Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 5 z 18 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 11 ... 18  Next

Go down

Pisanie 30.11.14 16:57  •  BAR  - Page 5 Empty Re: BAR
......Stał w miejscu, cierpliwie znosząc wszystkie te spojrzenia czarnowłosego. Sam Christopher miał taki... bardzo „szczery” wyraz twarzy. Minimalne uniesienie kącików warg ku górze świadczyło o swoistego rodzaju rozbawieniu, jakby wiedział, o czym myśli drugi mężczyzna. Cóż, w rzeczywistości mógł się tylko tego i owego domyślać, ale jak na razie nieznajomy po prostu nie krył się z niechęcią wobec niego, co również ułatwiało nieco sprawę. Chociaż, jak wiadomo, równie dobrze mógł grać. No ale gdyby Wymordowany o każdej napotkanej osobie tak myślał, to już najpewniej dawno zdążyłby całkowicie oszaleć. A to do pełni szczęścia nie było mu potrzebne.
”Zastanawiam się, pięknisiu.”
Przewrócił oczami i przegryzł z namysłem dolną wargę, postanawiając nie komentować tych słów. Jego myśli odruchowo podryfowały w kierunku potencjalnej ceny, jeśli ten przyjmie zlecenie. Jedno było pewne; ochrzczony kpiącym pseudonimem „Skoczek” mężczyzna na pewno nie był w stanie zrobić wszystkiego, byleby dostać tą nieszczęsną paczkę. Miał swoje zasady, których nie zamierzał łamać dla swoich projektów, których wykonanie i tak jest mało prawdopodobnie (ale hej, nadzieja ponoć umiera ostatnia).
"Przedstaw mi zlecenie konkretnie..."
Christopher zamrugał oczami i ponownie skupił się na Wymordowanym, zabawnie wyginając usta. Cóż, konkretnie... a więc powinno też być krótko, a tego raczej ciężko po nim oczekiwać. No, ale jak mus, to mus.
- Omega 86 to po prostu nazwa paczki, ale nie jest ci potrzebne wiedzieć, skąd wziął się na to pomysł - zaczął, stukając palcami lewej dłoni o udo, jednocześnie prostując delikatnie ramiona - zawiera po prostu materiały. A dokładniej sporo różnorakich, w stosunkowo małych ilościach, materiałów, które dla większości nie mają większego znaczenia.
Śrubki, metalowe blaszki, pierścienie, drobne łączniki... wszystko dość małe, w niewielkich ilościach i dla niektórych bez większego znaczenia... ale nie dla niego. On miał swój (co z tego, że nieco niejasny) plan i tego zamierzał się trzymać.
- Paczka jest tylko i wyłącznie na mój własny użytek - DOGS wyśmiałoby go najprawdopodobniej za jego projekty.
Zamilkł. Rzecz jasna, na moment, by po dosłownej chwili zastanowienia ponownie otworzyć usta.
- Coś taki uprzedzony? - genialne pytanie; kto nie był uprzedzony do tej organizacji?

// Wybacz, że tak długo
                                         
Skoczek
Pudel     Opętany
Skoczek
Pudel     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Christopher Alexander Black (godność przybrana z powodu amnezji!)


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.11.14 18:12  •  BAR  - Page 5 Empty Re: BAR
- Coś taki uprzedzony?
Wolno obrócił głowę w stronę mężczyzny i uśmiechnął się krzywo, powstrzymując się od opowiadania historii życia.
Jeszcze raz zerknął na żółty materiał.
Oderwał wzrok od wymordowanego i zajął się przeszukiwaniem pudełka z narzędziami i bibelotami.
- Zlecenia dla osób prywatnych są mniej kłopotliwe, niż te dla organizacji - mruknął w końcu, uważnie oglądając powykręcaną tubkę.
"Klej do gumy i plastiku"
Zacisnął wargi i lekko kiwną głową.
Powinno styknąć. O ile coś zostało.
Przez moment się nie odzywał.
Z jednej strony - budował sztuczne napięcie. Z drugiej - starał się skleić membranę jak najporządniej, żeby za chwilę znowu nie musieć jej naprawiać.
Najlepiej byłoby ją wymienić. Ale desperacja nie pozwala na takie luksusowe rozwiązania.
Zawołał Grubego. Barman znowu zmaterializował się za barem. Nie wiadomo kiedy.
Zamienili ze sobą dwa zdania, po czym buldog podsunął mu pod nos kartkę z opisem odpowiedniego zlecenia.
Uraczył tekst krótkim spojrzeniem i oddał Grubemu świstek papieru.
- Pięćdziesiąt procent.
Barman roześmiał się paskudnym, ale całkowicie szczerym śmiechem.
- Najwyżej dwadzieścia.
- Czterdzieści.
- Nie żartuj sobie.
- Jeśli po nią nie pójdę, też nie dostaniesz zapłaty.
- Trzydzieści, młody.
- Czterdzieści, Gruby. Albo sam przebiegniesz się do M-3.
- Nie bądź bezczelny, szczeniaku. Ja mam z czego żyć.
- Ale zawsze możesz powiększyć swój majątek.
- Trzydzieści pięć.
- Plus miesiąc darmowego jedzenia.
- Wyglądam ci jak jakaś pieprzona działalność charytatywna? Tydzień.
- Dwa.
- Półtora.
- Dwa tygodnie i trzydzieści procent, plus jakieś przyzwoite ubrania. Żebym wtopił się w tłum.
- Dobra.
- Dobra.
Przypieczętowali umowę krótkim uściskiem dłoni.
Tak. Oficjalnie to Gruby był realizatorem zamówienia. Al tylko czymś w rodzaju kuriera.
Nawet w desperacji szerzyła się biurokratka.
Przeklęte niech będzie życie podwykonawcy.
- Panie alfabeciarz, zapłata przy odbiorze. Na dniach paczka będzie do wzięcia. - Gruby uśmiechnął się paskudnie do kolorowego, po czym wrócił do polerowania kufli.
Al sprawdził, czy klej już chwycił. Zaczął składać radio do kupy.
Tak. Na dniach.
O ile nikt go nie przydybie.
Złożył głośnik i spojrzał na kolorowowłosego, odrobinę - minimalnie - mniej pretensjonalnie.
- Wszystko pasuje, panie alfabeciarz?
Gruby i jego lekceważące podejście do poprawności językowej.
To bezcenne słowotwórstwo.  
Król łaciny podwórkowej.
Cesarz elokwencji.



// spoko


Ostatnio zmieniony przez Al dnia 11.12.14 10:32, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.12.14 21:44  •  BAR  - Page 5 Empty Re: BAR
......Cóż, lepszy już krzywy uśmiech, niźli krzywe spojrzenie, a przynajmniej do takiego wniosku doszedł swego czasu blondyn. Powstrzymał się od długiego, pewnie i tak niezrozumiałego komentarza, gdy usłyszał wypowiedź Ala i po prostu w ramach odpowiedzi uniósł delikatnie lewą brew do góry.
Czekał. Czekał... i dalej czekał. Generalnie, był dość cierpliwym człowiekiem. Tak teoretycznie. Gdyż niestety w praktyce różnie to bywało, jednak znajdując się na nieznanym sobie gruncie wolał powstrzymać się od zbyt szybkiego warczenia i marudzenia. Widząc barmana pochylił lekko głowę do przodu, łypiąc na niego nieodgadnionym wzrokiem, po raz pierwszy od dawna mając dosłownie pokerową twarz. Cenę pewnie pozna dopiero przy odbiorze, co oznaczało, że musiał przygotować się na targowanie. Znając życie, pojawi się przy tym drobne zagrożenie wywołała konfliktu, ale cóż... nie miał zamiaru dać się oskubać do cna, tym bardziej, że Desperacja nadmiarem „dóbr pożądanych” nie grzeszyła. Ech, czemu nic nie mogło być proste, łatwe i przyjemne?
- Powstrzymam się komentowania przydomku „alfabeciarz” - skrzywił się, jakby niepoprawność językowa poruszyła w nim jakąś marudną nutę – a co do tego, czy mi pasuje... cóż, sprawdzi się przy odbiorze, nieprawdaż? Nic się nie pali, więc mogę poczekać na tą nieszczęsną przesyłkę.
Odgarnął z czoła parę niesfornych, pofarbowanych, aktualnie nieco przydługich kosmyków włosów i łypnął ślepiami na Nosiciela, po czym przeniósł spojrzenie na radio, marszcząc w zastanowieniu brwi, jakby nagle coś wpadło mu do głowy. Niemalże lampka zabłysła mu nad głową i siłą woli powstrzymał się od nagłego wybiegnięcia z baru w celu zapisania kolejnego pomysłu. Mimo wszystko ekscytacja i tak iskrzyła gdzieś w głębi jego oczu.
- Naprawdę przyjmujesz wszystkie zlecenia, prawda? - wypalił nagle, najwyraźniej nie chcąc wyjść na nieuprzejmego – znaczy, uściślając, prawie wszystkie. Raczej nikt nie jest w stanie przyjąć wszystkich możliwych zadań, gdyż wykracza to poza jakiekolwiek możliwości. Chociaż teoretycznie biorąc pod uwagę wiek niektórych Wymordowanych, na pewno ograniczenia stają się coraz mniejsze.
Katarynka? A skąd. Na niego nie ma już określenia.
                                         
Skoczek
Pudel     Opętany
Skoczek
Pudel     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Christopher Alexander Black (godność przybrana z powodu amnezji!)


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.12.14 22:32  •  BAR  - Page 5 Empty Re: BAR
- Naprawdę przyjmujesz wszystkie zlecenia, prawda?
Krzywe spojrzenie.
Wrócił do skręcania obudowy, przysłuchując się kolorowemu z coraz większym zniecierpliwieniem. Koniec końców - udało mu się nie utonąć w potoku wypowiedzi.
Nagle zapadła cisza.
Kiedy Al zarejestrował, że tamten skończył, zgarnął do ręki ostatnią śrubkę i spojrzał na mężczyznę.
Przez chwilę wpatrywał się w niego, jakby na coś czekał.
Nie był pewien, czy był to wstęp do jakichś konkretów, czy tamten tak tylko gada, jak gada się do psa, który akurat obok ciebie usiadł. Niby nic nie rozumie i wcale go nie obchodzi, co taki dwunóg jak ty ma do powiedzenia, ale zawsze masz wrażenie, że ktoś jednak cię słucha.
Wzdrygnął się.
Coś smyrnęło go po nodze.
Fafik w końcu zdecydował się powstać z martwych i wyswobodzić się z objęć Morfeusza.
Iku wygrzebał się z plecaka czarnowłosego, bezceremonialnie wbił dziób w jego buta, potem w stołek i jak papuga wdrapał się na górę. Używanie skrzydeł najwyraźniej było poniżej jego godności.
Zwierzak skoczył na kolana Ala, a potem na bar.
Gruby od razu wychwycił niepożądany obiekt i mruknął coś z niezadowoleniem.
Al też coś burknął.
Fafik zafuczał.
Koniec końców nikomu nie chciało się nic z tym robić, więc Iku bezceremonialnie rozwalił się obok radia i zaczął skanować otoczenie rozespanymi ślepiami.
Packard wrócił pretensjonalnym spojrzeniem do psa.
- Chcesz czegoś? - mruknął, ze zniecierpliwieniem obracając śrubokręt między palcami.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.12.14 22:30  •  BAR  - Page 5 Empty Re: BAR
......Powstrzymał swoją chęć do przewrócenia oczami. Nie wypadało w jego wieku zachowywać się jak zbuntowany, naburmuszony, emocjonalny nastolatek, nawet jeśli wygląd na  to wskazywał. Akceptował krzywe spojrzenia. Akceptował to, że nieznajomy najwyraźniej nie miał ochoty z nim rozmawiać. Jednak jego raczej ciężko zrazić ~ taki typ.
Poza tym, ze znacznie większym zainteresowaniem przyglądał się przebudzonemu nagle Fafikowi, zastanawiając się, czy ten wyczuwa jego drugą, siedzącą głęboko w nim naturę skrzydlatego stworzenia. Odruchowo wyciągnął dłoń do przodu, jakby chciałby przegładzić mu skrzydła, jednak zatrzymał się w połowie ruchu. Nie wypadało. Nie jego zwierzę i ów zwierzę równie dobrze mogło akceptować tylko i wyłącznie swojego właściciela. Nie zmieniało to jednak faktu, że przyglądał się ptakowi z niezwykłą uwagą, zwracając uwagę na każdy szczegół jego wyglądu.
- Nie. A przynajmniej nie w tym momencie. Chociaż w sumie, miło by było, gdybyś sprecyzował termin "kilka dni" - rzucił z namysłem - żebym nie przychodził tu bez większego celu dzień w dzień.
Coś, a właściwie cokolwiek wypadało powiedzieć, by nie wyjść na kompletnego durnia. Chociaż, skoro był już uważany za katarynkę, czupiradło, mysz i tak dalej, to jedno kolejne określenie w tą czy ową stronę nie zrobi mu raczej większej różnicy.
- To Ikurua? - spytał się mimowolnie, ponownie zerkając na podopiecznego Nosiciela.
Skoro już zaczął mówić ~ poniekąd wypadało ową "rozmowę" podtrzymać.

// Yhh... zapomniałam,by w wordzie sprawdzić długość o.o
                                         
Skoczek
Pudel     Opętany
Skoczek
Pudel     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Christopher Alexander Black (godność przybrana z powodu amnezji!)


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.12.14 0:03  •  BAR  - Page 5 Empty Re: BAR
Fafik wpatrzył się w wyciągniętą dłoń, jakby miał zamiar ją zamordować. Na szczęście kolorowy nie zdążył naruszyć jego przestrzeni osobistej.
A mógł zabić.
Al wyglądał na zawiedzionego.
-...Chociaż w sumie, miło by było, gdybyś sprecyzował termin "kilka dni", żebym nie przychodził tu bez większego celu dzień w dzień.
...
No cóż, jeśli uda mu się złapać najbliższą taksówkę i jeśli na światłach nie będzie korków, to może...
Mentalnie pacnął się w czoło z dużą dozą ironii.
Jak mógł zapomnieć - przecież tutaj nie ma żadnych świateł. Ani taksówek. Ani niczego. Za to jest sporo gruzu.
Zdusił sarkazm.
Zastanowił się chwilę.
Gruby powinien załatwić 'kamuflaż' najpóźniej do jutra. Więc jutro przed południem wyruszy. Czyli pojutrze po południu będzie na miejscu. Prześlizgnie się przez mur. Odbierze paczkę. To parę godzin. Nocą się wymknie. I plus jeden-dwa dni. O ile nic po drodze go nie zeżre.
- Pięć dni maks, licząc od jutra - wykalkulował.
'Płatne z góry', chciałoby się dodać.
Ale nie można dodać, bo jest się tylko chłopaczkiem na posyłki.
- Chyba, że będą problemy przez te... 'zamieszki'.
Czy cokolwiek.
Fafik zaczął pokładać się na radiu. Al dziubnął go lekko śrubokrętem, żeby się odsunął, na co ikurua odpowiedział świętym oburzeniem, warknięciem i w końcu ugryzieniem - najpierw śrubokrętu, a potem palca protezy, kiedy Packard próbował go oderwać od krzyżaka.
- To ikurua?
- To pogwałcenie praw natury - mruknął, z rezygnacją przyglądając się, jak zwierzak męczy się z metalem.
Królik i ptak.
Darwin płakał.
Fafik w końcu wydał z siebie coś w rodzaju westchnięcia rezygnacji i ziewnął, po czym usiadł z boku i począł mierzyć dumnym spojrzeniem kolorową czuprynę psa.
Uznawszy w nim konkurencję, nastroszył się i wyprostował, mrucząc z godnością.
Czarnowłosy z kamienną twarzą spojrzał na zwierzaka, potem na klienta. I zabrał się za przykręcanie finałowej śrubki.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.12.14 21:29  •  BAR  - Page 5 Empty Re: BAR
......A więc jednak jakieś resztki instynktu samozachowawczego w nim pozostały. Marne, szczątkowe ilości, ale najwyraźniej ma szansę jeszcze trochę przeżyć w Desperacji. Niezwykle pocieszająca wiadomość; a przynajmniej dla samego blondyna. Jak dla reszty ~ cóż, większość i tak go nie zauważała. Resztę irytował. Ewentualnie bawił. Bilans jak na razie wychodził na zero. Czyli suma summarum, wszystko zapowiadało się zadziwiająco pozytywnie.
I jeszcze paczka najwyraźniej powinna się pojawić za niecały tydzień. Same plusy, nie licząc prawdopodobnej zapłaty. No, ale wracając do samej persony Pudla...
- Przewidywana cena za usługę? - spytał się, mrużąc subtelnie ślepia, gdy obudził się w nim jakiś wewnętrzny zmysł "nie daj się ograbić w biały dzień".
Im wcześniej się dowie prawdopodobnie zawyżonej (standard w Desperacji, bez umiejętności "targowania" się jesteś nikim... i bez umiejętności przeczuwania, kiedy druga persona wyciągnie broń) ceny, tym lepiej dla niego samego. Ponoć o swe interesy trzeba dbać. Jednak do tego Christopher wcale nie miał aż tak dużej smykałki, jakby chciał. W sumie... chcieć, to chciał wiele rzeczy, ale pogodził się z tym, że na większość nie ma co liczyć.
"To pogwałcenie praw natury."
Parsknął cicho śmiechem, nie mogąc się powstrzymać i łypnął z rozbawieniem na Nosiciela.
- Ładne stwierdzenie. Tyle że my wszyscy jesteśmy pogwałceniem praw natury. Zarówno Wymordowani, jak i ludzie, jak i androidy. Wszystkie stworzenia, które żyją w Desperacji teoretycznie pożyć długo nie powinny - rzekł, z zastanowieniem stukając palcami prawej dłoni po swoim udzie.
Niby tylko wirus, niby tylko jeden, a wystarczył, by zakłócić równowagę całego ekosystemu. Czyżby przewrotność losu?
Możliwe. Przewrotnością losu niewątpliwie było też to, że nawet ikurua stroszyła się na jego widok. Pudel zmarszczył brwi, krzywiąc się subtelnie i odwrócił od stworzenia wzrok. Nie, nie będzie walczył o dominację ze zmutowanym ptaszyskiem... czy też królikiem. Whatever. Nie miał takiego zamiaru. Już i tak był uznawany za dość specyficznego.
                                         
Skoczek
Pudel     Opętany
Skoczek
Pudel     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Christopher Alexander Black (godność przybrana z powodu amnezji!)


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.12.14 20:23  •  BAR  - Page 5 Empty Re: BAR
- Przewidywana cena za usługę?
Wzruszył ramionami i wymownie wskazał głową Grubego, zawzięcie szlifującego wnętrze wyszczerbionego kufla.
- To z nim się układasz - oświadczył, odsuwając od siebie radio.
Zaczął zbierać narzędzia do pudełka.
Śmiech.
...
Śmiech?
Na twarzy czarnowłosego pojawiła się czysta dezorientacja. Jednak, koniec końców, ze stoickim spokojem zgarnął tubkę kleju i rzucił do pudełka, rozmyślając o swojej nienagannej reputacji pyskatej, nic nieznaczącej pchły barowej.
- Ładne stwierdzenie. Tyle że my wszyscy jesteśmy pogwałceniem praw natury. Zarówno Wymordowani, jak i ludzie, jak i androidy. Wszystkie stworzenia, które żyją w Desperacji teoretycznie pożyć długo nie powinny
My?
On jest pogwałceniem natury?
O nie. Mów za siebie.
- Teoretycznie. - skwitował krótko, po czym zerknął na nielicznych klientów lokalu - W praktyce całe towarzystwo ma się znakomicie.
Przejechał zdrową ręką po twarzy, mrucząc niewyraźnie coś w rodzaju 'niestety', po czym zerknął na zwierzaka.

Fafik z triumfem przyjął przerwanie kontaktu wzrokowego, uznając porażkę kolorowego dwunoga. Upojony zwycięstwem, napuszył się dumnie, po czym ćwierknął krótko.
'Ja tu rządzę, marna istoto.' - mówiły czarne ślepia, szyderczo wpatrując się w pokonanego rywala.

Al popatrzył na ikuruę krytycznie.
Powstrzymał się od komentarza.


Ostatnio zmieniony przez Al dnia 21.12.14 1:10, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.12.14 0:11  •  BAR  - Page 5 Empty Re: BAR
......Westchnął cicho w myślach, nie komentując jednak tego stwierdzenia. Najwyraźniej czeka go skakanie od jednej do drugiej osoby, a to na pewno nie było mu do pełni szczęścia potrzebne.
Natomiast mina Wymordowanego (nieważne, że ów czyste zdezorientowanie długo nie porwało) zdecydowanie wprawiła go w nadzwyczajnie dobry nastrój i jak na zawołanie kąciki warg mężczyzny zadrgały; usilnie próbując powstrzymać uśmiech wpływający mu na twarz.
Cóż, jaka szkoda, że Skoczek nie znał jego myśli. Niewątpliwie miałby dzięki temu genialny powód do dłuższej dyskusji, a w tym przypadku musiał obejść się smakiem.
Jednak i tak zmrużył subtelnie ślepia, koncentrując całkowicie swoją uwagę na rozmówcy, gdy usłyszał jego następne słowa. W jego wypadku zawsze lepiej było unikać dłuższych wypowiedzi (czyli innych niż samo „tak” albo „nie”) inaczej dawało mu się doskonały pretekst do przedłużenia danego tematu.
- Otóż to. Teoretycznie każdy z nas powinien być martwy. Nie ważne, czy jest Wymordowanym, czy człowiekiem. A tutaj prawie same „okazy zdrowia” - rzucił, bawiąc się kosmykiem pofarbowanych włosów – i tak, ignoruję fakt, że Wymordowani to żywe trupy. Chociaż pewnie odbiega to od dawnych norm, z czasów starej ziemi, hmmh. Do zombie z tamtych wyobrażeń mi daleko. A tak w ogóle, jeśli ciebie to nie urazi, jesteś człowiekiem, czy wymordowanym?
Non, nie wykrywał tego po zapachu. A że nie widział żadnych widocznych zmian, to cóż... ewentualnie dobrze się nie przyjrzał, whatever. Nie znał tego osobnika, a że w Desperacji znacznie częściej można było spotkać anioła czy androida, niźli zwykłego człowieka, to cóż... tak się złożyło. De facto sam fakt, że przyjął zlecenie mógł świadczyć o tylu różnych możliwościach, że aż głowa boli. A zgadywać blondyn nie miał zamiaru.
- A... moje maniery zardzewiały. Christopher Black, „do usług” - przedstawił się, barwiąc nieco kpiną dwa ostatnie słowa.
Hmmh, oczekiwał teraz tak naprawdę słowa „spierdalaj”, „wynocha”, „odwal się”, czy też innych tym podobnych wypowiedzi, ale kto wie, być może Al w jakiś sposób go zaskoczy.
Tak samo jak ciągle swym zachowaniem zaskakiwała go ikurua. Pudel jednak uparcie odmawiał spojrzenia w... twarz, pysk... oczy nienaturalnego stworzenia. Ignorował je. Całkowicie. A przynajmniej udawał, że ma to cholerne ptaszysko gdzieś. Nie upadnie aż tak nisko i nie będzie walczył o dominację z... ze wszystkimi stworzeniami Desperacji
                                         
Skoczek
Pudel     Opętany
Skoczek
Pudel     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Christopher Alexander Black (godność przybrana z powodu amnezji!)


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.12.14 2:08  •  BAR  - Page 5 Empty Re: BAR
Cholera.
Słowotok.
Pomocy.
Oparł rękę o blat i rozglądnął się za Grubym. Barman znowu gdzieś się rozpłynął. Westchnął cicho, zaciskając pięść. Zaczął z niesamowitym zaintrygowaniem czytać wyblakłe etykiety pustych butelek na przeciwległej półce.
- ...i tak, ignoruję fakt, że Wymordowani to żywe trupy. Chociaż pewnie...
Paznokcie wpijają się w skórę wnętrza dłoni.
Gdyby nie był jego klientem, już dawno kazałby mu się zamknąć.
Łypnięcie na kolorowego.
Gdyby nie był tym, kim jest, a on faktycznie próbowałby go uciszyć, zapewne dostałby w mordę. Lepiej, żeby bolały uszy, niż szczęka.
- ...A tak w ogóle, jeśli ciebie to nie urazi, jesteś człowiekiem, czy wymordowanym?
Spojrzał na klienta nieco uważniej.
- A na cholerę ci to wiedzieć, panie alfabeciarz - mruknął, po czym dorzucił, że urazi i na tym skończyła się cała konwersacja.
Miał się za człowieka. Przetrwałego jakimś dziwnym trafem, ale człowieka.
Nie mógł wiedzieć, że za kilka lat zorientuje się, że od pewnego momentu przestał się zmieniać.
Póki co Al uważał, że po prostu dobrze się trzyma.
Co do konwersacji - umarła tylko dla Al'a. Jego rozmówca najwyraźniej nie zauważył jej tragicznej śmierci, bo brnął dalej.
- A... moje maniery zardzewiały. Christopher Black, „do usług”
...
- To ja jestem do usług - zauważył mrukliwie, ukwiecając wypowiedź szyderczą kurtuazją.
Gruby wyszedł z kanciapy.
Al gestem dał mu znać, że robota wykonana. Kiedy buldog pokwapił się, żeby podejść bliżej, poinstruował go, żeby dla pewności jeszcze przetestował sprzęt. Najlepiej, żeby puścił głośniej jakieś basy, żeby sprawdzić, czy membrana wytrzyma.
Gruby przez cały czas niecierpliwie potakiwał, z niezadowoleniem wiercąc wzrokiem zwierzaka na swoim barze.
- Zabierz to stąd, bo zaraz coś zapaskudzi.
- Nie zapaskudzi. Nie jest tak niewychowany, jak...
Zmarszczki na twarzy Grubego pogłębiły się, linia brwi groźnie przesłoniła prawie całe oczy.
Pod tym spojrzeniem Al momentalnie się zreflektował.
- Zobacz, czy membrana wytrzyma - szybko przypomniał, przesuwając radio w stronę wymordowanego.
Gruby jeszcze bardziej zmrużył oczy - jeszcze sekundę wcześniej Al przysiągłby, że to niemożliwe.
- Zabierz. Pchlarza.
Z gardłowym pomrukiem zgarnął urządzenie z blatu, po czym znowu udał się na zaplecze.
- Pchlarzu, chodź tu.

Fafik z pogardą spojrzał na wyciągniętą w jego stronę rękę.
"I co ty możesz, człowieku?"
Dumnie odwrócił łebek i świsnął cicho, mierząc otoczenie takim wzrokiem, jakby to wszystko było poniżej jego godności.
Nagle ten dwunóg, ta marna istota bezkarnie chwyciła go za kark i bezczelnie posadziła na dole.  
Ikurua zjeżył się i znowu wdrapał na górę. Kiedy chciał wskoczyć na blat, dwunóg złapał go w locie i próbował znowu zepchnąć na dół, w to poniżające miejsce dla pariasów.

Chwilę toczył z iku tę bezsensowną walkę, aż w końcu poszedł na kompromis i spróbował posadzić go na kolanach. Zwierzak dalej był niezadowolony.

Zrozumiawszy, że na blat chwilowo nie może się dostać, zatopił pazurki w kurtce mężczyzny i nie zważając na jego protesty, wspiął się po rękawie i usadowił na ramieniu. Wpił swoje majestatyczne, centymetrowe szpony w materiał i z zadowoleniem napuszył się.
Jeszcze zerknął zza szyi swojego człowieka, upewniając się, że pokonany rywal siedzi dalej tam, gdzie siedział. Kiedy uznał, że wszystko jest tak, jak należy, przestał się wiercić.
I nastał pokój.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.12.14 0:24  •  BAR  - Page 5 Empty Re: BAR
......Urazić? Niby że Skoczka? Wybitnie dobry żart, naprawdę. A... to jednak nie żart? Szkoda, można by się nieco pośmiać. Cóż, aby naprawdę obrazić Christophera trzeba było mieć naprawdę wybitny talent. Ewentualnie znać go na tyle dobrze, by wiedzieć, gdzie można wbić mu szpilę. Niezaprzeczalnie istniało parę takich tematów, ale aktualnie nikt o nich nie wiedział. Włączając w to samego Black'a; chociaż on może nie tyle co nie wiedział, co nie zdawał sobie z ich istnienia sprawy.
- Jeśli już chcesz mnie obrazić, wymawiaj chociaż poprawnie to słowo – wymruczał z udawanym oburzeniem, obserwując go spode łba – wracając do pytania, czemu? Z ciekawości. Desperacja i tak jest piekłem, więc wdepnięcie na pierwszy stopień do niego już mi nie grozi.
Mentalnie natomiast wzruszył ramionami. Jak nie to nie, prędzej czy później się dowie. A może nigdy. Jedno było pewne, wątpliwe, by była to świadomość, która nie pozwoli mu spać po nocach. Nie był aż tak dociekliwym człowiekiem. W sumie, teoretycznie nie był stuprocentowym człowiekiem, ale mniejsza z tym. Co ewolucja, to ewolucja... hmmh....
- Najpewniej. W sumie na pewno, skoro to ja jestem zleceniodawcą – rzekł, uśmiechając się rozbrajająco.
Czyżby miał swoistego rodzaju, specyficzny plan? Być może chciał w ten nietypowy, drażniący innych sposób doprowadzić do uzyskania odpowiedzi na pewne pytania. Większość osób prędzej czy później albo dawała mu za to po mordzie albo załamywała się i zaczynała mówić. Ryzyko pół na pół, no ale cóż... czasem było warto. Naprawdę było, nieważne, jak wiele person w to wątpiło.
Wracając jednak do meritum, Skoczek z nikłym zainteresowaniem przysłuchiwał się rozmowie barmana i „najemnika”, a następnie próbie utemperowania charakteru „zdziczałego” ptaszyska. Powstrzymał chęć na uniesienie jednej brwi w górę, z niejakim rozbawieniem przyglądając się temu. Dopóki Fafik nie łypnął na niego. Christopher ponownie pochwalił się niezwykle silną wolą i nie odpowiedział na to cholerne wyzwanie.
Nie będzie bić się z ikuruą. Nie i koniec kropka. Nie ma mowy.
- Jak się nazywa? - spytał się po chwili, nadając swojej twarzy wyraz chodzącej niewinności.
Pewnie i tak zaraz stąd wyjdzie. Jednak skoro znalazł już kogoś do dręczenia – czemu by dalej z tego nie skorzystać?
                                         
Skoczek
Pudel     Opętany
Skoczek
Pudel     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Christopher Alexander Black (godność przybrana z powodu amnezji!)


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  BAR  - Page 5 Empty Re: BAR
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 5 z 18 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 11 ... 18  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach