Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 11 z 18 Previous  1 ... 7 ... 10, 11, 12 ... 14 ... 18  Next

Go down

Pisanie 22.09.15 20:37  •  BAR  - Page 11 Empty Re: BAR
Znużonym wzrokiem obserwował ludzi, co jakiś czas upijając kilka łyków. Nie zauważył, że owczarek nie złapał chrupka i ten wylądował w kuflu nieznajomej. Dopiero słysząc chrząknięcie, uświadomił sobie zaistniałą sytuację. Lecz początkowo nie zwrócił na nie najmniejszej uwagi. Przeniósł wzrok na dziewczynę dopiero, kiedy odezwała się, kątem oka obserwując psa. Uniósł pytająco brew.
Pięknych przeprosin? W łeb się uderzyła czy co?
- Sui – od razu podeszła do swojego pana, siadając przy nim – przeproś rudą. - Suczka jedynie spojrzała zaciekawionym wzrokiem na nieszczęsną wymordowaną i jej zamówienie. Chyba nadal liczył, że dostanie ten smakołyk. Nieważne, że nasiąknął alkoholem. - Chyba nie potrafi, musisz obejść się bez pięknych przeprosin – mruknął. - Możesz wyciągnąć i pić dalej albo złożyć reklamacje, że ktoś ci coś wrzucił. Choć wątpię, że ktokolwiek się tym przejmie.
Przecież nie będzie się zawracał sobie głowy taką błahostką. Liczył na to, że rudowłosa nie będzie ciągnąć tego tematu. W ogóle nie poczuwał się do odpowiedzialności, aby zamówić dla Łowczyni nowe piwo. Szkoda na to pieniędzy. Tracąc zainteresowanie powrócił do swojego trunku. Sui położyła przednie łapy na udzie chłopaka i zaczęła trącać go nosem. Nadal nie otrzymała swojego przysmaku i nie zamierzała odpuścić. Sięgnął po ostatni chrupek. Zamiast podać go owczarkowi, rzucił go w stronę nieznajomej. Pies rzucił się na dziewczynę. Jeśli ta nic nie zrobi, psiak wytrąci jej kufel z ręki.
Tym razem nie będzie mógł wymigać się tym, że nic nie widział, skoro sam teraz sprowokował własnego pupila, do skoczenia na Łowczynię. Odwrócił wzrok i znowu zajął się piciem. Jak tym razem zareaguje panna w opałach?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.09.15 22:38  •  BAR  - Page 11 Empty Re: BAR
Tak jak się spodziewała, nie spotka się tutaj z kulturą i miłymi przeprosinami, koleżka spojrzał na nią jakby z byka spadła. Przewróciła oczami błagając w myślach niebiosa o danie jej mnóstwa cierpliwości, gdyż nie pasowało jej wszczynać burdy, nie lubiła zwracać na siebie uwagi jednakże nienawidziła braku szacunku. Zmarszczyła jedną stronę nosa widząc pokaz jawnej szydery. Niespiesznie sięgnęła po chrupka by wyjąć go ze swojego niedopitego trunku, spojrzała znacząco na psa machając jego żarciem by po chwili zgnieść je w dłoni. Mniejsza, że jej łapa będzie się kleić. - Także wątpię w reklamacje. Cóż, nie ma przeprosin, nie ma chrupka, z resztą i tak nawalony pies nie jest dobrym pomysłem - Mruknęła bezczelnie wywalając resztki na ziemię, resztę zaś strzepała drugą dłonią. Wróciła do picia z nieco gorszym nastawieniem na to miejsce, nie powinna była tu przychodzić. Choć z drugiej strony mogła tutaj powęszyć i złowić coś ciekawego. Zamyśliła się nad swoimi planami sącząc swoje piwo, które i tak nie smakowało zbyt wyśmienicie, jednakże na drugie szkoda było pieniędzy. Ellie zaś nie należała do osób, które brzydziły się byle czego, w końcu wychowała się w samym apogeum Desperacji.
Nagle usłyszała coś podejrzanego, kątem oka zauważyła, jak małe coś leciało w jej stronę. Od razu wykręciła tułów tak, aby to ominąć. Nie wzięła jednak poprawki na psa, który swoim cielskiem leciał w jej kierunku. - No ja pierdolę! - przeklęła siarczyście pod nosem, odstawiła kufel na ladę i machinalnie zasłoniła się krzyżując ręce by przyjąć wilczura na przysłowiową klatę, a tą miała dobrze zbudowaną. W dodatku miała w sobie sporo siły, powinna dać sobie radę i nie zlecieć z tego dziadowskiego krzesełka. Mocno się zaparła i najzwyczajniej odepchnęła sierściucha na ziemię z całej swojej zwierzęcej siły, zaznaczając że owczarki należą do średnich psów. Jeśli wszystko ładnie pójdzie, wtedy obejdzie się bez rozlanego piwa i obitego barku.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.09.15 2:07  •  BAR  - Page 11 Empty Re: BAR
Niestety Shirai nie należał do tych chłopaków, który przepuszczają dziewczyny w drzwiach, uprzednio je otwierając, aby te nie przemęczyły się za bardzo. Prędzej byłby skory trzasnąć drzwiami przed nosem jakieś panienki. Na pewno nie można go nazwać dżentelmenem, daleko mu do tego miana. Martwi się zazwyczaj o siebie, nawet jeśli komuś mogłoby to zaszkodzić. Uważanie na innych jeszcze korzyści nie przyniosło. Widząc, jak nieznajoma zgniata psiego smakołyka w dłoni, prychnął cicho.
- Okrutna, tak psa niewinnego pozbawić chrupka.
Sui podeszła do resztek swojego smakołyka i powąchała go nosem. Spojrzała na nieznajomą, jakby dalej wyczekiwała, że ta jej odda jedzenie. Brakowało tylko skomlenia dla lepszego efektu.
Postanowił jednak obserwować, jak Łowczyni poradzi sobie z owczarkiem, który próbował dostać się do ostatniej przekąski. Spokojnie obserwował, jak dziewczyna odpycha od siebie psa i ten ląduje na podłodze. Suczka wstała i położyła się przy swoim właścicielu. Chyba przeszła jej ochota na walczenie o chrupka, bo położyła łeb na łapach przymykając oczy.
- No widzisz co zrobiłaś.
Opróżnił kufel do końca i odłożył go wzdychając. To byłoby na tyle dobrego. Na więcej przecież mu teraz nie starczy. No tak, nie zapłacił przecież jeszcze. Z niechęcią wyciągnął pieniądze i podał odliczoną kwotę barmanowi. Oparł się łokciem o blat, obserwując pijących i gadających ludzi.
Nic ciekawego.
Zerknął na psiaka, zastanawiając się, nad powrotem do swojej kryjówki. Jednak Sui spała, więc doszedł do wniosku, że da jej teraz odpocząć. Ech, tylko co robić? Zaczął się bawić monetą, obracając ją w palcach. Po kilku sekundach obracanie zamienił na podrzucanie. Nawet nie zauważył, kiedy pieniądz odbił się od kciuka, odbijając się i lecąc w stronę głowy rudowłosej.
- Chyba nie masz dzisiaj szczęścia, ruda - mruknął.
Ciekawe, kiedy cierpliwość dziewczyny sięgnie zenitu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.09.15 10:18  •  BAR  - Page 11 Empty Re: BAR
Fakt, potrafiła być okrutna, na szczęście nie była porywczym sadystą, który lubował się w zarzynaniu swoich ofiar. Nie było jej śpieszno do bójek, cierpliwie znosiła różne prowokacje, lepiej było być zdrowym w Desperacji. Ellie nie patrzyła nawet na psa, dopóki rzecz jasna się na nią nie rzucił. Z pewnością by została przewrócona, gdyby nie to, że była wymordowanym, znienawidzonym gatunkiem przez wiele innych ras. Ta krew dodawała jej mnóstwa siły oraz refleksu, przez co mogła reagować na wszelkie zagrożenia.
Pozbyła się psa po prostu go odpychając. Nie włożyła w to wiele energii, nie chciała tutaj rzucać żywymi zwierzętami o podłogi, nie była aż tak okrutna. Psiak wylądował, ta lekcja chyba mu wystarczyła. - No cóż...- Mruknęła widząc swój efekt, była jednak zadowolona. Powróciła do picia swojego piwa, nie mogła tu tak długo siedzieć, musiała wspomóc swoją chorą organizację. Dopiła swój trunek, odsapnęła i odstawiła kufel. Poszperała w kieszeniach w poszukiwaniu drobniaków i nimi zapłaciła. Podziękowała i westchnęła spoglądając w sufit. Gdzieś tam kołował marudny feniks, który się mocno niecierpliwił. Był to wybuchowy zwierzak, zdolny do bezwstydnego spalenia całego tego baru. Może ona sama nie byłaby spalona, ale na pewno na jej łeb pospadałyby płonące deski. Skrzywiła się, musiała wychodzić, szczególnie że gonił ją czas. Podniosła się akurat, kiedy leciała w jej stronę moneta. Skrzywiła się, złapała ją choć ledwo ledwo bo była to ostatnia z ostatnich chwil. Spojrzała z lekką niechęcią po czym odłożyła ją na blat, takich biedaków szkoda było okradać choćby z tak małej kwoty. - Nie za bogato jak na te rejony? Żegnam pana, muszę iść w miejsce w którym twoje portki nie zostałby suche - Puściła mu oczko uśmiechając się okrutnie. Odwróciła się i wyszła, Ryjec sam się nie złapie.

z/t
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.03.16 18:59  •  BAR  - Page 11 Empty Re: BAR
Bar mleczny... bar mleczny... że też wcześniej na to nie wpadli. Gdzie indziej można szukać soli, słoików i tym podobnych, jak nie w barze? Niby prosta sprawa, na pewno jest ich tam mnóstwo, jednak jest pewien problem, o którym niestety zapomnieli - Gabriela w sumie nie powinno tutaj być. Jego imię pewnie już dawno wisi na tablicy korkowej tuż za ogromnym wymordowanym i lis jest po prostu pewny, że gdyby tylko przekroczył próg tego miejsca, źle by się to dla niego skończyło, oj źle. Już sama twarz właściciela lokalu odstraszała go od tego, by nawet pomyśleć o wejściu do baru, a co dopiero o bezmyślnym wkroczeniu tam. Mieli więc mały problem. Malutki. Jednak żółta chusta zobowiązuje, prawda, panie Foks? To tylko słoiczki.
- Hm...
Blondyn oparł się plecami o zewnętrzny mur baru, założył łapy na klatkę piersiową i zerknął na swoją małą towarzyszkę, z którą przyszło mu się tutaj wybrać. Jedna rzecz sprawiała, że na jego twarzy pojawiał się mały uśmiech, naprawdę, pierwszy raz spotkał osobę, która jest niższa od niego. W jego głowie kręciło się teraz tylko "jakie to jest małe, ojeju, jak zabaweczka", ale potem dostrzega się te wszystkie ślady, które pozostawiła po sobie Desperacja i dodaje się tylko "krwiożercza zabaweczka". Mimo wszystko Gabriel i tak był zachwycony jej niskim wzrostem, co za debil. Puk puk, zlecenie, lisie, odbiór. Biedaczysko się zapomniało i machnęło niespokojnie czarnym ogonem, gdy już jego głowa wróciła z krainy wiecznego laga życiowego.
- No więc... fajnie by było wejść i ukraść trochę rzeczy, ale naprawdę wolałbym unikać wszelkich kontaktów z tym miłym panem za ladą. Myślę, że ty też, dlatego musimy coś wymyślić...
Gabriel zmrużył swoje złote ślepia i strzelił palcami u rąk, gdy oderwał w końcu swoje plecy od zimnego muru za nim. Pik pik, żaróweczka nad głową, to było takie proste.
- A tylne wejście? Co o tym myślisz?
Zapytał z głosem pełnym nadziei na to, że jednak wrócą do Kryjówki z pełnym plecakiem. Wolałby jednak znaleźć te słoiki.

--
cicho, wiem że liche i krótkie >C
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.03.16 1:23  •  BAR  - Page 11 Empty Re: BAR
Już omal nie weszła do środka, kiedy zauważyła, że jej towarzysz zatrzymał się i oparł o ścianę. Spojrzała na niego i przechyliła niego głowę w bok, a jej Tatria, która przysiadła na czubku głowy dziewczęcia łypała na niego złowrogo. Ev uniosła palec do brody i spojrzała do góry, przybierając pozę myśliciela, zapewne bardzo intensywnie zastanawiając się nad dalszym planem działania.
- A nie możemy po prostu wejść I poprosić? – w końcu odezwała się pytając z dziecinną szczerość, uśmiechając się szeroko, jakby właśnie wpadła na arcygenialny plan.
- No bo po co kraść. Złodziejstwo jest niedobre, jest czymś złym. Wystarczy, jak wejdziemy do środka i ładnie  poprosimy! Ostatnio, jak byłam w jednym miejscu też poprosiłam i Zero mi je dał bez problemu! Chociaż… hm. Nie, najpierw byłam u Boba, potem Dedal mi przeszkodził i je potłukłam, ale ostatecznie Zero dał mi je, jak go poprosiłam. – pokiwała głową, mamrocząc samej do siebie. Przechyliła się nieco i zajrzała do środa baru przez uchylone drzwi, po czym ponownie wlepiła niebieskie oczy w swojego towarzysza.
- Nie, chyba nie ma tylnego wyjścia. Ale w sumie u Boba też go nie widać, a jest. Ale jak chcesz, to mogę się zapytać! – uniosła obie ręce do góry robiąc minę zwyciężczyni. Po chwili zawahania podeszła do niego i zadarła głowę, by mu się lepiej przyjrzeć.
- Hm…. Boisz się, Gabie? Nie bój się. Obronię cię! Chodź, wejdziemy i zapytamy. Na pewno nie będą źli. Trzeba się tylko uśmiechać. Każdy jest w duchu trochę dobry. – dodała lekko i wsunęła sprawną dłoń w jego, po czym zacisnęła drobne paluszki i pociągnęła go z sobą, wprowadzając do baru. Parę spojrzeń zwróciło im uwagę, ale ostatecznie większość osób najzwyczajniej w świecie nie zaprzątało sobie głowy ich osobami. Dziewczynka dumnie kroczyła środkiem, ciągnąc za sobą chłopaka, aż ostatecznie zatrzymali się przed barem, zza którego jej głowa z ledwością wystawała.
- Dzień dobry! – zaćwiergotała radośnie. - Czy możemy parę słoików? – wypaliła szczerze, wykładając kawę na ławę, bez jakichkolwiek obchodów. No cóż, co ma być to będzie. Jednocześnie zacisnęła mocniej dłoń na palcach Gabriela, jakby chciała dodać mu otuchy.
                                         
Eve
Kotek     Anioł
Eve
Kotek     Anioł
 
 
 

GODNOŚĆ :
Eve, ewentualnie Ewa, Matka Ludzkości, Pierwsza Kobieta na Świecie.


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.03.16 14:31  •  BAR  - Page 11 Empty Re: BAR
Tak, dokładnie, ten pomysł jest świetny! Zakraść się na tyły, gwizdnąć to co trzeba po cichaczu i wrócić do Kryjówki bez konfrontacji. Idealnie, świetny plan!
Diabli wzieli…
Jego oczy otworzyły się szerzej, gdy tylko usłyszał o propozycji małej anielicy. Spojrzał na nią jak na kompletną wariatkę, która chyba niekoniecznie zdaje sobie sprawę z zaistniałej sytuacji, chcąc wsadzić ich w sam środek nieprzyjemnego towarzystwa. Oj nie, oj nie nie nie nie nie. Gabriel wyciągnął przed siebie dłonie, jakby w geście próbującym ją uciszyć lub uspokoić, jednak jak wiadomo, była to czynność marna w skutkach.
- Ev nie, proszę, cichutko, nigdzie nie wchodzimy. Chyba nie chcesz, żeby ten duży pan zrobił ze mnie obiad, który będzie podawał na tych stolikach przez najbliższy miesiąc... proszę…
Złożył dłonie w pozycji modlitewnej, ale nawet to nie dało rady powstrzynać małej choleryczki przed wstąpieniem do baru… z nim! Już nawet mogła zostawić go na zewnątrz i sama spytać się o te durne słoiki jeśli tak bardzo chciała, ale na litość boską! Czemu z nim?! Biedny Gabriel próbował zatuszować swój strach, zaskoczenie, zdegustowanie i wszystko w jednym, gdy tylko weszli do środka. Cudem też wstrzymywał się przed przyciśnięciem czarnych uszu do czaszki i po prostu wycofaniem się stamtąd, ale na to chyba nie mógł liczyć. Na szczęście do jego głowy dotarł jeszcze tylko szybki sygnał schowania żółtej chusty, a więc prędko wsunął znak rozpoznawczy DOGS do kieszeni. Na ten momet wolał pozostać kimś neutralnym, o ile więcej szumu narobiłby Pies zamiast zwykłego wymordowanego? Oj różnica jest wielka. Ale spokojnie, dwa wdechy, wyjdziesz z tego cało drogi Gabrysiu. Mimo wszystko musiałeś stanąć twarzą w twarz z nieciekawym jegomościem, właścicielem baru, na którego widok brutalnie zmusiłeś swoje usta do lichego, neutralnego uśmiechu. Żeby tylko nic się nie wydało. Jednak anielica wykładając kawę na ławę, chyba… nie, nie czytała w jego myślach.
No żesz…
Bryś przejechał sobie dłonią po twarzy i spuścił na moment lisie uszy. Zaczął się teraz poważnie zastanawiać, jak to malutkie tutaj przetrwało, na Desperacji. Przecież to nieosiągalne, a i w dodatku jest w gangu DOGSów - ueueue? Jednak, chwila moment, to nie czas na takie rozmyślania, trzeba ratować własną dupę. Może... może go jednak nie rozpozna? W sumie już nie ważne, trzeba ratować sytuację. Yolo.
- Ekhem!
Foks odchrzaknął, prostując ponownie swoje uszy, a następnie biorąc wielką łyżkę spokoju oraz opanowania, podszedł bliżej blatu. Dobrze, że właściciel baru nie widział jak ogon Gabriela owijał się wokół jego nogi, zupełnie jakby chciał uciec przed groźnym spojrzeniem pana o twarzy pitbulla. Tak naprawdę, to lis miał ochotę stamtąd po prostu spierdolić, ale to raczej marne wyjście z tej sytuacji, a więc:
Wdech, wydech, skupienie, akcja.
- Strasznie pana za nią przepraszam… chciała od razu przejść do sedna, a.. - myśl - my.. to tak właściwie to do pana z.. pewnym biznesem przyszliśmy.
Wygiął swoje usta w koleżeńskim uśmieszku i przechylił ciekawsko głowę na jedną stronę. Postawa godna prawdziwego przedsiębiorcy panie Gabrielu, cóż to za ciekawy interes?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.03.16 20:01  •  BAR  - Page 11 Empty Re: BAR
W przeciwieństwie do Gabriela, Ev nie kryła się ze swoją przynależnością do gangu DOGS. Żółta chusta dumnie owijała jej drobną szyjkę, kiedy zadarła wyżej głowę, by móc spojrzeć na barmana. W barze rozbrzmiewały ciche szepty pełne niedowierzania, że taka mała istotka, wręcz dziewczynka może należeć do bandy, która trzęsie połową Desperacji. A jednak. Nikt nie odważył się głośno zaśmiać. Nikt też otwarcie nie kwestionował jej przynależności do DOGS. Barman chrząknął, po czym splunął do trzymanego kufla, a następnie zaczął go czyścić brudną i dziurawą szmatą, nie spuszczając nawet na ułamki sekund swojego spojrzenia z dwójki Kundli.
- A niby dlaczego miałbym to zrobić? – zapytał unosząc wyżej jedną z brwi, która zniknęła pod grzywką ciemnych, tłustych włosów.
- DOGS będzie ci wdzięczne a ty zyskasz u nich dług wdzięczności. – odparła od razu dziewczynka, nie przestając się uśmiechać nawet na jedno uderzenie serca. Barman zaprzestał na chwilę czyszczenie trzymanego kufla i zmrużył niebezpiecznie oczy.
- DOGS powiadasz, ptaszyno? A skąd mam wiedzieć, że do nich należysz. Każdy głupi może znaleźć albo ukraść żółtą chustę, przyszyć do niej te wszystkie psie bajery i wozić się po Desperacji głosząc wszem i wobec, że należy do Psiarni. – nieprzekonany barman wzruszył jedynie ramionami i kontynuował wycieracie kufla, a parę osób siedzących bardziej w tyle Sali roześmiało się pod nosami, tracąc zainteresowanie nieznajomymi i powrócili do tego, co potrafili najlepiej – sączenia złotego trunku, który smakował jak psie szczyny.
Ev skinęła głową, a w jej jasnych oczach zamigotało zdeterminowanie. Zdobędzie te słoiki. Choćby nie wiadomo co. Złapała za brzegi za dużej o dobre trzy czy nawet cztery rozmiary bluzę i podciągnęła ją do góry, chociaż było to nieco utrudnione, zważywszy na niedowład jednej z dłoni. W końcu uwolniła ciało z nadmiaru materiału, zostając w samej podkoszulce, która zsuwała się z jej ramienia.
- Podtrzymasz? – zapytała dziewczynka wciskając bluzę w dłonie Gabriela, po czym ponownie spojrzawszy na barmana, sięgnęła do podkoszulki i uniosła ją wysoko, odsłaniając prawy bok ciała, gdzie widniała charakterystyczna smolista psia łapa pozostawiona przez samego Wilczura.
Barman wpatrywał się w nią z niedowierzaniem, aż wreszcie pokręcił głową w niemym szoku.
- Nawet takie pierdoły jak ty przyjmują do swoich szeregów? DOGS schodzi na psy. – odparł a po zaledwie sekundzie wybuchnął gromkim śmiechem.
- HA.  DOGS SCHODZI NA PSY. A TO DOBRE! – zaczął śmiać się basowo, a niektórzy klienci znajdujący się najbliżej baru zawtórowali mu śmiechem. Koniec końców baran uspokoił się i rozciągnął paskudną twarz w jeszcze bardziej paskudnym uśmiechu, tym razem wlepiając swoje spojrzenie w Gabriela.
- Dobra szczylu. Jaki interes? Zastanowię się, skoro jest tu DOGS, to trzeba rozważyć waszą propozycję. – mruknął kwaśno, opierając się wygodnie łokciem o blat baru w wyczekiwaniu.
                                         
Eve
Kotek     Anioł
Eve
Kotek     Anioł
 
 
 

GODNOŚĆ :
Eve, ewentualnie Ewa, Matka Ludzkości, Pierwsza Kobieta na Świecie.


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.03.16 7:51  •  BAR  - Page 11 Empty Re: BAR
Twarz Gabriela była teraz pełna irytacji, zniecierpliwienia i też może lekkiego niedowierzania. Chociaż… mogło się tam też kryć swego rodzaju wielkie, wręcz gigantyczne niezadowolenie z faktu, że jakiś mały, słodki pączek tak bardzo utrudnia mu TAK PROSTE zadanie. W chwili, gdy mała anielica tylko odwalała striptiz przed całym barem mlecznym, on niczym męczennik oparł łokieć na blacie i zasłonił ręką zażenowaną twarz. Wolał nie patrzeć i nawet nie słuchać tego, jakie obelgi wystrzeliwał barman w stronę DOGS. Przecież to miało być takie proste!
- Matko... - mruknął pod nosem i zacisnął palce na materiale, który podsunęła mu Ev. Swoją drogą pachniał całkiem znajomo, tak, a Gabriel aż uniósł pod nos o wiele większą od Ev (od niego w sumie też) bluzę, by się upewnić, że ubranie to należało do ich złego i wielkiego Wilczura. Może złapała go lekka irytacja z tego powodu? Długo go jednak nie trzymała, w końcu zdał sobie sprawę, że ta mała to ich maskotka i... uch, to wymagało przewrócenia oczami.
Na szczęście pączek zaraz skończył swoje całe przedstawienie, które zmusiło nawet Gabriela do wyciągnięcia chusty z kieszeni, już i tak nie może być gorzej. Oj, znaczy może, ale nie kraczmy. Odpukać.
- Cóż.. - mruknął lis wymijająco i stanął przed anielicą, skutecznie zasłaniając jej dostęp do barmana, do którego uroczo się uśmiechnął i uniósł palec wskazujący ku górze.
- Momencik. - skinął głową i odwrócił się do maskotki, szybko się schylając i chwytając ją za szczękę.
- Posłuchaj, albo przestaniesz skakać, albo od teraz po słoiki będą chodzić przynajmniej z trzy, cztery osoby bez ciebie, bo skutecznie doprowadzasz do tego, że zaraz przynajmniej porysują mi buźkę. Współpracuj więc i nie utrudniaj mi zlecenia. - tak zakończył swoją mała ojebkę i oddał jej tą wkurwiającą bluzę, wręcz zarzucając ją niedbale na głowę anielicy.
- I się ubierz. - odchrząknął i odwrócił już w stronę barmana, dwa wdechy, spokojnie Gabriel.
- Interes, no więc tak. Ja wiem, ty wiesz i wszyscy tutaj doskonale wiedzą jak bardzo nie lubisz konkurencji, prawda? - uniósł brew w górę.
- Pewnie słyszałeś też, ile razy zdarzały się tam różne "sprzeczki" i tym podobne. Skutecznie odstraszają tam klientów, wyobraź sobie, że chcesz sobie spokojnie wypić zgrzybiałe piwo po całym, męczącym dniu przetrwania na Desperacji, a nad twoją głową żrą się dwaj wymordowani, przypadkowo strzelając ci pięścią w twarz. - w tym momencie wskazał na siebie.
- DOGS postara się trzymać z daleka swoje małe sprzeczki od twojego baru, by nie odstraszać ci klientów, a ty w zamian dasz nam kilka słoików oraz sól, hm? - wygiął swoje usta oraz brwi w wyrazie, który po prostu krzyczał w stronę swojego rozmówcy "wchodzisz w to albo przyjdę tu z resztą i będziesz się musiał pożegnać ze swoim barem", hm, tak, coś takiego.
- I nie chcę słyszeć nic innego, jak tylko to, czy wchodzisz, czy nie. Nie mam dzisiaj ochoty na użeranie się ze wszystkimi, szybka decyzja, raz dwa trzy. - zastukał prędko długim pazurem w blat, patrząc na swojego śmierdzącego rozmówcę z widzialną wyższością, jak gdyby fakt przynależności do DOGS dawał mu +1000 do odwagi.
No i może to, że powoli tracił cierpliwość też się do tego trochę przychyliło.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.03.16 0:46  •  BAR  - Page 11 Empty Re: BAR
Dziewczynka prychnęła cicho pod nosem, jednocześnie naburmuszając się nieprzyjemnie. W jej niebieskich oczach błysnęło coś nieoczekiwanego. Czyżby złość? Odsunęła się od Gabriela, po czym z wyraźnym zawodem na twarzy zwiększyła dystans między nimi jeszcze na dobre parę kroków i dopiero wtedy zaczęła się pospiesznie ubierać.
Ev była, jasne, maskotką. I do tego chyba najbardziej potulnym stworzeniem, jakie kiedykolwiek zasilało szeregi DOGS. Ale mimo to od momentu, kiedy SPEC ją pojmało, coś się w niej zmieniło. Nie pryskała już bezsensowną radością na prawo i lewo, nie w chwili, kiedy ktoś wyraźnie jej groził. A do takich osób Gabriel został właśnie zakwalifikowany. Skoro tak bardzo chciał wziąć całą tą sytuację w swoje ręce, to droga wolna. Ona nie będzie się wtrącała i pozwoli działać chłopakowi, chociaż nie pochwalała jego metod. Uważała, że spokojnymi słowami i szczerością można o wiele więcej zdziałać niż rzucaniem pogróżkami. Zwłaszcza, że cała Desperacja znała DOGS. Wiedziała do czego są zdolni. Twarz barmana momentalnie spochmurniała, kiedy wysłuchał propozycji jasnowłosego, po czym zacmokał niezadowolony i pokręcił lekko głową na boki, wracając do swojej czynności czyszczenia kufla.
- Czy dobrze słyszałem? Grozisz mi? – uniósł jedną z brwi do góry w geście zapytania, na krótką chwilę obcinając z góry do dołu chłopaka..
- Coś ci powiem, gnojku. Mam w dupie twoje groźby. Kim ty jesteś, hę? Jak wysokie stanowisko zajmujesz w DOGS? Bo coś mi się wydaje, że jesteś raczej szaraczkiem. Znam przywódcę i jego zastępcę. Znam nawet paru Dobermanów i wiesz co? Nigdy przedtem nie widziałem cię. Już nawet ta mała – tutaj wskazał gestem kiwnięcia brodą w stronę naburmuszonej Evendell – mignęła mi przed oczami. Ale nie ty. Więc? Zapytam jeszcze raz. Kim ty jesteś, że śmiesz przychodzić do MOJEGO baru i mi grozić? I jeszcze rzucać jakieś obietnice bez pokrycia? – raptownie uderzył otwartą dłonią o blat, a w barze zapanowała cisza, kiedy wszystkie oczy zwróciły się ku nim, niczym spojrzenia dzikich hien gotowych skoczyć do ich gardeł, kiedy sytuacja będzie tego wymagała.
- wypierdalać mi w poskokach nim spuszczę ze smyczy moje psy. I żebym was nie widział w pobliżu na przynajmniej dwadzieścia metrów od mojego baru, bo złapię i wypatroszę, a następnie odetnę ci chuja i wcisnę do ryja karząc go przełknąć w agonii. Zrozumiałeś? – ryknął barman a gdzieś z tyłu dało się usłyszeć ciche szurnięcie krzesłami po drewnianych deskach.
                                         
Eve
Kotek     Anioł
Eve
Kotek     Anioł
 
 
 

GODNOŚĆ :
Eve, ewentualnie Ewa, Matka Ludzkości, Pierwsza Kobieta na Świecie.


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.04.16 18:17  •  BAR  - Page 11 Empty Re: BAR
Gabriel westchnął naprawdę bardzo, bardzo, bardzo głęboko.
W żadnym momencie swojej wypowiedzi nie groził owemu barmanowi, ani nawet nie miał takich zamiarów. Wiedział bowiem, że takie coś źle się dla niego skończy, a i żeby to całe przedstawienie odbyło się bez większych szkód, wiedział też, by nie szantażować wielkiego pana za ladą. Mimo wszystko ten znikąd wyciągnął zmyśloną bajeczkę, na którą Gabriel tylko wywrócił oczami i wsunął dłonie w kieszenie. Nie miał naprawdę cierpliwości do tej sprawy, do maskotki, do tego człowieka i do tych durnych słoików. Wiedział już jak to wszystko będzie wyglądało, gdy tylko pociągnie to dalej, a że on nigdy nie lubił babrać się w gównie - odwrócił się tyłem do barmana gdzieś pod koniec jego wypowiedzi i kompletnie zapominając o wszystkich i o wszystkim, wyruszył w stronę wyjścia. Miało być szybko i przyjemnie, ale wiemy, lajf is brutal, te sprawy, jednak wybacz Grow, Gabriel wróci do ciebie z pustymi rękoma, gdyż słoików nie uzyskał i zdobywać ich już nie ma zamiaru.

z/t
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  BAR  - Page 11 Empty Re: BAR
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 11 z 18 Previous  1 ... 7 ... 10, 11, 12 ... 14 ... 18  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach