Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Go down

Pisanie 05.05.17 19:53  •  How I used to be? [Warner & Goździk] Empty How I used to be? [Warner & Goździk]
Czas: 10 lat temu
Miejsce: M-3
Uczestnicy: Warner, Goździk

Czuł na policzkach delikatne ciepło słonecznego dnia. Ledwo zauważalny wiatr poruszał dłuższymi kosmykami jego czarnych włosów, pozwalając im muskać skórę i dostawać się za szkła okularów - co jakiś czas odgarniał je palcami na bok. Mimo panującej swobody, nie mógł pozbyć się drobnego uścisku skrępowania w okolicach żołądka, wszystko za sprawą kroczącej obok niego przyjaciółki. Już od dłuższego czasu przestał postrzegać ją w kryteriach zwykłej przyjaźni, nie zorientował się nawet, kiedy wyszło to poza narzucone przez niego ramy. Nie miał na to wpływu, podobno miłość przychodzi znienacka.
- Za dwa tygodnie samorząd szkolny organizuje dzień sportu. Wasza klasa dokonała już podziału obowiązków? - Zainteresował się z delikatnym uśmiechem, błądząc wzrokiem po twarzy niższej. Ostatecznie jednak skupił się z powrotem na ciągnącej przed nimi ścieżce, w duchu będąc wdzięcznym za szansę życia w tak idealnym mieście. Po wysłuchaniu historii ludzkości na zajęciach, zapoznaniu się z wojnami - przyczyną wyniszczenia większości miejsc na ziemi - zdecydowanie był zobowiązany doceniać ludzi, którzy nie pozwolili na upadek rozumnego gatunku, oraz ich dzieło w postaci utopii.
Czy mógłby prosić o coś więcej? Rząd pieścił mieszkańców w niemal każdy możliwy sposób, a nędza i bieda nie miały prawa bytu w murach.
- Swoją drogą, jak poszły Ci egzaminy? W tym roku część przyrodnicza wyczuwalnie dała w kość. – Nuta rozbawienia pojawiła się w ciepłym tonie głosu, zaś jego właściciel poprawił pasek ciemnej torby na ramieniu. Paradował wciąż w szkolnym mundurku, bo nie udało mu się znaleźć czasu na przebranie po dłużącym się spotkaniu organizacyjnym, pełnił funkcję przewodniczącego klasy, zatem nic dziwnego, że wisiało nad nim sporo obowiązków.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pogoda była zbyt piękna na siedzenie w domu. Zresztą, rodzice wygoniliby ją na zewnątrz gdyby tylko usiadła na chwilę w miejscu i próbowała zostać w środku. Ze szkoły do domu miała może z pięć minut drogi autobusem, na który akurat udało jej się zdążyć. Przebranie się nie zajęło dużo czasu, zwłaszcza, że starała się zrobić to jak najszybciej. Planowała zdążyć wrócić do szkoły zanim skończą się spotkania organizacyjne, a te zwykle ciągnęły się w nieskończoność. W końcu komuś obiecała, że będzie.
Idąc już obok Ryu, nie była w stanie uspokoić bijącego serca. Próbowała udawać, że wszystko jest w porządku, winę zrzucała na to, że znajdowała się w miejscu publicznym i mijała innych ludzi, ale dobrze wiedziała, że bezsensownie próbuje okłamać samą siebie. To nie przestrzeń sprawiała, że było jej odrobinę słabo, a nogi cudem tylko nie odmawiały posłuszeństwa. Zawsze coś czuła do ciemnowłosego, ale nigdy nie była w stanie się do tego przyznać. Była dla niego zbyt przeciętna, nudna. Nie miała szans, szczególnie widząc spojrzenia innych dziewczyn. I w dodatku miała dziwne oczy, a kto by chciał kogoś z wadą w genach?
- Jeszcze nie. Jak zwykle zostawiają wszystko na ostatnią chwilę. Pewnie z Chi będziemy im ratować tyłki naszym karate - odpowiedziała z lekkim rozbawieniem i zerknęła do góry. Napotykając wzrok Ryu, szybko powróciła swoim w dół, wbijając go w ziemię. Całe szczęście się nie zarumieniła.
Dziewczyna spojrzała przed siebie, odgarniając włosy za lewe ucho - jak zwykle w momencie lekkiego zamyślenia. Na ogół szybko znów je rozpuszczała, uważając, iż nie wygląda za dobrze z jedną stroną twarzy wyeksponowaną na słońce i publikę.
- Uh... Chyba krucho z fizyki, sporo strzelałam. Ale za to chemia poszła mi dobrze - oznajmiła nieco mniej radosnym głosem, ale uśmiech dalej trzymał się jej bladej twarzy. - W porównaniu do fizyki to w sumie wszystko poszło mi dobrze...

Ubioreł:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Ryutarou nawet nie pozwoliłby sobie marnować ładnego dnia na siedzenie w domu. Lubił korzystać z czystego powietrza, ciepłych promieni słońca i ofert tętniącego życiem miasta. Nie rozumiał za to, jak jego młodszy brat był w stanie spędzić kilka godzin bez przerwy przed świecącym ekranem – wiedział, że interesuje się bardzo programowaniem oraz wszystkim, co związane z komputerem, ale czasami podejrzewał, że podchodzi to już pod uzależnienie.  
Ostatnio zbyt często zachodził w głowę, czy poprawnie interpretuje niektóre gesty i zachowania ze strony innych. Dostrzeżenie lekkiego podenerwowania u przyjaciółki nie stanowiło żadnego wyzwania, aczkolwiek bał się, że jeśli zacznie je analizować i doszukiwać się źródła, dojdzie do mylnych wniosków i być może niepotrzebnie zacznie żywić nadzieję na coś, co od dawna mąciło jego serce. Wprost nie wypadało zapytać, dlatego cierpliwie czekał na jakiś obrót wydarzeń, ewentualnie dobrą okazję do poruszenia tego tematu.
- Podobno ludzie inteligentni tak robią, niestety nie wiem, ile w tym prawdy. – Poszerzył ciut uśmiech w przypływie rozbawienia. – Powinienem w końcu odwiedzić kiedyś te Twoje dojo i zobaczyć, jak Ci idą postępy. – Podsunął, faktycznie rozważając taki plan. To byłyby zapewne miły w odbiorze gest, nie mówiąc o ewentualnym dopingu, z drugiej strony podejrzewał, że jego obecność speszyłaby dziewczynę.
Zwolnił kroku, a potem zatrzymał się, kiedy jego wzrok utkwił gdzieś w górze. Uniósł rękę i wskazał palcem na jeden z sunących leniwie po niebie obłoków.
- Spójrz, wygląda zupełnie jak tanuki. – Zauważył, przyglądając się ciekawie kształtowi. – Niedaleko mojego domu stoi poświęcona mu mała świątynia, ale już od dawna nie widziałem, by ktokolwiek się nią zajmował. – Co prawda w dzisiejszych czasach trudno było zidentyfikować się z jakąkolwiek religią, po wojnach wszystko uległo zmianie, ale mimo to okularnik pokładał jakąś drobną wiarę w istnienie „czegoś”.
- Powinienem znów trochę z Tobą przesiedzieć nad tą fizyką? – Zaproponował, całkiem pewnie czując się w przedmiotach ścisłych, co niestety miało swój wyjątek w chemii. W tym aspekcie się dopełniali.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Nie potrafiła posługiwać się mową ciała. Umiała ją odczytać i zrozumieć, ale za nic w świecie nie dawała rady sama wysyłać odpowiednich sygnałów. Za bardzo bała się odrzucenia, niezrozumienia. Z drugiej strony nie chciała też stracić przyjaciela, miała tylko jego i Charlie, z którą zwykle bardziej konkurowała niż normalnie rozmawiała. A wszystko przez konkursy kulinarne, podczas których robiły wszystko, żeby tylko wyjść na lepszą od drugiej. Oboje byli od niej starsi, słabo odnajdowała się wśród rówieśników i młodszych. A może to po prostu był czysty przypadek.
Parsknęła cichym śmiechem. Jej klasa zdecydowanie nie należała do najinteligentniejszych. Każdy test przekładany na późniejszy termin, wieczne wymówki, nieprzygotowanie, zostawianie wszystkiego na potem, żeby przypomnieć sobie na parę dni przed terminem ostatecznym. Momentami Kahori miała wrażenie, iż nie pasuje do tej bandy leni.
- Um... Za miesiąc mam zawody. Jeśli mi dobrze pójdzie, to zdobędę czwarty kyū. Zmienię pas z żółtego na zielony... - powiedziała trochę nieśmiało. Próbowała go zaprosić, ale nie miała pojęcia jak ubrać to w słowa. Bała się, że nie da rady. Miała już dość wysoki stopień, choć ledwie co wyszła z grupy juniorów, a mimo wszystko wiedziała, że będzie musiała mocno popracować. Gdyby przyszedł, musiałaby włożyć cały swój wysiłek w to, żeby się nie ośmieszyć.
Zatrzymała się nagle, kiedy przestała go widzieć kątem oka. Odwróciła się, żeby zobaczyć co się stało i powędrowała wzrokiem do góry. Przyjrzała się chmurze, próbując dopasować jej kształt do tego, który widział Ryu, choć zajęło jej to pewnie nieco dłużej niż mu. W sumie to nie wierzyła w istnienie żadnego z bogów, bóstw i innych "sił wyższych", ale za to już z wiarą w duchy problemów nie miała. Chociaż to akurat mogło być sprawką książek i gier, ewentualnie filmików ukazujących zjawiska paranormalne. W kosmitów też wierzyła, kiedyś nawet chciała zostać astronautą. Dopóki nie podrosła i nie uświadomiła sobie, że latanie w kosmos raczej będzie ciężkie w warunkach, w jakich obecnie znajdowała się ludzkość.
- Rano widziałam chmurkę przypominającą psa - przypomniała sobie. Czasem zastanawiała się czy ktoś ich przypadkiem specjalnie nie kształtuje, były momentami zbyt idealne.
Stojąc z głową zadartą do góry, zaczęła gryźć się z myślami. Matka zawsze dawała jakieś dziwne znaki kiedy Ryu pojawiał się u nich w domu, ale jednocześnie bardzo jej pomagał i poprawiał jej brak wiedzy. Nawet zapamiętywanie definicji i praw szło jej lepiej, kiedy zaczynała kojarzyć je z jego obecnością w jej pokoju, z miejscem, w którym siedział, pozycją w jakiej się znajdował. Wszystkie słowa dopasowywała do poszczególnych fragmentów wspomnień, a potem siedziała z dziwną miną na teście.
- Jeśli... No... Masz czas... - odpowiedziała nieśmiało i pochyliła głowę, wzrok na powrót wbijając w podłoże. Lekko przygryzła dolną wargę, w duchu przeklinając to jak się zachowuje. Nie powinna mu zawracać głowy, miał na pewno swoje sprawy do załatwienia zamiast uczenia młodszego głąba.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Ryutarou postrzegał sprawę swoich mocniejszych od przyjaźni uczuć w podobny sposób – obawiał się, że raz przekroczona granica nigdy nie pozwoli mu się cofnąć do miejsca, w którym czuł się dobrze, gdyby aktualne nie pokrywało się z jego wyobrażeniami. A co tak właściwie sobie wyobrażał? Trudno to jednoznacznie stwierdzić, żywił nadzieję na zwyczajny związek, w którym nie zabrakłoby troski, uwagi, trzymania się za ręce i wzajemnego wsparcia. Może drobnych przekomarzań, ale przede wszystkim szczerego uczucia.
Cichy śmiech doszedł do jego uszu, to zaś zawsze nasuwało mu skojarzenie dźwięcznej melodii. Nie przyznałby tego otwarcie, a przynajmniej nie bez speszenia, ale lubił to słyszeć.
- Z jednej strony się cieszę, z drugiej zaś odczuwam żal na myśl, że nie będę musiał Cię już chronić, bo sama poradzisz sobie o wiele lepiej. – Zażartował pogodnie. – Niemniej z chęcią popatrzę, jak skopujesz komuś tyłek. – Dodał, co równoznaczne było z przyjęciem jej zaproszenia. Nie musiała mówić nic więcej, to akurat było dla niego jasne. W naturalnym odruchu leżało dopingowanie przyjaciółki, prawda?
Próbował zidentyfikować kształty pozostałych chmur, ale poza tanukim nic nie przykuło jego uwagi. Wina ograniczonej wyobraźni? Podobnych obłoków? A może podświadomego szukania konkretnego obrazu?
Zerknął na nią kątem oka.

W ten sam sposób mogliby przyglądać się gwiazdom na nocnym niebie, wspólnie doszukując się kolejnych konstelacji. Romantycznie bez dwóch zdań. Ale nawet jeśli taka myśl chodziła po głowie czarnowłosego, nie był on teraz w stanie wysunąć takiej propozycji, nie tylko przez wewnętrzne opory. Ostatnio w jego domu utrzymywała się napięta atmosfera, a ojciec, z niejasnego powodu, zabronił wychodzenia po dwudziestej drugiej. Ryutarou zamierzał to uszanować przede wszystkim dla spokoju rodzica.
- Pod jednym warunkiem. – Wpatrzył się w nią uważnie. – Że zaproponujesz wspólną naukę z entuzjazmem. – Chciał spróbować nieco bardziej ją ośmielić, bo przecież hej, on wcale nie gryzł! Posłał jej zachęcające wygięcie warg ku górze.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Od dnia 28 lipca (piątek) daję tydzień czasu na to, aby pojawił się tutaj odpis. Po tym czasie wątek wyląduje z powrotem w archiwum, jeśli posta dalej nie będzie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Raven napisał:
Od dnia 28 lipca (piątek) daję tydzień czasu na to, aby pojawił się tutaj odpis. Po tym czasie wątek wyląduje z powrotem w archiwum, jeśli posta dalej nie będzie.

Z godnie z tym słowem wątek przenoszę z powrotem do archiwum, a przy ponownym wyciągnięciu post musi być już napisany przez usera oraz gotowy do jego wstawienia. To taka mała mobilizacja dla tych, którzy nie potrafią wyrobić się w terminie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach