Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Go down

Pisanie 21.02.16 18:45  •  Czas podbić Desperację.  Empty Czas podbić Desperację.
Miejsce - głównie Desperacja, może potem pojawi się M-3. Z naciskiem na może.
Czas - Teraz.
Postacie - Insomnia (jako Ins, wow), Nove (jako Daiya)

- Hej, El. Wiesz może, co powinnyśmy dzisiaj zrobić?
- Daj się pożreć pobliskim lwom.
Dziewczyna skrzywiła się i schowała niezadowolona książkę. Pogięło? Dać się zjeść? No dobra, ani ten szajs, ani poprzednia właścicielka jej nie lubią, ale żeby od razu być tak niemiłym? Nieładnie. Bardzo nieładnie. Aż jej się zrobiło smutno.
Dlatego była teraz na Desperacji.
Czasem jednak trzeba pracować, wszyscy o tym wiedzą - a ostatnio Daiya się nieco opierdzielała. Na tyle, że góra zaczynała się krzywić. Tylko co ona miała zrobić? Podbić świat? Wykurzyć Łowców? Zatopić Desperację? Przeprowadzić potajemnie zamach stanu? No właśnie, mogła za przeproszeniem wuja zrobić. Więc czego od niej wymagali - cholera jasna wie.
Jednak te tereny już znała i bez problemu się odnajdywała, więc była szansa, że znajdzie jakiegoś pociesznego Desperatę, z którym spędzi nieco czasu. Przecież nie musi go od razu zabijać czy sprzedawać na chama, nie? Czasem warto im dać trochę życia, bo wychodzi na to, że czas z nimi spędzony nie jest zmarnowany. Stąd czarnowłosa miała nadzieję, że i tym razem trafi na kogoś ciekawego. Musiała, bo inaczej dostanie pierdolca. A wtedy to już w ogóle zacznie być irytująca.
No i książka będzie jej znowu robić na złość.
Jesteś przydatna, ale niewychowana. Co tamta strzyga ci zrobiła, że jesteś taka złośliwa?
Tak czy siak, szła dzielnie dalej.

Daiya:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.02.16 22:52  •  Czas podbić Desperację.  Empty Re: Czas podbić Desperację.
Niejeden metronom mógłby pozazdrościć regularności, z jaką machała spuszczoną z gałęzi lewą nogą. Blada kończyna wyzierała gdzieniegdzie przez wytarte w materiale nieregularne dziury, zaś wysoki but - zdarte z trupa jakiejś nieuważnej żołnierki, pierwsza klasa, największy skarb - raz za razem odbijał się od przyschniętego pnia. Na dobrą sprawę siedzenie na tym drzewie nie było szczególnie bezpieczne, ale nie stwarzało o wiele większego ryzyka niż sam fakt życia w Desperacji. Dlatego Nayami w nosie miała, czy gruby konar wytrzyma jej ciężar; raczej powinien, w końcu na wysokość jakichś trzech metrów wdrapała się bez problemu i do tej pory nic się nie załamało. Prawą nogę podkuliła do tułowia i założyła splecione dłonie za kolano, nucąc cicho. Spoglądała gdzieś do przodu, nie przypatrując się żadnemu konkretnemu obiektowi. Po prostu obserwowała okolicę w oczekiwaniu, czy wydarzy się coś interesującego.
W końcu jej się znudziło. Przerzuciła włosy przez prawe ramię do przodu i naciągnęła na głowę kaptur przydużej męskiej bluzy. Komu gwizdnęła? Trudno stwierdzić, i tak już nie odda. Obie nogi opuściła teraz po jednej stronie służącej jej za ławeczkę gałęzi i spojrzała w dół. Czyżby mignęła jej tam inna żywa postać? Bestia? Zwierzę? Człowiek? Szybko zlokalizowała ową osóbkę, pobieżnie przebiegając wzrokiem po całej sylwetce kobiety.
Zawahała się. Zaczepić? Nie zaczepić? Już setki razy słyszała słowa ostrzeżeń na temat zadawania się z nieznajomymi i ogólnie przebywania poza kryjówką, którymi katowali ją nieustannie wszyscy przyszyci rodzice, wujkowie, ciotki i udawane rodzeństwo bliższe od własnego - bo żadnego chyba nie miała. Chyba, bo ojciec pewnie na boku miał tego na pęczki, tylko nigdy jej nie powiedział. Ale mniejsza z tym, miała w tej chwili większy dylemat do rozważenia. Gdyby ktokolwiek z rozlicznych opiekunów ją teraz widział, na bank dostałaby przykaz siedzenia cicho i nie wtrącania się. Ale halo, przecież miała już dobre siedemnaście lat, nie siedem! Będzie umiała się obronić w razie czego, była niemal pewna.
W końcu zadecydowała. Wyczekała, aż dostrzeżona ofiara znajdzie się w odpowiednim miejscu nieopodal drzewa i bez żadnego ostrzeżenia zeskoczyła na ziemię. Podłoże wgniotło się nieco pod podeszwami ciężkich butów i pod naporem nie do końca kontrolowanej siły nastolatki. Ta zaś zdawała się nie dostrzegać, że własnie zrobiła dziurę w wysuszonej glebie i jak nigdy nic wyszczerzyła się do nieznajomej. Wzrok miała nieco dziki, ale w kobietę wpatrywała się raczej z fascynacją.
- No siema - powiedziała nonszalancko. A nuż będzie zabawnie?
                                         
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nayami Leather


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.02.16 9:54  •  Czas podbić Desperację.  Empty Re: Czas podbić Desperację.
Wszechobecna cisza zaczęła ją martwić. Czy naprawdę nie było dzisiaj ani jednej żywej duszy? Przecież większość Desperatów była zadziwiająco żywa! Rzucali się, bili po łbach kijami jak maczugami, wyrzucali się przez okna w barze - przecież to czysta poezja. Jak na umarlaków byli naprawdę żywi.
Dlatego ją to irytowało. Jakby się zmówili, że akurat dzisiaj, o tej godzinie, zejdą się do swoich podniszczonych domów, rozpierdolonych do granic możliwości norek... A Daiya będzie łazić i gadać z głupią książką.
- To Twoja wina, Etyl. - warknęła, zerkając na książkę - Pewnie jednak udajesz żywą, co? Zawołaj mi swoich koleżków.
- Spierdalaj.
Zamorduję ją zaraz.
Szkoda tylko, że takich rzeczy książce się zrobić nie dało. Nie chciała jej jednak w dalszym ciągu wyrzucać - no bo, cholera, ktoś niepożądany mógł ją dostać w łapy. Co prawda dla tamtej grupki to ona była taką osobą, ale to już była inna sprawa.
Wystarczyła chwila nieuwagi, żeby atak buta z nieba nie wcelował w ziemię, a w jej nieszczęsną głowę - a patrząc na siłę, z jaką wbił się w podłoże, to z pewnością nie wstałaby po takim powitaniu. Zamiast jednak spojrzeć na dziewczynę przerażonym wzrokiem... Przyjrzała się dziurze w ziemi z nieskrywaną ciekawością, potem dopiero skupiając się na dziewczynie.
- Cholera, dziewczyno, z takim wejściem zawstydzisz niejednego psychola pragnącego, aby światła reflektorów szły tylko na niego... - zaczęła, spoglądając to raz na buta, a raz na twarz nieznajomej - Jak jakiś zawodowiec. Nieźle. Pewnie zajmujesz się tym na co dzień, co? Przyznaj się.
Na jej twarzy pojawił się uśmiech.
- No siema, siema. Przedstawisz mi się, o piękna dziewojo? Z pewnością masz wiele historii do opowiedzenia - chociażby skąd te świetne buty. Mieszczuch pewnie wpadł w Twoje  łapki - no bo przecież ta cała bida z Desperacji sama sobie czegoś takiego załatwić nie mogła. No chyba, że znajomości miała.
Weź przestań z tymi teatrzykami, bo mi się niedobrze robi.
Idź w jasną cholerę książko. Będzie robić co tylko chce. A ty masz być książką, nie komentatorem. I tak ci za to nie zapłacą.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.02.16 23:19  •  Czas podbić Desperację.  Empty Re: Czas podbić Desperację.
Przytupnęła jeszcze raz ciężkim butem o ziemię, wzburzając mały obłoczek kurzu. Nie spuszczała spojrzenia z nieznajomej, świdrując ją na wpół wesołym, na wpół szaleńczym wzrokiem. Uśmiechała się, nieznacznie pokazując garnitur równych zębów. Zmierzyła kobietę od stóp do głów i z powrotem, chłonąc każdy aspekt jej wyglądu. Im dłużej patrzyła, tym bardziej miała wrażenie, że podjęła dobrą decyzję opuszczając swoją obserwacyjną gałąź. To mogło być ciekawe.
- Się wie. Wspaniałe wejścia to moja specjalność, ale wyjścia też mam świetne. - Przytaknęła, improwizując dygnięcie. Dama z niej żadna, ale umiała sprawiać całkiem niezłe wrażenie.
- Insomnia z tej strony, a ty ślicznotko? Te buty, mm? Polecam, pierwszej świeżości i najwyższej jakości, własnoręcznie zdzierałam z nadjedzonego trupa jakiejś laseczki z wojska. Od pasa w górę nie było jej wcale, ale buciki - pierwsza klasa i dobry rozmiar! Cuda się zdarzają, nawet tutaj - streściła zaraz, na pokaz obracając stopami w krótkiej prezentacji swoich zdobyczy. Dorwanie porządnego obuwia było zjawiskiem rzadkim i Nayami była z niego niezmiernie zadowolona, nawet jeżeli przecież połowę życia spędzała boso. Zimą jednak nie miała szans przeżyć o nagich stopach, chyba że liczyłaby się stale z ich amputacją. Łażenie po skałach i drzewach też było dość ryzykowne bez odpowiedniej ochrony; choć rany goiły jej się szybko, to unikania zakażeń też musiała pilnować, dlatego nie pozwalała sobie na zbędne obrażenia ciała.
- Idziesz gdzieś konkretnie? Tak się właśnie zastanawiałam, bo tu w okolicy przecież nic nie ma - wystrzeliła znów jak torpeda z kolejnym pytaniem, jednocześnie poprawiając naciągnięty na głowę kaptur i gładząc dłońmi wyciągnięte na wierzch czarne włosy. Sama miała konkretny cel przebywania w tej okolicy - obserwowała pobliskie tereny ze swojego punktu na drzewie. Co zaś przywiało tu nieznajomą? Interesy, konieczność, kaprys? Mogła kryć się za tym ciekawa historia, a tych dziewczynie nigdy nie było za wiele. I co z tego, że zaczepiała nie wiadomo kogo pośrodku Desperacji, gdzie jak na złość - a może na szczęście - tym razem nie pilnował jej nikt. Upragnione pięć minut bez ciągłego "ale uważaj na siebie, Nay". Błogi spokój od wiszących nad głową przyszywanych członków rodziny, którzy chuchali na nią i dmuchali jak na porcelanową laleczkę. Zresztą mieli całkiem dobry powód w postaci matki wymordowanej, która na krzywdy swojej córki była w stanie zareagować... ostro. A nikt nie chciał doświadczyć ostrej reakcji ze strony Hemofilii, po prostu.
                                         
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nayami Leather


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.06.16 2:17  •  Czas podbić Desperację.  Empty Re: Czas podbić Desperację.
Od dłuższego czasu brak postów.

DO ARCHIWUM
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach