Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4

Go down

Kek
Yury i Chashka | Poziom Średni | Cel: Zmiana srebrnych obrączek w artefakty (Chashka - kontrola wody Yury - kontrola piasku)
"Gdzie się podziały te szklane domy... szczere uśmiechy i wesołe twarze?"

Wypuściwszy w przeciwnika swego rozciętą przez niego kulkę ognia, Yury nie czekał z dalszymi działaniami, tylko schował użytą do wystrzelenia płomiennego pocisku zapalniczkę do kieszeni i złapał uwolnioną dłonią za możliwie przydatny w rozpoczętej potyczce nóż. Palce drugiej ręki zacisnęły się mocniej na dzierżonym pistolecie, który to uniesiony został i wycelowany w kierunku przysłaniającej widok na oponenta, powstałej ze stosunkowo drobnej kuleczki ognia chmury dymu. Bang! Wystrzelony na ślepo pocisk znikł w gęstej, czarnawej zasłonie, nie wylatując z drugiej jej strony, lecz też nie dając żadnego znaku, iż w coś trafił. Zdawać by się mogło, iż najzwyczajniej w świecie rozpłynął się w powietrzu; przepadł na zawsze i bezpowrotnie; poszybował w odległą, głęboką nicość. Biomech nie miał czasu zastanawiać się nad tym fenomenem, ponieważ z odmętów przyozdobionego językami płomieni dymu wyłonił się z przerażającą prędkością grot włóczni. Natarcie to było brutalnie proste i wycelowane w mostek Yury'ego, który bezzwłocznie uchylił się przed tym bezpośrednim atakiem. Unik tylko po części mu się udało, ponieważ złotawe, szklane jakby ostrze zdołało przejechać ostrą końcówką po lewej stronie jego klatki piersiowej. Pozioma, acz w miarę płytka szrama tam zostawiona ciągnęła się od trzonu mostka aż po łuk żebra czwartego, krwawiąc i nieprzyjemnie piekąc - tak, jak gdyby ktoś przejechał po ranie tej umorusaną piaskiem ręką.

Wbrew temu obrażeniu, Biomech wycelował w punkt, gdzie znajdować powinna się sylwetka jego przeciwnika i oddał kolejny już w pojedynku tym strzał, prowizorycznie czyniąc przy tym kilka kroków do tyłu - ażeby nie znajdować się w zasięgu broni oponenta. I dobrze, że tak postąpił, bowiem po pchnięciu włócznią do w przód - tym mającym wbić się w mostek Yury'ego - Istota Złota wykonała nią płaskie, poziome cięcie w bok; w miejsce, gdzie przemieścił się podczas wykonywania uniku Biomech. Te parę kroczków w tył uratowało go przed rozciętym brzuchem i utratą paru cennych, jakże przydatnych organów. Chmura dymu, tymczasem, rozwiała się już niemal kompletnie, odsłaniając Istotę Złotą, która to obecnie posiadała dziury - lecz nie na wylot - w lewym barku oraz policzku, które nie zdawały się jej jakoś szczególnie przeszkadzać. Pozbawione twarzy stworzenie, nie czekając na kolejne strzały, zaszarżowało na Yury'ego z włócznią wyciągniętą w przód i wycelowaną tym razem w jego głowę.

U drugiej zmagającej się ze sobą pary, tymczasem, sprawa wyglądała schludniej i jakby prościej, bez wygórowanych eksplozji i przecudownych wybuchów. Chashka przetarł odruchowo spływającą po szyi, szkarłatną posokę i zerknął na nią na marny ułamek sekundy, po czym skoncentrował się znowu w pełni na swoim przedziwnym, nietypowym oponencie. Tuż po tej czynności złapał za naładowany czterema nabojami pistolet i wycelował lufę jego w Istotę Szafirową - a dokładniej, po krótkim zawahaniu i obraniu początkowo za cel szyję oponenta, w pustą, wbitą w tors kulkę. Pociągnął za spust dokładnie dwa razy w nadziei, że chociaż jeden z tych oddanych strzałów poparty będzie nie pustą, a nabitą zbawiennym nabojem komorą. Istota, jednakże, nie stała bezczynnie w miejscu, a tuż po przyjęciu przez Chashkę pozycji do strzału, ruszyła na niego z trójzębem zmierzającym prościutko w jego brzuch - jeżeli żaden z tych strzałów nie okaże się naładowany, to Medyk znajdzie się w bardzo, ale to bardzo kiepskim położeniu. Raz. I dwa. Cyk. I cyk. Obie komory były puste i nie padł ani jeden jak na razie strzał, toteż Chashce nie pozostało nic innego, jak próbować uniknąć - albo zablokować, jeśli czuł się na tyle pewnie, aby coś takiego uczynić - nadciągającej w jego stronę szarży Istoty Szafirowej.

(Dodatkowe) Informacje:
  • Warunki: ciepło (około 20 stopni Celsjusza), zero wiatru.
  • Rzut kością dla strzałów Chashki.
  • Termin odpisów: 02.04.18r.


Ostatnio zmieniony przez Karyuudo dnia 08.09.18 21:48, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Odchylił głowę w ramach ucieczki przed włócznią, gdy skierowano na nią bezlitośnie jej ostrze. Nie chciał, aby ówże przeciwnik wytrącił ją z kark; wyznaczył do tego zadania innego, bardziej ludzkiego oponenta, w którego żyłach płynęła trudna do ujęcia słowami wściekłość. Wykrzywił usta w grymasie uśmiechu, porwany przez ferwor walki i otulony przez oddech śmierci prześlizgujący się po skórze w charakterze drgań powietrza wywołanych przez płynność w ich ruchach.  
Chociaż rozsądek nakazywał wstrzemięźliwość i uważne wypatrywanie nachodzącego ciosu, Wieczny wykonał następny ruch, nieco zniecierpliwiony, ale na pewno nie rozkojarzony. Oko śledziło ruch przeciwka, analizowało możliwie posunięcia z wyuczoną we wojsku żołnierską chłodną kalkulacją.
Palce kolejny raz zetknęły się ze spustem. Tym razem lufa pistoletu była skierowana w niedawno wypełnioną przez złotą substancje kulę, ale najprawdopodobniej ręka mu się omsknęła i, przed oddaniem strzału, nie wycelował nią prosto w cel. Zaniechał tej czynności, bo wówczas poczuł świst włóczni tuż nad swoim uchem i wykonał kilka kroków w tył w ramach zmniejszenia dystansu od śmiercionośnego ostrza. Łopatki uderzyły o pręty klatki, wtem z uleciało z niego przekleństwo w zestawie z powietrzem, ale umknął w bok. Zamachnął się ręką, w której trzymał nóż. Rozległ się trzask. Proteza uderzyła o włócznie, a na jej powierzchni pojawiało się niewielkie rozmiarowo wygniecenie oraz pęknięcie.
Pociągnął za spust, tym razem w zamiarze trafienia w szklane naczynia. Wątpił, że jego rozbicie odciśnie piętno zawahania na pozbawionej twarzy istocie, ale — CHCIAŁ COŚ ZNISZCZYĆ — dokarmienie swoich destrukcyjnych skłonności przemawiały za nim o wiele bardziej, niż przerobienie na sito nieczułej, bezkształtnej postaci, z której ran nie ciekła nawet krew.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Rosjanin nie miał czasu na obserwacje swojego towarzysza, toteż jego uwaga w pełni skupiona była na przeciwniku dzierżącym trójząb. Odpowiednia pozycja, ujęcie pistoletu i pociągnięcie za spust raz za razem. W najbardziej strategicznym momencie dwa strzały okazały się dobrym planem, który nie doszedł do pożądanego finału, bo i pozbawione we wnętrzu komory pociski, lecz to samo w sobie zjadło mu trochę czasu. Nadciągający przeciwnik zdążył to wykorzystać i przygotować się do ataku, obrać zapewne konkretną partię ciała jasnowłosego.
Nie był jeszcze na skraju szaleństwa, by próbować blokować lub co gorsza szarżować i odbijać atak. Musiał zachować logikę i nie dać się pochłonąć przez chęć zakończenia tego jak najszybciej. Sztylet z wygrawerowanym imieniem Rosjanina przy unikatowym trójzębie nie stanowił godnej broni do wyrównanej walki. Nic więc dziwnego, że Smok wykonał to, co podpowiadał mu instynkt samozachowawczy, nie pozwalając sobie tym samym na dalsze rozmyślenia i marnowanie czasu — odskoczenie jak najbardziej w bok, licząc tym samym, że rozpędzona postać stworzenia nie będzie zdolna do tak szybkiej zmiany obranego kierunku ataku. Jeśli to pokrzyżowałoby jego plany i zdecydowało się za podążenie za Ilyą, ten był przygotowany na ponowne pociągnięcie za spust w poprzednio obrany przez siebie cel — kryształową półkulę w piersi. Wiedział aż nadto, iż walka na bliski dystans bez, choćby najmniejszej pewności względem tego, co jest realną słabością przeciwnika, przy dodatkowych podejrzeniach, że nie są to słabe punkty wyznaczane przez medycynę, zwłaszcza w wiszącej w nieokreślonej przestrzeni klatce.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Kek
Yury i Chashka | Poziom Średni | Cel: Zmiana srebrnych obrączek w artefakty (Chashka - kontrola wody Yury - kontrola piasku)
"Gdzie się podziały te szklane domy... szczere uśmiechy i wesołe twarze?"

Dwa żywe, energiczne tańce odbywały się wewnątrz tej zawieszonej w Nicości klatce; dwie tak różne i jednocześnie podobne do siebie choreografie odgrywały się w miejscu tym zamkniętym oraz o niewiadomej, tajemniczej lokalizacji; dwie potyczki pędziły w zastraszającym, galopującym tempie naprzód, po zawiłej ścieżce brutalności i zdecydowania. Dwa pojedynki o odmiennych taktykach, jednakże identycznych niemalże rezultatach rozegrały się na ziemiach tych sztucznych, wykreowanych z niczego, wbitych w przestrzeń i odseparowanych od świata rzeczywistego.

Yury zderzył się plecami ze stalowymi, ratującymi go przed spadnięciem w Pustkę kratami podczas unikania ataków Istoty Złotej, decydując się na zablokowanie ostatniego jej ciosu swoją protezą prawej dłoni - dobrze, że zderzyła się ona z trzonem włóczni, a nie szklanym jakby ostrzem, ponieważ zostałaby ona, i nie tylko, przez nie z łatwością przecięta. W obecnej sytuacji protezę naznaczyło tylko wgniecenie oraz pajęczaste, niepokojące pęknięcia, którym pojawieniu się towarzyszył zgrzytliwy, wgryzający się w ucho trzask. Nie bacząc na to i łaknąc cokolwiek zdewastować, Biomech wycelował raz jeszcze swoim pistoletem i strzelił w szklaną kulkę jawiącą się na klatce piersiowej jego przeciwnika. W tym samym momencie strzał oddał również i Chashka, który uskoczył w bok przed szarżującym na niego oponentem. Istota Szafirowa była najwidoczniej przygotowana na tego typu unik ze strony Medyka, gdyż wbiła nagle jedną stopę w twardy grunt i zatoczyła gwałtowny, szeroki łuk swym majestatycznym trójzębem, po czym pchnęła nim mocno w przód. Końcówki igieł kryształowego, niebieskawego oręża wpiły się boleśnie w lewy bark Chashki w chwili, w której ten namierzył swój cel i pociągnął za spust. Tym razem kula wyleciała z lufy z głośnym, donośnym hukiem - nie mogło być inaczej, kiedy w sześciokomorowym magazynku znajdowały się cztery naboje, a dwie komory okazały się już nieszczęśliwie puste.

Dwa przeszywające powietrze wystrzały rozgorzały wewnątrz klatki, po których to nastąpił trzask rozrywanego na maluteńkie szczątki szkła. Przebite, puste kulki dotąd tkwiące w klatkach piersiowych Istot rozsypały się w drobny mak prawie że równocześnie, podobnie jak dzierżone przez pozbawione twarzy, nagle utkwione w kompletnym bezruchu stworzenia bronie. Włócznia rozpadła się w złoty, migoczący i krążący wokół Biomecha pył, zaś trójząb przybrał postać fosforyzującej, zataczającej naokoło Medyka luźne kręgi cieczy. Nie minęła nawet sekunda marna, ich serca ledwo jedno uderzenie wykonały, a pył złoty wsiąkł w obrączkę Yury'ego, zaś ciecz lśniąca błękitem zniknęła w obrączce Chashki, rozgrzewając je tak, jak gdyby coś chciało przekuć je na nowo; przetopić i uformować w coś kompletnie innego oraz pięknego, lecz ostatecznie nie zmieniając ich formy i wyglądu.
- Jedno szukający, drugie odnajdujący, w Nicość bez wahania wkraczający - rozległ się dobrze im znany głos Cyganki, której postać pojawiła się nagle na środku areny tej nietypowej i okratowanej. Mętne, niby niewidzące oczy wpatrywały się w nich bezsprzecznie i niezaprzeczalnie, a na twarzy kobiety przyodzianej w wielobarwne szaty jawił się delikatny, zadziorny niemalże uśmiech. - Króla i Królową pokonujący, ich serca zdobywający, wolność otrzymujący - ciągnęła tym ochrypłym i jednocześnie dźwięcznym głosem, nie poruszając ustami i nie wykonując żadnych gestów. - Bywajcie, Zacni Wojujący. - Przez moment nikły przyszło im zobaczyć, jak Cyganka rozjaśniona zostaje światłem srebrzystym, ostrym i pięknym, przybierając postać eteryczną i bliżej nieokreśloną, acz o kobiecych dalej rysach. A potem. Potem zalała ich ciemność, czerń głęboka i dusząca, i lepka, po której przejściu dane im było zobaczyć typowe, surowe, puste ziemie Desperacji. Żadnego śladu po wędrownym parku rozrywki, karuzelach, namiotach i ludziach nie dało się odnaleźć - jedynym dowodem na to, że ostatnie wydarzenia naprawdę się odbyły były rany na ich ciałach oraz leciutkie, przyjemne ciepło emanujące z ich rozgrzanych wcześniej do wysokiej temperatury obrączek.


Kek
MISJA ZAKOŃCZONA
Nagrody:
  • Yury: Zamiana obrączki w artefakt kontrolujący piach.
  • Chashka: Zamiana obrączki w artefakt kontrolujący wodę.


Obrażenia:
  • Yury: Piekąca rana od trzonu mostka aż po łuk żebra czwartego, wgnieciona i pęknięta proteza dłoni, lekkie stłuczenia po upadku z "Pustki".
  • Chashka: Płytka szrama po lewej stronie szyi, trzy rany kłute w lewym barku, lekkie stłuczenia po upadku z "Pustki".


Dodatkowe:
  • Możecie ciapnąć sobie jeszcze pościk końcowy ze swojej strony.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach