Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 8 z 25 Previous  1 ... 5 ... 7, 8, 9 ... 16 ... 25  Next

Go down

Pisanie 09.07.14 15:49  •  Park Miejski - Page 8 Empty Re: Park Miejski
Z konsternacją przyglądał się improwizacji, zapominając, że też powinien wziąć w niej udział. Kiedy już sobie to uświadomił, stwierdził, że jest za późno, żeby grać przejęcie, toteż kontynuował ze swoją obojętną postawą.
- Spuściłeś już komuś manto?
Co zrobił?
...
Czy się bił. No tak.
Przytaknął cicho.
Powstrzymał przeciągłe westchnięcie. To by było na tyle z jego krótkiego urlopu.
Miał szczerą nadzieję, że olbrzym jednak odejdzie. Nie wierzył w taką możliwość, ale nie zmienia to faktu, że liczył na takie zakończenie sprawy.
Wszelkie nadzieje rozwiały się, gdy wielkolud jednak się zatrzymał i podszedł do nich.
No pięknie.
- Macie ognia?
Rzucił mu krótkie spojrzenie i sięgnął pod płaszcz. 'Szukając zapalniczki' upewnił się co do stanu swojego wyposażenia.
Ostrze i pistolet. Mogło być gorzej, gdyby jednak przed wyjściem z domu zdecydował się na zostawienie zbędnego wyposażenia. Bo przecież M-3 to takie spokojne miejsce. Ale lepiej wziąć coś... Na wszelki wypadek. Nidy nie wiadomo.
Nie ma to jak początki paranoi. Alleluja.
- Przykro mi - pokręcił głową, jedną ręką wykonując gest bezradności.
Czuł, jak atmosfera się zagęszcza.
No dobrze. W tym powinno się okazać, że każde z ich gromadki potrafi walczyć, a Kamikaze tylko symuluje.
Nie?
No trudno.
Najbardziej niepokoił się właśnie o dziewczynę, bo nawet, jeśli nie była bezpośrednim celem dla olbrzyma, to w jej stanie nie trudno było o dostanie rykoszetem.
A Marcelina? Kotowata najwyraźniej była już zdecydowana na konfrontację. Iluzja, dotąd maskująca wybrzuszenia uszu pod kapturem, zniknęła.
Oby rzeczywiście miała coś w zanadrzu.
Zobaczymy, co dalej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.07.14 16:53  •  Park Miejski - Page 8 Empty Re: Park Miejski
Chłopak nie załapał, co Kami miała na myśli. A pokładała w nim taką nadzieję... Miała ochotę przybić sobie siarczystego facepalma, ale to wydawałoby się dziwne dla osób trzecich. Zwłaszcza, że gra była przedstawiana tylko jednej osobie, która zapewne skapnęła się, że coś tu jest nie tak.
Ale cyrk się dopiero rozkręcał. Mężczyzna, którego Kami nazwała sobie roboczo "Kłusownikiem", przylazł pod ich progi i "poprosił" o ogień. Podniosła ku niemu głowę.
- Palenie szkodzi zdrowiu. - Skwitowała po swojemu. Ale jakby tego było mało, powoli cyrk przeistaczał się w arenę jak w starożytności. Marcelina przestała udawać i rzuciła rosłemu mężczyźnie rękawicę.
- Marcelina, co Ty robisz?! - Wystraszyła się poczynaniami mutantki. puszczając ją i odchylając się lekko w stronę anioła.
Mleko się rozlało, piorun uderzył w ziemię. Ano rzeczywiście, zaczynało kropić i grzmieć. Bardzo trafny komentarz.
Wszystko dosłownie się popieprzyło. Kami była w tej sytuacji bezsilna. Dzieci i ryby głosu nie mają. Tak, tak. Starsi woleli załatwić sprawy po swojemu. Spuściła bezradnie głowę, patrząc się w chodnik przed swoją złamaną stopą, usztywnioną w gipsie i zakrytą zieloną skarpetą. Westchnęła, kładąc dłonie na kolanach.
Wszyscy zgromadzeni mieli jakąś broń. Ren również. Swój niezawodny sekator, ale w tej sytuacji, nie dość, że była kontuzjowana, to jeszcze by się z tymi nożycami ośmieszyła. Meh...
Ze strachu rozbolał ją brzuch. Jęknęła. Dźwignęła się na rękach, odpychając od ławki i wzięła kule. Źle się czuła z tym, że właśnie zamierzała ich opuścić w takiej sytuacji, ale nic innego nie mogła zrobić. Ewentualnie odejść na bezpieczną odległość i przyglądać się, czy "jej" trójce uda się powstrzymać kłusownika. W trzech podskokach znalazła się już metr od nich. Pstryknęła językiem, przywołując do siebie psa. Sama zaś odeszła jeszcze kilka susów dalej i z tej odległości przypatrywała się całemu temu zamieszaniu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.07.14 18:43  •  Park Miejski - Page 8 Empty Re: Park Miejski
Wystraszył się kiedy coś dotknęło jego ramienia, to był ogon, widział go wyraźnie. Żądza krwi jego drugiej osobowości rosła, nie wiedział co się dzieje, Lucy pierwszy raz nie odpowiadała. Szkarłatne jej dotąd oczy przybrały czarną barwę, nie miały blasku. Patrzyła na snujący się ogon. Nagle zagrzmiało i zobaczyli piorun, podskoczył.
W tym samym momencie podszedł do nich facet prosząc o ogień, dziewczyna z gipsem rzuciła mu ripostę i odeszła od nich. Trochę ją bolał brzuch, złapała się za niego i jęknęła.
Przed tym odejściem wezwała psa, który podszedł do niej.
Zaczęło padać, czuł narastający niepokój i żądze krwi. Lewa ręka cała drżała, czuł jak tatuaż się rozrasta, dobrze przynajmniej że miał długi rękaw.
Zobaczył że facet gapi się na nich dziwnym wzrokiem, obawiał się go Matt i powoli prawą rękę kierował ku kaburom z mieczami. Przełknął ślinę i spojrzał na niego, zjechał wzrokiem w dół i zobaczył że coś wystaje mu ze spodni... To była maska, Matt wiedział co się zaraz stanie, i wiedział już dlaczego Lucy nie odpowiada...
Wstał i stanął pomiędzy dziewczyną z gipsem a ławką gdzie siedziały te osoby. Stanął w pozie gotowości i czekał na rozwój wydarzeń. Oddychał spokojnie i powoli, czuł jeszcze inną żądze krwi, która płynęła od tego gostka. Próbował wezwać Lucy w myśli, jednak bezskutecznie. Obawiał się o siebie i nowo poznanych ludzi, którzy byli małomówni...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.07.14 19:00  •  Park Miejski - Page 8 Empty Re: Park Miejski
Ta w zielonej bluzie coś szepnęła do gostka siedzącego koło niej. Już za chwilę ściągnęła kaptur i spojrzała na Jakuba. Oddaje się bez walki, tak na tacy? Uh, bojowa jest. I jeszcze krzyk dziewczyny. Marcelina. Piękne imię.
Dziewczyna w gipsie odeszła, wołając za sobą psa. Jakub wiedział jedno... zabawa się rozkręca. Uśmiechnął się lekko, patrząc na chwilę na wielkiego demona stojącego przed nim. Już wcześniej go przy niej widział... Opuścił wzrok na swój cel. Przekrzywił lekko głowę, tkwiąc tak w bezruchu. Znowu ten dziwny paraliż, powodując iż Jakub nie mógł przestać po prostu patrzeć... dopiero po chwili się ocknął, mając zamiar coś powiedzieć, coś zrobić. Chwycić ją po prostu za manatki i odstawić do zleceniodawców. Ale wtedy do ich obrony stanął ten trzeci gościu. Zapewne żaden z nich nie był człowiekiem - na to Jakub był przygotowany.
-Zejdź mi z drogi. - warknął, odpychając go. Ciemnośc była coraz bardziej gęsta. Oczy Jakuba zrobiły się czarne (czego nikt nie zdążył zauważyć, nie widzieli jego oczów przez ciemne okulary które akurat miał na nosie).
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.07.14 19:15  •  Park Miejski - Page 8 Empty Re: Park Miejski
Zapewne tak wygląda moja śmierć.
Podniosła się, mimo strachu i drżenia całego ciała utrzymując cały czas równowagę. Stała teraz na ławce, a jej prawe oko, teraz niewiarygodnie złote, zamgliło się. Serce prawie wyskoczyło z piersi. Grała odważną? Po prostu chciała coś sobie udowodnić. I nie uciekać, jak to najczęściej robiła i co najłatwiej jej przychodziło. A zresztą... przez jej problemy mają ucierpieć inni ludzie? Ci, których obdarzyła choć nicią sympatii? Za drug-onem pojawiły się dwa lewitujące kamienie, które akurat znajdowały się przy drodze. Uniosła lekko górną wargę. Jak walczyć, to z pełną klasą.
Spojrzała w stronę dziewczyny z gipsem. Szła powoli, stając niedaleko nich. W sumie dobrze, nie powinna narażać się w takim stanie. No i całe szczęście, zabrała stąd swojego czworonożnego przyjaciela - katar, który z pewnością nie pomógłby nikomu w tej bójce, Marcelinie minął szybko.
Nagle widok bydlaka zasłonił jej nieznajomy, który jeszcze przed chwilą siedział koło niej i przymilał się do Ren. Trochę zbiło ją to z tropu, a przy okazji nabrała odwagi do walki - co dwie głowy to nie jedna! Ale gdy ten został odepchnięty, widok przeciwnika zrobił się jeszcze bardziej nieprzyjemniejszy... opuściła nisko uszy i cofnęła się. Gdy ten wystawił swoje wielkie łapska w jej stronę, ona zrobiła unikający ruch - podrapała go, pozostawiając głęboką ranę ciągnącą się od łokcia w dół i szybko cofnęła się, stając na oparciu ławki. Bez problemu utrzymywała równowagę, wbijając lekko pazury u stóp do drewnianej konstrukcji, ogonem machając lekko dla jej utrzymania. Sięgnęła prawą łapą do tyłu i pochwyciła Hakudo, uderzając z całej siły jego tylną częścią o pierś Jakuba, odpychając go mocno do tyłu. Odwróciła ostrze i trzymając go teraz niczym kij obronny, mierzyła nim w rozpruwacza. Ostrze odbiło się blaskiem w stronę Jakuba. -Zabawimy się? - syknęła w jego stronę, unosząc brwi. Deszcz zaczął lać coraz gęstszej, burza była coraz bliżej. Brrr, nie nawidzę zimnej wody.
☻ Agarot spojrzał na wielkiego kłusownika. Przysunął się do Marceliny by ta bez problemów objęła wielkie ostrze. Wystawił wielkie kły w jego stronę, a jego sierśc na grzbiecie przypominała teraz kolce jeżozwierza. Z pyska ciekła gęsta ciecz, przypominająca smołę. -Odejdź. - jego spokojny, niemalże grobowy głos przeraziłby nie jednego śmiertelnego. Szczególnie podczas takich anomalii pogodowych.☻
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.07.14 20:23  •  Park Miejski - Page 8 Empty Re: Park Miejski
Jeszcze przez chwilę nie podnosił się z ławki, obserwując narastający deszcz. Pogoda pogarszała się wprost proporcjonalnie do narastającego napięcia. Ciekawe.
Spojrzenie w stronę Kami.
Odchodzi.
Dobrze, może łowca się nią nie zainteresuje.
Wrócił wzrokiem na wielkoluda.
To nie to, że jego cztery litery dalej bezczynnie siedziały na ławce dlatego, że olał sprawę. Nie, nie. Nithaniah nie był osobą, która daje się porwać brawurze, czy magii chwili. Takie brothers in arms z Marceliną nie było w jego stylu. Gasiła go również świadomość, że jak każdy na tej planecie, ten łowca również był w jakimś stopniu człowiekiem, a to nie zachęcało anioła do walki z nim. Oczywiście, że będzie musiał. Jednak nie znaczy to, że ta perspektywa mu pasowała.
Matthew interweniuje?
Łowca odepchnął go jak marne piórko.
Troje Dawidów przeciw Goliatowi. Tamten dał radę w pojedynkę. Ale miał za sobą Boga. Ich trójce musi wystarczyć własne towarzystwo.
Dobrze, teraz zadecydujmy, czy korzystamy z nowinek technicznych, czy z tradycyjnej broni.
Gdy Marcelina wykonała pierwszy ruch, w końcu poderwał się z miejsca, wyciągając ostrze. Nie lubi broni palnej. Tradycjonalista, meh.
Przesunął się nieco w bok, żeby rozłożyć ich trzyosobowe siły na nieco większy obszar i aby lepiej widzieć, co się dzieje.
A działo się.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.07.14 21:39  •  Park Miejski - Page 8 Empty Re: Park Miejski
Zatrzymała się przy krzakach jaśminu nieopodal z psem u boku. Nie przy drzewie, bo jakby piorun obrał sobie nieszczęsną roślinę za cel, iskra mogłaby przenieść się na stojący pod rzeczonym drzewem obiekt.
Z tej perspektywy widać było wszystko jak na dłoni.
Zaczęło się. Jakieś przepychanki, szarpnięcia. Zadrapanie dzięki Marcelinie. Kami zacisnęła zęby i zmrużyła lekko oczy. Dziwne uczucie, patrząc tak na rzekomą walkę. Jakby nie było, dla Marceliny walkę o przetrwanie.
Wpatrzyła się w chodnik dwa metry od siebie. Zaczęła myśleć, że byłaby w tym starciu jedynie balastem, przeszkadzajką, przypadkową ofiarą. Źle się czuła, że nie mogła absolutnie nic zrobić. Mimo to uważała, że musi tu zostać. Chociażby zobaczyć, czy Marcelinie uda się uciec temu Kłusownikowi. Tak w ogóle, po co ją chciał? No tak, bo ktoś mu to zlecił. Ciekawe tylko, kto i po co?
Spojrzała na Rayu, który grzecznie siedział przy nodze. Czujna postawa i uszy wysoko postawione ku górze, jak u owczarka niemieckiego czy dobermana, gotowego na znak właściciela, by pójść w pogoń i zaatakować. Posłuszna psina. Czasami strasznie uparta i irytująca, ale za to później umiejąca wykazać się inteligencją, wiernością i oddaniem.
Poprawiła się na kulach, gdyż kiepsko się ich chwyciła. Poza tym, zaczęło padać. Lunęło jak z cebra. Jeszcze tego brakowało, żeby przemoknąć do ostatniej, suchej nitki. Gdyby miała humor i nie byłaby poszkodowana, to z pewnością latałaby po trawniku jak taki szalony Rayu, oddając się kroplom deszczu w każdym calu. Ale... Dzisiaj humoru nie miała. Była na wszystko zła. Na Marcelinę, na Kłusownika, na Sama i na pogodę. Na niemal wszystko.
No właśnie, wracając, lunęło. Jak w takim deszczu mają zamiar się pogryźć, podrapać, pokaleczyć, a kto wie, może i pozabijać? Skrzywiła usta, robiąc z nich wąską kreskę i oczekiwała w bezruchu, opierając ciężar ciała na prawej nodze.



Stoję i nic nie robię... no
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.07.14 22:05  •  Park Miejski - Page 8 Empty Re: Park Miejski
Widząc to wszystko Matt był już pewien jednego... To będzie rzeź... Z której mało kto wyjdzie żywy. Lucy już prawie miała Matthew w garści, patrzył na wszystko takim mętnym wzrokiem że nie panował nad równowagą. Ręce same powoli przygotowywały się do wyjęcia mieczy. Dziewczyna drapnęła tego gościa i odskoczyła, mówiła coś o zabijaniu, jednak Matt tego nie słyszał.
-Atakuj wreszcie!, krzyknęła Lucy do Matt'a, który był zdezorientowany. Przełknął ślinę i poprawił trzęsąc głową grzywkę.
Patrzył na dziewczynę z gipsem na nodze, bał się o nią bo wiedział że jest niezdolna do jakiegokolwiek nagłego ruchu. Stanął przed nią plecami żeby uniknąć jak najmniej ofiar, oczy jego dalej były mętne...
Krzyknął i przykucnął na ziemi, coś go zabolało w głowie, na tyle że powaliło go... Ale tylko na chwile...
-Z-zaczyna się... J-już nie wytrzymam t-tego dłużej... Arghh!, jęczał z bólu. Zaśmiał się szyderczo i wstał bezwładnie łapiąc kabury z mieczami. Nie wyjął ich, zamocował je tak żeby kabury nie wyleciały z ostrzy i podbiegł bezwładnie do gościa. Uderzył go w ramię, jedną kaburą a drugą trzymał na wysokości klatki piersiowej. Nie panował nad sobą...
-Wreszcie się zbudziłam..., mówił Matt innym głosem, bardziej zmutowanym. Śmiał się, jednak prawdziwy Matt siedział gdzieś głęboko w ciele swoim, i bał się o dziewczynę, nie chciał stracić dopiero poznanej osoby, mimo że nie znał jej imienia...
Myślał wiele czy zaatakować jeszcze raz czy może przeprosić i coś wymyślić... Ale to nie zadziałałoby, i tak został pochłonięty przez Lucy... To było nieuniknione.
Jakimś cudem wyczuł drugą żądze krwi, nie wiedział skąd ona się bierze, każda chwila dla niego była stresująca, bał się o dziewczynę jak i o swoje ciało.
Poprosił Lucy aby jak coś będzie się dziać dziewczynie z tyłu ma ją ochronić. Lucy mimo tej śmiesznej propozycji przyjęła to do wiadomości i westchnęła mówiąc "Ostatni raz... Rozumiesz?".
Godząc się na to Lucy popełniła błąd, Matt mógł w każdej chwili przejąć z powrotem kontrolę nad swoim ciałem i zaprzestać działań z jej strony, ona o tym nie wiedziała... Deszcz coraz bardziej się nasilał...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.07.14 12:51  •  Park Miejski - Page 8 Empty Re: Park Miejski
Zrobił dwa kroki do tylu, po czym spojrzał na ostrze. Z westchnieniem sięgał już do kieszeni po paralizator - nie miał ochoty ani czasu na popychanki czy walki.
Wtedy poczuł uderzenie w ramię. Warknął i spojrzał w stronę chłopaka, który widocznie szukał guza. Chwycił go za szyję i uderzył całą siłą w głowę. -Wypierdalaj. Już. - warknął cicho do niego. Spojrzał na niego i sprowadził na niego iluzję - przez chwilę Matthew był sam na sam w ciemności, nie widział nikogo - to nie twoja, to nie wasza sprawa. Chcę ją. - po czym odwrócił się w stronę Marceliny. Wyjął z kieszeni strzykawkę z płynem i załadował dwie takie igły do pistoletu. Miał nadzieję że szybko skończy się ta cała akcja. Wystawił broń z tłumikiem w jej stronę i nacisnął spust. Pistolet nie wydał żadnego dźwięku, a strzykawka idealnie wycelowana w jej ramię szybowała w powietrzu niczym komar, który właśnie obrał sobie ofiarę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.07.14 20:33  •  Park Miejski - Page 8 Empty Re: Park Miejski
Jej dwa, zaostrzone kiełki lśniły teraz w lekkim blasku promieni słonecznych, przedzierających się ledwo przez coraz gęstsze chmury burzowe. Odrzuciła Hakudo, by pochwycił go Aragot. Potem się przyda - czas na walkę wręcz. Spojrzała na Matthewa - niech lepiej szybciej kumuluje tę moc, jakąkolwiek posiada, bo może być nie ciekawie... i w tej chwili zauważyła ruch przeciwnika. Ładował coś do pistoletu, po czym wystrzelił z broni. Nie słychać było wystrzału - eh, ta technologia. Nawet prawdziwe pistolety nie wydają legendarnego dźwięku, który większość w tych czasach słyszy ostatni raz w swoim marnym życiu. To jest przerażające.
Strzykawka... gdzie ona jest? Miała wbić się w jej ramię, powalić Marcelinę na ziemię. -Zapomniałeś o czymś... - powiedziała cicho, trzymając dłoń lekko ku górze. Strzykawka lewitowała teraz nad ziemią. Po chwili odwróciła się i poszybowała z powrotem w stronę rozpruwacza, wbijając się mu w okolicy łokcia. Substancja zaczęła szybko przenikać do jego organizmu. Otruj się tym, pluskwo~ Marcelina zeskoczyła z ławki, cofając się i starając się utrzymując kontakt wzrokowy z drug-onem. Jej tęczówka ponownie zrobiła się złoto-fioletowa, czuła, jak krew zaczyna szybciej pulsować w jej żyłach. Waleczne serce.
Nie zabije go, nie ma szans. Trzeba go osłabić, kazać innym uciekać, po czym samemu zrobić to samo. Nie bedzie to trudne, w końcu są blisko centrum miasta, gdzie dużo wysokich do nieba budynków, uliczek, zakamarków. Tyle miejsc, by się schować. Tyle możliwości ucieczki~ HA! Tak, z pewnością... Marcelina była już w wielu miejscach. Jakim cudem cały czas trafiała na tego zwyrodnialca? I powiedzcie mi jeszcze, że to przypadek... nawet Aragot uśmieje się przy tym jak przy dobrej komedii (albo horrorze, co kto woli).
☻ Aragot pochwycił Hakudo, które ułożyło się idealnie na jego grzbiecie. Cofnął się teraz, idąc za Marceliną. Stanął za nią i cały czas starał się ją przekonać do swoich racji. -Uciekaj. Nie masz szans! - drapał nerwowo ziemię, obejmując ją swoim cienistym ogonem. - Nie możesz narażać się przez nich. - zwyczajnie nie rozumiał, co ona teraz czuła. Shinigami to Bogowie, a Bogowie podobno nie wiedzą, co oznaczają uczucia.☻
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.07.14 21:19  •  Park Miejski - Page 8 Empty Re: Park Miejski
Nie ich sprawa?
Jak najbardziej. 
Ale nikt z tutaj obecnych najwyraźniej się tym faktem nie przejmował.
Kiedy łowca wymierzył w Marcelinę, jednak sięgnął po pistolet.
Udało mu się przestrzelić jedną ze strzykawek, ale druga powędrowała w stronę Marceliny.
- Zapomniałeś o czymś...
Krótkie spojrzenie w stronę kotowatej uspokoiło Nithaniaha. Więc nic jej jeszcze nie jest. Dobrze.
Nie był tego tak pewien w odniesieniu do chłopaka.
Wycelował w broń olbrzyma i oddał strzał, chcąc wytrącić mu ją z dłoni.
Zaraz po tym zbliżył się do Marceliny.
- Jeśli nadarzy się okazja - uciekaj - rzucił, tonem nieznoszącym sprzeciwu.
Nie chodziło o żadne rozkazywanie - ta dwójka to nie był legion do dowodzenia.
Nie było sensu ciągnąć tej walki w nieskończoność. Jeśli tylko nadarzyłaby się okazja do wycofania, Marcelina powinna skorzystać. To jej chciał. Za Kamikaze ani Matthew'em nie powinien gonić.
On sam mógł go na chwilę rozproszyć, chociażby mocniejszym rozbłyskiem. W połączeniu ze sprytem kotki powinno jej to dać wystarczająco dużo czasu na ulotnienie się.
Schował pistolet i wolną ręką wykonał szybki gest. Na kilka sekund zniknął. Kiedy się pojawił, olbrzym mógł go zobaczyć naprzeciw siebie. W rzeczywistości znajdował się odrobinę z boku. Załamanie światła.
Zszedł nisko i wyprowadził cięcie w kierunku ścięgna Achillesa, bardzo uważnie obserwując ruchy przeciwnika. Nie mógł sobie pozwolić na zbyt duże obrażenia. Przede wszystkim dlatego, że dzięki wspaniałej, niezastąpionej chorobie krwi w krótkim czasie stałby się bezużyteczny. Na to nie mógł sobie pozwolić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Park Miejski - Page 8 Empty Re: Park Miejski
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 8 z 25 Previous  1 ... 5 ... 7, 8, 9 ... 16 ... 25  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach