Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 18 Previous  1, 2, 3, 4 ... 10 ... 18  Next

Go down

Pisanie 03.05.14 12:02  •  BAR  - Page 3 Empty Re: BAR
Wykonał rękoma nieokreślony gest, który mógł znaczyć wszystko. Najbliższy był chyba wzruszenia ramionami.
- W każdych czasach jest praktycznie tak samo odbierana. "Tutaj" nie stanowi wyjątku od reguły.
Mimowolnie zerknął na swoje ciało, na którym pod stertą ubrań widoczne były siateczki mniejszych lub większych blizn. Delikatną niegdyś skórę pokrywały teraz dziesiątki śladów po uderzeniach, cięciach, kłuciach, zębach i pazurach. No cóż, to ciało miało już swoje lata, przez stulecia zdążyło się to i owo nazbierać.
"Dlaczego z dwojga złego wybierasz tą gorszą opcję?"
Właśnie, dlaczego? Bo to w duchu chrześcijaństwa?
Wymierzył sobie mentalny policzek i z powrotem skupił wzrok na rozmówcy.Uśmiechnął się tajemniczo, jego ślepia błysnęły w świetle świec, odsłaniając kryjącą się za nimi toń.
- Ponieważ macie coś, czego moi pobratymcy nie mają i nigdy mieć nie będą.
Korzystając z tego, że Al na moment skierował wzrok w inną stronę, teleportował się w stronę wyjścia.
- Nie zamierzam marnować więcej twojego czasu, chłopcze - zawołał już od drzwi - Jeżeli kiedykolwiek będziesz potrzebował wsparcia, zważ na starego Adriela Banitę.
To mówiąc, Adriel odwrócił się i dosłownie rozpłynął w świetle nastającego poranka.

z/t
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.05.14 22:41  •  BAR  - Page 3 Empty Re: BAR
Przez chwilę gapił się w stół, nie zwracając uwagi na otoczenie. Podświadomie rejestrował słowa mężczyzny, ale jeszcze do niego nie docierały.
Mają...
Pobratymcy? To czym on niby jest?
I co takiego może posiadać mieszkaniec Desperacji?
Instynkt mordercy?
Pseudo-wolność za cenę nieświeżej konserwy turystycznej?
- Co niby ma...
Urwał. Kiedy w końcu powrócił do świata doczesnego, z konsternacją wbił wzrok w miejsce, w którym przez minutą siedział Adriel Wygnaniec. Czy jakoś tak.
Już dobrze, dobrze, dobrze - Banita. Kto, jak kto, ale Al nie mógł usprawiedliwiać się zapomnieniem czyjegoś imienia.
Czy tam przydomku. Nieważne.
Rozglądnął się.
Gdzie ta cholera polazła...
Jasne oczy zatrzymały się na sylwetce majaczącej przed drzwiami. Łypnął na Adriela spode łba, słuchając jego pożegnania.
Ja ci dam chłopca.
Zmarszczył brwi, chociaż nie liczył, że kogokolwiek przestraszy.
Bez zbędnej uprzejmości zmusił szyję do ledwo zauważalnego ruchu w dół i w górę skinął głową w jego stronę, po czym zerknął w stronę baru, bo z ust Grubego padło ciche wezwanie, skierowane w jego stronę. Kiedy wrócił spojrzeniem na drzwi, Adriela już nie było.
Cholera. Nie miał pojęcia, co to za typ. Nie zrozumiał ani słowa z jego bełkotu.
Gruby znowu go woła.
Zdusił w sobie westchnięcie i wstał od stolika, zabierając plecak. Postąpił kilka kroków w stronę lady, po dostrzeżeniu gada natychmiastowo zwalniając.
Bez pośpiechu podszedł do właściciela baru, a na jego pomarszczonej twarzy pojawiły się nowe fałdy, oznaczające uśmiech. Czy też raczej jego kiepską parodię.
- Młody, jest robota.
Super. Kolejne durne zlecenie.
- Zapłata w towarze - dorzucił gad, przeszywając go spojrzeniem na wylot, jak promienie roentgenowskie.
- O ile nic cię nie zeżre - zmarszczki na twarzy grubego pogłębiły się.
Zapłata w towarze.
O ile nic go nie zeżre.
Ale... zapłata w towarze.
Cholera.
- Dobra. Co trzeba zrobić?
Niecałe pół godziny później wyszedł z BARu.
Zgarbiony, zmasakrowany przez życie dzieciak, w kilkudniowym ubraniu, z worami pod oczami i umęczoną twarzą, w pełni swej okazałości ruszył w stronę wschodzącego słońca, zwiastującego kolejny dzień nędznego życia, którego tak kurczowo się trzymał.

[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.06.14 1:30  •  BAR  - Page 3 Empty Re: BAR
Weszła do baru bardzo spokojnie, tylko trzasnęła drzwiami, albo ich resztą. Przeszła się przez lokal i wybrała jedno z całkowicie pustych stołów.
Przedtem jeszcze przy barze zamówiła piwo. Cóż co to by było za siedzenie przy barze gdyby nie było piwa?!
W kuflem taniego starego piwa siadła przy stoliku kładąc na nim nogi. Piękne gładkie i białe nogi, które tak nie pasowały do tego pomieszczenia.
Zupełnie jak ona.
Jak kryształ w gównie rzekł by poeta widząc ten obraz. Piękna, ponętna lisica w towarzystwie zapchlonych kundli i mutantów.
W dłonie kobiety pojawiła się biało-srebrna fajka. Dziwne może było, że była zapalona, jednak kobieta się tym nie przyjęła. Paliła spokojnie osłaniając się białą chmurą dymu. Siedziała tak pokazując całe nogi i nawet nie dotykając piwa. Po prostu paliła jakby rozkoszując się przebywaniem w tym miejscu, lub na coś czekając.
Aż barman siedział z otwartymi oczami, czego nie miał w zwyczaju.
Większość z tych bywalców wiedziało, że kiedy pojawia się białowłosa kobieta o różnokolorowych tęczówkach, mogą także pojawić się kłopoty. Taka zła opinia często pojawia się tylko przez parę, może paręnaście plotek na mieście.
Jednak lisica nie przejmowała się tym spokojnie wydmuchując chmurę dymu swymi pełnymi, malinowymi ustami.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.06.14 16:38  •  BAR  - Page 3 Empty Re: BAR
Przyszła pora na Hysta! Tak też mały.. chwila, nie ta bajka.. W każdym razie, Hyst szczęśliwy niczym skowronek otworzył z impetem drzwi do baru i ruszył prosto przed siebie. Traf chciał że padło na bar, w którym chciał kupić sobie piwo.
-Nie- Mamrotał pod nosem. - Jasne, nie...- I tak cały czas, mogło to wyglądać co najmniej dziwnie z perspektywy osoby z boku. Lecz w jego umyśle toczyła się wielka bitwa o to jakie piwo wypije! Kótra wyglądała mniej więcej tak w jego umyśle:
-Jasne...
-Kup ciemne debilu
-Nie, jasne-
-Ciemne nie słyszysz co do Ciebie kurwa mówię?!

Ciężkie jest życie z rozdwojeniem jaźni, ponieważ to nie pierwszy raz gdy Acedia sprzeciwia się Hystowi. W czasie tej kłótni łowca dotarł do baru, popatrzył się na kelnera... zmrużył oczy, zasyczał nie miło i gdy własnie otworzył buzię, zdzielił się z plaskacza w twarz, potem drugi raz... Aż w końcu mocno walnął rękoma o stół i przechylił się jakby chciał coś powiedzieć do barmana. Oczy miał szeroko otwarte.
-Ciemne piwo poproszę mój...- powiedział głośno i coś nagle mu przerwało, wykrzywił się groźnie, odwrócił głowę znowu zasyczał. Po chwili spojrzał smutnymi oczkami na kelnera. Nasz Hyst był niepocieszony bo Acedia przejął nad nim kontrolę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.06.14 21:04  •  BAR  - Page 3 Empty Re: BAR
Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej~!
Uśmiechnięta, jak zawsze, od ucha do ucha kotowata otworzyła drzwi do baru. Czas się zrelaksować, zrzucając z siebie iluzję. Wreszcie była SOBĄ i czuła się z tym znakomicie. Stare, zniszczone i podrapane drzwi zatrzasnęły się za nią. Zamiotła dlugim ogonem podłożę, nie mając co z nim za bardzo zrobić, gdzie go schować. Był o wiele za długi na pozycję 'zwisania z góry'... naszyjnik z koniczynką błysnął wieczornym światłem, kołysząc się niczym listek na wietrze. Skręciła z impetem, omijając stoły zajęte przez gości. W końcu trafiła na pusty stolik, gdzieś w bliższym rogu sali, blisko drzwi, czując błogi zapach dymu. Tak nagle naszła ją ochota na fajkę od Kapelusznika o wiśniowym smaku... Dopiero gdy usiadła i wsunęła się pod ścianę, zauważyła Kitsune. Piękną, dziewięcioogonową damę, palącą w spokoju fajkę. Damę, która była dla Marceliny inspiracją do tworzenia szkiców. Wyciągnęła z rozciągniętego, zielonego swetra swoją. W kontakcie z ustami sama zaczęła się iskrzyć i wydzielać słodki zapach wiśni. Już po chwili Cyśka dmuchnęła w górę, wprawiając czerwony dym w ruch. Wsunęła fajkę spowrotem w usta, rzucając wzrokiem w stronę baru. Siedział tam mężczyzna, który poprosił o ciemne piwo. Wyglądał trochę na takiego wojownika, ktory bije się z własnymi myślami. Bitka z umysłem. Cyśka parsknęła śmiechem, tracąc zainteresowanie okolicą baru. Przeniosła wzrok na swoją fajkę, wpatrując się w nią przez dłuższą chwilę ze znudzoną miną. Westchnęła, myśląc przez chwilę nad jutrzejszym dniem. Oczy zaczęły się jej kleić, prawa dłoń ledwo utrzymywała jej głowę w pionie. Niewyspanie dawało się jednak we znaki...
♣ - On... on... ma rozdwojenie... jaźni...
Otworzyła oczy szeroko, prostując się nagle i rozglądając się. Ten znajomy głos, ten śmiech wprawił ją w zaniepokojenie. Spojrzała w stronę drzwi. Pusto. Powiodła wzrokiem ku ścieżce do baru. Pu...
Zamarła. Jej oko zrobiło się teraz żółte. Serce przyspieszyło, a ona sama przełknęła ślinę. "Świetnie..." Wyłonił się z cienia, idąc ciężkim krokiem w stronę baru, ciągnąc za sobą łańcuchy. Nikt go nie widział, tylko ona i... on. Stanął za mężczyzną przy barze, dmuchając mu w ucho lodowatym powietrzem i muskając go po karku czarnymi szponami. -Buu... Marcelina wstała powoli z zajętego miejsca, starając się nie wzbudzać podejrzeń. Gdy podeszła do baru, Bazyl warknął cicho, rozpływając się w powietrzu. Zajęła dwa miejsca dalej od Łowcy, zamawiając małe piwo i kładąc na ladę parę monet.
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.06.14 22:01  •  BAR  - Page 3 Empty Re: BAR
Przymknęła oczy i rozkoszowała się smakiem tytoniu. Siedziała z głową odchyloną do tyłu spokojnie i rozkoszowała się spokojem w barze. Dopiero trzaśnięcie drzwi wyrwało ją z tej pewnej, dziwnej melancholii. Było to tak przyjemne, prawie ludzkie uczucie, które rzadko odczuwała.
Odgłos ciężkich kroków sprawiał, że wracała do rzeczywistości i tej brudnej, speluny.
Mężczyzna.
Wciągnęła powietrze i odetchnęła głośno otwierając iskrzące oczęta.
Łowca, prawdopodobnie łowca. Nie była pewna, w końcu otaczała ją chmura papierosowego dymu.
Przekrzywiła głowę i spojrzała na nowo przybyłego, gdy ten warknął do barmana. Przyjrzała mu się uważnie nie kryjąc tego i wręcz przewiercać jego ciało wzrokiem.
Ciekawe.
Czyżby rozdwojenie jaźni?
Nie wiadomo, może być po prostu świrem i sobie to wmawiać. Mimo wszystko wiele osób ma rozdwojenie jaźni na tym świecie, staje się to normalne jak katar podczas jesiennego sezonu.
Przyglądała się mu jak zamawiał piwo.
Uśmiechnęła się trochę szalenie ukazując kiełki i oblizała górną wargę.
-Let's have some fuc...um...fun.
Mruknęła do siebie cicho mrucząc. Ciekawa była, czy będzie kolejną osobą na której się zawiedzie. Nudną, zwykłą i szarą personą, która nie zasługuje na jej towarzystwo. Ona potrzebuje zabawy i ciekawych ludzi. Potrzebuje czegoś ciekawego.
Dopiero po chwili spojrzała na nowo przybyłą pannę. Skądś ją poznawała, tak jakoś wydawała jej się znajoma.
Wyciągnęła dłoń, a z jej palców wyszedł biały dym z srebrnymi iskrami. Szybko zamienił się w białego motylka i frunąc usiadł na dłoni Marceli. Uśmiechnęła się i wróciła do swojej poprzedniej pozycji prostując kark i zaciągając się fajką.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.06.14 23:07  •  BAR  - Page 3 Empty Re: BAR
Hyst stał tak przez chwilę, po czym gdy dostał piwo zamruczał niezadowolony słysząc ile ma do zapłaty. zawsze go zastanawiało dlatego ciemne piwo jest droższe od jaśniejszego, ale jak Acedia się uprze to już nie ma zmiłuj. Cholerny mały!
-Głupi, mały, kurwa chuj. Zabiję Cię kiedyś!- Zasyczał pod nosem, po czym podał pieniądze które wygrzebał z kieszeni. Zostało mu tak mało! Trzeba nieco zarobić. W każdym razie złapał za kufel piwa z impetem odwrócił się w stronę stołów, rozejrzał się za wolnym siedziskiem i ruszył przed siebie. Na dwie młode damy jeszcze nie zwrócił uwagi, jedna była zwyczajna a druga była.. za daleko by na nią spojrzeć. A że własnie szedł w stronę naszej kochanej białej lisiczki to cóż. Gdy tylko dostrzegł ją, od razu się uśmiechnął, tak bardzo rzucała się w oczy że nie dało się jej nie widzieć. Hysta nie interesowało już wolne miejsce gdzieś zdala od niej, tylko wolne miejsce obok niej.
Wparował na chama, usiadł sobie i walnął piwskiem tak że nieco rozlało się po stole... ach ta delikatność. Uśmiechnął się paskudnie pokazując swoje żółte zęby.
-Jaki ładny lisek, jaka niespodzianka, jak zabawnie. Dawno nie miałem zwierzaka. - Powiedział szczęśliwie hyst, oblizał swoje pięknie żółte zęby, potem usta następnie łyknął nieco piwa. Za chwilę jednak zasyczał nie miło, skrzywił się. -Ty tepy debilu, nie tak się podrywa laski!- już druga jego osoba chciała zdzielić Hysta w pyszczek, ale ten się nie dał. -Nie podrywam jej, nie mamy kasy na żarcie przez twoje piwsko. Kurwo babilońska!- Szybko odpowiedział Hyst w myślach na zaczepkę Acedi. Teraz właściwie siedział, rozwalony na krześle, popijając ciemne piwo i gapiąc się z głupim uśmiechem na Kitsune.

(Sorry Marcelka, ale dla niego jesteś taka.. zwyczajna, nie to co Pani w kimonie ; ) )
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.06.14 14:52  •  BAR  - Page 3 Empty Re: BAR
Chce się sam zabić? Lepiej niech się nie powstrzymuje, to będzie ciekawiej.
Zerknęła w stronę mężczyzny lekko przechylając głowę i wypuszczając z ust białą chmurę dymu. Kiedy do niej podszedł nie drgnęła jej nawet powieka. Siedziała przypatrując się mu z dziwnym, tajemniczym i lekko szalonym uśmiechem.
Zaś zaciągnęła się fajką i przymknęła na chwilę oczy. Gdy mężczyzna się odezwał spojrzała na niego mrużąc oczy i cicho warcząc.
-Zwierzaczkiem to ty możesz zostać, albo nie w sumie to rola robaczka bardziej by ci chyba pasowała.
Odpowiedziała spokojnie, syczącym, jednak kobiecym i namiętnym głosem.
Sama nie tknęła nadal swego piwa siedząc i paląc. Również patrzyła na mężczyznę jednak z lekką obojętnością.
Musiała go obserwować, w końcu człowiek z rozdwojeniem jaźni jest trudnym przeciwnikiem, nawet w rozmowie. Nigdy nie wiadomo co powie, zrobi, pomyśli.
Jak z dzieckiem.
Tylko, że dziecku nakopie się do dupy i tyle, tutaj było by trudno wykonać taką czynność. Spokojnie paliła swoją fajkę. Lekko słodki tytoniowy zapach rozchodził się po pomieszczeniu i drażnił oczy.
-Jak się zwiesz robaczku?
Zapytała wesoło nadal patrząc nieufnie i nie zdejmując nóg ze stołu. Nie przejmowała się tym małym faktem braku kultury. Zresztą takich ładnych nóżek nie powinna ukrywać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.06.14 20:22  •  BAR  - Page 3 Empty Re: BAR
Hyst słysząc co mówi nasza jasnowłosa lisiczka, zaśmiał się niczym hiena, potupał piętami i omal nie zleciał z krzesła. Trwało to dobrą minutę i nie wiadomo czy śmiał się z Kitsune czy może z samego siebie. A ciul go wiedział. w każdym razie uspokoił się.
-Uuuuu jaki ciety języczek, luuuubie takie... ostre, cięte i niegrzeczne. - Poiwiedział uradowany po pachy. Nic nie wskazywało na to że cały czas rozmawia z Acedią. -Ty stary ale patrz z kim mamy do czynienia, ona ma ogon, mieszka tutaj i inne dziwne rzeczy. Idąc tym tropem jest pewnie z tych ździr co mają moce.-Mówił tak, gdyż wiedział jak może skończyć się ew. walka z takim osobnikiem, może i nie czuje bólu ale ona chce właśnie zyć. A nie raz już to Acedia ich ratował. Ech i drogocenny tyłeczek.
-Rooooobaczku!- Powiedział to przesłodko na końcu wysyłać do dziewczyny buziaka. -Mów tak do mnie więcej.- Zachichotał niczym hiena znowu. Następnie spojrzał się na nią wzrokiem zabije Cię, lecz nie chciał jej jeszcze zabijać. Ale po co na nią się tak patrzy. Po chwili zrobił wściekłą minę i mocno ugryzł się w  rękę, aż lekko poleciała krew. Zlizał ją całkiem szybko.
-Upsik? A ty jak masz na imię?- Powiedział jak gdyby nigdy nic, słodkim głosem, dłoń zostawił w spokoju. Nawet nie zaczęła na odpowiedź a już nucił coś pod nosem i gapił się na Kitsune.


(nie chciało mi się czekać na Marcelę... ;x mam nadzieję że nie strzeli za to focha. )
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.06.14 18:19  •  BAR  - Page 3 Empty Re: BAR
Smakując wiśniową woń i gęsty dym wpełzający do nozdrzy niczym mysz do nory, poczuła muśnięcie na prawej ręce. Skierowała tam swój wzrok - na ramieniu spoczął biały, magiczny motylek, który po chwili rozpłynął się w powietrzu. Podniosła oczy i spojrzała na Kitsune, odwzajemniając ironiczny uśmiech.
Po chwili podeszła do baru, spoglądając na Grubego. Wymienili porozumiewawcze spojrzenia. Wypiła w końcu piwo i naprężyła się niczym kot, rozglądając się po barze - nic ciekawego, szaro, buro i nudno. Podrapała się po lewej łopatce i muskając pozostałość po głębokim zadrapaniu sprzed kilku dni, zaczęła rozmyślać nad drug-onem. Dlaczego ją ściga? Dlaczego akurat ją? Nic nikomu nie zrobiła... Jedynie jej futerko, które nadaje się na trofeum, jest warte ścigana. Albo ogon. O nie, skurwysynie, po moim trupie.
Spojrzała do tyłu, napotykając wzrokiem damę w kimonie i owego mężczyznę, który dosiadł się do Kitsune - a za nim Aragot, który najwidoczniej świetnie się bawił."Co ty robisz?" - warknęła Marcelina w myślach w jego stronę, mrużąc ślepia. Próbowała zrozumieć działanie tego podejrzanego gościa... Neko odwróciła się i spojrzała na barmana, zamawiając następny kufel piwa. Wzięła z zamkniętymi oczami solidnego łyka, a w czasie gdy delektowała się jego smakiem pusta szklanka, stojąca dotąd na stoliku obok lisiej bogini, po prostu upadła na podłogę, rozpryskując się na kilka kawałków. Po tej stronie baru zapadła cisza, wszyscy patrzyli na siebie, nie wiedząc co sie dzieje, nie podejrzewając raczej zwykłej, wymordowanopodobnej istotki o takie zdolności. No bo jak to – wymordowany i moc telekinezy? Nie ma szans. Córka kota z Cheshire? To inna bajka. Ale kto by tę bajkę znał?
Kotowata otworzyła oczy, patrząc kątem prawego, teraz lekko czerwonego oka na swojego Shinigami, który z niezadowoleniem malującym się na pysku cofnął się w cień, znikając po krótkiej chwili. Marcelina zakręciła ogonem wokół nóg, biorąc kolejny łyk. Tak, a potem będzie zmuszona skorzystać z własnoręcznie napisanej rady w jej kąciku przetrwania dotyczącego "nietrzeźwego powrotu do domu".    
"Uspokój się. To, że jesteśmy na desperacji nie oznacza, że mamy sprowadzać na siebię uwagę. I przy okazji kłopoty." nie zareagowała jednak. Z resztą... jak prawie zawsze, mimo, że wilczur miał rację.


Ostatnio zmieniony przez Marcelina dnia 27.12.14 15:51, w całości zmieniany 1 raz
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.06.14 22:36  •  BAR  - Page 3 Empty Re: BAR
Hyst, nasz biedny ale jaki zabawny Hyst, zamruczał niezadowolony do samego siebie. Nie chciał tego, a jednak... Jednak musiał przyznać rację Acedi, no niestety. Westchnął ciężko, znowu zamruczał popatrzył się na Kitsune zmrużonymi oczami. „Ale.. ale , ale ona tak pięknie pachnie, dawno nie jadłem dziczyzny.. Aca..” Powiedział sobie w myślach i w tym samym momencie pociągnął mocno nosem. Zrobił głęboki wdech oblizał swoje paskudnie żółte zęby i znowu wpatrywał się w dziewczynę. Pysznie pachniała.  Wiem, tez mam ochotę stary dupku, ale nie mamy z nią szans… Nie teraz, nie dzisiaj. Kiedyś na pewno. Będzie nasza” Dodał szybko w myślach Acedia.  Po tych słowach Kitsune mogła zobaczyć nagłą zmianę w zachowaniu mężczyzny. Ponieważ zaczął się paskudnie śmiać, jak gdyby nigdy nic, po czym jednym chlustem wypił prawie całe piwo.
-Cóż czas chyba opuścić słodką panienkę lisicę. Miło było poznać, robaczek już sobie idzie!- zawołał radośnie Acadia, gdyż aktualnie to on miął nad ciałem kontrole. Jednak po tych słowach, Hyst walnął się w głowę z pięści, aż lekko poleciał na stół. Po chwili podniósł się z stołu, puścił oczko do dziewczyny i wstał. Co to mogło znaczyć? Cóż jedynie nasz łowca mógł wiedzieć.
Gdy tak wstał, wziął swoje niedokończone piwo i tanecznym krokiem ruszył przed siebie. Pech chciał że jakiś facet się właśnie gwałtownie się zaśmiał i łokciem walnął wprost w brzuch Hysta. Niechcący na nieznajomego poleciało piwo, zaś Hysterics mega niezadowolony z tego co się stało walnął z całej siły mężczyznę w głowę z pięści. A siłę to on miał. Mężczyzna nieprzytomny poleciał na ziemię.
-Skurwiel pierdolony, moje piwo. Chuj kurwa!- Krzyczał na cały bar Hyst, zasyczał i szybko się rozejrzał. Zmrużył oczy, ponieważ sytuacja robiła się bardzo ciekawa. Znajomi powalonego kolegi właśnie wstali z swoich wygodnych siedzisk, w celu dania po tyłku Hystowi. Jednakże nasz łowca jakoś za specjalnie się nie dziwił tym co zobaczył wręcz przeciwnie, uśmiechnął się szeroko, zaśmiał głośno i aż rzucił kuflem piwa w podłogę… no prawie.. bo trafił w nieprzytomnego. Chyba wiadomo co się stało, no ne?
-Zabawa, zaaabawa, chodźcie do mnie me kociaki! tralalalala- Szczęśliwy był Hyst, jak nigdy Acadia też się cieszył, dlatego można było usłyszeć raz wyższy raz niższy głos mężczyzny. Tak właśnie tak, gdy jaźnie zamieniają się miejscami mężczyźnie zmienia się nieco głos. Acadia ma niższy, Hyst ma wyższy.
W każdym razie, Hyst był przygotowany na wszystko już sięgał grzecznie po sztylety zaś w między czasie czujnie obserwował towarzystwo. Oczywiście cały czas z uśmiechem na twarzy. Atmosfera w barze zrobiła się gęsta, można było ją kroić nożem.
Ale będzie zabawa!


(sry zachciało mi się pisać ;d)
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  BAR  - Page 3 Empty Re: BAR
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 18 Previous  1, 2, 3, 4 ... 10 ... 18  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach