Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Pisanie 29.09.14 23:40  •  Makaroniarnia Empty Makaroniarnia
Niepozorny sklepik i restauracja w jednym. Właściciele dokonali słusznego wyboru, decydując się na zawężenie swojej działalności tylko do dań z makaronu, dzięki czemu osiągnęli niemalże mistrzostwo w swojej dziedzinie. Wielu ludzi przychodzi tu na niezobowiązujące lunche i obiady, a jeszcze więcej kupuje ich świeży, mrożony makaron do przygotowania jedzenia w domu.

Wnętrze urządzone jest w "starym stylu", jak określa to właściciel, chociaż widać, że on sam nie do końca wie, w jakim dokładnie. Ściany i podłoga wyłożone są matami, małe, kwadratowe stoliki z jasnego drewna ustawione są wśród niskich, dekoracyjnych krzaczków w glinianych donicach, a zza płóciennej kotary, ozdobionej nadrukiem drzeworytu ze szkoły Kitao, prześwituje nowoczesna i niesamowicie sterylna kuchnia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.09.14 23:45  •  Makaroniarnia Empty Re: Makaroniarnia
- Jesteśmy! - stwierdziła uradowana, dopiero teraz odwracając się na idącą za nią dziewczynę. Bez dalszego ociągania weszła do środka i od wejścia przywitała się z właścicielem, wypatrując odpowiedniego stolika. Taaak, ten w tyle sali powinien się nadać. W okół niego nie było nikogo, a krzaczki wystarczająco tłumiły rozmowy. Właśnie ku niemu skierowała swoje kroki, tym razem upewniając się, czy Ren za nią podąża.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.09.14 17:28  •  Makaroniarnia Empty Re: Makaroniarnia
Kobieta z przodu maszerowała żwawo, jak na wyprawie w góry. No i dokąd jej się tak spieszy?
Nastolatka nawet nie wiedziała, kiedy upuściła wzdłuż ciała rękę i przytrzymywała drugą w wyprostowanym łokciu.
Jej się tak znowu nie spieszyło. Czasem ze spuszczonej głowy podglądała, czy w dobrą stronę idzie. Szła. Na miejscu stanęła w drzwiach, cicho, bez emocjonalnie witając się z właścicielem, po czym powędrowała jak szczeniak za matką.
Przy obranym stoliku stanęła niepewnie wpatrując się w jego blat. Zwróciła twarz ku nieznajomej.
- Ten? - Spytała cicho i niepewnie. Jednak nie trzeba było uzyskiwać odpowiedzi, kiedy gest i stanie nad jednym, usadowionym gdzieś w kącie stoliczkiem, mówiły same za siebie. Usiadła we wskazanym miejscu i poczęła czekać. Czuła, jak żołądek fika jej koziołki. Mimo to wyczekiwała jedynie szklanki wody, ewentualnie jakiegoś soku, byle by już przestał tak się tłuc.
Podniosła głowę i jej oczom ukazał się stojący na blacie, biały kartonik. Wyciągnęła po niego rękę i poczęła sprawdzać, jakie napoje oferuje właściciel w menu.
Sok jabłkowy, sok pomarańczowy, woda. - Zastanawiała się nad wyborem. Tak, to będzie optymalny wybór. Neutralna w smaku, nie powinna pogorszyć stanu wzburzonego żołądka, a nawet lepiej, powinna go uciszyć.
Wyciągnęła rękę ponownie, tym razem kładąc menu z powrotem na stole.
W głowie przewinęła się myśl, że nieznajoma nie zaprosiła jej z dobrego serca, lecz zapewne w jakimś innym celu. Jakieś układy? Porachunki? A może tajemniczy Yamasaki to jej dziadek?
Myśl ta jednak nie zagrzała długo. Zgasła jak świeca przy silniejszym podmuchu, kiedy nieznajoma wreszcie się dosiadła.

<--
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.09.14 22:05  •  Makaroniarnia Empty Re: Makaroniarnia
Unoszące się w powietrzu zapachy sugerowały Luce, że czeka ją naprawdę dobry lunch. Miło było zobaczyć, że mimo upływu czasu pewne rzeczy się nie zmieniają. Nie była jakoś specjalnie częstą klientką, ale kiedy jeszcze była na wolności lubiła tu wpaść od czasu do czasu. Z tego co pamiętała, najlepszy tutaj był udon...

- To na co masz ochotę? - spytała Ren z takim samym podejrzanym uśmiechem, jak wcześniej na ulicy. Zawsze uśmiechała się w taki sposób gdy była czymś podekscytowana, zwłaszcza, jeśli chodziło o jakiś niecny uczynek. Według znajomych Luki ten rodzaj uśmiechu bardzo jej pasował, co nie zmienia faktu, że zwykle szybko się rozchodzili, gdy tylko go zobaczyli. Nie chcieli przypadkiem wplątać się w jakąś aferę.

- Tylko wodę? Żartujesz chyba - stwierdziła ze zdziwieniem. - Kiedy ktoś proponuje ci darmowe jedzenie powinnaś akceptować, nigdy nie wiadomo, kiedy trafi się znowu - dodała żartobliwym tonem, nie wyjaśniając, czy ma na myśli darmowy posiłek, czy posiłek w ogóle.
- Zaraz... Poproszę wodę, kakiage udon... może kawę... - zwróciła się do młodego kelnera, który podszedł je obsłużyć - Wolisz sobę czy udon? - to już do Ren.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.09.14 22:56  •  Makaroniarnia Empty Re: Makaroniarnia
Zaskoczona, podniosła gwałtownie głowę i spojrzała na nieznajomą. Poczuła, jak włosy zjeżyły się jej na głowie.
- Skąd pani wie? Przecież jeszcze nic nie powiedziałam!
A może wskazała nieświadomie palcem na karcie, co uchwyciła kobieta obok. Tak czy siak, nie zamierzała nic innego zamawiać.
- Naprawdę nic nie chcę. Niedobrze mi... A jak coś zjem, to te bonsai w donicach już nie będą takie piękne. - Odparła, opierając łokcie o stół.
Od pewnego czasu przyglądała się nieznajomej, którą zapewne niedługo przestanie nazywać nieznajomą. Chociaż może oprócz twarzy i imienia, i tak jej znać nie będzie. Tak czy inaczej, spoglądała na nią, może mniej lub bardziej dyskretnie i zarejestrowała dziwne uśmiechy na twarzy kobiety. Nie zanosi się dobrze. Ren wpadła jak śliwka w kompot. Może mogła odmówić i napić się wody z kranu w domu? Byłoby po wszystkim.
Oparła głowę na wspartą na stole, prawą rękę. Białe włosy przesypały się na jedną stronę razem z grzywką, odsłaniając większość twarzy. Naturalnie jej wzrok powędrował ukosa na ścianę. Kontemplując zawieszone na niej płótno myślała, po co w zasadzie się na to zgodziła. Teraz to już w ogóle pewnie zostanie rozebrana ze swoich sekretów, problemów czy czegokolwiek. Ale nie. Dosyć. Czas zacisnąć zęby i przestać kłapać dziobem. Już wystarczająco narobiła sobie dziś problemów, a jeszcze czeka ją kara jej własnej podświadomości. Chciała już mieć to za sobą.
Westchnęła i wróciła dopiero, kiedy na stole pojawiła się pod jej nosem szklanka przezroczystej wody, acz niekoniecznie krystalicznie czystej. Kto wie, ile tam jest związków, jonów, kationów czy mikrobów. Wszystkiego od cholery. Teraz to ponoć wodociągowa woda jest czystsza niż ta "źródlana".
- Dziękuję uprzejmie.
Opuściła rękę, podtrzymującą głowę i ujęła nią szklankę z boku, przykładając do ust. Zimne szkło ostudziło nieco jej rozgrzane usta, a woda przyjemnie uspokoiła resztę ciała. Wreszcie warczący, wykręcający się jak przy rażeniu prądem żołądek uspokoi się. Zadowolony, przymknął oczy i rozsiadł się wygodnie na czerwonym zamszu pozłacanego tronu w wyobraźni Kami.
Odstawiła szklankę i przyglądała się posiłkowi nieznajomej.
- Smacznego. - Rzekła z lekkim, przyjemnym uśmiechem na twarzy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.10.14 18:45  •  Makaroniarnia Empty Re: Makaroniarnia
- Jak wolisz - wzruszyła ramionami, lekko unosząc brwi w niejasnym geście ni to zdziwienia, ni to politowania. - Jeśli jeszcze zmienisz zdanie to mów, chwilowo nawet mam pieniądze. Przez cały rok nie miałam na co wydawać.
Czuła na sobie wzrok dziewczyny, ale aż do podania posiłku błądziła wzrokiem po otoczeniu.Uśmiechnęła się dziwnie, patrząc gdzieś za plecami Ren. Nie miała na co wydawać, ha! I tak dobrze, że pozwolili jej pracować w więzieniu, gdyby miała spędzić ten rok bezczynnie w czterech ścianach, oszalałaby. Co prawda sprzątanie sal nie należało do najprzyjemniejszych zajęć, ale w takiej sytuacji trudno narzekać.

Rozłamała jednorazowe pałeczki i jakby przypomniała sobie o obecności Ren.
- Jestem Luka - stwierdziła, łapiąc pierwszy kawałek smażonych warzyw. - Nazwiska praktycznie nie używam, zresztą i tak jest nieważne.
Zamieszała zupę z wyrazem zastanowienia na twarzy, po czym znowu zwróciła się do dziewczyny.

- Chyba nie przypadłam ci do gustu, nie? - zaśmiała się. - To nic takiego, zdążyłam się już przyzwyczaić. Może zresztą uda nam się znaleźć kogoś, kto wyda ci się przyjemniejszy - stwierdziła z zastanowieniem.
- Ale najpierw musimy się zastanowić, co z tobą zrobimy. Jeśli myślisz, że pozwolę ci spokojnie wrócić do domu w takim stanie to się mylisz - machnęła pałeczkami w stronę zranionego nadgarstka Ren, nagle stając się trochę poważniejsza - Znałam parę osób, które taplały się w tym samym bagnie co ty. A wyglądasz na zbyt porządną osobę, żeby skończyć tak jak oni.
Zamilkła na chwilę, po czym dodała cicho i właściwie niepotrzebnie:
- Martwa w wannie wypełnionej na wpół wodą, na wpół krwią.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.10.14 23:50  •  Makaroniarnia Empty Re: Makaroniarnia
Mimo podania jedzenia, od którego na sam widok ślina cieknie; mimo snującego, mieszającego się z powietrzem i wdzierającego się do nosa zapachu, białowłosa nadal nie czuła potrzeby napełnienia żołądka, który to zdrzemnął się po zaledwie dwustu mililitrach cieczy.
Zwróciła wzrok w stronę siedzącej naprzeciw - teraz znanej z imienia, Luki - słysząc wypowiadane przez nią słowa. Od tak, taki bezwarunkowy odruch, kiedy ktoś się do kogoś zwraca. Wprawdzie nie spodziewała się, że nieznajoma jej się przedstawi, zwłaszcza po tym, jak warknęła na nią piętnaście minut temu. A co jeśli to imię jest fałszywe?
Rejestrowała poczynania przygotowawcze Luki do posiłku. Nadal nie wykazywała zainteresowania obiadem. Oparła ponownie głowę, tym razem we wnętrzu lewej dłoni.
Słuchała tak uważnie, na ile pozwalał jej umysł, chcący wyrwać się stąd jak najszybciej do bezpiecznego pokoiku, pod łóżko, pod koc. Wprawdzie wyłapała kilka szczegółów, ale reszta wylatywała nieubłaganie przez drugie ucho. Dziwiło ją parę zarejestrowanych faktów, tak jak brak wydatków przez dwanaście miesięcy, ale wolała nie drążyć w to głębiej, bo jeśli nieznajoma by na nią nie warknęła, to pewnie zaraz by sama o tym zapomniała. Ale... później się nieco ożywiła. Bynajmniej w oczach pojawił się mały błysk.
Tak, to prawda. Luka przypominała Ren szpiega. Szpiega? Może tajniaka? Albo incognito? Kogoś w tym rodzaju. W każdym razie, według małej ideologii Kami, ta osoba ma swoje zasady, z charakteru jest wybuchowa, gwałtowna, ale mimo to opanowana i trzeźwo myśląca. Ma chłonny, przestronny umysł, zdolny do szybkiego reagowania. Nie jest jakoś specjalnie rozbudowana fizycznie, gdyż przechodzenie między kanałami, wentylacją czy pod samochodami sprawiało by nie lada kłopot. Luka pasowała do tego wzorca, mniej lub bardziej trafionego. Z taką osobą, wiecznie zapracowaną, z tajnymi zleceniami, mającą też pewną granicę cierpliwości i opanowania, Ren bałaby się spędzić więcej, niż godzinę. W zasadzie nawet mniej, tyle, że sama nie wiedziała, jakim cudem się w to wciągnęła. Zawsze coś musi pokręcić.
- Słucham? - Na jej twarzy pojawił się namacalny ślad przerażenia, widoczny nie tylko w napiętych mięśniach twarzy, ale i w szeroko otwartych oczach. Tym razem poczuła, jak jej włosy jeszcze bardziej jeżą się na głowie.
Jeśli białogłowa dobrze zrozumiała, Luka chciała znaleźć jej niańkę. Albo czasoumilacza. Tylko... w jakim to ma być celu? Czyżby Luce zależało na białowłosej? I to zaledwie po tak nieprzyjemnym spotkaniu? W zaledwie piętnaście minut?!
- Dlaczego to niby nie mogę wrócić do domu? Przecież nic mi nie jest. - Protestowała, nie zwracając uwagi na swoją rękę. To tylko sposób, by spuścić z siebie nerwy, żeby odreagować. Co w tym złego?!
Porządną osobę? Niby w jakiej konwencji to jest zawarte? A może mam to napisane na czole?! I jakie bagno? Ja nie mam długów, ani wrogów. Dlaczego zaraz miałabym siedzieć w bagnie?! - Skwitowała po swojemu w głowie. Widoczne jest, że dziewczyna nie ma szacunku do siebie, z czego wychodzą te absurdalne kwiatki. Takie chuchro nie wygląda na porządną osobę.
Przy ostatnim zdaniu, tęczówki Ren wreszcie ukazały się w pełnej okazałości, prezentując swój okrągły kształt. Mocno zdziwiona, że temat dotyczy właśnie jej nie wierzyła, że takie przypadki jeszcze się zdarzają. Sama twierdziła, że nie ma aż takiego problemu, by zaraz skończyć w wannie z porozcinanymi tętnicami.
- Nie jestem tak pogrążona. - Burknęła, zabierając ręce ze stołu i odchylając się nieco do tyłu.


Ostatnio zmieniony przez Kamikaze dnia 05.10.14 11:24, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.10.14 16:30  •  Makaroniarnia Empty Re: Makaroniarnia
- Ha! Walczysz - skomentowała odpowiedź Ren. Zapadła kłopotliwa cisza, którą Luka zdawała się nie przejmować w najmniejszym stopniu. Kobieta wyglądała na całkowicie pochłoniętą zupą i własnymi myślami.
- Ale to dobrze. Miło widzieć, że nie pomyliłam się co do ciebie - dodała nagle. Znowu przybrała poważniejszy ton, ale teraz był ewidentnie bardziej przyjazny niż wcześniej.
- Może i nie jesteś. Jeszcze. Nie jestem co prawda specjalistką od ran - znów machnęła w stronę rąk Ren - ale też kiedyś siedziałam w niezłych kłopotach. I powiem ci tyle, takie gówna tylko jeszcze bardziej cię wkręcają. Zaczynasz niewinnie, później nie możesz się oderwać, bo inaczej czujesz się jeszcze gorzej. Byłam, widziałam, przeżyłam - to się nie opłaca. Świat jest już wystarczająco spaprany, nie trzeba jeszcze dokładać sobie problemów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.10.14 19:05  •  Makaroniarnia Empty Re: Makaroniarnia
- Walczę? - Wymalowała krzywą, zdziwioną minę na twarzy. Ren nie walczy. Ren się poddaje i wycofuje, bo na nic więcej ją nie stać. Dlaczego Luka twierdzi, że Kami walczy? Przecież to niedorzeczne i wbrew jej naturze - walczyć... Phi...
Patrzyła przez chwilę, jak kobieta grzebie łyżką w zupie i jak przewraca jarzyny na talerzu. Nadal nie miała porywów, by coś zamówić. Może też dlatego, iż było jej głupio, że nadal uparcie trwała przy swoim.
- Nie pomyliła się pani? W czym? Czego w ogóle pani chce ode mnie?
Wzdrygnęła się na miejscu, budząc nieco uśpioną świadomość. Zaczynało ją już to wszystko irytować. Miała wrażenie, że jest jakimś królikiem doświadczalnym na etapie selekcji, sprawdzającej, czy się nada do dalszych "badań". Pytanie tylko, jakich?
Za gestem Luki w stronę nastolatki, jak po wiązce lasera, białogłowa zerknęła na prawą rękę. Nadal była święcie przekonana, że to nic takiego, że to tylko na wyrzucenie z siebie agresji, złości i niepowodzeń. Że to koi nerwy, że po tym jest lepiej. Jak po LSD! Tylko tak umiała się wyżyć, jednocześnie spuszczając z siebie ciśnienie i zapominając o problemach. Na chwilę.
Spaprany... Jak mam nie dokładać sobie problemów, skoro one same do mnie przychodzą, jak psy do suki?! Mnożą się jak mrówki. Jak tu wytrzymać? - Kontemplowała.
- Nie dokładam sobie problemów. To one przychodzą do mnie.. - burknęła pod nosem, po czym wybuchnęła porównaniem, mocno je akcentując - jak mszyce do róży! - W stanie wzbudzenia otworzyła szerzej oczy i machnęła rękami w górę. Po chwili spuściła kończyny, z wymalowanym walorem irytacji na policzkach. Przy okazji ściągnęła kurtkę, czego nie zrobiła do tej pory, po czym ponownie sięgnęła, obejmując  szklankę wody i upiła połowę pozostałej zawartości. Odłożywszy ją, wyciągnęła telefon z kieszeni kurtki i zerknęła na godzinę. Było już piętnaście po pierwszej. Schowała zabawkę z powrotem, po czym splotła ręce na piersi i przeniosła ciężar na oparcie krzesła, wlepiając wzrok na bonsai w pozostawionych w naturalnym kolorze, glinianych donicach. Ciekawiły ją osobliwe, unikalne kształty oraz wiek drzewek. Tak nienaturalnie powykręcane.
Mimo kontemplowania figur bonsai, z twarzy nadal nie schodził jej nieco naburmuszony stan skupienia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.10.14 22:13  •  Makaroniarnia Empty Re: Makaroniarnia
- Ładne porównanie. - Luka zdecydowanie odstawiła pustą miskę na stół.
- I pewnie róże oblegane przez mszyce zajmują się przede wszystkim wyrywaniem sobie płatków? - zakpiła. - Nie znam się na roślinach aż tak dobrze, ale jakoś trudno mi w to uwierzyć.

- No dobra, spróbuję się wysłowić. Chodzi mi o to, że okaleczenie się jest najgłupszą rzeczą, jaką możesz robić - na chwilę zawiesiła się, patrząc w przestrzeń za plecami Ren, jakby próbowała zebrać myśli. -  Tak właściwie wszystkie te rzeczy są durne, bo w większości przypadków i tak w żaden sposób nie pomagają, tylko odwracają twoją uwagę od problemu. A jeśli zaczynasz, to na pewno masz jakiś problem ze sobą. Zwykli ludzie nie czują potrzeby picia dwadzieścia cztery na dobę, albo codziennego ćpania, albo rozchlastywania sobie skóry. Oczywiście, ja może nie jestem najlepszą osobą do prawienia takich kazań, ale przynajmniej dostaję punkty za wiarygodność, nie?

- A chodzi mi o to, że tak naprawdę większość tych problemów i tak nie jest wartych przejmowania się. Jedyną osobą, która może mieć wpływ na to, jak się czujesz jesteś ty sama. I ewentualnie brak balansu hormonów w mózgu, ale to skrajne przypadki - dodała, przypominając sobie o niektórych chorobach. - A świat, wbrew temu, co może ci się wydawać, naprawdę ma w sobie parę dobrych rzeczy. Jak słońce. Kawa. Albo lakier do paznokci. Kwiatki. Pieski.  Tutejszy udon... Na pewno nic nie chcesz? - upewniła się raz jeszcze.

przepraszam, że tak krótko, zmęczenie ;-;
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.10.14 18:37  •  Makaroniarnia Empty Re: Makaroniarnia
- Ee.. - Wydała z siebie coś podobnego do - przyjmijmy roboczo - zdziwionego jęku. Dopiero teraz zorientowała się, że porównała siebie do róży, a tak naprawdę tylko ta roślina jako pierwsza nasunęła jej się jako najbardziej podatna na te szkodniki. Ale wtopa... Nieświadomie zrobiła z siebie niewiniątko. Wróć - niewiniątko z kolcami.
Instynktownie, bezwarunkowo podążała wzrokiem za odsuwanym na bok, głębokim talerzem.  
- Nie, ale za to rojniki po kwitnieniu umierają - Na jej twarzy pojawił się banan od ucha do ucha. Może porównanie siebie do sukulentu będzie bardziej trafione.
Słuchając wywodu Luki, położyła na stole swobodnie prawą rękę od łokcia, natomiast lewą, także wspartą na łokciu, podtrzymywała sobie głowę. Nawet nie zwróciła uwagi, kiedy zmieniła nastawienie. Niejaka strona Stone się odezwała. Nie czuła już potrzeby płaszczenia się, jak miało to miejsce krótką chwilę temu. Można by powiedzieć, lew się zbudził, albo róża wybiła kolce na zewnątrz.
- Mówi pani, że ten świat ma w sobie parę dobrych rzeczy. W takim razie mam uwierzyć, że istnieją też dobrzy ludzie, którzy jak tylko widzą jakiś zachwiany przypadek, to biegną im z pomocą? Tak jak pani? Chce mnie pani teraz wziąć pod swoje skrzydła? Będzie mnie teraz pani wychowywała? Sprawiała nade mną jakąś kontrolę? Władzę? - Mówiła cały czas opierając głowę na ręce. W jej tonie dało się wychwycić szczyptę ironii, a także niedowierzania. Znała kilka takich osób, ale teraz nie pozostał po nich nawet ślad. No może poza numerem do Marceliny.

Nie spiesz się z odpisem, i tak będę tego posta jeszcze z dziesięć razy poprawiać

Makaroniarnia Pf0Gghb
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach