Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 10 z 23 Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11 ... 16 ... 23  Next

Go down

Pisanie 07.08.15 18:03  •  Ruiny fontanny - Page 10 Empty Re: Ruiny fontanny
Interwencja MG

Skupieni na walce ze sobą przyjaciele nawet nie zauważyli powoli zbliżających się do nich istot. Od północy, spomiędzy budynków wyłoniło się dwóch mężczyzn, którzy gdy tylko ich zobaczyli, ruszyli biegiem w ich stronę.
- W tej chwili zaprzestańcie walki! - krzyknął jeden z nich wyciągając w ich kierunku podniesioną rękę.
- Przestańcie, zanim będziemy musieli was siłą rozdzielić - dodał drugi.
Nieznajomi zatrzymali się kilka metrów od nich i patrzyli na nich wyczekująco. Nie zamierzali długo czekać, ale równocześnie nie zamierzali od razu sięgać po radykalne środki.


NPC1:

NPC2:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.08.15 14:03  •  Ruiny fontanny - Page 10 Empty Re: Ruiny fontanny
Hyst naprawdę nie chciał zranić Jabola, ew. udusić przytulając go za mocno, ale to z miłości. Widząc jak Acadia daje popis swoich umiejętności, Hyst wrzeszczał w umyśle sam jeszcze nie wiedział czy ze wściekłości, czy może ze smutku. Chyba ze wszystkiego. Jednak słysząc słowa Jezuska Jabolka stanął, niczym słup soli. Nie ruszał się, widać była po twarzy, że Łowcy toczą ze sobą wielką walkę w umyśle. Na szczęście Jabolka.
Po chwili usłyszeli głosy, jakieś dziwne, nieznajome. Łowca od razu przeniósł wzrok na nich, popatrzył się, jedzenie! Tak to było jedzenie, nowe świeże cóż nie takie dobra jak aniołek, ale jeśli ich zjedzą to wszyscy będą szczęśliwi.
-Masz deklu coś do zasłonięcie tego draśnięcia. Nie chce byś mi padł od wykrwawienia się, podczas zdobywania jedzenia dla nas.- Powiedział Acadia, tonem sugerującym wyższości zaś jego uśmiech był złowieszczy. Taka tam miła prośba o pomoc.
-Tak, tak, pomóż nam a wszyscy będziemy szczęśliwi!- Nagle rzucił radośnie Hyst, lekko podskakując z podekscytowania. O tak, tak!


// Natalie twoje kolory strasznie dają mi po oczach ;<
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.08.15 15:58  •  Ruiny fontanny - Page 10 Empty Re: Ruiny fontanny
Na szczęście Williama, Hysterick przestał. Stanął w miejscu i najprawdopodobniej toczył ciężką walkę, której niestety nie mógł zobaczyć. Miał tylko nadzieje, że nie będzie musiał spuścić mu wpierdziel, jeśli się nie ogarnie. Bardzo chciałby tego uniknąć. Jednak jak będzie dalej zachowywał się w taki sposób, a nie inny, będzie zmuszony użyć przemocy.
Nagle zza jakiś starych budynków, Will dostrzegł dwie sylwetki. Gdyby nie głosy, które z tamtej strony dochodziły, z pewnością zignorowałby tych panów. Jednak te słowa były kierowane do nich, do Lonato oraz tego pajaca, jego kumpla. Po cholerę się wtrącali? Aż tak bardzo zależy im na tym, aby stracili którąś część ciała? Will westchnął zrezygnowany, chowając broń za pas, uprzednio ją zabezpieczając. Nie miał ochoty na walki, wolał na spokojnie wyjaśnić, o co im chodzi. Po jaką cholerę wtrącają się w czyjś problem, który ich za chiny nie dotyczy. A może dotyczy?
- Hysterics, uspokój się na moment. Spróbuj opanować tą swoją rozgrzaną dupę chociaż na króciutką chwilę, dobra? Wtedy nam obu będzie łatwiej - mówił to spokojnie, zaraz przenosząc spojrzenie na dwie nieznajome sylwetki. Widać było tą różnicę wieku między nimi, ale nie sądził, aby byli starsi od Willa. No, przynajmniej nie z wyglądu. Na usta Williama wkradł się chytry uśmieszek.
- Panowie, a można wiedzieć, po jaką cholerę wpierdalacie się w nie swoje sprawy? Przeszkadzamy Wam w czymś? Boli Was to, że chcemy sprawdzić nasze umiejętności? - jego głos był spokojny, nie było tam ani grama agresji. Oczywiście nie powie, że ten wariat chciał go zeżreć. Nie muszą tego wiedzieć, co nie? Najwyżej sami się przekonają o tym na własnej skórze.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.08.15 22:17  •  Ruiny fontanny - Page 10 Empty Re: Ruiny fontanny
Nieznajomi widząc, że awanturnicy postanowili się jednak uspokoić, odsunęli nieco ręce od broni, ale nadal byli wobec nich ostrożni.
- Obowiązkiem każdego anioła jest stać na straży bezpieczeństwa istot ludzkich. Dlatego się... wmieszaliśmy. - Starszy mężczyzna wolał na razie przemilczeć słownictwo, jakim się do niego zwracano, ale widać było, że nie jest nim zachwycony.
Wziął głęboki wdech.
- Nazywam się Zaamael, a mój towarzysz to Warkan. Wedle Bożego polecenia, mamy was zaprowadzić do Edenu na sąd. - Mówił to tak, jakby sam nie był zachwycony wydanym mu poleceniem i czuł się winny, ze musi je wykonać.
A co robił w tym czasie jego kolega? Stał obok i przyglądał się to przyjacielowi, to uspokojonym mężczyznom.


/Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale nie zauważyłam odpisu MrJabola.
A kolorów dla postaci postaram się poszukać mniej bijących po oczach, ale to jutro.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.08.15 14:53  •  Ruiny fontanny - Page 10 Empty Re: Ruiny fontanny
Ooooo nie! Acadia znowu się wkurwił, ten cały Jabolek ma czelność mu mówić co ma robić?! Czy nie rozumie, że są głodni! Krew zagotowała mu się z złości, zrobił się cały czerwony, pojawił się grymas na twarzy. Hyst też był nieco zły tym sposobem rozwiązania sytuacji, albo raczej był zasmucony, uważał, że Jezusek Jabolek im pomoże i wszystko będzie cacy. Dlatego też tym razem nawet nie chciał się opierać Acadzie. No niestety, przeskrobałeś sobie Jabolku.
-Pierdoli mnie to, czy i po co tu jesteście oraz to czy ty chuju pieprzony nam pomożesz!- Ryknął wściekle nie minęła sekunda a Hyst teleportował się niby za niby obok (tak po skosie) aniołka który nic nie mówił, domyślał się że obserwuje. W dłoni oczywiście miał już siekierę która leciała już w stronę nieznajomego. Oczywiście na ryju Łowcy było już widać uśmiech, pełen agresji i obsesji. Cholerny psychopata.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.08.15 19:08  •  Ruiny fontanny - Page 10 Empty Re: Ruiny fontanny
Przewrócił oczami, kiedy usłyszał o całym sądzie. Naprawdę? Naprawdę musiało to jemu się przytrafić? Najchętniej spieprzyłby stąd migiem, jednak nie zostawi kumpla samego. Pomimo tego, że czasem go mocno denerwuje, to jednak to jego kumpel. Nie wypada go zostawić i pozostawiać mu całą zabawę dla siebie. Mimo wszystko walka go kusiła, bo przecież nie wierzył w to, że uda im się dość do porozumienia po przez słowa. Nie z Hysterics.
- Skoro niesiecie ochronę ludziom, to po jakiego chuja ten cały sąd? Jestem człowiekiem z krwi i kości. Doprawdy, zaprzeczacie w tym momencie sami sobie- odparł, zanim Hyst postanowił rzucić się na jednego z nich. Nie, kiedy Acadia postanowiła. Pewnie Hysterics zawiódł się na Wiliiamie, kiedy ten tak do niego agresywnie powiedział. No ale pierw chciał się kulturalnie dowiedzieć, o co chodzi. I wtedy ewentualnie wpierdzielić jednemu i drugiemu. Co z tego, że to anioły? Połamać im skrzydełka i już latać nie będą mogli. Wiadomo, że są silniejsi od człowieka. Ale silniejsi od ludzkiej technologii? Może nie miał zbyt wielkiego zaopatrzenia przy sobie, ale zwykły nóż myśliwski oraz pistolet bojowy z dziesięcioma nabojami powinien wystarczyć. Musiał wystarczyć.
- Poza tym, nie ma innego Boga. Istnieje tylko i wyłącznie Ao, zapamiętajcie to sobie - odparł niezwykle łagodnie, uśmiechając się dość szeroko. Hyst zaczął działać to i Will powinien. Szybko wyjął zza pasa pistolet, który przeładował. Nie zamierzał nigdzie iść, nie chciał odwiedzać Edenu, jeszcze nie teraz. Pierwszy strzał i to akurat w tego, który był wyjątkowo gadatliwy. Oczywiście celował w głowę. Wiedział, że trafienie w niego może graniczyć z cudem, w końcu to anioł.  Jeśli tamten zechce go zaatakować, ten będzie starał się uniknąć tego ciosu. Wierzył, że Hystowi uda się uporać z tym drugim, tym bardziej spokojnym. W końcu to psychopata. Jemu ma się nie udać?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.09.15 16:54  •  Ruiny fontanny - Page 10 Empty Re: Ruiny fontanny
Starszy z aniołów pokiwał przecząco głową.
- Niestety. Ludzie nieraz już udowodnili, że trzeba ich chronić przed nimi samymi. Stwórca rozkazał oddzielić ziarna od plew, więc musimy wykonać jego polecenie. Prosimy, abyście się z nami udali. Jeśli jesteście niewinni, żadna krzywda się wam nie stanie.
Anioły ze spokojem wysłuchały bluzgów wydobywających się z ust Łowcy, który nie zamierzał stać teraz bezczynnie. Co prawda, nie wyglądały na zachwycone jego słownictwem, ale nie zamierzały się bronić lub prawić mu morałów. Sądziły, że będzie jeszcze na to czas.
Ich spokój został jednak zachwiany, gdy kat nagle zniknął. W chwilę później młodszy ze skrzydlatych dostrzegł zbliżającą się do niego siekierę i w tym momencie...
... wszystkich oślepił silny błysk światła.
William, Hysterics i Zamael zostali na jakiś czas oślepieni przez co inkwizytor nie był pewien, jak wypadł jego strzał. Przestał widzieć ułamek sekundy przed naciśnięciem spustu.
Zerwał się silny wiatr. Z sekundy na sekundę dął on coraz mocniej. Trochę, jakby tworzyła się wokół nich trąba powietrzna.

____________________________________________________________

MrJabol - oślepienie 0/1
Hysterics - oślepienie 0/1
(nie widzicie przez jedną turę)


/Przepraszam, że tak wolno odpisuję. W razie czego, nie krępujcie się spamić mi na pw.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.09.15 15:57  •  Ruiny fontanny - Page 10 Empty Re: Ruiny fontanny
Jako, że Hyst nie wiedział co się dzieje ale w sumie nie tylko on bo i kolega Jabolek też niezbyt, zakrył szybko oczy popłakał się lekko, no bo jak to nie widzieć! On musi widzieć, to boli, on nie chce! Dlatego też z smutkiem, wkurwem, bo znowu jedzenia zwiało (a raczej wykiwało) ruszył przed siebie, szybko jak najszybciej. Akurat wpadł na Jabolka, to złapał faceta za frak i pociągnął za sobą. Nie będzie dupą i nie zostawi kumpla w potrzebie, oj nie! Dlatego po chwili oboje uciekli z miejsca zdarzenia.

[z/t + Jabolek]

(bo Natalie sobie poszła ;<)
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.01.16 19:11  •  Ruiny fontanny - Page 10 Empty Re: Ruiny fontanny
Wpadł do starego parku merdając ogonem. Gdyby jego pysk nie był zatkany zwiniętymi w kłębek ubraniami, to zapewne cały czas radośnie by ujadał. Lubił szczekać.  Szczekanie to jeden z najcudowniejszych aspektów psiego życia - szczekać można na wszystko i z dowolnego powodu. Potruchtał do wyschniętej fontanny i wrzucił do niej ciuchy. U końcu mógł spokojnie wywalić jęzor i zacząć dyszeć. Powoli zaczynało już zmierzchać i nie było aż tak gorąco jak kilka godzin wcześniej. Spojrzał w stronę wydeptanej w gruzie dróżki, którą przybył. "Ciekawe co zatrzymało Bosse" pomyślał i kichnął donośnie bo pył wlazł mu do nosa. Zdawał sobie sprawę, że Bosse zapewne jest wykończony dwugodzinnymi próbami złapania swojej Lessie. No cóż... To nie wina Lassego, że jego brat nie potrafi biegać tak szybko jak on. Otrzepał się, pozbywając się z futra martwych pcheł. Żeby jeszcze wiedział jak pozbyć się tych żywych... Usiadł obok pobliskiego betonowego bloku, który kiedyś był zapewne ławką i zaczął wygryzać się po plecach. Swędziało go dosłownie wszystko. Wygryzanie okazało się nie być jednak najlepszym pomysłem. Zapocone futro, pełne kurzu i brudu cuchnęło okropnie i mimo znacznej ulgi, jaką ta czynność mu przynosiła, nie był w stanie jej kontynuować. Znów kichną i stęknął jakby go coś bolało. Tak w sumie to bolał go nos. Zbyt wiele brzydkich zapachów jak na jeden dzień. Wstał i przeciągnął się. W psiej formie rozpierała go energia i chwilowo nie miał pomysłu jak ją spożytkować. Może jak przyjdzie Bosse to poaportują? Ten pomysł wydał mu się wręcz genialny, toteż zaczął rozglądać się za patykiem zdatnym do zabawy. Trzeba przyznać, że biokineza troszkę ogranicza jego zdolności logistyczno-strategiczno-intelektualne.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.01.16 20:21  •  Ruiny fontanny - Page 10 Empty Re: Ruiny fontanny
Proszę się nie zdziwić jeśli wpadnie MG, niestety przy rzucie kostką wypadła mi ingerencja

Rosa, chociaż już tyle lat spędziła w Mieście-3, pamiętała, że świat nie ograniczał się tylko do tego jednego betonowego obszaru. Wprawdzie było tam wiele terenów zielonych, o których istnienie dbały władze miasta, ale czasami miała ochotę zobaczyć, co wyczynia się poza granicami tego wielkiego, nieprzekraczalnego muru.
Zdawała sobie sprawę, że nie wolno jej było... nie wolno było nikomu tego robić, choć na dobrą sprawę nawet nie było jej wolno przebywać na terenie miasta, bo nie posiadała przepustki. Ale czy kogoś takiego jak ona mogło obowiązywać prawo? Była przecież stworzeniem boskim, zesłanym na Ziemię po to, żeby pomagać ludziom, czy powinna stosować się do innego prawa niż tego, które ustalił sam Pan? Z jednej strony tak, bo przecież nie mogła wszystkim dookoła opowiadać, że jest aniołem, musiała stosować się do ogólnie przyjętych i panujących wokół niej zasad. A z drugiej strony nie... bo mogła przecież uznać, że była ponad to. Rosa na szczęście nie była konfliktowa, przestrzegała ogólnie panujących reguł, zasad i praw, a te, których przestrzegać nie była w stanie, omijała najsprawniej jak tylko mogła. W mieście starała się nie rzucać w oczy, by nikt nie spytał o przepustkę, a chcąc przemieścić się gdzie indziej, korzystała z tego, czym obdarzył ją Pan. Tak było też w tym wypadku, "przebrana" za jednego z żołnierzy, którym wolno swobodnie przemieszczać się pomiędzy granicą Miasta i Desperacji, przemknęła przez mur, mając nadzieję, że to swoiste przebranie wystarczy. Ubrana w grubą kurtkę i owinięta szalikiem, by nie zmarznąć, nie miała ze sobą żadnego większego pakunku niż niewielkiej sakwy, bo tak to chyba można było nazwać, która dyndała jej przyczepiona do pasa. Co miała w środku? Podstawę podstaw... dwie butelki czystej wody pitnej i paczkę krakersów stanowiących jej ewentualny prowiant. Przy boku oczywiście rapier, z którym nigdy sie nie rozstawała. Nie zabrała nic więcej bo nie planowała długiego pobytu. Chciała odpocząć od zgiełku miasta, zobaczyć co dzieje się za murem... trochę odpocząć.
Poza tym nie poruszała się pieszo... przez teren Desperacji, między innymi dla własnego bezpieczeństwa, korzystała z siły własnych skrzydeł. W ten sposób w niedługim czasie dotarła do czegoś, co kiedyś chyba było parkiem. Rozejrzała się dookoła, niemo poruszając ustami, trwała bowiem w rozmowie... Rozmawiała z Ojcem, dumając nad tym, jak strasznie to wszystko wyglądało, a jakie musiało być niegdyś piękne.
Jej oczy przykuła jedna rzecz... Stworzenie stojące obok szczątków fontanny. Pierwsza jej myśl powędrowała w stronę tych wszystkich zmutowanych bestii, które można było tu spotkać, ale było w nim coś, co nie pozwalało jej traktować go jako jednej z tych krwiożerczych i wygłodniałych istot. Wyglądał też jakoś znajomo, nie jak te wszystkie cudaczne zwierzęto-podobne cosie. Czy to był...?
- Pies...- Szepnęła sama do siebie, pozwalając sobie na szeroki uśmiech. Tak! Panie! Paręnaście metrów od niej stał najzwyczajniejszy w świecie pies! I chociaż rozsądek kazał jej pomyśleć o tym, że przecież była w miejscu, w którym nic już nie jest takie jakie było przed laty i wszystko jest bardziej zmutowane i niebezpieczne, nie pozwalała sobie na odrzucenie tej wspaniałej myśli jaką było to, że przed nią stał najzwyklejszy piesek! Nie ważne, że mógł ją ugryźć, nie ważne, że mógłby się na nią rzucić, nie ważne, że może nosić jakieś choróbsko! Piesek!
Chwyciła jakiś kawał patyka, który leżał niedaleko jej stóp i niewiele myśląc zamachała nim parę razy jednocześnie gwiżdżąc, by zaraz rzucić go tuż pod stopy psiaka.
- No! Piesku!- O, Boskie stworzenie! Ileż radości przyniosłeś w ciągu jednej chwili!

Maska odnowa 1/4
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.01.16 20:53  •  Ruiny fontanny - Page 10 Empty Re: Ruiny fontanny
Bosse już wiele razy tłumaczył bratu, żeby nie zapierdalał przed siebie bez opamiętania, ale te rozmowy nigdy nie odniosły żadnego skutku. Psie potrzeby Lassego były silniejsze. Tym razem nie było inaczej. Owczarek już dawno zniknął z pola widzenia. Bosse nic nie mógł na to poradzić, ale czuł się odpowiedzialny za tego pchlarza, zupełnie jakby był jego właścicielem. Na szczęście dzień był bezwietrzny i Bosse mógł podążać po śladach brata. - Który to już raz?- Bosse zastanawiał się oglądając odciski psich łap, znał już ten kształt na pamięć. Był jakieś 15 min drogi w tyle. Biegł już dobre 2 godziny i krew coraz bardziej się w nim gotowała. Przeklął pod nosem i przyspieszył, chciał jak najszybciej zmniejszyć dzielący ich dystans. Po jakiś 10 min ujrzał sporą otwartą przestrzeń, która kiedyś mogła być parkiem, wskazywała no to jedynie zrujnowana, wyschnięta fontanna. Zdyszany Bosse pochylił się na chwilę próbując złapać oddech i jednocześnie rozglądając się za młodszym bratem. Był po drugiej stronie fontanny, zadowolony z siebie wywalił język na wierzch i machał ogonem. Bosse jak zwykle ucieszył się na widok szczęśliwego futrzaka, ale tym razem zaniepokoiła go obca sylwetka zbliżająca się do Lassego. Nie spodobało mu się to.
-LESSIE!!- Bosse krzyknął z całych sił, stanowczym krokiem zbliżając się do fontanny. Wiedział jak bardzo jego brat potrafi być naiwny, zwłaszcza w psiej formie.


Ostatnio zmieniony przez Bosse dnia 29.01.16 17:25, w całości zmieniany 2 razy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 10 z 23 Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11 ... 16 ... 23  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach