreszcie swobodnie.
Panie wilku, nie uciekaj, błagam cię.
Piszczący głosik pojawił się w jej głowie, kiedy powstrzymywała się od gadania do czworonożnego stworzenia. I tak by przecież nic nie zrozumiał, co nie? Tylko by go wystraszyła. Wykonała jeden niepewny krok, a potem kolejny poruszając się tak wolno jak tylko potrafiła.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.03.15 18:10  •  Las. - Page 2 Empty Re: Las.
Na początku chciał czmychnąć przez świadomość wstydu, który z tej dwójki dotknął szczególnie wyłącznie Spada. Wszak wszystko wszystkim, lecz nie był zwierzęciem, a rodzice dobrze go wychowywali toteż w jakiś sposób wewnętrznie cierpiał. Tak. Chciał. Nieco z tropu zbiła go bowiem reakcja dziewczyny. Sposób w jaki zaczęła się zbliżać oraz te misternie poruszające się w powietrzu palce uzewnętrzniające jakąś chęć...To wszystko było jednak niczym w porównaniu do jej spojrzenia. Sprawiło, że znieruchomiał, a jego ogon wbrew jego własnej woli zakołysał się pociesznie.
- Kurcze...- Zaskomlał do siebie, lecz dźwięk ten był słyszalny na forum całego lasu. Tak, pewnie w tym momencie okoliczne wiewiórki przyglądały się całemu widowisku, organizując przy tym jakiś szemrane zakłady. Nie było to jednak specjalnie ważne, grunt, że Spad opanował jakieś podejrzane odruchy swej wilczej postaci. Nie było już żadnego kołyszącego się ogona. Sierść za to na kłębie mu się zjeżyła i nastroszyła gdy kobieta zaczęła wykonywać ruchy w jego kierunku. W panice na każdy jej krok do przodu on robił krok do tyłu, jednocześnie zastanawiając się czy jednooka ma go za jakiegoś upośledzonego. Dziewczyna bowiem wyglądała komicznie gdy stawiał kroki z niebywałą ostrożnością, tak by były ciche, tak, jakby dzięki temu miał ich nie zauważyć. W pewien sposób to go rozbawiło. Na krótko, bowiem z każdą chwilą sytuacja zaczęła robić się poważniejsza.
Jeśli niewiasta niespodziewanie przyśpieszyła, również uczynił to samo. Ścigany biegałby pewnie w kółko, czekając aż ta się zmęczy. Miał nadzieję, że miała słabą kondycję. W pewnym sensie, absurdalność całej tej sytuacji zaczęła go bardziej bawić niż przerażać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.03.15 19:53  •  Las. - Page 2 Empty Re: Las.
To dziwne, że nadal nie uciekł. Może to wcale nie był wilk, a tylko jakiś mieszaniec przypominający swoim wyglądem dzikiego kuzyna?
Kami wstrzymała się w swoich podchodach widząc, że w ten sposób nic nie wskóra. Odległość nadal była taka sama, ani ona ani czworonóg nie wyglądali na takich, co mają zamiar zaraz zwiać. Powoli opadła na jeden z leżących konarów i westchnęła. Teraz kiedyś już siedziała czuła podwójnie ból ogarniający całe jej ciało. Marsz przez las był wyczerpujący, a ona nie trudziła się zanadto nad zachowaniem podstawowych reguł maszerowania. Oparła łokieć na kolanie, a podbródek na dłoni. To w sumie dobrze, że napotkała jakieś żywe zwierze, tam gdzie zwierzęta tam jest i woda, a tam gdzie woda są także drogi i ścieżki prowadzące do cywilizacji. Spojrzała na rudzielca i utkwiła w nim zmęczone spojrzenie.
- Ech, pewnie znasz drogę do ludzi. Szkoda, że nie potrafisz mówić. A może też się zgubiłeś? - Przemówiła, ciszej niż zwykle nadal nie zamierzając specjalnie straszyć psowatego, ale jednak na głos. Poprawiła czarną chustkę obwiązując ją ciaśniej wokół szyi i uspokoiła oddech. Śmiesznie zaczęło by się robić, gdyby nawet teraz nie uciekł, albo jakby nagle rzucił się na nią z paszczą pełną ostrych zębów. Kątem oka wynalazła drzewo, na które w razie czego mogła by się wspiąć. Jakby nie patrzeć, zwierzęta w Desperacji były zazwyczaj dosyć agresywne, a znając jej szczęście, ten pewnie zaraz się wycofa, by wrócić z całą watahą z zamiarem zapolowania na łatwą zdobycz.
- Może jesteś głodny, co? - Sięgnęła do swojej torby, pogrzebała w niej chwilę przebijając się przez luźno wrzucone przedmioty, aż w końcu dotarła do tego, czego szukała. Czerwone jabłko spoczęło w jej dłoni. W otoczeniu szarych drzew i mglistego powietrza lasu był to chyba najjaśniejszy element obecnego widoku. - Chociaż pewnie i tak nie jesz jabłek...
Spojrzała nieco znudzona i nadgryzła owoc. Żuła go leniwie obserwując zwierzę.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.03.15 15:50  •  Las. - Page 2 Empty Re: Las.
Kiedy kobieta zrezygnowała z prób podejścia, Spad nieco się zawiódł. Już bowiem zaczynał widzieć w całej sytuacji rozrywkę, której chętnie by się poddał. Dawno nie miał okazji się pobawić. No. Nieco rozczarowany siadł na przeciwko kobiety i patrzył na nią z zainteresowaniem. To dziwne napięcie i ostrożność, jakby rozpłynęły się w powietrzu. Oczywiście wilk znajdował się nieustannie w tej samej odległości, jakby miał w oczy wmontowany jakiś przeklęty miernik.
Do ludzi nie znał drogi. Właściwie sam chętnie do jakichś by się dostał, toteż w odpowiedzi jedynie przekręcił głowę w typowo psim geście niewiedzy i niezrozumienia. Na końcu fuknął, jakby oburzony. On by się zgubił!? On!? Pf! Też mi pomysł. Po prostu szukał okrężnych ścieżek bo każdy głupi potrafił się przemieszczać utartymi z góry szlakami, a on był rządny przygody! Tak, właśnie.
- Jedzenie? - Mruknął po psiemu sam do siebie, zastanawiając się czy dobrze usłyszał. Od razu jednocześnie poczuł, jak jego ślinianki zaczynają być nad aktywne, a źrenice oczu jego rozszerzyły się i utknęły w jabłku. Prawdopodobnie, gdyby był zwierzęciem z krwi i kości to wzgardziłby, lecz płynęła w nim krew wygłodniałego wymordowanego.
- No nie osądzaj tak po wyglądzie...- zaskomlał z wyrzutem i ostatecznie zbliżył się do kobiety. Miał przy tym łeb opuszczony, a uszy położone po sobie. Siadł jakiś metr-półtora od niej i wkleił w jej twarz swoje dwie złot tęczówki. Widocznie wyczekiwał aktu podzielenia się posiłkiem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.03.15 18:59  •  Las. - Page 2 Empty Re: Las.
Podniosła powoli jedną brew do góry prawie jakby nawet ten gest mógł wystraszyć zwierzę. Czy dobrze jej się zdawało i ten czworonóg oblizał się właśnie na widok jabłka w jej dłoni?
- No nie mów futrzaku, że wcinasz jabłka? - Najwyraźniej nie bał się jej głosu. Może faktycznie był tylko oswojonym mieszańcem o typowo wilczych cechach? W każdym razie był ładny jak na mieszkańca Desperacji, pewnie skończy niedługo jako dywanik na ścianie, a jego mięso zostanie podzielone na setkę wygłodniałych wymordowanych i innych bestii. Przez chwilę czuła nawet żal z tego powodu i gdyby mogła, zabrała by go ze sobą, do podziemi. Zbyt dużo jednak argumentów mówiło jej, by nawet nie próbowała. Nadgryzła kawałek jabłka i oderwała je wraz ze skórką by wysunąć ten kawałek owocu w stronę zwierzęcia. - Chcesz?
W torbie walało się jeszcze kilka sztuk tych słodkich i zimnych owoców. To jeden z plusów miasta, nie musiała aż tak bardzo przejmować się zdobywaniem pożywienia, choć oczywiście nie dało się powiedzieć, by z tego powodu była specjalnie rozpieszczona. Skoro jednak i tak zmierzała już powoli w stronę murów mogła spokojnie podzielić się kawałkiem posiłku z czworonogiem. Gdyby jeszcze jakimś cudem udało jej się trafić na trop właściwej drogi.
- Hej futrzaku, może powiesz mi jak dojść bliżej miasta? - Mówiła powoli żując powoli miękki miąższ owocu. Mówienie do czworonoga najwyraźniej nie wychylało się poza skalę dziwnych rzeczy w jej umyśle toteż bez większej krępacji kontynuowała. - Może wolisz się handlować co? Dam Ci trochę jabłek, jak mnie wyprowadzisz.
Czy ona właśnie handlowała z wilkiem? Tak, to bardzo prawdopodobne.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.03.15 20:00  •  Las. - Page 2 Empty Re: Las.
No nie mów skarbie, że oczekujesz ode mnie odpowiedzi.
Pomyślał nieco ironicznie, nie odklejając oczu od smakowicie wyglądającego owocu. Boże, zresztą kiedy on właściwie jadł jabłka? Chyba z 6 lat temu...Toteż gdy czerwonooka zaproponowała mu poczęstunek bez wahania przybliżył się i delikatnie odebrał kawałek, który wciągnął niczym odkurzacz. Przeżucie go tak, by móc delektować się jego smakiem sprawiło mu nieco trudności, zważywszy na brak polików w wilczej postaci, lecz ostatecznie wsunął kąsek ze smakiem. Coby nic się nie zmarnowało wylizał palce dziewczyny. Właściwie czuł się nieco dziwnie w tej sytuacji. Pierwszy raz był karmiony w ten sposób i czuł się z tego powodu lekko zmieszany tym, że przychodziło mu to z taką dziwną naturalnością. Nie wiedział właściwie co powinien o tym myśleć, lecz nawet nie starał się dociekać. Doszedłby jeszcze nie daj Boże do jakichś dziwnych wniosków...
Spojrzał na nią i nastawił uszu gdy się do niego zwróciła. Początkowo pokręcił głową z nieco głupawym wyrazem pyska. Cóż, rozumiał, że dziewczyna zamierza znaleźć ludzi, lecz próba dotarcia do nich przez pustynie wydawała si nieco absurdalna. Toteż poprzez oczy próbował wyrazić kondolencje dla jej sposobu myślenia. Wszystko jednak się zmieniło gdy stawką stało się jedzenie. Spad znieruchomiał na chwilę, jakby analizował propozycję. Zaciągnął się kilkakrotni powietrzem. Doskonal wiedział, jak pachnie pustynia znajdująca się nieopodal miasta oraz samo miasto. Nie stanowiło dla niego więc określenie odpowiedniego kierunku. Zaraz potem przybliżył pysk do Yuu i delikatnie chwycił ją za luźny materiał spodni. Zaczął ją ciągnąc zachęcając by ta wstała po czym ochoczo odbiegł od niej na kawałek i zastygł. Czekał na nią. Miał zamiar ją zaprowadzić.
W sumie, cała sytuacja mogła wydawać się z punktu widzenia osoby trzeciej nieco absurdalnie, no ale na szczęście byli tu tylko we dwójkę. Bo dzikie wilk odprowadzające zagubione łowczynie do miasta za kilka jabłek jest czymś normalnym, ne?

                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.03.15 20:12  •  Las. - Page 2 Empty Re: Las.
- Naprawdę?
Zastygła z buzią otworzoną szeroko, kiedy wilczysko ot tak wsunęło kawałki jabłka, które dla niego przygotowała. Pewnie tutejsze zwierzęta nie mają za dobrze, skoro rzucają się nawet na widok jabłka. Inna sprawa, że pewnie ona sama była by znacznie smaczniejsza. Co jak co, ale w końcu składała się z mięska. Może była tak mała, że wilk uznał ją za jabłonkę zrzucającą od czasu do czasu jakiś owoc? Skrzywiła się na tą myśl.
O panie, chyba zaczynam wchodzić w tą dziwną sferę myśli. Odejdź wizjo drzewa.
Potrząsnęła głową na boki i uderzyła otwartymi dłońmi o policzki ze sporą siłą. To uderzenie otrzeźwiło ją, a także przyozdobiło w dwa czerwone odciski palców na twarzy. Poza tym wstała, nawet nie wiedziała kiedy to zrobiła, ale dobrze się złożyło, bo oto nagle czworonóg postanowił chwycić ją za luźny kawałek materiału i pociągnął lekko. W pierwszej chwili spojrzała na niego z miną typu: Okej, czyli jednak mnie zjesz? Ale kiedy rudzielec odbiegł na kilka kroków zgłupiała całkowicie.
- Poważnie mnie zaprowadzisz? - Odwróciła się na pięcie i przetarła kilkakrotnie oczy. - Czy ja właśnie dokonałam wymiany z wilkiem? Yuu, ogarnij się.
Cóż za sytuacja. Łowczyni ponownie odwrócona twarzą do zwierzęcia wykonała kilka kroków w jego stronę i maszerowała tak zaraz za nim podążając czujnie. Sama i tak nie znalazła by drogi, więc co jej szkodziło spróbować zaufać futrzakowi? Z przesadnym uśmiechem zdradzającym jej rychłą wizję całkowitego postradania zmysłów poszła za zwierzęciem.

z/t + Spades.

No i tak, po odprowadzeniu na skraj lasu dała mu obiecane jabłka. A co, niech ma xD
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Las. - Page 2 Empty Re: Las.
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 27 Previous  1, 2, 3 ... 14 ... 27  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach