Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Spojrzał na niego zmęczonym, aczkolwiek spokojnym wzrokiem, przez chwilę przypominając ludzki posążek. Każdy kto znał nieco lepiej Tanakę wiedział, że właśnie analizuje wszystkie za i przeciw, których w tym wypadku było mnóstwo i mnożyły się z każdą sekundą pochłaniając jego umysł.
Jeśli się zgodzi... to istnieje duża szansa, że odzyska wzrok. Jest też jeszcze większa szansa, że umrze. Nikt nie jest mu w stanie zagwarantować, że wszystko przebiegnie zgodnie z planem jakikolwiek by on nie był, nieprawdaż?
Z drugiej strony... Względów wojska i tak nie odzyska już raczej nigdy. Mają młodszych, silniejszych, lepszych.
W takich chwilach nawet w nim załamywała się wiara w to wszystko.
Słysząc jego słowa machnął skrzydłami prezentując coś w stylu psiego merdania ogonem. Och tak, jakże on się cieszył, że ma to całe żelastwo na sobie. Duma go aż rozpierała... Choć paradoksalnie, to funkcjonował jeszcze jako takie właśnie dzięki tym skrzydłom. Był w "elicie". Najbardziej zepsutej i
- Nie wątpię w twoje zdolności Mirai. Możesz sobie mieć mózg geniusza, ale... Sam już nie wiem. Tak czy inaczej oślepnę, obawiam się, że właśnie na to czekają, żeby mnie wypieprzyć na zbity pysk.- Widząc jego bliznę przez oblicze Andrieja przebiegło coś co można było nazwać grymasem współczucia. Nie trwało jednak na tyle długo by mógł je zobaczyć sam Mirai.- Nie jesteśmy przykładami. Jesteśmy jednostkami.
Przymknął oczy poruszając skrzydłem i przesuwając jego końcówką po szramie na plecach inżyniera.
- Chcę tylko widzieć Mirai. Nic więcej...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Na dobrą sprawę, Tanaka i tak nie miał wiele do stracenia. Jeśli eksperyment by się nie powiódł i And by oślepł, Mirai po prostu przyspieszyłby nieuniknione. Bo owszem, czarnowłosy oślepnie za kilka lat na amen i wtedy S.SPEC z całą pewnością się go pozbędzie. Pewnie jeszcze przed tym każą Miraiowi albo któremuś z jego podwładnych usunąć mu operacyjnie skrzydła, aby po naprawie wszczepić je następnemu kandydatowi. A co się zrobi z Tanaką? Pewnie każą mu podać taką ilość morfiny, która go zwyczajnie zabije.
Tymczasem jeśli operacja się powiedzie... na dobrą sprawę Tanaka wygra życie. Będzie mógł służyć S.SPECowi aż do śmierci, spoglądając na wszystko, co prawda nie swoimi oczami, ale widząc. I to mogłoby pomóc Tanace odzyskać względy wojska. Głupio to brzmiało, gdy ledwo dziewiętnastoletni były eliminator, obecny skrzydlaty, mówi, że wojsko ma "innych, młodszych".
- Jeśli zawiodę, dostaniesz tyle morfiny, ile będziesz chciał.
Mirai miał dostęp do zapasów S.SPECu i mógł brać z nich tyle specyfików ile potrzebował, bez podawania konkretnego powodu. Białowłosy ciekaw był, czy taka perspektywa chociaż odrobinę rozjaśni twarz Tanaki. Znając życie, pewnie nie. Tej paskudnej, skrzywionej mordzie już nic nie pomoże. Nawet odzyskanie wzroku.
- Jednostkami, które mogą być również przykładem. - nie zgodził się z nim.
Faktycznie, nie miał okazji zobaczyć tego grymasu współczucia, ale na dobrą sprawę, pewnie nie zrobiłby on na nim większego wrażenia. Wiele osób już mu mówiło, jaki on biedny, że przez tyle w życiu przeszedł w tak młodym wieku. A figa! Dzięki temu odkrył swoje życiowe powołanie.
Kiedy poczuł dotyk na szramie, wyraźnie zadrżał. Blizna była wyjątkowo czuła, zaraz więc zasłonił ją na powrót koszulką, uniemożliwiając Tanace ponowne jej dotykanie.
- Tak samo, jak ja chciałem tylko chodzić. Udało się? Udało. - odwrócił się do czarnowłosego przodem i znów skrzyżował ręce na piersi - Na dniach rozpocznę studiowanie natury jaskry oraz dokładnej budowy i zasad funkcjonowania oka ludzkiego. Przygotuj się na trochę bólu, a potem będziesz mógł zapomnieć o ciemności.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Przez chwilę wyglądał jakby naprawdę się wahał. Z jednej strony cztery pięć lat to może i niewiele, ale gdyby się udało...
Długość życia eliminatorów liczyło się jak psie. Każdy miesiąc zbliżał ku nieuchronnemu byciu nieprzydatnym. Ciało odmawiające posłuszeństwa było czymś na co nie mogli sobie pozwolić.
- Nie chcę morfiny. - Czy on naprawdę to powiedział? Podniósł przyćmiony wzrok na inżyniera salutując zupełnie tak jakby był tym samym dzieciakiem, który sześć lat temu pierwszy raz stanął przed drzwiami wojska.- Jeśli to sprawi, że będę użyteczny dla S.Specu to nie zamierzam się poddać..
Stalowa pewność w głosie, zaciśnięte i drżące usta. Ten człowiek był gotowy poświęcić dla władzy całe swoje życie. Każda jego cząstka należała do organizacji.
Nie mógł w to zwątpić. Nie zamierzał.
- Wierzę w ciebie Mirai. Będę miał dług wdzięczności u ciebie..
Narzucił na ramiona koszulę schodząc z blatu.
- Daj znać, jak przygotujesz plany. Chciałbym je obejrzeć zanim zaczniesz we mnie znowu gmerać.
Skinął głową powoli wychodząc z labolatorium.

[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Jakoś mu się nie chciało wierzyć, ze Tanaka nie będzie chciał morfiny. Ba, był wręcz pewny, że będzie gotów za nią zabić.
Gdy czarnowłosy wyszedł, Mirai zabrał się za studiowanie wcześniej wspomnianych rzeczy.

zt
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Odór śmierci towarzyszył organizacji S.SPEC praktycznie każdego dnia. Gdy wyżynali kolejne grupy wymordowanych, znęcali się nad wszelkimi dziwactwami czy po prostu zaspokajali fizyczną potrzebę dręczenia wszystkiego co się rusza.
Unoszono ostrze czy kule przeciwko wszystkiemu co stanowiło zagrożenie dla "wspólnoty". Utopia spływała wraz z krwią na wyszorowaną posadzkę.
Andrej nie wiedział jak szybko i jego teczka wyląduje na biurku dyktatorów ozdobiona pieczęcią "do eliminacji".
I chyba tylko przerażająca możliwość okazania się nieprzydatnym dla organizacji, którą kocha się całym sercem zaprowadziła go w te progi po raz kolejny.
Stał w pustym laboratorium Mirai'a wpatrując się w lustro. Przybrał na twarz znużoną minę obserwując swoje własne oblicze jakby było czymś nowym. Te jasne oczy... Na co mu je wymienią?
Panika powoli zaczynała wbijać w niego swoje szpilki.
Jak wiele z niego zostanie po tych operacjach?
Nie, żadnego wahania. To twoja jedyna szansa na przeżycie... Przecież nie masz innego wyboru, już zdecydowałeś.- Uspokajał się w myślach obejmując dłonią szyję i nieznacznie luzując żabot. Do diabła, na co mu to wszystko? Przecież mógłby stąd uciec, przeżyłby parę miesięcy na Desperacji... Albo mógłby zostać w Mieście-3, S.SPEC go wzywał tylko w nagłych przypadkach. Egzystowałby sobie na granicy bytu i niebytu, w ciszy i całkowitym spokoju.
Poruszył skrytymi pod płaszczem skrzydłami.
Jeszcze nie czas. Musisz to znieść. Dla większego dobra ludzkości.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Ostatnie dnie mijały Miraiowi na doskonaleniu swojego nowego projektu. Co prawda jego podwładni cały czas prosili go o jakieś wskazówki co do swoich własnych konstrukcji, ale mimo że bardzo chętnie pomagał młodszym i mniej doświadczonym kolegom, ostatnio jedynie opędzał się od nich niczym od much. Bo kiedy Mirai wpadał w twórczy szał, nie było sposobu by odciągnąć go od pracowni. Czasami nawet tu sypiał, dlatego gdy przyjrzeć się uważniej dalszej części pracowni, można było ujrzeć skrawek pomieszczenia zasłoniętego kotarą - tam znajdowało się łóżko polowe, na którym to Mirai spędzał noce, gdy był zbyt pochłonięty pracą, by wracać do domu.
To było ich pierwsze spotkanie od czasu gdy Tanaka przyszedł by Yakashamota naprawił mu skrzydło. Doprawdy, to smutne. Nie mieli za dużo okazji by spokojnie porozmawiać, ale cóż. Teraz na pewno znajdą chwilkę. Mirai wkroczył do swojej pracowni. Już od drzwi zobaczył niską, chudą sylwetkę, stojącą przed lustrem.
- Jaki kolor jest twoim ulubionym? - zapytał, odkładając papiery na biurko, stojące tuż przy wejściu.
Skrzyżował ręce na piersi i popatrzył na And'a z zaciekawieniem. Ten chłopak jak zawsze fascynował go w pewien sposób. Mirai naprawdę nie potrafił odkryć motywów, które nim kierowały. Był chodzącą zagadką, chowającą wszystkie swoje uczucia za chłodną maską.
Może dlatego Mirai upodobał sobie zrobić z niego swoją zabawkę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Przez ciało Andrej'a przebiegł dreszcz, gdy usłyszał charakterystyczny zgrzyt drzwi. Jeszcze miał szansę zmienić zdanie, jeszcze mógł "przypadkowo" umrzeć na stole.
Odetchnął cicho spoglądając na niego kątem oka. Panika powodowała chwilowe wyostrzenia obrazu do tego stopnia, że sama sobie dopisywała złowieszczy uśmiech na twarzy naukowca.
- Błękitny niczym niebo nad naszym cudownym Miastem-3.- Odparł siląc się na słaby sarkazm. Wyjątkowo nie było mu do śmiechu.
Było gorzej niż przed wszczepieniem skrzydeł. Wtedy przynajmniej nie było czasu "przed" operacją. Chwil, w których zwykły, ludzki strach mógł zwyciężyć nad oddaniem organizacji.
Potrząsnął głową w odpowiedzi na pytanie.
- Nigdy się nad tym nie zastanawiałem... Lubię zimne barwy. Niebieski, granatowy może... Nawet ten nieszczęsny błękit jest w porządku.
Odwrócił się nie chcąc już patrzeć na swoją pobladłą twarz. Był żołnierzem, do diabła. A nie jakimś dzieciakiem z nowobogackiej rodziny, który mógł kręcić nosem na coś co mu nie odpowiadało.
- Zabiję cię, jeśli oślepnę.- Mruknął na tyle życzliwym tonem na jaki się zdobył, rozpinając szczupłymi palcami swój płaszcz i rzucając go na oparcie krzesła. Przy okazji potrząsnął skrzydłami dla upewnienia się, że wszystko z nimi w porządku.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Mirai faktycznie lekko uśmiechnął się pod nosem, chociaż to sam Andriej dopowiedział sobie, że był on złowieszczy. No bo przecież chłopak robił wszystko co tylko było w jego mocy, by nieszczęsnemu Skrzydlatemu ulżyć. Sam zaproponował tę operację, da? Więc czemu miałby teraz robić mu krzywdę? Poza tym... już było powiedziane, że jeśli ta operacja by się nie powiodła, Mirai straciłby całą swoją reputację, prawda?
- Pytam, żeby dobrać ci odpowiedni kolor tęczówek. Możesz nawet wybrać sobie dwa różne. Pasowałoby to twojej wiecznie zasępionej twarzy. Mógłbyś przeszywać swoich wrogów na wylot takim dwubarwnym spojrzeniem. - zachichotał cicho Mirai.
Postąpił kilka kroków wgłąb laboratorium. Po prawej stronie na stole stała dziwna maszyneria. Do niej to Yakashamota podszedł i nacisnął kilka guzików. Machina otworzyła się, prezentując parę mechanicznych gałek ocznych. Białowłosy postarał się, by wyglądem przypominały te prawdziwe. Jedyny wyjątek stanowiły tęczówki - ich miejsce było puste, bo, jak Mirai wcześniej wspomniał, miał wcześniej przygotowaną paletę barw, spośród których And miał sobie wybrać ulubione.
- Urocze, prawda? - zapytał, nakładając na ręce specjalne rękawiczki i biorąc jedną z gałek ocznych w dłoń. - Tak jak myślałem, były mniejszym wyzwaniem niż kręgosłup.
Pouśmiechał się przez krótką chwilę, gapiąc się na swoje dzieło, po czym włożył je z powrotem do maszyny i zamknął jej wieko. Odwrócił się do Tanaki, słysząc jego ostatnie słowa. Uniósł jedną brew i wolnym krokiem podszedł do Skrzydlatego. Bezceremonialnie złapał go za krocze, lekko ściskając.
- Grozisz mi, słoneczko ty moje?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

A to się zebrało inżynierkowi na heheszki... No naprawdę, boki zrywać.
- Mimo wszystko pozostanę przy przeszywaniu ich ostrzami, ale z pewnością Górze spodoba się pomysł morderczego spojrzenia. - Skrzyżował ręce na wysokości klatki piersiowej wpatrując się w kolejną dawkę maszynerii jaką mieli w niego zamontować.
Zadarł nieznacznie głowę spoglądając na niego z tym samym znudzonym grymasem mówiącym jasno i dobitnie "i tak umrzesz, więc czemu mam się czymkolwiek zainteresować?"
Ale wtedy... Mirai przekroczył granicę i zrobił to tak bezczelnie, że przez twarz skrzydlatego przebiegł cień zainteresowania.
Kto by pomyślał, że do tego dojdzie. Tanaka zacmokał z wyraźnym niezadowoleniem unosząc skrzydło i przesuwając piórkami po policzku inżyniera.
- Wydaje mi się, że tak. Grożę ci.- Zmrużył powieki.- Panie doktorze, chyba powinniśmy zacząć operację. Jeszcze się rozmyślę i wszystkie pieniądze przepadną. Szefostwo byłoby bardzo niezadowolone prawda? Gdzie oni znajdą drugiego szaleńca gotowego oddać im każdy zmysł?
Uniósł kąciki ust łapiąc go za kołnierz i przyciągając na swoją wysokość.
- Nie zmarnujmy swojej szansy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Mirai uniósł powieki, rozbawiony słowami Tanaki. Również fakt, że ten niziutki żołnierz pociągnął go za łachy w dół, by móc spojrzeć inżynierowi w oczy z mniej więcej równego poziomu, było czymś, co poprawiło humor białowłosemu.
- Tobie się wydaje, że masz jakiś wybór? - uśmiechnął się z lekkim politowaniem, spoglądając w jeszcze normalne, ludzkie oczy chłopaka - Kiedy projekt dostał zgodę na realizację i dofinansowanie z Góry, od razu trzeba było podać obiekt testowy. Będziesz miał moje śliczne oczka czy tego chcesz czy nie.
Rękę, którą trzymał na jego kroczu, ścisnął jeszcze mocniej, tak, żeby lekko zabolało, po czym puścił. Przeniósł je na dłonie And'a, trzymające ubrania inżyniera i uwolnił się, prostując plecy. No, ale skoro And tak szybko chciał załatwić tę sprawę, to dlaczego by nie zacząć. Mirai będzie miał się okazję z nim bawić później, kiedy jeszcze nie do końca miną skutki działania narkozy. Bo owszem - tym razem Tanaka miał to szczęście, że oczy nie musiały być podłączane do organizmu tak jak to było ze skrzydłami - to jest, na żywca.
- Zatem kładź się, słoneczko moje, a ja wszystko przygotuję. Kiedy zamkniesz oczy, otworzysz je już spoglądając na świat moim wynalazkiem. Ale pamiętaj o jednym - nachylił się jeszcze na chwilę do żołnierza, prawie dotykając ustami jego ucha - Grożenie komuś, kto ma grzebać ci w ciele, to kiepski pomysł. Co jeśli twój organizm okaże się za słaby, przy przetrwać operację? Albo przynajmniej to mogę wpisać w akta zgonu.
Z łobuzerskim uśmiechem na ustach wrócił do swojej maszyny, zawierającej przyszłe oczy Tanaki. Osadził w odpowiednim miejscu jasnobłękitne niczym lód tęczówki. Potem zaś zaczął zbierać potrzebne mu do operacji narzędzia oraz oczywiście całą aparaturę potrzebną do utrzymania pacjenta przy życiu w trakcie działania narkozy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Owszem mam wybór.- Powiedział spokojnie zabierając od niego ręce i spokojnie przeczesując swoje czarne kudły. Władza Mirai'a nad jego życiem lub śmiercią zaczynała się wtedy gdy Tanaka wybierał to pierwsze.
"Nie patrz wściekłemu psiarzowi w oczy", "unikaj ciemnych zaułków i kanałów", "nie gróź komuś kto ma wpływ na twoją przyszłość". Spis zasad ignorowanych przez Andreja powiększył się od pewnego czasu drastycznie i najwyraźniej nie była to lista zamknięta.
- Jeśli umrę to S.SPEC straci niewiele. Ale o tobie bym tego nie powiedział.- wzruszył jedynie ramionami ściągając swój żabot i koszulę, aby uniknąć wszelkich niezmywalnych plam, po czym położył się na stole wpatrując w jaskrawe światło lampy.
Uspokoił oddech przesuwając opuszkami palców po powiekach. Czyli tak miało wyglądać zamykanie pewnych rozdziałów w życiu?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach