Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Pisanie 10.10.14 13:02  •  Makaroniarnia - Page 2 Empty Re: Makaroniarnia
Wzruszyła ramionami.
- Nie mam pojęcia, czym jest rojnik. Orientuję się tylko w warzywach i przyprawach.

Luka wybuchnęła głośnym śmiechem, jakby właśnie usłyszała oszałamiający dowcip. Przez chwilę śmiała się balansując na tylnych nogach krzesła i nie zważając na reakcję Ren, oraz innych ludzi.
- I właśnie dlatego warto zaczepiać obcych na ulicy - stwierdziła, próbując się opanować. - Polegać na ludziach? Czyś ty oszalała? Każdy człowiek jest skupiony na sobie, tylko i wyłącznie. Właśnie to próbuję ci przekazać, nie warto się czymkolwiek ani kimkolwiek przejmować, bo jedyną i największą wartością jest twoje życie i twoja przyjemność.
Nogi krzesła głośno stuknęły, kiedy postawiła je do pionu.

- Brzmi smutno, prawda? Ale czy to nie jest paradoksalnie radosna myśl? Nie ma zobowiązań odgórnych, bo nikt oprócz ciebie tak naprawdę się nie liczy. Nie ma przymusu być miłym, bo twoje uczucia są ważne i masz wszelkie prawo je wyrażać, a nie tłamsić na rzecz wyższego dobra. Nie ma przymusu wyglądania tak i tak, czy zachowywania się tak i tak - wszystko zależy od twojego wyboru. A wybór jest nieograniczony! - rozrzuciła ręce, ukazując ogrom wyboru. Widać było, że naprawdę wkręciła się w rozmowę i czuła satysfakcję z tłumaczenia dziewczynie swojej filozofii życiowej.
- Oczywiście, jeśli chcesz, zawsze możesz marnować potencjał, w końcu to też jakiś rodzaj wyboru. Tylko po co? Nie lepiej rzucić się we wszystko, wprawić coś w ruch i podziwiać, jak świat w okół musi dostosować się do ciebie?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.10.14 14:56  •  Makaroniarnia - Page 2 Empty Re: Makaroniarnia
- To brzmi jak rzucenie się do wulkanu. - Burknęła i spuściła głowę, tym samym krzyżując ręce na stole. Jak można od tak, z szarej, zalęknionej myszy, stać się wrednym pępkiem świata? Zdawałoby się, że do takiego podejścia potrzeba odpowiedniego charakteru. Ktoś, kto nie potrzebuje osób postronnych, by osiągnąć taki stan nieważkości, musi się z tym po prostu urodzić. Ren albo została stłumiona przez sielankowe życie i śpi do tej pory, albo się z tym nie urodziła, a nauka życia na krawędzi zajmie zapewne mnóstwo czasu. Jedynie jakiś mocny przypływ adrenaliny, jakaś niezapomniana przygoda, przeżycie, chwila, bodziec, sekunda, nagłe zwężenie źrenic, impuls... Jedynie to mogłoby ją przestawić na odpowiedni tryb czuwania. Uwolnić i wymieszać, jak farbkę niebieską i białą, jak czerwoną i czarną, i stworzyć z tego harmonijnie połączoną jednostkę.
- A jak jakimś cudem lądujemy w stanie krytycznym na ojomie, to jak to wytłumaczyć? Czyż wtedy nie jesteśmy zależni? Czy nie potrzebujemy pomocy od jakiejś zaufanej osoby? No, chyba że mamy być tak niezależni, że łamiemy sobie kręgosłup na pierwszym stopniu klatki schodowej, albo najlepiej sami odpinamy się od respiratora, zostawiając wszystko.. - Urwała. Spuściła głowę, opierając się o oparcie krzesła i wyszeptała, jakby sama do siebie - w pizdu.
Racja, po co się męczyć, jak można machnąć od niechcenia rękoma i rzucić wszystko na środek zabałaganionego pokoju, by syf był jeszcze większy. Po co się przemęczać, jak można zostawić to komuś innemu, kto się tym zajmie. Człowiek jest już tak zmęczony, więc po co ma się wysilać, aby w razie potrzeby mieć w kimś oparcie.
Hah! Gdybym tylko miała jakiś potencjał... - Zasępiła się, dmuchając na opadniętą, zasłaniającą obraz grzywkę. Przypomniała sobie pewną rozmowę na początku roku, z niejakim panem Łowcą - Raenem. Mówił, że troska dobrze o niej świadczyła. No właśnie. Przecież Kami miała swój własny poukładany świat, o który musiała się troszczyć o to, co ma. Sama twierdziła, że miała to zakodowane. Spojrzała pusto w podłogę.
- Ja tak nie umiem żyć. Wszystko, jak w systematyce, ma  budowę hierarchiczną i swoje określone miejsce, swój porządek.
Czy rzeczywiście chciała w tym miejscu, w tym porządku funkcjonować? Bijąc się z myślami, że będzie kolejną szarą, nieznaną nikomu jednostką, płacącą jedynie podatki, można wysnuć, że raczej nie. Gryzła się, uważając to za marzenia nie do spełnienia. Cóż, pomarzyć zawsze warto. Przynajmniej za nie nie biją.
- Nie jestem na tyle zwinna, szybka i wysportowana jak pani, by się obronić, kiedy zalezę komuś za skórę. Nie jestem też dobra w słownych docinkach czy gaszeniu ludzi. Jak mam w takim razie kazać światu, by pokłonił mi się do stóp, nie będąc autorytetem czy postrachem? - Spojrzała lekko spod byka na Lukę, oparta o krzesło z założonymi rękami na piersi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.10.14 21:24  •  Makaroniarnia - Page 2 Empty Re: Makaroniarnia
- To jest trochę jak rzucenie się do wulkanu - przyznała Luka, znowu zaczynając huśtać się na krześle. Zza kontuaru właściciel rzucił jej nieprzychylne spojrzenie, ale nie zareagował.
- Tylko że w pewnym momencie zauważasz, że ten wulkan nie tylko cię nie zabija, ale też jest o wiele przyjemniejszy od świata poza wulkanem.

W milczeniu słuchała słów Ren. Dziewczyna w sumie miała rację... Ale też nie do końca.
- W takim wypadku chyba lepiej jest polegać na obcych. W końcu mało kto jest operowany przez swoich najbliższych - stwierdziła lekkim tonem.
- Nie zrozum mnie źle, widzę, co masz na myśli. I absolutnie nie mówię, że związki między ludźmi są złe. Każdy chce mieć kogoś bliskiego i wierzyć, że może na nim polegać. Ale ludzie przychodzą i odchodzą - w jej słowach pobrzmiewała melancholia. - I chyba lepiej jest cieszyć się z małych rzeczy, które się ma, niż marzyć o wielkich rzeczach i cierpieć z powodu marzeń za każdym razem, gdy się nie spełnią.

Ach... Luka zawsze zapominała w rozmowach ze zwykłymi ludźmi, że dla nich świat nie był skażony skłębioną kulą chaosu Desperacji. Nawet nie pamiętała, jakie to uczucie, mieć pewność, że rzeczywistość dookoła ma swój określony porządek. Trochę zazdrościła mieszkańcom M-3 tej błogiej nieświadomości... Ale z drugiej strony ta sama nieświadomość przywiodła ją kiedyś na skraj śmierci.
- Porządek społeczny jest miły, o ile tylko się w niego wpasowujesz - stwierdziła cicho, ale na tyle wyraźnie, że Ren mogła usłyszeć jej słowa ponad szumem restauracji.
- Ale co, jeśli z jakiegoś powodu wypadasz z hierarchii? - zapytała już głośniej, wpatrując się w oczy dziewczyny. - Jeśli jesteś chora psychicznie, niezbyt zdolna naukowo, niezdolna do podporządkowania się? Świat cię odrzuca bez twojej winy i pozostaje ci tylko stoczyć się na samo dno z niespełnionymi ambicjami - słowa Luki były przesycone goryczą, która mogła dać słuchaczce pewność, że opisuje w tej chwili własne doświadczenia.

- Nie mam dla ciebie porad. Ja mam swój sposób radzenia sobie z rzeczywistością. Twój sposób nie tylko może, ale nawet musi być inny - stwierdziła sucho, jakby chciała zamaskować wcześniejsze odsłonięcie. - Ale podstawy zawsze są takie same. I osobiście... Mnie pomogło udawanie - dodała z łobuzerskim uśmiechem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.10.14 10:32  •  Makaroniarnia - Page 2 Empty Re: Makaroniarnia
Zdziwiona, rozchyliła nieświadomie usta i rozszerzyła oczy. Ta odpowiedź ją nieco zaintrygowała, może też zainspirowała. W pewnym stopniu podnieciła, w innym wprawiła w pewnego rodzaju głód. I o dziwo, nie towarzyszyły temu stwierdzeniu żadne negatywne odczucia. Dziwne. Wręcz jakby poczuła się lżej.
Patrzyła, jak Luka buja się na krześle. Jej zachowanie czasem było dziecinne, co dziwiło białogłową.  Przez te kilkanaście minut postrzegała ją jako tą dojrzałą, ale jak widać, pozory mylą. To, że w kółko powtarzała, że trzeba się wybić, zgrubieć, odpowiednio nastawić i przestać martwić się problemami, wybiło z Kami to, że ktoś może gadać A, a zachowywać się B.
"Związki międzyludzkie" - zabrzmiało, jakby Ren miała mieć chłopaka. Naburmuszyła się nieco, bardziej tuląc plecami do krzesła i bardziej zaciskając skrzyżowane ręce. Słuchała dalej.
I tak, właśnie tak było. Mała Kami cieszyła się głównie z tych małych rzeczy, które w jej oczach były wielkie. Jedyne, czego się bała, to upokorzenia, które według swojego mniemania otrzymywała codziennie.
Słuchała dalej, patrząc na swoje kolana i trzymając ręce na padołku. Wraz z pogłębiającą się gradacją, oczy nastolatki poczęły się rozszerzać, a głowa powolnie unosić ku twarzy rozmówczyni. Czyżby właśnie wyżarła z niej tą prawdę?
"Musi być inny"? Niby dlaczego? - Znowu zanosiło się na kazania i nauki. Białogłowa odebrała to jako kurs nauki silnej woli. Nie dość, że brzmiało to idiotycznie, dziwnie i nieco nachalnie, to na dodatek jak miałaby to pogodzić ze swoim codziennym grafikiem. Od tak się ludzie nie zmieniają, na to trzeba czasu. Dużo czasu.
- Udawanie? Niby co miałabym udawać? - Rozruszyła się nieco. No właśnie, niby co miałaby udawać? To, że jest niemiła w stosunku do innych, opryskliwa i zadufana w sobie, czy to, że jest aż przesadnie słodkim, rozpieszczonym bachorem, by jakoś pokazać się w "świecie". Jak by nie było, z jednej i z drugiej strony są czerpane jakieś korzyści, pytanie tylko, które są lepsze.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.10.14 22:18  •  Makaroniarnia - Page 2 Empty Re: Makaroniarnia
- A kim chcesz być? - zapytała z szerokim uśmiechem. - Masz kogoś, kogo podziwiasz? Kogoś, kto ma cechy, które chciałabyś mieć? Udawaj go! Wymyśl sobie siebie i udawaj ją, dopóki się nią nie staniesz. Nie zgadłabyś, jak zabawne to bywa.

Przez chwilę wydawało się, że Luka doda coś jeszcze, ale nagle zmieniła zdanie. Sięgnęła po telefon i sprawdziła godzinę.
- Boże, już tak późno? Trudno. Chciałam cię jeszcze gdzieś zaciągnąć, ale już nie zdążę. Innym razem. Którą ręką piszesz? Prawą? - ostatnie pytanie wydawało się być kompletnie z niczym nie związane. Kobieta zaczęła energicznie szperać w plecaku, po czym triumfalnym gestem wyciągnęła czarny marker. Złapała Ren za tę rękę, której dziewczyna nie wskazała, i szybko napisała na niej rząd cyfr zaskakująco równym i czytelnym pismem.
- Mój telefon - stwierdziła lakonicznie, zatykając marker i chowając go z powrotem. - Jakbyś miała kłopoty to dzwoń. Albo jakby ci się nudziło - zaśmiała się na zakończenie, pomachała Ren ręką i zniknęła równie szybko, jak pojawiła się w życiu dziewczyny, zatrzymując się tylko po to, by zapłacić za jedzenie.

Trzy przecznice dalej Luka oparła się o ścianę, powoli wyciągnęła telefon i zadzwoniła pod jeden z niepodpisanych numerów. Musiała dzwonić trzy razy, zanim znajomy w ogóle raczył odezwać.
- Lucky. Wypuścili cię?
- Dzisiaj rano. Mam dla ciebie zadanie. Znajdź mi wszystko, co możesz o Yamasaki Ren. Szesnaście lat, jasne włosy, ostatnio chyba była w szpitalu. Rodzice nie żyją, prawdopodobnie ktoś z jej rodziny emigrował z M-1. Zależy mi głównie na adresie, ale będę wdzięczna za wszystko.
- Nawet nie chcę wiedzieć, po co ci to wszystko - stwierdził tonem kpiny tajemniczy znajomy, po czym dodał - Zadzwonię do ciebie jak coś znajdę.
- Dzięki. Masz u mnie przysługę - stwierdziła i rozłączyła się, po czym szybko zniknęła w tłumie ludzi.

zt
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.10.14 10:31  •  Makaroniarnia - Page 2 Empty Re: Makaroniarnia
Kimś, kim chcesz być. - Powtórzyła w myślach. Jest taka osoba, gdzieś w podświadomości i wcale nie trzeba jej nie wiadomo jak głęboko w tym labiryncie szukać. Przeszła o wiele więcej niż Kami, ale to ją jeszcze bardziej zmobilizowało do działania, do zmiany. Dzięki temu wyrobiła o sobie charakter, opinię. Mimo rozrywającego bólu, zarówno psychicznego, jak i fizycznego, nie poddawała się. Wręcz przeciwnie, ból, który otrzymywała motywował ją jeszcze bardziej, przez co jej żądza zemsty rosła coraz agresywniej. Sama zaś była istotą dość skomplikowaną. Czasami wydawała się niczym anioł, innym razem była demonem. Strach było do niej podejść, bo nigdy nie wiadomo, jakby zareagowała w danym momencie. Samym strachem była właśnie niepewność.
Ren wprawdzie nie stałaby się nią, bo nie ma na to warunków, ale mogła się inspirować swym wzorcem. I tak nikt jej do głowy nie zagląda, więc nikt się o niczym nie dowie.
Podniosła głowę, słysząc, że Luka zaplanowała jeszcze jakiś wypad, ale jak widać dziś nie czas i miejsce na to. Zanim się ogarnęła z myślami przed chwilą strawionymi, Luka pociągnęła ją za prawą rękę i zapisała szybko, acz starannie, czarny ciąg cyfr. Smród markera rozniósł się wokoło zajętego stolika. Kami zszokowana dopiero po chwili przyswoiła, że ma całą wymalowaną rękę.
To aż tak się znamy, że telefonami się wymieniamy? Nie za szybko?
Po chwili kobieta zniknęła za szybą, a białowłosa jeszcze trawiła nagły zwrot akcji sprzed kilku sekund. Potrząsnęła głową, zamrugała oczyma i odwróciła się po kurtkę na oparciu. Wyciągnęła z niej recepty i sprawdziła, czy są wszystkie. Są, no to teraz trzeba powędrować do apteki. Odsunęła cicho krzesło, obkręciła się wokół, założyła kurtkę i skierowała się w stronę drzwi. W drodze ku wyjściu skinęła na odchodne głową w stronę właściciela, stojącego za ladą.

-->
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.06.15 14:54  •  Makaroniarnia - Page 2 Empty Re: Makaroniarnia
Znowu dała się wrobić na piękne oczy.
Męczył, męczył, aż w końcu umęczył. Haruki jednak umiał przekonać siostrę do swoich racji i nawet nie zauważyła, kiedy sama zmieniła zdanie i zgodziła się zrobić na obiad jakieś danie z makaronem. Opierała się przed tym, gdyż jego przyrządzenie wymagało wybrania się na zakupy - w domu nie pozostało ani pół nitki najważniejszego składnika.
Cóż więc mogła? Nie udało jej się przekonać braciszka, żeby ruszył siedzenie do sklepu. Jak raz mógłby jej posłuchać, przecież cholera, korona by mu z głowy nie spadła. Ale cóż, wymówił się, że gdzieś-z kimś-cośtam, chyba z jakimś kumplem wyszedł i kategorycznie odmówił udania się po sprawunki. Żeby to chociaż jakaś randka była... Yin już od dawna suszyła starszemu głowę, że to ten wiek, że chce być ciotką, że zostanie starym kawalerem... straszyła i straszyła, ale choć Haru nie izolował się od ludzi, to wciąż jakimś cudem nie dał się usidlić. Koniec końców stanie się tak, że to czarnowłosa zajmie się swataniem swego opiekuna, a to już by mu się mogło nie spodobać. Ale ile można czekać?
Wyszła z domu i udała się w jak najbardziej odpowiednie miejsce. Chyba nie było lepszego przybytku, w którym dało się zakupić makaron niż właśnie ów lokal, którego drzwi właśnie przekroczyła. Z zamiarem szybkiego załatwienia sprawy stanęła przy ladzie, jednak przed nią w kolejce stało jeszcze kilka osób. Nic dziwnego, w końcu pora lunchu, więc ludzie złazili się jak mrówki do miodu. Zaczęła ze zniecierpliwieniem postukiwać stopą o podłogę, ale to wcale nie przyspieszało kurczenia się ogonka. Sprzedawca zniknął na chwilę w kuchni. Chyba były jakieś problemy, nie udało jej się zauważyć o co chodzi. Oby szybko wyszedł, serio.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.06.15 21:17  •  Makaroniarnia - Page 2 Empty Re: Makaroniarnia
Buraki rosną wszędzie..ale żeby w sklepie?
Ada miała radośnie podły humor. Stała w kolejce całkiem grzecznie i próbowała nie zwracać uwagi na nieprzyjemne żarty dwóch nowobogackich chłystków przed sobą, którzy co raz odwracali się, mierzyli ją niewybrednym wzrokiem, jakby była jakimś towarem na półce. Przeczuwała, że któryś z tych jełopów będzie próbowało ją zaczepiać po wyjściu. że Świetnie. Będzie miała na kim ulżyć swej dzisiejszej frustracji. Jednak całość akcji przyspieszyła, gdy gdy jeden z gogusiów zaczął się pultac do sprzedawcy o jakiś produkt, bo naderwany...bogowie wszystkich światów, czy takie tłumoki zawsze musiały się trafiać jej na drodze? Mężczyzna za ladą, starszy pan  zniknął bez słowa w kuchni, żeby prawdopodobnie wymienić towar. Ada skrzywiła się niemiłosiernie i dźgnęła palcem lowelasa przed sobą.
- Po cholerę brałeś te...- zerka na feralny produkt - francuskie ciastka, jak widziałeś, że coś jest nie tak? a teraz tylko wpieniasz ludzi w kolejce i przeszkadzasz w pracy sprzedawcy - głos miała niezbyt głośny, ale wystarczająco słyszalny dla adresata. Chłopak odwrócił się do niej obdarzając dziwnie obleśnym uśmiechem.
- Jaka pyskata dziunia...nie martw się Tobą zajmę się później - po czym wyciągnął rękę, prawdopodobnie chcąc klepnąć czarnowłosą...tak, tuz poniżej pleców. Niedoczekanie.
Ada zblokowała rękę, tym samym powodując błysk niezadowolenia w jego oczach. Chłopak mógł być rzeczywiście przystojny na oko był w wieku Ady, ale całą swoją postawą sprawiał, że dziewczyna nie miała najmniejszej ochoty na jakiekolwiek znajomości. W tym czasie wrócił sprzedawca, który przepraszając wymienił gogusiom wspominany produkt. Obaj wyszli, jednak ów nachalny zdążył się obrócić i niewyraźnie szepnąć do niej z daleka "do później".
Cholera...czy ona nie mogła nawet do sklepu wyjść bez żadnych przygód? Mrucząc coś pod nosem ruszyła i ona do wyjścia. Chyba rzeczywiście mogło być za chwilę ciekawie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.06.15 21:57  •  Makaroniarnia - Page 2 Empty Re: Makaroniarnia
Stanie w kolejce dłużyło się jak cholera i nawet obserwowanie dziejących się scen nie przynosiło ulgi w niesamowicie nudnym i żmudnym okresie oczekiwania. Kolesie od zepsutych ciastek wyraźnie mieli problem nie tylko z towarem, ale także z odpowiednimi manierami. Wstrzymywali kolejkę. Zaczepiali upominającą ich dziewoję - swoją drogą, sporo od Yin niższą - i to w dość... ordynarny sposób. W młodej Yoshizawie aż się krew zagotowała i najchętniej to by teraz jednemu z drugim przyfanzoliła, ale opanowała nerwy. Stoi w kolejce. W sklepie. Pełno ludzi. Hoża czarnowłosa sobie poradzi, panowie wyjdą i wszystko wróci do normy.
Tak też się stało chwilę później i wydawało się, że nic dziwnego już stać się nie może. Osoba za osobą, ogonek malał. Nie minęło nawet kilka minut, aż przyszła kolej złotookiej. Widać było, że sprzedawca stara się odrobić straty spowodowane ociągającą się klientelą i uwija się ze zdwojoną prędkością. Dziewczyna odniosła wrażenie, że otrzymała towar szybciej, niż zdążyła otworzyć usta, by o niego poprosić. Niesamowite, jak sprawnie niektórzy potrafią się krzątać przy kasie, aż była pod wrażeniem. Wygrzebała z portfelika drobne i wręczywszy je kasjerowi, wpakowała trzy porządne paczki makaronu do dużej torby. Odchodząc od kontuaru jeszcze poprzekładała opakowaniami, tak by w miarę bez szkód dotransportować zakupy do domu.
Pewnie się okaże, że cały ten makaron zejdzie na dzisiejszy obiad. W końcu brat dziewczyny miał apetyt jak smok i jadał pięć razy tyle, co ona sama. No, chyba że akurat Yin nie jadła nic, bo pięć razy zero to nadal zero. Wtedy lepiej po prostu powiedzieć, że pochłania o wiele większe ilości jedzenia od swej krewniaczki, wyrównując bilans zużycia żywności do poziomu podobnego co u innych dwuosobowych gospodarstw domowych.
Zarzuciła torbę na ramię i raźnym krokiem ruszyła w kierunku drzwi. Nie mogła zwlekać, Harukki czeka głodny w domu, a tu trzeba jeszcze kluchy ugotować i coś do nich zrobić, przecież nie będą jedli samej tylko mąki z wodą. Już układała w głowie plan ugotowania obiadu z dostępnych w domu składników, bo musiała też uwzględnić, czy przypadkiem nie powinna jeszcze zahaczyć o zwykły spożywczak.
Wyszła przez drzwi do lokalu i zatrzymała się gwałtownie. Chciała udać się dalej, ale nie miała jak. Zaraz za wyjściem stało tych samych dwóch chłystków, którzy wcześniej spowodowali mały zator w makaroniarni. Zmarszczyła brwi, widząc, jak wpatrują się w jej osobę z bardzo trudnymi do odgadnięcia uczuciami.
- W sumie to ta też może być, co? Może się nie będzie tak rzucać, jak tamta poprzednia - rzucił jeden z nich do drugiego. Yin cofnęła się odruchowo, jednak za plecami napotkała opór zamkniętych drzwi. A otwierały się, niestety, na zewnątrz.
- Cokolwiek kombinujecie, darujcie sobie - warknęła gniewnie, licząc na to, że debile jednak się odsuną. - Spływajcie i nie blokujcie przejścia, spieszy mi się - dodała jeszcze, wpatrując się w tego, który stał nieco bliżej, wzrokiem nie cierpiącym żadnego sprzeciwu. Szkoda tylko, że chyba nie podziałało, bo nadal stali jak te cioły.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.06.15 22:42  •  Makaroniarnia - Page 2 Empty Re: Makaroniarnia
"Głupie sklepy, głupie kolejki, głupie człowieki"...Ada nuciła sobie pod nosem wymyśloną właśnie melodyjkę, kiedy stwierdziła, że oto dziś jakaś kumulacja loteryjna się piekli jej przed oczami. Na tę  chwilę cała sytuacja, która miała miejsce niedawno, gdzieś jej umknęła w czeluściach umysłu. Chłystki pewnie się zwinęli, bo nie podejrzewała, żeby należeli do chojraków, co to będą startować do dziewczyny, która im się nie dała podejść. Prawdopodobnie szukali "łatwego celu" co to z uwielbieniem, będą ubóstwiać ich nowobogackie ego w zamian za chipsy. Pfff.
A co tam...podeszła to różowej pani z w okularkach, by po krótkiej wymianie zdań dostać upragniony (albo nie) los. Przez jedną chwilą nawet pomyślała, żeby kupić taki Adrianowi, ale prawie strzeliła się po głowie, za tak głupie pomysły.
W końcu, ruszyła powrotną uliczką do mieszkania. Po drodze miała znowu mijać ów nieszczęsny lokal, gdzie miała nieprzyjemność zderzyć się z burakowatą rzeczywistością dwóch lowelasów...którzy a propos - akuratnie stali pod drzwiami wspominanej miejscówki. Nie dość, że znowu musiała oglądać ich głupie gęby, to jeszcze...napastowali swoja obecnością inną dziewczynę. Z daleka stawiała, że była dorosła, ale kiedy się zbliżyła, zmrużyła niebezpiecznie oczy. A to śmiecie, zaczepiać małoletnią?! (nie żeby Adę za gówniarę nie wzięli, bo pewnie wzięli).
- Wy to macie jakiś nieskopodłogowy tupet... na kilogramy go gdzieś sprzedają? W promocji jest, czy jak? - rzuciła podchodząc do całej trójki. Ada...miała tendencję do pakowania się w kłopoty, ewentualnie, to kłopoty pakowały się w Adę..jakakolwiek by nie była kolejność - teraz znowu los płatał jej złośliwego figla. W końcu, gdyby dwa wspomniane ciołki, próbowali zrobić jej krzywdę - całkiem prawdopodobne, że by się im to udało. Czarnowłosa jednak musiała ryzykować, nie umiała inaczej...no i liczyła, że żaden z chłopaków, nie był na tyle inteligentny, żeby próbować mierzyć się z nią..na słowa. Prawdopodobnie, żaden nie zrozumiał sarkazmu, bo spoglądali na nią, jakby urwała sie z choinki.
- Pyskata dziunia wróciła, tęskniłaś? - rzucił ten sam, który wcześniej wykazał się pokazem ordynarii.
- Ja nie, ale mój chłopak - SPEC - podkreśliła wyraźnie ostatnie słowo, by zrozumieli o czym mówiła, - na pewno za wami zatęskni, jak do niego zadzwonię - tu wyciągnęła komórkę  sygnalizując, że mówi całkiem poważnie. Mimo to na usta wypełzł jej złośliwy uśmiech szczególnie, gdy mina jegomościa nieco zbladła. Oho, czyli nie byli aż tak bogaci, żeby uniknąć kłopotów?
Drugi chłopak odsunął się od dziewczyny przy drzwiach, piorunując wzrokiem to złotooką, to Adę.
- Jeszcze się spotkamy - rzucił łypiąc groźnie, jednocześnie łapiąc swego kumpla za bark, by po chwili zniknąć w odjeżdżającym samochodzie. Trzeba przyznać, że młoda dziewczyna przy drzwiach zachowała rezon i odprowadzała nieprzyjaznym wzrokiem odjeżdżających. Ada podeszła bliżej.
- Nic Ci nie jest lalka? - wyrwało jej się mimowolnie. I bynajmniej nie było w tym nic złośliwego. Dziewczyna była śliczna, więc "lalka" jakoś Yin pasowało, przynajmniej w mniemaniu czarnowłosej. To nic, że Yin była od niej wyższa....i musiała przyznać, że zwyczajnie cicho zazdrościła wzrostu małoletniej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.06.15 17:36  •  Makaroniarnia - Page 2 Empty Re: Makaroniarnia
Kłopoty pakujące się W Adę, czy tylko mnie brzmi to źle? Może jestem popaprana...
Zazwyczaj nie miała takich problemów. Generalnie większość kłopotów trzymała się z daleka od Yin, ale że miała brata, który przyciągał je niczym magnes... siłą rzeczy obrywała zupełnie przypadkowo, raz na jakiś czas pakując się w kompletne bagno. Wystarczy sobie przypomnieć śmierć rodziców. Wystarczy pomyśleć o zarażeniu i mutacji Harukiego. Wystarczy zerknąć na niedawne wydarzenia w aptece i tych nieznośnych Łowców, przez których męczyła się nie tylko z przeziębieniem, ale także z frustracją. Na ogół dobra z niej dziewczyna, taka spokojna i ułożona... ale lepiej jej nie działać na nerwy. Haru potwierdzi.
Już właściwie miała coś jeszcze powiedzieć, ale ubiegła ją nadchodząca kobieta. Trudno było określić, jaka różnica wieku mogła je dzielić. Było to raczej bez znaczenia, czarna i tak miała wyjątkowo niezłe gadane. I w sumie dobrze, bo to odwróciło uwagę chłystków od nieszczęsnej uczennicy. I tak pewnie niewiele co zrozumieli z ironii, zbyt nieskomplikowani byli na wyszukanie choćby najbardziej oczywistej złośliwości. Uśmiechnęła się pod nosem. Chyba w tym wypadku dziewczęta były górą.
Rzuciła młodzieńcom rozbawione, ale i złośliwe spojrzenie, gdy zwiewali, aż miło.
- Jasne jasne, nawet wam wtedy pomacham, żeby wam nie było w piekle smutno! - zawołała za potykającymi się o własne nogi chłystkami. Też debile, ysh.
- Nie, wszystko gra. - Oderwała plecy od przeszklonych drzwi i poprawiła torebkę, która ciut za bardzo starała się spaść z jej ramienia. Uśmiechnęła się wdzięcznie, patrząc na nieznajomą... no cóż, lekko w dół. Nie mogła nic na to poradzić, choć prawie na pewno była młodsza, to matka natura postanowiła obdarzyć ją słusznym wzrostem, przez co przerastała sporą część swoich koleżanek. No ale co mogła poradzić? Niskie dziewczyny nadrabiają obcasami lub charakterkiem, a Yin najzwyczajniej w świecie była, jaka była. Nie musiała się starać, żeby na niektórych patrzeć z góry.
- Serio masz chłopaka w SPECach, czy ci kolesie właśnie dali się nabrać na jedno wielkie kłamstwo? - rzuciła z rozbawieniem. To w zasadzie złotooka mogłaby straszyć znajomościami z wojskiem, a konkretnie jednym. Nie ma to jak mieć starszego brata, który zestrzeli każdego, kto choćby spróbuje zrobić ci krzywdę. Niby ta nadopiekuńczość bywała chwilami upierdliwa, ale bywały takie sytuacje, gdy mogłaby za nią na kolanach dziękować.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach