Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 4 z 25 Previous  1, 2, 3, 4, 5 ... 14 ... 25  Next

Go down

Pisanie 25.02.15 8:48  •  Las blisko Desperacji. - Page 4 Empty Re: Las blisko Desperacji.
W sumie to nawet nie chciała sobie wyobrazić jak dziwne musiało być dla Suzuyi spotkanie Nathaira.
Pewnie, że miała w przeszłości jakichś znajomych. Niemniej większość czasu spędzała z bratem nie chcąc go zbytnio odstępować na krok. Kiedy więc zniknął, pozostawała cały czas w zamknięciu - wbrew swojej woli, warto wspomnieć. Gdy tylko odzyskała jako taką wolność wydostała się na zewnątrz. Ilość ludzi, których poznała była... ogromna. Jednak poznanie, a zapamiętanie to dwie różne rzeczy. Bardzo często wtapiała się po prostu w otoczenie, byle pozwolić natrętnym myślom odejść choć na parę minut i zostawić ją w spokoju.
Potem wiele się działo. Dowiedziała się, że Suzuya żyje, powoli zaczęła wracać do prawdziwego życia, nie tego sztucznego, które początkowo sobie ustaliła.
Z pewnością się jednak zmienili. Oboje. Dziewczyna mogła sobie wmawiać, że tego nie widzi, ale widziała.
Aż w pewnym momencie zaczęła poznawać osoby, które zwyczajnie miały jej dość! To było... zabawne. Łazić za nimi, choć wcale tego nie chcieli. Teraz, gdy tak stała i patrzyła na tą różowowłosą mendę, nie żałowała że uczepiła się go od samego początku. Nawet jeśli często zdawał się nie podzielać jej entuzjazmu.
OJ TAM, OJ TAM.
Gdzieś tam w środku na pewno ją uwielbiał! Po prostu jeszcze tego nie wiedział.
Boże, w niej chyba naprawdę odzywa się jakaś mania prześladowcza. Może jednak powinna się leczyć?

Uśmiechnęła się nieznacznie na całą scenę z wywróceniem, choć odwróciła jakże taktownie głowę w bok, udając że nic nie widziała. Puściła czapkę, nie udało jej się jednak powstrzymać śmiechu, gdy zobaczyła jego 'groźne spojrzenie'.
- Spokojnie, będę grzeczna.- pokazała mu ręce z wielce niewinną miną. Swoją drogą, przypomniała sobie o czymś.
- Och, poznałam ostatnio ciekawą osobę! Nazwałam go Burek. Zachowywał się jak Riley. - pochwaliła się zarówno bratu, jak i Nathairowi, schylając do psa, którego wytargała za uszy, zaraz drapiąc w odpowiednim miejscu za barkiem.
Zerknęła sponad zwierzaka na Nathaira, widząc jego wzrok utwiony w jej bracie. W sumie chyba nigdy wcześniej mu o nim nie mówiła.
Tak właściwie to czy mówiła o nim komukolwiek?
W końcu gdyby powiedziała to złej osobie, mogłoby źle się to skończyć, nie tylko dla niej, ale na dobrą sprawę i dla tego, kto wykablowałby władzy. Wątpiła, by dali jej spokój po jednej informacji, chcąc wyciągnąć jak najwięcej.
Czy podejrzewała Nathaira o podobne zachowanie?
Nie.
Nie powiedziała mu z przyzwyczajenia. W mieście sama włączała w sobie myślenie, wedle którego jej brat był martwy.
Nie był Wymordowanym.
Był martwy.
Najczęściej o nim nie wspominała, a gdy ktoś ze znajomych pytał ją o rodzeństwo odpowiadała zwykle "Kiedyś miałam brata".
Tak było bezpieczniej.
Dla wszystkich.
- Tosty. Zobaczę, co da się zrobić. - powinien uważać co mówi, jeszcze nie daj boże dziewczyna razem z telefonem przyprowadzi mu androida. W sumie... to nie był taki zły pomysł! Uśmiechnęła się do samej siebie z niejakim triumfem i klepnęła Rileya w grzbiet, wstając na równe nogi.
- Spotkamy się w Desperacji. Telefon mogę ci załatwić od razu, ale na papiery będziesz musiał poczekać koło tygodnia. Muszę się skontaktować z odpowiednimi osobami. - nie powinno być to zbyt trudne, jako szpieg wtapiała się w przeróżne otoczenia, miała więc kontakty. Na pytanie o koszt zastanowiła się przez chwilę.
- Pomyślmy... wpiszę ci swój numer do telefonu i masz go nie usuwać. Tak to idealna cena. Cierp, aniołku. - parsknęła śmiechem, kręcąc głową z rozbawieniem. Nie potrzebowała od niego pieniędzy, opłaci to z własnej kieszeni. A może przy odrobinie cwaniactwa nawet naciągnie na to organizację. Przynajmniej na telefon. Nie zamierzała ich w żaden sposób dopuszczać nawet w pobliże dokumentów, tego jej jeszcze brakowało żeby przyczepili się do różowowłosego.
Zauważyła jak zadrżał. Przechyliła głowę w bok na jego pytanie.
- Hm. I tak już jesteśmy niedaleko Desperacji, równie dobrze możemy się gdzieś przejść. Jak ci zimno, mogę rozpalić psa. - rzuciła żartobliwym tonem, a zwierzak szczeknął posłusznie na samo hasło, a jego futro stanęło w ogniu.
- Tylko bez drzew, Riley! - upomniała go groźnym, stanowczym tonem, a ogień nieco jakby przygasł. Nie mogła się nim zbytnio nacieszyć w mieście, musiała więc popisać się jak dobrze go wytresowała, no~
- To chodźmy. Zobaczymy gdzie się dzieje coś ciekawego. - wyszczerzyła się w uśmiechu, ruszając do przodu z rękami w kieszeniach.

zt. x2 + Nathair
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.02.15 23:32  •  Las blisko Desperacji. - Page 4 Empty Re: Las blisko Desperacji.
Jesteś martwy.
To jedno stwierdzenie żyło w nim cały czas. Szczerze powiedziawszy stało się to wymówką jak i wytłumaczeniem na wszystko. Brakowało mu rodziców? Jesteś martwy. Chcesz wrócić do miasta? Jesteś martwy, no i tak w kółko.
Na szczęście pojawiła się siostra, taki mały płomyczek nadziei, że jednak nie wszystko stracone. Pewno tylko dzięki niej, nie zamienił się w bezrozumną bestię.
Prośba Anioła trochę go zaciekawiła. Jak chęć posiadania telefonu była zrozumiała, to dokumenty, były inną działką.
Potarł kark w zamyśleniu, no cóż. Pytać nie będzie, nie znają się. Nie jego sprawa.
Zapewniania Rhy o "byciu grzeczną", jakoś go nie przekonywały. TO PUŁAPKA!
Na pewno! To tylko sztuczka, by ofiara poczuła się pewniej. Poczekamy na dalszy rozwój wydarzeń.
Zimno... samo wspomnienie o temperaturze wywołało dreszcz w ciele Wymordowanego. No tak, uświadomił sobie, że jemu też jest zimno.
Gdy tylko Pieseł się rozpalił, Suzuya instynktownie zwiększył odległość między nimi. Dlaczego? No... przypominał sobie sytuację w jaskini. To była jedna wielka reakcja łańcuchowa. Cała sieć... puf.
Jednak lubił jego ciepło, szczególnie w nocy, gdy sam kokon nie wystarczył. Jednak otwarty pożar, a kontrolowane ognisko to co innego.
Wzruszył lekko ramionami na wzmiankę o zmienieniu miejsca. Było mu to obojętne, albo przynajmniej takie sprawiał wrażenie.
Coś ciekawego co? Uśmiechnął się lekko do siebie, zawsze tak było... ku przygodzie!
Ruszył za siostrą i Aniołem.
z/t
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.03.15 15:19  •  Las blisko Desperacji. - Page 4 Empty Re: Las blisko Desperacji.
Minęło kilka dni od momentu w którym rozstał się z Isao. Teraz przemierzał przez nieznany mu dotąd las będąc pod postacią wilka. Nie śpieszył się. Stawiał łapę za łapą, przedzierając się przez warstwę śniegu i nasłuchując jak ten trzeszczy pod naciskiem wilczego ciężaru. Chłód mu nie doskwierał przez wzgląd na grube, gęste futro jakie posiadał. Wręcz przeciwnie - mroźne powietrze było wyjątkowo rześkie i zachęcało do dalszego marszu. Rudy wilczur niósł w zębach niewielki pakunek, składający się ze zwiniętej w rulonik koszuli i spodni zaciśniętych skórzanym paskiem. Hayato nie zdecydował się bowiem porzucić swego odzienia. Wszak mimo wszystko mógł spotkać jakiegoś człowieka, a wiadomo, że łatwiej rozmawiać z ubranym niż nagim człowiekiem. Chyba.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.03.15 18:41  •  Las blisko Desperacji. - Page 4 Empty Re: Las blisko Desperacji.
Wydarzenie na życzenie

Spades szedł sobie spokojnie przez las. Owiewał go łagodny, ale chłodny wiatr; nad głową widział bezchmurne, gwieździste niebo; a pod łapami czuł pierwsze zalążki trawy. Wiosna.
Cóż mogłaby wyglądać tu znacznie piękniej, mogła przynosić barwne, pachnące kwiaty, śpiew ptaków, szelest młodych liści... Niestety, takie rajskie widoki to tylko w Edenie albo w Mieście. Tu była Desperacja, tu nie było nic poza wszechogarniającą i przygnębiającą ruiną.
Księżyc w pełni oświetlał mu drogę. Wilk nie dostrzegł jak dotąd żadnego zagrożenia. Mógł iść bezpiecznie do wyznaczonego sobie celu.
Ale cóż to? Jego uszu dobiegło ciche skomlenie, dobiegające gdzieś zza wzniesienia po lewej.
Cóż w takiej sytuacji mógł zrobić nasz wymordowany? Zignorować wołanie, czy ruszyć w jego stronę?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.03.15 18:57  •  Las blisko Desperacji. - Page 4 Empty Re: Las blisko Desperacji.
Szedł właściwie nie wiedząc dokładnie czego poszukiwał. Jedzenia, schronienia, mu podobnych...? Wszystko to w chwili obecnej wydawało mu się zbędne. Głodu nie odczuwał, a przynajmniej nie teraz. Zdecydowanie lepiej się też czuł na otwartej przestrzeni. Zresztą grzechem byłoby się chować, gdy noc była tak łaskawa. Śnieg odbijał tajemnicze światło księżyca, a wiatr przyjemnie mierzwił futro, więc po co się poszukiwać schronienia? A co do towarzystwa...nie czuł się specjalnie pokrzywdzony jego brakiem. Od czasu do czasu spotykał kogoś do kogo mógł otworzyć usta i to w zupełności mu wystarczało. Tak jak było teraz, było wręcz idealnie - tylko on, noc i...cisza? Zatrzymał się i nerwowo poruszył swoimi uszami. Był niemal pewien, że dobiegało go czyjeś skomlenie. Po kilku minutach nasłuchiwania był pewny tego, że się nie przesłyszał. Zawahał się. Początkowo miał zamiar zignorować dźwięki, lecz ciekawość go ciągnęła do zbadania tego fenomenu. Zbliżał się ostrożnie do źródła hałasu, będąc ciągle niepewnym swojej decyzji.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.03.15 19:31  •  Las blisko Desperacji. - Page 4 Empty Re: Las blisko Desperacji.
Wilk ostrożnie zakradł się na szczyt wzniesienia. Będąc już na szczycie, niechcący nadepnął jakąś gałązkę. Skomlenie ucichło, ale Spades był już wystarczająco blisko, by móc i bez tego zlokalizować jego źródło.
Na dole leżały zwłoki innego wilka... niee... wilczycy.
Wymordowany nie widział dokładnie ciała z tej odległości, ale nie wyglądało jeszcze na stare. Było za to okropnie pokiereszowane. Zwierzę musiało stoczyć na prawdę ciężką walkę, nim pozwoliło się zabić.
Wszystko wyglądało na takie oczywiste. Jakiś wilk szedł sobie przez las, natknął się na silniejszą bestię i przegrał starcie, stając się częścią posiłku potwora, który chyba się już oddalił. Był tylko jeden problem. Zwłoki nie potrafią skomleć.
Zaraz. Czy tam w krzakach się coś nie poruszyło? Jakaś mała futrzasta kulka oddalona od niego o jakieś trzydzieści metrów?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.03.15 19:53  •  Las blisko Desperacji. - Page 4 Empty Re: Las blisko Desperacji.
Dostrzegł wilcze ciało. Prawiło go to w chwilową konsternację i pobudziło zmysły. Z tj odległości ciężko mu było stwierdzić czy zwierze było martwe, czy to ono skomlało, czy w okolicy czaiło się coś niebezpiecznego. Poczuł niepokój, lecz mimo tego położył na śniegu swój skromny dobytek i powoli podchodził do ciała. Jeszcze nim podszedł dostatecznie blisko w nozdrzach połaskotał go zapach krwi, a niedługo później również dostrzegł rany na martwym wilku. Nie miał już wątpliwości co do losu zwierzęcia. Nie było mu specjalnie przykro. desperacja już taka była. Albo się przegryzało komuś kark albo ktoś tobie zaciskał szczęki na szyi. Ta wilczyca nie miała szczęścia, lecz nie było powiedziano, że Spada nie mógł spotkać podobny los. W końcu cokolwiek dokonało tego mordu, wciąż tu krążyło. Należało brać kuper w troki i zmykać. Taki też plan działania miał zamiar obrać rudzielec, gdy jego uwagę przykuł dźwięk, a potem obraz. Coś poruszyło się w krzakach. Miał jakieś dziwne przeczuci, lecz mimo tego podbiegł truchtem pod roślinę wydającą tajemnicze dźwięki. Zatrzymał się 5 metrów przed nią i nastawił uszu, zaciągając się przy tym powietrzem.
-Kto tam? - spytał mimochodem nie oczkując odpowiedzi. Znajdował się dostatecznie daleko by w razie czego zdążyć zareagować na ewentualne niebezpieczeństwo.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.03.15 20:30  •  Las blisko Desperacji. - Page 4 Empty Re: Las blisko Desperacji.
Okolica nadal wydawała się chwilowo bezpieczna. Żadnych nieoczekiwanych szelestów za plecami, żadnych przemykających nieopodal cieni. Nic tylko cisza i wszechobecna pustka. Może czasem obijało mu się o uszy wycie wiatru, który notabene wcale mu to nie doskwierał. Cóż, może to ukształtowanie terenu? Nie ważne.
W krzakach przed nim coś się poruszyło. Zatrzymał się, gotów w każdej chwili się ewakuować. Roślina znów się poruszyła, a spomiędzy gałązek wyjrzała para małych, przestraszonych, szarych ślepi.

- K-kim jesteś? - wyjąkała cicho futrzasta kulka.
- Niko, wracaj tutaj! Mama kazała nam się schować - skarcił go inny głosik.
- Ale mama mówiła to wiele godzin temu.. do tej pory nie wróciła. Jak długo mamy tutaj siedzieć? - wtrącił się trzeci głosik, a spomiędzy gałązek wychyliła się mała wilcza głowa.
- Cześć. Jestem Kimi. Wie pan może, gdzie jest nasza mama? - zapytała przyjaźnie dziewczynka.
Między krzewem a zwłokami wilczycy znajdował się duży konar, który dość skutecznie ograniczał psiakom widzenie z miejsca, w którym się schowały.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.03.15 20:58  •  Las blisko Desperacji. - Page 4 Empty Re: Las blisko Desperacji.
Gdy Spad usłyszał głosy, a potem zobaczył futrzaste kulki poczuł się nieco skołowany. Pytania jakie wydobywały się z małych pyszczków wprawiały go w zakłopotanie, zwłaszcza po tym, jak zauważył, że maleństwa nie mogły widzieć co też się jej przytrafiło. Z tego wszystkiego aż siadł, a potem się patrzył na nie zastanawiając się co dalej. Mógł je zostawić, w końcu nie miało to z nim nic wspólnego. Od, tragedia która spotyka miliony zwierząt na całym świecie. Ale czy potrafiłby zostawić je na pastwę losu? Przecież był świadomy sytuacji, tego, że nie przeżyją nawet 3-4 dni. I niestety nie był bez serca by zostawić na pastwę losu trzy pary błyszczących się ślepi. To, że rozumiał zwierzęcą mowę utrudniało wszystko. Czuł żal dla tych istot. Sapnął.
- Wasza mama...już nie wróci. Przykro mi. - Pochylił łeb. Myślał trochę, jak im to zakomunikować i czy w ogóle je uświadamiać, lecz okłamywanie ich w tej kwestii wyrządziłoby im więcej krzywdy niż szczęścia. Przynajmniej tak uważał Spad.
- Zaatakowało ją jakieś stworzenie, czy też bestia. Gdy ją znalazłem było za późno na to by cokolwiek zrobić. Więc nasuwa się pytanie czy macie jakiegoś ojca, wujostwo? Wasza mama należała do jakiejś watahy? - Dociekał by móc im jakoś pomóc. W końcu korona mu z głowy ni spadnie gdyby poszukał ich krewniaków. W końcu i tak nie miał za bardzo celu swojej podróży.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.03.15 22:04  •  Las blisko Desperacji. - Page 4 Empty Re: Las blisko Desperacji.
Do dwóch par wilczych ślepi dołączyła wkrótce kolejna. Teraz przyglądały mu się kolejno szare, niebieski i zielonkawe oczęta. Każde miały inny wyraz. Szare wyrażały niepewność i strach, niebieskie nieufność i być może wrogość, a zielone były przyjazne i pewnie siebie. Przynajmniej do czasu, aż wilczur nie przekazał im smutnej wiadomości. Wtedy wszystkie szczeniaki przybrały smutne wyrazy twarzy.
- A-ale jak to? Mamy j-już nie ma? - zaszlochał Niko.
- Co teraz będzie? Ryu... - Wilczyca straciła resztki swojego silnego charakteru i wtuliła się w niebieskookiego brata, który również wyglądał na załamanego.
- Niestety, proszę Pana. Byliśmy sami. Tylko my i mama - odpowiedział Ryu, powoli wychodząc z zarośli.
Siostra wyszła tuż za nim, a Niko trzymał się w tyle. Na wszelki wypadek.

- Zginiemy teraz, prawda? - zapytał jak widać, najstarszy z rodzeństwa, podnosząc bystre oczy na Spada. Starał się zachować mimo wszystko zimną krew, choć widać było, że sytuacja go przerastała.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.03.15 23:28  •  Las blisko Desperacji. - Page 4 Empty Re: Las blisko Desperacji.
No właśnie, co miał teraz z nimi zrobić? Nie miały rodziny, co właściwie go nie dziwiło. Wilki były dość pospolitymi zwierzętami. Choć kiedyś górowały w łańcuchu pokarmowym to teraz znajdowały się gdzieś w jego środku. Z tą myślą popatrzył na te smutne mordki próbując znaleźć w nich odpowiedź na nurtując go pytanie, gdy jedno ze szczeniąt zadało dość istotne pytanie. Miał mu bezwzględnie przytaknąć? Nie potrafił. Jakby nie było po części był teraz jednym z nich, potrafił z nimi rozmawiać, zrozumieć ich obawy, które wydawały mu się wyjątkowo ludzkie.
- Nie koniecznie. - Początkowo dość rzeczowy ton głosu, którym się posługiwał złagodniał. Spad pozwolił również podejść sobie do nich bliżej. Uczynił to powoli coby ich nie spłoszyć. - Nie znacie mnie, ja nie znam was. Nie jestem również do końca, tacy jak wy i nie będę potrafił was nauczyć wszystkiego, czego powinni byliście się nauczyć. Nie mogę wam zagwarantować również bezpieczeństwa, lecz mogę obiecać, że się postaram. Moje życie jest i będzie jeszcze prawdopodobnie wyjątkowo długie więc nie przeszkadza mi jeśli zajmiecie mi kilka czy też kilkanaście lat. - Dodał po czym zamilknął. Sam nie wierzył w to, jak na życzenie sobie komplikował życie. Z drugiej jednak strony i tak nie miał żadnego konkretnego celu w swoim istnieniu, a ta trójka nawet nie miałaby okazji by go poszukać, gdyby ich zostawił.
- Więc, jak? Idziecie? - Dał im chwilę czasu na zastanowienie się po czym odwrócił się i zaczął powoli się oddalać. Niby wmawiał sobie, że nie interesuje go co zrobią, lecz nastawił uszu by móc wyłapać dźwięki małych łapek zapadających się w śniegu i podążających za nim. Miał nadzieję, że będzie mu to dane. Jeśli psiaki podążyły za nim, markotną im po drodze:
- Mówcie mi Spad. Pan mnie postarza bardziej niż powinno. - Wyszczerzył lekko kły.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 4 z 25 Previous  1, 2, 3, 4, 5 ... 14 ... 25  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach