Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Go down

Pisanie 15.02.14 15:54  •  ~ Kawiarnia "Spinacz" ~ Empty ~ Kawiarnia "Spinacz" ~
Wystój minimalistyczny, fioletowo-biały. Do kupienia ciastka i kawy wszelakiej maści. Na wynos, na miejscu. Kto chce i gdzie chce. Dokładny opis w przygotowaniu.

***

Uwielbiała spacery. Samotne i w towarzystwie, krótkie i długie, w te gorące dni i mroźne wieczory. Ale ŻADEN spacer nie był przyjemny, kiedy wiatr wyżywał się na jej twarzy, smagając ją i częściowo odmrażając już nos, który był czerwony do granic możliwości. Mizuko wyglądała na dość mocno poddenerwowaną całą sytuacją pogodową, ale była też zrezygnowana i pozostawiona bez możliwości wyboru - podążała posłusznie obok Sebastiana, starając się powtarzać sobie w głowie uprzednie kwestie; nie miała siły otwierać ust, kiedy było tak zimno - co by to było, gdyby zamarzł jej język? Wszystko jednak wskazywało, że nie zostało Królowej Zimie dużo czasu panowania, a sama Miko miała ogromne nadzieje, że wiosna jednak przyjdzie szybciej niż ktokolwiek z mieszkańców M-3 by się spodziewał. Kolejne pociągnięcie nosem i błysk w spojrzeniu. W zasięgu ich wzroku nareszcie ukazało się coś konkretnego - namazany na witrynie wyjątkowo rzadką i porozmazywaną farbą napis “SPINACZ”. Zielone ślepia dziewczyny aż śmiały się do szybki, za którą widać było całe cieplutkie wnętrze kawiarni. Równocześnie widok ich celu przyprawił ją o dreszcze - nigdy z nikim nie była w kawiarni, a już tym bardziej z kimś obcym. Dopiero teraz za serce ścisnął ją dziwny nie pokój - jasne, że potrafiłaby go uderzyć, ale nie zmieniała to faktu, że chodziła po mieście z nieznanym sobie mężczyzną. Mimo to westchnęła cicho, zwracając się do niego zachrypłym od dłuższego milczenia głosem:
Tu? – I nie czekając na odpowiedź otworzyła drzwi, dzwoniąc przy okazji dzwoneczkiem. Zapach kawy był dla niej jak kubeł zimnej wody na głowę, a portfel aż sam otwierał się na widok wszystkich możliwych rodzajów latte, mocchi, espresso i innych wymyślnych włoskich nazw, które Mizuko lubiła, acz nad wszystko ceniła sobie czekoladę. Delikatnym ruchem głowy wskazała na wolny stolik i ruszyła ku niemu, nie zważając na Olivera. Tam zrzuciła z siebie kurtkę, położyła ją na fotelu, a sama ruszyła do kasy, podwijając rękawy bluzy; zaciekawiony i skupiony wzrok dziewczyny przez jakiś czas obserwował kartę rozwieszoną na ścianie. O!
Czekoladę z cynamonem poproszę. – Mruknęła do sprzedawczyni, a gdy ta skinęła głową, Mizuko wróciła na swoje miejsce. Wtedy dopiero usiadła i zwróciła się do Sebastiana, na którego pytania przecież wciąż nie odpowiedziała:
Już jest spokojniee. O czym to my... a. Włosy i małżeństwa, nie? – Więcej grzechów nie pamiętam. Gdyby była jakaś ważniejsza kwestia godna jej uwagi, wychwyciłaby to. Rzecz jasna Hyde gadał jeszcze o kopułach, ale wcześniejsza mina dziewczyny, która nie przepadała za fantasy mówiła sama za siebie - “pieprzysz”. O, ironio, dosłownie i w przenośni. Tak czy inaczej - oczekując na zamówienie zaczęła przyglądać się ogromnej fioletowej plamie na przedramieniu, która od ranka stała się nieco mniejsza ku wyraźnemu zadowoleniu, malującemu się na twarzy Koruko. Odchrząknęła cicho, zrzucając kaptur z głowy i zaczynając dość nużącą ją samą wypowiedź:
Co do koloru - nie przegrałam żadnego zakładu. Może faktycznie zbyt pochopnie wybrałam sposób wyróżniania się, ale żyje się raz. Khm, w każdym razie nie przemyślałam tego farbowania. Ale mam zamiar wrócić do naturalnego koloru całkiem niedługo. – STARCZY. Raaany, co ten człowiek z nią robił? Mówiła aż za dużo i nie przeszkadzało jej to - aż dziwne. Westchnęła ciężko, kontynuując: – Małżeństwa nie są marnowaniem życia, chociaż zależy czyjego. I zależy też od osób. Jeżeli są w stanie dla drugiej - jakiejkolwiek - osoby zrobić coś dobrego, to wytrzymają trudne chwile. Nie każdy jest takim altruistą. – Wzruszyła ramionami. Sama nie miała pozytywnego poglądu na małżeństwa i zapewne nie chciała nigdy żadnego zawierać. Na chwilę obecną była jednak (jak do wszystkiego) sceptycznie nastawiona i starała się nie mieć aż tak negatywnego zdania o związkach.
O czymś jeszcze rozmawialiśmy? – Rzuciła, chcąc jako tako podtrzymać rozmowę, która pewnie tylko przez nią nie szła tak zatrważającym tempem, jak chciałoby którekolwiek z nich. No, może on. Przynajmniej on.

Przepraszam, że krócej, ale nie umiem wchodzić do tematów. xD
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.02.14 14:35  •  ~ Kawiarnia "Spinacz" ~ Empty Re: ~ Kawiarnia "Spinacz" ~
Chłopak z kolei nie czuł się ani trochę skonfundowany tym, że właśnie spacerował przez miasto z obcą dziewczyną. W zasadzie nie było w tym niczego nadzwyczajnego, chociaż – co może wydać się paradoksalne – rzadko miał okazję naprawdę porozmawiać sobie z drugą osobą, gdy większość czasu poświęcał na robienie gorszych rzeczy, którymi otwarcie nie wypadało się chwalić. Jednak od jakichś kilkunastu minut „rozmowa” wydawała się być dość wygórowanym pojęciem. Sebastian potrafił dużo mówić, ale potrafił także uszanować ciszę. Nie przeszkadzało mu to, że temat nagle się urwał, chociaż odnosił wrażenie, że w takiej sytuacji przyjdzie im rozejść się tuż pod drzwiami kawiarni, do której zmierzali. W gruncie rzeczy sam postanowił nie odzywać się głównie z tych samych powodów, a ponadto mówienie podczas chodu lub biegu mogło tylko i wyłącznie spotęgować odczuwane zmęczenie. No i nawdychanie się zimnego powietrza mogło skutkować późniejszym bólem gardła, czego wolałby uniknąć, tak samo, jak przymusowego L4. Postawił kołnierz płaszcza wyżej, żeby przynajmniej częściowo ochronić swoje uszy przed zimnem. Spotkało go to nieszczęście, że nie miał kaptura, ani nawet nie zabrał ze sobą czapki, której – tak swoją drogą – nawet nie lubił nosić. Na jego usta wkradł się nikły uśmiech, gdy przed jego oczami ukazał się szyld znajomej kawiarni. Z trudem powstrzymał się od nagłego przyspieszenia kroku, byleby tylko znaleźć się w cieplejszym miejscu, w którym wreszcie mógłby pozbyć się z siebie ciężkiego płaszcza. Lubił zimę – podczas niej wszystko wydawało się być czystsze, ale sama w sobie potrafiła dać w kość, gdy nie było się odpowiednio przygotowanym.
Oliver kiwnął głową w twierdzącej odpowiedzi, gdy znaleźli się przed lokalem. Po tym, jak Mizuko weszła do środka, wyciągnął rękę, by przytrzymać sobie drzwi, po czym sam przekroczył próg. Wejście zamknęło się zaraz za nim. Nie spodziewał się, że dziewczyna rzeczywiście będzie miała zamiar spędzić z nim więcej czasu, niemniej jednak zauważywszy wskazany stolik, podszedł do niego i przewiesił zrzucony z siebie płaszcz przez oparcie fotela znajdującego się naprzeciwko tego, który wybrała sobie zielonowłosa. Podszedł do kasy, a odczekawszy aż jego nowa znajoma złoży zamówienie, sam złożył swoje, nie zastanawiając się długo:
Waniliowe cappuccino. ― Posłał sprzedawczyni uśmiech i wrócił do stolika, sadowiąc się na swoim miejscu. Oparł przedramiona o stół z racji tego, ze tak było wygodniej i już mógł poświęcić całą swoją uwagę rozmówczyni, która – o dziwo – jednak potrafiła odezwać się sama z siebie. Dobry znak. ― Tak. ― Przytaknął krótko głową. O reszcie także nie zamierzał już wspominać. Zresztą uznawał swoją irracjonalną wypowiedź za żart. Trudno było o to, by Hyde naprawdę wierzył w takie brednie, choć zapewne niejednego zastanawiało, skąd wzięły się te wszystkie mury dookoła, dlaczego nie można było dowiedzieć się, co znajdowało się za nimi. To tylko rodziło ciekawość wszystkich pokoleń, ale jednocześnie nikt nie chciał ściągać sobie na głowę kłopotów, chociaż niektórych korciło łamanie ustanowionego prawa.
Racja, to dość nietypowy sposób. Ale zawsze mogłaś skończyć z tęczą na głowie, chociaż wydaje mi się, że ludzie, którzy posuwają się do takich wyskoków są raczej zadowoleni z efektów. ― Stuknął palcem wskazującym o blat, jakby tym chciał podkreślić swoje przekonanie w tej kwestii. Oceniając jednak Koruko, miał wrażenie, że raczej ceniła sobie spokój niż wolała znajdować się w centrum zainteresowania i ściągać na siebie spojrzenia przechodniów. Nastawienie trochę kłóciło się z czynami, ale Oliver bynajmniej nie odbierał jej jako kogoś negatywnego. Ludzie po prostu byli różni. ― Myślę, że wszystko zależy od tego, jakie ma się po prostu nastawienie. Nie wykluczam, że mógłbym znaleźć osobę, dla której zrobiłbym bardzo dużo, ale jednocześnie mam tę świadomość, że wolałbym nie być uwiązany i nie dawać jej na tyle nadziei, by sądziła, że w pełni nade mną zapanuje. Dla niektórych po prostu ustatkowanie się jest ważne, ale od innych można usłyszeć, że z każdym rokiem jest coraz gorzej. Czasami ludzie po prostu tkwią w swoim toksycznym świecie, bo nie chcą wyjść na dupków, stwierdzając nagle, że nie mają ochoty męczyć się z drugą osobą ― wreszcie ucichł na chwilę i pokręcił głową z dezaprobatą. Przekrzywiwszy lekko głowę, oparł policzek na dłoni. ― Wybacz, rozgaduję się, choć to tylko wynik moich obserwacji. Tak naprawdę nigdy nie byłem w związku ― rzucił z rozbawieniem i zerknął z ukosa w stronę kasy, sprawdzając, czy ich zamówienie jest już w drodze.
Właściwie to tak. Pytałem cię, czy masz jakieś zwierzę. ― Brzmiało to dosć banalnie, aczkolwiek jego towarzyszka wydawała się być zainteresowana tym, że posiadał psa na utrzymaniu, także nie widział przeszkód w ponowieniu swojego pytania.

I dobrze, że jest krócej. Masz tak pisać, a nie na 5 stron w wordzie. xD
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.02.14 0:05  •  ~ Kawiarnia "Spinacz" ~ Empty Re: ~ Kawiarnia "Spinacz" ~
Mizuko na ogół miała to do siebie, że do każdego zjawiska nowego dla niej, jak i do każdej obcej osoby podchodziła z nastawieniem dość olewczym, tłumiąc w sobie zapewne nieograniczone pokłady ciekawości, bo, jak twierdziła, im mniej wiesz, tym lepiej dla ciebie. Może miała rację, a może ta sceptycyzm w stosunku do otaczającego ją świata była pancerną szybą, która oddzielała ją od życia towarzyskiego, mimo że mogła spokojnie podziwiać jego rozkwit. I nawet tak drobna rzecz jak rozmowa z nieznajomą osobą stawała się dla dziewczyny maleńkim pęknięciem w przeźroczystym murze, który mógł jednego dnia pęknąć i dać jej możliwości poznania dużo większej ilości ludzi. Zielonowłosa jednak uparcie twierdziła, że nie należy ufać nikomu, bo kończy się to zazwyczaj samotnością, a ta zawsze korzystniejsza jest z wyboru niż przymusu. Jednak ten nikły uśmiech, który z nutą nieodłącznego sarkazmu w spojrzeniu błąkał się po jej ustach, był wywołany właśnie przez wspólne pójście w ciepłe miejsce, przez krótką rozmowę o dzieciach i pornografii, przez samą obecność kogoś, kto nie był uprzedzony w stosunku do niej. Zielone ślepia Miko wpatrywały się w Sebastiana, gdy tak siedzieli razem i czekali, aż dostaną upragnione napoje.
Z samego początku, kiedy zaczęło się od węża, Koruko była pewna, że na wężu się skończy. I pewnie gdyby nie przejmujący chłód i znudzenie, które najwyraźniej doprowadziły do trwałych uszkodzeń na mózgu, byłaby wstała i odeszła jak najdalej to możliwe, odtrącając niesamowitą okazję do porozmawiania o niczym. Może właśnie tego oczekiwała od życia? Czegoś krótkiego i niezobowiązującego? Brzmi jak opis romansu, co? To przy okazji. Na chwilę obecną wolała ograniczyć się do czekolady.
Krótkie pociągnięcie nosem.
Szczupłe palce prześlizgnęły się między przemoczonymi w okolicach twarzy włosami. Była lekko zmęczona, a pogoda i zapewne niezbyt przyjemne ciśnienie robiły swoje i doprowadzały przemęczoną nicnierobieniem dziewczynę do stanu odrętwienia. Jedynie przymus orientowania się w temacie ich konwersacji sprawił, że nie zasnęła już na ławce. Nie była przyzwyczajona do nadmiernego wysiłku - na lekcjach prawie zawsze spała, w pokoju sprzątała raz na ruski rok i miała tylko ciche nadzieje, że nikt nie będzie się czepiał. Nadal nie była rozbudzona, a miała szczerą nadzieję, że coś słodkiego choć trochę zmotywuje ją do działania. Wdech i wydech, ulubione ćwiczenie młodzieży. Wdech. Wydech. Lekki uśmiech i znów to samo zobojętnienie co zawsze.
Nie mam pojęcia, co mi strzeliło do głowy. Postaram się jak najszybciej wrócić do brązu, a potem zobaczy się. Może zrobię coś jeszcze głupszego? – Uśmiechnęła się pod nosem, tym samym podnosząc wzrok i patrząc na niego ze skrywanym zainteresowaniem. – A ty, Sebastianie? Nie sądzę, żeby włosy rosły ci naturalnie w taki sposób. – Tu dotknęła jednego kosmyka swojej własnej grzywki, mając nadzieję, że zrozumie, o co jej chodziło. Nie wyglądał na ułomnego. Albo tak dobrze udawał. nawet trochę ją ciekawiło, skąd wziął się pomysł na akurat takie, a nie inne włosy, jak to się w ogóle mogło stać, że ma takie oczy i czy posiada coś oprócz psa. Tak mało pytań, a jeszcze mniej odpowiedzi. Sama nie była pewna, ile jeszcze pociągnie się ta pasjonująca rozmowa, jednak dopóki sama jej nie urywała, wiedziała, że jeszcze trochę to potrwa. Odchrząknęła cicho, opierając się plecami o fotel i krzyżując pod stołem nogi. Swoją drogą był to bardzo ładny stół.
Zafascynowany wzrok dziewczyny znów przeniósł się z obrazu wiszącego na ścianie, wprost na Olivera. Ileż on potrafił mówić! Skinięcie głową.
Jasne, że nie można dać się trzymać pod pantoflem i całkowicie uzależniać od drugiej osoby, bo to nie jest dobre ani w przyjaźni, ani w związku. Widzę na co dzień pary, których czasem nikt w szkole nie lubi, bo kurczowo trzymają się siebie, całują, tulą i rzygają taką tęczą, że patrzeć nie można. – Prychnęła cicho. – Różnie to bywa w tych związkach i myślę, że niedługo coś takiego jak małżeństwo zupełnie wyjdzie z mody. Będą otwarte związki, wszędzie będzie seks bez zobowiązań, zdrady i nienawiści. Nie jestem konserwatywna, ale to chyba nie jest dobra droga. – Wzruszyła razmionami, unosząc kąciki ust i kiwając znów w jego stronę głową. – Możesz mówić, zdążyłam się przyzwyczaić. – Pochyliła się do przodu, patrząc z ukosa na zmierzającą w ich stronę panienkę w fartuszku. – Też nigdy nie byłam, ale nie ma się co dziwić. Za dużo jeszcze nie przeżyłam. Dziękuję. – Ostatnie słowo mruknęła ze względną uprzejmością w kierunku do obsługującej ich pani, gdy ta postawiła przez każdym z nich jego własne zamówinie. Mizuko zaczęła leniwie mieszać cynamon z czekoladą, jednocześnie przytakując mu cicho i odpowiadając niespiesznie na pytanie:
Miałam trzy koty, ale w bursie nie pozwalają trzymać zwierząt. Dokarmiam tylko jakieś kociaki, rekompensuję sobie. A ten twój pies... jakiej jest rasy? – Czyli ulubione pytanie przy temacie zwierząt. Zielonowłosa zakończywszy wypowiedź leniwie oblizała łyżeczkę, by po chwili znów zacząć mieszać gęsty płyn. Było dobre. Bardzo dobre.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.03.14 19:39  •  ~ Kawiarnia "Spinacz" ~ Empty Re: ~ Kawiarnia "Spinacz" ~
Prawdopodobnie to, że ich znajomość zaczęła się w dość nietypowy sposób miało wpływ na to, że rozmowa ciągnęła się dalej. Gdyby wszystko potoczyło się jednym z utartych schematów, zapewne dość szybko zrezygnowaliby z rozmowy, a wypowiedzi pękałyby od niezręcznych „yyy” i „eee” albo wszystko w ogóle zakończyłoby się ciszą i obojętnym rozejściem się. Sebastian sam nie liczył na to, że w ogóle skończą, siedząc naprzeciwko siebie w kawiarni i sącząc gorące napoje w przerwach między kolejnymi wypowiedziami. Pewnie nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że gdyby nie to, że w ogóle się odezwał i nie przestawał paplać, skłoniło Mizuko do tego, by także wydusiła z siebie coś więcej. Była to jednak miła odmiana i nadawała wcześniej nudnemu dniu jakiejś nuty niezwykłości. Być może kiedyś mieli otrzymać okazję, by powspominać sobie pierwsze spotkanie, choć wcale nie musiało to mieć żadnego romantycznego podtekstu – jak dla niego z dość oczywistych przyczyn.
Nietypowe konwersacje miały swoje plusy, ponieważ mimo wszystko można było wyciągnąć z nich zgoła podstawowe informacje – jak teraz to, że miał do czynienia z szatynką. Pewnie w innym kolorze niż zieleń już trudno byłoby ją poznać, chociaż nie tylko to pozwalało na jej identyfikację. Wystarczył ten ponury wyraz twarzy i już prawdopodobnie nasunęłaby mu się na myśl właśnie Koruko, chociaż zapewne widząc wyłącznie jej plecy na ulicy, na pewno nie przywitałby się, nie mając pewności.
Może. ― Przytaknął krótko. W końcu było tyle głupich rzeczy do spróbowania. Od niebotycznej ilości kolczyków w ciele, po różnego rodzaju używki, jednak Sebastian ani śmiał o tym mówić. niemniej jednak wciąż ciekawiło go to, czy miała jakieś konkretne plany. Skoro odważyła się zrobić sobie zielone włosy, to zapewne mogłaby posunąć się dalej. ― Zastanawiałaś się już nad czymś konkretnym? ― W końcu wszelkie zmiany na ciele wydawały się być ciekawe. Rzecz jasna, nie oznaczało to, że koniecznie chciał wiedzieć o cudzych tatuażach na tyłku lub takich w okolicach intymnych, ale niektórzy nie wstydzili się mówić nawet o tym. ― Bo nie rosną. Powiedzmy, że to był czysty kaprys. Nie chciałem farbować całych włosów, bo później trudno byłoby mi odzyskać wcześniejszy kolor, więc zrobienie sobie pasemka wydawało się w zupełności wystarczać. Zawsze to jakiś drobny znak szczególny i teraz w zasadzie przy każdej okazji staram się je poprawiać. Także to własny wybór, którego dla odmiany nie żałuję. ― W międzyczasie zdążył ująć w palce ciemniejszy kosmyk i unieść go nieco wyżej, by na chwilę mu się przyjrzeć. W przemoczonym wydaniu nie prezentował się za ciekawie, jednak jego właściciel nie wyglądał na szczególnie przejętego tym faktem, a uśmiech i tak nie chciał zejść mu z twarzy. Wypuściwszy włosy, ponownie oparł przedramię o stół i przesunął dłonią po blacie.
Nie przerywał jej przez cały monolog, który przeprowadziła. Różnobarwne tęczówki oczu przez cały czas przyglądały się jej z należytą uwagą, jakby tym mógł zapewnić, że naprawdę słuchał. Co jakiś czas nawet kiwał ledwo widocznie głową, a skupienie, które malowało się na jego urodziwym obliczu, świadczyło tylko o tym, że pomimo tego, że temat absolutnie ich nie dotyczył, starał się też rozważyć to, co powiedziała, byleby tylko nie wyjść na kogoś, kto zażarcie broni jakiejś teorii, choć – jak sam przyznał – był ostatnią osobą, która mogła snuć wszelkie negatywne wnioski. Z jego ust wyrwało się krótkie „dziękuję”, gdy talerzyk, na którym znajdowała się wypełniona kawą filiżanka, stuknął cicho o blat. Chłopak zabrał ręce ze stołu i przysunął zamówienie bliżej siebie.
Jakoś nie dziwię się temu negatywnemu podejściu do wiecznie świecących do siebie oczami par. Pewnie, że to miło, że cieszą się, że są ze sobą, ale nie muszą o tym przypominać na każdym kroku. ― Zmarszczył delikatnie nos. Od razu było wiadomym, że byłby jednym z tych, którzy najchętniej wprowadziliby zakaz migdalenia się w miejscach publicznych. Nawet on, pomimo pewności siebie, wolałby oszczędzić innym podobnych widoków. ― I może jest w tym trochę racji, ale niestety większość relacji międzyludzkich zbacza w złym kierunku. Nie mówię, że wszystkie, ale wydaje mi się, że ludzie już z natury są chciwi, chcieliby mieć wszystko, a często jedna osoba nie jest im w stanie tego zapewnić. Któraś ze stron przeważnie musi się złamać, choć ta druga cały czas nadstawia kark i robi wszystko, byleby uniknąć nieciekawego końca, ale z drugiej strony to też nie może trwać wiecznie. ― Westchnął cicho, na chwilę wlepiając spojrzenie w filiżankę, którą trzymał w obu dłoniach i przez ten cały czas nieświadomie nią obracał. ― Tak to widzę.
Wreszcie postanowił upić łyk cappuccino, uprzednio dmuchnąwszy lekko, by nieco ją ostudzić. Niemniej jednak wciąż zachowywał ostrożność, byleby tylko nie poparzyć sobie ust.
Przynajmniej tyle. Większość osób przechodzi obojętnie obok bezdomnych zwierząt. Czasami szkoda, że nie można ich jednak zabrać do siebie ― odparł z lekkim wyrzutem. Nie rozumiał ludzi, którzy nie ulegali kocim lub psim spojrzeniom i potrafili potraktować czworonogi, jak śmieci i gorszy gatunek. ― Border collie. Czasami trudno poradzić sobie z jego nadpobudliwością, ale na szczęście się słucha.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.03.14 17:57  •  ~ Kawiarnia "Spinacz" ~ Empty Re: ~ Kawiarnia "Spinacz" ~
Zazwyczaj to te niezwykłe rozmowy zapadały w pamięć na dłużej; w końcu, co jest chyba rzeczą oczywistą, wymienianie się poglądami na temat erotyki jest dużo ciekawsze niż pogoda. Mizuko nigdy nie starała się szczególnie podtrzymywać konwersacji z obcymi, a kiedy chciała, mogła odejść bez słowa, nie zwracając uwagi na to, co zostawia za sobą. Mimo wszystko była miło zaskoczona samą sobą, że chciała komuś takiemu jak Sebastian poświęcić chwilę ze swojego życia. Może po prostu sądziła, że warto jest przystopować w swojej arogancji i pójść do pierwszej lepszej kawiarni, skoro i tak samotnie nie zrobiłaby ze swoim bezcennym czasem nic lepszego? Każdemu czasem trafiały się takie osoby, z którymi i milczeć, i gawędzić było bardzo przyjemnie, a jako że Miko niezwykle rzadko dawała losowi się wykazać i podrzucić sobie kogoś tego pokroju, nigdy jeszcze nie udało jej się na kogoś takiego natknąć. Między innymi dlatego Oliver był dla niej idealnym znajomym na pięć minut, któremu mogła co nieco powiedzieć, by potem nigdy więcej nie ujrzeć go na oczy.
Jeżeli już musiała wybierać w rodzajach przeprowadzanych rozmów, wolała te o niczym; te pozbawione oklepanych pytań o wiek, zainteresowania i numer buta. Te, w których można było się dopatrzeć jakiejś cechy charakteru, jakiegoś drobnego szczegółu, którego nie dostrzegłoby się przy podstawowych pytaniach. Była na swój niewypowiedziany sposób zadowolona, że tak toczyła się ich konwersacja.
Krótki uśmiech.
Bursa i szkoła nie pozwala mi na zbyt wiele, już i tak miałam niemiłe sytuacje w związku z włosami. Pewnie po osiemnastce będę miała już parę tatuaży, kolczyków i całą tęczę za sobą. – Rzeczywiście miała takie plany, choć wiedziała, że z jej sposobem bycia i zarabiania opłacenie każdego zabiegu nie będzie takie łatwe jak mogłoby się to wydawać w marzeniach. Na chwilę obecną potrafiła jednak wyobrazić sobie swoje ciało obmalowane tuszem i obwieszone ozdobami. Czort jeden wiedział, czy faktycznie zdoła aż tak się zmodyfikować! Czuła też, że w najbliższym czasie zacznie spełniać swoje zachcianki z wielką przyjemnością. Spojrzenie zielonych oczu zatrzymało się na Sebstianie w momencie, kiedy zaczął odpowiadać na jej pytanie dotyczące jego własnego koloru na włosach. O ile wpierw była zdziwiona przerażająco jasnym kolorem jego włosów, o tyle po głębszym zastanowieniu stwierdziła, że był taki na skutek jego pochodzenia spoza Świata 3, gdzie przeważnie ludzie mieli albo coś dziwnego na głowie dzięki farbom, albo przeważała ciemna barwa włosów. Sama Mizuko bez użycia chemii nie miałaby jakichś nadzwyczajnych znaków szczególnych poza wzrostem. Tak na dobrą sprawę to była całkiem przeciętną dziewczyną i może to był powód, dla którego starała się znaleźć coś dla siebie. Na razie szło jej bardzo kiepsko.
Zielonowłosa nigdy nie wyobrażała sobie siebie w sytuacji podobnej do jej koleżanek z klasy, które umawiały się na grupowe randki, które gadały w kółko o tym, który chłopak jest przystojny, a który głupi, z kim to one nie spały, a z kim się nie całowały. A pfe. Z własnych doświadczeń udało jej się wysnuć dosyć konkretne argumenty przeciwko przywiązywaniu się do kogokolwiek na świecie, bo doskonale wiedziała, jak szybko drugiej osobie przechodzi uczucie. Może dlatego tak negatywnie nastawiona była do miłości i związków. A może to zwykłe marudzenie starej panny, kto ją tam wie.
Odchrząknęła po nazbyt długiej wypowiedzi, popijając łyk gęstej czekolady z drobnej filiżanki i słuchając w tym samym czasie słów Olivera. Mizuko nie przepadała za widokiem liżących się jak zwierzęta par, bo było to zwyczajnie niesmaczne i niestosowne. Nawet dla tak prostej i nieromantycznej dziewczyny jak ona uczucia i okazywanie ich powinno być zachowane dla jednej osoby w miejscach niepublicznych. Nikt nie chciał oglądać obcych ludzi, którzy byli dla siebie aż nazbyt czuli. Obrzydlistwo; między innymi dlatego skinęła głową na jego słowa, potwierdzając tym samym ich słuszność. Jeszcze trochę i będzie można spotkać pary uprawiające seks na ławkach w parku. Bez sensu. Wysłuchawszy uważnie tego, co miał do powiedzenia, odparła:
Myślę, że ludzie są trochę naiwni, kiedy chcą i szukają miłości. Są gotowi zmusić się do niej, są gotowi zrobić wszystko, a ostatecznie i tak są wystawiani. Może dlatego podziwiam staruszków, którzy potrafili tak długo przetrzymać wszystkie niedogodności. Za to śmieszą mnie rozpaczające po utracie swojej “miłości życia” jedenastolatki. To aż idiotyczne, żeby w takim wieku szukać sobie partnera. – Wzruszyła ramionami, upijając kolejny łyk czekolady, a następnie odstawiając filiżankę z powrotem na stół z towarzyszącym temu cichym stuknięciem. Spuściła na chwilę wzrok, odwracając się i grzebiąc w kieszeni kurtki, by zaraz potem wyjąć z niej telefon i położyć go na stole. W ramach wyjaśnienia rzuciła krótko: – Będę musiała kontrolować czas, żeby nie spóźnić się do bursy. Wolałabym jeszcze gdzieś wyjść w przeciągu tego miesiąca. – Stuknęła lekko w ekran, zerkając na godzinę i znów blokując urządzenie. Tym samym powróciła do poprzedniego tematu rozmowy. Tym razem zwierzęta, tak? Uśmiechnęła się na myśl o swoich małych kociakach czekających gdzieś w tym zimnie specjalnie na nią. Być może zwierzęta były jedynymi stworzeniami, które potrafiły przywołać na jej twarz uśmiech, ten zaś szybko znikał - jak każdy inny. Jej mina znów stała się obojętna, a sama Miko odpowiedziała mu głosem, w którym wyczuć można było, jakim uczuciem darzyła te puchate kulki:
Myślałam ostatnio o znalezieniu dla nich jakiegoś domu, jest mi ich okropnie szkoda, zwłaszcza, kiedy na dworze jest taka pogoda jak teraz. Nie znasz kogoś, kto mógłby je przechować? – rzuciła nieśmiało pytanie, odwracając wymijająco wzrok. Zaraz jednak wróciła do niego spojrzeniem. – Border collie? Moja znajoma miała takiego, uwielbiam je. Są przeurocze. – Co ty oplatasz? “Przeurocze”? Miko krótko kaszlnęła, próbując ukryć zażenowanie, a zaraz potem zamilkła, upijając kolejny łyk czekolady i rzucając mu wymowne spojrzenie. Czekolada się kończyła. Mizuko nie miała żadnej dalszej motywacji do siedzenia uparcie w tym miejscu. Szczerze powiedziawszy wolała już wracać do swojego zimnego pokoju o nagich, ceglanych ścianach. Szybko dokończyła picie słodkiego płynu, wyciągając z plecaka notatnik wraz z długopisem; wyrwała pierwszą lepszą kartkę, nabazgrała na niej kilka cyferek i podsunęła w kierunku Sebastiana.
Mój numer – rzuciła, chowając swoje rzeczy z powrotem do plecaka, który pospiesznie dopięła i wziąwszy kurtkę wraz z torbą, wyszła bez żadnego pożegnania. Na kartce zaś zostały tylko zapisane krzywymi literami “zapłać za mnie, dzięki”.

~ zt ~
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.03.14 11:17  •  ~ Kawiarnia "Spinacz" ~ Empty Re: ~ Kawiarnia "Spinacz" ~
Tu kiedyś będzie bardziej rozbudowany post, jeżeli zachce mi się ruszyć dupę (czyli może nie być go wcale).
Tymczasem wyszedł. ~
    z/t.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.04.14 16:52  •  ~ Kawiarnia "Spinacz" ~ Empty Re: ~ Kawiarnia "Spinacz" ~
Noc w pensjonacie nie była zbyt przyjemna. Dlatego na całe szczęście Franky mogła się trochę uspokoić w szkole. Lekcje jak zawsze były proste, nikt nie zwracał na nią uwagi. Nauka odprężyła ją tak, że zapomniała o całym Bożym świecie. Jednakże lekcje się kończą, prawda? Większość rówieśników dziewczyny - jeśli nie wszyscy - zawsze cieszy z tego powodu. No, ale Francesca nie.
Teraz musiała iść już do wynajętego pokoju, opróżnić go i dalej szukać mieszkania Asha. Zapłaciła tylko za 24 godziny, bo na więcej nie było ją stać. Wydawało się to być tak niemożliwe. Wczoraj naprawdę się namęczyła. Wszystko poszło na próżno. Westchnęła mijając pewną kawiarenkę, zupełnie ignorując szyld i wszystkie szczegóły. Od dłuższego czasu chciało się pić brązowowłosej. Jednak w czasie lekcji to  zignorowała. W jednej chwili pragnienie zaczęło niepokojąco rosnąć. Czuła się, jakby nie piła przez dłuższy czas. Możliwe, że tak właśnie było, ale gdzieżby zwracała na takie drobnostki uwagę.
Zaczęła się rozglądać za jakimś sklepem, kawiarnią czy nawet barem. Dość szybko oczom Franky ukazała się kawiarnia ''Spinacz''. Dość dziwna nazwa. Nijak nie łączyła się z tym miejsca - przynajmniej tak stwierdziła dziewczyna.
Weszła do środka i usiadła przy stoliku. Za dużo tu ludzi nie było, ale panowała dość przyjemna atmosfera. Zamówiła wodę, którą dość szybko wypiła, a potem cappuccino. Czekała.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.04.14 18:28  •  ~ Kawiarnia "Spinacz" ~ Empty Re: ~ Kawiarnia "Spinacz" ~
Ciastka, ciastka, ciastka.
Mirai uwielbiał słodycze. Dużo bardziej te, które sam robił (miał w domu nawet maszynę do robienia waty cukrowej samemu!), ale te kupne też nie były złe. W sumie to oba rodzaje uwielbiał tak samo. Tak więc, kiedy naszła go ochota, a pod ręką żadnych domowych wypieków ni było, trzeba było przejść się do kawiarenki. Tam zawsze czekały jakieś łakocie.
Tak więc, będąc już po pracy, ale nadal w mieście, białowłosy postanowił wybrać się do kawiarenki w nieco ładniejszej części miasta, to jest południowej. Po opuszczeniu siedziby S.SPECu wsiadł więc na swój skuterek (no niestety, prawa jazdy jeszcze nie miał, żenada), i zajechał pod kawiarenkę o wdzięcznej nazwie "Spinacz". Nawet lubił ten lokal, przyjemny, o miłych dla oka barwach i przyjemnie urządzonym wnętrzu.
Mirai zostawił skuter w bocznej uliczce, zablokował koła i kierownicę, po czym skierował się do wejścia. Czasem tu bywał, nie za często, ale od czasu do czasu. Dziewczyna za ladą znała go więc z widzenia. Mirai pomachał jej i podszedł do gablotki z wypiekami.
- Nie macie dziś eklerów? - zapytał, nieco zawiedziony.
- Niedawno wyszły - odpowiedziała nieco zasmucona dziewczyna.
Mirai westchnął. A tak miał na nie ochotę. No nic.
- Trudno. Wezmę to ciasto truskawkowe. Dwa kawałki. I gorącą czekoladę do tego.
Dziewczyna zaraz sięgnęła po ciasto i podała mu, ale poinformowała że na czekolade będzie musiał zaczekać i że przyniesie mu ją w kilka minut. Zadowolony Mirai ruszył zatem by wybrać sobie stolik. Usiadł przy jednym z nich, blisko okna i wyciągnął sobie książkę do poczytania: "Biotechnologia dla zaawansowanych". Znał większość informacji w niej zawartych już na pamięć, ale zawsze z chęcią czytał nowo wydane książki związane z tą specjalizacją. Ciekaw był, czy opisano tam jego własny przypadek - prototyp biotechnicznej protezy kręgosłupa. Powinien gdzieś tam być.
Nabrał trochę ciasta na łyżeczkę i zagłębił się w lekturze.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.04.14 16:31  •  ~ Kawiarnia "Spinacz" ~ Empty Re: ~ Kawiarnia "Spinacz" ~
Franky czekała na kawę orzechową. Zazwyczaj zamawiała waniliową, ale przecież picie ciągle tego samego, w końcu się znudzi. Żeby do tego nie doszło, dziewczyna musiała się oderwać od tej małej rutyny. A tak nawiasem mówiąc, to większość dni Franky mijała na tak samo. Co prawda ostatnio wiele się zmieniło, dlatego najważniejszą rzeczą było powrócenie do poprzedniego stanu. Wielu ludzi uznałoby to za dość żałosne. Możliwe, że nawet tak naprawdę było. Jednak brązowowłosa lubiła ten porządek.
Wszedł do kawiarni jakiś chłopak, który nieco zwracał na siebie uwagę. Nie żeby Francescę obchodzili teraz chłopcy. Nic, a nic. No, może tylko raz zerknęła na niego, odrobinę uważniej się przyglądając. To tylko, nie wyrobiła sobie o nim żadnego zdania. Najważniejsza teraz była kawa. Dziewczyna cierpliwości posiadała dość dużo, lecz z dziwnej przyczyny miała wielką ochotę na ten ciepły napój. Cierpliwość malała.
Zerknęła do plecaka, by wyciągnąć stamtąd książkę do historii i zeszyt. Po czym położyła je na stoliku. Nauczyciel w szkole zadał, by uczniowie napisali referat na temat jednej z epok średniowiecza. Dość ogólne, dlatego wydawało się być naprawdę proste. Zaczęła się zastanawiać, którą wybrać.
Ni stąd ni zowąd nieznajomy, który wszedł niedawno do kawiarni, usiał w jednym stoliku z Franky. Zaskoczyło to ją bardzo. Na początku siedziała tylko sparaliżowana i patrzyła na niego. Serce zaczęło walić mocniej, gdyż przez myśl przemknęło brązowowłosej, że może chcieć ją poderwać. Po chwili ocknęła się. Zrozumiała, że chłopak chyba wcale nie zwrócił na nią uwagi. Doprowadziło to do dużego zirytowania dziewczyny. Przecież ona nie była niewidzialna. Może trochę mała, ale widoczna.
Odchrząknęła na znak, że tu siedzi. Próbowała tym wymusić na nieznajomym oderwanie się od książki.
- Ekhm… Ten stolik jest zdecydowanie zajęty. – patrzyła na niego z niezbyt miłym wzrokiem, ale ton na razie był dość łagodny.
Miała nadzieję, że w końcu sobie pójdzie. Mógł, przecież ktoś inaczej odebrać tą sytuację. Zazwyczaj, kiedy osoby płci przeciwnej siedzą razem przy stoliku, oznacza to, że są na randce.  Chwila… Od kiedy Franky przejmowała się tym, co pomyślą inni? Całe to zamieszanie z ‘’przeprowadzką’’ namąciło trochę w głowie dziewczyny. Usunięcie chłopak ze stolika – to był nadrzędny cel, jak na tą chwilę. Szybko, sprawie i bez nadmiernej rozmowy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.04.14 19:48  •  ~ Kawiarnia "Spinacz" ~ Empty Re: ~ Kawiarnia "Spinacz" ~
Mirai całkowicie skupił się na czytanej treści - a przynajmniej tak się wydawało. Część jego świadomości krążyła bowiem myślami wokół dwóch kawałków ciasta oraz gorącej czekolady, którą to lada moment mieli mu przynieść. Książkę trzymał na wysokości swojej twarzy, także trudno było z niej cokolwiek wyczytać, czy chociażby nawiązać kontakt wzrokowy z jegomościem. Na samym krześle usiadł jak król, zakładając jedną nogę drugą, nie będąc całkowicie wyprostowanym a siedząc raczej na samym brzegu krzesła i opierając się o oparcie. Ot, taka luzacka postawa. Swoją drogą szkoda, ze nie było tu kanap. Wtedy na pewno by wolał sobie klapnąć na miękkim.
- Napisz o schyłkowym średniowieczu. - rzucił nagle, nie wyłaniając się ani o milimetr zza książki, tak był pochłonięty w lekturze. - Samo średniowiecze jest nudne, więc skorzystaj lepiej z tego okresu, gdzie można je porównać z pierwszymi cechami epoki baroku.
Wyjrzał na chwilę zza książki, łypnął czerwonym okiem, zerkając na tytuł eseju już zapisay na kartce w zeszycie dziewczyny i zaraz powrócił do lektury.
Czy widział ją tu wcześniej? No doobra, trzeba przyznać, że na początku, kiedy wszedł do kawiarenki to jej nie dostrzegł. Ale kiedy odszedł od lady to już ją widział. Problem był taki, że on zawsze tu siadał. Jak tutaj przychodził, nigdy nie usiadł przy innym stoliku. No więc co z tego, że już ktoś tu siedział? Zmieszczą się oboje i tyle. Jemu tam towarzystwo nie przeszkadzało, o ile będzie sobie panienka po cichu pisać swój esej. Sam nie miał specjalnej ochoty na jakieś dłuższe rozmowy, miał swoją książkę i już się w nią wciągnął.
Po kilku chwilach podeszła do nich kelnerka. Na tacy miała dwa napoje - gorącą czekoladę dla chłopaka oraz - w końcu! - kawę dla Franky. Postawiła je na blacie, życzyła im smacznego i odeszła. Białowłosy od razu wziął łyczka swojego napoju i zjadł kawałek ciasta.
Nie przeszkadzało mu, co ludzie mogliby pomyśleć gdyby go zobaczyli z dziewczyną. I tak mało kto z ludzi na ulicy, wiedział jaką zajmuje posadę w S.SPECu, więc nie miało sensu specjalne ukrywanie się. A nawet gdyby ktoś pomyślał, że dziewczyna jest na randce z Mirai'em... cóż, od razu widać, że to raczej średnio udana randka.
- Przeszkadza ci, że tu siedzę? - zapytał lekko znudzonym głosem, po którym od razu szło poznać, że nawet jeśli odpowiedź dziewczyny będzie twierdząca, to on i tak nie ma zamiaru sie przesiąść.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.04.14 0:03  •  ~ Kawiarnia "Spinacz" ~ Empty Re: ~ Kawiarnia "Spinacz" ~
Zamiast grzecznie odejść od stołu, chłopak pomógł jej w wybraniu tematu. Była to dobra decyzja, jednak nie można pominąć tego, że zaglądnął w zeszyt Franky. Nie ogarniała, kiedy to zrobił, bo nawet chyba nie zerkał zza swojej książki. Nie zamierzała mu podziękować, gdyż wiedziała, że poradziłaby sobie z tym sama. Z lekkim zirytowaniem zabrała się do pracy i zapisała tytuł. Miała zamiar ignorować nieznajomego. Mogła też po prostu przesiąść się do innego stolika, jednakże duma i upór nie pozwalały na to dziewczynie. Zirytowanie przeszło, kiedy zapomniała o obecności drugiej osoby. A przynajmniej się starała.
Kiedy podeszła do nich kelnerka, od razu wylądował na niej wzrok Francesci. A mówiąc na niej - chodziło o tacę z kawą i tym co zamówił chłopak, na co nie zwracała uwagi. Odsunęła książkę i położyła na niej równo zeszyt. Przecież nie mogła tego zabrudzić, a chwila oderwania od pracy jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Chyba, że ciągnęła się w nieskończoność. Ach... Franky jeszcze pamięta czasy spędzone z ciotką, kiedy to zabierała się ona za sprzątanie, a potem szła na krótką przerwę. Tak, odpoczynek nie miał prawa się skończyć, dlatego brązowowłosa musiała odwalać resztę roboty za nią.
Biorąc do ręki łyżkę i nie słodząc nic, zaczęła zbierać z góry piankę, jak to miała w zwyczaju. Nie potrafiła określić czy lubiła ją bardziej, czy też może sam płyn stał na pierwszym miejscu. Chyba, raczej zależało to od rodzaju kawy. Tutaj zdecydowanie lepsza była pianka, ale kiedy w grę wchodziła wanilia - płyn.
Piękną ciszę zakłócił głos nieznajomego. Nie, wcale nie był jakiś drażniący, tylko nieproszony.
- Już zdążyłam zignorować Twoją obecność. - za miłe to nie było, ale szczere. Nie brała pod uwagę, że może jakkolwiek urazić jegomościa. A nawet jeśli, to co?
Od małego taka była. Nigdy nie owijała w bawełnę, tylko mówiła, co myślała. Nie zawsze na dobre to wychodziło. Istniał jeden problem - przypominała chłopca, więc nie raz od akurat spotkanych rówieśników dostało się dziewczynce. Przy okazji też nie miała żadnych przyjaciół. Kto chciałby zawrzeć znajomość z bezdomną? Tu odpowiedź jest jasna.
Nagle łokciem zrzuciła przypadkiem swój zeszyt, co trochę ją zawstydziło. Czasami potrafiła być naprawdę niezdarna. Jednak nikt nie musi o tym wiedzieć, prawda? Jeszcze, jakby dało się to ukryć. Franky schyliła się po swoje rzeczy praktycznie od razu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach