Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 4 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Pisanie 04.08.14 10:44  •  Dom publiczny - Page 4 Empty Re: Dom publiczny
Thoki właściwie sam nie wie jak znalazł się w tym miejscu, ale z drugiej strony lubił takie przechadzki, gdy nie wiedział nawet gdzie idzie, zwyczajnie tam gdzie go nogi poniosą. Jego chód był bardzo standardowy... jak na niego. Lekko przygarbiony z głową do dołu tak aby zakryć twarz kapturem ale jednocześnie widzieć co lub też kto jest przed nim, choć nie wiadomo czemu akurat nadal tak chodził, w końcu od dawna nosi soczewki, tak więc nie musi już ukrywać oczu.
Ubrany również w swoje standardowe rzeczy, a już na pewno czarną bluzę z kapturem pod którą nic nie ma. Z racji spuszczonej nieco w dół kątem oka zobaczył zabrudzone buty i standardowo uruchomiła się jego ciekawość, więc nie powstrzymał się od spojrzenia do kogo należą, w końcu, przynajmniej w jego opinii się wyróżniały. Podniósł głowę do góry ale początkowo nie ujrzał twarzy tylko raczej coś niżej, ale przynajmniej był w stanie stwierdzić jakiej płci jest ów osoba. Zrobił jeden krok w tył i podniósł głowę jeszcze troszkę wyżej, po raz pierwszy przeklął w myślach swój niski jak na chłopaka wzrost, jakoś niemiłe dla niego było to, że musi patrzeć w górę na kobietę, w końcu zazwyczaj to mężczyźni są wyżsi.
Dostrzegł jej czerwone tęczówki, w głębi się cieszył, że ma do czynienia z łowczynią, przynajmniej nie musiał ukrywać tożsamości. Podniósł rękę w geście przywitania z uśmiechem na twarzy - Siemka - przywitał się również słownie - Widzę Łowczynię? - Dodał po chwili pytanie retoryczne, które było równie energiczne oraz towarzyszył mu ten sam uśmiech który z twarzy mu nie schodził praktycznie nigdy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.08.14 19:25  •  Dom publiczny - Page 4 Empty Re: Dom publiczny
Cóż to za utopijny, przecudowny widok, gdy dwójka Łowców jak gdyby nigdy nic przechadza się po mieście, gdzie praktycznie wszystko i wszyscy czyhają na ich życia. Nie próbowała nawet tej sytuacji skomentować w duchu, bo nie widziała w tym większego sensu, dokładnie tak samo jak w tym, by chłopak całemu światu chwilę wcześniej oznajmił, że jedna z poszukiwanych właśnie znajduje się w centrum pełnym zasadzek, odkryta i teoretycznie nieuzbrojona. Kogo oni ostatnimi czasy przyjmowali do tej organizacji? Czyżby nienawiść do władzy była jedyną wytyczną? Pamiętała o wiele lepsze lata organizacji rebelianckiej - kiedyś liczyły się nie tylko skrajne emocje, ale przede wszystkim odpowiednie umiejętności. Nawet jeśli sama była chodzącym przykładem zastosowania słów "nie oceniaj książki po okładce", to chłopak swoją obudową zdecydowanie jej nie zachwycił. Dobrze dla niego, że nie należała do osób, które przywiązywały ogromną uwagę do wywołanego pierwszego wrażenia, bo cóż, nie ukrywam, w jego przypadku wyszło ono dość marnie. Typowy chód uciekiniera, wyróżniający się w tłumie dla osób, którym od dzieciństwa wpajano zasady znajdowania konkretnych osób. Łowca musiał być bardzo młody i widocznie jeszcze wiele w życiu go ominęło. Oczywiście tych nieprzyjemnych doświadczeń. Agresja mogła go wiele nauczyć - jak być niezauważalnym, jak szamotać ludźmi w sposób, by sami zaciskali na gardłach więzy, gdy oprawca nie poruszał palcem. Niestety dla ludzkości i innych żyjątek czarnowłosa nie szukała ucznia.
Leniwie uniosła podbródek, nieumyślnie spoglądając na przybysza z góry. Nie była przyzwyczajona do patrzenia na płeć przeciwną z takiej wysokości, ale zdarzały się ewenementy takie jak ona - nie każdy chłop musiał być przecież potężny jak dąb. Czerwone tęczówki szybko zarejestrowały twarz i dzięki nim przeszperała podwały pamięci, odpowiednie akta i wybraną szufladę. Cudownie, kat z kompleksem siostry. Spojrzała gdzieś za niego, ale nie zauważyła przylepionego dziewuszyska, a raczej wątpiła, żeby odłączyła się od braciszka od tak. Drago westchnęła w duchu.
Nie okłamując nikogo, nie wiedziała do końca czy była sierotą czy kiedykolwiek posiadała jakieś rodzeństwo. W jej głowie nawet myśl o czymś takim jak "dom rodzinny" było myślą obcą i odległą o miliardy lat świetlnych. W takich jednak momentach cieszyła się, że musi się martwić tylko o własny tyłek. Szybko przestała martwić się nieobecnością dziewczyny. Raczej nie szykowali na nią pułapki, chociaż wiele po świeżakach można się było spodziewać. Panienka Deveraux wolała jednak polegać na swojej intuicji. Brak niebezpieczeństwa i większych niedogodności. Jej godność raczej nie była młodzieńcowi znana, chyba że kiedyś ktoś polecił mu zdobyć informacje i skierować się do niej. Cały kunszt polegał jednakowoż na znalezieniu Agresji, kiedy nie chciała być znaleziona. W tym przypadku wniosek był prosty - raczej jej nie kojarzył.
Głównym powodem tych przemyśleń było niefortunne zapytanie chłopaka. Gdyby cokolwiek o niej słyszał, to wiedziałby, że nie odpowie na jakiekolwiek jego słowa. Po gruntownym prześledzeniu jego akt szybko doszła do pewnych informacji: z pewnością nie znał języka migowego. Szybko więc szarpnęła za kieszeń spodni i wyciągnęła drobny notesik z nadgryzionym, mającym swoje lata ołówkiem.
- Z łaski swojej opuść dłoń i się wyprostuj. Ułatwisz mi w ten sposób nie wysłanie nas obu na śmierć. Czy zgrupowanie Łowców nie oznacza dla każdego potencjalnego wroga, że można upiec więcej pieczeni na jednym ogniu? - Nabazgrała na kartce papieru słowa w ułamku sekundy. Lata cholernej praktyki. Wystawiła mu kartkę przed nosem w ten sposób, by ominąć czytanie ich przez niepowołane do tego oczy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.08.14 10:10  •  Dom publiczny - Page 4 Empty Re: Dom publiczny
Oczywiście, że nie kojarzył dziewczyny, co jak co, ale Thoki ma słabą pamięć do twarzy, z imionami oczywiście wcale nie jest lepiej. Może i nie miał zbyt dużego doświadczenia, a raczej średnio nadawał się do organizacji o takim charakterze, choć gdyby kiedyś Łowcy rozrośli się na tyle aby walczyć otwarcie z władzą, co jest raczej wątpliwe, z pewnością byłby jednym z kluczowych osób potrzebnych do zwycięstwa. Dobrze, że chociaż w tym jest dobry, szkoda tylko, że prawie się teraz nie przydaje, w końcu do walki raczej często nie dochodzi.. Ale na pewno umiejętności hakowania pozazdrościć mu może niemalże każdy w M3.
Nawet nie zwrócił uwagi na jej nieumyślne spojrzenie z góry, w końcu on ma gdzieś to jaki stosunek wobec niego mają inni i dzięki temu, przynajmniej nie wszczyna kłótni czy nawet bójek z byle powodu, co z pewnością pomaga nie zwracać na siebie uwagi.
Gdy wyciągnęła papier i ołówek zareagował lekkim zdziwieniem. Gdy tylko przystawiła mu kartkę pod nos ten zaśmiał się delikatnie i cicho, a następnie wziął notes w swoją rękę, drugą ręką szybko zabrał ołówek i odpisał pod jej tekstem krótko, zwięźle i na temat.
-Spoko - Po czym natychmiast zwrócił i kartkę i ołówek, przybliżył się do niej bardziej i ściszył ton prawie do szeptu - I tak większość ludzi nie zwraca na nic uwagi, dla nich to miasto jest idealne, a to wszystko wina szkolnictwa i propagandy władzy, czy nie z tym tak naprawdę walczymy? - Przerwał i wrócił do dawnej pozycji po czym dodał takim tonem aby również tylko ona go usłyszała, z resztą kaptur na pewno przeszkadza dźwiękowi z jego ust wydostać się gdzieś na boki czy tym bardziej za niego - Z resztą cywile nie wiedzą o wojnie z nami, więc nikt cię nigdzie nie zgłosi, co najwyżej będą chcieli cię trochę prześladować, ale nikt nie każe ci stać i im na to pozwalać, a S.spec? Ucieczka przed nimi jest banalna, a zabijanie jeszcze prostsze - Tak, Thoki doskonale coś o tym wie, bardzo często musiał uciekać, odciągać ich od tłumów, a następnie zabijać i szybko się ulatniać. Dzięki kapturowi nikt nie zna jego twarzy, więc wcale nie jest to takie głupie. Pewnie miał dużo szczęścia, że nie trafił na kogoś silniejszego, ale przynajmniej nabrał wprawy w walkach. Uśmiech szybko powrócił mu na usta, jakoś miał problemy z jego pozbyciem się, był jak jakaś narośl której pozbywasz się na wszelkie sposoby i wiele razy, a ona i tak zawsze wraca, ale tak już chyba ma każda osoba na takim poziomie pozytywności jak on.
Z resztą takie czepianie się chłopaka o zwracanie na siebie uwagi na wiele sposobów, ale przynajmniej on nie lata z czerwonymi oczkami po mieście, w końcu to jest główna cecha łowców i po tym ich najprościej rozpoznać, ale ten nie miał już zamiaru się o to czepiać, raz, że taki nie jest, a dwa, że może nie każdy lubi soczewki, a raczej komuś mogą być niewygodne.
Postanowił nieco wysilić swoje szare komórki odpowiedzialne za pamięć do twarzy i imion oraz przypomnieć sobie dziewczynę, lecz raczej z marnym skutkiem, cóż skojarzył pewną niemowę i domyślił się, że pisanie na kartce zamiast mówienia jest dowodem na to iż to ta osóbka, ale za nic nie potrafił przypomnieć sobie imienia, więc postanowił zrobić to w prostszy sposób i przedstawić się w nadziei, że ta zrobi to samo i może powie, ujawni swój głos, co chyba byłoby dość ciekawym doświadczeniem.
- Swoją drogą jestem Thoki, choć ty pewnie już to wiesz - Wprowadził swój "misterny plan" w życie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.08.14 20:49  •  Dom publiczny - Page 4 Empty Re: Dom publiczny
Tak jak dla niektórych zwyczajna wada wzroku była ułomnością, tak dla Agresji niemożność zapamiętania wszystkich ujrzanych w życiu twarzy należała do worka sytuacji przez nią niezrozumianych. Nie mogła jednakowoż myśleć inaczej w obliczu braku tej umiejętności u innych osobników, gdy dla niej istnienie z tym darem było rzeczą naturalną, a ów wcześniej wspomniana czynność przychodziła jej z jakże dziecinną łatwością. Wiele oczywiście zależało również od doświadczenia nabytego przez te długie lata, gdy trwała egzystencja Dragonette. A gdy już jesteśmy przy tym temacie..
Dla kobiety było niezbędne i to właśnie ono określało wartość danej osoby. Nie jej wiedza i umiejętności, nie wygląd i ranga w społecznej hierarchii lub organizacji, ale przede wszystkim zdobyte doświadczenie. Co prawda w wielu bliżej nieokreślonych na tę chwilę przypadkach wszystko to łączyło się w spójną całość i dawało pewien obraz drugiego człowieka, ale niejednokrotnie spotykała na swej drodze wyjątki potwierdzające regułę. Zatem mógł walczyć niczym lew, ale raczej by jej tym nie zaimponował. Na świecie nie rządziła niestety tylko siła, choć wydawała się najprostszą i najłatwiejszą drogą do sukcesu.
Gdy zorientowała się, że patrzy na niego z góry, pragnęła się nieco zgarbić i ugięła delikatnie nogi w kolanach, ale wyglądało to raczej pokracznie aniżeli dyskretnie. Nie potrafiła podpierać ściany niczym menel z przykładowego rynsztoka. Umiejętnie przez wiele lat uczono ją zachowywać tak, by mężczyźni zwracali na nią uwagę. I zwracali - dokładnie wtedy, kiedy tego chciała. Problemy pojawiały się już później, kiedy klienci w miarę poznawania kobiety okropnie się od niej uzależniali. Oszczędzę Ci jednak tych historyjek, bo ona sama nie miała teraz czasu ani ochoty, by sobie o nich przypominać.
Uniosła jedną z cienkich brwi w geście niemego oburzenia. Nikt nie miał prawa dotykać jej rzeczy, a za obłapianie w swych łapskach jej drogocennego notesu i ołówka graniczyło z samobójstwem. Tylko skąd on miał to wiedzieć, skoro nawet nie znał jej imienia? Niepotrzebnie nabazgrolił słowo, które mógł od tak wypowiedzieć. Bez wyrazu wpatrywała się w parę zespolonych ze sobą liter, które nie wnosiły w ich rozmowę zupełnie nic. Po jaką cholerę więc ich używać?
Czerwonooka nie miała zdania w kwestii tego, z czym konkretnie walczyła. Wiedziała tylko tyle, że spełniała się w wykonywaniu swoich zadań i dawało jej to szczęście. Nie była typem ubóstwiającym widok przelewanej krwi i pomimo swego przezwiska w kręgach Łowców nie przepadała za agresywnym oddziaływaniem na świat. Widocznie chłopak miał inne zdanie na ten temat, o czym mogła się osobiście przekonać, gdy zaczął opowiadać o członkach wrogiej im organizacji. Cóż, nikt oczywiście nie zabroni mu przed nimi uciekać ani ich zabijać. Dlaczego jednak nie być tym sprytniejszym i bez skrupułów zawładnąć miastem dla własnych korzyści, zamiast niepotrzebnie tracić swych sojuszników i chować się niczym przelękniona mysz? Dodatkowo jego wszechobecny uśmieszek wcale nie dodawał jej otuchy, a czasami łapała się na tym, że trochę ją drażni. Czyżby ona była taka zabawna, że ciągle się szczerzył? Bynajmniej.
Cóż, nie miała zamiaru wszystkiego na nowo mu tłumaczyć. Naprawdę, co za pranie mózgu robili tym nowym rekrutom? Mogła wyjść na kobietę popadającą ze skrajności w skrajność, cierpiącą na paranoję, ale swoje wiedziała. I niejednokrotnie ratowało to nie tylko jej skórę, ale zgrabny, lekko zaróżowiony tyłeczek, który bardzo sobie ceniła - tak samo jak swoje życie.
Po krótkim przedstawieniu, obrzuciła go najpierw spojrzeniem nr 87 "Oczywiście, że wiem, pacanie" i przewróciła teatralnie oczętami, po czym troskliwie popieściła go wzrokiem nr 64 "Masz mnie za idiotkę czy jeszcze gorszego osła?". Kolejna kartka, która pojawiła się przed jego twarzą zawierała tylko jedno zdanie: Agresja, tyle powinno Ci wystarczyć. Nawet nie poczuwała się do obowiązku, by mu się przedstawić, ale zrobiła to chyba tylko z powodu swej przynależności do organizacji, dobrego humoru i jedyny Bó.. tfu, ktokolwiek wie, co jeszcze.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.08.14 0:26  •  Dom publiczny - Page 4 Empty Re: Dom publiczny
Cóż nie każdy musi mieć dobrą pamięć, jak i nie każdy musi mieć doświadczenie, w końcu wiek Agresji jest znacznie większy niż młodziutkiego chłopaka który właściwie jeszcze niedawno miał mleko pod nosem, dwa lata w tej organizacji nie mogły go nauczyć jeszcze tyle ile powinien potrafić i wiedzieć. Ale jak każdy z czasem się to zmieni, choć jego zachowanie raczej nie, wnika ono z jego charakteru, a te nie bardzo lubi lub też chce go zmieniać.
Na widok tej pokracznej pozycji jego uśmiech tylko się poszerzył tym bardziej, że wpadł na adekwatny komentarz, ale zachował go dla siebie, gdyż nie chciał być niemiły dla kobiety.
Niestety ale Thoki miał to do siebie, że zawsze i wszędzie czuł się jak u siebie, a co za tym idzie nie zwracał uwagi na to czy jakiś przedmiot należy do kogoś czy do niego, przynajmniej w zamian nie miał problemów z pożyczaniem sowich rzeczy, nawet nie trzeba było się go pytać, byleby oddać, wyjątkiem jest siostra i jego artefakt. To co napisał na kartce nie miało nic na celu, zrobił to tak po prostu i bo miał taki kaprys. No i chciał oddać pięknym za nadobne, skoro ona nagle podstawiła mu kartkę pod nos postanowił zrobić to samo jej, niech wie jak się poczuł, a co.
Wcale unikanie kłopotów nie jest jedynym sposobem aby ratować swoje życie, zwinność, szybkość i odpowiedni artefakt również wystarczą, w przypadku Thokiego zdecydowanie to ostatnie. No niby jest szybki, ale co z tego skoro bardzo szybko się męczy? Przynajmniej bieganiem, powalczyć to już może sporo i skutecznie, co do zwinności to z tym nie problemów, a łącząc te dwie informacje uzyskujemy wniosek iż parkur wykorzystuje raczej w walce aniżeli ucieczce. Zapewniam, że to również wiele pomaga i daje.
-Powiedzmy - Oznajmił po odczytaniu kartki, lepiej pominąć fakt iż nadal nie pamięta imienia, lecz teraz może zwracać się do niej przezwiskiem. W końcu nie wytrzymał i powiedział.
- Możesz już stanąć normalnie? Wygląda to co najmniej komicznie - Ledwo powstrzymywał się od rzucenia żartu na ten temat, w końcu mógł ją urazić, a nie był typem osoby która mogłaby mieć z tego satysfakcję, a wręcz robił wszystko aby tego nie zrobić, no chyba, że komuś z władzy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.08.14 18:59  •  Dom publiczny - Page 4 Empty Re: Dom publiczny
Agresja oczywiście zdawała sobie sprawę z różnorodności charakterów, aparycji i posiadanych przez ludzi umiejętności. Próbowała zrozumieć młodzieńca, ale nie udawała, że przychodziło jej to z niemałym trudem. Przynajmniej próbowała, co było i tak znacznym postępem. W końcu, nawet jeśli nie wyglądała, była staruszką, a życie starszych ludzi rządziło się całkiem innymi regułami niż młodzików.
Dzięki Bogu Dragonette nie miała problemu z czymś, co ludzie zwali charakterem. Ona osobiście nie uznawała takiego sformułowania. Może dlatego, że jej zachowanie dopasowywało się do konkretnej sytuacji i nie zaprzeczała, że pod wpływem wielorakich czynników jej poglądy i sposób reakcji mogą się zwyczajnie zmienić. Wszystko zależało od aktualnie przeżywanych przez nią emocji.
Dziewczyna była natomiast do notatnika cholernie przywiązana. Głównie z powodu tego, że był jedynym namacalnym nośnikiem kontaktu między nią a światem wokół. Nie lubiła, gdy ktoś oprócz niej go dotykał, bo za patrzenie niestety karać nie mogła - żeby cokolwiek przeczytać, ktoś jednak musiał na tę drogocenną jej sercu rzecz spojrzeć. Miała pewien sentyment do niektórych rzeczy i - tego nikt jej nie mógł zarzucić - bardzo o nie dbała i szanowała. To samo tyczyło się cudzych rzeczy, które trafiały w jej ręce. Z autopsji wiedziała, jak wiele mogły znaczyć dla drugiej osoby.
Czarnowłosa odetchnęła w duchu, słysząc jego słowa. Nogi powoli odmawiały jej posłuszeństwa, gdy kwitnęła w takiej pozycji. Czy nie mógł stanąć w kolejce po wzrost, kiedy go rozdawali? Sama osobiście też nie wiedziała, za czym stała. Uroda wydawała się najbanalniejszą odpowiedzią, gdyby jeszcze Dragonette coś sobie ze swej nieprzeciętnej aparycji robiła albo przynajmniej była o niej poinformowana w odpowiedni sposób. Oczywiście otrzymywała komplementy, ale jak uwierzyć słowom padającym z ust mężczyzn w chwilach, kiedy miała ich w garści? Właśnie. Samoocenę odstawmy na bok. Kobieta wyprostowała się dumnie i stanęła w najbardziej elegancki dla siebie sposób, całkowicie nie pasujący do profesji, którą wcześniej wykonywała. Nie chciała chłopaka urazić, ale skoro nic sobie nie robił z tej różnicy paru centymetrów, to mogła sobie odpuścić. Może nadrabiał rozmiarem gdzieś indziej, ale raczej go o to nie zapyta. Dlaczego kurwa mi to w ogóle przyszło do głowy? Skinęła w jego kierunku głową w niemej podzięce, że zezwolił jej na nie robienie z siebie idiotki. W gruncie rzeczy Agresja starała się być wobec wszystkich fair, nawet jeśli czasami zachowywała się jak wrzód na tyłku.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.08.14 10:20  •  Dom publiczny - Page 4 Empty Re: Dom publiczny
Na komplementy od Thokiego raczej nie ma co liczyć jeśli już, to nie jest to nigdy komplement zamierzony, a raczej komentarz na temat oszałamiającego wyglądu po wpływem chwili, aczkolwiek takowy też rzadko się zdarza, gdyż ten zwyczajnie i zazwyczaj nawet nie zwraca uwagi na kobiecą urodę. I nie ma co mieć mu tego za złe, kompleksu siostry chyba nie ma się z wyboru, no tym bardziej jeśli nawet nie jest się go świadomym.
W pewnym stopniu można zrozumieć niechęć do tego aby dać komuś dotknąć swoje rzeczy, Kazuko właściwie też raczej nikomu nie da swoich szponów, choć tutaj jest taka różnica iż to broń, nawet jeśli ktoś tego nie zabierze to morze w jakiś sposób uszkodzić, a Thoki innej broni nie ma zamiaru używać, jego wdzięczność wobec poprzedniego właściciela z którego ciałem nie wiadomo nawet co się stało, ale z pewnością nie miał pochówku. Thoki natomiast ku pamięci tej osoby przysiągł, że nigdy nie użyje innej broni, a gdyby stracił w jakiś sposób pazury to zacząłby używać co najwyżej kija. Owszem jest to głupie ale i szlachetne i pomińmy fakt, że w takim świecie szlachetność i głupota to jedno i to samo.
Trzeba przyznać, że bardzo dziwnie rozmawiało się z niemową, oczywiście nie raziło go to w żaden sposób, po prostu dziwnym dla niego odczuciem było mówić, a w zamian otrzymywać napis na kartce lub jakiś zwyczajny i prosty gest. Tak na dobrą sprawę chyba ciężko jej współpracować z in... A tak, przecież łowcy są samotnikami, tylko takie dwa wyjątki jak rodzeństwo się napatoczyły i już jakże wspaniały w zapamiętywaniu bzdetów (ze szczegółami na szczęście jest nieco lepiej) braciszek zapomina o tak oczywistej sprawie.
Gdy podziękowała mu skinieniem, jego standardowy uśmiech nieco rozszerzył się, a chłopak odparł.
-Nie ma za co, w końcu sama mogłaś stanąć normalnie. Domyślam się w prawdzie, że nie chciałaś żebym czuł się z powodu różnicy wzrostu źle, ale spokojnie, krasnal Thoki się tym nie przejmuje - Po tych słowach nieco spoważniał, choć po nim z pewnością nie było tego widać, w końcu Kazuko nawet jak jest poważny, to z zewnątrz, dla innych wcale tak nie jest, dopiero gdy robi się bardzo poważny, a to też można ujrzeć tylko w obronie Midori.
Nie mając kolejnego tematu postanowił się spytać o coś związanego z pracą łowców, tak więc ściszył głos aby inni go nie usłyszeli i zadał pytanie - Swoją drogą, jakieś nowe informacje odnośnie władzy, coś ciekawego? - Przy okazji być może te informacje, o ile jakieś będą mogą mu się przydać, nie był od jakiegoś czasu pod ziemią, więc nie miał jak się dowiedzieć czegoś nowego, a skoro ją spotkał i właśnie przypomniał sobie iż Agresja jest wtyką, można by zapytać. Kto wie, może jako kat od razu do czegoś je wykorzysta.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.08.14 16:17  •  Dom publiczny - Page 4 Empty Re: Dom publiczny
Agresja nigdy nie liczyła na komplementy ze strony nikogo. Nawet już specjalnie na jakiekolwiek słowa w swoją stronę nie reagowała. Mogła się sama bez nich obyć, gdy nie wypływały z jej ust - jakie więc w jej oczach miały znaczenie? Właśnie, żadne. Z drugiej strony każda kobieta lubiła nakarmić swoją damską pychę i oczekiwała tego głównie od mężczyzn, no chyba że była jedną ze skrzywionych. Za dobre słowo nie dałaby mu w pysk. Różnie za to bywało z tym złym, o czym świadczyło jej przezwisko.
Dragonette nie była przywiązana do swego artefaktu i nie miała zamiaru chwalić się młodzieńcowi, że ona również posiada szpony. Co prawda pewnie miały inne zastosowanie i właściwości, ale ta jedna mała rzecz w jakiś sposób ich łączyła. Dzięki jakiejś wyższej sile, nie składała żadnych zobowiązań, nie licząc oczywiście przysięgi składanej organizacji. Mogła bić się czymkolwiek, chociaż bardziej skłaniała się w stronę pacyfistycznych rozwiązań. A może po prostu poprzez swoje zdolności skrytobójcze nie lubiła otwartej walki. Taka z niej mała żmijka.
Czarnowłosa nie potrzebowała współpracy z nikim, nawet jeśli z każdym ze swoich informatorów miała ścisłe zażyłości. W pewnym stopniu nie dało się jej nie lubić, a ona miała wyjątkowy talent do znajdywania osób, które miały do niej słabość. Taka ironia losu, gdy sama ich wtedy wykorzystywała.
Pokazała mu kciuk do góry w geście zrozumienia. Nie zawsze pisała wszystko na kartce, bo było to zwykłą stratą czasu w momencie, kiedy wystarczyło coś pokazać. Uważała go raczej za inteligentnego, by domyślił się o co jej chodzi. Chwilę później jednak musiała mu pokazać kolejną karteczkę: Tylko informacje konkretne. Konkretne osoby. Konkretne kręgi. Musisz zadać konkretne pytanie. Nie jestem używana dla zdobywania ogólników, rozumiesz.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.08.14 9:21  •  Dom publiczny - Page 4 Empty Re: Dom publiczny
Fakt, raczej głupio jest tracić czas na pisanie niepotrzebnych rzeczy, choć tak czy siak ogólnie pisanie na kartce nieco przedłuża rozmowy. Zapewne ciężko jest być niemową ~ Pomyślał Thoki. Zaczął się też nieco zastanawiać czy Agresja w ogóle mówi, czy nie ma takiej możliwości w wyniku jakiejś wyższej siły.
Konkrety, konkrety... No tak tylko o jakie konkrety mógł zapytać? Pytanie było typowo do podtrzymania tematu. Raczej ciężko mówić tutaj o normalnej rozmowie. Spodziewał się bardziej odpowiedzi w stylu "raczej nie" albo "całkiem sporo", krótko i na temat, dalej byłoby mu łatwiej to pociągnąć. Sam też co nieco zdążył się ostatnio dowiedzieć, więc ilość pytań całkiem sporo zmalała. W miarę szybko wpadł jednak na pomysł, coś czym się wcześniej za bardzo nie interesował, a wydawało mu się dziwne.
- Rozumiem - Odparł początkowo po czym kontynuował - To może coś na temat tego nowego kościoła, jaki charakter, jak ta religia wygląda i przede wszystkim jest to marionetka rządu czy jakimś cudem samodzielna organizacja? - W ogóle kto wymyślił wiarę w takim świecie? Trzeba by chyba być idiotą aby nadal wierzyć, że jakikolwiek bóg w ogóle istnieje. No w prawdzie są anioły, ale biorąc pod uwagę jakie dziwactwa teraz po świecie chodzą i jakby nie patrzeć łowcy też się do nich zaliczają, to anioły raczej nie są niczym dziwnym, nie powiedziane, że pochodzą one z nieba, być może są po prostu kolejnymi ofiarami wirusa.
Nagle jego komórka zaczęła wibrować. Thoki automatycznie wyciągnął ją z kieszeni i sprawdził wiadomości, tym bardziej, że wibrowała po raz drugi. Pierwszą wiadomość od razu zignorował, gdyż druga miała zdecydowany priorytet, w końcu była od siostry. Przeczytał ją i przewrócił oczami. Następnie schował telefon do kieszeni i spojrzał na Agresję. - Sorki ale muszę się zbierać - Przeprosił po czym jeszcze raz chwycił jej notes i ołówek tym razem wolniej i lekko przepraszającą miną i napisał jej tam wyraźnie swój numer po czym dopisał aby wysłała mu odpowiedź sms'em i będzie za to bardzo wdzięczny. Następnie oddał jej oba przedmioty i zrobił kilka kroków w tył szczerząc się do niej. Nagle złożył ręce w geście przeprosin i przez wyszczerz powtórzył jeszcze raz "przepraszam" Po czym zniknął w tłumie gdy tylko jakiś przechodzień go na chwilkę zasłonił.
Od tak aby pokazać, że jednak jeśli będzie zagrożony potrafi też zniknąć bez wszczynania walki.

Z.t
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.02.15 15:55  •  Dom publiczny - Page 4 Empty Re: Dom publiczny
Brudne od smaru ręce sięgnęły leniwie po papierosa. Co jest dzisiaj? Sobota? Niedziela? Chłopak przetarł skroń zostawiając na twarzy brudny ślad. Brzdęk otwieranej zapalniczki, kilka iskier, trochę dymu.
- Sobota... - Akira wyrzucił z siebie kilka kółek.
- Niedziela. - Poprawił go damski głos z końca pokoju. Mechanik przejrzał się w zapalniczce.
- Hmmm... Niedziela... - Coś miał zrobić w niedzielę. Wstał zanim zaczął się zastanawiać co stało się z sobotą. Plik banknotów wylądował na stole.
- Do wieczora. - Rzucił damski głos gdy chłopak zakładał spodnie.
- Pewnie tak. - Uśmiechnął się krzywo. - Drugi but..?
- Tam gdzie zawsze.
Skinął głową. Od kiedy przyszedł tu po raz pierwszy trzy lata temu, burdel stał się jego domem. Przynajmniej nie musi siedzieć sam... do póki ma pieniądze. Gdyby przenieść tu warsztat, w ogóle nie ruszałby się z miejsca. No i jeszcze ten zapis do Super SPEC partii. Od tamtego dnia przyrzekał sobie, że skończy z piciem. Wyszło jak zwykle.
- Miłej pracy.
- Mhm... miłej. - Zgasił papierosa, wyszedł gnany zamętem przed burdel i zapalił zaraz drugiego. W kieszeni znalazł serwetkę z namalowanym szminką projektem. Podrapał się po skroni. Co to miało być? Może trzymam do góry nogami?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.02.15 16:33  •  Dom publiczny - Page 4 Empty Re: Dom publiczny
Ballantine miał pewien interes w "Domu Publicznym". Wyszedł przez czerwone drzwi jednego z pokoi a następnie ruszył nie pierwszym i nie ostatnim ciemnym korytarzem w budynku. W górze (przy suficie) kłębiły się chmury dymu papierosowego. Białowłosy ubrany jak zwykle na terenach M-3 szedł dość szybkim krokiem, gdy nagle wychodząc za rogu przy wyjściu z budynku wpadł na chudego chłopaczka, który przy kontakcie z masywnym Ghoulem upadł na ziemie. Buraddo spojrzał pod nogi i zobaczył chłopaka o białych włosach i twarzy wysmarowanej smarem obok niego leżał papieros, który najwidoczniej wypadł mu z ust. Ball skrzywił się to był jeden z tych śmierdzących gówien zdeptał go niby przypadkiem schylił się i wyciągnął dłoń do nieznajomego -Przepraszam nie zauważyłem Cię - burknął spod ust skrytych za ciemnym szalem. To nie było tak, że obwiniał chłopaka za "wypadek" był to jeden z jego tonów mówienia. Gdy podnosił go z ziemi zobaczył, że na ziemi leży coś jeszcze była to jakaś serwetka z jakimś czerwonym "czymś" na sobie łowca schylił się po to i podniósł. Wyglądał to , jak jakiś projekt "czegoś", ale nie było ta na tyle interesujące, by Ball chciał to zatrzymać. Podał "projekt" workowi kości -Trzymaj to chyba twoje - wypowiedział ozięble trzymając dwoma palcami "coś", wtedy ich oczy się spotkały pozwalając białowłosemu zobaczyć czerwone oczy Ballantine.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 4 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach