Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Go down

Pisanie 06.10.13 18:35  •  Domki - Page 2 Empty Re: Domki
Słysząc jego pierwszą odpowiedź uśmiechnęła się delikatnie odsłaniając kły.
-Uwierz mi, że wiem jak ciekawiej i lepiej żyć.
Jednak informacja, że był żołnierzem jest bardzo ważna, na pewno jej się przyda kiedy dojedzie do niebezpiecznej sytuacji. Najważniejsze jednak teraz jest to by go porządnie wyżywić. Zanim nie wyzdrowieje nie przyda im się, choćby nie wiem jak mógł dobrze walczyć. Dodatkowo nie wie jak przyzwyczaić się do tego życia, a ona wie. To właśnie ona może mu to pokazać. Ona która, żyje dłużej od niektórych osobników swej rasy. Słysząc jego słowa i widząc jak obejmuje się ramionami ściągnęła z siebie katanę i zarzuciła mu na ramiona na chwilę się zbliżając.
-Mogę cię zabrać ze sobą do ciepłego miejsca, jednak to już się wiąże z pewną umową. Skoro jesteś byłym żołnierzem powinieneś wiedzieć, że niektórzy wymordowani przedzierają się do miasta by kraść.
Dziewczyna zrobiła, krótką przerwę by dać mu czas na poukładanie informacji w głowie. Po może minucie zaś się odezwała spokojnie tłumacząc.
-Jest to pewna organizacja, do której należę. Naszym celem jest pomaganie osobą z naszej rasy by nie zdziczeli całkowicie, ani nie wymordowali się nawzajem z głodu. Dajemy im podstawową pomoc jeśli samo sobie nie radzą. Jeśli chcesz do nas dołączyć zyskasz dom i rodzinę. Jednak jeśli nas zdradzisz wataha cię zabije, to jedyna umowa. Resztę mogę ci wytłumaczysz jak się zgodzisz.
Mówiła spokojnie, wyraźnie i co najważniejsze bardzo poważnie. Jeśli nie będzie chciał po prostu zabierze go w spokojniejsze miejsce i nauczy go jak żyć po czym zniknie. Jak się zgodzi zabierze go do kwatery i da mu miejsce do odpoczynku. Jego życie leżało w jego rękach i zależało tylko od niego co zrobi.
-I nie sprawdzaj tak broni, bo jak bym się chciała zabić od dawna już był byś chłodny.
Musiała przyznać, że trochę ją już irytowało to ciągłe macanie się po broni. Sama przez te ruchy była mniej spokojna, a jej mięśnie były ciągle spięte, gotowe do obrony, w razie potrzeby. Takie zwykłe przyzwyczajenie jej ludzkiej natury. U każdego zawsze się jakieś znajduje.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.10.13 19:36  •  Domki - Page 2 Empty Re: Domki
- Jestem zdolny w to uwierzyć.
Odpowiedział bez chwili namysłu, z miejsca. Całkowicie był świadom tego, że ktoś kto już był na tyle wprawiony w swoim "drugim" życiu potrafi dostrzec dużo więcej jego zalet niż osobnik, który dopiero co się "obudził", hm. Z pewnością gdyby nie ta kobieta, mógłby albo umrzeć tutaj z głodu, albo trafić na dużo bardziej zdziczałego Wymordowanego... Który by uznał że nawet tak koścista osoba jest dobrym posiłkiem, hm. Słyszał, ale też i częściowo widział jak się zbliża, a po chwili poczuł przyjemne ciepło, gdy na jego barki została zarzucona... Prawdopodobnie kurtka. Przytrzymał je poły dłonią, uśmiechając się delikatnie w podziękowaniu. Nim zdążył jednak coś powiedzieć, kobieta zaczęła mu powoli tłumaczyć zasady i konsekwencje jej pomocy... A może w sumie zalety? Ciężko powiedzieć. Gdy skończyła pierwszą część słów kiwnął głową na znak zrozumienia.
- Oczywiście... Muszę przyznać że sam posłałem kilku z nich do piachu...
Ostatnie słowa powiedział z wyraźnym poczuciem winy w tej chwili. Tak, czuł się tego winny... Może i wtedy jego spojrzenie na świat było inne i nie widział tego, co widzi teraz... Ale i tak... Cholera. Zamilkł po tych słowach, opuszczając głowę. Podniósł ją dopiero gdy znów zaczęła mówić. Słuchał uważnie. Um... Tak... Teraz rozumiał to... Jak... Ech, władza tak skutecznie zakrywa wszystkim oczy.
- Nawet jeśli byłem jedną z osób która zabijała waszych... Naszych pobratymców, chcesz mnie przyjąć? Zabawne... Jesteście bardziej ludzcy niż ci, mieszkający w Świecie 3. Rozumiem warunki. To bardzo szczodra oferta i będę wdzięczny po kres swoich dni, przyjmując ją. Zgadzam się.
Odpowiedział dosyć elokwentnie, ale przekaz był zrozumiały. Jest niesamowicie wdzięczny i przyjmuje warunki, choćby teraz miał stanąć na przeciw ludzi i walczyć przeciw wojsku, w którym jeszcze do niedawna był. Chce im pomóc, chce się zrehabilitować... Za tych, których zabił. Tych, którzy się poświęcili dla innych.
Pokręcił głową przecząco na jej słowa a pro po sprawdzania broni, nieznacznie się uśmiechając.
- Nie sprawdzam jej po to, by się bronić przed tobą. Sprawdzam czy mam ją przy sobie, nie chcę jej zgubić, bo z pewnością jej wtedy nie znajdę. Nie chce być absolutnie bezbronny wobec innych, ale dobrze, przestanę.
Wytłumaczył dosyć szybko, wciąż w dosyć kłamliwy sposób grając ślepca. Cóż... Póki nie znajdzie powodu, woli by był uznawany za takowego. To zawsze jakaś przewaga, gdy jest się niemal zupełnie bezbronną istotą, prawda? Wyciągnął dłoń jeszcze raz ku kobiecie.
- Wiem że nie powinienem prosić dwa razy... Ani w ogóle zresztą, ale pomożesz mi wstać i utrzymać się w pionie przez jakąś chwilkę? Dalej dałbym sobie radę, pierwsze chwile ściągają mnie na dół.
No, miał nadzieje że mu pomoże... Bo wątpił by sam mógł wstać jeszcze przez najbliższe pół godziny, o ile jakaś adrenalina by go do tego nie kopnęła zbyt mocno.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.10.13 19:48  •  Domki - Page 2 Empty Re: Domki
Dziewczyna kucała przed nim z uśmiechem. To dobrze, że się zgodził, nie będzie go musiała szukać po całej depresji. Słysząc wytłumaczenie o broni pokręciła spokojnie głową na boki.
-Spokojnie z czasem nauczysz się posługiwać inną bronią.
Wiedziała za dobrze, że własne umiejętności są ważniejsze i bardziej skuteczne od ludzkiej broni. Ta zawsze mogła zawieść swojego użytkownika, albo zostając wytrącona z dłoni sprawiając, że będziemy jak dzieci niezdolni do ataku. Przybliżyła się do niego i zakładając sobie jedną jego ręką na ramie, a druga przytrzymując go w pasie pomogła mu wstać.
-Zatem jak poznasz szefa będę mogła oficjalnie przywitać cię w rodzinie.
Powiedziała spokojnie ruszając przed siebie i trzymając go stąpała po pustyni. Nie męczyła się, mężczyzna zdawał się jej wręcz za lekki, jednak biorąc pod uwagę jego stan nie zdziwiła by się. Szła przed siebie pewna, którędy ma iść. Znała te tereny jak własny dom.

[z/t 2x]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.11.13 7:35  •  Domki - Page 2 Empty Re: Domki
No i gdzie by tu wyrzucić naszego pasażera? Tutaj chyba będzie najlepiej. Kot wciąż mógł jeszcze wyczuć ślady obecności Sakida w tym miejscu. To dobrze, to znaczy, że zna teren. Rudy może i jest skurwysynem, że go tak znokautował, ale nie jest na tyle okrutny, żeby porzucać mężczyznę gdzieś na pustkowiu, gdzie czai się pełno istot, które zjadłyby jego kości ze smakiem i jeszcze prosiły o dokładkę. Musiał jednak przyznać, że jak na prawie anorektyka to Wymordowany swoje ważył, a niesienie go przez kresy Desperacji to nie lada wyzwanie. No cóż, dobre ćwiczenie. Położył go pod drzewem i spojrzał na niego. Zakrył mu oczy jego opaską. Jakież to miłe. Wsadził mu w dłonie jego broń i pogłaskał go po włosach. Miał nadzieję, że brunet już tak szybko nie wpadnie w ten amok... Może się jeszcze spotkają. Na razie niech tu odpocznie i pójdzie w swoją stronę.

[zt]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.11.13 13:40  •  Domki - Page 2 Empty Re: Domki
W pewnym momencie zastała go dziwna ciemność. Czuł jak osuwa się w nicość, wszystko zalewa mrok, a on zanika w tym, zupełnie tracąc świadomość. Nie myślał, nie odczuwał, nie był poprostu przytomny. Taka dziura w myślach, dziwna.
Obudzony został lodowatymi powiewami wiatru i deszczem opadającym na niego. Zadrżał na całej powierzchni ciała, odruchowo obejmując swoje nagie ramiona dłońmi i otwierając oczy... Widząc bandaże. Nie wiedząc co się stało, delikatnie je rozchylił. Był poza jaskinią... To... Yuno... On... On...
Powoli zaczęło do niego wszystko docierać. Przypominał sobie to, co działo się jakiś czas temu. Rozpaczliwe prośby kota o przerwanie... Jego pragnienie, jego pożądanie... Jego żądzę tego ciała. Przesunął szponami po twarzy, rozcinając materiał bandaży jakie tu miał, które potem zleciały z niego, osuwając się po ciele. Na jego twarzy rozkwitał... Uśmiech. Co raz szerszy, co raz bardziej psychodeliczny, nienormalny. Począł się śmiać. Z początku cicho, a potem co raz głośniej i głośniej, niemal szaleńczo... By w pewnym momencie urwać wszystko, spuszczając głowę z westchnieniem.
- Jestem potworem...
Mruknął cicho, po czym spojrzał na swoją broń. Trochę nieporęczna do zrobienia tego, ale... Ujął rękojeść, po czym delikatnie wyjął ostrze, samemu podnosząc swoje ciało do góry. Jedno cięcie wystarczy... Przystawił ostrze do gardła, będąc gotowym rozciąć swoją tętnicę i pozwolić się swojemu ciału tu wykrwawić. Oddychał spokojnie, miarowo... Jakby to nie było nic specjalnego. Przycisnął zimną stal do skóry. Jeszcze tylko trochę mocniej i przerwie skórę... Troszkę mocniej i przetnie żyły... Zacisnął zęby z irytacją, odsuwając ostrze, jakie obrócił w drugą stronę, z furią tnąc w drzewo, wbijając klingę nader głęboko w pień.
- Nie... To by było za proste...
Po pierwszym słowie na jego twarz wpełzł jakiś uśmieszek, a on sam wyjął ostrze z pnia drzewa, po czym schował na miejsce, broń przewieszając przez plecy. Znał te okolice... Wie już jak wrócić do siedziby Dogs. Dobrze.
- Jeśli faktycznie będę bestią... Niech chociaż nauczą mnie jak nią dobrze być.
Z uśmiechem wysunął jedną stopę w tył, schylając ciało, po czym ruszył nader prędkim biegiem w stronę siedziby Dogs uśmiechając się w nader specyficzny sposób. Z pewną dozą dziwnej akceptacji... Satysfakcji... Fascynacji? Ciężko powiedzieć.

[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.03.14 14:19  •  Domki - Page 2 Empty Re: Domki
Nie biegł zwyczajnie. Biegł na czterech łapach, co dla przeciętnego obserwującego mogłoby wyglądać wręcz śmiesznie, ale w jego przypadku było cholernie pomocne. W końcu kot jest kotem i kotem pozostanie, nie ważne czy siedzi w swoim, czy w ludzkim ciele. Wbijane w podłoże szpony dawały dobrą przyczepność, a siła nóg Yunosuke pomagała przy silnych odbiciach. Uciekał już parę minut, ale nie miał pojęcia czy zdążyli zauważyć brak jego obecności na polu bitwy. Na moment przystanął. Obejrzał się za siebie, nastawił uszu i zamknął oczy. Cisza. Chyba nikogo nie miał na ogonie, przynajmniej w tym momencie. Wyprostował się i rozejrzał. Oh, już kiedyś tutaj był... A tak, to tutaj pozostawił omdlałe ciało Sakida po tym, jak próbował go skrzywdzić. Pokręcił głową i zaczął iść. Nie mógł pozwolić sobie na dłuższe postoje. Właściwie to w ogóle nie powinien się zatrzymywać, ale skoro już zrobił ten błąd to nie dało się na to nic poradzić. Hm, a gdyby się ukrył? Przeleciał wzrokiem po okolicy i w pewnym momencie dostrzegł jeden z mniejszych zniszczonych domów. Udał się w jego kierunku. Wszedł na teren byłej posesji. Brakowało jednej ściany, druga była w połowie wybrakowana, a resztki dachu ledwo trzymały się na tym, co pozostało. W rogu leżały gruzy, prawdopodobnie brakującej ściany. Chłopak schował się za nimi i wychylił głowę, spoglądając w stronę, z której przybył. Nadal nikogo. Ale czy mógł liczyć na to, że go nie odnajdą? Cóż, jakoś sobie poradzi.
Teraz miał moment, aby zastanowić się nad tym wszystkim. Czego ktoś miałby od niego chcieć? Przez te wszystkie lata w żaden sposób nie dał się zauważyć. Nawet, kiedy był w mieście nikt nie mógł go rozpoznać. Ukrywał się jak tylko mógł, nikt nawet nie wie gdzie znajduje się Nora. Najwyraźniej nie było to istotne w obliczu osoby, która go pożąda. I jeszcze wysługiwała się kim innym, no cholera jasna. Zdążył już się domyślić, że tamta dwójka należała do Łowców. Coś tam o nich słyszał, choć nie było to wiele informacji. Cecil nie mówił za dużo, nie o nich. Jedyne co mu pozostało w tej sytuacji to domysły. Oparł czerwony łeb i poharataną ścianę i westchnął ciężko. Był ciekaw czy bestia da radę tamtemu gościowi. Naprawdę nie wiedział czego się po nim spodziewać. Równie dobrze mogła być już martwa.
Postanowił ukryć się tu przez jakiś czas, niezbyt długo. Jeśli w ciągu kilkunastu minut nikt się nie pojawi, ruszy dalej. Nie będzie przecież czekał na wroga. Jest idiotą, ale nie aż takim.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.03.14 17:39  •  Domki - Page 2 Empty Re: Domki
Hej ho skurczykoty! Widocznie cała ta sprawa z ucieczką nie była wcale taka udana jak można było sobie wyobrażać. Pomimo, że wszystko wyszło tak jak powinno, a przynajmniej wedle założenia Yuno to teraz Ciro już deptał mu po ogonie. Nie można powiedzieć, że sprawa była prosta zwłaszcza, że musiał zmierzyć się z bestią, która zdecydowanie miała nad nim przewagę. I gdyby nie użył jednej brudnej sztuczki to byłby w tarapatach. Chociaż kto wie jak to mogło się potoczyć. Generalnie Ciro uważał, że to wszystko po prostu był pech, że trafił na takie problemy podczas jakże prostej misji pojmania niezbyt groźnego stworzenia. Przecież kto by się bał kogoś takiego. Oczywiście nie mógł go wcale lekceważyć, ale jakoś nie mógł się powstrzymać. Najbardziej dziwił go fakt, że Nyan go ostrzegła. Nigdy czegoś takiego nie usłyszał z jej słów. Chłopak musiał być naprawdę niebezpieczny skoro musiał zabrać kogoś ze sobą. Niestety wyszło na to, że i tak działał sam, więc to chyba nie robiło aż takiej dużej różnicy. W pewnym sensie mu to odpowiadało, gdyż nie musiał się interesować innymi w tym momencie i mógł skupić się na swoim celu. 
Biegł śladem szponów wbijanych w ziemię, aż do pewnego miejsca w którym się zatrzymał. Jego oddech był nieco zaburzony, ale to w sumie nic takiego. Papierosy wychodziły na wierzch. Odetchnął nieco kiedy mógł się zatrzymać. Teraz powinno pójść już z górki co? Przynajmniej tak pomyślał. Rozejrzał się wokół oczekując jakichkolwiek śladów, że jego cel znajduje się właśnie w tym miejscu. "Dlaczego się tutaj zatrzymał?" - Zadał to jakże podstawowe pytanie, ale odpowiedzi brakowało. Ukrył się to było pewne. Ślady urywają się w tym momencie, więc to było w miarę logiczne.
- I jeszcze mam się bawić w chowanego? Kogoś zdrowo pojebało. - Mruknął tylko niezadowolonym tonem i wyciągnął miecz z pochwy. Jeszcze świeża krew potwora powoli kapała na podłogę. Oczywiście to było tylko na pokaz, że nie jest wcale taki słaby. W pewnym sensie było to ostrzeżenie dla Yuno, że teraz jest jego kolej. Tak naprawdę nie zamierzał go krzywdzić, ale co mógł poradzić skoro to ten kotołako podobne coś zaczął? Chciał załatwić to bardzo pokojowo, nawet się przemógł, by zachowywać się podobnie. 
- Pozwól, że się powtórzę. - Zaczął cicho tak jakby mówił bardziej do siebie. Na jego twarzy zabłysnął szeroki uśmiech, a jego oczy zmieniły nieco wyraz. Teraz stał się prawdziwym Łowcą. Zamierzał zapolować na pewnego kotałka, który sprawiał problemy jego Pani. - Wolałbym byś był żywy jak Cię do niej zaprowadzę. - Powiedział to nieco głośniej. Rozglądał się po tym miejscu. Szukał wskazówek. Może jakiś ruchów, które by zaprowadziły go do tego kota.


Ostatnio zmieniony przez Ciro dnia 25.03.14 23:18, w całości zmieniany 1 raz
                                         
Ciro
Szpiegmistrz
Ciro
Szpiegmistrz
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ciro "Zirro" Eltyar


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.03.14 22:29  •  Domki - Page 2 Empty Re: Domki
Cholera jasna. No niby skąd miał wiedzieć, że dogoni go tak szybko? Jeszcze nigdy nie zdarzyło mu się, żeby uciekać przed porywaczem. Przed wojskiem Miasta-3 owszem, ale nie przed porywaczem, a to przecież różnica! Tamci chcieli go po prostu zabić, a ten... nawet nie wiadomo. Chciał go ze sobą zabrać do jakiejś walniętej baby, o której nie wiedział totalnie nic. W ogóle wszystko mu nie pasowało, a ta sytuacja powoli zaczynała go irytować. Tymczasem nieznajomy znajdował się już blisko. Za blisko nieświadomego Yunosuke.
I nic dziwnego, że dostał ostrzeżenie. Chłopak potrafi być naprawdę niebezpieczny, ale musi mu się chcieć. Jego natura sprawia jednak, że niezbyt często używa swoich mocy, choć gdyby chciał to byłby z niego niezły wojownik. W końcu kto oparłby się bestii z kłami i szponami zdolnymi rozszarpać ofiarę, która jednocześnie potrafi kontrolować wodę, a także rzucać losowymi przedmiotami za pomocą silnej woli? Wydaje się, że momentami on sam zapomina do czego jest zdolny, a chuderlawe ciało i wieczny spokój tworzą pozór istoty bezbronnej. Zresztą, teoretycznie jest bezbronny, bo z tą pieprzoną blokadą w głowie niewiele może zdziałać, aczkolwiek czasem zdarza się, że i ona odpuszcza, a wtedy to klękajcie narody. W tej chwili jednak nie zapowiadało się, aby miał wyprowadzić kontratak. Zwłaszcza, że nadal nie wiedział kiedy i czy w ogóle przeciwnik nadejdzie.
I wtedy kocie uszy wyłapały jakieś słowa. Czyjś głos, całkiem blisko. Ponadto rozpoznawał ten głos, bowiem należał do osobnika, przed którym właśnie uciekał. No kurwa. Wzdrygnął się lekko i wbił plecami w gruzy, mając nadzieję, że tamten go nie odnajdzie. W ogóle teraz wpadło mu do głowy, że mógł zatrzeć ślady. No idiota.
"Wolałbym byś był żywy, jak cię do niej zaprowadzę."
Ależ oczykurwawiście. On też wolałby być żywy. Z tego samego powodu teraz wystające łopatki rudzielca przylegały do zimnego kamienia, a on z całych sił starał się oddychać na tyle cicho, aby nie było to jakkolwiek wyczuwalne. Nie drgnął jednak. Rozejrzał się, ale nie widział żadnej drogi ucieczki. Wiedział, że na otwartej przestrzeni nie ma szans, ale gdyby tylko udało mu się dobiec do lasu... Nie, to zbyt ryzykowne. Łowca dopadłby go w jednej chwili i wbił ten swój mieczyk w kocie gardło. Dopiero teraz zauważył wyrwę w ścianie przed sobą. Przez nią mógłby się przedostać, choć dalsza ucieczka nadal wypadała z gry. A może, gdyby zmienił miejsce ukrycia to byłoby mu łatwiej? Schylił się i wyjrzał zza gruzów, a zauważywszy mężczyznę z jego zakrwawionym mieczem stwierdził, że w walce nie ma najmniejszych szans. Nie, jeśli jego umysł nie przełączy się na tryb bojowy. Powoli wycofał się do wyrwy. Żaden z jego ruchów nie mógł byś usłyszany, ponieważ jako kot miał wrodzony talent do cichego poruszania się. Przedostał się na drugą stronę ściany i ponownie rozejrzał. Przed nim kolejny budynek, po bokach to samo, z tyłu zaś kłusownik. Przesunął się kilka kroków w bok, chcąc zobaczyć co znajduje się dalej i wtedy niesforny ogon postanowił uderzyć o ścianę, a kolczyki wywołały charakterystyczny stukot.
Kurwa.
Zamarł i nie zamierzał się już ruszyć. Coś mi się wydaje, że ten cichy dźwięk będzie dla niego zgubny.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.03.14 23:15  •  Domki - Page 2 Empty Re: Domki
Nie zamierzała odpuścić. Kiedy jej mały podstęp nie wypalił i czerwonookiego gdzieś wcięło, kiedy ona warczała sobie pod nosem najgorsze obelgi w swym własnym języku. Ale zabawa wciąż trwała. I tak też przywdziawszy na grzbiet płaszcz dwunożnego łotra, ruszyła jego śladem, z pyskiem nisko przy ziemi, byłaby nie zgubić tropu w tej suchej, szarej i lodowatej pustce. Gówniany dom, ale dom.
A z każdym krokiem, skracała nieubłagalnie dystans jaki dzielił ją i jej ofiarę. Skąd ta człowieczyna mogła wiedzieć, że gdzieś za nią kroczyła bestia, która jeszcze przed chwilą skomlała i wiła się w bóli i krwi? Raczej nie wyglądała wtedy na taką, co by ruszyła w pościg. A jednak.
Zmierzyła budowle szybkim spojrzeniem, by zaraz spojrzeć z powrotem na Ciro. Zaczekała chwilę, nim postanowiła zbliżyć się jeszcze, wsunąć do wewnątrz, krocząc cichym, kocim krokiem, z pazurami bezpiecznie uniesionymi w górę, byleby tylko nie stunkęły przypadkiem o posadzkę.
Raz, dwa, trzy.
Wyskoczyła przed siebie, wprost na Łowcę, uderzając z impetem w jego plecy, zamierzając przewrócić go na brzuch, gdzie wbiłaby kły w jego kark, jedną łapą przytrzymała lewą rękę, drugą zaś próbowałaby coś zrobić z mieczem. Miecz zły. Trzeba usunąć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.03.14 21:12  •  Domki - Page 2 Empty Re: Domki
Więc, aż tak łatwo nie będzie tak? Cholera jasna. Wyglądało na to, że sprawa znowu się skomplikowała. Kiedy już miał całkowicie poświęcić się poszukiwaniom Yuno i generalnie zakończyć swoją misję wszystko musiało trafić szlag. Dlaczego to jego spotkał taki paskudny los. On chciał tylko po prostu wrócić do domu, a raczej do swojego normalnego życia. Miał zamiar po prostu zanieść chłopaka do Nyan, a następnie zlać na całą organizację na kolejne długie miesiące. Ale niestety nie było mu to dane. Postąpił nierozsądnie. Mógł się domyślić, że bestia nawet po dostaniu w swój bark będzie agresywna. Sądził, że gdy się wycofała to będzie mógł na nią generalnie zlać i ruszyć w pogoń za swoim prawdziwym celem. Niestety wykiwała go. A raczej jej żądza mordu i zemsty po prostu nią zawładnęła. Przynajmniej takie było jego odczucie na dany temat. Nie wiedział nawet, że za nim wyruszyła, ale zapewne tak by sobie pomyślał gdyby tak się stało. Bardziej jego uwaga skupiła się na tym, że gdzieś tutaj znajduje się jego cel, który musi zostać znaleziony.
- No i gdzie jesteś? - Zapytał sam siebie i rozglądał się dalej z wielkim zapałem. Był tutaj gdzieś na pewno. Czuł to. Yuno był nieuważny i zdecydowanie dał sobie o tym znać. Pewnie zrozumiał swój błąd. Gdyby zakrył ślady, albo chociaż nie używał swoich pazurów do ucieczki wszystko potoczyło by się inaczej. Ciro straciłby jakikolwiek ślad i byłoby po zabawie. Dlatego też Łowca błogosławił kotołaka, że zrobił taki podstawowy błąd. Wten usłyszał dźwięk. Charakterystyczny? Dla niego nie, aczkolwiek podejrzany. Ruszył od razu tam biegiem miecz trzymając dosyć nisko, aby w razie konieczności wykonać mocne cięcie od dołu. Nie zamierzał odpuszczać. Biegł tyle ile fabryka mu dała. Zobaczył w końcu swój cel. Na twarzy Łowcy pojawił się uśmiech. Dokładnie taki sam jaki posiada Łowca kiedy dopadnie swoją ofiarę. Lecz w tym samym momencie jak go dostrzegł Zaraza wyskoczyła w jego stronę. Zdecydowanie był na przesranej pozycji, ale jeszcze o tym nie wiedział. Zatrzymał się i odwrócił w jego stronę. Dopiero wtedy zobaczył kontur lecącego potwora. " Kurwa. " - To jedyne o czym pomyślał. Miał zdecydowanie za mało czasu na prawidłową reakcję. Stwierdził, że Zaraza jest ważniejsza odwrócił się w jej stronę i zaczął opadać na plecy sam. Ona go zdecydowanie mocno dobiła do ziemi. Ból przeszył jego całe plecy, ale nie mógł nic na to poradzić. Zaparł się nogami o jej klatkę, a tak aby jej kły nie dosięgły jego szyi. Zdecydowanie to była sytuacja patowa, bądź szach mat dla owej bestyjki. Faktycznie przytrzymała jego lewą rękę przez co zdecydowanie jego ruchy mieczem były słabsze. Zanim, a raczej nawet w tym samym momencie gdy ona próbowała prawą łapą zrobić coś z jego mieczem on próbował ją jakoś ugodzić. Gdyby chociaż udało mu się ją zepchnąć albo odepchnąć na moment. Sprawa byłaby od razu łatwiejsza.
                                         
Ciro
Szpiegmistrz
Ciro
Szpiegmistrz
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ciro "Zirro" Eltyar


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.03.14 21:04  •  Domki - Page 2 Empty Re: Domki
Cichy szelest wiatru niósł ze sobą delikatny odgłos poruszania się po dachu. Niczym przesuwające się cienie, których nic nie mogło zlokalizować. Prawie nic. To była sekunda, kiedy z góry coś zeskoczyło wprost na Zarazę, przygniatając ją do ziemi swym ciężarem. Pięćdziesiąt kilogramów, dokładniej mówiąc. Nyanmaru zeskoczyła ze stworzenia, zupełnie je ignorując i spojrzała na Ciro. I chociaż uśmiechała się szeroko ukazując rząd ostrych zębów, to Ciro wiedział, że jest niezadowolona. Bo nawalił, chociaż mówiła mu, by zabrał z dwie bądź trzy osoby. Uniosła ku górze kocią łapę, z której teraz wystawały trzy, wysuwane ostrze. Momentalnie w okół Zarazy i Ciro dało się wyczuć, że zostali otoczeni.
Tak, Nyanmaru nie przybyła sama, a przywlokła tutaj ze sobą swoich osobistych ochroniarzy, jej kochaną grupę Assassin. Ci jednak nie atakowali. Najwyraźniej czekali na ruch Zarazy, dając jej tym samym wybór. Albo atakuje i musi stawić czoło nie tylko Ciro, ale przynajmniej paru innym osobom, albo ucieknie uznając, że zagrożenie jest zbyt duże. Albo...
Nyanmaru odwróciła się, lustrując przez chwilę Zarazę spojrzeniem czerwonych światełek w miejscu, gdzie powinny znajdować się oczy. Sięgnęła do swojej torby i wyciągnęła kawałek surowego mięsa owiniętego w gazetę, która zdążyła już przecieknąć. Kobieta zręcznie rozwinęła je i rzuciła mięso pod łapy Zarazy, ukazując w ten sposób, że nie ma wrogich zamiarów. To, co z tym dzikie stworzenie, to już należało do niej. Kobieta zaciągnęła się mocno powietrzem, łapiąc trop jej celu i zamachała radośnie ogonem.
- Nya~ Znalazłam Cię~ - wydała z siebie pomruk zadowolenia i skoczyła na dach małego budynku, po czym poruszając się cicho, niczym prawdziwy kot. Wskoczyła na spróchniały dach. Momentalnie zaczął pękać i spadać, lecz Nyanmaru już dawno zeskoczyła z niego i ciężko opadła na cztery łapy przed Yunosuke. Dach runął głośno, a kobieta wpatrywała się w chłopaka, machając przy tym powoli ogonem, w pełni zadowolona. Wydała z siebie cichy pomruk i sięgnęła do swojej torby, z której wyciągnęła... sardynkę.
Nya~ Szukałam Cię~ - powiedziała wesoło podnosząc się, machając przy tym wesoło ogonem, zamiatając ziemię. To była sekunda kiedy dopadła do Yunosuke i rzuciła się na niego, łasząc i tuląc, uwieszając na jego szyi. Chłopak mógł w tym momencie zrozumieć, że kobieta najwidoczniej nie ma wrogich zamiarów. Póki co. Wydając z siebie ciche mruczenie, dalej się o niego ocierała niczym kotka podczas jakiś cholerny godów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Domki - Page 2 Empty Re: Domki
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach