Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Go down

Pisanie 27.06.16 21:29  •  Czas na przegląd! [Nessa x Richard] Empty Czas na przegląd! [Nessa x Richard]
Która to już godzina? A zresztą, kogo to obchodzi? Tyle jeszcze przed nią pracy, że pewnie kolejną noc spędzi w robocie. No, ale czy miała cokolwiek lepszego do roboty? Nikt w domu na nią nie czekał. No, co najwyżej psiak, ale do niego zawsze zagląda sąsiadka, która posiada zapasowe klucze.
- NASTĘPNY! - wrzasnęła, gdy skończyła naprawiać uszkodzone ramię jednego z wojskowych androidów, który uległ wypadkowi na misji poza murami miasta. Maszyna podziękowała i ruszyła, zostawiając kobietę samą w pokaźnym warsztacie. Pomimo ogromu tego pomieszczenia, Nessarose urzędowała tu zupełnie sama. Nie lubiła, gdy jej przeszkadzano, kiedy próbowała się skupić (albo leczyła kaca).
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Richard ledwo dostał wypis ze szpitala. Amputacja lewej ręki i wstępne przygotowanie kikuta do założenia protezy. Co prawda normalny człowiek byłby wypisany znacznie wcześniej, jednak tego jegomościa, jeśli nie przykuto do łóżka rozkazem i pasami, to wręcz na pewno próbowałby dostać kolejny przydział nim rana się bliźni.
Do warsztatu, też z resztą został przywleczony przez swojego kumpla, który korzystając z faktu, że teraz nie jest w służbie czynnej wydał mu polecenie grożąc karcerem i zawieszeniem, a jako element motywujący skonfiskował kurtkę, próba odebrania maski skończyłaby się bójką, a może i Richard był teraz kaleką, ale nigdy nie przestawał być bitny.
Dick nie miał zbyt wielkiego wyboru, jeśli chciał odzyskać swoją wolność w służbie i ulubiony ciuch. Powolnym kokiem, jakby szykował się na sąd polowy wszedł przez drzwi słysząc głos nakazujący pojawienie się nowego petenta. To co jednak zobaczył sprawiło, że zrobiło mu się słabo. Kobieta. Nie, dziewczynka , siedziała na miejsc, na którym powinien znajdować się jakiś fachowiec.
- Kpicie ze mnie? Kiedy przyjdzie twój tatuś, czy kto tu jest twoim szefem? – Warknął, a wizjer maski zabłyszczał nieprzyjemnie namierzając cel. – Masz świadomość, że to nie jest plac zabaw dzieciaku?
Richard nie był w nastroju na gierki i zabawy, przyszedł tu po to by go załatano i wysłano na front, a nie kazano być niańką. Obrócił się przez ramię ignorując zupełnie Nessę i spojrzał na kumpla, który wzruszył ramionami i uśmiechnął się zamykając drzwi.
- Ty podły skurwielu, dopadnę cię i zrobię z twojej mordy Desperację… - syknął pod nosem.
Przez chwilę stał jeszcze czekając na to aż pojawi się ktoś kto zarządza tym burdelem i młódką. Przecież nie do pomyślenia było aby była ona jakkolwiek kompetentna. Niestety, nikt się nie pojawił.
- Ty tu jesteś „szefem”, tak? – Słowo to wypowiedział jakby z kpiną i pogardą i można było się tylko cieszyć, ze nie widziała jego miny. Była jeszcze mniej przyjemna niż to co mówił. – Richard Morrison, oficer. Zrób mi protezę…
Komenderował jej tak, jakby była rekrutem w akademii. Może był poza jednostką, jednak stare nawyki ciężko wyplenić, zwłaszcza jeśli ktoś nie ma ochoty się ich pozbywać.
- Chcę być sprawny jak najszybciej się da. Mam kilka spraw do załatwienia, więc rób co do ciebie należy. - Zdjął koszulkę pokazując tors naznaczony setkami ran i blizny, które wyglądały jakby mocował się z ogromną niszczarką do papierów, i to dość niedawno. Wystawił kikut z wystającymi już czujnikami i może nic nie powiedział, ale widać było że nie ma zamiaru czekać w nieskończoność, aż technik zacznie swoje mambo dżambo.

                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

"Dziewczynka"? No, niby miała te ile... dwadzieścia dwa czy trzy lata. Ale żeby od razu "dziewczynka"?!
- Jaki tatuś? - jeszcze w miarę czysta, tylko na spodniach uwalona smarem młoda kobieta obejrzała się na kupę szowinistycznego mięcha wyraźnie nie zrozumiawszy, iż to do niej kierował te słowa.
Dzieciaku?
Rozejrzała się, ale nie było tu nikogo młodszego. W pierwszym momencie nie załapała. Dopiero po chwili dotarło do niej co facet miał na myśli i aż poczerwieniała z wściekłości, ciskając o podłogę kawałek szmaty, którym wycierała ręce.
- ŻE NIBY JA?!
Nie słuchała jego dalszej gadaniny. Miała wręcz w mocnym poważaniu nieogarnięcie, mruczane pod nosem groźby i wymagania tego bezczela. Szybkim ruchem wstała z kucek, sięgając do tylnej kieszeni spodni po wystający z nich klucz nastawny, zaciskając na nim smukłe, długie palce.
- Ja ci zaraz dam dzieciaka... WYPIEPRZAJ STĄD, JEŚLI NIE CHCESZ BYM ZROBIŁA CI PROTEZĘ FIUTA!
Na Nessarose nic nie robiło wrażenia, nie kiedy traciła nad sobą kontrolę. Dobrze, że była zdolna, pracowita i miała znajomości, bo pewnie długo nie nacieszyłaby się posadą inżyniera w woju. No, dodajmy jeszcze, że tak się złożyło, iż w tym momencie S.SPEC naprawdę potrzebował dobrych fachowców, a na tą chwilę nie było nikogo lepszego od młodej Hylesówny. Niewielka grupka starych wyjadaczy była zbyt zawalona robotą by udźwignąć jeszcze więcej, a chętnych na to stanowisko było raczej niewielu. Do tego nie każdy miał ochotę zapuszczać się poza mury miasta na pracę w terenie, co, tak się złożyło, zupełnie nie przeszkadzało butnej młódce. Jej chęci, talent i brak życia osobistego czynił aktualnie z Ness mechanika do którego trafiała lwia część potrzebujących wojaków. Richarda zwyczajnie nie miał kto inny teraz przyjąć, chyba, że uparłby się i zaczekał jeszcze kilka tygodni na wolny termin.
- Nie słyszałeś mnie? NASTĘPNY! - posłała mu ostatnie, ostre spojrzenie i odwróciła plecami, odchodząc w kąt do niewielkiej umywalki. Obmyła ręce zimną wodą, choć częściowo pozbywając się z nich syfu po ostatnim przeglądzie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Dwadzieścia dwa lata to ponad dwa razy mniej niż on, poza tym co ona w życiu przeżyła? Nie widział braku kończyn, nie widział blizn i ran, no i jej oczy nie były tymi, których szukał. Ludzie, z którymi miał do czynienia mieli charakterystyczne spojrzenie, które widziało już horror i własną śmierć, ona co najwyżej widziała bardziej hardcorowe porno, a i na taką nie wyglądała.
- Z takim temperamentem to zajdziesz co najwyżej do kostnicy, albo na ulicę. – Odpowiedział jej zdeformowany przez maskę głos, jednak słychać było że traktuje ją jak rozwydrzoną 8-latkę, a nie kobietę. Był zupełnie obojętny na to, że jakaś księżniczka stroi sobie fochy, jednak przyszedł tu w określonym celu, gdy on dostaje karabin do ręki to nie beczy jak mała piczka, nikt go nie rozpieszcza i nie raz użerał się z gorszymi potworami niż on (na przykład biurokracją, brrr). Dick zawsze miał problemy z młodymi i głupimi ludźmi, w sumie to traktował tych pierwszych jako podzbiór drugich. Sam nigdy nie był przecież młody; potrafił za to docenić ducha szczeniaków i rozpierającą ich energię, gdyby tylko za tym szło zdyscyplinowanie.
- Nie kurwa, ja. – Odpowiedział jej obojętnie zasiadając na fotelu. – Jesteśmy tu tylko we dwoje. W kolejce po urodę to na pewno nie stałaś, to może chociaż po pół mózgu ci się udało.
Richard dość już miał jej strojenia fochów. Niby pracowała w tej samej organizacji co on, niby i on i ona pracowali dla tej samej władzy, jednak dziewczynka zdawała się zapomnieć na czym polega jej praca.
- Nie ma następnego, a skoro boisz się podjąć zadania to przyślij kogoś kompetentnego, kto wie jak się traktuje żołnierzy i wie co powinien robić. – Mówił prawdę, jego kumpel zadbał przynajmniej o to by zarezerwować mu taki termin, by nie mógł się wykręcić i spóźnić, do tego dla spokoju wszystkich lepiej by Richard miał tą rękę i jak najszybciej poszedł w Desperację.
Chciał jeszcze dodać coś o skardze i składaniu raportu o niekompetencji, jednak było kilka problemów, które mu to uniemożliwiły: nie chciałoby mu się wypełniać papierków, a implikacją tego było że nie lubił kłamać; poza tym, nie miał zamiaru poświęcać na to upierdliwe dziecko więcej czasu niż było to niezbędne. Ot, wolał olać sprawę, poczekać aż w końcu znudzi się jej zgrywanie kogoś ważniejszego niż nic nieznaczącego i w końcu zabierze się do roboty.
Morrison miał cichą nadzieję, że dziewczyna po prostu zrejteruje. Odwali się od tego problemu, wezwie kogoś innego i będzie święty spokój. Nie miał zamiaru wyjść stąd bez przynajmniej informacji o tym, kiedy ręka będzie gotowa. Nie miał też zamiaru podtrzymywać tej jakże interesującej rozmowie z wybredną, małą suką, która myślała że znaczy cokolwiek i może wybrzydzać jak jedynaczka z bogatego domu, gdyby tak było to nie pracowałaby jako technik za grosze.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Wątek zawieszony z braku chęci pisania userów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach