Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 17 z 23 Previous  1 ... 10 ... 16, 17, 18 ... 23  Next

Go down

Pisanie 06.07.16 15:53  •  Ruiny fontanny - Page 17 Empty Re: Ruiny fontanny
- Nie wiem. Po prostu. Wygląd, charakter, przeczucie. - Przyjrzał się dziewczynie uważnie, uśmiechając się lekko. Tak, przywodziła na myśl kogoś więcej, niż zwykłego człowieka. Ale to było jawnie tylko przeczucie, a nie pewne przekonanie.
- Więc… odnośnie sprawy noclegu. Jak już wspomniałem, byłbym bardzo skory. Jak będzie panienka gotowa wyruszać, to tylko proszę dać znać, a zgarnę swoje rzeczy. - Po tych słowach wskazał na plecak. Z ironicznym wyrazem twarzy. Tak, naprawdę musiał spędzić parę godzin na pakowaniu swojego dobytku, bo przecież tak dużo ma i tyle potrzebuje. - O ile wolno zapytać, ile zajmie droga? - Zaczął przynajmniej próbować sobie wyobrazić mapę, korzystając bardziej z dróg które przebył. Ten pusty odcinek od M3 do Desperacji jest całkiem ładną dziurą w całym, ale można się przyzwyczaić.
Owszem, pośród wszystkich uczuć jakie mogły mu teraz towarzyszyć, była ta cicha nuta pożądania. Naturalny odruch, zwłaszcza, że czy tego chciał, czy nie, był człowiekiem, a co więcej, częścią tej brzydszej połowy gatunku. Jedno co było pewne, to wewnętrzny konflikt Miszy, z faktem tego, że dobra część - czyli ta, która była po prostu Miszą, musiała pacyfikować tą gorszą, bardziej prymitywną stronę. Nic z tym nie mógł zrobić, oprócz właśnie utrzymania samego siebie od czegokolwiek złego. A to mu akurat wychodziło… zacnie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.07.16 10:21  •  Ruiny fontanny - Page 17 Empty Re: Ruiny fontanny
I znowu się nie zrozumieli...
- Właściwie to miałam na myśli, że jeśli kiedyś będziesz kierował się w tamtą stronę i dojdziesz do mnie, to zapewnię ci schronienie. Póki co to co najmniej kilka dni marszem - powiedziała jakby trochę smutno, że musi go właśnie w tej chwili rozczarować. Mogłaby go zabrać, może nawet mogła by go ponieść, ale nie chciała ryzykować przypadkowym upadkiem. Z Zairem na ramieniu to mogła lecieć wszędzie - on był mały i lekki. Nawet gdyby była taka potrzeba, to poradziłaby sobie. Ale latanie z człowiekiem? I to taki dystans? Nie... To byłby na prawdę głupi pomysł. Niepotrzebne narażanie ludzkiego życia w ogóle nie wchodziło w grę.
Siedziała teraz zgaszona, zasmucona, mimo iż przed chwilą czuła wdzięczność i radość. Misza powiedział jej, że przypomina anioła. Nie to, żeby nim nie była, ani, żeby to była jakaś nowość, ale według ludzkiej definicji, to naprawdę był spory komplement. A jednak mimo to, nie mogła nic poradzić na to, że stąd do Edenu - a właściwie do jej ogrodu, był jeszcze spory kawałek drogi. Owszem - drogą powietrzną zawsze było szybciej, ale jednak pieszo...
Westchnęła i potrząsnęła głową chcąc pozbyć się tych smutnych myśli.
- Przepraszam, że wprowadziłam cię w błąd... - powiedziała, ponieważ gdyby tego nie zrobiła, czułaby się jeszcze gorzej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.07.16 12:35  •  Ruiny fontanny - Page 17 Empty Re: Ruiny fontanny
Na początku rozdziawił usta, gdy weszło w niego nieznaczne zaskoczenie. Nie do końca tym co powiedziała Ambriel, ale raczej faktem, że zdołał pójść zasadą “Słuchaj uchem a nie brzuchem”. Najwyraźniej umknęła mu bardzo kluczowa część rozmowy, co się zdarza mu stosunkowo często. Minusy wędrowania umysłem w chmurach, zdecydowanie są tym bardziej widoczne w takich sytuacjach. A jakim paradoksem jest określenie “Głowa w chmurach”, wypowiedziane przy aniele!
Drugim wyrazem twarzy była powaga, gdy klapnął na gruz obok, Układając palec wskazujący na długości policzka i zastanawiając się krótko nad wspomnieniami, gdzie starał się doszukać momentu, w którym mógł aż tak karygodnie wszystko przeinaczyć. Chociaż z drugiej strony można byłoby tu obwiniać Ambriel po części. Ale zasady którymi Misza się kieruje, mówią jasno - Wina może być po każdej stronie, ale to w twej intencji jest, by znaleźć swoją i ją poprawić.
A trzecim wyrazem, a raczej ogólnym wydarzeniem, był jego nagły wybuch śmiechu. Zaczął się zwijać, chichocząc niczym nastoletnia dziewczyna z liceum, na bieżąco ocierając kąciki oczu z pojawiających się łez, gdy poczerwieniał na twarzy, tracąc po paru chwilach dech. Trochę mu zajęło uspokojenie się, ale gdy tylko do tego doszło, zakaszlał głośno i z radosnym uśmiechem uniósł załzawione oczy na Moret.
- Żaden problem. Właśnie się zorientowałem, że stara znajoma miała rację, mówiąc, że powinienem zainwestować w leki, bo zaczyna mi już kompletnie życie uciekać. A tak na poważnie. Panienko Ambriel, przepraszam bardzo za pomyłkę. Nie chciałem panienki wprowadzać w złe samopoczucie. - Z ciepłym uśmiechem skłonił się lekko, znowu przecierając oczy z resztek łez.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.07.16 20:44  •  Ruiny fontanny - Page 17 Empty Re: Ruiny fontanny
Obserwowała go uważnie, jak zmieniała się jego twarz. Kiedy się zdziwił uśmiechnęła się do niego pocieszająco. Co innego mogła zrobić? Przecież nie mieszkała tuż za rogiem - może w ogóle powinna powiedzieć mu, że jej dom znajduje się w Edenie? W miejscu w którym ludzie czują się... dziwnie?
Potem spoważniał, co było zrozumiałe, ponieważ widać było ze myślał nad czymś intensywnie, mimo iż Moreta nie znalazła w ostatnich wydarzeniach nic, nad czym trzeba by się aż tak zastanowić. Wtedy spojrzała na Zaira i zachęciła stworzenie do tego, aby usiadło jej na ramieniu. Ten posłuchał propozycji, przysiadł na ramieniu i również wbił spojrzenie w Miszę jakby oczekiwał na coś, co miało się wydarzyć.
Wpatrywała się w niego jeszcze bardziej zagubionym spojrzeniem niż kiedykolwiek kiedy wybuchnął niepohamowanym śmiechem. Zamrugała kilka razy, kiedy w końcu zaczął się ogarniać i znowu się skłonił.
- Jesteś na coś chory? - zapytała kiedy wspomniał o lekarstwach i przyjrzała mu się uważniej. Nie wyglądał na chorą osobę, ale może coś gdzieś głęboko w nim siedziało?
- Jeśli potrzeba ci lekarstw to powiedz, może uda mi się coś zorganizować. Wszyscy mówią, że mam dobrą rękę do roślin... - dodała po chwili zaniepokojona. Swoją drogą - czemu on ciagle ją przeprasza? Przecież nie robi nic złego!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.07.16 21:03  •  Ruiny fontanny - Page 17 Empty Re: Ruiny fontanny
- Oczywiście, że tak! Jestem chory i to tak bardzo, że śmierć mi jest zapanbrat od dnia urodzenia! Dzień w dzień umieram i odżywam. Ze śmiercią gram w makao! Fajny z niego koleś, ale bardziej kościsty ode mnie, to wiesz. Jestem chory na tyle rzeczy! - Ze szczerozłotym uśmiechem wstał i wykonał piruet w miejscu, po czym rozstawił szeroko ręce i przyjrzał się Ambriel. - Jestem chory na życie! Stałem się niepoprawnym optymistą! Głowa w chmurach jest dla mnie dniem codziennym, a i brak mi skupienia, na tym co naprawdę ważne. - Zadziorny uśmiech pojawił się na jego twarzy gdy podszedł do anielicy i bez słowa wystawił prawą dłoń, jakoby oferując pomoc. - Jestem niepoprawnym człowiekiem, któremu przyszło zrozumieć, że jest nikim ważnym, a jednak tak ważnym. Spontanicznie odżywam i umieram, by stać się jutro kimś kim chcę, kogo nie zapomnę. Pozwoli panienka do tańca? - Uniósł jedną brew, nadal z tym zadziornym, nieznacznie rozbawionym uśmiechem.
- Bo jeżeli tak, przyjdzie panience zatańczyć z szaleńcem. Szaleńcem dla innych, gdy w duchu stałem się sobą. Bo jak inaczej nazwać człowieka, który chce być sobą, w świecie, gdzie za to umiera się co dzień? - Rozgadał się. Ale nagle po prostu poczuł, że potrzebuje być takim, a nie innym. Po prostu był teraz Fluffim. - Bo widzi panienka. Żyje się tylko raz, według tego, co historia opowiada. I trzeba ten żywot sięgnąć do pełna. A z miłą ochotą, mym lekarstwem na to drobne szaleństwo, którym żyje, uczynię ten drobny gest, jakim będzie nieporadny taniec. - Był wyższy od niej, a i tak, to, że był teraz skłoniony w nieznacznie gustowny sposób, sprawiało, że był z jej oczyma na jednym poziomie, nie wahając się wpatrywać w nie. A Ambriel co mogła ujrzeć? Oczy pełne szczęścia i radości, ze skrytym wiecznym i nieoderwanym smutkiem. A co mogła poczuć u niego? Wszystko, co opisywałoby szczęśliwego człowieka.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.07.16 21:14  •  Ruiny fontanny - Page 17 Empty Re: Ruiny fontanny
Kiedy wyciągnął do niej rękę, podała mu swoją. Tak. Wpatrywała się w jego oczy. Tak, zobaczyła dokładnie to co zobaczyć powinna. Radość. Właśnie w podobny sposób wygląda jej wybuch radości, kiedy zbyt długo się nią zajmuje. Nie przeszkadzało jej to, co teraz właśnie miało miejsce. Zairowi również, ponieważ ten zaskrzeczał radośnie i machnął kilka razy energicznie skrzydłami. Tak, jemu też się udzieliło. A Moreta? Również uśmiechała się do Miszy. Było to zdecydowanie lepsze nastawienie do życia, niż te, które widziała do tej pory. Owszem, było też niebezpieczne, ale wciąż było lepsze - nie przepraszał za wszystko. Po prostu był... Radosny.
Może i była to jego inna strona, na którą przełączył się tak nagle, ale komu w dzisiejszych czasach nie odbijało?
Tak samo spodobało jej się określenie "chory na życie"? Całkiem dobrze powiedziane...
- Życie jest lepsze, kiedy się śmiejesz. Wielu ludzi w ogóle nie docenia tego, że jeszcze tutaj są... - powiedziała ni z tego ni z owego, pozwalając się porwać - do czegokolwiek co miało nastąpić. Nawet gdyby się okazało, że nie jest to zbyt bezpieczne to nie przejmowała się tym. Zawsze przecież sobie poradzi prawda? A z drugiej strony ciągłe zakładanie, że wszyscy wokół chcą zrobić ci krzywdę stało się męczące.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.07.16 21:34  •  Ruiny fontanny - Page 17 Empty Re: Ruiny fontanny
- Życie jest lepsze, gdy się szczerze śmiejesz, azaliż nie ma nic bardziej okrutnego, niż śmiech, który na sobie wymuszamy, gdy serce każe płakać. - Słowa tak lekkie, a jednak tak prawdziwe. Gdy nie ma się sił nawet na uśmiech, wymuszenie go pozostawia głębokie rany na sercu. Najważniejszym jest by żyć i nie poddawać się. - Więc panienko Ambriel… - Przyciągnął ją delikatnie do siebie, układając dłoń na jej biodrze, a drugą nadal ujmując jej dłoń. - W tej chwili, wyobraźnia będzie mi podporą. Azaliż fontanna ta i całe miejsce znowu tętni życiem. Wszystko, co przeminęło, niech stanie się na tę parę chwil prawdą. - Zaczął prowadzić ją w delikatnym tańcu. Jakże prosty walc, a jednak jak wiele znaczenia posiada. - Więc zamknij swe oczy i skoro wiesz, jak to miejsce wyglądało kiedyś, niech takim się stanie teraz. A muzyką, niech będzie odległy śpiew ptaków, szum liści, cichy plusk wody, bo czas odbiera nam wszystko, ale historia zostaje w kamieniach, w ziemi, w duchu całego miejsca. - Kolejne kroki trwały, gdy nieznacznie przyspieszył tempo tańca. Dla niej, mogłoby to znaczyć tyle co nic, ale on w tej krótkiej chwili widział życie, śmierć, przyszłość i przeszłość. Był sentymentalny i bardzo wielbił symbolikę. Cechy dla wielu już martwe. Nie odrywał kontaktu wzrokowego, mimo, że w normalnej sytuacji by czuł się zawstydzony. Teraz był w nim Wilk i Misza. Było połączenie tego, kogo krył w sobie przed światem i tego, kogo ofiarował światu.
- A gdy cichy powiew muśnie twą skórę
Gdy żywot odległy przywróci nadzieję
Ujrzyj piękno odległe skryte dla innych
Usłysz pieśń, a cierpienie przeminie.

Słowa uleciały mu z ust, niczym woda w strumieniu leśnym. Po prostu popłynęły bez żadnego celu, ale i z celem wielkim. Wszystko, co było w jego głowie, sformował w tych czterech wersach.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.07.16 22:14  •  Ruiny fontanny - Page 17 Empty Re: Ruiny fontanny
Kiedy przyciągnął ją do siebie, Zair poderwał się do lotu podekscytowany i zaczął krążyć wokół nich popiskując radośnie swoją własną pieśń. Ona zaś oparła wolną rękę na jego ramieniu i wciąż uśmiechała się równie radośnie. Kiedy poradził jej zamknąć oczy - tak właśnie uczyniła. Nawet nie musiał o tym mówić, bo i tak pewnie by to zrobiła. Pozwoliła mu się prowadzić w tym tańcu, ba! Nawet zaczęła nucić melodię, która pasowała do kroków. I słuchała... ale nie tylko jego słów i swojej melodii. Słuchała swojej wyobraźni, która dyktowała jej dźwięki, te same, o których mówił. Szum wody, śpiew ptaków, kołyszące się liście na wietrze i Zair śpiewający nad ich głowami. I jakby tego było mało widziała to wszystko. Widziała pełnię wiosny w tym parku - pięknie kwitnące drzewa i krzewy, cudownie zieloną trawę, a nawet czuła zapach kwiatów, które ozdabiały okolice fontanny. Oczyma wyobraźni widziała wszystko co kiedyś kochała, widziała to tak, jakby była wśród tego. Pozwoliła ponieść się tym emocjom i całkiem nieświadomie zmaterializowała swoje skrzydła. Wszak skoro ma być pięknie, to tak właśnie powinno być. Nawet nie zdała sobie sprawy z tego, że w tym momencie Zair krzyknął coś ostrzegawczo, ale kiedy zauważył, że ta nic sobie z tego nie robił, jedyne co uczynił to zniżył lot na taką wysokość, że można go było spokojnie pochwycić. I on w każdej chwili mógł zareagować w odpowiedni dla siebie sposób. Obserwował swoją opiekunkę bardzo uważnie, ale ona... Ona nic sobie z tego nie robiła. Była teraz w zupełnie innym świecie, w innej epoce. Była teraz w miejscu w którym nie było ani Miszy, ani Zaira. I nic nie mogła na to poradzić...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.07.16 22:30  •  Ruiny fontanny - Page 17 Empty Re: Ruiny fontanny
Taniec trwał, gdy on przypatrywał się z czułym uśmiechem anielicy, o której JESZCZE nie wiedział. Oczy mu iskrzyły z radości i szaleństwa, gdy prowadził ten jakże uroczy taniec, poświęcony w tej chwili na to, by przeszłość stała się jaźnią, a jaźń porwała się w przeszłość. Oddał tej chwili swe serce, duszę, umysł. Tak, był dziwnym człowiekiem, bo potrafił ofiarować całego siebie zarówno osobie, jak i czemuś tak ulotnemu jak tej chwili.
- Bo czas przemija, ma dusza przeminie, wszystko w tym świecie ma przeminąć. Ale dzięki temu, co uczyniliśmy, ta chwila pozostanie ze mną do kresu momentu, w którym będę mógł rzec, że nadal jestem sobą. - A gdy ukończyły te słowa płynąć w przestrzeni, jego oczom ukazał się cud na ziemi, który inni mogliby nazwać chwilą trwogi i pożogi. Jednak nie on. Oczywiście, nuta strachu zagrała w jego sercu, ale o wiele bardziej poczuł po prostu… podziw? Fascynację? To było coś doprawdy pięknego. I nawet nie wiedział dlaczego, bardziej odruchowo, przerzucił prawą dłoń na jej biodro i bez większego zastanowienia uniósł ją nad siebie, ustawiając nogi w jak najstabilniejszej pozycji, napinając mięśnie ramion do granicy. Ale nie umiał inaczej zareagować na to. Z jakiegoś durnego powodu, jedyna myśl, jaka mu się objawiła w głowie, gdy ujrzał jej skrzydła, to właśnie to. Trochę komiczne, bo ten ruch winen inscenizować lot, a jaki sens ma uczynienie tego wobec anioła? Właśnie. Chwila. Czyli dobrze mu podpowiadało sumienie, że Ambriel jest o wiele zbyt… idealną osobą, by być kimś innym aniżeli aniołem. Ale czy go to odstraszało? Ohoho. Nie. Toć to spełnienie jego najbardziej abstrakcyjnych marzeń.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.07.16 22:47  •  Ruiny fontanny - Page 17 Empty Re: Ruiny fontanny
Ten nagły gest sprawił że otworzyła oczy wracając do obecnej rzeczywistości. Nie za bardzo wiedziała czemu miał służyć, ani czym był spowodowany. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę z tego, że jej piękne, wielkie skrzydła pojawiły się na jej plecach. Zapaliło jej się ostrzegawcze światełko i wpatrywała się w niego bardzo uważnie będąc gotowa każdej, nawet najmniej spodziewanej reakcji, która póki co jeszcze nie nastąpiła. Kiedy odstawił ją z powrotem na ziemię (bo odstawił, prawda?), Ambriel spojrzy mu prosto w oczy tak przenikającym spojrzeniem jakby chciała spojrzeć w jego duszę.
- Nie boisz się, prawda? - zapytała dla pewności. Oczywiście znała odpowiedź - reakcja była wystarczająco czytelna, mimo iż niekoniecznie zdawała sobie sprawę z tego, że właśnie pojawienie się jej skrzydeł ją wywołało. Cały czas myślała, że to była część jego radosnego tańca. Ale jednak wyraz jego twarzy powiedział jej wystarczająco wiele.
- Przepraszam, że do tej pory je ukrywałam, ale chyba sam rozumiesz dlaczego... - powiedziała ostrożnie nie będąc pewna czy chwila jest odpowiednia. Prawdopodobnie w tej jednej chwili wszystkie jego pytanie uzyskały odpowiedź. Teraz na pewno zrozumiał, skąd Moreta tyle wie o tym miejscu i o aniołach, zapewne dowiedział się gdzie znajduje się jej dom i jak daleko tam jest. I co najważniejsze, teraz na pewno wie, dlaczego pasowała mu do wizerunku anioła. Zaśmiała się mimowolnie. W myślach szybko powtórzyła sobie czego się o nim dowiedziała, tym samym zapewniając siebie, że jest to dobry chłopak, który zdecydowanie zasłużył na tę sytuacje. Zrozumiała wreszcie dlaczego "Fluffy".
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.07.16 12:33  •  Ruiny fontanny - Page 17 Empty Re: Ruiny fontanny
- Czego miałbym się bać? - Przekrzywił głowę, patrząc z nieskrywaną fascynacją na jej skrzydła. Chłonął ich urok garściami, nadal próbując jakkolwiek ukoić nieznaczny chaos w głowie który powstał, gdy kolejny myślotok zaczął mu się przelewać. - To nie ja powinienem się bać. To nie ja zostałem obdarzony czymś tak cudownym. I to ty masz na co dzień do czynienia z ludźmi, a Ci zdecydowanie kochają zazdrość, zawiść, strach i wiele więcej. - Zaśmiał się cicho pod nosem. - To brzmi prawie tak, jakbym nie należał do tego paskudnego gatunku. - Wyszczerzył zęby, powoli odsuwając się o krok od Ambriel, nie ze strachu, ale bardziej z faktu, że zakończył się taniec. Skłonił się nisko, jedną rękę zginając tak, by przyłożyć ją sobie do piersi. - Dziękuje bardzo panienko Ambriel. Wiele dla mnie znaczy cała ta sytuacja. - Uniósł się i podarował jej czuły uśmiech.
- Owszem. Rozumiem. Jak już powiedziałem. I nie przepraszaj panienko. Może nawet lepiej, że zwlekałaś, bo w naprawdę pięknym momencie się to okazało. A to zapewni mi, że całe życie ta chwila w pamięci mi utknie, bo ho-ho, wierz mi, tak łatwo ujrzenia anioła się nie zapomina. A przynajmniej ten pierwszy raz. - Przesunął dłonie na ramiona i delikatnie przetarł ramiona, wypuszczając głośno powietrze. Nie orientował się nadal, że nadal nie widzi w tym miejscu tej zrujnowanej fontanny, tylko to, co Ambriel opowiadała. Może dlatego, że był za bardzo zapatrzony na nią. Trochę creepy z jego strony, nie ma co. Ale jak można by go za to oskarżać? No proszę was. Chłopakowi oberwało się właśnie taką falą doznań! Chwile. On chciał zaproponować anielicy takie… wręcz śmieciowe żarcie?
Momentalnie chłopaka zlały rumieńce i aż padł na kolana. - Panienko Ambriel, tak bardzo przepraszam! Jakże ja mogłem zaoferować panience tak… słabe jedzenie? I jeszcze ten mierny taniec. - Zaczął się kajać, kompletnie zdruzgotany. Uderzyło go dopiero teraz, jakże nietaktownym z jego strony to wszystko było. Może właśnie po części spowodowane pojawieniem i zniknięciem Wilka.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 17 z 23 Previous  1 ... 10 ... 16, 17, 18 ... 23  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach