Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 12 z 52 Previous  1 ... 7 ... 11, 12, 13 ... 32 ... 52  Next

Go down

Pisanie 20.04.14 18:48  •  Bar - Page 12 Empty Re: Bar
- Chyba mnie nie zrozumiałaś. - Wzruszył ramionami. - Gdyby nie lisie cechy nie byłabyś "kitsune". Więc zgadłem.
To czy była duchem czy nie, nie miało dla niego znaczenia. Liczyło się to, od czego pochodzi nazwa, a jak przecież wszyscy doskonale wiemy, nazwy powstały po to, by lepiej było kojarzyć i zapamiętywać. Tak też nazywano przecież i duchy i inne stworzenia wykazujące cudze cechy. Najpierw człowiek poznał lisa, dopiero potem nazwał "lisem" ducha, który posiada cechy tegoż futrzaka. Zresztą... czy on się ze swoim wymordowanym jestestwem ukrywał? Nic bardziej mylnego. Zwłaszcza, że wiele wymordowanych można by z powodzeniem podciągnąć pod mityczne stworzenia, do których należała Kitsune. To właśnie te zwierzęce moce mimo ludzkiego wyglądu, nieśmiertelność i takie tam, sprawiały, że dla większości rodzime bożki wypadały albo słabo albo nie miały większych różnic. W dzisiejszych czasach nie ma to wielkiego znaczenia. Ot co.
Wrócił do stolika z butelką i usiadł tak, jak wcześniej. To jest z nogami wyciągniętymi na stole. Średnio go interesowało, czy pannom to przeszkadza. Nie były w pięknej restauracji M3, tylko w zapyziałej spelunie w Desperacji, gdzie na dodatek barman leżał martwy pod kontuarem i nikt się tym faktem nie przejmował. Zatem buty na stole to dużo mniejsze z gorszenie, a właściwie to pikuś.
- Nie twój interes co tu robimy. Ale jeśli chcesz wiedzieć dlaczego tutaj, to wyjrzyj przez okno. Może umknęło ci to stado szarańczy.
Wyciągnął jednego ze swoich papierosów, wsadził go do ust i odpalił od zapałki. Zaciągnął się mocno by wydobyć z siebie za chwilę szarawy dym papierosowy. Nalał też taniego burbonu do taniej szklanej szklanki. Wziął łyk trunku. Papieros to papieros, szklanka to szklanka. Na cholerę się rozczulać?
Spojrzał na Kitsune, gdy ta postanowiła poczęstować stworzonko trunkiem. Prychnął z rozbawieniem, o dziwo chyba pierwszy raz od początku tego spotkania.
- Chyba soku - mruknął pod nosem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.04.14 20:21  •  Bar - Page 12 Empty Re: Bar
Wzrok miodowych ślepi zlustrował uważnie twarz lisiej władczyni, kiedy ta przedstawiała jej sytuację, w jakiej się znalazła. Doskonałe zakończenie pięknego dnia, można by rzec. Załapała się na obiad i to jeszcze w charakterze najważniejszego gościa, jakim było danie główne. W takim centrum uwagi to się jeszcze nie znalazła, ale zamierzała to wykorzystać, jak tylko się dało. W końcu była to idealna okazja do popisania się wychowaniem na diecie cukierkowej. Być może od całej tej jej słodyczy zemdli ich, zanim jeszcze zdążą porządnie wgryźć się w jej skórę.
Tak, tak. To dość marne marzenia.
Do tego kobieta była dość blisko. Hitomi jedynie liczyła sekundy, w czasie których te barwne patrzałki wwiercały się w jej umysł, jak gdyby próbowały coś z niej wyciągnąć. Grupę krwi? Albo może od razu chciała podjąć się degustacji? A co, jak pożerała duszę? Dziewczynka przeciągnęła się rozkosznie, mogąc już zaznać względnego spokoju ze strony srebrzystowłosej damy. Miała tylko nadzieję, że potrwa on dostatecznie długo. Zaraz jednak szaroróżowa grzywka zafalowała, wpadając do koalich ślepi. Było to spowodowane nagłym pojawieniem się kotowatego młodzieńca, który najwyraźniej nadal nie był przekonany co do słuszności obecności Kitamury w tym miejscu.
"Nie twój interes co tu robimy."
Och, jakże nieuprzejmie... - zabrzęczało w jej główce. No przecież tylko spytała, więc dlaczego od razu musiał tak na nią syczeć? Być może to leżało w jego naturze... właściwie, nie przeszkadzało jej to. Ludzie z pazurem, bądź ci nieco nieokrzesani i niekulturalni, zawsze zdobywali u niej jako takie względy. Choć często ich zwyczajnie nie doceniała. Skrzywiła się potwornie na jego kolejne słowa, machinalnie odwracając się i spoglądając przez ramię w kierunku okna. Faktycznie, coś tam brzęczało, i to na pewno nie były wesołe biedronki.
- Zupełnie nie zwróciłam na nie uwagi... paskudztwo. - Syknęła, marszcząc nos w niezbyt atrakcyjnym wyrazie gniewu, który dało się dostrzec, gdyż już chwilę wcześniej odwróciła się z powrotem do towarzystwa, co z kolei było spowodowane pytaniem Kitsune. I już, już miała rozchylić usta w celu udzielenia odpowiedzi, kiedy...
"Chyba soku."
Wokół było trochę za cicho, żeby puścić to mimo uszu.
Znów się zmarszczyła, mierząc nieprzyjemnie mężczyznę. Pokręciła tylko głową w wyrazie dezaprobaty, po czym pozwoliła złagodnieć swojej masce, aż ta nie dotarła do szczerego uśmiechu.
- To, że wyglądam, na ile wyglądam, nie oznacza, że jestem małolatą. Po prostu czerpię z życia garściami. - Dla niej wszystko miało jakieś "po prostu", hm? Po chwili zwróciła się do lisicy i kiwnęła głową. - Jeśli mogę, to poprosiłabym jakoś pół szklaneczki. W końcu co za dużo, to niezdrowo~.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.04.14 21:11  •  Bar - Page 12 Empty Re: Bar
Drzwi otworzyły się. W pomieszczeniu na krótko rozległy się tłumione dotąd odgłosy dzikiego brzęczenia tysięcy skrzydeł drobnych stworzonek, których fala zalała całą okolicę. Do środka niespiesznie wtoczyła się smukła postać, całkowicie zasłonięta przez fałdy płaszcza i szalik owinięty dookoła głowy. Osobnik, mimo dotychczasowego braku pośpiechu, błyskawicznym ruchem zatrzasnął drzwi, zanim chmara owadów zdążyła wlać się za nim do środka.
Ramiona nowo przybyłego uniosły się w bezgłośnym westchnięciu. Wyplątał się z prowizorycznej kapturo-maski, która miała go ochronić przed ciałami żyjątek, które zaczęły go bombardować w drodze do domu. Spomiędzy fałd szalika wypadło kilka robaków. Trzy z nich błyskawicznie poderwały się do lotu i zaczęły krążyć pod sufitem pomieszczenia. Jeden owad nie zdążył, bo zginął pod podeszwą nithaniahowego buciora.
Owszem, szacunek dla dzieła bożego - ale wszystko w granicach zdrowego rozsądku.
Paskudztwo.
Rozejrzał się. Jasne ślepia zatrzymały się na trójce zebranej przy stole. Na moment zawiesił na nich spojrzenie, ze szczególnym zaintrygowaniem przyglądając się ogonom jednej z postaci, po czym bez słowa wrócił do oględzin. Przeszedł się w stronę baru, określając, ile trupów znajduje się w pomieszczeniu, po czym zajrzał za ladę, dodał jeszcze jednego do ogólnego podsumowania i westchnął cicho.
Eh, ci ludzie.
Skierował wzrok w stronę okien, potem na trójkę przy jednym ze stołów. Może to nie oni zorganizowali tę małą masakrę. Sądząc po zapachu trupy nie były specjalnie świeże. Jednakże - tak, czy inaczej, z dwojga złego...
Ponowny rzut okiem na chaos za szybami.
...lepiej zostać tutaj. Trójki Wymordowanych łatwiej uniknąć niż tysięcy małych paskudztw. Swoją drogą - skąd, u licha, tyle ich się tu wzięło? Ostatni raz widział tyle szarańczy tysiące lat temu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.04.14 21:34  •  Bar - Page 12 Empty Re: Bar
-Masy rację. Tylko, że moja moc nie polega na zmianę w lisa. A twoja raczej polega na zmianę w hienę.
Sprostowała szybko z zamiarem zakończenia tej dyskusji. Nie ważne było od czego pochodzi ogólna nazwa, tylko jak człowiek się przedstawia i czemu akurat tak. A to czy jest duchem, czy bożkiem jest mało ważne.
Przyglądała się przez chwilę raz dziewczynce, a innym razem mężczyźnie. Spodobał jej się ten oschły ton kierowany do dziewczyny. Tak, ironia, nienawiść i inne złe emocje ją napędzają. Sprawiają, że na jej plecach pojawiają się wspaniałe ciarki.
Jednak czegóż się dziwić, żyją w okrutnym świecie, gdzie każdy sam musi walczyć co dzień o wodę czy jedzenie.
Jednak my nie o tym tutaj. Pora wrócić myślami do starego, obdartego i brudnego baru, gdzie zwłoki barmana zaczynają powoli gnić za ławą, którą z sercem zawsze polerował godzinami.
Sytuacja stała się napięta. Ojojoj, ktoś tu chce się stawiać drapieżnikowi? Nie ładnie. Lisica otworzyła butelkę i nalała alkoholu do szklanki, wpierw swojej zalewając sobie do pełna, a później wypełniając stworzoną przez siebie szklanicę. Ją również wypełniła prawie po brzegi. Zakręciła butelkę odstawiając na stół i rozsiadła się wygodniej.
-Skoro "czerpiesz życie garściami" nie krępuj się i pij. Nic ci tu nie grozi jak się spijesz, w końcu jest tu tylko nasza 3.
W spokojnym głosie kobiety było coś niepokojącego, coś co sprawiło, że człowiek nie potrafi się rozluźnić. Siedzi w ciągłym napięciu i wręcz w strachu. Coś co silnie działało na psychikę tak delikatnych i niewinnych istotek jak owa mała dziewczynka.
Koniec fajki lisicy zgasł, po chwili kontur się rozmazał i w fajce pojawił się nowy, zapalony tytoń. Taka mała magiczna sztuczka lisa.
Jej uszy drgnęły, gdy nowa postać wtoczyła się do baru. Spojrzała na nowo przybyłego i wciągnęła powietrze głęboko. Nie był to wymordowany, na pewno nie. Nie czuć było zwierzęcia. Człowiek na pewno nie pojawił by się na tych terenach.
-Czyli anioł?
Powiedziała spokojnie odwracając się w stronę stołu i przyglądając się siedzącym przy nim Wymordowanym z niezmiennym ironicznym półuśmiechem.
Właściwie tylko myślała głośno, albo raczej wyliczała możliwości. Nie mówiła też na tyle cicho by nikt jej nie usłyszał, a kto ją usłyszał to inna i nic nie znacząca sprawa.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.04.14 21:57  •  Bar - Page 12 Empty Re: Bar
- Nie zauważyłaś? Hm? - Przez chwilę gapił się na dziewczynkę tak, jakby dopatrywał się czegoś w niej. Był to chwilowy przebłysk uwagi, choć dla kogoś zupełnie obcego mogło to też wyglądać jakby po prostu gapił się na nią bez wyrazu. Jednak ktoś bardziej spostrzegawczy dostrzeże, że było nieco inaczej. - A tego robala we włosach też nie zauważyłaś? - Zapytał wskazując dziewczynce na jej długie i bujne włosy, które wręcz idealnie nadawały się do stworzenia sieci na te małe paskudy.
Spojrzał na Kitsune, która postanowiła poczęstować to krnąbrne dziewczątko. Nie uczepił się bezpośrednio słów o czerpaniu życia garściami, choć cisnęło mu się na usta, że w takiej postaci to chyba tylko cukierki czerpała garściami. Ewentualnie pedofili. Teraz patrzył na Kitsune.
- Widać, że nie znasz się na dzieciach - powiedział. Zachował się otóż jakby zupełnie zignorował słowa dziewczynki o tym, że nie ma tyle lat na ile wygląda.- Jak będziesz spełniać ich zachcianki to się rozkapryszą.
Wtedy do baru ktoś wpadł. Czuły słuch nakazał natychmiastowe zwrócenie uwagi w stronę, skąd dochodził dźwięk zatrzaskiwanych drzwi. Czuły nos również zareagował, ot, instynktownie sprawdził kto się tam czai. Czuł pierze. Niemniej niedługo potem jego oczom ukazała się sylwetka smukłego faceta. Cóż za chucherko. Przy nim Hyena mógł wyglądać jak Goliat, gdyż wymordowany miał aż 2 metry wzrostu i był bardzo dobrze zbudowany. Kształt jego ciała wyraźnie wskazywał, że wbrew pozorom nie próżnuje. Jednak czymże jest siła fizyczna, jeśli to stworzenie na prawdę było aniołem?
- Wlazł i przyciągnął to cholerstwo - warknął gardłowo na widok dwóch, nieubitych owadów. Teraz będą mu tutaj bzyczeć.
Za chwilę jednak spojrzał na dziewczynkę, a potem na Kitsune.
- Zamawiam kończyny - wypalił nagle. Czy nagle zgłodniał? Niekoniecznie, jednak wiadomo jak to instynkt. Czasem po prostu kazał zjeść to, co było pod nosem. Instynkt, który mówi "weź to zjedz, bo przez tygodnie możesz nie zeżreć nic". Nic to, na razie panował nad instynktami. Oczywiście zerknął też kątem oka w stronę ciała barmana, jednak prychnął zaraz. Aż takim padlinożercą nie jest.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.04.14 23:42  •  Bar - Page 12 Empty Re: Bar
Skrzywiła się na pytanie co do robaka, rzekomo znajdującego się w jej włosach, wydając z siebie odruchowy dźwięk, mający przypominać coś w rodzaju "bleee". Tuż po tym natychmiast spojrzała na jeden i drugi z warkoczy, a później zgrabnym ruchem dłoni przeczesała też włosy u nasady głowy. Jeśli sądził, że zacznie piszczeć i panikować - przeliczył się. Było to dla niej jedynie obrzydliwe doświadczenie, szczególnie, że była już przyzwyczajona do tego typu istotek, a i nie miała nigdy w zamiarze ubolewania nad ich istnieniem, z naciskiem na panikę podczas ich obecności w jej pobliżu. Zwyczajnie nie należała do dziewcząt, które uciekały w kąt na widok drobnego pajączka albo konika polnego.
- Tak, ale... - podjęła, zaraz zaciskając usta w wąską linijkę. Już chciała zacząć się wykręcać chorobami i innymi takimi, kiedy wybawiły ją słowa mężczyzny. Iglasty bór zesłał jej go w tym momencie z samego środeczka otchłani, bo jego wypowiedź, choć totalnie chamska i złośliwa, była w tym momencie, niczym dar z nieba. Pokiwała prędko głową, jakby na znak całkowitego poparcia względem jego opinii. - Właśnie, właśnie! Zresztą... nie przepadam aż tak za alkoholem. Dlatego nie pijam go w większych ilościach. - Dorzuciła jeszcze, uśmiechając się nieco nerwowo. Trochę przeraziła ją cała ta sytuacja, toteż próbowała się z tego wykaraskać, jak tylko umiała. Nie, żeby bała się ich aż do tego stopnia. Bardziej przerażała ją wizja bycia upitym w trzy dupy i odwalaniu nie wiadomo, jakiej maniany.
W każdym bądź razie, na dźwięk otwieranych drzwi, jedno z puchatych uszu przylgnęło do czaszki, z kolei drugie bacznie nasłuchiwało kroków mężczyzny, który miał się zaraz pojawić w pobliżu. Również coś brzęczącego dało się jej we znaki. Mimo wszystko nadal ani śmiała odwrócić wzroku, jak gdyby czuwała przy osobie lisiej damy. Może i kobieta także skupiała się teraz na nowo przybyłym, jednakże różowowłosa nie chciała tracić czujności. Upiła łyk trunku, a dopiero wtedy odwróciła się twarzą ku Aniołowi, dokładnie w chwili, w której kotowaty (hienowaty, bueh) dorzucił swoje trzy grosze do wywodów kobieciny.
- Nie jestem pewna, czy to aby na pewno opłacalne... - odparła cichutko, zerkając na Żmija kątem oka. Wydawało się, że zaraz zacznie bronić Anioła i najeżdżać na pseudo-kanibalizm. Jednak w tym momencie mogłaby zadziwić wszystkich - ...przecież nie jest zbytnio tłusty, ani nic.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.04.14 0:16  •  Bar - Page 12 Empty Re: Bar
Splótł palce dłoni, cały czas uważnie im się przyglądając.
Anioł, anioł.
Kto by pomyślał, że ci Wymordowani okażą się tacy błyskotliwi? Z tymi tutaj widać nie jest jeszcze tak źle.
- Zamawiam kończyny.
Jednak się przeliczył.
Spojrzał na mężczyznę z lekkim zawodem, po czym przeniósł wzrok na dziewczynkę. O ile można było uznać, że ta istotka rzeczywiście ma tyle lat, na ile wygląda. To by było raczej ewenementem.
Próbował kulturalnie, jak do ludzi. Jak zawsze. I jak zazwyczaj - nie wyszło.
Przed drugim milenium po prostu uważał ludzi za - ni mniej ni więcej - zwierzęta. Powstanie rasy Wymordowanych zmieniło nieco jego poglądy i nauczyło doceniać dotychczasowych 'władców ziemi'. Co nie zmieniało faktu, że zdziczeli mieszkańcy Desperacji byli jedynie odłamem tego samego gatunku.
- Wszyscy tacy sami - westchnął, w pamięci cofając się do momentu wyjścia z domu i próbując sobie przypomnieć, czy brał zapasową amunicję. Nie planował tego przystanku. Kto by pomyślał, że małe pseudo-koniki-polne zmuszą go do awaryjnego lądowania. W kupie siła, jak to mawiają.
Zważywszy na niezbyt sprzyjającą sytuację i niewielką przewagę liczebną potencjalnego wroga, zniwelował wyraz wyższości na swojej twarzy. Po co niepotrzebnie drażnić małych homo sapiens? I tak potrafią się nakręcić bez niczyjej pomocy.
- Mogę jeszcze być nosicielem - zauważył, zwracając się głównie do dziewięcioogoniastej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.04.14 11:55  •  Bar - Page 12 Empty Re: Bar
Słysząc słowa Hieny od razu odpowiedziała mu. Nie obchodziło jej, że rozpieszcza dzieci, demoralizuje młodzież czy doprowadza do śmierci dorosłych. To wszystko było nic, ważne były dla niej tylko jej własne humorki i zachcianki. Nic więcej.
-Rozpieszczone, krnąbrne, głupie. Jak to dzieci, jednak ta malutka nie uważa się za dziecko, które jest. Więc niech udowodni.
Powiedziała swoje i zignorowała słowa koali. Za to kończąc swoją wypowiedź pogłaskała malutką po główce.
Słysząc miłe powitanie obcego przez hienę uśmiechnęła się.
-Ty też pewnie jak się tu pojawiłeś wpuściłeś parę stworzonek więc nie unoś się tak.
Słysząc ich dalszą rozmowę parsknęła śmiechem i wstała od stołu.
-A jak! Nawet koala ma więcej mózgu od ciebie panoczku. A jak mowa o koali to może tą małą na deser przegryziesz? A już! Nie krępuj się, wszak wy od zwierząt się nie różnicie, marne stworzenia.
Mówiła roześmianym tonem biorąc szklankę ze stołu i obracając ją w dłoni. Zrobiła krótką przerwę dopijając jej zawartość i ruszyła w stronę baru.
-Alkohol jak ludzie tak szybko znikają.
Jeszcze zwróciła uwagę na wypowiedź aniołka. Nosiciel? Niech sobie nie kpi, to by nie było możliwe i wszyscy to wiedzieli.
-Nie, nie możesz być nosicielem. Nosiciele śmierdzą bardziej niż ludzie.
Mówiła odwrócona do zebranych idąc do baru. Przeskoczyła przez ladę i zaczęła grzebać po pułkach. Znalazła sake, tanią i złej jakości, ale sake to sake i nie można na nią narzekać, choćby nie wiem co się działo.
-Ptaszku siądziesz, czy się boisz?
Zapytała z uśmiechem siadając z powrotem przy stole i napełniając szklankę resztą whisky z butelki.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.04.14 13:24  •  Bar - Page 12 Empty Re: Bar
- Dzieci nie są głupie, tylko bezradne - rzucił ostrzejszym tonem nie znoszącym sprzeciwu. Patrzył wówczas na kobietę nieco z góry, wdychając i wydychając powietrze przy cichym warkocie gardłowym. Zawsze był ciekaw, co by było gdyby ludziom zabrać wszystkie dzieci i odebrać możliwość rozmnażania się na dwa lata. Rzecz jasna takiej, zapewne bezpłodnej, istoty jak Kitsune by to nie obeszło. Choć z drugiej strony, zapewne gdyby ludzkość wymarła, nie byłoby przynajmniej połowy z jej zachcianek.
Zaczął się nagle śmiać w hienowaty sposób, oj tak. Słowa Kitsune cholernie go rozbawiły. Sądził, że kto jak kto, ale ona zrozumie, skoro sama podobną grę prowadziła wokół koali. Niemniej dała się we własnej grze pogubić.
- Jaśnie oświecona bogini, sądziłem, że podłapiesz. Żałość normalnie. Za dużo chyba wymagam od otoczenia. Teraz zastanawiam się, kto ma mniej mózgu niż koala - prychnął pod nosem. Nie trzeba było być wielkim filozofem, by zauważyć, że zarówno słowa o dzieciach jak i o kończynach nie były w stu procentach na poważnie. Można było gołym okiem dostrzec, że Hyena odnosi się z ogromnym dystansem. Ci jednak nie zamierzali tego zauważać.
- A tak poza tym, to o kończynach było o małej - wskazał na dziewczynkę. - A temu jak coś nie pasuje, to powinien się wynosić. Wie gdzie trafił, pańskie oczy nie muszą tego wszystkiego oglądać.
Przy czym znów zwrócił swe oczy ku lisicy.
- Znów się mylisz. Są na tym świecie osoby przezorne, które nie stoją i nie czekają, aż chmara wedrze się pod ubranie, tylko od razu się chowają gdy zobaczą chmurę, która w magiczny sposób brzęczy i składa się z tysięcy żyjątek. - Oznajmił tonem, który wrócił do wcześniejszej niepogody. Wyglądało na to, że trafił na towarzystwo pozbawione dystansu, lub zadzierające za wysoko nosy, by czytać między wierszami i rozluźnić się. - Czyż nie mówi się, że strzeżonego Pan Bóg strzeże?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.04.14 13:53  •  Bar - Page 12 Empty Re: Bar
Chyba nie mogła mieć nic do powiedzenia na swój temat, tak samo, jak i na ten dotyczący dzieci. Czyli w sumie jej też. Dziwnie było tak nagle nie móc pojąć żadnego z ich słów, przekazów... czegokolwiek. Jakby zupełnie nie rozumiała, o kogo wreszcie chodzi, jaki ten ktoś jest i czy te ich odmienne poglądy są odmienne, bo już takie były, czy po prostu chcą się posprzeczać. Zadrżała jednak lekko, czując dłoń kobiety na swojej głowie, jak gdyby miał na nią zaraz spaść ciężki fortepian, powoli rozchylając usta w zamiarze wyrażenia swojej opinii.
- Um... ja sądzę, że dzieci po prostu chcą się pobawić i brać, ile się da... to nie oznaka głupoty, proszę Pani... - urwała na momencik, zaciskając usta w wąską linię. Nie powinna się sprzeciwiać lisicy, przede wszystkim dlatego, że, z całej trójki jej towarzystwa, to ona mogła wyrządzić jej największą krzywdę i to ona budziła największy respekt. Może i Hyena wyglądał na tego chłodnego, niezrównoważonego mężczyznę, ale tacy zwykle nie okazywali się aż tacy straszni i jakoś dawało się z nimi dogadać. Mimo wszystko kontynuowała - ...one zwyczajnie widzą, jak zabiegani są dorośli i jak wiele problemów mają. Robią, co się da, byle uciec od tego smutnego świata. Ale mimo wszystko wiedzą, że nie da się tego uniknąć. Że... że i tak w końcu sami będą musieli wychować własne dzieci i stawiać czoła tym samym problemom, co ich rodzice. To naturalna kolej rzeczy.
No proszę, ale się nagle inteligentna zrobiła ta nasza koala. Tuż przed tym, jak została perfidnie obrażona przez lisią damę. "Nawet"? Westchnęła cichutko, ale mimo wszystko puściła to pomimo posiadania parki zdrowych uszu. Nie potrzebowała kolejnej badziewnej wymiany zdań, z której i tak nikt poza srebrnowłosą nie mógłby wyjść zwycięzko. Oczywiście, hienowaty także nie był święty, jednakże jego wypowiedź potraktowała jak ciętą ripostę i zagrania własną bronią Kitsune. Zresztą, doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że nie można brać sobie do serca wszystkiego, co powiedział ten mężczyzna. Humor hien, czy coś.
"A tak poza tym, to o kończynach było do małej."
Odruchowo obciągnęła materiał spódniczki niżej i ściągnęła brwi w błagalnym wyrazie. Co jak co, ale raczej nie chciała jeszcze być pożerana. Zresztą, była wręcz niekoszerna!
Do tego jakoś nie uśmiechało się jej takie traktowanie względem skrzydlaka. To, że był nieco inny i niewinny nie znaczyło, że trzeba było przyjmować go w tak niecodzienny, może nawet i bezczelny sposób. Co z tego, że nie obrażali go jakoś dosłownie? W jej mniemaniu sam ton głosu lisicy i Żmija był jakiś... nieodpowiedni. Tak więc prędkość, z jaką podniosła się z krzesła i podbiegła do Nithaniah'a, była nie do opisania. Jedno z uszu zafurkotało, już któryś raz tego dnia, a drobna rączka wystrzeliła w kierunku Szaraka, gdy na twarzy różowowłosej zagościł uśmiech.
- Nie miej im za złe, proszę. - Rzuciła lekko, ukazując białe ząbki w tym sympatycznym wyrazie. - Pewnie nie chcieli być niemili~. A skoro jesteśmy tu wszyscy i tak czekamy, to... to poczekajmy razem, hm? Nie zjedzą Cię~!
...chyba.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.04.14 18:12  •  Bar - Page 12 Empty Re: Bar
Ptaszku?
Rzucił w stronę kobiety krótkie, trochę zbyt ostre spojrzenie.
Nie pozwalaj sobie.
Wyprostował się i wpatrzył w pozostałą trójkę wzrokiem, który subtelnie dawał do zrozumienia, że nie będzie się zniżać to takiego poziomu, by siadać z nimi do szklanki.
Owszem, zawsze brakowało mu dystansu i cierpliwości do wszystkiego, co ziemskie. Skoro przez setki lat mu się nie udało, to chyba już nie przywyknie do tego miejsca. Ani tym bardziej jego mieszkańców.
Powstrzymał grymas zniesmaczenia, słysząc chichot czerwonowłosego.
Anioł to nie zawód - to styl życia.
Do niczego z taką robotą.
Wewnętrzny monolog przerwała szarża jasnowłosej dziewczynki. Przez moment zastanawiał się, czy aby na pewno mała zdąży wyhamować.
Spojrzał z konsternacją na wyciągniętą w jego stronę rączkę, nie będąc pewnym, co zrobić. W końcu nie zrobił nic, tylko zmienił wyraz twarzy na nieco bardziej przyjazny.
Już, już - wszyscy wiedzą, że jesteś wspaniały. Skończmy to. Zejdźmy na ziemię.
- Przypuszczam, że jestem... Jesteśmy na siebie chwilowo skazani, tak czy inaczej, więc musimy poczekać razem - wzruszył ramionami.
- Nie róbmy z fałszywej uprzejmości obowiązku - dorzucił po chwili, przypatrując się uśmiechowi dziewczynki. Chyba dziewczynki. Równie dobrze mogła mieć kilkaset lat. Co za potworny świat - niczego nie można być pewnym.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Bar - Page 12 Empty Re: Bar
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 12 z 52 Previous  1 ... 7 ... 11, 12, 13 ... 32 ... 52  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach