Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Eden :: Rajskie miasto


Strona 1 z 21 1, 2, 3 ... 11 ... 21  Next

Go down

Pisanie 14.07.14 15:03  •  Zajebisy Kurnik (czyli dom Nathaira) Empty Zajebisy Kurnik (czyli dom Nathaira)
{Tu będzie piękny opis jak mi się zachce. Ale serio, kiedyś będzie}
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Praktycznie od dwóch dni padało. Ciężkie krople uderzały w szyby okien wprawiając senny nastrój w pomieszczeniu. Nathair nie przebywał tutaj zbyt często. Zdecydowanie wolał spędzać czas na terenach Desperacji. Ale nawet i on miewał okresy, kiedy wybierał samotność i bycie z dala od tamtego towarzystwa. Zwłaszcza po ostatnim wydarzeniu. Jego ciało nadal było obolałe a szyję zdobiły, co prawda już jaśniejsze ale jednak, czerwone ślady i te po ugryzieniu.
Szczerze powiedziawszy naprawdę był rad, że nikt nie wie gdzie mieszka. Nikt, oprócz Nathaniela. Ale temu nie ma się co dziwić, w końcu go tu znalazł jak był dzieckiem. Stare dzieje.
Chłopak przeciągnął się ziewając szeroko. Właściwie mógłby wrócić do łóżka i jeszcze trochę pospać. W sumie ostatnimi dniami cały czas to robił ale nie poczuwał się do żadnego obowiązku robienia czegoś innego. Nawet jemu należało się parę dni wolnego. Zresztą, jego podopiecznemu zapewne i tak było to na rękę.
Anioł podniósł się i skierował kroki do kuchni, po drodze zgarniając kubek z już zimną kawą. Bez jakiego smutku wylał ją do zlewu, przecierając zaspane oczy. A gdyby tak zaszyć się tutaj na dosyć długo? Odpocząłby a i organizm pewnie przeczyściłby się z zatrutego powietrza Desperacji. Niestety, nawet i anioły były mu podległe a co jak co, Nathair nie zamierzał chorować.
Zgarnął rozpinaną bluzę i zarzucił na niego ramiona podchodząc do okna. Wyglądało tak, jakby ktoś na górze porządnie się wkurwił i postanowił zalać nie tylko Desperację ale i Eden. Co prawda chłopakowi nie przeszkadzała taka pogoda. Nie musiał nigdzie wychodzić, zapasy jedzenia miał, wszystko czego potrzebował do szczęścia miał pod ręką. Ba, można rzec, że podczas deszczu odżywał, chociaż panicznie bał się wody.
No to co Nathair, chwila na drzemkę na kanapie. A co się będziesz przemęczał, jesteś niedyspozycyjny, ot co. Niemalże sunąc nogami po podłodze poczłapał do mebla i przechyliwszy się legł na niego, łapiąc za koc i naciągając go aż po sam czubek różowej czupryny. Tak, taki relaks był najlepszy. Cisza, samotność i ciepło. To jest to.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Kilka chwil później drzwi jego domu otworzyły się niemal na oścież, a do środka weszła przemoczona i jakże to "uradowana" z takiej pogody postać. Mężczyzna dokładniej.. i to przeklinający wniebogłosy wszystko na czym świat stoi.... chociaż co prawda.... nie można było nazwać tego wejściem. Raczej wtargnięciem, a ślad po klamce na bank wrył się w ścianę za drzwiami.
Mężczyzna spojrzał z pod swojego kaptura na zewnątrz i po chwili wpatrywania się w ulewę zamknął w końcu drzwi. Yup. Tynk ze ściany odpadł w miejscu gdzie wbiła się klamka. Mężczyzna to zignorował.
Rozejrzał się dopiero kiedy zamknął drzwi.
- Hmm... uh. - Mruknął pod nosem coś co miało oznaczać "czy ktoś tu jednak mieszka?" po czym wytarł nos z którego skapywała woda. Z resztą nie tylko z niego. Rude włosy które wystawały z pod kaptura były przemoczone i przyklejone do reszty ubrania, ubranie zaś do ciała. Wyglądał jak przemoczony kundel.


Ostatnio zmieniony przez Gerbil dnia 18.07.14 2:10, w całości zmieniany 3 razy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

~A miało być tak pięknie. Cisza miała być przerywana jedynie przez odgłos deszczu a nie jakąś inną żywą istotę. No ale masz. Los lubi podkładać nam różne kłody pod nogi. No w tym przypadku ta kłoda była nienormalna i wtargnęła do Nathairowego domu jak do swojego własnego.
Huk otwieranych drzwi skutecznie poderwał chłopaka, który to zrywając się zrzucił gdzieś za siebie niedbale koc i ruszył będę w stronę drzwi. Wiatr? Bardzo prawdopodobne. Jakoś nie mógł uwierzyć, że ktoś pokwapiłby się na kradzież w Edenie. To nie Desperacja. Chociaż ktoś z nich mógłby się tutaj przedostać. Aż tak chcieli ryzykować?
Jednakże wystarczyło jedno spojrzenie, a Nathair już wiedział z kim miał do czynienia. Zapomniał, że istniała jeszcze jedna osoba, która znała jego miejsce zamieszkania. Że też musiał akurat dzisiaj do niego zawitać.
Nathair odlepił swoje spojrzenie od mokrych, rudych kosmyków i przeniósł na ślad w ścianie. Zmarszczył brwi i syknął coś pod nosem niezadowolony. Mężczyzna mógłby chociażby pokwapić się o delikatność i szanować cudzą własność.
- Amon. – burknął na przywitanie nie siląc się na nic bardziej rozbudowanego. Ponownie na niego spojrzał i odetchnął pod nosem, instynktownie sięgając za zamek w bluzie i zapinając się praktycznie pod samą szyję.
- Stój. Nie ruszaj się, bo jeszcze bardziej naśmiecisz. Najlepiej też nie oddychaj. – dodał odwracając się do niego plecami i zniknął w pokoju obok. Wrócił po chwili niosąc pod pachą ręcznik a w dłoniach koc, po czym obie rzeczy rzucił w stronę mężczyzny. Obdarzył go nieco krytycznym wzrokiem po czym skrzyżował ręce na piersi w oczekiwaniu na wszelakie słowa wyjaśnień.
- Weź wytrzyj się, to raz. Dwa, nie nauczono Cię pukać? A trzy co tu robisz? To nie jest najlepszy moment na odwiedziny. – rzucił przekrzywiając nieco głowę w bok. No cóż, akurat trafił w złym czasu odwiedzić Nathaira. On naprawdę nie miał ochoty z nikim się teraz widzieć. Wolał samotność i ciszę. A wiedział, że w towarzystwie tego tutaj nigdy nie jest cicho. I bezpiecznie.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

- .....uh. - Burknął pod nosem starając się przypomnieć imię znanego mu anioła. Nayir....Natir...Nutshair... nie to nie tak.
- A tak wpadłem i brak oddychania może być dla mnie problematyczny na dłuższą metę. - Odparł  i jak stał w miejscu tak rzucił ręcznik oraz koc na ziemię, po czym zaczął się rozbierać. Odrzucił kaptur, rozpiął bluzę i ją z siebie odlepił po czym niedbale rzucił na podłogę. Ubranie plasnęło nieprzyjemnie, a woda w nim zebrana od razu zrobiła małą kałużę. Zerknął na anioła i ściągnął z siebie podkoszulek, który także trafił na mokra kupkę.
- Tak jakby zapomniałem że to twój dom. Jedyne drzwi w pobliżu, które były otwarte, to skorzystałem. - Wyjaśnił w końcu. Rozpiął spodnie i zaczął je ściągać, w międzyczasie też skopując buty z nóg. Cały czas próbował przypomnieć sobie jego imię. Nadia? Nie, to damskie imię. Chyba.
- Ale wiesz. Pierwsze spotkanie od dawna a ja już wyskakuje z ubrań. A wino i kolacja przy świecach? - Był okropnie niewrażliwy jeśli chodziło o wyczuwanie sytuacji w której się znajdował... Nic dziwnego że non stop skądś zwiewał.
Coś go natchnęło (a może to było mordercze spojrzenie anioła) i odwrócił głowę żeby popatrzeć na dziurę w ścianie która przez niego powstała.
- Uh. Sorry za drzwi. - Rzucił spodnie na kupkę i sięgnął po ręcznik. Zaczął energicznie się wycierać, rozpryskując przy tym więcej wody ze swoich włosów. Krople spływały teraz po jego ciele i gubiły się w rudej kępce włosów pod pępkiem. Bieliznę miał rzecz jasna nadal na sobie. Wołał nie paradować kompletnie nago... jakby to robiło różnicę.
- Nie zostaje długo. Przeczekam tylko aż minie deszcz... o ile kiedyś minie. Byle jednak prędko, mam rzeczy do roboty. Cholerny deszcz. - Skrzywił się. Z ręcznika zrobił sobie turban na głowie i zaczepił go zręcznie aby nie spadł. Sięgnął po koc i się nim obwinął niczym togą, po czym sięgnął po swoje rzeczy. Wolał aby anioł ich nie dotykał... Był jaki był, ale w końcu słynął ze swojej sumienności odnośnie wykonywanej pracy. Buty postawił pod ścianą i z reszta rzeczy w ręce spojrzał na...
- Ah. Nathair. Gdzie mogę to powiesić? - Uśmiechnął się lekko, aczkolwiek nie tyle do anioła co do siebie, gratulując sobie w duchu że przypomniało mu się imię towarzysza.


Ostatnio zmieniony przez Gerbil dnia 18.07.14 2:09, w całości zmieniany 2 razy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Nathair uniósł swoją brew nieznacznie, a żyłka irytacji zapulsowała niebezpiecznie. Tak sobie wpadł? Bo padało? Czy on przez ten czas przypadkiem nie uderzył się w głowę czy coś? Chłopak już otwierał buzię, żeby mało przychylnie to skomentować, jednakże został zmuszony do odwrócenia wzroku, kiedy to nieproszony gość zaczął ostentacyjnie zrzucać z siebie mokre ubranie. A co jak co, Nathair na pewien czas ma dosyć oglądania nagich, męskich ciał. Starczy mu na jakiś czas.
- Wina i kolacji się zachciało, też mi coś. - prychnął stojąc do niego tyłem i krzyżując ręce. Nie dość, że wtargnął do jego włości bez pytania i pukania to patrzcie go jakie to miał wymagania. Aż miało się ochoty złapać go za te rude kudły i wytargać na zewnątrz.
No ale niestety (albo stety?) był anioł i chcąc czy nie chcąc jego natura była wręcz zaprogramowana, żeby pomagać innym, nawet, jeśli nie miało się na to zbytniej ochoty.
W kocu odwrócił się na tyle, by spojrzeć przez ramię na mężczyznę. Obrzucił go krótkim spojrzeniem od głowy do stóp, jakby chcąc się upewnić, że wszystko jest zakryte tak, jak należy.
- Nie wiem. Powieś je sobie na jajach. – warknął ruszając w głąb domu, jednakże po chwili zatrzymał się przy schodach prowadzących na wyższe piętro.
- Tutaj je rozwieś. I żeby sprawa była jasna. Naprawdę nie mam ochoty teraz widzieć się z kimkolwiek, więc jak tylko się przejaśni to znikasz, jasne? – rzucił przyglądając się jego twarzy.
To nie tak, że Nathair nie lubił mężczyzny, po prostu ten trafił w naprawdę mało odpowiednim czasie. Anioł wolał być sam i dojść do siebie po jakże przyjemnym spotkaniu ze swoim podopiecznym. Potrzebował czasu i ciszy, żeby się ogarnąć, dlatego też między innymi ewakuował się do Edenu, a nie swojej lepianki w okolicach domu Ryana.
- Znajdź sobie miejsce gdzieś w pokoju, ale nie pałętaj się zbytnio. – dodał wracając do kanapy, na którą legł. Jednakże tym razem nie mógł sobie pozwolić na drzemkę. Z tym facetem wszystko było możliwe, był niczym chodząca apokalipsa, dlatego też lepiej było mieć go na oku. Żeby czegoś nie zmajstrował, tak, jak to było z drzwiami.
- Dawno się tutaj nie kręciłeś, Amon. – mruknął cicho przypatrując się mężczyźnie. Co prawda Nathair zdawał sobie sprawę z tego, że to była po części jego wina. Wszakże mieszkając w Desperacji unikał wielu osobników. Ale mimo wszystko, ich mała część świata nie była aż tak rozległa, żeby na siebie nie wpadać.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Słuchał go w milczeniu, a kiedy ten wskazał mu miejsce na rozwieszenie ubrań, od razu to zrobił. Potem posprząta tą kałużę, jak trochę oschnie.... i będzie mu cieplej.
Jako że dostał przyzwolenie na rozgoszczenie się w pokoju, podszedł do fotela i usiadł na nim po turecku, zakrywając się szczelnie kocem który miał na sobie.
- Uhu, powiedzmy... że byłem zajęty paroma rzeczami. - Ukradkiem zerknął na swoje spodnie w których miał małą paczuszkę. Nie miał pojęcia co w niej było, z resztą w jego fachu mało powinno go to interesować, i szczerze mówiąc nie interesowało.
- Poza tym dostać się tutaj jest cholernie ciężko. - Parsknął lekko.
- A co, wolisz aby zaglądał częściej? Rozczulasz mnie. - Wyszczerzył się do anioła. Obydwoje byli pyskaci i bezczelni. Z resztą, to był powód przez który w ogóle się poznali te ładne parę lat temu. Bo byli pyskaci.
Mimowolnie zebrało mu się na wspominki więc potrząsnął swoją rudą głową, przez co ręcznik nieco mu się poluzował i z pod spodu wysunęło się sporo rudych kosmyków.
- A ty? Rzadko cię widywałem w Desperacji, widzę, że "praca" dopisywała? - Wiedział tylko tyle że Nahair był czyjąś "pokojówką", nie żeby specjalnie o to kiedykolwiek pytał, nie jego sprawa.
Ziewnął i owinął się szczelniej kocem.
- Aaaaszzzz fuck. - Wymamrotał. Zrobił się cholernie senny przez to że przemókł do suchej nitki. Nie miał jednak czasu na drzemkę. Kiedy tylko zawitają pierwsze promienie słońca będzie się musiał stąd wynieść.
Z zainteresowaniem zaczął rozglądać się po pomieszczeniu. W sumie nigdy za bardzo nie przebywał w salonie. Zazwyczaj jego zakrwawione ciało okupywało podłogę w łazience. Nie wiedział ile razy chłopak uratował mu dupę kiedy był półżywy.... jak na umarlaka.


Ostatnio zmieniony przez Gerbil dnia 18.07.14 2:08, w całości zmieniany 2 razy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Rzadko cię widywałem w Desperacji, widzę, że "praca" dopisywała?
Prychnął cicho pod nosem. Nawet na wspomnienie o jego stróżowaniu automatycznie bolała go dupa. Spojrzał na mężczyznę wzrokiem, który mówił, żeby ten nawet nie śmiał ponownie poruszać ten temat. W sumie dobrze, że Amon akurat w tej kwestii był nieświadomy. To nie tak, że Nathair jakoś szczególnie się wstydził, bo nie miał czego, jednakże przypuszczał, że gdyby dowiedział się kogo anioł wybrał na swojego podopiecznego a co te dwa dni temu zrobił, drążyłby jeszcze bardziej. I tak Nathair czuł się wystarczająco upokorzony i chciał o tym wszystkim zapomnieć jak najszybciej. Tylko, że to nie było takie proste, a już bledsze ślady po ugryzieniach na jego szyi przypominały mu o tym za każdym razem, kiedy spoglądał w lustro.
- Byłem nieco zajęty. – odparł w końcu podkulając nogi pod no siebie i opierając brodę o kolana.
- Po prostu nie wpadaliśmy na siebie. W Desperacji praktycznie cały czas bywałem. – szczerze to było dziwne, że Amon w ogóle nie widział Nathaira. Ciężko jest przejść obok niego i nie zwrócić na niego uwagi. Przez te cholerne włosy. Zawsze wyróżniał się w tłumie, bez względu na to, gdzie się udał.
- I nie przyzwyczajaj się! Nie jestem tutaj od rozczulania! – rzucił naburmuszając nieco policzki i spuścił wzrok nieco niżej, zastanawiając się nad czymś dłużej. W sumie z Amonem znają się kilka lat, ale tak naprawdę nigdy nie przeprowadzili jakiejś dłuższej, poważniejszej rozmowy. Ale co się dziwić, kiedy to praktycznie zawsze wymordowany brodził we krwi i z jego ust wydobywał się raczej jakiś krwawy bełkot, aniżeli zlepek racjonalnych słów.
- W sumie…. Powiedz mi Amon. Byłeś kiedyś z mężczyzną? – zapytał nagle. Oczywiście, że nie zamierzał powiedzieć mu tego wprost, że przespał się z kimś, aczkolwiek w tym momencie Amon mógłby mu w pewnej sprawie pomóc. Jednak nie chciał powiedzieć tego otwarcie i wprost, a jedynie okrężną drogą podpytać i dowiedzieć się nieco.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Ponownie ziewnął. Chyba jednak wypadałoby mu się zdrzemnąć... Nawet jak tego nie chciał to praktycznie odpływał na siedząco. Było mu za zimno a dodatkowo ta 29-ta godzina na nogach w cale mu nie pomagała. Czasem zastanawiał się dlaczego w ogóle przyjmował jakieś dupiate zlecenia które wysyłały go na drugi koniec Zadupia Mniejszego. Ale tylko czasem.... Jakoś średnio raz na dekadę... kwestionował to za każdym razem kiedy zbieg okoliczności prowadził do takich sytuacji jak dzisiaj. Normalnie nie miał zwyczaju zasypiać przy kimś w trakcie wykonywania zlecenia. Zazwyczaj, kiedy był zmęczony, spał w dziwnych miejscach jak opuszczone wraki pojazdów, ruiny budynków, kontenery na śmieci, wychodki i takie tam.... Choć tak po namyśle, to było chyba normalne, w tych czasach. Zgodził się sam z sobą, że winą obarcza deszcz.
Zerknął ponownie na anioła, po części będąc wdzięcznym że zajmuje jego umysł rozmową, a po części zastanawiając się skąd takie pytanie. Nie żeby normalnie go to obchodziło, dawno nauczył się że im mniej wie ty lepiej dla niego. Nie żeby kiedykolwiek pomogło mu to w unikaniu niepotrzebnych utarczek. Cóż mógł powiedzieć? Był aż nadto towarzyski i wygadany.
- Nawet kilkoma, a co? Zainteresowany? Twoja anielska dupencja potrzebuje trochę tarcia? Zawsze służę pomocą jako platforma wiertnicza. - Ah ten jego wrodzony brak subtelności. Ponownie się wyszczerzył. Dosyć często to robił.... szkoda tylko że za każdym razem wyglądał jak obłąkany rzeźnik na wakacjach.
Odwinął turban z głowy a ręcznik przerzucił przez oparcie fotela. Włosy miał teraz potargane i skołtunione, ale nie przejmował się tym. Same się wyprostują kiedy wyschną. Odgarnął je na bok i przerzucił przez ramię aby mu nie przeszkadzały. Pachniały teraz deszczem, tytoniem, ziemią oraz czymś dziwnym czego pochodzenia wolał sam nie wiedzieć. Nie był to jednak nieprzyjemny zapach.


Ostatnio zmieniony przez Gerbil dnia 18.07.14 2:07, w całości zmieniany 2 razy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Momentalnie pożałował, że w ogóle poruszył ten temat. Powinien znać Amona na tyle, żeby wiedzieć, że z nim praktycznie nie da się normalnie rozmawiać. Zawsze wszystko obraca w jakieś głupie żarty. Może właśnie dlatego nigdy też nie traktował go poważnie ani tego co mówił? Niech lepiej idzie spać i zapomną, że Nathair kiedykolwiek o coś takiego zapytał. Dlatego też przez moment miał nadzieję, że Amon zignoruje jego słowa i rzeczywiście uda się do krainy snów. Ale nie, musiał rzucić jednym z tych swoich głupkowatych tekstów.
Anioł momentalnie zacisnął mocniej uda, poprawiając swoją bluzę, jakby chciał ukryć przed Amonem jeszcze więcej swojego ciała, niczym pruderyjna dziewica.
- C…. Co Ty chrzanisz?! – rzucił zdecydowanie zbyt głośnym tonem, niż powinien. Wszakże rudy rzucił jedynie żartem, jak zawsze, aczkolwiek Nathair był zbytnio przewrażliwiony, jeśli chodzi o takie tematy. Przynajmniej przez najbliższy czas.
- Oczywiście, że nie! O czym Ty sobie w ogóle myślisz, co? Nie jestem gejem, dobra? Nie interesują mnie faceci! – rzucił zirytowany, a jego twarz momentalnie pokryła się czerwonym rumieńcem. Odwrócił głowę w bok, unikając starcia spojrzenia z Amonem domyślając się, że w takim momentach jak te można czytać z niego niczym z otwartej księgi. A nie chciał, by mężczyzna kiedykolwiek się dowiedział, że Nathair stracił swoje dziewictwo właśnie z mężczyzną. Nie chciał, by ktokolwiek się o tym dowiedział.
- P—p po prostu byłem ciekaw. Czy… czy jak Cię boli.. .znaczy się czy po stosunku boli tam na dole, a jeśli tak, to jak sobie można z tym poradzić... – mruknął pod nosem bardzo cicho, niemalże niesłyszalnym tonem, zerkając ukradkiem na mężczyznę, szybko jednak zabrał wzrok wlepiając go gdzieś w bok. Ciężko mu było o tym rozmawiać. Co prawda wczorajszego dnia było gorzej, ale mimo wszystko, nadal odczuwał skutki zbliżenia. A Ryana nie zapyta wprost. Ten i tak go zgnoił i upokorzył wystarczająco, zresztą, nie chciał nawet widzieć jego twarzy. A taka wiedza przydałaby mu się, na wypadek….
Co.
Miał ochotę sam siebie zdzielić po ryju za to o czym chciał pomyśleć. Na jaki wypadek? Nie zamierzał nigdy więcej dopuścić do takiej sytuacji. Z nikim. Zwłaszcza z nim.
- Odczepcie się od mojego tyłka! Nie należy do nikogo, tylko do mnie, jasne?! – wyrzucił z siebie głośnym i zdenerwowanym głosem, czerwieniąc się jeszcze bardziej, o ile w ogóle było to możliwe. Szybko się zreflektował, że jednak słowa te nie były bezpośrednio kierowane do Amona.
- He. Nieważne. Zapomnij o tym co mówiłem. Idź spać. – rzucił spokojniejszym głosem i położył się na boku, tyłem do Amona. Tak będzie lepiej, jak oboje udadzą się spać i prześpią cholerny deszcz. A Amon potem sobie pójdzie.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Na to by Amon się nie zorientował było zbyt późno. Zastanawiało go dlaczego anioł unikał jego wzroku oraz starał się nie patrzeć na jego ciało. Teraz miał na to pytanie wystarczającą odpowiedź. Jeśli Nathair myślał że puści to płazem to się mylił. Nie byłby sobą gdyby przepuścił taką perełkę. Postanowił mu jednak odpowiedzieć bez zbędnych żartów bo najwyraźniej kurczaczek miał traumę... cóż.. może z dwa żarty.
- To zależy czy twój odbyt jest wystarczająco przygotowany do penetracji. - Odparł, przyglądając się uważnie każdej reakcji chłopaka.
- Jeśli ktoś ma wyjebane na twój komfort to po prostu cię zerżnie bez zbędnych ceregieli i przygotowań. Zabawa fajna dla obydwu stron jeśli ktoś lubi na ostro. - Wyszczerzył się lekko.
- Ale bycie hmm ciut "delikatniejszym" też ma swoje dobre strony. Zwłaszcza jeśli osoba zdominowana cię ujeżdża z własnej woli. Uuu widok jest nieziemski, wrażenia także. Ah no i odbyt nie jest jedynym miejscem którym można się zabawiać. - Wzruszył ramionami i poprawił koc który zjechał mu z ramion.
- Dla pocieszenia, bo widzę jak zaciskasz uda, raz mnie zerżnięto tak że nie mogłem chodzić przez cztery dni. I o dziwo była to kobieta ze straponem. - Zaśmiał się lekko. O tym, że była wyższa od niego, umięśniona jak drwal i silna jak byk już nie wspomniał.
- Ahh czekaj, nie o to pytałeś. Hmm Nie, nie zawsze tak boli, zależy od przygotowania przed, chyba że lubisz łazić jak kowboj. Tak, można sobie z tym poradzić jeśli masz maści. Chcesz to ci mogę przygotować buteleczkę, jeśli dostarczysz mi składników. Tak się składa że słonecznik mam przy sobie, poza tym potrzebowałbym trochę płatków różowych kwiatów, obojętnie jakich byle nie trujących aa no i czystą wodę, o ile chcesz ją wykorzystać na coś takiego. Jak nie, to czekasz aż przejdzie. Od tego się nie umiera... zazwyczaj. - Ahh, nie sądził że mówienie mu o tym sprawi mu taką frajdę. Jego reakcje były doprawdy urocze. W tym momencie, nie żałował że jednak postanowił gdzieś wpaść i schronić się przed deszczem, zamiast po prostu dostarczyć przesyłkę. Z resztą, miał na to jeszcze sporo czasu.


Ostatnio zmieniony przez Gerbil dnia 18.07.14 2:07, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Eden :: Rajskie miasto

Strona 1 z 21 1, 2, 3 ... 11 ... 21  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach