Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Go down

Pisanie 04.03.18 15:36  •  Rehabilitacja. [Warner & Ishida] Empty Rehabilitacja. [Warner & Ishida]
c z a s : styczeń—luty, 3005 rok.
m i e j s c e : szpital.
u c z e s t n i c y : Warner, Ishida.


 Wrócił do znienawidzonego okresu bezsilności, zdany na łaskę opiekującym się nim personelu.
 Ciszę przerywało rytmiczne pikanie stojącej obok aparatury oraz szumy dobiegające zza szklanych drzwi pomieszczenia, które obdarzał wyjątkowo marnym zainteresowaniem. Spojrzenie eliminatora przez większość czasu utkwione było w kwadratowe okno na świat.
 Dusił się, chociaż teoretycznie nic nie wskazywało na pogorszenie stanu. Dusił się poza ludzką percepcją, w środku, gdzie żadne oczy nie mogły zajrzeć. Brakowało mu czystego powietrza, powiewu wiatru w oklapniętych teraz włosach i poczucia wolności, zdolności do podejmowania się konkretnych działań. Przykuli go do łóżka niczym więźnia, każąc na miesiąc rehabilitacji.
 Wózek inwalidzki pełnił funkcję wsparcia odrzucanego przez eliminatora niemal za każdym razem, dopóki nie trafiał na pielęgniarkę z grona twardych sztuk tępiących upartość swoich pacjentów. Jedyna pokonywana na co dzień trasa to ta prowadząca do toalety. Nie mógł nawet na moment opuścić terenu szpitala, przekonać się, że świat za oknem jest prawdziwy i czeka na niego.
 Powinien się do tego przyzwyczaić. Historia lubi się powtarzać.
 Zmęczonym spojrzeniem omiótł białe ściany sali i puste krzesło. Równie dobrze mogli je wynieść, nikt nie przyjdzie w odwiedziny, nikt go stąd nie wyrwie. Pozostawiony sam sobie, znowu poczuł w ustach posmak goryczy. Prawdopodobnie traktował się z zawyżoną niepotrzebnie surowością, ale uważał, że na to zasłużył. Że tak właśnie powinno być. Niczego od nikogo nie oczekiwał i podobała mu się taka samotna egzystencja.
 To jedyna droga, jaką przed sobą widział.
 Oblizał spierzchnięte wargi i przymknął powieki. Ból wrócił na pierwszy plan jako wierny towarzysz Moriyamy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.03.18 19:10  •  Rehabilitacja. [Warner & Ishida] Empty Re: Rehabilitacja. [Warner & Ishida]
Ishida nie był do końca pewien, czy odwiedzenie swojego ochroniarza w szpitalu będzie dobrym pomysłem, jeśli jego własny stan przez ostatni tydzień wołał o pomstę do nieba. Poza tym przeczuwał, że mężczyzna całkowicie świadomie zrezygnował z powiedzenia swojemu pracodawcy o tym, że owy sterylny przybytek będzie odwiedzał, prawdopodobnie nie chcąc, żeby ktokolwiek przeszkadzał mu w tej hospitalizacji. Dowiedział się o tym z drugiej ręki – miał swoje sekretne sposoby, o których nie wspomina się na głos, bo wtedy już nie będą tajne. Zakładał, że będzie to coś prostego i nieznacznego, choćby korekcja przegrody nosowej, której zrujnowania kiedyś był świadkiem… okazało się jednak, że Moriyamie transplantowali serce i płuco. Może nie łączyła ich żadna szczególna relacja, ale Ishidzie wydawało się, że mógł mu powiedzieć o czymś tak ważnym. Gdyby coś się nie udało, czy dowiedziałby się o wszystkim dopiero na pogrzebie?
Drzwi do salki rozsunęły się powoli, a niespodziewany gość zajrzał do salki, rozglądając się po jej wnętrzu. Gdy czarne oczy natrafiły na postać leżącego, rozjaśniły się lekko, a na jego twarzy zagościł zadowolony uśmiech. Wkroczył do środka bez słowa, w ręku trzymając tekturowe nosidło z dwoma papierowymi kubkami kawy. Zamknął za sobą podwoje i ruszył w stronę krzesła, na którym powiesił trzymany płaszcz, rozsiadł się wygodnie, zarzucając nogę na nogę, wcześniej przysunąwszy je do łóżka. Sterylny zapach salki wypełnił się mieszanką kawowego aromatu, dymu papierosowego i drogiej wody kolońskiej mężczyzny.  
Domyślam się, że nie spodziewałeś się gości. Niespodzianka? – odparł na poły wesołym tonem, taksując pacjenta wzrokiem. Nie oczekiwał, że mężczyzna przyjmie go do siebie z otwartymi ramionami, dlatego przyniósł kawę – tak jak zawsze przynosił. Teraz akurat bezkofeinową, ale tego wymagała sytuacja. Dowiedział się od pielęgniarek kilku niuansów na temat jego stanu. Moriyama nie wyglądał jak wzór siły, co trochę kontrastowało z wizerunkiem, który Ishida zwykle widywał, ale liczyło się to, że mężczyzna żył i oddychał i powoli wracał do zdrowia.
Ishida uśmiechał się do swojego podwładnego, niewprawnie maskując własny stan. Białe światło podkreślało wszystko to, co mężczyzna chciałby ukryć. Zarys ciemnych sińców pod oczami kontrastował się z chorobliwie bladą cerą. Źrenice mężczyzny pozostawały rozszerzone, ale największą uwagę przykuwał świeży bandaż na lewej dłoni. Tylko ubiór pozostał nienaganny, tworząc największy kontrast z nie najlepszym stanem ciała – czarna koszula uwidoczniała jego bladość. W pokoju było gorąco, ale nie podwinął rękawów, choć miał w zwyczaju to robić nawet w chłodnych pomieszczeniach.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.03.18 19:31  •  Rehabilitacja. [Warner & Ishida] Empty Re: Rehabilitacja. [Warner & Ishida]
 Ucho wyłapywało każdy wybijający się z rytmu dźwięk, choć świadomość powoli zasypiała pod ciężarem wiecznego wyczerpania.
 Paradoksalnie zrzucał winę tego zmęczenia na brak jakiejkolwiek aktywności — ileż można leżeć w łóżku i nic nie robić? Może poza czytaniem i rozwiązywaniem krzyżówek. Pomyśleć, że pewna część ludzi faktycznie spędzała w podobnym czasie większość swojego życia… to wręcz przerażające. Obiecał sobie, że gdy tylko opuści mury szpitala, nadrobi ten stracony czas. Kto wie, może pokusi się nawet na znalezienie sobie innego od joggingu hobby? Brakowało mu urozmaicenia, a z pielęgniarkami nie dało się nawet pogadać. Zresztą, o czym miałby z nimi dyskutować? Chciał po prostu wyjść.
 Zarejestrował chwilę, w której ktoś rozsunął drzwi, ale potrzebował jeszcze kilkunastu sekund, by w pełni pojąć czyjąś obecność w sali. Najpierw rozbłysła w nim nadzieja na otrzymanie nowej porcji leków przeciwbólowych — blizny pooperacyjne nie dawały mu spokoju i brutalnie rozpraszały koncentrację — niestety brak białego fartucha odebrał tę wizję. Zamiast twarzy kobiety należącej do personelu, zobaczył znajomą twarz pracodawcy.
 Między brwiami pojawiła się bruzda, powieki zamrugały kilka razy w próbie odgonienia resztek snu, ale nic mu się nie przewidziało. Jin faktycznie tu był i jak gdyby nigdy nic zasiadł na krześle obok.
 — Ishida…? — Jego głosu brakowało typowej mocy; brzmiał cicho, jakby wydostawał się z gardła z trudem. — Potrzebujesz mnie? — Chciał zadać inne pytanie, na przykład co tu robi, ale szybciej uznał, że wpadł w jakieś tarapaty przez niedyspozycję ochroniarza i teraz przyszedł po pomoc. Cóż, swoim marnym widokiem pewnie ostudził jego szansę na wyrwanie się z rąk kłopotów. Mimo to był gotów zająć się sprawą.
 Później uderzył w niego zapach, przypominając o uzależnieniu.
 Wstrzymał oddech, poruszył się nieznacznie na materacu, a igły rozsypały się po piersi, ale z dwojga złego wolał skupiać się na tym, niż na tęsknocie do papierosów. Ile dni już nie palił? Tydzień? Dwa? Czuł suchość w ustach, nerwowość zalęgłą pod skórą, palce mu drżały, dlatego zacisnął je na materiale pościeli.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.03.18 20:06  •  Rehabilitacja. [Warner & Ishida] Empty Re: Rehabilitacja. [Warner & Ishida]
W odpowiedzi na wypowiedziane pytanie, Ishida rzucił mu całkowicie pobłażliwe spojrzenie, unosząc brew. Nie tego się spodziewał ze strony mężczyzny, choć pozwoliło mu zastanowić się nad tym, czy ich znajomość w oczach bruneta rzeczywiście polegała wyłącznie na relacji pracodawca-podwładny. Nie tego chciał Jin i był przekonany, że niejednokrotnie akcentował swoje luźne, niekoniecznie profesjonalne podejście do umowy o pracę, która ich łączyła.
Musisz pojechać odebrać mój garnitur z pralni – mruknął ironicznie, kręcąc przy tym lekko głową i splatając ręce na piersi. Doskonale wiedział, że nikt jeszcze go nie odwiedził, chociaż w szpitalu spędził już blisko dwa tygodnie. Dowiedział się tego od pielęgniarek, które bardzo chętnie podzieliły się z nim wszelką opinią i plotkami. Nie musiał nawet szczególnie się wysilać, żeby to z nich wyciągnąć, a do powiedzenia miały całkiem sporo, choć większość faktów znał z doświadczenia – choćby małomówność i niezwykłą tajemniczość.
Gdybyś przyznał się na samym początku i zapowiedział brak odwiedzin... pewnie bym cię posłuchał. Niestety, nikt mi nie zabronił – odparł, przyglądając się badawczo jego sylwetce. Ishida dawno nie odwiedzał szpitali, chociaż w tym konkretnym cztery lata temu przesiedział liczne godziny na praktykach. Można powiedzieć, że nie był tutaj od tamtego czasu – rzucił studia, a potem leczył się już tylko sam.
Przyjechałem cię odwiedzić, Moriyama. Sprawdzić, czy żyjesz.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.03.18 20:27  •  Rehabilitacja. [Warner & Ishida] Empty Re: Rehabilitacja. [Warner & Ishida]
 Nie rozumiał pobłażliwości ze strony pracodawcy; był całkowicie poważny, podjął się pracy, zawarli umowę i zamierzał się z niej wywiązać niezależnie od tego, w jakim znajdował się stanie. Jedno wiedział na sto procent — nie umrze, brakowało mu jedynie sił, które miał nadzieję odzyskać w najbliższym czasie, kiedy przetrwa okres wymaganej rekonwalescencji.
 Powód pofatygowania się do szpitala przez Ishidę brzmiał dość śmiesznie i na dobrą sprawę mógłby to skwitować jako nieporadność życiową albo lęk przed pracownikami pralni, niemniej przystał i na tego rodzaju zadania, jeśli tylko nie kolidowały z czymś znacznie istotniejszym. Wiadomo, że nie rajcowały go wypady po czyjeś ubrania, co samo w sobie nie wymagało niczego innego jak czasu i chęci, żadnych kwalifikacji.
 — Jeśli tylko przekonasz pielęgniarkę do puszczenia mnie wolno, nie widzę przeszkód — odparł śmiertelnie poważnie, podciągając się i opierając plecy o poduszkę w siadzie. To przecież była idealna okazja na wyrwanie się z tego więzienia choróbsk i podupadłych na zdrowiu jednostek, do których nijak nie pasował.
 Sięgnął dłonią do stolika po okulary i nasunął je na nos. Poruszanie lewą ręką potęgowało ból, zmuszając mięśnie bliskie sercu i płuca do pracy, ale nie zamierzał traktować się jak kruchą lalkę. Trochę cierpienia nikomu jeszcze nie zaszkodziło, a on, jako eliminator, zdążył przywyknąć do o wiele gorszych warunków.
 Dopiero teraz przyjrzał się dokładnie mężczyźnie.
 — Nie umarłbym przed złożeniem wypowiedzenia. — Trudno zdefiniować, czy żartował czy nie, bo jego wargi pozostawały ułożone bez wyrazu. Mimo to w zgaszonych oczach zabłysnęło pewne zainteresowanie. — …Wyglądasz gorzej niż ja — stwierdził z cieniem niepokoju. Zamilkł na dłuższy moment. — Ishida… — zaczął niby ostrożnie, ale z pewną groźbą czającą się pod jego imieniem. — W coś Ty się wpakował?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.03.18 21:39  •  Rehabilitacja. [Warner & Ishida] Empty Re: Rehabilitacja. [Warner & Ishida]
Parsknął śmiechem w odpowiedzi, a był to śmiech zdecydowanie szczerszy niż którykolwiek z uśmiechów, które miał dzisiaj do zaoferowania. Skrzętnie ukrywał zmęczenie, choć cienie pod oczami zdradzały go niecnie, a dłonie założywszy na klatce piersiowej nie drżały wcale, choć chciałyby. Papieros przed szpitalem uspokoił go na krótko, nikotyna jeszcze nie opuściła jego organizmu, ale nie zdała się na zbyt wiele w ogólnym rozliczeniu. Tylko niepotrzebnie zestresował tego pociętego palacza na głodzie.  
Domyślam się, że zapisałeś je jako swoją wolę w testamencie – stwierdził, szczerze przekonany, że tak właśnie jest. W oczach Ishidy, Warner był najbardziej obowiązkowym człowiekiem w tym mieście. Zawsze mógł na nim polegać, nigdy się nie spóźniał, dotrzymywał obietnic, a przy okazji spełniał się zawodowo. Jin czuł się w dwójnasób nieswojo, gdy obserwował go w aktualnym stanie, gdy z trudem poprawiał się na łóżku, walcząc z rwącym bólem pooperacyjnych blizn. Z jednej strony czuł tę słabość, ale z drugiej, widział w nim niegasnący hart ducha, praktycznie niezachwiany spokój, którym eliminator się cechował.
Ishida uśmiechnął się gorzko, usłyszawszy zatroskane pytanie mężczyzny. Może nie dało się wyczuć konkretnej troski w głosie Warnera, ale liczył się fakt, że zdecydował się zapytać. Mógł zignorować znaki i oboje pozostaliby zaklęci w komfortowym niedopowiedzeniu. Pisarz podniósł dłoń, przenosząc na nią czarne spojrzenie. Zgiął palce i wyprostował je, a potem znów splótł z drugą ręką na klatce piersiowej, choć wzrok pisarza nie wrócił na swoje miejsce.
Ile to już minęło?
Piszę książkę i nie śpię za dużo. Wyczerpujący proces twórczy. Nie ma co mówić. To wszystko – zełgał paskudnie, ale w głosie mężczyzny nie dało się wyczuć żadnej szczególnej emocji. Czym miał się chwalić? Ostatni tydzień spędził na zwiedzaniu zakamarków własnego umysłu drogą prostą przez żyły. Przynajmniej Moriyama nie miał okazji widzieć go w tym stanie, bo w porównaniu do wcześniejszych stanów, aktualny był zadowalająco żywy. Poczuł jak nieprzyjemnie tężeją mu mięśnie karku na samo wspomnienie ostatniej niespodziewanej wizyty swojego nielegalnego gościa, o którym to szczególnie nie było co opowiadać ochroniarzowi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.03.18 22:19  •  Rehabilitacja. [Warner & Ishida] Empty Re: Rehabilitacja. [Warner & Ishida]
 Śmiech nie potrafił przebić się przez gardło eliminatora i chociaż ograniczał tego rodzaju gest do uniesienia kącika ust, nie oznaczało to, że nie odczuwał rozbawienia, wręcz przeciwnie — często interpretował czyjeś słowa czy zachowanie jako zakrawające o żartobliwość, sęk w tym, że nie pojawiała się przy tym potrzeba wprawienia ciało w odpowiedź. Był człowiekiem o oszczędnej mimice, nie machał rękoma podczas rozmów, nie wzruszał za często ramionami ani nie wzdychał, nie mówiąc o nawiązywaniu kontaktu cielesnego. Wystarczały mu słowa jako najbardziej jasna forma przekazu, przy czym trzymał się dewizy, że mowa jest srebrem, a milczenie złotem.
 Może okazał tym pytaniem troskę o stan pracodawcy, a może chodziło jedynie o potencjalne konsekwencje, które również jego mogły dotknąć? Czuł się w obowiązku dbać o zdrowie i bezpieczeństwo Ishidy, widząc go natomiast w takim stanie, pomyślał, że w jakimś stopniu zawiódł. Nie dopilnował wszystkiego. Teraz powinien skonfrontować się z odpowiedzialnością; dowiedzieć się, w czym rzecz i czy jest w stanie to naprawić. To prawie jak relacja ojca z synem, choć Warner nigdy by tego w ten sposób nie ujął.
 Spojrzenie zza szkieł okularów nie wyglądało na przekonane. Zastanawiał się, czy drążyć temat czy zaufać jego słowom. Jeśli nie chciał się przyznać do problemu, nie sądził, że naciskanie to dobre podejście, z drugiej strony nie mógł ignorować podejrzeń. Te myśli przynajmniej pozwoliły mu skupić się na zdrowiu Ishidy a nie na tępym bólu ulokowanym na wysokości serca.
 — Jaką książkę? — zapytał od niechcenia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.03.18 0:43  •  Rehabilitacja. [Warner & Ishida] Empty Re: Rehabilitacja. [Warner & Ishida]
Gdyby Ishidzie rzeczywiście coś się stało, Warner nie zostałby pociągnięty do jakiejkolwiek większej odpowiedzialności, a przynajmniej nie do prawnej. Oficjalnie był podwładnym specu, eliminatorem, którego prace dorywcze nie podchodziły pod obowiązki. Prędzej zagrałyby mu na nosie jego własne wyrzuty sumienia i wrażenie zawiedzenia… wtedy już denata. W tym przypadku liczyć powinny się zyski obu stron – Jin za bezpieczeństwo był w stanie nieźle zapłacić, a Warner tylko na tym zarabiał, przy okazji, umyślnie lub nie, zapewniając sobie odrobinę urozmaicenia w życiu w towarzystwie rozrywkowego pracodawcy.
Kolejną. Służę kreatywnością. Nie bez powodu usługi to najprężniej rozwijający się dział przemysłu. Dobrze wiem, że te wszystkie niespełnione mężatki czekają na Piero. Ja czekam na ich pieniądze – odparł ze słodko-gorzkim wyrzutem i poklepał się po kieszeni znacząco, posyłając mu ulotny uśmiech. Sięgnął po swoją kawę, drugą oznaczoną pozostawiając na stoliku. Przemieścił się na krześle leniwie, pochylając tułów lekko do przodu, nie opierając już pleców na oparciu, a łokcie podpierając na kolanach. Kubek trzymał w obu dłoniach. Zdawał się grzać nim dłonie. Zawiesił na chwilę wzrok, duże ciemne źrenice próbowały przewiercić tekturkę na wylot.
Czy ja ci wyglądam na kogoś, kto wpakowałby się w jakieś kłopoty? – spytał ironicznie, przenosząc spojrzenie na stężałą twarz okularnika. Dobrze wiedział, że z jego ust brzmi to niemal jak pytanie retoryczne, ale pozwalał sobie ulec chwili. Coś musiało w tym być. Ilu rzeczy Warner nie wiedział? Nie współpracowali ze sobą od wczoraj, choć wiele spraw zostało niedopowiedzianych. Skąd w kimś tak pozornie niepozornym wzięło się pragnienie posiadania własnego ochroniarza? Pomijając błahą zachciankę zbliżenia się do swojego wybawcy z lat szkolnych, bo też nie zdecydował się na poszukiwania pracownika tego rodzaju tylko ze względu na Moriyame. Potrzeba pojawiła się trochę wcześniej, a wspomnienia napatoczyły się przy okazji, stanowiąc osobny motyw. Miał wrażenie, że zatrudnienie kogoś takiego miało odwieźć go od chęci wkroczenia dalej w ten rebeliancki półświatek... co niekoniecznie pisarzowi wychodziło, z tego co widać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.03.18 9:03  •  Rehabilitacja. [Warner & Ishida] Empty Re: Rehabilitacja. [Warner & Ishida]
 Trudno zdefiniować, czy byłyby to wyrzuty sumienia w swoim encyklopedycznym pojęciu, czy raczej objaw surowości wobec własnej osoby w wyniku tak zwanego „dania plamy”. Profesjonalnie podchodził do każdego powierzonego mu zadania i jeśli nie osiągał zadowalających rezultatów, winił za to niewystarczające zaangażowanie lub, częściej, błąd, którego wcześniej nie zauważył. Słowny i honorowy, nie uciekałby przed konsekwencjami, dlatego zwykle robił wszystko, co w jego mocy, by dać z siebie całe sto procent. A nawet ponad sto.
 Skupienie się na słowach pracodawcy pozwoliło mu odgonić myśli krążące wokół zapachu, choć nie potrafił całkowicie wyzbyć się z głowy wizji posmakowania nikotyny. Mimowolnie poczuł suchość w ustach i łaskoczącą go od środka potrzebę, dlatego sięgnął dłonią po butelkę wody i odkręcił, by zaraz nalać do szklanki przeźroczystego płynu. Każdy ruch wymagał od niego mniejszego lub większego wysiłku, tabletki przeciwbólowe powoli ustępowały i niebawem powinien dostać kolejną dawkę.
 Dopiero wówczas zwrócił też uwagę na drugi kubek.
 — Kawa? — zapytał ciut podejrzliwie. Ishida zdawał sobie sprawę, że nie powinien zażywać kofeiny przez najbliższy czas, prawda?
 Zanim więc otrzymał odpowiedź, przytknął krawędź szklanki do ust i pociągnął kilka głębszych łyków, po czym odstawił naczynie z powrotem na stolik.
 — Wiem, jak wygląda naturalna wielkość źrenic, Jin. — Przeszedł do konkretów, pozwalając sobie nawet na zwrócenie się doń imieniem, by podkreślić powagę wypowiedzi. — Przy rozmowie o pracę powiedziałeś, że wprowadzisz mnie w szczegóły, jeśli uznasz, że możesz zaufać mi w tej kwestii. Sprawa zatem jest prosta; jeśli masz mi coś do powiedzenia, mów, ale jeśli to wszystko, możesz wyjść. Nie czuję się najlepiej na błahe pogawędki — wymamrotał, przytrzymując go uważnym spojrzeniem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.03.18 0:20  •  Rehabilitacja. [Warner & Ishida] Empty Re: Rehabilitacja. [Warner & Ishida]
Bezkofeinowa – podkreślił.
Mógł spodziewać się tego, że Eliminator bez większego problemu rozszyfruje mowę ciała mężczyzny, nad którą ten nie był w stanie zapanować. Może przyszłoby mu to łatwiej, gdyby nie zdecydował wybrać się tutaj po udoskonaleniu swojego krwiobiegu przez niewielką dawkę narkotyku, co miało w jakiś sposób uspokoić zszargane nerwy, pozwalając na względnie zdatne funkcjonowanie w obliczu dziennego światła. Bladość skóry i cienie pod oczami świadczyły o słabo przespanych nocach. Nieregularny rytm dnia wpędził go w bezsenność, a to prowadziło do sięgnięcia po kolejną chemię, choć tutaj akurat mowa o nasennych tabletkach. Zbyt przyzwyczaił do nich swoje ciało, które przestało poddawać się zbawiennemu działaniu specyfików, pozostawiając go z niczym.
Zmarszczył lekko brwi, spoglądając na żołnierza z pewną dozą niepewności i kolejną niedowierzania. Warner się wszystkiego domyślił, zresztą czego mógłby się spodziewać po kimś takim. Wciąż jednak pozostawało pytanie: co obudziło w nim te niestworzone pokłady zainteresowania? Od kiedy Moriyama próbował zaingerować bardziej w życie prywatne Ishidy? Nie ćpał od dziś, pił jeszcze częściej. Rozwalona ręka mogła świadczyć o wszystkim, wystarczyło przytrzasnąć ją sobie drzwiami choćby albo poparzyć dotkliwie.  
Nie przepadam za tajemnicami na płaszczyźnie pracy, która wymaga pewnego zaufania. Ale wierzę zatem, że podzielisz się ze mną wszelkimi niezbędnymi informacjami.
Przypomniał sobie ich pierwszą rozmowę z Zone. O czym wtedy myślał? Czy nie był podekscytowany wizją współpracowania z tym, któremu wiele zawdzięczał? W szkole nie należał do zbyt pewnych siebie osób, skoncentrowany na nauce i własnej samotności, nie szukał zwady, choć ta zawsze odnajdywała jego. Ingerencja silnej osobowości przewodniczącego klasy pomogła mu przebrnąć niezauważonym przez całą szkołę średnią. Teraz ukrywał przed nim ich wspólną przeszłość, połowicznie też czując, że Eliminator niebyt chciał do niej wracać. Zniknął ze szkoły nagle, nie utrzymując z nikim kontaktu.
Ikeda Jin. Mówi ci to coś? – wypalił nagle. Kiwnął głową, jakby chciał przytaknąć swoim myślom. Na jego ustach pojawił się gorzki uśmiech, spojrzenie pozostawało beznamiętne. Oparł się o oparcie krzesła i rozłożył ręce, jakby próbując się mu zaprezentować raz jeszcze, ale teraz z całkiem innej perspektywy.
Nigdy nie miałem zbyt silnej osobowości, nie uważasz? Gdybyś mnie wtedy nie uratował, pewnie rzuciłbym się pod pociąg godzinę po tym, jak spuściliby mi wpierdol. Dalej jestem tym samym depresyjnym gówniarzem, ale w odrobinę przystępniejszym dla oka wydaniu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach