Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Pisanie 13.10.14 22:18  •  Makaroniarnia - Page 2 Empty Re: Makaroniarnia
- A kim chcesz być? - zapytała z szerokim uśmiechem. - Masz kogoś, kogo podziwiasz? Kogoś, kto ma cechy, które chciałabyś mieć? Udawaj go! Wymyśl sobie siebie i udawaj ją, dopóki się nią nie staniesz. Nie zgadłabyś, jak zabawne to bywa.

Przez chwilę wydawało się, że Luka doda coś jeszcze, ale nagle zmieniła zdanie. Sięgnęła po telefon i sprawdziła godzinę.
- Boże, już tak późno? Trudno. Chciałam cię jeszcze gdzieś zaciągnąć, ale już nie zdążę. Innym razem. Którą ręką piszesz? Prawą? - ostatnie pytanie wydawało się być kompletnie z niczym nie związane. Kobieta zaczęła energicznie szperać w plecaku, po czym triumfalnym gestem wyciągnęła czarny marker. Złapała Ren za tę rękę, której dziewczyna nie wskazała, i szybko napisała na niej rząd cyfr zaskakująco równym i czytelnym pismem.
- Mój telefon - stwierdziła lakonicznie, zatykając marker i chowając go z powrotem. - Jakbyś miała kłopoty to dzwoń. Albo jakby ci się nudziło - zaśmiała się na zakończenie, pomachała Ren ręką i zniknęła równie szybko, jak pojawiła się w życiu dziewczyny, zatrzymując się tylko po to, by zapłacić za jedzenie.

Trzy przecznice dalej Luka oparła się o ścianę, powoli wyciągnęła telefon i zadzwoniła pod jeden z niepodpisanych numerów. Musiała dzwonić trzy razy, zanim znajomy w ogóle raczył odezwać.
- Lucky. Wypuścili cię?
- Dzisiaj rano. Mam dla ciebie zadanie. Znajdź mi wszystko, co możesz o Yamasaki Ren. Szesnaście lat, jasne włosy, ostatnio chyba była w szpitalu. Rodzice nie żyją, prawdopodobnie ktoś z jej rodziny emigrował z M-1. Zależy mi głównie na adresie, ale będę wdzięczna za wszystko.
- Nawet nie chcę wiedzieć, po co ci to wszystko - stwierdził tonem kpiny tajemniczy znajomy, po czym dodał - Zadzwonię do ciebie jak coś znajdę.
- Dzięki. Masz u mnie przysługę - stwierdziła i rozłączyła się, po czym szybko zniknęła w tłumie ludzi.

zt
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.10.14 10:31  •  Makaroniarnia - Page 2 Empty Re: Makaroniarnia
Kimś, kim chcesz być. - Powtórzyła w myślach. Jest taka osoba, gdzieś w podświadomości i wcale nie trzeba jej nie wiadomo jak głęboko w tym labiryncie szukać. Przeszła o wiele więcej niż Kami, ale to ją jeszcze bardziej zmobilizowało do działania, do zmiany. Dzięki temu wyrobiła o sobie charakter, opinię. Mimo rozrywającego bólu, zarówno psychicznego, jak i fizycznego, nie poddawała się. Wręcz przeciwnie, ból, który otrzymywała motywował ją jeszcze bardziej, przez co jej żądza zemsty rosła coraz agresywniej. Sama zaś była istotą dość skomplikowaną. Czasami wydawała się niczym anioł, innym razem była demonem. Strach było do niej podejść, bo nigdy nie wiadomo, jakby zareagowała w danym momencie. Samym strachem była właśnie niepewność.
Ren wprawdzie nie stałaby się nią, bo nie ma na to warunków, ale mogła się inspirować swym wzorcem. I tak nikt jej do głowy nie zagląda, więc nikt się o niczym nie dowie.
Podniosła głowę, słysząc, że Luka zaplanowała jeszcze jakiś wypad, ale jak widać dziś nie czas i miejsce na to. Zanim się ogarnęła z myślami przed chwilą strawionymi, Luka pociągnęła ją za prawą rękę i zapisała szybko, acz starannie, czarny ciąg cyfr. Smród markera rozniósł się wokoło zajętego stolika. Kami zszokowana dopiero po chwili przyswoiła, że ma całą wymalowaną rękę.
To aż tak się znamy, że telefonami się wymieniamy? Nie za szybko?
Po chwili kobieta zniknęła za szybą, a białowłosa jeszcze trawiła nagły zwrot akcji sprzed kilku sekund. Potrząsnęła głową, zamrugała oczyma i odwróciła się po kurtkę na oparciu. Wyciągnęła z niej recepty i sprawdziła, czy są wszystkie. Są, no to teraz trzeba powędrować do apteki. Odsunęła cicho krzesło, obkręciła się wokół, założyła kurtkę i skierowała się w stronę drzwi. W drodze ku wyjściu skinęła na odchodne głową w stronę właściciela, stojącego za ladą.

-->
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.06.15 14:54  •  Makaroniarnia - Page 2 Empty Re: Makaroniarnia
Znowu dała się wrobić na piękne oczy.
Męczył, męczył, aż w końcu umęczył. Haruki jednak umiał przekonać siostrę do swoich racji i nawet nie zauważyła, kiedy sama zmieniła zdanie i zgodziła się zrobić na obiad jakieś danie z makaronem. Opierała się przed tym, gdyż jego przyrządzenie wymagało wybrania się na zakupy - w domu nie pozostało ani pół nitki najważniejszego składnika.
Cóż więc mogła? Nie udało jej się przekonać braciszka, żeby ruszył siedzenie do sklepu. Jak raz mógłby jej posłuchać, przecież cholera, korona by mu z głowy nie spadła. Ale cóż, wymówił się, że gdzieś-z kimś-cośtam, chyba z jakimś kumplem wyszedł i kategorycznie odmówił udania się po sprawunki. Żeby to chociaż jakaś randka była... Yin już od dawna suszyła starszemu głowę, że to ten wiek, że chce być ciotką, że zostanie starym kawalerem... straszyła i straszyła, ale choć Haru nie izolował się od ludzi, to wciąż jakimś cudem nie dał się usidlić. Koniec końców stanie się tak, że to czarnowłosa zajmie się swataniem swego opiekuna, a to już by mu się mogło nie spodobać. Ale ile można czekać?
Wyszła z domu i udała się w jak najbardziej odpowiednie miejsce. Chyba nie było lepszego przybytku, w którym dało się zakupić makaron niż właśnie ów lokal, którego drzwi właśnie przekroczyła. Z zamiarem szybkiego załatwienia sprawy stanęła przy ladzie, jednak przed nią w kolejce stało jeszcze kilka osób. Nic dziwnego, w końcu pora lunchu, więc ludzie złazili się jak mrówki do miodu. Zaczęła ze zniecierpliwieniem postukiwać stopą o podłogę, ale to wcale nie przyspieszało kurczenia się ogonka. Sprzedawca zniknął na chwilę w kuchni. Chyba były jakieś problemy, nie udało jej się zauważyć o co chodzi. Oby szybko wyszedł, serio.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.06.15 21:17  •  Makaroniarnia - Page 2 Empty Re: Makaroniarnia
Buraki rosną wszędzie..ale żeby w sklepie?
Ada miała radośnie podły humor. Stała w kolejce całkiem grzecznie i próbowała nie zwracać uwagi na nieprzyjemne żarty dwóch nowobogackich chłystków przed sobą, którzy co raz odwracali się, mierzyli ją niewybrednym wzrokiem, jakby była jakimś towarem na półce. Przeczuwała, że któryś z tych jełopów będzie próbowało ją zaczepiać po wyjściu. że Świetnie. Będzie miała na kim ulżyć swej dzisiejszej frustracji. Jednak całość akcji przyspieszyła, gdy gdy jeden z gogusiów zaczął się pultac do sprzedawcy o jakiś produkt, bo naderwany...bogowie wszystkich światów, czy takie tłumoki zawsze musiały się trafiać jej na drodze? Mężczyzna za ladą, starszy pan  zniknął bez słowa w kuchni, żeby prawdopodobnie wymienić towar. Ada skrzywiła się niemiłosiernie i dźgnęła palcem lowelasa przed sobą.
- Po cholerę brałeś te...- zerka na feralny produkt - francuskie ciastka, jak widziałeś, że coś jest nie tak? a teraz tylko wpieniasz ludzi w kolejce i przeszkadzasz w pracy sprzedawcy - głos miała niezbyt głośny, ale wystarczająco słyszalny dla adresata. Chłopak odwrócił się do niej obdarzając dziwnie obleśnym uśmiechem.
- Jaka pyskata dziunia...nie martw się Tobą zajmę się później - po czym wyciągnął rękę, prawdopodobnie chcąc klepnąć czarnowłosą...tak, tuz poniżej pleców. Niedoczekanie.
Ada zblokowała rękę, tym samym powodując błysk niezadowolenia w jego oczach. Chłopak mógł być rzeczywiście przystojny na oko był w wieku Ady, ale całą swoją postawą sprawiał, że dziewczyna nie miała najmniejszej ochoty na jakiekolwiek znajomości. W tym czasie wrócił sprzedawca, który przepraszając wymienił gogusiom wspominany produkt. Obaj wyszli, jednak ów nachalny zdążył się obrócić i niewyraźnie szepnąć do niej z daleka "do później".
Cholera...czy ona nie mogła nawet do sklepu wyjść bez żadnych przygód? Mrucząc coś pod nosem ruszyła i ona do wyjścia. Chyba rzeczywiście mogło być za chwilę ciekawie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.06.15 21:57  •  Makaroniarnia - Page 2 Empty Re: Makaroniarnia
Stanie w kolejce dłużyło się jak cholera i nawet obserwowanie dziejących się scen nie przynosiło ulgi w niesamowicie nudnym i żmudnym okresie oczekiwania. Kolesie od zepsutych ciastek wyraźnie mieli problem nie tylko z towarem, ale także z odpowiednimi manierami. Wstrzymywali kolejkę. Zaczepiali upominającą ich dziewoję - swoją drogą, sporo od Yin niższą - i to w dość... ordynarny sposób. W młodej Yoshizawie aż się krew zagotowała i najchętniej to by teraz jednemu z drugim przyfanzoliła, ale opanowała nerwy. Stoi w kolejce. W sklepie. Pełno ludzi. Hoża czarnowłosa sobie poradzi, panowie wyjdą i wszystko wróci do normy.
Tak też się stało chwilę później i wydawało się, że nic dziwnego już stać się nie może. Osoba za osobą, ogonek malał. Nie minęło nawet kilka minut, aż przyszła kolej złotookiej. Widać było, że sprzedawca stara się odrobić straty spowodowane ociągającą się klientelą i uwija się ze zdwojoną prędkością. Dziewczyna odniosła wrażenie, że otrzymała towar szybciej, niż zdążyła otworzyć usta, by o niego poprosić. Niesamowite, jak sprawnie niektórzy potrafią się krzątać przy kasie, aż była pod wrażeniem. Wygrzebała z portfelika drobne i wręczywszy je kasjerowi, wpakowała trzy porządne paczki makaronu do dużej torby. Odchodząc od kontuaru jeszcze poprzekładała opakowaniami, tak by w miarę bez szkód dotransportować zakupy do domu.
Pewnie się okaże, że cały ten makaron zejdzie na dzisiejszy obiad. W końcu brat dziewczyny miał apetyt jak smok i jadał pięć razy tyle, co ona sama. No, chyba że akurat Yin nie jadła nic, bo pięć razy zero to nadal zero. Wtedy lepiej po prostu powiedzieć, że pochłania o wiele większe ilości jedzenia od swej krewniaczki, wyrównując bilans zużycia żywności do poziomu podobnego co u innych dwuosobowych gospodarstw domowych.
Zarzuciła torbę na ramię i raźnym krokiem ruszyła w kierunku drzwi. Nie mogła zwlekać, Harukki czeka głodny w domu, a tu trzeba jeszcze kluchy ugotować i coś do nich zrobić, przecież nie będą jedli samej tylko mąki z wodą. Już układała w głowie plan ugotowania obiadu z dostępnych w domu składników, bo musiała też uwzględnić, czy przypadkiem nie powinna jeszcze zahaczyć o zwykły spożywczak.
Wyszła przez drzwi do lokalu i zatrzymała się gwałtownie. Chciała udać się dalej, ale nie miała jak. Zaraz za wyjściem stało tych samych dwóch chłystków, którzy wcześniej spowodowali mały zator w makaroniarni. Zmarszczyła brwi, widząc, jak wpatrują się w jej osobę z bardzo trudnymi do odgadnięcia uczuciami.
- W sumie to ta też może być, co? Może się nie będzie tak rzucać, jak tamta poprzednia - rzucił jeden z nich do drugiego. Yin cofnęła się odruchowo, jednak za plecami napotkała opór zamkniętych drzwi. A otwierały się, niestety, na zewnątrz.
- Cokolwiek kombinujecie, darujcie sobie - warknęła gniewnie, licząc na to, że debile jednak się odsuną. - Spływajcie i nie blokujcie przejścia, spieszy mi się - dodała jeszcze, wpatrując się w tego, który stał nieco bliżej, wzrokiem nie cierpiącym żadnego sprzeciwu. Szkoda tylko, że chyba nie podziałało, bo nadal stali jak te cioły.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.06.15 22:42  •  Makaroniarnia - Page 2 Empty Re: Makaroniarnia
"Głupie sklepy, głupie kolejki, głupie człowieki"...Ada nuciła sobie pod nosem wymyśloną właśnie melodyjkę, kiedy stwierdziła, że oto dziś jakaś kumulacja loteryjna się piekli jej przed oczami. Na tę  chwilę cała sytuacja, która miała miejsce niedawno, gdzieś jej umknęła w czeluściach umysłu. Chłystki pewnie się zwinęli, bo nie podejrzewała, żeby należeli do chojraków, co to będą startować do dziewczyny, która im się nie dała podejść. Prawdopodobnie szukali "łatwego celu" co to z uwielbieniem, będą ubóstwiać ich nowobogackie ego w zamian za chipsy. Pfff.
A co tam...podeszła to różowej pani z w okularkach, by po krótkiej wymianie zdań dostać upragniony (albo nie) los. Przez jedną chwilą nawet pomyślała, żeby kupić taki Adrianowi, ale prawie strzeliła się po głowie, za tak głupie pomysły.
W końcu, ruszyła powrotną uliczką do mieszkania. Po drodze miała znowu mijać ów nieszczęsny lokal, gdzie miała nieprzyjemność zderzyć się z burakowatą rzeczywistością dwóch lowelasów...którzy a propos - akuratnie stali pod drzwiami wspominanej miejscówki. Nie dość, że znowu musiała oglądać ich głupie gęby, to jeszcze...napastowali swoja obecnością inną dziewczynę. Z daleka stawiała, że była dorosła, ale kiedy się zbliżyła, zmrużyła niebezpiecznie oczy. A to śmiecie, zaczepiać małoletnią?! (nie żeby Adę za gówniarę nie wzięli, bo pewnie wzięli).
- Wy to macie jakiś nieskopodłogowy tupet... na kilogramy go gdzieś sprzedają? W promocji jest, czy jak? - rzuciła podchodząc do całej trójki. Ada...miała tendencję do pakowania się w kłopoty, ewentualnie, to kłopoty pakowały się w Adę..jakakolwiek by nie była kolejność - teraz znowu los płatał jej złośliwego figla. W końcu, gdyby dwa wspomniane ciołki, próbowali zrobić jej krzywdę - całkiem prawdopodobne, że by się im to udało. Czarnowłosa jednak musiała ryzykować, nie umiała inaczej...no i liczyła, że żaden z chłopaków, nie był na tyle inteligentny, żeby próbować mierzyć się z nią..na słowa. Prawdopodobnie, żaden nie zrozumiał sarkazmu, bo spoglądali na nią, jakby urwała sie z choinki.
- Pyskata dziunia wróciła, tęskniłaś? - rzucił ten sam, który wcześniej wykazał się pokazem ordynarii.
- Ja nie, ale mój chłopak - SPEC - podkreśliła wyraźnie ostatnie słowo, by zrozumieli o czym mówiła, - na pewno za wami zatęskni, jak do niego zadzwonię - tu wyciągnęła komórkę  sygnalizując, że mówi całkiem poważnie. Mimo to na usta wypełzł jej złośliwy uśmiech szczególnie, gdy mina jegomościa nieco zbladła. Oho, czyli nie byli aż tak bogaci, żeby uniknąć kłopotów?
Drugi chłopak odsunął się od dziewczyny przy drzwiach, piorunując wzrokiem to złotooką, to Adę.
- Jeszcze się spotkamy - rzucił łypiąc groźnie, jednocześnie łapiąc swego kumpla za bark, by po chwili zniknąć w odjeżdżającym samochodzie. Trzeba przyznać, że młoda dziewczyna przy drzwiach zachowała rezon i odprowadzała nieprzyjaznym wzrokiem odjeżdżających. Ada podeszła bliżej.
- Nic Ci nie jest lalka? - wyrwało jej się mimowolnie. I bynajmniej nie było w tym nic złośliwego. Dziewczyna była śliczna, więc "lalka" jakoś Yin pasowało, przynajmniej w mniemaniu czarnowłosej. To nic, że Yin była od niej wyższa....i musiała przyznać, że zwyczajnie cicho zazdrościła wzrostu małoletniej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.06.15 17:36  •  Makaroniarnia - Page 2 Empty Re: Makaroniarnia
Kłopoty pakujące się W Adę, czy tylko mnie brzmi to źle? Może jestem popaprana...
Zazwyczaj nie miała takich problemów. Generalnie większość kłopotów trzymała się z daleka od Yin, ale że miała brata, który przyciągał je niczym magnes... siłą rzeczy obrywała zupełnie przypadkowo, raz na jakiś czas pakując się w kompletne bagno. Wystarczy sobie przypomnieć śmierć rodziców. Wystarczy pomyśleć o zarażeniu i mutacji Harukiego. Wystarczy zerknąć na niedawne wydarzenia w aptece i tych nieznośnych Łowców, przez których męczyła się nie tylko z przeziębieniem, ale także z frustracją. Na ogół dobra z niej dziewczyna, taka spokojna i ułożona... ale lepiej jej nie działać na nerwy. Haru potwierdzi.
Już właściwie miała coś jeszcze powiedzieć, ale ubiegła ją nadchodząca kobieta. Trudno było określić, jaka różnica wieku mogła je dzielić. Było to raczej bez znaczenia, czarna i tak miała wyjątkowo niezłe gadane. I w sumie dobrze, bo to odwróciło uwagę chłystków od nieszczęsnej uczennicy. I tak pewnie niewiele co zrozumieli z ironii, zbyt nieskomplikowani byli na wyszukanie choćby najbardziej oczywistej złośliwości. Uśmiechnęła się pod nosem. Chyba w tym wypadku dziewczęta były górą.
Rzuciła młodzieńcom rozbawione, ale i złośliwe spojrzenie, gdy zwiewali, aż miło.
- Jasne jasne, nawet wam wtedy pomacham, żeby wam nie było w piekle smutno! - zawołała za potykającymi się o własne nogi chłystkami. Też debile, ysh.
- Nie, wszystko gra. - Oderwała plecy od przeszklonych drzwi i poprawiła torebkę, która ciut za bardzo starała się spaść z jej ramienia. Uśmiechnęła się wdzięcznie, patrząc na nieznajomą... no cóż, lekko w dół. Nie mogła nic na to poradzić, choć prawie na pewno była młodsza, to matka natura postanowiła obdarzyć ją słusznym wzrostem, przez co przerastała sporą część swoich koleżanek. No ale co mogła poradzić? Niskie dziewczyny nadrabiają obcasami lub charakterkiem, a Yin najzwyczajniej w świecie była, jaka była. Nie musiała się starać, żeby na niektórych patrzeć z góry.
- Serio masz chłopaka w SPECach, czy ci kolesie właśnie dali się nabrać na jedno wielkie kłamstwo? - rzuciła z rozbawieniem. To w zasadzie złotooka mogłaby straszyć znajomościami z wojskiem, a konkretnie jednym. Nie ma to jak mieć starszego brata, który zestrzeli każdego, kto choćby spróbuje zrobić ci krzywdę. Niby ta nadopiekuńczość bywała chwilami upierdliwa, ale bywały takie sytuacje, gdy mogłaby za nią na kolanach dziękować.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.06.15 18:35  •  Makaroniarnia - Page 2 Empty Re: Makaroniarnia
Nie martw się to miało zabrzmieć dwuznacznie...ale ostatecznie wyszło bardziej niż myślałam xD
Prawdopodobnym było, że Ada nieco dopomagała swemu losowi w podsyłaniu kłopotów. Całkiem nawet możliwe, że je prowokowała. Kto bowiem, będąc przy zdrowych zmysłach, mając na uwadze swoje własne bezpieczeństwo, odzywałby się do (zazwyczaj silniejszych) podejrzanych typów? Nie, żeby Ada aż tak dbała o swoje bezpieczeństwo...ale, już zdążyła się kilka razy przekonać, że jej postawa nie zawsze kończyła się dla niej fortunnie. Prawdopodobieństwo jednak (póki co) działało na korzyć czarnowłosej. Tym więc razem mogła czuć się spełniona. Dwóch idiotów mniej na jej drodze, więc powód do radości był, prawda?
Małoletnia (choć wyższa) okazała się też nie należeć do typu strachliwych i nieśmiałych, bo na pożganie obu niedoszłych prowokatorów, rzuciła złośliwym tekstem. Mięśnie na twarzy Ady zadrgały, rozświetlając się w pół-uśmiechu. Zuch dziewczyna.
- Bardzo prawdopodobnym jest, że będą dłuższy czas rozkminiać nasze słowa - zwróciła się już wprost do dziewczyny, jednocześnie przyglądając się lepiej swojej rozmówczyni. Miała na sobie mundurek szkolny...więc już pewnym było, że miała do czynienia z uczennicą.
- Świetnie, bo z takimi jełopami nigdy nie wiadomo - bez jakiegokolwiek oporu wyciągnęła rękę do dziewczyny, wcześniej przekładając do kieszeni spodni zakupione losy - jestem Ada, a właściwie Adaviena, ale w większości i tak nikomu nie chce się wymawiać pełnego imienia - na twarz wpełzł szeroki już uśmiech, w którym nie było krzty nieśmiałości, czy zakłopotania, znajomego dla standardowych początków znajomości wielu zakompleksionych osób. Ada nie miała z tym problemu i bardzo szybko potrafiła znaleźć sobie kompanów do rozmowy. yin wydawała się być jak najbardziej odpowiednim towarzystwem...nie wiedziała tylko, jak działa to w drugą stronę, ale nie martwiła się tym. Najwyżej zostanie zignorowana i pójdzie zdrapywać swoje losy.
Kolejne pytanie czarnowłosej uczennicy, tylko utrzymało poziom rozbawienia Ady. Wydęła wargi w udawanym oburzeniu.
- Od razu tam kłamstwo...chłopak SPEC jest... ale, że nie mój, to już inna sprawa! - tak, Ada znowu się uśmiechała, szeroko, osłaniając bielutkie zęby. Szczególnie jeśli pomyślała, że ów wojskowy, którego miała na myśli, na pewno chętnie przywitałby się (pięściami) z takim niewdzięcznym towarzystwem, jak dwóch młodzianów sprzed chwili. Tak, Kaukaz miałby masę radości.
- Teoretycznie powinnam przeprosić, za ingerencję, bo chyba sobie całkiem nieźle z nimi radziłaś...ale mam uczulenie na debilizm - reakcja kurierki na takie sytuacji zazwyczaj była wiadoma. Musiała się odezwać, odpyskować, dokuczyć, czy kopnąć...jeśli tylko potencjalny debil wykazywał się w tym jawną praktyką. Szczególnie, jeśli w jakikolwiek sposób dotyczyło to jej osoby, ale nie przeszkadzało to Adzie wtrącać się w nie swoje sprawy (nie, żeby był wścibska). Tutaj powodów było kilka, więc nawet jeśli mogła się zastanowić nad swoja reakcją - nie zrobiła tego.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.06.15 19:52  •  Makaroniarnia - Page 2 Empty Re: Makaroniarnia
Cóż, podejmowanie pewnych zachowań to jednak nie jest bezpośrednie proszenie się o kłopoty - to najzwyczajniejsze w świecie ryzyko. A że podobno bez niego w życiu nie ma zabawy, to czemu by nie być sobą i nie zachowywać się naturalnie, nawet jeżeli wydaje się to niebezpieczne? Chyba nikt nie może kobiece zabronić robić czego chce, tak długo, jak prawa nie łamie. A w tej chwili była nawet swego rodzaju strażnikiem sprawiedliwości, dzielnym obrońcą damy w opałach; rycerzem w lśniącej zbroi, który niesie ratunek księżniczce wydanej na pożarcie smokowi; wybawicielem na krokodylu i z białą różą w zębach, który samym swym wzrokiem wypala dziury w ciałach wrogów...
Zapędziłam się, no nie? To może na tym poprzestaniemy. Jeszcze się Ada zasugeruje i będzie szukała gada w zoologicznym... bo z kwiatami powinno być nieporównywalnie łatwiej.
- Pewnie poszli wyszukać "niskopodłogowy tupet" w słowniku internetowym - zażartowała, wyraźnie odzyskując dobry humor. Mogła widzieć czarnowłosą po raz pierwszy jakieś pięć minut temu, ale już ją polubiła. Cięty język i przyjazne usposobienie z pewnością były jednymi z tych rzeczy, które przemawiały za pozytywnymi emocjami w jej kierunku.
- Miło mi poznać, ja jestem Yin - przedstawiła się z przyjaznym uśmiechem, jednocześnie wyciągając dłoń i wystosowując na tej należącej do kobiety delikatny acz stanowczy uścisk. Też niekoniecznie identyfikowałaby się z przymiotnikiem "nieśmiała". Nie, raczej by do młodej Yoshizawy nie pasował. Mogła być chwilami zdystansowana, ale to zdecydowanie nie to samo. Tutaj widać było, że z niższą dziewoją zaczynają się naprawdę dobrze dogadywać.
- No całkiem ładny blef, muszę przyznać - zaśmiała się serdecznie - osobiście mam brata w wojsku, ale jakbym o tym napomknęła, to mogliby ze strachu zgubić gacie. - No i tego raczej nie chciałaby oglądać. Gdyby gdzieś w pobliżu znajdował się Haruki... chłystki zapewne nie skończyłyby dobrze, z całą pewnością o wiele gorzej niż po stricte słownej interwencji Adavieny. Ze starszym Yoshizawą pewnie nie byłoby tak łatwo, prawdopodobnie wylądowaliby na ostrym dyżurze za zaczepianie jego maleńkiej siostrzyczki.
Pewnie by się w takim razie obaj SPECe dogadali.
- Nie masz za co. Odrobina wsparcie nigdy nie zaszkodzi, przynajmniej nie musiałam dotykać tych debili - stwierdziła z szerokim uśmiechem na obliczu. Gdyby nie Ada, zmuszona by była do odsunięcia zastawiających jej drogę kolesi, a nieszczególnie miała na to ochotę. W ogóle jakoś nie była w nastroju do tego, żeby się z nimi użerać.
- W którą stronę idziesz? - rzuciła jeszcze. Bo zawsze mogą się wybrać razem, czyż nie?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.06.15 21:36  •  Makaroniarnia - Page 2 Empty Re: Makaroniarnia
Cóż...Ada mocno by żałowała, że nie może słyszeć rozpędzających sie myśli Yin, bo pewnie pewnie musiałaby się nieźle napracować, żeby przestać się śmiać...i szukać tego krokodyla, a potem pluć tym kwiatkiem, bo jednak nie lubi zbytnio zieleniny. Do tej pory jeszcze nikt nie brał jej 'ingerencji' za ratunek. No w końcu, ratowanie z opresji księżniczek zarezerwowane jest panom tak? Ada jednak nie myślała o sobie w takich kategoriach. Ot - lubiła rzeczywiście ryzyko, więc naturalnym było, że ładowała się tam, gdzie coś się działo, przy tym mrucząc coś niewyraźnie pod nosem. Tylko ej..nie myśleć sobie, że Ada to chodzący buntownik (no może czasem). Na prawdę potrafiła być słodka...tylko rzeczywiście musiałoby się jej chcieć, a zazwyczaj nie chciało...
- Nie jestem pewna czy zapamiętali...to zbyt trudne słowa - mruknęła już wyraźnie śmiejąc się. Mała...to znaczy młodsza dziewczyna, jak na nieletnią, nie sprawiała wrażenia standardowego wrażenia irytującej nastolatki (nie, żeby sama tak kiedyś się nie zachowywała...a nie, nie zachowywała, ona była po prostu niepokorna i nieznośna). Cóż, w myślach określała dziewczynę "Lalką" i zapowiadało się, że owo miano przylgnie do Yin jednoznacznie.
- Mi również miło, szczególnie, że okoliczności poznania były nader interesujące - uścisnęła dłoń panny Yoshizawy z równą stanowczością. W postawie Ady ciężko było dopatrzeć się o dystans. Można było powiedzieć, że emanowała aurą przyciągania...a, że samo przyciągnie, nie wybierało, to mogłaby strzelać w lotka, że w którymś momencie trafi się jakiś ewenement (np. Kaukaz).
- Brat mówisz...przystojny jakiś? - zażartowała mrugając jednym okiem, by przypadkiem nie wzięła tego zbyt poważnie - mój współlokator chyba ma też zadatki na bycie starszym bratem...tylko w wersji 'hard-dres' - na jedną chwilą zamyśliła się nad swoimi słowami - oczywiście pomiędzy chwilami, jak próbujemy się nie pozabijać - tu parsknęła śmiechem, machając dłonią, żeby teraz dla odmiany, nie próbowała słuchać o czym mówi - wybacz, czasem szybciej mówię, niż myślę - właściwie, to było tak prawie zawsze, ale przynajmniej o tym nie będzie głośno mówiła. I tak pewnie Yin musi ją postrzegać za nieco pokręconą.
- Potwierdzam...gdyby głupota była zaraźliwa, to przez takich młotków mielibyśmy już epidemię - pokręciła głową, wciąż nie odklejając z twarzy znajomego, radosnego grymasu.
- Tam - wskazała wolną dłonią kierunek, w którym zmierzała - ale nigdzie mi się nie śpieszy, więc mogę w razie czego przejść się z Tobą naokoło - użeranie z Kaukazem może poczekać (nie żeby jej się nie podobało drażnienie Polaka), a tak przyjemne towarzystwo, które dla odmiany nie nazywa jej "małą, czarną małpą" byłoby całkiem miłą odmianą.


Ostatnio zmieniony przez Adaviena dnia 13.06.15 1:45, w całości zmieniany 2 razy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.06.15 22:48  •  Makaroniarnia - Page 2 Empty Re: Makaroniarnia
To co, może polecimy dalej z jakimiś ciekawymi pomysłami? Niech żałuje dalej, że nie może usłyszeć myśli młodszej, bo w tej chwili dałoby się tam znaleźć bardzo ciekawe wizje rodem z urojeń jakiegoś narkotyzującego się świra. Kto normalny widuje w swym umyśle niewiastę z różą w zębach, która przybywa na krokodylu?
A jeżeli ten krokodyl miałby skarpetki?
A jeżeli byłyby to białe skarpeteczki z koronką?
Dorzućmy krokodylowi jeszcze kokardkę z dzwoneczkiem na szyi.
I urodzinową czapeczkę w kształcie stożka.
Ubierzemy Adę w lśniącą zbroję. Z ortalionu, bo skoro już mieszka z dresiarzem...
Ale niech sobie nie myśli, że to jakiś byle dres. Markowy! Prawdziwy! Takie rzeczy wcale nie są tanie, choć pewnie i tak kosztują mniej niż prawdziwa, metalowa zbroja - na tą na pewno nie byłoby nas stać.
- Teraz pewnie je sobie powtarzają, żeby przypadkiem nie zapomnieć przed dotarciem do domu. - Coraz trudniej było jej się powstrzymywać od wybuchnięcia śmiechem. Atmosfera była niesłychanie ciepła i radosna, aż nietypowe zaraz po tak irytujących wydarzeniach, jakich sprawcy właśnie dali nogę w pięknie żałosnym stylu.
Wszystko wyglądało na to, że się polubią. Yin miała wprawdzie mniej zaczepny charakter, ale to może nawet lepiej. Były szanse na osiągnięcie jakiejś równowagi, bo w przeciwnym wypadku magnetyzm na linii dziewczęta-kłopoty mógłby dodatkowo przybrać na sile. To już mogłoby być nie tylko trudne, ale także niebezpieczne, a pewnych rzeczy lepiej nie ryzykować.
- Ano mówię. W sumie własnego brata trochę głupio oceniać, ale chyba jesteśmy podobni. Z twarzy ponoć jest niczego sobie, a że w wojsku trochę siedzi, to i wygląda w porządku. - Cóż, młoda Yoshizawa nadal prowadziła intensywne poszukiwania jakiejś przystępnej bratowej. Nie żeby zamierzała od razu wepchnąć bogu ducha winną Adę na tę posadkę, ale nigdy nie zaszkodzi odrobina reklamy. A nuż się taka sympatyczna istota zainteresuje? Nigdy nie wiesz, nigdy nie wiesz...
- O, mieszkasz z drecholem? To musisz mieć naprawdę zabawnie - stwierdziła z rozbawieniem. Sama złotooka raczej dominowała w domowych pieleszach, stanowiąc raczej matkę niż podopieczną swego starszego brata. Właściwie to te role co chwila się zmieniały, ale ogólnie rzecz biorąc, standardowych relacji między rodzeństwem to oni nie mieli.
- W sumie to wybierałam się do domu zrobić obiad zanim mi starszy padnie z głodu. Może się skusisz? - zaproponowała. Dzięki temu miałyby czas sobie porozmawiać, a Haru nie zdąży wyzionąć ducha przez to, że młodsza zagadała się pod sklepem. Rozwiązanie idealne, byle tylko Adavienie spodobał się pomysł.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach