Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 7 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Go down

Pisanie 19.06.14 22:21  •  Domki - Page 7 Empty Re: Domki
Uwaga! Wredny MG w temacie!



Robal, biorąc rozpęd, musiał się oddalić. Poczuł drgania podłoża w momencie, kiedy Blizarre wyciągnęła Ala na zewnątrz. Nie był jednak w stanie obrócić się w ich stronę zbyt szybko – istnieją ograniczenia fizyczne, uniemożliwiające takie próby. Zatoczył więc szeroki kąt zakręcając i zniknął im z oczu za kilkoma niszczejącymi domkami, które były w okropnym stanie, nawet jak na warunki.
Sekundy dłużyły się, rozciągały w nieskończoność. Upływały, jedna za drugą, a robala nie było widać. Co się stało? Czy wyparował? Odleciał? Nie… Zagrzebał się w piachu i teraz zbliżał się szybko do parki przerażonych istot będąc niewrażliwym – w teorii – na ataki. Tylko piasek, który, wypychany przez robala, tworzył imponujący garb na całej długości przebytej drogi, świadczył o tym, jak blisko znajduje się potwór. Poruszał się zygzakami, co, pomimo nadkładanej drogi, pozwalało przemieszczać się znacznie szybciej. Chwilę po tym, jak Al odsunął się od Blizarre, robal wynurzył się na powierzchnię, dwadzieścia metrów od całej grupki. Gdyby nie ten ruch, ten jeden krok, pierwsza ofiara nie byłaby odgadnięta, aż do samego momentu ataku, lecz teraz potwór skierował się w stronę najbardziej odosobnionej postaci. Niczym wygłodniała bestia – którą przecież był – rzucił się na niego, kierując swe śmiercionośne szczęki mniej więcej na wysokości rąk, kurczowo ściskających pręt. Czas jakby zwolnił, niczym w starych, hollywoodzkich filmach. Można było zobaczyć pojedyncze krople potu, ściekające Alowi po twarzy, kiedy mierzył się na spojrzenia z niewidomym robalem. Sekunda za sekundą, był coraz bliżej. Ślina ściekała mu po kłach, odbijając światło pustynnego słońca.


Kto przeżyje spotkanie? Kto stanie się obiadem potwora? Nie opuszczajcie nas, drodzy telewidzowie, odpowiedź już wkrótce.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.06.14 12:36  •  Domki - Page 7 Empty Re: Domki
Al, ale...
Ale metalowy pręt w tym przypadku nie zadziała.
No naprawdę.
Choćbyś baardzo chciał, to to naprawdę nic nie da...
- Rob, ja nie mam już siły! Za dużo tego dzisiaj było, no nie dam rady i już! - jęknęła, patrząc na niego ze strachem. Za to robal chyba się wkurzył i naprawdę chciał zeżreć wymordowanego i anielicę. Był coraz bliżej, a jako pierwszą ofiarę upatrzył sobie Al'a. No cóż, Blizzie z reguły musi być dobra, także nawet się nie zawahała nad wypchnięciem swojego towarzysza ze szczęk potwora. Sama się nastawiła i wiedziała, że teraz może nieźle oberwać. Gdy zerknęła w paszcze przerośniętego robala, przypomniała sobie wszystkie chwile ze swojego długiego życia.
Pierwsze spotkanie ze Stwórcą, pierwszy człowiek, którym się opiekowała... Imprezy u Józefa, golf ze św. Piotrem i oczywiście bitwa na śnieżki u Gabrysia. Tak, to było coś... Ale co teraz? Ma tak po prostu zginąć? Tak po prostu... zniknąć czy coś? Ooo nie, tak dobrze to nie ma. Blizka nie ma w zwyczaju poddawać się i biernie czekać na rozwój wydarzeń. Wyprostowała się i groźnie spojrzała na robala.
- SPIEPRZAJ STĄD, DZIADZIE! - wrzasnęła, po czym wszystkie siły skierowała w jeden, jedyny pocisk z ognia, który trafił robala prosto w otwartą paszczę. Kula płomieni wybuchła przy ostrych kłach, a sama Blizka padła na ziemię nieprzytomna. Cóż, to było jednak trochę za dużo jak na anioła. Ale przynajmniej coś zrobiła! Teraz jednak wszystko zostało w rękach Al'a. Chociaż być może skrzywdziła bestię na tyle, że ta poniecha swoich czynów i sobie odpełznie hen, daleko.
Tymczasem Alfa wyglądał na mega wkurwionego. Rzucił się na swoją panią i trzymając w zębiskach materiał, próbował odciągnąć jak najdalej od Al'a i robala.
// Wybaczcie za krótki post, ale nie wiedziałam, co jeszcze napisać. .____.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.06.14 1:55  •  Domki - Page 7 Empty Re: Domki
Cholera, wyczerpały ci się baterie, co?
Dobra, może jeśli ustawi się pod odpowiednim kątem, uda się włożyć ten pręt do paszczy potwora, tak, żeby nie mógł jej zamknąć, a wtedy...
Jeb.
Poczuł uderzenie i odleciał w bok, po drodze upuszczając i pręt i plecak.
Przez parę sekund leżał w miejscu, lekko oszołomiony. Przecież nie mógł upaść jak normalny człowiek - musiał od razu wypieprzyć w coś głową, prawda?
Zamrugał parę razy i dźwignął się ciężko. Przez chwilę nie mógł złapać równowagi.  
Dostał?
Pobieżnie obmacał się, szukając śladów po zębach, czy czegokolwiek, ale okazało się, że właściwie jest cały.
...
Jak?
- SPIEPRZAJ STĄD, DZIADZIE!
Spojrzenie w stronę potwora.
Blizarre?
Naprawdę? Poświęcać się dla obcego faceta?
Jakim cudem ona jeszcze żyje, huh?
Dziewczynie udało się wykrzesać z siebie ostatnią iskrę i wycelować ognisty pocisk prosto w paszczę potwora. Chyba. Al nie miał czasu, żeby dokładnie obserwować.
Sprintem podbiegł do upuszczonego bagażu i zarzucił plecak na ramię, nie spuszczając oczu z monstrum.
Małe różowe osiągnęło swój limit i po oddaniu ostatniej salwy padło na ziemię.
Dostała?
Umarła?
Straciła przytomność?
I co teraz?
Odsunął się i sięgnął po kamień.
Zamachnął się.
Może uda mu się odciągnąć tego robala. Wtedy małe różowe może jakoś się pozbiera, zanim ją pożre, wtedy...
Wtedy...
Zamarł z ręką uniesioną w powietrzu.
Wtedy to coś znowu się na niego rzuci. I jak daleko ucieknie? Metr? Dwa? Dwadzieścia? Nie ma mowy, żeby był szybszy od tego potwora. Skurczysyn nurkuje pod ziemią. Dogoni go w parę sekund.
Zaklął pod nosem i upuścił kamień w tym samym miejscu, w którym stał. Nie namyślając się długo, rzucił się do ucieczki.
Biegnij. Biegnij i ratuj swoją cenną skórę.
Mógłby chociaż sprawdzić, czy różowa bohaterka jeszcze żyje.
Nie. Nie wiadomo, co by zobaczył.
Z resztą - ma jaszczura, niech on jej broni.
Tak.
Skoczył między budynki i przywarł do jednej ze ścian, nasłuchując, czy potwór zbliża się w jego stronę.
Czy tutaj naprawdę nie mieszka nikt, kto potrafiłby sobie poradzić z tym wielkim robalem? W końcu wysłano go tu, żeby kogoś znalazł, a jak tutejsi by żyli, gdyby nie mieli sposobu...
Bądźmy szczerzy - nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie się wychylać, żeby pomóc dwóm przybłędom.
Cholera.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.06.14 14:42  •  Domki - Page 7 Empty Re: Domki
Uwaga! Wredny MG w temacie!


Blizarre naprawdę ma pecha. W momencie, kiedy padła na ziemię, robal znalazł się nad nią, przelatując z rozpędu. Kula ognia poparzyła nie tylko paszczę pełną ostrych kłów, ale także gardziel i przełyk, sprawiając potworowi wiele cierpienia. Jego ciało wygięło się w łuk i opadło na kruche nogi anielicy wydając przy tym ryk wściekłości i bólu. Rozległ się obrzydliwy trzask i anielskie kończyny pękły pod ciężarem ogromnego cielska, niczym suche gałązki. Wściekły, obolały robal zwlókł się z połamanej Blizarre i zaczął szukać tego drugiego stworzenia, którego nie było obok.  Przez ból nie wyczuł, gdzie uciekł Al. I teraz krążył wśród domów, szukając go. Chyba chwilowo stracił zainteresowanie bezładnym ciałem, które prezentowało się strasznie. Biała, lśniąca kość stercząca spomiędzy krwistoczerwonego mięsa, kałuża ciemnej cieczy wsiąkającej w piasek, barwiąca go na czerwono. Tak, to noga biednej Blizarre.
Robal krążył niespokojnie, coraz bardziej zbliżając się do Ala, lecz będąc zupełnie nieświadomym jego dokładnej obecności. Sekunda za sekundą, potwór był coraz bliżej. Szuranie piasku o gładką skórę brzucha stawało się głośniejsze z każdą chwilą. Zniszczone domki nie obiecywały schronienia, grożąc zawaleniem w każdej chwili.
Nagle zerwał się wiatr. Z początku łagodny, teraz przybierał na sile. Drobne ziarenka piasku podniosły się w powietrze. Szeleszcząc, wirowały delikatnie, a potem spadały na ziemię. Chaos doznań dotykowych wcale nie pomagał potworowi, teraz Los działał na korzyść ofiar.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.06.14 22:03  •  Domki - Page 7 Empty Re: Domki
Nieprzytomna anielica nie mogła zerknąć na swoje nogi.
Nieprzytomna anielica nie mogła też poczuć bólu.  Jak na razie.
Nieprzytomna anielica to nieprzytomna anielica, nie pomoże.
Zwłaszcza z rozwalonymi nogami.
Cóż, Al. Musisz chyba teraz sam sobie poradzić z robalem, bo pani Blizka jest aktualnie niedysponowana. Prosimy się zgłosić później~
Alfa to nie był jakiś mały york, to była duża bestia. Do tego owe zwierzątko bardzo lubiło swoją panią, więc oczywistym jest fakt, iż się Atro wkurzył. Z głośnym rykiem rzucił się do bezwładnej Blizarre, trącając ją nosem i powstrzymując chęć zamordowania tamtego osobnika, któremu Blizka tak bardzo próbowała pomóc. W końcu uciekł,  nie chciał pomóc dziewczynie. Alfuś trącił łapą różowe kosmyki, ale anielica się nie ruszała. No i w sumie nie miałaby jak się ruszać, ne? No, bestyjko, myśl.
Te białe wystające z nogi nie jest fajne.
Ta krew też nie.
Ogólny wygląd Blizki nie napawał optymizmem, nie.
To co robi w takich chwilach każde normalne stworzenie? Zwiewa jak najdalej~ Także po kilku minutach prób zarzucenia sobie bezwładnego ciała na swój tułów jako tako się to udało. Pomińmy fakt, iż podczas tej krótkiej chwili Blizzie straciła jeszcze więcej krwi, a noga wyglądała jeszcze gorzej. Ale przynajmniej się udało! Alfa przez chwilę chciał sprintować w stronę Eden, ale ciało jego pani niebezpiecznie się osunęło. Wygląda na to, że będzie musiał dreptać w żółwim tempie. Tylko żeby anielica przeżyła. Nawet się nie obejrzał za siebie. A w sumie ciekawe, co wtedy działo się z Al'em~
z.t
// Gomene, że sobie idę. Ale... no. D: Blizka wykrwawiłaby się na śmierć, serio. Do tego co miałaby zrobić z rozwalonymi nogami? ;_;  Al,  kiedyś musimy jeszcze razem popisać. W sensie Al i Blizka, bo mi się bardzo miło z Tobą pisało i w ogóle to jest fajne~ <3
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.06.14 22:58  •  Domki - Page 7 Empty Re: Domki
Szu...
Szurr...
Szu...
Raz bliżej, raz dalej, potwór w ślimaczym tempie krążył między budynkami, najwyraźniej go szukając, a jego brak pośpiechu tylko potęgował ogarniający Al'a strach.
Co teraz?
Desperackie spojrzenie w lewo.
W prawo.
W górę.
Wszędzie.
Tylko ostrożnie, żeby nie robić hałasu.
Dobrze. Uspokójmy się.
Haha, śmieszne.
Spróbujmy zachować rozsądek.
Al, co widzisz?
Domy. Atrapy domów. Nie da się w nich schować.
Z nieba raczej nie spadnie bazooka. A jeśli nawet - nie ma pojęcia, jak się tego cholerstwa używa.
Okej. Dupa blada.
Powstrzymał głośne westchnięcie i oparł się o ścianę. Dziurawą, jak większość.
Większość... Chwila.
Gwałtownie padł na ziemię, sprawdzając, co jest w środku domu. Pusto. Jakieś stare żelastwo, podarty materac i drzwi wiszące na jednym zawiasie. A ściany wymurowane w przerażająco prowizoryczny sposób. Teoretycznie nie mają prawa w ogóle stać.
Gdyby robal zechciał wedrzeć się do środka z należytym impetem, to wszystko mogłoby się na niego zawalić. Może by go to spowolniło.
Albo jeszcze bardziej wkurzyło.
Tak, czy inaczej, do stracenia nie zostało dużo. Tylko życie. Albo Al'a, albo potwora. Ewentualnie jakichś mieszkańców, o ile tacy faktycznie tu byli - skurwysyny, nikt nie pomoże, co?.
Ocenił wielkość otworu. Bez plecaka powinien się tam wcisnąć. Miałby dwie drogi ucieczki przed walącym się budynkiem. Zakładając, że jego kat zechce wpaść w tę pułapkę.
Ostrożnie zdjął plecak. Kiedy potwór był niedaleko - naprzeciwko, jak mu się zdawało - wypluł piasek, który zebrał mu się w ustach i wykrzyknął na całe gardło pikantną wiązankę pod adresem robala.
Okej.
Teraz czekamy, aż się tu rzuci.
Jak miało pójść według planu?
Potwór szarżuje prosto na niego. Młody Packard niczym kaskader rzuca się przez dziurę w ścianie. Robal za nim, ale nie mieści się, więc przy okazji burzy tą ścianę. Tym samym drastycznie zaburza równowagę wszechświata, a przynajmniej tego marnego domiszcza, on zamienia się w stertę gruzu i przygniata potwora, a Al w ostatniej chwili wydostaje się przez drzwi. Widownia płacze, dziewice mdleją, wszyscy rzucają w niego dziwnymi maskotkami i biją brawo.
Zobaczymy.

/huh, spoko
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.07.14 15:34  •  Domki - Page 7 Empty Re: Domki
Uwaga! Wredny MG w temacie!




Robal za bystry nie jest, toteż nie spostrzegł podstępu. Zwabiony ruchem i hałasem popełznął w kierunku Al’a z godną podziwu prędkością, jak na takie nieruchawe cielsko. Kiedy chłopak dał nura w szczelinę, potwór podążył za nim. Wszystko do tej pory przebiegało według planu, ale nie łudźmy się, nic nigdy nie przebiega w pełni zgodnie z planem.
Impet, który drapieżnik uzyskał, wprawił w ruch kilkanaście albo kilkadziesiąt cegieł dookoła dziury. O ile większość rozsypała się grzecznie po podłodze, o tyle kilka krnąbrnych postanowiło wybrać się w podróż najtańszymi liniami lotniczymi Robal S.A. i poleciało w kierunku Packarda. Jedna uderzyła go od tyłu w kolano, przez co ugięły się pod nim nogi, utrudniając ucieczkę, zaś druga trafiła w głowę, posyłając Al’a twarzą naprzód na spotkanie z drzwiami. Gdzieś przy okazji pojawiła się trzecia, która próbowała pogłaskać chłopaka po plecach na pożegnanie.

ŁOMOT! HAŁAS! RÓŻNE DŹWIĘKI!

Świat przewrócił się do góry nogami, a Al stracił przytomność.

Kiedy świat wrócił na swoje miejsce i odkrył, że stracił tylko jeden brzydki domek, Al ocknął się w kałuży krwi i zauważył, że jego noga znajduje się pod gruzami. Wyjąć ją nie będzie zbyt trudno, a przecież zachował życie. To chyba ważniejsze od zmiażdżonej kostki?


/Obrażenia: Al – wstrząs mózgu, złamany nos (efekt spotkania z drzwiami), siniak na plecach i pod kolanem oraz zmiażdżona kostka. Pomijam liczne draśnięcia, które mogłeś zaliczyć


/Niniejszym uwalniam cię spod władzy ciemności (tzn. idę sobie)



/ Przepraszam za brak weny i długie nieodpisywanie


Ostatnio zmieniony przez Blight dnia 03.07.14 9:09, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.07.14 22:32  •  Domki - Page 7 Empty Re: Domki
Cisza.
Nie żyje?
Spróbował się poruszyć. W tym momencie, po jego całym ciele rozszedł się potworny ból, który przeszył go jak grom z jasnego nieba. Porównanie trochę niewłaściwe, ale idealnie oddaje uczucie.
Otępienie nieco opóźniło reakcję. Kiedy bodziec został w końcu odebrany i przetworzony przez spowolniony mózg chłopaka, z jego gardła wydarł się nieskładny krzyk.
Powiódł po otoczeniu zamroczonym wzrokiem.
Krew. Tyle krwi.
Krzyknąłby znowu, ale nie starczyło mu sił.
Jego, czy robala?
Udało się? Skurwysyn zdechł?
A on? On zdechnie?
A plecak?
Psiakrew, do dupy z plecakiem.
Kolejna próba poruszenia się.
Kolejny krzyk.
Nie zważając na obolałą szyję obrócił głowę w stronę nóg. Poczuł, jak oblewa go lodowaty pot.
Nie.
Nie. Nie. Nie. Nie. Cholera jasna, nie.
Gramoląc się jak owad pozbawiony nóg, niezdarnie wyczołgał się spod zgliszcz, zaciskając zęby, żeby znowu nie zacząć krzyczeć. Ból nieco rozjaśniał mu umysł, ale nadal czuł się jak po dawce prochów godnej słonia afrykańskiego.
Kiedy wydostał się spomiędzy gruzu, przewalił się na bok i z paniką sięgnął w stronę obolałych nóg.
Stopa.
Jedna.
Jest.
Druga.
Cholera jasna, jak to napieprza.
Jest.
Jest rozwalona.
Jak boli to dobrze, nie?
Ręka też bolała.
I to jak.
Zacisnął powieki, kuląc się w pozycji embrionalnej i walcząc z kolejnym krzykiem. Wyglądał jak ci piłkarze-aktorzy, którzy tarzają się po ziemi, kiedy tylko ktoś ich dotknie.

/ spoko. dzięki za łagodne potraktowanie, hue
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.07.14 23:46  •  Domki - Page 7 Empty Re: Domki
Pustynia jak zwykle wyglądała na totalnie pozbawioną życia. Cicha i niewzruszona pustka pośrodku znanego ludziom świa...
Adrielowi kroiła się w głowie jakaś odjechana refleksja na temat wszechświata, która została jednak gwałtownie przerwana przez przeszywający huk. Nieograniczone żadną materią fale dźwiękowe dotarły do uszu Adriela z odległości wielu kilometrów i skierowały jego wzrok na grupkę opuszczonych budynków widniejących w oddali na horyzoncie. Zaintrygowany teleportował  się na trochę bliższy, ale dalej w miarę bezpieczny dystans, starając się uważnie obserwować rozwój zdarzeń. Widok olbrzymiego robala niespecjalnie go zdziwił, ostatnia wizyta na pustyni starannie wyryła mu w pamięci fakt istnienia podobnych kreatur na terenie Desperacji (chociaż może nie tak spasłych i cuchnących jak ten tutaj). To, co wywołało na jego plecach gęsią skórkę tarzało się w kałuży własnej krwi, próbując dojść do ładu z przemieloną na apetyczną miazgę stopą. I to coś było przerażająco znajome, pomimo spuchniętego, wykrzywionego w dziwnym kierunku nosa.
Coś ty zrobił chłopaku?
Szybko teleportował się obok Ala i ignorując wynikające z tego procesu zawroty głowy pochylił się nad poszkodowanym.
- Słyszysz mnie, chłopcze? Cholera, przytomny jesteś? Dobrze. Spójrz na mnie i słuchaj uważnie. Powiedz, jak się nazywasz?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.07.14 0:11  •  Domki - Page 7 Empty Re: Domki
Nie do końca docierały do niego bodźce zewnętrzne. Przez kilka minut był śmiertelnie przekonany, że to robal ożył i próbuje wygrzebać się z gruzów.
Uświadomił sobie czyjąś obecność dopiero, kiedy nad sobą usłyszał głos. W pierwszym odruchu jeszcze bardziej się zwinął, zakrywając ręką głowę w desperackim geście obronnym.
W otępieniu zaczął rozmyślać nad żałosnym kresem swojego życia oraz swoimi dziejami.
Niecałą minutę później, akurat gdy zdążył sobie uświadomić, jak beznadziejnie sprawdził się jako syn, dotarło do niego, że zna ten głos.
W żółwim tempie, z ociąganiem, zmienił pozycję głowy. Każdemu stopniowi obrotu towarzyszył kolejny syk i wymruczane przekleństwo, ale w końcu znalazł się na pozycji pozwalającej zobaczyć kawałek twarzy Adriela.
Coś mówił.
Przytomny?
On?
Al?
Nie widać?
Niesamowicie przytomny. Dawno nie był tak przytomny.
Chcąc udowodnić swoją nadzwyczajną formę spróbował nieco się dźwignąć, ale źle się ułożył i skierował ciężar ciała na uszkodzoną kończynę.
Ryk umierającego jelenia.
Nie, nie - spokojnie - to tylko uszkodzony człowiek.
- Al, kur... aaarghdriel...! - spojrzał na niego ze zwierzęcym przerażeniem - On... zdechł. Tak? TAK? - wycedził przez zęby.
Nadal był święcie przekonany, że jego wróg zaraz powstanie z martwych i pożre całą okolicę.
Oczywiście - chrzanić okolicę. Liczy się tylko to, że pożre jego.
A Blizarre?
Stwór pewnie już rozpoczął trawienie.
Przed oczyma Al'a stanął obraz truchła dziewczyny, powoli rozkładanego przez kwasy żołądkowe w oślizgłych wnętrznościach potwora.
Zwymiotowałby, ale nie miał na to siły.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.07.14 0:51  •  Domki - Page 7 Empty Re: Domki
Czyli z głową mniej więcej w porządku. Przynajmniej jak na człowieka z krwawiącą dziurą w głowie. Posłał szybkie spojrzenie w kierunku potwora.
- Tak Al, zdechło.
Szybko obejrzał jego ciało z każdej możliwej strony, badając stopień uszkodzenia ciała. Z tego co widział, najpoważniejszymi z nich była zmiażdżona kończyna oraz krwawiąca głowa. Z reakcji chłopaka podejrzewał wstrząs mózgu, trzeba więc było postępować z należytą ostrożnością. Rozejrzał się po okolicy w poszukiwaniu czegoś mogącego zatamować krwawienie, z oczywistym skutkiem. Z konsternacją popatrzył na swój płaszcz, uwalony piaskiem, błotem i alową krwią. Czyli w tej sytuacji zupełnie bezużyteczny. Po chwili konsternacji ściągnął z grzbietu zarówno płaszcz jak i podkoszulek, ten ostatni rwąc na podłużne pasy, którymi następnie delikatnie obwiązał głowę chłopaka. To samo chciał zrobić ze stopą, jednak samo spojrzenie starczyło, aby zaniechał ten pomysł. Wokół kostki pojawił się bowiem olbrzymi obrzęk, który prawdopodobnie tamował krwiobieg Ala. Mogło to w konsekwencji stanowić o konieczności amputacji kończyny, a tego obaj raczej nie chcieli.
Cholera, co robić?
Po intensywnej burzy mózgu sięgnął w końcu po swoją torbę i wydobył z niej mały nożyk. Nie był on może sparzony, ale przynajmniej czysty.
- Przygotuj się, Al. Będzie bolało!
Ciężarem ciała przyblokował nogę chłopaka, a kiedy upewnił się, że nie będzie nią rzucać, ostrożnie przeciął skórę w okolicy obrzęku. Z nacięcia zaczął się wydzielać płyn stanowiący bezpośrednie zagrożenie dla kończyny Ala. Po usunięciu jego znacznej ilości, Adriel przyłożył pozostałe kawałki materiału do rany, a następnie delikatnie owinął nimi zmasakrowaną kostkę, tworząc w ten sposób prowizoryczny opatrunek.
- Będzie dobrze Al, zobaczysz! Uratujemy tę cholerną nogę. Tylko mi się tu nie wykrwaw, jasne?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Domki - Page 7 Empty Re: Domki
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 7 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach