Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 16 z 25 Previous  1 ... 9 ... 15, 16, 17 ... 20 ... 25  Next

Go down

Pisanie 25.01.15 13:04  •  Park Miejski - Page 16 Empty Re: Park Miejski
Wzruszyła bezradnie barkami na jej słowa, nie do końca uznając fakt, że nie da się uniknąć użytku z pięści by ukoić niektóre problemy na relacji szef-podwładny. Nie zawsze jest to potrzebne, czasem słowa i postawa też wystarczą... Lecz niestety, ostatnio mało istnieje prawdziwych dowódców. Takich, którym się uwierzy że czyniąc jak rozkażą, wszystko dobrze się ułoży. Teraz więcej jest egoistów, którzy najpierw poślą swoich ludzi w ogień, a potem sami się dołączą, jak już wszystko będzie "pozamiatane". Tchórzy, bojących się stanąć w pierwszej linii i walczyć, tak jak powinni. Jakby nie było - to jest jeden z powodów, dla których darzy Łowców szacunkiem. Walczą, nawet wiedząc że są z góry na przegranej pozycji. Walczą, nawet wiedząc ze ta walka może ich kosztować życie. Ale to nie zmienia ich nastawienia, i choćby każda walka miała być ich ostatnią, nie ucieknął, nie schowają się w kącie, płacząc jak dzieci. Do ostatniej kropli krwi i chwili swojego życia będą zwalczać innych i walczyć za to, w co wierzą. Za to, czego pragnął. Za... Wolność? Równość? Sprawiedliwość? Ciężko powiedzieć. Jakoś nigdy nie miała okazji spytać Łowcy o ich priorytety.
Wiedziała że zareaguje w taki sposób. To nie jest temat który w wypadku Sette można poruszać w dziecinnych niemal przepychankach. To coś, za co prawdopodobnie kogoś obcego i mniej groźnego od niej by rozszarpała na miejscu, a potem zakopała. Mimo to jednak - ta powaga, mordercze spojrzenie ze strony członkini elitarnego oddziału morderców... To nie wzruszyło lodowatej statuy Agito. Zupełnie nic, wprost żadnej rekacji. - Nawet i bez tego wiem, że jesteś bardziej zdziczała od innych żołnierzy... - Kątem oka zerknęła na nią, unosząc kącik ust w delikatnym pół-uśmiechu. - I za to cię lubię. - Dodała po krótkiej chwili wpatrywania się w jej twarz. Co mogła mieć na myśli tak penetrując ją swoim spojrzeniem? Kto wie. Może rozszarpywanie na strzępy za wspomnienia straty wysokiej rangi, choć nie do końca ukazane prawidłowo? A może myślała jak zrywa z niej te ciuchy i...
Hm, być może? Kto ją tam wie co Pani Kapitan może mieć w swoim umyśle, gorszego lub lepszego. W końcu od czegoś te plotki musiały się zapoczątkować, prawda? A kto wie, może kiedyś zaprosi Sette do mieszkania na rozmowę w "cztery oczy" i Pani eliminator sama się przekona, ile w tych pogłoskach prawdy, a ile fałszu? Hmmmmm... Jedno by było wiadomo.
To byłaby całkiem przyjemna wizyta, biorąc pod uwagę ze dobrze się dogadują, prawda? Nawet bez wstawek +18 byłoby tam całkiem przyjemnie...
Uśmiech i uprzejma odpowiedź na zastrzeżenia Sette wiele nie wzruszyła Pani oficer, która w momencie gdy obie rozmawiały ze sobą zdawała się zupełnie "odłączać" od tej rozmowy. Swoista kultura osobista, w której nie podsłuchuje się innych, ani nie przerywa im... Nawet stojąc tuż obok, prawda?
Słyszała to! Bez problemu mogła usłyszeć plaśnięcie, oznaczające uderzenie czegoś o coś. W tym wypadku, gdzie nawet ruszyła głową w kierunku źródła dźwięku, nie odkryła nic, co by ją zdziwiło. Dłoń przy twarzy, czyli facepalm. To nie tak że użyła za dużo siły świadomie no... Zazwyczaj ją kontroluje. Zazwyczaj... Przecież jak dotąd, trzymając jakikolwiek kubek lewą dłonią w rękawicy stłukła dopiero... 1... 2... 20... 30... Dobra, może jednak zmieńmy temat, lepiej zrobimy.
- Chyba muszę o tym pomyśleć. - Przyznała z westchnięciem na propozycje Laury, która była jak najbardziej trafna w tej chwili. Zdecydowanie musi sobie gdzieś przylepić karteczkę "nie łap niczego lewą dłonią, póki to nie wróg", czy coś. Ewentualnie póki nie ratujesz swojego życia przed upadkiem czy coś. Tak, dobry plan. Zdecydowanie dobry plan.
Przejęcie lekcjami ze strony małej wywołało faktycznie drobne zaskoczenie, także ze strony Agito. Czyżby te lekcje były aż tak ważne?
Z drugiej strony, wspominając do czego zmuszał ją ojciec, byleby miała jak najlepsze oceny... Tak, może to pojąć, zdecydowanie może. - Możemy cię odeskortować do szkoły. Doskonale wiem jakie to uczucie gdy przegapi się materiał do nadrobienia. - Przyznała z całą powagą jaką w tej chwili mogła nadać swojemu tonowi. Doskonale to znała... I jeśli dziewczyna mogła by mieć rodziców choć w połowie podobnych do jej ojca, to wprost szło jej współczuć. Tak... Dokładnie. Trochę przez to priorytety myśleniowe jej się przestawiły, no ale...
- Jeśli nawet kiedyś go miałam, z pewnością nawet nie zdążył mi pomóc przed własną śmiercią. - Splotła ramiona na klatce piersiowej, wzdychając lekko. To nie tak że nie wierzyła w dobro i w dobrych aniołów... Ale jeśli faktycznie kiedykolwiek jakikolwiek miałby jej pomóc... Miał już zbyt dużo okazji do tego, które zaprzepaścił. Może te chwile gdy była sama, zapłakana, w kącie piwnicy, po kolejnej z "kar" za bycie nie taką jaka powinna być, ściskając krwawiące rany? Tak... To byłby jeden z dobrych momentów...
Przekręciła głowę w kierunku źródła nowego dźwięku. Mężczyzna, to fakt, dało się usłyszeć, dało się też zauważyć gdy pojawił się w końcu w jej linii wzroku. Niby nic nowego, obywatel jak obywatel, choć ta... Powiedzmy, ciekawość, czy inny powód jaki sprawił że od tak wpadł w połowie (może nawet pod koniec) kontroli był raczej niecodzienny. Mało kto potrafił z taką odwagą wpakować się w takie "miłe przesłuchanie", powiedzmy. Pozwoliła Sette się wypowiedzieć, po czym jednak sama się odezwała, w jednej kwestii, która ją teraz gryzła. - Czemu pytasz? - Krótkie dwa słowa, pytanie zadane tonem szybkim, twardym i wymagającym odpowiedzi. Natychmiast.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.01.15 13:25  •  Park Miejski - Page 16 Empty Re: Park Miejski
Jego twarz ponownie stała się beznamiętna, gdy jedna z kobiet zwróciła uwagę na jego okulary. Po krótkiej chwili uśmiechnął się, rozpinając marynarkę i zdejmując okulary. Włożył je do kieszeni i na całą trójkę spoglądały czujne, ciemnoczerwone oczy.
Od razu skojarzył młodziutką dziewczynę z jedną z medyków Łowców. W sumie bardzo niewielu medyków ostatnio zostało.
- Można powiedzieć, że jestem jej aniołem stróżem. - odpowiedział, wyciągając fajkę i zapasową zapalniczkę. Poprzednią dał tej męskiej dziwce, jako rekompensatę za wydatki na jego wcześniej zakupione piwsko.
Zapalił.
- Nie wątpię, pani oficer, nie wątpię. Z pewnością jestem podejrzanym człowiekiem, bo noszę okulary przeciwsłoneczne. - mruknął z pogardą, wypuszczając obłok dymu. - Pali pani, pani oficer? Oczywiście mówię o papierosach, bo o paleniu ludzi nie trzeba wspominać. - Rain wysunął w stronę wojskowych paczkę papierosów. Starał się udawać w miarę uprzejmego i spokojnego gościa.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.01.15 14:26  •  Park Miejski - Page 16 Empty Re: Park Miejski
No cóż, bez względu na to, skąd pochodziła niesamowita krzepa pani oficer, przydałoby się jej jakieś ostrzegawcze światełko przed niszczeniem delikatnych przedmiotów dookoła. Gdyby w taki sposób chwyciła rękę Lise, z pewnością dziewczyna skończyłaby ze złamaniem. Dobrze więc, że ucierpiał tylko jej imitowany identyfikator, bo gdyby kobiety odeskortowały ją do szpitala, byłoby jeszcze gorzej.
- No tak, bez przepustki nie wejdę do szkoły. Chyba, że udałoby się załatwić nową zanim zaczną się moje lekcje. Rodzice mogliby się zdenerwować, że opuszczam zajęcia bez powodu... a nadrobić nie zawsze jest łatwo. - Nawijała odrobinkę dosłodzonym, uprzejmym i radosnym tonem. Ani przez chwilę nie traciła rezonu, w końcu nie mogła wypaść ze swojej roli. Każde, nawet najmniejsze potknięcie mogło spowodować jej aresztowanie. Musiała na siebie uważać. Jeżeli jej zabraknie, kto będzie leczył podupadłych na zdrowiu Łowców? No cóż, nie uśmiechało jej się kisnąć w celi, kiedy może być potrzebna innej istocie.
- O, jeżeli byłyby panie tak uprzejme... - wspomniała na pomysł odprowadzenia jej do szkoły. W takim wypadku może udałoby jej się wkręcić pomiędzy uczniów, skryć w jakiejś łazience i uciec, choćby przez okno. Wtedy miałaby z głowy służby mundurowe i problem identyfikatora. Wystarczy tylko sprawiać wrażenie, że wie gdzie jest i tam właśnie powinna być. Mogłoby się udać, nie powiem, że nie. Gorzej, jeżeli komuś przyjdzie do głowy sprawdzić listę uczniów czy coś podobnego. Byłaby spalona. Ale w tej chwili chyba nie miała lepszego wyjścia, jak tylko postawić wszystko na jedną kartę. No chyba, że nowo przybyły ma jakiś plan czy coś w tym stylu, chociaż raczej na to nie wyglądał. Ewentualnie rzuci go na pożarcie władzy i zwieje... no nie, to był żart. Nie zostawiłaby towarzysza broni sam na sam z dwiema kobietami. Ale trzeba przyznać, że to była jedyna stuprocentowo pewna opcja ratunku. Trudno, jest się moralną, kochaną, dobrą i miłą istotką, to trzeba ponosić tego konsekwencje. Nawet jeżeli wypatrzą czerwone oczy Łowcy czy coś w tym stylu. Mógł już zostać w tych okularach czy coś...
Już wystarczyło, że jedna z wojskowych poczyniła wzmiankę o Aniołach, co spowodowało u Lotte lekki wewnętrzny niepokój. Jeżeli te fikuśne okularki miały jakąś cudowną właściwość rozpoznawania rasy rozmówcy (jakie to... rasistowskie!) to na chwilę obecną powinna mieć już przechlapane.
Skrzywiła się, gdy mężczyzna wyciągnął papierosy. Fu! Takie zatruwanie środowiska... i samego siebie! Jej medyczny umysł aż się skręcił, zniesmaczony. Gdy zaś zaczątki dymu dotarły do jej płuc, zakryła twarz dłonią i zakaszlała cicho, krzywiąc się od nieprzyjemnego smrodu. Popatrzyła na Łowcę z niekrytym wyrzutem. To ona, z całym poświęceniem, ryzykiem i zaangażowaniem ratuje rebeliantów uraczonych kulami, ciosami, cięciami i innymi takimi, żeby on teraz truł sam siebie i innych przy okazji? No, proszę państwa, niewdzięczność w pełnym tego słowa znaczeniu. Wprawdzie jego samego może nie zdarzyło jej się opatrywać, ale tak ogólnie, no! Zły nawyk to zły nawyk. Są w jednej organizacji i powinni się nawzajem wspierać, a nie podtruwać. Zresztą, jak on chce żyć i funkcjonować, nabawiając się chorób związanych z paleniem, a co dopiero wyzwalać Miasto-3? Rany... gdyby to nie było miejsce publiczne i naprawdę poważna sytuacja, to bez wahania walnęłaby kolesiowi dłuuuuugi wykład o szkodliwości papierosów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.01.15 16:55  •  Park Miejski - Page 16 Empty Re: Park Miejski
To raczej nie było nic dziwnego, że kapitan nie zareagowała jakoś szczególnie na jej spojrzenie. Nie o to jej chodziło. Wystarczyło po prostu zaznaczyć, co ona sądzi o tykaniu tego tematu w czasie całkiem wesołej rozmowy. Pół biedy, gdyby to potem nie zapełniało jej głowy myślami z tym związanymi... Niestety jednak, każda "ofiara" nieświadomie (i z cholerną niechęcią) przypomni sobie "oprawcę" i to, co zrobił, jeżeli to mocno się odbiło na jego psychice. A te badania dla Sette były niewiele lepsze od tortur. Jak tak dalej pójdzie, to się tylko nabawi jakiejś fobii na lekarzy. A to by już mógł być lekki problem, przynajmniej dopóki żyje i ma się dobrze. W końcu nie wszyscy lekarze są źli. To tylko pewna część, tak... I nie wszystkie badania są złe...
- Na terenach Desperacji często jest mi lepiej niż w mieście, więc coś w tym jest. Ciekawe, za ile zdziczeję do końca. Jak myślisz, Agi? - odpowiedziała z nieukrywaną ciekawością. Po chwili nawet podrapała się po głowie i spojrzała na chwilę w niebo, jakby chciała poszukać tam jakiejś odpowiedzi. Potem znowu spojrzała na Agito, po czym uniosła brew do góry, widząc jej minę. - Hej, nie patrz tak na mnie, bo nie wiem, czy chcesz mnie zaciągnąć do kąta po to, by mnie zabić, czy spędzić miło czas.
Tak, to spojrzenie wg. Eliminatora było lekko dwuznaczne. Lepiej jednak teraz zapełnić sobie głowę myślami "Co by mi zrobiłaa~" niż gdyby nadal miała się męczyć z badaniami. Hmm... Ciekawe, czy kapitan była świadoma tego, że nawet jej pomogła zmienić temat myśli. Niby niewiele, a jednak daje całkiem dużo. W końcu rozmyślanie o tym, co kapitan miała w głowie, kiedy tak na nią zerkała z boku było o niebo ciekawsze, niż wcześniejszy temat. Nic, tylko się zarumienić jak taka słodka nastolatka, machnąć rączką i spojrzeć na bok, mówiąc coś w stylu "Senpai mnie zauważył, senpai ma takie kosmate myśli". Taak.
Sette przyłożyła lewą dłoń do twarzy, starając po drodze nie ryknąć śmiechem. Przestała nawet liczyć sytuacje, w których ostrzegała ją przed tym samym, czyli o tym, jak dużo siły nieświadomie używa, kiedy robi coś lewą ręką. Ostrzegała tyle razy, a pani kapitan nadal potrafiła zlamić. I to ją nadal bawiło. Może dlatego, że w myślach wyobrażała ją sobie z lekkimi rumieńcami na twarzy? Wiecie, taka typowa sytuacja, gdzie panienka coś zwali i spogląda jak zbity pies na drugą osobę, próbując wyrzucić z siebie chociażby "J-Ja nie chciałam"... Mimo iż Agito w tej roli nigdy nie ujrzy, to jej wyobraźnia dobrze działała. I poprawiała jej humor. Dobrze, że nie potrafiła czytać w myślach, bo by ją pewnie nieźle pogoniła za takie coś.
- I to lepiej jak najszybciej. - wyrzuciła z siebie po jakiejś chwili, kiedy się już w miarę ogarnęła. Nadal jednak na twarzy miała dosyć głupi wyraz twarzy, tak, jakby nadal myślała o dziwnych rzeczach. Starała się jednak to w miarę ukryć.
Kiwnęła tylko głową, kiedy panienka Merricks ucieszyła się na wieść, że wojsko ją odprowadzi do szkoły. Taa, patrzcie, będzie miała niezłą obstawę. Pytanie tylko, co reszta "szkoły" na to. Pomyślą, że wpadła? Że jest jakaś podejrzana? A może taka fajna i w ogóle, bo wojsko się nią zainteresowała, wow. Dzieciaki różne mają pomysły.
- Ach... Czyli nie tylko mój się zgubił. - skomentowała głośno, po czym znowu spojrzała na niebo. Ach, marzenie... Chyba nie ma już aniołów, które pomagają takim zepsutym ludziom, jak ona. Jej Stróż nadal się nie spieszył, szkoda. Chyba mieli jakieś cięcia budżetowe tam na górze, skoro tak mało aniołków było w miarę neutralnych. No dobra, jeżeli ta przed nią była naprawdę miastowym, to mogła być już zaliczona do neutralnych.
Był jednak jeden problem. Konkretniej - nowy towarzysz, który od razu nie spodobał się Yoshioce. W dodatku określił się jako "anioł stróż" Merricks. Czyli możliwe, że się znali. Nawet chwilę po tym zdjął okulary przeciwsłoneczne, ukazując swoje ciemnoczerwone oczy. Hmm... Czerwone. Nawet mieszkańcy unikali w miarę takiego koloru soczewek, przynajmniej Ci, którzy zauważyli, że owy kolor działa na wojsko pobudzająco.
- Macie piękne oczy, obywatelu... Lubimy takich, prawda, pani kapitan? - Sette zmrużyła chytrze oczy. Agi raczej nie powinna mieć problemów ze zrozumieniem, co chodziło po głowie Eliminatorce. Po chwili spojrzała na paczkę papierosów, a następnie szybkim, zręcznym ruchem odebrała mu ją. - Jesteśmy w parku, obywatelu, nie jest to dobre miejsce na palenie. Dane osobowe, raz.
Był dla niej naprawdę podejrzany, tak więc cała jej uwaga od razu poszła na niego. Dziewczynę na razie planowała zostawić, chociażby z tego faktu, iż nie chciała się czepiać aniołka, który nawet, jeżeli nie był po tej stronie, co trzeba, to i tak był w miarę dobrym aniołkiem. Przynajmniej na taką wyglądała. Nawet nie dawała zbyt wielu znaków, jakoby miało być z nią coś nie tak. A nowy towarzysz?
Tak podejrzany, że aż Sette miała od razu ochotę zaciągnąć go do jakiegoś kąta i pociąć. Potem ewentualnie by się wytłumaczyła, że podejrzany zachowywał się źle i nie chciał się dać przeszukać, oraz odmawiał współpracy w celach sprawdzenia jego tożsamości. Czy coś w tym rodzaju.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.01.15 17:59  •  Park Miejski - Page 16 Empty Re: Park Miejski
Cóż... Dlatego Agito często nie pozwalała na poznanie jedynych, męczących ją wspomnień. Nikt, poza nią, nie znał jej dalszej przeszłości, okresu około 10 lat, nim dołączyła do Wojska i poświęciła się w pełni ćwiczeniom i służbie... Tylko po to, by zapomnieć. By odejść. By odsunąć się, uciec... By stać się silniejszą. By jej siła przezwyciężyła każdy ból i strach. By już nikt więcej nie był w stanie jej skrzywdzić...
I jak na razie szło jej doskonale. Nie pozwalała już nikomu się skrzywdzić, nie tak, by zostało to zapamiętane. Może trochę przesadziła w drugą stronę, bo czasem daje w kość innym ludziom, ale nigdy nie robi tego na tyle mocno, by szczerze ich krzywdzić. Może się wydawać potworem przez różne fakty, ale w praktyce nie jest takowa. I nigdy nie będzie.
- Przed trzydziestką. - Rzuciła bez namysłu, spoglądając na nią ze skrytą ciekawością co do odpowiedzi. Nie była tego pewna w pełni, ale sądziła że to najdalszy wiek zanim Sette całkowicie "odbije". A wtedy już albo wyląduje za murami, albo na stole badawczym...
I pewnie wtedy już Agito nie będzie żyć. Lub zdziczeje razem z nią. Albo zmieni front. To raczej niemożliwe by doczekała spokojnej starości jako były generał, prawda? Żeby w ogóle ktokolwiek w tym mieście doczekał spokojnej starości...
Och, czyżby aż ją ruszyło to spojrzenie? Obiecuje że myśli Agito są czyste i przejrzyste jak woda w rzece. W której około pół kilometra wcześniej stworzono mur z rozszarpanych zwłok, a a ich flaki i krew pociągnęły się wzdłuż nurtu wody. No, zupełnie nie ma się czego bać, prawda?
- Z tobą? Tylko miło i przyjemnie spędzić czas. - Odwróciła w końcu spojrzenie, puszczając jej ukradkiem oczko jednak. Zdecydowanie widzieć coś takiego od kogoś kogo plotki wyznaczają jako seryjnego gwałciciela bez litości dla ofiar... Uch, źle, źle. Bać się? Tylko jeśli nie lubisz bliskości z innymi. Setuś, nie lubisz towarzystwa Pani Kapitan? Jeśli nie - to może i faktycznie powinnaś się bać tego spojrzenia i tych myśli. Jeśli tak... Możesz trochę mniej się bać. Tak odrobinkę, lekko... Póki jednak nie da dowodów na to na tyle wyraźnych jak dotyk w jakimś miejscu, do tego czasu nie ma się czego bać.
Ale wtedy może już być za późno na ucieczkę...
Shaaa, będzie dobrze. Będzie fajnie... Kiedyś na pewno.
Ej no, to nie było zabawne! Jak będziesz mieć taką fajną rękawicę, w której nie czujesz nawet jak zaciśnięcie palców zmienia się z delikatnego dotyku w prasowarkę do złomu to pogadamy! Grunt że TYLKO kciuk nacisnął mocniej. Gdyby zrobiła to na całej powierzchni jej ręki, coś by pękło. I to z wyraźnym chrupnięciem... I nie byłby to "zepsuty" identyfikator. Siła własna+siła z tej rękawicy=problem. Dlatego w domu tego nie nosi, choćby to było zagrożeniem jej życia... Czasem też jej ręce przyda się trochę światła. Blada skóra straszy już niektórych, gdy ją zobaczą... To nie tylko "blady" kolor. To wprost trupi kolor, jakby ta ręka sama w sobie umierała już w tej duchocie. Ale sha, wszystko w porządku z nią, tylko kolorek nie ten. No i całą rękę pokrywa siatka mikroskopijnych dziurek po igłach od części stymulującej. Tylko to jest w sumie problemem w tym wszystkim. I upływ krwi, jak się zdejmie w końcu, bo w trakcie aplikacji i zacisku jest to na tyle ciasno, że krew nigdzie nie ucieka. Na szczęście...
A potem ramię w bandażu, i mamy mumię w 1/10, czy jakoś tak.
- Jeszcze z piętnaście kubków, dziesięć identyfikatorów i pięć ramion moich podwładnych połamię, to może będę pamiętać... - Mruknęła w zamyśleniu, wcale nie ukazując że którekolwiek z nich jest żartem. Fakt faktem - zdarzało jej się czasami przypadkowo złamać jednemu z podwładnych kość, bo go trochę za mocno "trzepnęła"... Lewą ręką oczywiście. Gorzej jak są to jacyś gogusie i chcą jeszcze odszkodowania, tsh.
- Chętnie. - Stwierdziła w odpowiedzi na słowa Lotte że byłoby to miłe. I tak chwilowo nie są "na służbie" jako takiej, więc odprowadzenie jednej osóbki bezpiecznie do szkoły nie byłoby takie złe, prawda?
Oj tam, reszta szkoły na to powinna się nawet bać. W końcu, skoro Lotte ma takie kontakty że Wojsko ją odprowadza do szkoły, to nawet nie warto ją zaczepiać, prawda? Jeszcze przypadkiem jakiś osiłek by trafił na takiego żołnierza, który wyrósł by jak spod ziemi. "Słyszałem że Pani Merricks ma z tobą problem. Co ty na to byśmy o tym porozmawiali?" ...
Tak, ciekawa wizja, ale może się nie spełnić, jak tam nie pójdą.
- A może nigdy nie mieliśmy ich, a niebo nie miało w planie dla nas żadnych? Ewentualnie jesteśmy zbyt "świeżym" rocznikiem ludzi i na nas zabrakło już rezerw. - Rozłożyła bezradnie ręce. Prawda jest taka - nie ma stróżów. Nie było. I raczej się nie zjawią, bo po co mają chronić eliminatora czy oficera wojska, skoro to takie złe istoty? Lepiej niech chronią sobie zdziczałych wymordowanych, którzy z głodu rzucą się na byle przechodnia i go zamordują, bo tak. Bo mogą. Ludźmi już nie warto się przejmować, prawda? Za krótko żyją, zbyt zepsuci są. Nie warto... Nie warto, prawda?
Osobnik który się do nich "dostawił" samym faktem uczynienia tego zasłużył sobie na bycie podejrzanym. Normalny człowieczek poczekałby w spokoju, a ewentualnie gdyby zaczęło się dziać coś niepokojącego zareagował. Tu nie było nic wartego przestrachu - ot, całkiem zwyczajna rozmowa nawet. Wojskowi też ludzie, nie mogą czasem pogadać z cywilami? To tak straszne? Przekrzywiła lekko głowę na częstowanie papierosami, a przez twarz przebiegł jej skryty wyraz obrzydzenia. - Nie. Na jakiej podstawie wyciągnąłeś insynuacje o paleniu kogokolwiek? Jeśli dobrze wiem, krematoria są z własnej woli formą pogrzebu. - Stwierdziła w odpowiedzi na jego próbę podkopania w jakimś stopniu nastroju. Szczerze powiedziawszy to tak czy tak nigdy nie widziała by ktoś spalał zwłoki, w innym wypadku niż krematorium. Ewentualnie w terenie Desperacji, dla pewności co nie powrócą jako potwory...
Ale o tym sha. Zwróciła spojrzenie wpierw ku Sette, a potem w stronę Łowcy, nie wyglądając na przejętą kolorem jego oczu. Czerwone, owszem... Ale znała kilka innych osób z tym kolorem. Nawet jeden z dyktatorów był czerwonookim albinosem... Więc nie ma co oceniać po okładce.
- Pewnie. - Rzuciła, niby niedbale, a na to jak zareagowała eliminatorka na papierosy aż zachciało się jej przyklasnąć, ale się powstrzymała. Nie cierpiała odoru papierosów, a taka reakcja była w jej osobistym rankingu na A+, albo nawet wyżej. Czyżby Pani Kapitan wydawała się być mniej ostrożna od Sette? Może...
Albo czeka. Czeka na to, aż facet sam się wyrąbie, bo nie wyglądał na zbyt ostrożnego w swoim zachowaniu.
- Będąc jej aniołem stróżem z pewnością jesteś zdolny określić w tej chwili kiedy ma najbliższe lekcje, prawda? - Lotte mówiła o tym że ma pół godziny do zajęć zanim przyszedł... A jeśli jest tak blisko z nią jak mówi, powinien bezbłędnie określić o której ma zajęcia - czyli za jakieś pół godziny. Albo strzeli fartem...
Albo będzie problem, jeśli się nie wykręci. Powiedziała to nieco później, ale dopiero teraz mogło jej się to wydać "interesujące".
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.01.15 21:46  •  Park Miejski - Page 16 Empty Re: Park Miejski
Hmm. No cóż, jako Łowca nie mógł podać swoich prawdziwych danych osobowych, ale czuł, że tych kobiet nie da się oszukać. Przynajmniej nie podając coś wprost.
- A może najpierw wy się przedstawicie? - Rain postanowił rozpocząć i zagrać w grę z tą dwójką. Niech się pobawią, to da mu czas do obmyślenia planu zabrania stąd dziewczyny.
Ale gdy ta druga spytała go o czas lekcji... Cholera, skąd on miał to wiedzieć? Był gościem od brudnej roboty, nie niańką. Czemu akurat musiał spotkać tak podejrzliwych oficerów S.SPEC?
- Mówiła mi, że za godzinę. Ale może czegoś mi nie powiedziałaś, córeczko? - chwycił się ostatniej deski ratunku, mając nadzieję, że blondynka również podejmie grę.
W razie czego był gotów zastrzelić obie kobiety.
Zrozum, blondyno, i spierdalaj za mnie!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.01.15 15:08  •  Park Miejski - Page 16 Empty Re: Park Miejski
- Miło z pani strony - odparła z wdzięcznością i uśmiechnęła się słodko. W sumie to byłaby w stanie polubić tę całą panią kapitan, gdyby oczywiście nie była jedną z tych, z którymi Lilo zwykła się sprzeciwiać. No cóż, nie można oceniać książki po okładce. Z pewnością ta kobieta była miła, uprzejma, nawet rozsądna. Trochę nie panowała nad swoją siłą, ale zapomnieć się każdemu zdarza. Zresztą to nie jest tak, że Lili pałała antypatią do wszystkich zaangażowanych w działalność S.SPEC. W końcu to też ludzie i muszą jakoś żyć w tym mieście. Nie wszyscy są świadomi tego, co tak naprawdę robią, co dzieje się za zasłonką utopijnego świata i do czego to wszystko prowadzi. Nie ma prawa tego oceniać, nie znając motywów ani przeszłości wszystkich tych osób. No, tak czy inaczej miło by było doprowadzić Ziemię do początku zanim Stwórca powróci i móc mieć poczucie dobrze spełnionego obowiązku. Bardzo nie podobało jej się podejście tych aniołów, którzy zrezygnowali z prób zrobienia czegokolwiek, a już co gorsza - przechodzili na złą stronę, odwracali się od Boga i czcili nowego bożka, który zdaniem Lise został wymyślony do manipulacji ludźmi. W dodatku ci skrzydlaci, którzy dołączali do nowego kościoła, składali krwawe ofiary z własnych braci i sióstr... brr, aż strach o tym myśleć!
Dzięki, kolego, radziłam sobie. Powiedziałaby to nowo przybyłemu, gdyby tylko nie znajdowali się w towarzystwie władzy. Prawdopodobnie teraz byłaby już w drodze do szkoły, a po chwili całkowicie wolna. Spokojnie wróciłaby do siedziby Łowców, co najwyżej musiałaby iść nieco okrężną drogą, nic prostszego do zrobienia. Także gratulacje dla tego pana za zwichrowanie wszystkich jej planów. W dodatku zdążył już pokazać swoje czerwone oczy, co z pewnością tylko przysporzy kłopotów. Żeby jeszcze chociaż nie próbował udawać, ze jest jej ojcem... No przykro mi bardzo, ale byli do siebie kompletnie niepodobni i nie wiedział o niej nic. Wystarczy jedno małe pytanie ze strony kobiet i będą wtopieni. To znaczy, o ile Lotte potwierdzi wersję mężczyzny. Za to jeżeli teraz odstawi scenkę histerii pod tytułem "ja go nie znam", to może wpędzić kolesia w kłopoty. Tego też by nie chciała. Nierozsądek nierozsądkiem, ale nie wyda towarzysza na prawie pewne aresztowanie. Lepiej więc będzie tę kwestię przemilczeć. Może on jednak ma jakiś cudowny plan wybawienia ich z bagna, w które sam całą dwójkę wpakował...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.01.15 18:41  •  Park Miejski - Page 16 Empty Re: Park Miejski
- Zero wiary w moją psychikę, pani kapitan... - Set pokręciła głową. - Nie dałaś mi zbyt dużo czasu, no ale kij. Jak zwariuję i po drodze zdechnę, to Cię po drodze odwiedzę. Pytanie tylko, jak się to spotkanie skończy. Może wtedy przejdziesz się ze mną?
Cóż, tutaj każdy prędzej czy później padał. Z naciskiem na to pierwsze. A Set naprawdę by się nie zdziwiła, gdyby za jakiś czas ktoś jej powiedział, że naukowcy interesują się nią nie tylko z powodu problemów z głową... Po takich wypadach w końcu ktoś może sobie pomyśleć, że wojskowa powoli też dostaje swoje dawki wirusa X, które w końcu pozbawią ją życia. Jeżeli przy tym będzie mieć szczęście - wstanie. Gorzej będzie z wymyśleniem, co tak naprawdę będzie dalej. Podobno niektórzy potrafili wrócić do miasta i dalej pracować, ale przy niej by to nie przeszło. Raczej. Bez tego miała załatwioną "opiekę" lekarzy. Może by potem uznano ją za martwą... A potem by się przeszła po Desperacji bez obaw, że jak wróci, to ją ktoś będzie chciał opierdzielić. Nie, czekaj... Będą chcieli. Tylko w wersji hard. Zamiast krzyczenia, gdzie ona była, będzie coś w stylu "Trup nam łazi po centrali, gdzie nasi Eliminatorzy?" - a wtedy Laura by się mogła pośmiać.
Naślij Eliminatorów na Eliminatora, tak. Powodzenia. A tak serio, może się nawet do tych, no, Smoków dołączy. Na razie jednak żyła i miała się dobrze, więc nie musiała się spieszyć.
- A potem się dziwisz, że ludzie nie marnują czasu i wymyślają najróżniejsze historyjki. Z Tobą w roli głównej. - Set przymknęła na chwilę oczy - Tak, zdecydowanie chwila wolnego z kapitanem na boku byłaby tematem na następne miesiące. Już to widzę. Może potem dojdzie historyjka, że ja tak naprawdę już nie żyję i wszyscy wypatrują momentu, jak zarażę Cię wirusem.
Dziwne oczy ma, może tak naprawdę to była wina wirusa, nie? Chociaż czekaj... Najpierw by się zaczęli zastanawiać, ile lat się już znają. W końcu mogliby sobie pomyśleć, że Yoshioka nie straciła lewej ręki w czasie jakiejś akcji, tylko w wyniku zbyt, hmm, miłego spotkania tej dwójki. Taka typowa próba zaciągnięcia gdziekolwiek, już nawet do budynku S.SPEC, bo ktoś tam się wkurzył, a tu jeb. Rączka boli. I problem.
- W takim razie doczep sobie karteczkę do ręki. Napisz sobie jakimś jaskrawym kolorem, może wtedy to wreszcie zadziała. Jeszcze kiedy połamiesz mieszkańca, kapitanie, no i co wtedy zrobisz?
To by raczej nie było przyjemne. Co się stanie w wojsku to tam zostanie, gorzej, jak tak wyjdzie na miasto i złamie przypadkowego mieszkańca na kontroli. A potem przejdzie to po całym mieście, trafi, nie daj Boże, do ich wrogów, a na samym końcu wszyscy uznają biedną Agito za jakiegoś łamacza. Nie serc, a rąk. Identyfikatorów. Cokolwiek. Choć możliwe, że ktoś spróbuje coś zrobić z tymi "plotkami".
Rany, teraz jeszcze będzie musiała się przejść do szkoły? Nie przepadała za tym miejscem, ale jeżeli był taki mus, to nic, przeżyje. Już nawet nie dzieciaki ją wkurzały, bo te mogą być znośne... Po prostu nie lubiła szkoły. Od dziecka. Tylko czekała, aż ją skończy i będzie mogła z radością oddalić się od niektórych. Kiedyś po prostu nie była zbyt społeczna, a ludzi po części unikała. Taki mały dzikus, można powiedzieć. Patrząc na jej aktualne zachowanie - coś się zmieniło. Ale chyba nie tak, jak powinno.
Laura westchnęła, słysząc odpowiedź kapitana. Być może tak było... Albo po prostu anioły miały lepsze rzeczy do roboty, jak pilnowanie tych ludzi, którzy siedzą w tym mieście. W końcu wszyscy są źli... A niby te istotki były neutralne. Nie wrzucały chyba wszystkich do jednego wora, a nawet jeżeli, to do ich zadań doliczało się też próby takowego nawrócenia, prawda? Skoro jednak było tak, jak było, to nie ma co się nad tym zastanawiać. Pozostaje ta niewielka nadzieja, że kiedyś w końcu usłyszy od nieznanego jej "człowieka", że przybył do miasta jako jej Stróż. Równie dobrze może się pojawić dopiero po jej śmierci.
Hah, gdyby być szczerym, to nie miałaby nic przeciwko papierosom, które podrzucił im nieznany obywatel. W przeciwieństwie do niego jednak wiedziała, że nie ma co denerwować innych tymi kłębami dymu, nie wszyscy za tym przepadali. W dodatku to był park, ludzie... Litości. Paczkę sobie weźmie. Spali w kominku, czy coś. Dzieci nie mogły brać cukierków od nieznajomych, dorośli - napitków. I papierosów w sumie też. W dodatku ten cholerny facet zamiast odpowiedzieć na jej "prośbę" podania swoich danych, myślał, że jest fajny, wymagając tego wpierw od niej. Uśmiech zniknął z jej twarzy - a w zamian za to przyjęła dosyć neutralną minę. Można było jednak wyczuć, jak bardzo już go lubi.
- Wymagaj odpowiedzi wtedy, kiedy dostaniesz pozwolenie na mówienie, obywatelu. - odparła - Widzę, że nie potraficie odpowiadać na pytania, więc jestem zmuszona prosić o przepustkę.
Miał możliwość swoistego ominięcia elementu kontroli, który polegał na sprawdzeniu przepustki, ale skoro z tego nie skorzystał, to trudno, jego problem. W aktualnym stanie nie przechodziło więc "nie mam, zgubiłem, zapomniałem, szlag go trafił, baterie padły". Lepiej, żeby nie próbował się z nią dalej żreć, czy wymagać swojej odpowiedzi, bo może się to dla niego źle skończyć. Tak, ona i kontrole to okropne połączenie. Dobrze, że dzisiaj była z Agito. W dodatku czas, jaki podał, zainteresował ją jeszcze bardziej. Liselotte mówiła, że zajęcia ma za pół godziny. On strzelił w godzinę, mówiąc do niej w dodatku jak do córki. Zadziwiające, jak bardzo byli do siebie niepodobni... Coś kręcił.
- No tak, a my chciałyśmy już ją odprowadzić do szkoły... Chyba jednak był to zły pomysł, pani kapitan, skoro to jest jednak godzina. - Set przewróciła oczami i spojrzała na Agito tak, jakby chciała ją poprosić o pozwolenie na pocięcie tego gościa. Bo nie dość, że ją denerwował, to jeszcze w dodatku coś jej śmierdziało.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.01.15 2:27  •  Park Miejski - Page 16 Empty Re: Park Miejski
- Jeśli nie będziesz gryźć, to zastanowię się nad tym. - Odpowiedziała bez większego namysłu. Kto wie, może gdyby Sette padła w boju i powróciła jako jedno "z nich"... Kto wie, może i by poddała się już własnym niepewnościom i "odeszła"? Tak, być może tak. Może by to już był odpowiedni moment na to. Widziała wiele machlojek S.Spec, widziała wielu wymordowanych... Widziała też i anioły. Widziała maszyny. Widziała. Słyszała. Rozmawiała. Walczyła. Dużo tego było... I każde takie spotkanie doprowadziło ją do chwili w której jest teraz. Targaną wątpliwościami czy dobrze czyni dalej służąc "wielkiemu S.Spec", niepewną czy następny dzień nie przyniesie jej chwili, w której umrze, oraz... Cóż. Kolejny dzień gdzie w sercu niosła dręczące wspomnienia. W sercu i w umyśle... Lecz nic z nimi w tej chwili nie zrobi. Nic. Nie wymaże ich. Są częścią jej i nawet jeśli potworne - nie zamierza się ich wyzbyć. Jak blizny, lecz na umyśle - są jej siłą. Przypominają jej o każdej porażce, na którą już nie pozwoli. Nigdy więcej.
Przewróciła oczyma, zerkając na Sette gdy wspomniała o historyjkach jakie wymyślają o niej. Tak, zdecydowanie wyobraźnia niektórych mężczyzn potrafiła tworzyć istną abominację z tak poczciwego i miłego Kapitana jak Agito. Dobra, miłego może i nie... Poczciwego też nie... JAKIEGOŚ na pewno. A z pewnością Kapitana. Tak, z pewnością Kapitana. Inne epitety na razie ciężko określić nawet. Kolejna historyjka? Hm, nawet całkiem ciekawie brzmiała, ale żeby Agi była tak zła?
- Jest aż tak źle ze mną w tych historyjkach? - Uniosła brwi w drobnym zaskoczeniu, gdy wspomniała o tym, że historyjka a propo bycia martwą już od jakiegoś czasu mogła powstać. Czy naprawdę jest taka zła, że już rozmawianie z nią w cztery oczy to coś co równa się wyrokowi śmierci? Dzizus, trzeba zmienić podej...
Moment, nie. Nic nie trzeba zmieniać. Jakby nie było - tego typu opinie nawet pomagały odsuwać od siebie niektórych natrętów, czy "amantów", którzy by uciekli z wrzaskiem na to, co by chciała im zrobić. Bo tak pewnie by było z większością tych "męskich" facetów, prężących swoje przesterydowane muskuły... Tak, z pewnością tak.
Pft, tylko rękę? Ona by już zabrała całe jej ciało dla siebie. Hm, tak, ładną pogodę dziś mamy, prawda? Taka...
Pogoda w sam raz na komplikacje w zwykłej kontroli patrolowej. Tak, zdecydowanie tak. Najpierw łamanie kciukiem szkiełka identyfikatora (który był atrapą, ale o tym wiedzieć nie musiała i wciąż nie musi), potem inne historie. Ysh... A nawet nie były na faktycznym "patrolu", tylko miał to być bardziej... Relaksacyjny spacer. Ale praca pracą - od niej nie uciekniesz, prawda? Nie idzie od niej zwiać, ni za cholerę, a jak próbujesz, to sama cię dorwie i rzuci ci spinkę pod nogi, byś się zainteresowała. Damn it. Jak fajnie by było raz gdzieś zwiać, na jakieś wygwizdowie by nawet szczątka roboty się nie przypomniała w żaden sposób. Jakiś niedostępny szczyt góry, grota w niej, środek pustyni, cokolwiek. Coś w miarę miłego i oddalonego od całej cywilizacji i Wojska. I S.Spec. I od ludzi. Tak, dobry plan. I zaciągnęłaby tam ze sobą Sette. I zrobiła z nią kilka, różnych rzeczy...
Jak choćby przyjemne wylegiwanie się bez powodu, iście relaksacyjne. A czego się spodziewaliście?
- Zakopię w ogródku by nie było świadków. - Rzuciła znów bez namysłu, a z jej głosu powiało solidną lodówką. Powiedziała to tak pewnie i z taką wyrazistością tonu i głosu, że stwierdzenie iż kłamała mogłoby być nawet nie na miejscu. Prawdą jednak to być nie mogło, przynajmniej nie w jej głowie, a jak pojęli to inni, to już ich kwestia, tak? Tak.
Kiwnęła głową, uśmiechając się subtelnie. No co no, może to nie jest rzecz którą chciałyby zrobić, ale skoro już się zaaprobowała do tego, to trzeba robić. Poza tym - zawsze można też wpaść komuś na lekcję, postraszyć sobą, albo nawet pobawić się w propagandę i zaprosić do Wojska, bo czemu nie? Tylko tutaj masz takie atrakcje. Zdrady, kłamstwa, gryzienie się o stopnie, rzucanie się wzajemnie do gardeł, partnerstwo, przyjaźń, znajomości, miłostki, seksy i kij wie co jeszcze. W żadnej telenoweli nie będzie tego tyle, ile przeżyjesz W WOJSKU! DOŁĄCZ JUŻ DZIŚ! WE NEED YOU!
I w ogóle. Tag.
Bądźmy optymistami - jeśli przybędzie, to go poznasz. Jeśli nie - będziesz miała poczucie że byłaś stróżem samej sobie z całkiem dobrym rezultatem. W końcu będzie już te ponad 25 latek, czyż nie? Całkiem nieźle sobie sami stróżujemy, bez pomocy jakiś skrzydlato-pierzastych panów czy pań, które próbują nam wmówić że tego nie powinno się przemielić mieczem na kiełbasę, a z tamtego nie zrobić sita, a jeszcze tamtemu nie dać kopa w tyłek tak by poczuł swoje jelita w czaszce. Chciałoby się tak?
Pewność siebie tego typa była wprost powalająca, jakby sam się pchał łbem do przodu pod gilotynę. Oparła prawą dłoń o swoje biodro, przysłuchując się mu. Chce by się przedstawiły? A co niby, są jego znajomymi? Znaj swoje miejsce, obywatelu, nie traktuj żołnierza jak swojego znajomego, bo wcale nim nie jest, i nawet nie zamierza. A przynajmniej nie Agito i nie tego gościa. Prędzej wraziłaby mu teraz, bez pytania, ostrzeżenia czy nawet słowa miecz w serce... No ale nie można być tak brutalnym. Są procedury, nie dano jednak pozwolenia na skasowanie gościa który tak jawnie podskakuje władzy. Tylko sobie nóg nie połam. Jeśli jakiś uśmiech na twarzy miała do tej chwili - znikł. Dawno. Zastąpiony wizerunkiem Syberii. Znaczy Agito. Z neutralnym wyrazem twarzy.
- W tym świecie chyba już brakuje dżentelmenów, którzy powinni przedstawić się pierwsi. Odpowiedziała z lekkim powiewem mrozu w tonie (i podprogową sugestią) na jego pytanie, a po jej słowach dorzuciła też swoje cztery grosze Sette, wymagając na nim przepustki. Dość dobre podejście... A jeśli ma w planie powiedzieć "nie mam, zostawiłem w domu" lub inną, jakże "genialną" wymówkę to, przysięga na Boga jakiego już nie ma - zawlecze go za kłaki po asfalcie do jednej z cel w więzieniu, a potem pomyśli. Tak, ewentualnie spróbuje się powstrzymać i nie czynić żadnych, gwałtownych ruchów. Prędzej zrobi to drugie, bo to pierwsze jeszcze mogłoby zostać karalne.
... Ahaaa, widać jak bardzo się znają. Ciekawe, ciekawe. Oparła metaliczną dłoń o swój kark, a dotyk zimnej stali wprawił ją w drobne wzdrygnięcie się, ale nic poza tym. Wyjaśnienia z jego strony, wymyślona na poczekaniu kwestia z byciem ojcem... Taaa. Jak wiele podobieństw można w nich dostrzec? Czeeeeekaj, zaraz ci powiem...
Zero. A Sette i jej kwestia tym bardziej były na miejscu w tej chwili. Zdecydowanie, dużo czasu jeszcze mają, prawda? Uchwyciła to spojrzenie, ale co mogła zrobić? Sama miała ochotę uczynić mu wyraźną krzywdę.
- Zaiste. Wygląda na to że panna Liselotte ma wystarczająco czasu by odwiedzić z nami najbliższy posterunek, w którym z pomocą odpowiedniej technologii odnajdziemy ją w naszej bazie danych i damy jej nowy identyfikator wraz z jej danymi osobowymi. To będzie niewiele więcej jak kwadrans spokojnego spaceru, czyż nie? A Pan stróż zaczeka grzecznie w poczekalni, chroniony przez opiekuńczych żołnierzy naszego miasta. - Kończąc te słowa, zerknęła lekko ku Sette, spojrzeniem mówiącym "hej, zamordujmy tego gogusia, nikt się nie dowie". Tak, zdecydowanie nikt z otaczających i przechadzających się tu i ówdzie ludzi tego nie zauważy, prawda?
Ech, marzenia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.01.15 21:30  •  Park Miejski - Page 16 Empty Re: Park Miejski
I po co on tu przychodził? Przecież jest trzy tysiące więcej parków, a on musiał trafić tu... I to jeszcze na wojskowe. Wiedział, że jego przykrywka jest spalona, bo nigdy nie był dobrym aktorzyną.
Błyskawicznym ruchem prawej ręki chwycił berettę i wycelował w czarnowłosą, a lewą wysunął przed siebie nóż.
- Dobra, panny, nie będę powtarzał. Odsuńcie się od dziewczyny na dziesięć kroków. I nic nie kombinujcie, bo i tak trafię jak będę musiał. - mruknął, robiąc kilka kroków w stronę małolaty, nie spuszczając jednak wzroku z kobiet. Wręczył jej nóż.
- Umiesz tym machać? - spytał cicho, jednocześnie odbezpieczając giwerę. Zabiję. Albo ja, albo one.
Owszem. Jeśli go do tego zmuszą, to wpakuje im magazynek między oczy. Natomiast, jeśli się posłuchają... To może daruje im życie. Może.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.01.15 22:15  •  Park Miejski - Page 16 Empty Re: Park Miejski
Dokładnie - po co on tu przychodził? W tej chwili żałowała, że nie ma zdolności telepatycznych. Radziłam sobie. Radziłam. Sobie. Kurde. Przekaz zapewne nie dotarł, ale i tak był wystarczająco przesycony irytacją, by na ślicznej, jaśniejącej twarzyczce anielicy pojawił się lekki grymas. Obrazował on raczej podenerwowanie postawą Łowcy, jednak równie dobrze można go było zinterpretować jako pewne... skonfundowanie? No bo też na litość Boską kompletnie nie rozumiała, co ten tu tak właściwie wyprawia. Skoro nie jest dobrym aktorem - dlaczego bawi się w kłamstwa? O wiele lepiej byłoby, gdyby nie kombinował, zostawił ją w spokoju, bo doskonale wybrnęła z sytuacji z wojskowymi i jeszcze kilkanaście minut, a byłaby wolna i bez żadnych problemów. A jeżeli już musiał się wtrącić, to mógł to zrobić jakoś zgrabniej. Bez zbędnego kręcenia, bez próby bycia luzakiem, bo to naprawdę nie jest dobra metoda na podejście władz.
A teraz jeszcze ta kompletnie zbędna agresja. Lili aż cichutko pisnęła, kiedy ten wyjął broń i zaczął grozić kobietom. Czy on do reszty oszalał? Miał naprzeciwko siebie dwie uzbrojone osoby, po przeszkoleniu, gotowe w każdej chwili wezwać posiłki, ogólnie dwie na jego jednego... tak, jednego, bo Liselotte nie należy liczyć w takich rozrachunkach. Ona działała w siedzibie, lecząc dostarczonych jej rannych. W starciu nie miała żadnych szans! Była w zasadzie tylko zawalidrogą. Ktoś tu chyba nie wiedział, w co się pakuje...
Przekalkulowała szanse swoje oraz tego osobnika. Jeżeli sam się nie ocali, to Lilo w niczym nie będzie w stanie mu pomóc. Bądźmy realistami, nie miała szans przeciwko napotkanym kobietom. Albo wykorzysta szansę i ucieknie, albo wpadnie razem z Łowcą. Skoro więc nie może go uratować, to najlepiej będzie, gdy zwieje czym prędzej, zda raport z wydarzenia, a później w siedzibie wywiesi wielką kartkę "Dla dobra własnego i innych, Łowco, nie zgrywaj chojraka!". Chociaż niestety są szanse, że do niektórych i tak to nie przemówi. No cóż.
W takim razie pozostało jej rżnąć głupią, nie zwracając uwagi na konsekwencje jej działań, które poniesie nieznajomy. Nie było innego wyjścia. Na tyle, na ile była w stanie, odsunęła się - może było to ćwierć, może pół kroku. Lekko odchyliła się od czerwonookiego. W gruncie rzeczy jej reakcja była stuprocentowo naturalna - serio bała się tego kolesia. Wydawał się z lekka nieobliczalny i z chwili na chwilę pogarszał ich sytuację, przynajmniej zdaniem Li. Przycisnęła ręce do siebie, dłonie mając w okolicach dekoltu, niczym rasowa dziewica w opałach. W sumie na chwilę obecną tylko dotej roli się nadawałą. Co ma być, to będzie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Park Miejski - Page 16 Empty Re: Park Miejski
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 16 z 25 Previous  1 ... 9 ... 15, 16, 17 ... 20 ... 25  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach