Na wszystko co elektroniczne...tak, udało się! Shin zrobił aż kilka kroków w tył by podziwiać cztery, z pewnymi mankamentami estetycznymi, lecz w pełni sprawne portery. Pewien rodzaj satysfakcji z wykonanej roboty rozkrzewił się w jego mizernym serduszku. Uśmiechnął się nawet do Ducha, pokazując mu ten wyraz twarzy, który gości na twarzach małych dzieci, kiedy to uda im się narysować coś ładnego i idą się pochwalić tym rodzicom. Mimo wszystko był dzieciakiem. W pewnej chwili jednak trochę przygasł, gdy to zaczął się zastanawiać, czy spełnią oczekiwania "tych z góry". Miał cichą nadzieję, ze tak. Zostawił jednak te obawy dla siebie. Podziękował Duchowi za współpracę. Potem jeszcze chwilkę siedział w pokoju i przyglądał się robotom by ostatecznie samemu zwinąć i do domu. Chyba prześpi następne 29h, czy coś.

z/t