Akirę pochłonął misterny projekt do tego stopnia, że na chwilę zapomniał o swojej nadludzkiej intuicji. No nic, zdarza się najlepszym. Nie minęło kilka sekund gdy chłopak odbierał z rąk przybysza pomazaną szminką serwetkę. Czy to nie miało być czasem działo Gaussa? Fajek, o zgrozo nałogowca, umarł. Cholera, to był nasz ostatni. Będziemy musieli po drodze zahaczyć o jakiś monopol... alkoholu też w sumie resztka.
- Dzięki. - Rzucił majster, spoglądając, niby od niechcenie, w czerwone oczy przybysza. No cóż, nie trzeba być mistrzem dedukcji gdy wnioski nasuwają się same. Sytuacja kropka w kropkę podobna do tej ze szkolenia. Eh... i pomyśleć, że po raz wtóry łamanie kodeksu ratuje nam skórę. Strach pomyśleć co by było gdyby majster siedział przed burdelem w pełnym uniformie. Tak to może robić sobie za tło i ma wszystkich w nosie. Chłopak opiera się wygodnie o ścianę, zakłada rękę na rękę za głową i włączył niepostrzeżenie cichy alarm w zegarku. Rebeliant nie powinien raczej umieć czytać w myślach... przynajmniej mamy taką nadzieję. W centrum nie trudno o posiłki Super SPEC partii i za kilkanaście sekund będzie tutaj tysiąc pięćset sto dziewięćset zbrojnych z karabinami... o ile drugie tyle nie siedzi przypadkiem w burdelu. Nie chce nam się walczyć, niech inni się nim zajmą. Mamy ważniejsze sprawy na głowie. Ten monopol...
- Nie masz przypadkiem fajki na zbyciu? - Rzuca od niechcenia, nie zdradzając się ani na krok. W razie czego boska intuicja i nadludzka zręczność powinny uratować nam skórę. W najgorszym przypadku materializujemy przed sobą... ścianę. A może zaraz cztery naokoło wyrostka i jedną tuż nad nim? Trudno się zdecydować. Zobaczymy co zrobi.

Cholera jasna- zaklął Ball w myślach. Chłopak widział jego czerwone oczy, a to może spowodować nie małe problemy dodatkowo intuicja podpowiadała mu, iż nie jest to jakiś zwykły mieszkaniec, który przyszedł się zabawić. Bacznie mu się przyglądał. Zwykły człowiek, który nie ma jakiegoś podstępu w zanadrzu raczej nie prosiłby czerwonokiego o papierosa. Właśnie ta prośba o papierosa najbardziej mu śmierdziała (z resztą jak ich zapach). Ball stwierdził, że chwilowo wyciąganie informacji kim jest odłoży na później - Nie pale papierosów, więc nie mam, wybacz. Dla jasności wiem, że widziałeś moje oczy, więc dam Ci jeden fakt o mnie. Nie jestem rebeliantem i szczerze leje na ich ideologie. - następnie ruszył w stronę wyjścia - Chodź! Mam do Ciebie parę pytań. - burknął i spojrzał w stronę chłopaka -Radzę Ci się mnie słuchać.

Uhu! Akira nie spodziewał się tak żywiołowej reakcji po wywrotowcu! Podobno nie rebeliant... ale czy komukolwiek w dzisiejszych czasach można zaufać? Tak, pewnie, pójdę z tobą za róg, a ty tam mnie zabijesz i zgwałcisz. Dobrze wykombinowane.
- Kochanie, co tam? - Półnaga ślicznotka zerka z okienka i wszystkiemu się przygląda.
- Spokojnie Triss, pan mówi, że nie jest rebeliantem. - Akira wyłącza w tym momencie jednym ruchem nadgarstka cichy alarm w zegarku. Wszyscy i tak się tu zaraz zwalą... nie ma sensu by dudniło.
- Mam na imię Liliana... Kim jest Triss? - Eh... znowu pomylił imiona. Cała Super SPEC partia jest niczym wobec gniewu jednej kobiety. Trzeba się ulotnić.
- Kim jest Triss?! - Akira zamachał na wywrotowca i przyspieszył kroku.
- Chodź pan ze mną, znam dobrą miejscówkę. - Trzy sekundy później znikają gdzieś w dzikim tłumie. Majster prowadzi nieznajomego, trzymając go metr po swojej prawej stronie. Wątpi, by ten przy tylu świadkach zaczął kombinować. Chłopak jednak nie spuszcza gardy nawet na krok.

[Akira i Wartakus z/t]

--------------------------------------

Pisaj tu KLIK