Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Go down

Pisanie 28.06.14 23:48  •  Grota ofiarna Empty Grota ofiarna
Duża grota, powstała w wyniku naturalnych procesów. Długie nacieki wiszące z sufitu i sterczące z ziemi, nadają temu miejscu pewną specyficzną aurę tajemniczości. Świece rozstawione w równych odstępach potęgują ją, okrywając wszystko migotliwym, ciepłym światłem. W zakamarkach tworzą się ruchliwe cienie, sięgające ku przybyszom lub poruszające się wraz z wahaniami płomieni.
Na naturalnym podwyższeniu w centrum groty znajduje się kamienny stół ofiarny. Jest w nim wyżłobiona rynna do odprowadzania krwi i przytwierdzone żelazne okowy do przytrzymywania jeńców. Za stołem - z perspektywy wchodzącego - znajduje się mównica, która, wraz z ołtarzem, stoi w kręgu świec.
Na ścianie za nimi wiszą proporce Ao - białe pasy płótna z wyszytą wielką literą A otoczoną winoroślami.
Co całego centrum prowadzi wyblakły czerwony dywan, wzdłuż którego stoją rzędy kamiennych ławek przeznaczonych dla słuchaczy.
Akustyka groty sprawia, że słychać jest wyraźnie każdy krok, który rozlega się dudniącym echem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.09.14 16:03  •  Grota ofiarna Empty Re: Grota ofiarna
Wreszcie jakieś zadanie. I to nie byle jakie. To miało być potrójne morderstwo. Na samą myśl o tym, na jego twarzy pojawiał się szeroki uśmiech od ucha od ucha. Zastanawiał się długo, w jaki sposób przystąpić do zadania, bo z tego co słyszał, jego cele były dość dobrze chronione. Ale w końcu na każdego znajdzie się rada.
Taihen ostrzegła go o niebezpieczeństwach czyhających w tunelu wejściowym, więc poruszał się powoli i ostrożnie, badając stopą teren, przed postawieniem następnego kroku. Dzięki informacjom, udało mu się uniknąć fałszywych korytarzy i jeziorek z aligatorami. Przez most przedostał się bez problemu, bowiem Kapłanka zadbała o to, by w tym momencie nie stały żadne warty. Nie chodziło jednak o to, by miał łatwiej, lecz by nie zginął nikt poza wyznaczonymi osobami. Uaktywnił kamuflaż i przyssawki, po czym wszedł na sufit. Mniej ludzi patrzy w niebo, zwłaszcza, gdy są pod ziemią. Przemierzał korytarze siedziby Kościoła, kierując się w stronę cel Starszyzny. Nie było to takie trudne, zważywszy na to, że ważniejsze osobistości zwykle skupiają się w środku, by schować się za niezliczonymi zastępami swoich owieczek. Na dodatek miał mapę.
Nieustępliwie niczym sama śmierć zbliżał się do lokum pierwszego z dwóch celów. Wszedł do środka i oniemiał. Takiego przepychu nie widział nawet u Speców. Nie był w stanie opisać rzeczy, które tam się znajdowały. Po prostu było tego za dużo. Teraz ważne były tylko dwie rzeczy. Maleńka kapliczka Ao i knur śpiący w atłasach, czy raczej, Desperackich odpowiednikach atłasów. Jak tylko mógł najciszej, zbliżył się do niego i przyłożył mu nóż do gardła, jednocześnie trzymając w pogotowiu pistolet.
Tamten przebudził się, cały w strachu, lecz nie odezwał się ani słowem, widząc, jak Daniel nakazuje mu milczenie. Wymordowany wyszarpał tłuściocha z pieleszy i nakazał mu uklęknąć przed kaplicą. Wtedy poderżnął mu gardło i przytrzymał usta, by nie wydał żadnego dźwięku. Potem naciął mu rękę i krwią namalował na ścianie napis: AO NIE JESTEM JUŻ CIEBIE GODZIEN. Potem zabrał ofierze nóż i wsunął mu go w dłoń. Ucharakteryzowawszy zdarzenie jak rytualne samobójstwo, wyszedł z celi.
Przemknął niezauważony korytarzem, tak jak poprzednio. Tym razem zobaczył, jak jego zlecenie oddala się w tłumie wiernych. Ruszył za nim. Po chwili odłączył się od reszty, wystawiając się na ogromne ryzyko. W pobliżu jakiejś pustej groty, Sirion zeskoczył z sufitu i zaciągnął go do środka, przykładając mu broń do pleców. Zatkał mu usta i wbił ostrze.
Okazało się, że była to grota ofiarna. Daniel wyszczerzył się szeroko, bowiem wpadł mu do głowy zabawny pomysł. Zaciągnął ciało starca do stołu i ułożył go na nim. Następnie wykroił mu serce i umieścił je w złożonych dłoniach starca.
- Chodźcie wszyscy i przyjrzyjcie się, jak kończą ci, którzy uciskają wiernych Ao!
Krzyk Daniela poniósł się głośnym echem nie tylko po sali, ale sięgnął też korytarza i tłumu wiernych. Zaraz po tym, Sirion wspiął się na sufit i obserwował przedstawienie, skryty pod kamuflażem. Śmiał się w duchu, bowiem takiej zabawy nie miał już dawno. Chciał wybuchnąć śmiechem, prosto w ich pełne zdziwienia twarze, ale jednak się powstrzymywał. Niech wymyślają historie. Niech uznają to za karę boską. Cokolwiek wymyślą i tak go rozbawią.
Ulotnił się, jak tylko w grocie zrobiło się luźniej.

/zt
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.10.14 11:47  •  Grota ofiarna Empty Re: Grota ofiarna
To, jak się tu znalazł, było dla niego wielką zagadką. Nie miał pojęcia, po co w ogóle przyszedł do świątyni, skoro nie potrzebował religijnych uniesień. Nie wierzył w żadnego boga, nie wyznawał żadnej wiary, nikomu nie składał ofiar, więc naprawdę zagadkowe było to, jak tu się znalazł. Ale skoro już tu był, postanowił to wykorzystać.
Lekkim krokiem podszedł do kamiennego stołu. Przesunął po nim dłonią, niemalże z rozkoszą, dostrzegając w wyżłobieniu ślady zakrzepłej krwi. Jego kroki odbijały się echem, choć częściowo były tłumione przez dywan na podłodze. Mimo to i tak udzieliła mu się atmosfera tego miejsca. Niemalże słyszał krzyki ofiar, składanych tutaj Ao, szczęk łańcuchów, modły nawiedzonych kapłanów. W powietrzu wciąż było czuć ciężki zapach świec i krwi, który chyba nigdy nie opuści tych ścian.
Obszedł ołtarz dookoła, próbując wczuć się w atmosferę tego miejsca. Nie było to trudne. Czuł podniecenie na samą myśl o tym, co tu się mogło dziać. Te orgie ku czci jakiegoś bożka, morderstwa z zimną krwią, po to tylko, żeby zabić, to wszystko, co było nierozerwalnie związane z otoczką tego miejsca. Zaśmiał się, a jego dziewczęcy głos niósł się echem po całej grocie. Nie przejmował się tym jednak. Może lepiej, gdy ktoś go usłyszy. Przynajmniej nie będzie sam.
Z tylnej kieszeni spodni wyciągnął niewielką paczuszkę z białym proszkiem. Położył go na stole, by następnie wyciągnąć lusterko i kartę kredytową. Wysypał niewielką ilość proszku na lusterko i zaczął rozdrabniać go kartą, by nie było w nim żadnych grudek. Robił to powoli, dokładnie, żeby towar jak najlepiej wchłonął się do organizmu. Gdy już wszystkie grudki zostały usunięte, uformował z proszku zgrabną linię, po czym wyciągnął jeszcze z kieszeni stary paragon, który sprawnie zwinął w rulon. Jednym pociągnięciem wciągnął do nosa całą kreskę, niemal natychmiast odczuwając działanie narkotyku. Uwielbiał ten stan, gdy o nic nie musiał się martwić, gdy był po prostu sobą, gdy czuł się uwielbiany. To właśnie dawała mu amfetamina, którą właśnie zażył.
Zgrabnie wspiął się na ołtarz, by następnie położyć się na nim. Wpatrzony w sufit rozkoszował się narkotykiem płynącym w żyłach, tym, jaką przyjemność mu dawała. W tym momencie naprawdę nie potrzebował niczego więcej.
- Hej, mamo... Jak się masz? Mam nadzieję, że u ciebie wszystko w porządku... - Wyszeptał, zaciskając palce na medalionie. Uśmiechnął się do siebie i do swoich wspomnień. Tak bardzo chciałby być teraz z nią, jednak wiedział, że to niemożliwe. Mimo to narkotyki dawały mu wystarczające oderwanie od rzeczywistości, by choć na chwilę o tym zapomnieć...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.10.14 8:48  •  Grota ofiarna Empty Re: Grota ofiarna
Już od momentu, kiedy intruz wkroczył do świątyni, śledził go czyjś wzrok. Cień podążał za nim wszędzie tam, gdzie chłopiec się zapuścił, podążał za nim korytarzami, na każdym zakręcie wybierał tę samą drogę co on, aż w końcu obaj wylądowali w najważniejszej grocie w całej świątyni. Błękitne spojrzenie śledziło każdy ruch chłopaka. Oczywiście usłyszał jego śmiech, ciężko byłoby go nie słyszeć. Raz, że jaskinie powodowały straszne echo, więc ten chichot dotarłby do jego uszu nawet na drugim końcu wykutej w skale jaskini. Dwa że słuch Apo sam w sobie był niezwykle wyostrzony.
Kot siedział przy wejściu do groty ofiarnej i patrzył. Zastanawiał się, co też ich gość może chcieć w świątyni. Czy przyszedł szukać tu ukojenia w wyznawaniu słów Ao? Nie wyglądało na to. Niemniej, przypominał mu trochę samego siebie sprzed lat. Apolyon także kiedyś zgubił się i zabłądził do świątyni. Oczarowany magią tego miejsca, zdecydował się zostać jednym z kapłanów. Teraz Ao był dla niego wszystkim a ołtarz, którym tak zachwycał się gość bardzo często spływał krwią zabitych właśnie przez kotowatego. Ahh, pamiętał swoją pierwszą ofiarę... Nadal drżał na wspomnienie momentu, kiedy zatopił ostrze w jej piersi.
Ale powróćmy do teraźniejszości, zamiast bujać w obłokach. Przez kilka chwil Apolyon nie bardzo wiedział co chłopak robi. Dopiero potem zrozumiał. Ah, więc to tak. Cóż, wygląda na to, że nasz mały intruz również oddawał się swego rodzaju przyjemnościom cielesnym. Nie ważne jakie by one nie były, można je zadedykować Ao. I Apolyon miał zamiar to uczynić. Bo przecież w końcu należało się ujawnić. A dlaczego chłopak nie miałby posłużyć mu za narzędzie do kolejnego dziękczynienia? Tym bardziej, że sam tak chętnie pokładał się na stole ofiarnym. Bez żadnych krępacji czy wahania.
Apolyon wyszedł z cienia. Choć gdyby chłopak zerknął teraz w jego kierunku, dostrzegłby jedynie białego, puchatego kota bez jednego oka. Zwierzę cicho niczym duch przeszło przez całą długość groty ofiarnej, samym środkiem czerwonego dywanu, jak jakaś gwiazda. Wspiął się na schodki gdzie było podwyższenie ze stołem ofiarnym. Po chwili wskoczył na blat a następnie - na pierś chłopaka. Na pewno musiał go zaskoczyć, ale cóż. Życie. Przez kilka chwil przyglądał się twarzy chłopca swoim jedynym, błękitnym jak lód, kocim okiem. Po chwili jednak zaczął się przemieniać. Kiedy po raz kolejny zwrócił swoje spojrzenie na intruza, był już dorosłym mężczyzną o białych włosach, chociaż koci ogon oraz uszy nadal mu zostały, podobnie jak przydługie pazury i zęby. Odziany był jedynie w jakąś szmatę, chociaż nie robiłoby mu specjalnej różnicy, gdyby pochylał się nad nieznajomym będąc zupełnie nagim.
- Witaj młodzieńcze. Powinienem cię złożyć w ofierze Ao?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.10.14 18:13  •  Grota ofiarna Empty Re: Grota ofiarna
Oczywiście, nie zauważył kota, czającego się gdzieś w kącie świątyni. Skupiając się na swoich cielesnych potrzebach, miał gdzieś inne istoty. Liczyło się tylko to, by miał gdzie zażyć swoją działkę, by nikt mu nie kradł towaru, który i tak ciężko było zdobyć. Do dziś jeszcze pobolewały go uda po ostatniej transakcji...
To był jednak dobry ból, a sam towar był naprawdę przedniego gatunku. Niemal natychmiast odczuł jej działanie, to cudowne poczucie siły, że nie potrzebuje się niczego, by dosłownie przenosić góry. Czuł wielką potrzebę podzielenia się z kimś swoimi uczuciami, jednak, jak na złość, nikogo z nim nie było. A przynajmniej tak mu się wydawało. Tym większe było więc jego zaskoczenie, gdy nagle poczuł na piersi jakiś ciężar. Zerwał się z krzykiem, strącając z siebie futrzaka. Cudem nie spadł z kamiennego podestu, siedząc teraz na nim z podciągniętymi kolanami. Serce, i tak pobudzone amfetaminą, teraz zdawało się bić jeszcze szybciej. Zanim jednak zdążył odetchnąć (w końcu to tylko kot), zwierzę zaczęło się zmieniać. Jakież więc było jego zdziwienie, gdy stanął przed nim dorosły mężczyzna.
- Kim jesteś? - Warknął, kurczowo ściskając medalion. Bał się, że chce mu go odebrać, jego jedyną pamiątkę po Eveline, a do tego nie mógł dopuścić.
Mężczyzna najwidoczniej miał inne plany. Słysząc jego słowa, strach w momencie zamienił się we wściekłość. Co on sobie wyobrażał, zwracając się do niego jak do chłopaka?! Czyż nie widział, z kim miał do czynienia? Przecież to było jasne, Tiago wszystkiego dopilnował, by jak najbardziej upodobnić się do dziewczyny. Dlaczego on tego nie widział?
- Chciałbyś, staruchu. Najpierw musiałbyś mnie złapać, a ja nie jestem taka łatwa. - Powiedział, kładąc wyraźny nacisk na ostatnie słowo. Wciąż obdarzał go nienawistnym spojrzeniem, by wiedział, że tak łatwo nie wybaczy mu tej oczywistej pomyłki. Co on sobie w ogóle myślał, zwracając się tak do niego? Zero jakiejkolwiek ogłady, naprawdę. I on niby uważał się za kapłana, czy kogo? Chyba będzie musiał to komuś zgłosić, że w swoich szeregach mają niekompetentne osoby. Z drugiej jednak strony, co go to obchodziło? Przecież i tak zaraz sobie pójdzie i nigdy więcej tu nie wróci. A nie lubił robić rzeczy niepotrzebnych, mimo wszystko. Nie zapewniały one przeżycia, więc nie warto było tracić na nie czas i energię.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.10.14 13:41  •  Grota ofiarna Empty Re: Grota ofiarna
Jaki strachliwy ten nasz gość... a pomyślałby kto, że kiedy już zakradasz się do świątyni Kościoła, który znany jest z tego, że z wielką chęcią składa swojemu Bogu krwawe ofiary, to zachowa się trochę czujności. No, ale w sumie dzieciak ledwo co wciągnął jakiś narkotyk. W takich momentach to chyba faktycznie nie ma jak był ostrożnym.
Oczywiście w chwili kiedy chłopak wrzasnął i odrzucił kota, Apolyon wylądował miękko na wszystkich czterech łapach, a dopiero potem zaczął się zmieniać. Cóż, strach chłopaka był oczywiście naturalny. Niemniej, sam był sobie winien. Sam fakt wejścia do świątyni, a także chichot, niosący się echem po korytarzach świątyni... no nie było możliwości, żeby intruz nie został wykryty.
- Ja? - zapytał, podnosząc się z czworaków i podchodząc powoli do rogu stołu ofiarnego. Dzieliło go teraz od chłopaka jakieś dwa-półtora metra. - Jestem jedynie uniżonym sługą jedynej Prawdy tego świata, Ao.
Oparł obie dłonie na zimnym kamieniu i poskrobał przez chwilę pazurami po jego powierzchni. Oczywiście widział cała tą gamę emocji, jaka przewijała się przez chłopaka, chociaż nie był świadom co jest jej powodem. Czy fakt, że Apolyon zaproponował chłopcu złożenie go w ofierze? Cóż, większość kandydatów na poświęcenie, jeśli pochodziła z zewnątrz, nie bardzo miała ochotę na pójście pod nóż ofiarny. Ale intruz sam położył się na stole, jaki więc inny wniosek miał wyciągnąć Apolyon? Po cóż innego miałby to robić?
Kotowaty zastrzył uchem, a potem zerknął na chłopaka swoim jednym okiem.
- "Łatwa"? - powtórzył, rozumiejąc doskonale to akcentowanie. A więc ta zbłąkana owieczka nie może pogodzić się z tym, kim jest. Apolyon nigdy nie rozumiał takich sporów wewnętrznych do końca, sam bowiem akceptował siebie w stu procentach, jak to mają zwierzęta. Jednakże, wielu z wiernych miało podobne konflikty i to właśnie on był osobą, która pomagała im odnaleźć spokój, wskazywał im ścieżkę Ao.
A co do tego, skąd Apo połapał się o prawdziwej płci Tiago, mimo jego starań... powiedzmy, że miał nosa.
- Rozumiem. - powiedział cicho. - Przychodzisz po radę, mała owieczko? Czy może chciałabyś o coś prosić naszego Pana? Jeśli złożysz odpowiednią ofiarę, Ao może wysłuchać twych próśb, wiesz?
A ta ofiara wcale nie musiała być krwawa.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.10.14 17:12  •  Grota ofiarna Empty Re: Grota ofiarna
Chłopak nigdy nie należał do tych myślących racjonalnie. Nigdy nie planował wizyty w świątyni, ba, nawet nie wiedział, że takie miejsce istnieje, nic więc dziwnego, że zareagował lękiem, tak jak, wbrew pozorom, każda normalna osoba na jego miejscu. Może z jego twarzy rzeczywiście dało się czytać jego emocje jak z otwartej księgi, jednak Tiago nic sobie z tego nie robił. Był taki, jaki chciał być i reagował tak, jak miał na to ochotę i nic nikomu do tego.
A już w szczególności jakiś nadęty kocur, który się do niego przypałętał.
Przyglądał mu się z mieszaniną strachu i złości, jak podszedł do stołu, na którym wciąż siedział skulony. Skrzywił się na sam dźwięk pazurów szurających po blacie stołu, czując jednak dreszcz podniecenia. Już sobie wyobraził, jak te ostre jak brzytwy pazury rozcinają jego delikatną skórę, jak gorąca krew spływa po jego ciele... Nie dotarło do niego, co mówił, zajęty wyobrażaniem sobie, jak mężczyzna leżał nad nim, biorąc go bez skrępowania na chłodnym kamieniu. Dopiero po chwili drgnął, jakby wyrwany z zamyślenia, znów skupiając wzrok na rozmówcy. Wyglądało na to, że zrozumiał, jaki błąd popełnił, więc wypadało znów się nim zainteresować.
- Tak, właśnie tak. Więc nie myśl sobie, że możesz robić ze mną co ci się żywnie podoba. To będzie cię słono kosztowało. - Wbił w niego wyjątkowo przenikliwe spojrzenie, dyskretnie chowając medalion pod koszulę. Widocznie obcy jeszcze go nie zauważył, chłopak nie zamierzał więc ryzykować, że w końcu zwróci na niego uwagę i się nim zainteresuje bardziej, niżby tego chciał.
Za każdym spojrzeniem na pazury nieznajomego czuł narastające podniecenie, które powoli wypierało wszystkie inne uczucia. Mimo to nie do końca pozbył się obaw wobec niego. Z drugiej jednak strony i tak pewnie będzie jednym z wielu, którym się odda, a po wszystkim rozejdą się, każdy w swoją stronę. Mimo to nie zawsze był w pełni spokojny, gdy miał uprawiać seks w ramach swojej pracy. Często zdarzało się, że trafiał na różnych oszołomów, którym zależało na mocy ukrytej w medalionie, z której chłopak nawet nie zdawał sobie sprawy.
Przynajmniej do czasu, gdy mu jej nie zabrano.
Wciąż jednak miał problem z zaakceptowaniem tego faktu, często nawet nie przyjmując tego do wiadomości. Teraz również kompletnie zapomniał o tym, że medalion jest bezużyteczny(poza wartością sentymentalną, rzecz jasna) i po tym, jak mężczyzna skończył mówić, uśmiechnął się zadziornie, na czworakach zbliżając się do rozmówcy.
- Wiesz co, kotku...? Chyba jest coś, co ten Twój cały Ao mógłby dla mnie zrobić... Ale skąd mam mieć pewność, że nie blefujesz? - Wciąż z lubieżnym uśmiechem jedną ręką dotknął jego policzka. Chciał wniknąć do jego osobowości, tak jak już wiele razy wcześniej, jednak nic się nie wydarzyło. W jego oczach znów pojawił się strach, a uśmiech zniknął z twarzy. Zaraz też zabrał rękę, odruchowo przyciskając ją do piersi, gdzie miał schowany medalion. Nagle poczuł, jak pod powiekami wzbierają mu łzy, a w głowie miał istny mętlik. Dlaczego medalion znów go zawiódł? Czyżby zwierciadło ukryte w środku pękło? Przecież jak ostatnio je sprawdzał, wszystko było w porządku, dlaczego moc nie działała?
Te i inne pytania wciąż kotłowały mu się w głowie, gdy znów odsunął się od znajomego, wlepiając w niego zalęknione spojrzenie. Nie pamiętał, który to już raz, gdy moc go zawiodła, nie miał pojęcia, kiedy to się zaczęło, gdy pewnego dnia po prostu znikła, pozostawiając po sobie setki przejętych już osobowości. Niemożność poznania zamiarów przeciwnika naprawdę mu przeszkadzała, sprawiając, że coraz częściej czuł się zagubiony jak małe dziecko. I co on teraz miał zrobić? No co?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.10.14 23:07  •  Grota ofiarna Empty Re: Grota ofiarna
Apolyon był dobrym obserwatorem. Przez lata nie robił nic innego, tylko obserwował. Tak więc czytanie w ludziach było dla niego bardzo łatwe. Nie tylko Tiago, teraz będący pod wpływem narkotyków oraz wzburzonych uczuć, był dla niego otwartą księgą. Wszystkie szczegóły, które umknęłyby komuś innemu, on dostrzegał. Każdy nerwowy tik, zerknięcie w bok, zawahanie. Chociaż gorzej było oczywiście z domyślaniem się co spowodowało niektóre z tych zachowań. Bo przecież skąd Apolyon miał wiedzieć, że chłopak podniecił się na widok jego pazurów? Widział ten strach przemieszany z niejakim pożądaniem, ale nie mógł odgadnąć, ze chłopak jest masochistą.
Słysząc słowa chłopaka, kotowaty uśmiechnął się pod nosem. Nie mógłby zrobić z naszą kruszynką tego, co mu się żywnie podoba? Słono by za to zapłacił? Oh litości. Gdyby zechciał go teraz przykuć do stołu ofiarnego i wyciąć serce żywcem, czy sprawiłoby mu to jakąś trudność? Najmniejszej.
Nadal jednak był ciekaw, jak ta sytuacja się zakończy. Jeśli się znudzi, zawsze mógł zrobić tak, jak pomyślał. Co prawda ta ofiara nie była by zbyt cenna dla kościoła - chłopak nie był nikim ważnym, ot, przybłęda. Już przychylniejszym okiem spojrzano by na odbyty stosunek. Słowo Ao głosiło, by dzielić się rozkoszami życia doczesnego ze wszystkimi.
Apolyon nie powiedział jednak nic na to niejakie wyzwanie chłopaka. Zauważył oczywiście, że ten próbuje dyskretnie schować coś pod koszulę. Ale poważnie, zupełnie nie interesowało go, co to może być. Z resztą, czy po wystroju świątyni oraz samego kotowatego, nie dało się stwierdzić, że Kościół nie jest zainteresowany błyskotkami? Chociaż fakt, zawarta w nim moc była cenna. Ale wierni Ao posiadali swoją własną broń, o nieco podobnym działaniu. Była trudniejsza w użyciu niż medalion, ale równie skuteczna. A była nią... krew samego Apolyona.
Mężczyzna pozwolił chłopcu podejść bliżej. Z tego co zdążył zauważyć, tym czymś co chłopak próbował schować, nie była żadna broń, nie musiał się więc bronić. Dał mu się dotknąć, przy okazji smakując powietrze. Chciał wyraźniej poczuć woń chłopaka, ona często mówiła o osobie dużo więcej niż słowa. Można było z niej wyczytać chociażby targające chłopakiem emocje.
Euforia po chwili zmieniła się w strach a potem niemalże w rozpacz. Jakże szybko potrafią się zmieniać uczucia w istotach ludzkich. Tego również nie rozumiał do końca. U niego samego podobny skok w zachowaniu mógł nastąpić tylko gdy Apolyon wpadał w furię. Bo tak, kiedy już się do rozzłościło, potrafił być naprawdę gwałtowny. Ale na pewno nie teraz, kiedy widział tę małą kruszynkę, zasmuconą z jakiegoś powodu. Serce Apolyona, jako kapłana Ao, nie mogło znieść tego widoku. Bo jakże pasterz mógłby porzucić ranną owieczkę?
Podszedł więc powoli do chłopaka i po prostu przygarnął go do piersi. Osobiście nie widział w tym geście nic specjalnego, ale ludziom to pomagało, wiedział z doświadczenia.
- Ao jest jedyną Prawdą. Jego kapłani podążają jego ścieżką i nigdy nie kłamią. - powiedział spokojnie, głosem podobnym do mruczenia kota.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.10.14 17:13  •  Grota ofiarna Empty Re: Grota ofiarna
Emocje Tiago łatwo było dostrzec, jednak o wiele trudniej je zrozumieć. Odurzony narkotykami, pod władaniem tak wielu różnych osobowości rzadko myślał o tym, jak w danej sytuacji powinien się zachować, czy może zrobił coś nie tak, jak inni tego oczekiwali. Był po prostu sobą, nieważne, jak absurdalnie to brzmi. To właśnie był cały Tiago, szalony, nieobliczalny, niezrozumiany Tiago.
Tak też było i tym razem. Mężczyzna wydawał się nie do końca rozumieć zachowanie chłopaka, jednak ten nic sobie z tego nie robił. Dla niego najważniejsze było, że zrozumiał swój błąd i nie zamierzał więcej go popełnić. To dobrze. Świadczyło to o tym, że miał do czynienia z inteligentnym człowiekiem. Może warto mu się oddać, nawet jeśli nie był w stanie wniknąć do jego świadomości... Naprawdę wyglądało na to, że można mu zaufać.
Musiał przyznać, że reakcja mężczyzny go zaskoczyła. początkowo sztywno tkwił w jego ramionach, bojąc się nawet drgnąć. Nie rozumiał, dlaczego to zrobił. Do tej pory prawidłową reakcją na jego łzy były krzyki czy bicie. Niewiele osób wzięło go w ramiona tylko dlatego, że było mu smutno. Już prawie zdążył zapomnieć, jakie to uczucie...
Powoli rozluźnił się, wtulając w ciało mężczyzny. Objął go ramionami, by być jeszcze bliżej tego ciepła, które dawał mu uścisk nieznajomego. Przez chwilę po prostu słuchał tonu jego głosu, cichego mruczenia, jakie wydobywało się z jego piersi, by następnie, jak gdyby nigdy nic, unieść głowę i z delikatnym uśmiechem złożyć na jego ustach czuły pocałunek.
- Więc poproś swojego boga o odrobinę szczęścia dla mnie. Mam nadzieję, że to wykonalne? - Wyszeptał, uśmiechając się niewinnie. Ponownie pocałował go, tym razem bardziej namiętnie, by wiedział, o co mu chodzi. Zaraz też wplótł palce w jego długie włosy, zaskoczony ich miękkością. Były naprawdę miłe w dotyku. Chyba będzie musiał zapytać go, jak to robi. W jego branży ładne włosy również były ważne, więc dobrze by było poznać jakieś nowe sposoby dbania o nie. Ale to później, jak już zrobią to, na co obaj najwyraźniej mieli ochotę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.10.14 18:26  •  Grota ofiarna Empty Re: Grota ofiarna
To musiało być mimo wszystko dość uciążliwe. Tak naprawdę nie znać już swojej własnej osobowości, bo setki innych, niczym echo, wciąż rozbrzmiewają ci w głowie i próbują narzucić swoją własną wolę. Apolyon słuchał głównie instynktu, to on miał przewagę nad racjonalnym myśleniem. Ale był on też częścią samego kotowatego. Ludzka natura już dawno ustąpiła mu miejsca, nie walczyła o dominację. Dzięki temu Apolyon nigdy nie miewał konfliktów wewnętrznych.
W następnych chwilach to chłopak niejako zaskoczył członka starszyzny. Chociaż sakralna prostytucja nie była mu oczywiście obca (ba, przecież przez kilka lat w służbie Ao nie robił praktycznie nic innego!), ale mimo wszystko zdziwił go fakt, że ktoś spoza kościoła, do tego nie wiedzący prawie niczego o czczonym tutaj bogu, od razu wyraża chęć wzięcia udziału w tym cielesnym akcie. To właśnie był kolejny raz, kiedy Apolyon nie do końca wiedział, czym kieruje się chłopiec, który w jego ramionach najpierw zesztywniał, a potem wtulił się niczym małe kocię w futro matki. Ludzie byli zaprawdę interesującymi istotami.
Co prawda chłopak nie należał do grona wiernych, ale skoro wyraził jawną chęć do odbycia stosunku, Apolyon nie mógł odmówić, chociażby chciał. Usta Apolyona rozciągnęły się w delikatnym uśmiechu, kiedy chłopak złożył pierwszy pocałunek.
- Nie widzę powodu, dla którego twoja prośba nie miałaby zostać wysłuchana. Ale musisz bardzo ładnie i bardzo głośno ją wypowiedzieć. - odpowiedział mu. Wiadomo do czego nawiązywał.
Drugi pocałunek już odwzajemnił, bo był przygotowany na to, co się stanie. Już od samego początku, kotowaty zaczął korzystać ze swojego doświadczenia. Jednocześnie czuł też, że i chłopak nie jest zielony w te klocki. A więc musiał być prostytutką. Sprzedającą własne ciało za pieniądze, by móc mieć co do ust włożyć. Apolyon nie przepadał za nimi. Nie szanowały one swoich ciał, oddawały się na prawo i lewo. W jego mniemaniu, sakralna prostytucja bardzo się od tego różniła. Dzielenie się rozkoszą dla wyższych celów, składanie ofiary bogu... To był zaszczytny cel. Chętnych do brania w tym udziału nigdy nie brakowało. A zamiast marnej egzystencji żebraka na ulicy, wiodło się życie sługi bożego, korzystającego z życia jak się dało. Może przekonanie tej owieczki do podążenia ścieżką Ao przyniosłoby im obu korzyści...
Apolyon postanowił jednak pomyśleć o tym później. W tej chwili musiał skupić się na chłopaku, na złożeniu ofiary z przyjemności jaką mieli się podzielić. Wysłuchaj, o Panie, Wszechmocny, o wargach spływających krwią twych wrogów...
Apolyon naparł na chłopaka, zmuszając go do położenia się na stole ofiarnym. Czy mogło być lepsze miejsce na stosunek i wzniesienie modlitw niż ten kamienny blok, pokryty zaschniętą krwią zamordowanych?
Nieco chłodna dłoń wsunęła się pod sweter i koszulę chłopaka. Jego usta cały czas złączone były z wargami Tiago a języki wspólnie wyprawiały dzikie harce. Przynajmniej do momentu kiedy Apolyon przeniósł się z ustami na jego szyję. Już tam chłopak mógł poczuć zaostrzone kły jakimi dysponował kotowaty. Mógł się cieszyć, jego partner miał dużo ostrych rzeczy, którymi mógł mu zrobić krzywdę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.10.14 19:07  •  Grota ofiarna Empty Re: Grota ofiarna
Chłopak już dawno przyzwyczaił się do tego, że nie jest normalny. Póki robił to, co kochał i był akceptowany przez innych, nic mu nie przeszkadzało. Chwile zwątpienia przychodziły naprawdę rzadko, więc nie miał co narzekać. A mnogość osobowości mieszkających w jego umyśle pozwalała, po części, przewidywać zachowania kochanków. Tak jak teraz, na przykład.
Wiedział, że mężczyzna mu nie odmówi. Przecież o to tak naprawdę chodziło. To tak miała wyglądać ta cała "ofiara". Inaczej pewnie nawet nie zainteresowałby się chłopakiem, który po prostu chciał wciągnąć kreskę w spokoju. Na całe szczęście, Tiago nigdy nie odmawiał, nigdy nie był też niedyspozycyjny, jak większość kobiet, dzięki czemu zdobył zasłużoną sławę w środowisku. Po prostu zawsze był zwarty i gotowy.
- Zrobię wszystko, co tylko rozkażesz... - Wymruczał w odpowiedzi na jego słowa. Nawet nie zastanawiał się nad sensem tych słów. Już dawno odpłynął gdzieś w krainę rozkoszy, skupiając się jedynie na odczuciach cielesnych. Tylko to się teraz liczyło. O niczym innym nie myślał niż dłonie mężczyzny sunące po jego ciele, niż jego gorące usta, wilgotny język wdzierający się do jego ust. Zachłannie oddawał pocałunki, nie pozostając do końca biernym. Czuł, że nie tego chciał. Wsunął dłonie pod materiał okrywający jego ciało i subtelnym gestem zsunął go z jego ramion, zanim kochanek naparł na niego. Asekurując się jedną dłonią, posłusznie położył się na chłodnym kamieniu, a jego ciało w momencie pokryło się gęsią skórką. Och, tak, tak, teraz dopiero się zacznie!
- Haa... - Z jego ust wyrwało się ciche sapnięcie, gdy poczuł chłodną dłoń sunącą po jego ciele. drgnął nieznacznie, gdy palce mężczyzny musnęły medalion, zaraz jednak na powrót oddał się rozkoszy. Na moment wypadł z rytmu, niemalże natychmiast znów odwzajemniając pocałunki kociaka, jeszcze zachłanniej niż przedtem. Jego dłonie powoli zaczęły sunąć po odsłoniętych plecach kochanka, badając opuszkami palców krzywizny jego ciała. Musiał przyznać, że był dobrze zbudowany.
Z jego ust wyrwał się dosyć głośny jęk rozkoszy, gdy poczuł, jak ostre zęby kochanka napierają na jego szyję. Momentalnie wplótł palce w jego włosy, niemalże siłą przytrzymując go w tym miejscu. Plecy wygiął w łuk, by być jeszcze bliżej kociaka, a gdy ponownie opadł na blat stołu, zarzucił jedną nogę na jego biodro, by być jak najbliżej niego.
- O tak, ahh... Tak, proszę Cię... Ngggh! - Kolejne jęki niosły się echem po komnacie, gdy Tiago wił się pod wpływem pieszczot mężczyzny. Coraz bardziej podniecał go ucisk kłów na szyi, jak również delikatne (jeszcze) muśnięcia pazurów pod ubraniem. Już nie mógł się doczekać, aż wreszcie zrobi z nich użytek.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach