Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 10 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10

Go down

Pisanie 22.09.14 22:13  •  Domki - Page 10 Empty Re: Domki
Siedziała na dachu, patrząc jak to Sirion nieźle obrywa. Momentalnie zaczęła ryczeć, po czym szarpać Szarańczę, by ta pomogła jej zejść na dół. Ta przez chwilę się wzbraniała, ale w końcu zniosła małą Chi z dachu i oddaliła się w swoją stronę, zostawiając Chi z rozszalałym Danielem.
Mała pisnęła, gdy obok niej świsnęła cegła i postanowiła, że lepiej będzie pójść do swojego plecaka po coś, co może najemnikowi pomóc. Dobra. Plecak... plecakiem zatamuje krew z ran, tak! Idealny pomysł. Żelki... żelki też są potrzebne, ale to później. I butelka wody! To będzie bardzo potrzebne. Kucnęła i poczekała, aż Sirion  straci przytomność. Oczywiście przez ten cały czas płakała, bo jakżeby inaczej?
No ile trzeba czekać, aż ten zemdleje!
... no, wreszcie. Skurczybyk wytrzymały jest.
Uwaga panie i panowie, bo teraz do akcji wkracza Chisana.
*tu puść jakąś muzykę z filmu akcji*
Biegła.
W spowolnionym tempie widać było pył, który wirował w powietrzu w świetle słońca.
Każdy krok powodował głuchy dźwięk i małe trzęsienie ziemi, widoczne tylko w dużym przybliżeniu. Jakiś kamyczek, trącony butem, odtoczył się kilka razy i zatrzymał.
*ujęcie od tyłu*
Jej włosy  falowały na wietrze, a czerwone kosmyki błyszczały jak diamenty, gdy Chisana zatrząsnęła swą grzywą.
- DAAAAAAANIEEEEEEEEEEEL~! - krzyknęła, a ów krzyk słychać było jak brzmienie śpiewu Christiny Grimmie w piosence Titanium. Oczy miała całe we łzach, jednak te błysnęły dziko, gdy dziewczyna znalazła się przy ciele.
*scena miłosna, part 1*
- Nie... Błagam, nie! - jęczała, tuląc do siebie nieprzytomnego Siriona. - Błagam... błagam, żyj! Nie rób mi tego, ja... ja Cię kocham! - wyszlochała, a jej łzy kapały na jego nieżywe oblicze. Po chwili niemej rozpaczy usiadła obok niego, by dać się ponieść głośnemu płaczu.
*scena miłosna, part 2*
Obudziła się. Na początku myślała, że to sen. Nic nie znaczący koszmar, a Daniel będzie żywy. Jednak...
Jednak tak nie było.
- Czemu... - wyszeptała, biorąc zimną rękę i składając na kości czworobocznej mniejszej pocałunek. Zastygła tak przez dłuższą chwilę.
*happy end*
- Chisano. - odezwał się głos za nią. - Chisano...
Odwróciła się gwałtownie, słysząc JEGO głos. Tak, JEGO...
- Ty... Ty żyjesz?!
- Tak. Byłem w Mc' Drive po frytki dla Ciebie. - odparł, uśmiechając się nonszalancko. Tak jak ona uwielbiała.
Chisana zalała się łzami, po czym wraz z Danielem weszła na motor i odjechali w stronę zachodzącego słońca.
...
...
Tak naprawdę to młoda po prostu pobiegła do niego cała zasmarkana, po czym zaczęła oblewać mu rany wodą i próbawać zatamować krwawienie.
Taaaaa.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.09.14 19:46  •  Domki - Page 10 Empty Re: Domki
Dość obojętnie patrzyła na to wszystko, łącznie z latającymi cegłami. Gdy Sirion stracił przytomność, gdy Chisana podbiegła do niego cała zalana łzami. Zeskoczyła z betonowego uniesienia i poszła za Chisaną. Podeszła wolno do nieprzytomnego mężczyzny, jej kroki były spokojne i leniwe. Dobrze wiedziała, że daleko mu do śmierci. Po prostu to czuła. Wiedziała też, kiedy zginie, ale tego nie mogła nikomu zdradzić. To było tajemnicą nawet dla największych telepatów. - Uspokój się. - zaczęła, biorąc od dziewczynki lampion, kładąc go trochę dalej od całej sceny. - Będzie żył... długo. - po tych słowach skrzywiła się i po długiej chwili wahania wsunęła długie, chude i spore łapy pod jego bluzę i objęła jego klatkę piersiową, prawą łapę kładąc na sercu drug-ona. Jej delikatne futerko muskało jego brzuch i żebra, potem całą partię klatki piersiowej. Jej mina świadczyła o pełnym skupieniu. Już chwilę później oczy bogini śmierci stały się całkowicie niebieskie, a z jej ciała emanowała życiowa energia. Czuła na całym ciele mrowienie, najsilniejsze w łapach. Oddała cząstkę swojej energii Sirionowi, ratując go przed bliską śpiączką.
W końcu odsunęła się od niego. Miała mroczki przed oczami, bolały ją oczy. Chwyciła się za skronie, po czym chwyciła lampion i poprawiła torbę. - Wy...baczcie... - powiedziała, czując się coraz bardziej słabo. Oddała zbyt dużo energii. Musiała jakoś zregenerować to cholerne, ziemskie ciało. Wróciła do ciemnego budynku. Szła jeszcze przez kilkanaście minut, potykając się co rusz o kawałki wystających prętów czy innych śmieci. W pewnym momencie jej ciało odmówiło posłuszeństwa. Szarańcza upadła, ciemność otoczyła ją ze wszystkich stron.
...
Obudziła się po siedmiu godzinach. Na szczęście nie utraciła na tyle energii, by spać przez dzień czy nawet dwa dni. Otrząsnęła się i nadal senna wyszła z zabudowania. Ruszyła w stronę domu. Swojego domu, gdzie zregeneruje się całkowicie.

zt.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 10 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach