Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Pisanie 11.08.19 14:23  •  Czas żreć  Empty Czas żreć
Uniwersum: disneyowski „Król Lew”
Czas akcji: po prezentacji dziecka Simby
Obsada: Kirai i Lazarus w roli dwóch głupich hienek


Kirai nie należał do najpiękniejszych, najmądrzejszych i w ogóle pozytywnie „naj” hien. Był z ryjka tak paskudny, że kazali mu nosić na łbie czaszkę jakiejś antylopy, w dodatku kazali spiłować jej rogi do minimum, którym okazała się połowa jednego rogu z prostego powodu — „och, jak nam się nie chce!”. Shenzi nie miała litości jeśli chodziło o „naj” w tę gorszą stronę. Cóż, Kirai był gorszą hieną; nie dość, że był samcem, co automatycznie stawiało go pod tymi mężnymi, silnymi samicami, to jeszcze nie był zbyt bystry i musiał nosić czapeczkę wstydu, bo mordkę miał szpetną.
Nikt jednak, mimo hieniej zachłanności, nie potrafił dorównać mu w kwestii głodu i desperacji związanej z tym uczuciem. Hienałke Kirałke w swoim systemie wartości wysoko miało już tylko jedną pozycję — swojego młodszego brata, który, w odczuciu hienki w czapeczce wstydu, jako jedyny naprawdę ją kochał. Dziś jednak nastał dzień, kiedy dziać się miały rzeczy niesamowite; parę hien stawiło się w ramach wysłannictwa na ceremonii prezentowania lwoziemcom młodego księcia Kopy—
AHAHAHIHIHI, kto nazywa tak dziecko! – wyrwało się Kiraiowi, gdy już w towarzystwie nieufnych spojrzeń innych zwierząt odchodzili od skały, na której Rafiki pokazywał lwiątko. Cóż za szczęście, że Simba dostał syna jako pierworodne dziecko! Większym szczęściem byłyby tylko pełne brzuszki hien, pełne, a nie wydęte głodem i nieszczęściem.
Tak naprawdę całego tego bzdetowania nawet nie chciało się mu słuchać. Wielkie mu co, dziecko. Dzieci są wszędzie. Dzieci są smakowite. Dziecięce kosteczki tak przyjemnie pochrupują, kiedy się je rozgryza, by wylizać zeń przepyszny szpik. Brzuszek hienki zagrał marsza i zakończył jego skoczną melodię melancholijnym, przeciągłym pomrukiem.
Przebiegając w swojej czapeczce wstydu, Kirai zatrzymał się za jedną ze skał. Miał zamiar wyskoczyć zza niej i wystraszyć brata, jednak nie zdawał sobie sprawy z tego, że ponad krawędź kamienia wystawał niespiłowany róg czaszkomaski. Nie był w stanie też kontrolować hieniego chichotu, który w jego wykonaniu był nawet bardziej głupkowaty niż w przypadku reszty stada.
HAHA, HIHI, HAA! – zaśmiał się głośniej, wyskoczywszy na drugą hienę i zatrzymawszy się przed nią. Za to należał się wpierdol. Ot co.
                                         
Kirai
Poziom E
Kirai
Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Jirō Hirai.


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.08.19 15:39  •  Czas żreć  Empty Re: Czas żreć
 Czy było cokolwiek głupszego niż zerwanie się z wygodnego legowiska długo przed wschodem słońca, przemierzenie kilkunastu niebezpiecznych kilometrów wraz z pielgrzymką nawiedzonych przyszłych obiadów, by oglądać jak własny szef oddaje swojego ledwo co urodzonego dzieciaka lokalnemu ćpunowi, by ten pomachał nim nad przepaścią, balansując na dwóch łapach na samym skraju kruszącej się skały? Łajza naprawdę w to wątpił, a mimo to postanowił wybrać się na okazanie szczeniaka.
 Niestety nie sam. Towarzyszył mu ukochany braciszek. Co prawda nie zabrał go ze sobą z miłości, a licząc, że kilka chwil spokoju od tej zaczaszkowanej głupoty sprawi, że może po powrocie Shenzi jakoś przychylniej spojrzy na Łajzę.
 Bo Łajza był mądry, nawet troszkę mądrzejszy niż Kirai. Był na tyle mądry, że nawet zdawał sobie sprawę z tego, że nie jest pospolitą hieną, a krokutą i to nawet cętkowaną. Przekonał się o tym próbując poprzedniego wieczora wygryźć pchły ze swojego pokrytego cętkami grzbietu.
K U P A! Nazwał syna kuuuuuupa! Książę Kupsko, co zapchlone ma lwie dupsko! – wył, ledwo nadążając za drugą hieną i trzęsąc się ze śmiechu tak, że prawie wpadł pod kopyta jakiejś antylopy.
 Wyglądało na to, że impreza jest już zakończona. Zwierzęta się rozchodziły, a dwie hieny wybitnie rozbawione całą prezentacją zmykały na Złą Ziemię, najpewniej mając nadzieję, że jakiekolwiek ochłapy będą na nich czekały. Łajza zatrzymał się na chwilę, by podrapać się za uchem i własnie wtedy wyskoczył przed niego brat. Hiena klapnęła na tyłek, nie przerywając uporczywych prób pozbycia się wybitnie zdeterminowanej pchły i dopiero, gdy ta umknęła przed jego pazurami po pysku i z końca nosa przeskoczyła na Kiraia, obejrzał się na Lwią Skałę.
Patrz, nie ma nikogo. Pójdziemy tam i cię pobimbam na skale i też będziesz księciem. Przy okazji obejrzymy tego zasrańca z bliska.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.08.19 16:40  •  Czas żreć  Empty Re: Czas żreć
–  KUUUUPA!  – wydarł się jękliwie Kirai, co doprowadziło do kolejnego zawycia śmiechem, histerycznym, brzmiącym tak, że gdyby był człowiekiem, pewnie wzięliby go za stereotypowego uciekiniera z psychiatryka. Jakie to szczęście, że dla hienek nie było takich placówek, bo na pewno nie karmiliby go tam dobrze.
  Prawie tak, jak karmiono lwy za rządów Skazy, a i tak, jak hieny karmiono za czasów Mufasy i pewnie za Simby będzie identycznie. Kosteczki się fajnie obgryza, jednak nie, kiedy po prostu zapycha się nimi smutny brzuszek. Żołądek znowu jęknął donośnie, zdradzając pozycję Kirałki tuż przed epickim zamachem na życie Łajzy. Hience w czapeczce wstydu niekoniecznie przypadł do gustu brak reakcji, za to widok pchły na własnej mordce sprawiła, że Kirai zrobił na własny nos zeza i zaczął gonić insekta, w efekcie jednak wyszło tak, że przyrąbał z dyńki w zeschnięte drzewo, po czym raz jeszcze rozbrzmiał jego śmiech. Tym bardziej był zachwycony, że jego cios wywołał upadek jakiegoś opasłego chrabąszcza z gałązki. Nacisnął swoją głupią łapką na robaczka i zamlaskał łapczywie, po czym puścił go, a gdy ten zrobił ledwie krok, znowu przygniótł i wreszcie zeżarł. Chwilę przeżuwał, następnie podszedł do Łajzy i wypluł pod jego łapki pancerzyk chrabąszcza.
Chitynka! Ahahihahahi! – Pyszczek wystający spod czapeczki wykrzywił się w wyrazie dumy i samozadowolenia. Przechylił łeb na wieść o bimbaniu się na Lwiej Skale, jednak zaraz ochoczo pokiwał kikutem ogonka.
Bimbam, bimbam, rampampam, jak książę Kuuuupsko!   – Kuląc się ze śmiechu w pierwszej chwili, by w kolejnej zacząć tuptać wokół brata i podszczypywać go zębami po zadku, by zachęcić do tego, by w końcu ruszyli się i poszli. Jego mały rozumek potrzebował bardzo wielu bodźców by się nie nudzić, a wyprawa na kamyszke brzmiała jak coś, co zaspokoi go na najbliższe kilka minut.
  Jak wiadomo, Kirai lubił dzieci. Zwłaszcza duszone, zarówno własnymi zębami, jak i po prostu w potrawce.
                                         
Kirai
Poziom E
Kirai
Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Jirō Hirai.


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.08.19 17:20  •  Czas żreć  Empty Re: Czas żreć
 Zakradnięcie się na samą Lwią Skałę nie stanowiło wbrew wszelkim pozorom wielkiego wyczynu. Po tak niedawnej suszy trawa zdążyła już odrosnąć, więc stanowiła bardzo dobrą kryjówkę. Wystarczyło wystrzegać się jedynie polujących lwic. Dla zwykłej zebry rzecz zwyczajnie nieosiągalna, ale nie dla kogoś, kto dopiero co patrolował te tereny i znał wszelkie zakamarki, w które lwie dupsko się nie wciśnie, a te hienie - jak najbardziej.
... masz zakaz zadawania się z Edem – szczeknął niezbyt przyjaźnie, gdy dopiero za którymś razem udało mu się odwrócić tak, by druga hiena nie mogła sięgnąć jego zada.
 A Łajza mówił, a Łajza ostrzegał. Władzę w stadzie trzeba oddać w silne, samcze łapy, bo rządy i nierządy samic doprowadzały właśnie do tak chorych sytuacji. Nie chciał skończyć jak Banzai, zbrukany leżeniem w tęczowej plamie słońca. Trzepnął Kirałkę łapą w czapeczkę wstydu tak, że ta obróciła się kilka razy na jego pustym łbie i dopiero za którymś okrążeniem wróciła na dawne miejsce.
Za mną – warknął, zniżając głos do konspiracyjnego szeptu, choć zalążki śmiechu ledwo co udało mu się stłumić – Weź chitynkę, pancerzyk nam się przyda.
 Zwierzak przygarbił się jeszcze bardziej, upewnił, że brat za nim podąża, choćby tylko przez chęć skubnięcia jego tyłka i zanurzył się w wysokiej trawie, zwinnie lawirując między wszelkimi odsłoniętymi kawałkami terenu. Prowadził na węch, ale głównie do przodu popychała go chęć zaimponowania Shenzi. Podczas prezentacji przyćpany pawian pomazał czymś ten lwi wysryw i Łajza miał wielką nadzieję, że mazidło nadal tkwi na Lwiej Skale i przyczyni się do powstania na kamiennej ścianie przypomnienia, że te tereny należą do Skazy i do hien.
 Łajza położył się na samym skraju trawy, nadal pozostając w ukryciu i czekając na zrównanie się z nim Kiraia. Przed ich ślepiami rozciągało się piaszczyste wejście na Skałę, ale tuż obok niego, w miejscu gdzie wpatrywał się młodszy widniała niewielka jama, będąca w rzeczywistości zbyt małym dla dorosłych lwów korytarzem.
Jednak pójdziesz pierwszy – zdecydował, nie chcąc mieć drugiego za blisko swoich przezacnych tyłów i to nie tylko ze względu na niespiłowany róg czaszki.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.08.19 17:44  •  Czas żreć  Empty Re: Czas żreć
–   Ed! Ale Ed jest fajny!
  Cóż, to brzmiało tak, jakby to nie Kirai był tym starszym bratem, a raczej po prostu synalkiem faktycznego młodszego członka rodziny. Był nadpobudliwy, chciał wszystko załatwiać jak najszybciej, nudził się szybciej niż powiedziałoby się „raz dwa!”. Niemniej jednak nie poddawał się jeszcze przez chwilę w pogoni za łajznym pośladkiem; dopiero kiedy karząca łapka sprawiedliwości wymierzyła mu krętą, soczystą wpierdolkę, postanowił się poddać. Zrobił parę kroków bardzo, ale to bardzo chwiejąc się na boki, a głupie oczka nie mogły nadążyć za tym, że nagle coś się kręciło i równie nagle coś przestało, w dodatku tuż przed nimi.
  Szedł za bratem trzymając kuper zaś wysoko, a ogon bez odgryzionej końcówki stanowił tu sztandar znakomitego państwa łysiejących, parszywych hienek ze świerzbem i kolekcją robali, której by się nie powstydził żaden profesjonalny badacz. Kraj był to niezbyt barwny, jednak wszyscy byli bardzo, bardzo zżyci ze sobą. W końcu z kogoś trzeba było się nabijać, a Kirałke był do tego idealnym celem.
Śmierdzi kuwetą – oznajmił, kładąc się korpusem na skraju trawy, zaś zadek wciąż mając wysoko w górze. Zachichotał z własnego żartu, jednak lada moment zakrył łapkami mordkę, by nie zacząć za głośno jazgotać. Na polecenie brata zareagował zasalutowaniem, a język wypadł mu bokiem z głupiego, szczerbatego ryjka. Nie omieszkał wsadzić łba do korytarzyka, jaki nie umknął uwadze niezbyt bystrego rozumku. Wciągnął nosem powietrze równie zachłannie, co wcześniej mordką ukrytego w niesionej wciąż — jedynie z przerwami na gadanie — chitynce robaka. Obskoczył jamkę z jednej, z drugiej strony, jakby zapraszał coś, czego tam wcale nie było, do zabawy. Dopiero po chwili, zahaczywszy rogiem, wpakował się do środka. Zatrzymał się dopiero, gdy do jego ślepek dotarło światło, wątłe bo wątłe, ale światło.
                                         
Kirai
Poziom E
Kirai
Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Jirō Hirai.


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.08.19 19:58  •  Czas żreć  Empty Re: Czas żreć
 Brwi zapchlonego stworzenia poruszyły się nieznacznie, przywołując na jego pysk niemal oburzony wyraz.
Cicho. Wytarzałem się to wytarzałem, nie drąż tematu. Wywietrzeje – odszczeknął na uwagę braciszka i po przepuszczeniu go przodem, szybko ruszył do jamy, a później i szorując brzuchem po piachu jakimś cudem wcisnął się do niewielkiego korytarzyka.
 Przepełznięcie kilku metrów dało mu nadzieję, że nie narobi wstydu na połowę Lwiej Ziemi i nie utknie w szemranym tunelu jak ich okrąglutki przywódca sąsiedniego stada. Dla pewności jeszcze brzuszysko wciągnął, a ono odpowiedziało mu ponurą arią smutnych żołądków.
 Doskonale pamiętał którędy należy się poruszać, by wkrótce wychylić łeb prawie w królewskim legowisku. Wszystko szło niemal zgodnie z jego planem. Poza tym cholernym rogiem z czapeczki wstydu, który prawie przed samym nosem Łajzy zahaczył o jeden z kamieni, spowodował, że trochę piachu się posypało i odsłoniło niewielki otwór w ich kryjówce. Hiena natychmiast przyłożyła do niego pysk i zerknęła przez wizjer.
 Obrzydliwe, bo inaczej nie dało się określić aktualnego widoku. Nala, rozwalona jakby była tu kimś ważnym, a co najmniej królową leżała na samym środku jaskini i przeciągała językiem po swoim futrze. Łajza skrzywił się, ale wzroku nie oderwał. Że też musiał przyłapać tą wywłokę na kąpieli. Odrażające, takie właśnie były wszystkie lwy. Miały za jednakowe futro, duże i pokraczne łapy i w dodatku te głupie mordy bez jakiegokolwiek wyrazu. Simba mógł się jeszcze popisać grzywą, a ona? Łysa jak dupsko pawiana, a próbowała wszystkich rozstawiać po kątach.
 Łajza prychnął ostatni raz i dogonił Kiraia, przepychając się z nim przy wyjściu i w końcu wpychając nos do królewskiego legowiska.
Zobacz, jest zasraniec! – rozczulił się, szturchając starszego i wskazując mu na lwią larwę śpiącą w liściu jakiegoś bananowca.
 Głupie lwice, wylegiwały się przy wejściu do jaskini, najpewniej celebrując moment, w którym książę przestał drzeć mordę i poszedł łaskawie spać i nawet nie pomyślały o lepszym pilnowaniu przyszłości tego zapyziałego królestwa. Takie mądre, takie pewne siebie, takie łyse. Umęczone matki na pełen etat.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.08.19 23:17  •  Czas żreć  Empty Re: Czas żreć
Raczej za często, jako ta hienka gorszego sportu, nie miewał legalnego dostępu do legowiska tych ważnowszych lwów. Pachniało tu jednak godnie, po królewsku, ale naraz po lwiemu. Starał się nawet nie śmiać za bardzo z wszelkich myśli o wydalaniu bądź częściach układu wydalniczego, kiedy wraz z bratem przyglądali się wszelkim zabiegom lwiątkomyjnym, starał się dopychać do wizjera, ale naraz nie robić za dużo hałasu.
  Sunął się jednak dalej i koniec końców udało im się zgodnie dobrnąć do legowiska z tym jeszcze nie zakokonionym purchlęciem rodzaju lwiego. Kiedyś będzie miał grzywę, taką głupią jak lwy, zamiast majestatycznego irokezika takiego, jak miały hieny. Do niczego, te paskudny były w ogóle o wiele za jasne i przez to wyglądały nudno. A Hieny tak fajnie wyglądały na spieczonej ziemi i pożółkłej trawie sawanny. Trochę jak ich własne cętki, to było w nich takie urocze i kochane. Na pewno były fajniejsze niż jakieś grube kocurzyska, w dodatku równie fałszywe co Skaza bądź równie paskudne i wredne co Simba.
  Hienka, upewniwszy się, że nie ma żadnego lwa (nie mogła jednak zidentyfikować tego za dobrze po zapachu, tu wszędzie nimi śmierdziało), wylazła z tuneliku i z żywym zainteresowaniem potuptała do purchlęcia. Kirai szturchnął Księcia Kupsko nosem i zachichotał.
Gdzie jest boooobas? TU JEST! – Powiedział teatralnym szeptem, przysłaniając i odsłaniając jedną łapką swoją głupią mordkę.
Co się robi z dziećmi? Zjada się? Och, prosimy. Tak. Chcemy bardzo. Shenzi mówiła, że lwy to by nas zjadały, czemu nie mielibyśmy zjeść ich? – I, w zasadzie nie czekając nawet na odpowiedź, zatopił zęby w karku lwiątka, a na miejscu, w którym ono leżało, ułożył chitynkę. Idealny substytut dla malucha, a na pewno grzeczniejszy niż on. Nie planował jeszcze bombelka zjadać. Chciał się tylko pobawić, czy to z nim, czy to nim, co za różnica? Pokazał bratu swoją sparaliżowaną niby matczynym uchwytem na karczku zdobycz i zamachał kikutem ogona z dumą.
                                         
Kirai
Poziom E
Kirai
Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Jirō Hirai.


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.08.19 15:07  •  Czas żreć  Empty Re: Czas żreć
 To jedno, jedyne pytanie sprawiło, że Łajza zgłupiał jeszcze bardziej, o ile to było w ogóle możliwe. Co się robi z dziećmi? Widział jak dzieci się robi, ale jak już jakieś było gotowe to instrukcja jego obsługi stanowiła jeszcze większą zagadkę niż to jakim cudem wszyscy nie uznali zakłamanego Zazu za zdrajcę.
 Podrapał się tylną łapką za uchem, by pobudzić jakiekolwiek procesy myślowe.
Cicho! – zadecydował w końcu – Nie zjadamy go. Wiem co się robi z dziećmi.
 Że też wcześniej na to nie wpadł! Przecież widział to już miliony razy u wszelkich gatunków zwierząt drapieżnych i obiadowych. Podszedł na sztywnych ze stresu łapach do trzymanego przez brata lwiątka i przejechał oślinionym jęzorem po całym lwiątku.
 W jaskini nastała głucha cisza, przerywana jedynie cykaniem jakiegoś zagubionego świerszcza albo wybitnie wyżartej na lwich zadach pchły. Kaprawe ślepia księcia wpatrywały się w hienę nierozumiejącym spojrzeniem. Biedne małe lwiątko nie dość, że zwisało teraz żałośnie z pyska Kiraia to jeszcze całe ociekało śliną, bo rzecz jasna Łajza nie miał na ozorze wmontowanej lwiej szczotki jak Nala i zamiast uczesać zdobycz to tylko ją zbrukał.
Dziwne... U innych działało. Zepsuty zasraniec jeden. Upośledzony!
 Hieni śmiech odbił się echem od kamiennych ścian i poniósł prawdopodobnie po całej Lwej Skale, wpadając w głupio zaokrąglone lwie uszy i alarmując łyse samice. Może i Łajza prędki w myśleniu nie był, ale parę w łapach miał, więc gdy tylko zorientował się jakiego tym razem pecha sprowadził na ich dwójkę, rzucił się do ucieczki, wpychając przed sobą Kiraia do korytarza, którym tu wrócili.
 Na nieszczęście wraz z dyndającym lwiątkiem. Łajza podobnie jak Banzai nienawidził dyndania, ale w tym momencie nie mieli większego wyboru.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.08.19 16:12  •  Czas żreć  Empty Re: Czas żreć
Gdyby byli ludźmi, mogliby pomyśleć (haha, dobre sobie!), że z dzieckiem robi się tyle: ciągnie na nie hajs podatników i dzięki temu, jako hienia szlachta, nie musieliby już nigdy pracować. Nie żeby teraz za dużo robili. Szukanie nowej zwierzyny poza granicami terytorium bądź poszerzanie go? Pheh! Kto to widział, wkładać w coś wysiłek większy niż po prostu pożarcie czegoś?
  Przechylił łeb z zainteresowaniem, kiedy brat oznajmił, że wie, co się z lwimi szczeniętami robi. Czekał na jakieś instrukcje, ruchy, a kiedy te już miały miejsce, prychnął, mało nie wypluwając kociątka z mordy. Zaczął za bratem iść w kierunku miejsca, z którego tu wyleźli. Chichotał w zduszony sposób, tłumiony przez sparaliżowanego kocim zwisem księciunia i potuptał dumnym krokiem za bratem. Tym razem nawet nie zahaczył o nic czapeczką wstydu. Kiedy wyszli na zewnątrz i oddalili się w kierunku terytorium ich stada, Kirai w końcu wypluł kociątko z pyska, a to, kwiląc, padło na ziemię.
Co z nim zrobimy?  – Szturchnął kota nosem, tym samym obił się dupskiem o brata. Okrążył młodego lwa kilka razy, wylizał je, wyciumkał i z tej całej ekscytacji jeszcze wywrócił na krągły boczek.
Patrz jaki nażarty! – prychnął głośno z rozbawieniem i zazdrością Kirai. – Och, gdyby nasze brzuszki wydęło od żarcia, a nie od jego braku! Powinniśmy zabrać go do siebie!
                                         
Kirai
Poziom E
Kirai
Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Jirō Hirai.


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.08.19 17:00  •  Czas żreć  Empty Re: Czas żreć
 Powracali w chwale i gorących promieniach słońca. Łajza wybaczył nawet ognistej kulce na niebie to, że aktualnie nie wschodzi ani nie zachodzi. Ich najnowsza zdobycz sprawiała, że czuł się wystarczająco bohatersko, nawet bez dodatkowych efektów wizualnych. Co prawda ciągle bał się pościgu, ale dla zachowania wszelkich pozorów zwycięzcy musiał iść, bez zbytniego oglądania się za siebie.
 Przekroczenie granicy potraktował jako oficjalne zwieńczenie ich misji. To nie tak, że z pamięci wyparowało mu poprzednie znalezienie się lwiątek na Złej Ziemi i bohaterski szturm Mufasy, ale doskonale wiedział, że wszystkie hieny pamiętały. Pamiętały i tym razem nie dopuszczą do tego, by ta wycharczana przez Nalę kulka sierści została stąd uratowana.
 Powinni zatopić kły w miękkim futerku księcia, rozważnie rozpłatać go na pół, by choć trochę napełnić bohaterskie brzuszki, ale gdzieś w pustym łajznym łebku kiełkował zgoła inny plan, który zagłuszał nawet głód. Na widok maleństwa bolała go szczęka, ledwo upilnowana, by nie pożreć zdobyczy w całości. Pewnie dlatego pozwolił go nieść Kiraiowi całą drogę.
On spuchł ze strachu! – zdiagnozował kwiczące kocie, szturchając je agresywnie łapą i turlając na wszystkie strony – I co teraz, Książę Kupsko? Nie jesteś już taki cwany, gdy nie ma stada w pobliżu?
 Zupełnie jakby małe lwiątko kiedykolwiek miało być cwane. Prawdopodobnie jeszcze nawet nie do końca wiedziało, co dzieje się dookoła ani kim faktycznie jest. Pokryta hienią śliną sierść powodowała, że jasne umaszczenie brudziło się od ciemnej ziemi Cmentarzyska.
Zobacz, próbuje się upodobnić do hieny! Próbuje nas błagać żebyśmy go nie zjadali, bo jest tylko zwykłym tchórzem, jak każdy lew...
 Łajza podniósł rozbawiony wzrok na starszego brata, nieudolnie złapał piszczące lwiątko w zęby i wraz z nim ruszył w kierunku kwater ich klanu.
Zanieśmy zasrańca do Shenzi. Za taką zdobycz będziemy mieli pierwszeństwo przy padlinie, przed Banzaiem.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.08.19 17:01  •  Czas żreć  Empty Re: Czas żreć
***


Serwal Saliah był dość towarzyski jak na samotnika. Chętnie towarzyszył innym zwierzętom w polowaniach, wszelkich zabawach, ale i po prostu nudzeniu się. Zwierzak był zadowolony z siebie, ze swojego życia i z tego, że nie musiał się właściwie przejmować ani podbieraniem zdobyczy większym gatunkom, ani tym, że te postanowią żywić się czymś z zakresu łatwo dostępnego dla niego.
  Kocisko wylegiwało się na cieplutkim kamieniu, nie przejmując się niczym poza obecną wygodą i słodkim ciepełkiem. Prawie jak w tym nowym, modnym haśle — hakuna matata! Saliah nie miał zmartwień w przyszłości, w przeszłości. Ważne, że dobrze było teraz. Zaraz, chwila — coś na horyzoncie zamajaczyło, coś, co jednak mogło mu urozmaicić najbliższą przyszłość.
   A w zasadzie, był to nawet „ktoś”, bardziej w każdym razie niż „coś”. Była to jedna z hien ze stada Shenzi, która nie dość, że miała upośledzonego braciszka, to jeszcze nazywała się Łajza. Serwal nie wiedział, czy był to przydomek, czy nieszczęśnik miał takiego pecha jak brat dawnego króla — Mufasy — który przed zdobyciem pseudonimu „Skaza” nosił niezbyt dumne imię Taka. Jak można było nazwać dziecko „góra śmieci”? To pewnie był jeden z wymysłów Rafikiego.
   Kocur przeciągnął się i wstał, po czym rozciągnął również tylne łapki. Zszedł z kamienia i podszedł do hienkowego młodzieńca, skłoniwszy nawet nieco łepetynę w wyrazie powitania i pewnej ilości szacunku. Zaspany pyszczek wykrzywiło zadowolenie.
Cóż to za posępna mina, przyjacielu? – spytał, przeciągając nieco sylaby.
                                         
Saliah
Anioł Zastępu
Saliah
Anioł Zastępu
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Czas żreć  Empty Re: Czas żreć
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach