Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 21 z 23 Previous  1 ... 12 ... 20, 21, 22, 23  Next

Go down

Pisanie 13.01.19 19:06  •  Duży salon - Page 21 Empty Re: Duży salon
 — Wiem, Kyllie. Wiem — stwierdziła smutno, nagle tracąc cały emanujący z niej do tej pory entuzjazm. Nadal wpatrywała się w maleńką gadzinę, ostrożnie operując wokół niej dłonią i obserwując, jak bestia reaguje na różnego rodzaju zabiegi. Zdawał się lubić "łaskotanie" i z całkiem sporym entuzjazmem w ogóle odbierał obecność swojej nowej opiekunki. Nie chciała go zresztą przeładować czułościami, nawet jeśli tuż po narodzinach wypadałoby solidnie ugruntować przekonanie zwierzęcia co do tego jakie miejsce zajmuje w swoim otoczeniu i kto tu o niego najbardziej dba. Nayami w odniesieniu do swoich pupili stosowała jedną podstawową zasadę, równie skuteczną co smutną: traktuj je tak, jak chciałabyś być traktowana przez rodziców. Nawet tych swoich podopiecznych, przed którymi wielu by drżało, pojmowała częściowo w kategorii "dzieciaków". W końcu podjąwszy się oswojenia takiego czy innego zwierzęcia od małego musiała się nim zająć, zadbać o pożywienie i wodę, o wdrukowanie właściwych przyzwyczajeń. I radziła sobie z tym zadziwiająco dobrze. Dla niektórych takie postępowanie, nawet wobec własnego potomstwa, było abstrakcją.
 Smutne.
 Uniosła w końcu głowę, spoglądając na Bernardyna, który właśnie zatrzaskiwał swoją apteczkę. Z nagła ogarnęło ją przemożne wrażenie, że popełniła serię haniebnych zaniedbań. Ten jeden zapracowany facet poświęcił jej tyle czasu, sił i cierpliwości, o ile nawet nie śmiałaby prosić. Jakkolwiek zdarzało jej się emanować pewnością siebie do wręcz megalomańskiego poziomu, w głębi serca odczuwała permanentne wątpliwości co do tego, czy jest warta jakiegokolwiek zachodu.
 To był impuls. Mogła odpowiedzieć na postawione jej przed momentem pytanie, bo z tyłu głowy już pojawiały się zdania i fakty, które chciałaby wyłożyć. Nim jednak wciągnęliby się w kolejną, ważną przecież dyskusję, miała o wiele istotniejszą rzecz do zrobienia. Oderwała się od malutkiego farosa, ufając że przez najbliższą minutę nie zrobi krzywdy sobie ani żadnemu elementowi otoczenia. W kilku krokach pokonała dystans dzielący ją od wymordowanego i przytuliła się do niego bez pytania, bez choćby sekundy wahań. Chciała nawet coś powiedzieć, ale nic nie wydawało jej się odpowiednie. Gdyby raz otworzyła gębę, nie skończyłaby nawijać przez najbliższą dobę. Jak dobrze, że swego czasu cywilizacja wymyśliła gesty, dzięki czemu nadmiar emocji można było spożytkować bez wypowiadania jakiegokolwiek słowa.
 — Pomyślę jeszcze nad tym — zapewniła, wypuszczając medyka z objęć. Niech sobie pooddycha! W końcu zostało już ustalone, że z czułościami nie należy przesadzać, szczególnie jeśli ktoś nie jest do nich przyzwyczajony. — Pochodzę, popytam. Na pewno ktoś mi coś sensownego doradzi, a jak nie, to sama na coś wpadnę. Będzie dobrze — dokończyła z pokrzepiającym uśmiechem. A z jej ust taka deklaracja to było nie byle co!
                                         
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nayami Leather


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.01.19 22:00  •  Duży salon - Page 21 Empty Re: Duży salon
Usatysfakcjonowany odpowiedzią Nayami, nie drążył tematu o zachowaniu ostrożności. Do tej pory nie dostarczała mu zbyt wielu powodów do rozczarowań, a wcześniejsze nieporozumienie wyjaśniła w zadowalający lekarza sposób wobec tego wierzył, że miała na tyle oleju w głowie, by wziąć sobie te słowa do serca.
  Ujmując w dłoń apteczkę był gotów z nią się pożegnać. Jego organizm nadal wymagał reanimacji w postaci kilku godzin snu i miał zamiaru tym razem dostarczyć mu odpowiedniej ilości odpoczynku. Jednakże, po otworzeniu ust nie zdarzył wyrzec choćby słowa, bowiem z nieznanego dla niego powodu Nayami zrezygnowała z okazywania czułości farosowi na rzecz zmniejszenia dzielącego ich dystansu. Spodziewał się, że wykrzyknie mu w twarz, aby pilnował swoich interesów, ale dziewczyna zrobiła coś, co sprawiło, że przez ułamek sekundy zapomniał jak się nazywa.
   Gdy bez słowa przekroczyła jego przestrzeni, poczuł niezidentyfikowany uścisk w żołądku. Zaskoczenie mimowolnie odmalowało się na jego obliczu w formie delikatnie rozchylonych warg i niezrozumienia odbitego w spojrzeniu. Nie wiedząc co powinien w obliczu tej oznaki czułości począć, po prostu zamarł bezruchu na okres kilku chwil.
  — Dobrze się czujesz? — zapytał, nie będąc w stanie zatuszować drżenia w swoim głosie. Ręka mimowolnie powędrowała do czoła dziewczyny, jednakże temperatura jej ciała nie odbiegała od normy, a urządzenie zamontowane w prawym oku nie zarejestrowało żadnych zakłóceń w okolicy podwzgórza. Zamiast gorączki, poczuł przeszywający ból w ramieniu. Zszyta przez niego prowizorycznie rana z dnia wczorajszego dała o sobie znać. Był nawet pewny, że wyłapał na materiale bluzy kilka kropel krwi. Szwy musiały puścić w paru miejscach podczas zabiegu.
  Cholera jasna!
  Drugą rękę położył na głowie dziewczyny, gdy ta wreszcie odsunęła się na kilka centymetrów. Natomiast uszkodzoną schował przed jej bystrym spojrzeniem, udając, że chce ująć w palce apteczkę, która pod wpływem zaserwowanej mu czułości pozostała na blacie mebla.
  — Nie urośnie z dnia na dzień, więc masz jeszcze trochę czasu, by ustalić co z nim zrobić, gdy to się stanie — przytaknął, wycofując dłoń. — Ale zanim wdrążysz się w temat, solidny odpoczynek nie zaszkodzi twojemu organizmowi — zwrócił jej uwagę. Bądź co bądź na obcym terenie zapewne nie miała zbyt wielu okazji do skosztowania porządnej porcji snu. Coś o tym wiedział, chociaż on nawet na znajomym terenie nie mógł się na nią zdobyć. Zbyt wiele wątpliwości zarysowało się w jego głowie.
                                         
Jekyll
Bernardyn     Opętany
Jekyll
Bernardyn     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Dr Jekyll, znany również jako Kyle.


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.01.19 0:26  •  Duży salon - Page 21 Empty Re: Duży salon
Dobrze się czujesz?
 — Jak najbardziej! — odpowiedziała z rozbrajającą, dziecięco wręcz brzmiącą szczerością. Mimo wszystko należało pamiętać, że nie przeżyła na tym świecie jeszcze ani dwudziestu lat. Młodzieńczy wygląd w obecnych czasach nie był już takim pewnym wyznacznikiem – wirus X wyśmienicie konserwuje nawet tysiącletnie trupy – ale wciąż zdarzały się przypadki dzieciaków, które naprawdę, szok i niedowierzanie, są dzieciakami. I nawet Nayami, która z całej siły próbowała udowodnić swoją dorosłość, nie mogła powstrzymać pewnych szczenięcych odruchów. A już szczególnie nie wtedy, gdy miały się one przysłużyć do uczynienia czegoś w jej pojmowaniu dobrego.
 — Ale ty wyglądałeś trochę niewyraźnie, chciałam cię rozweselić.I nie wiedziałam co robić, więc tak wyszło, zdawała się mówić dalej. Nie chciała przyznawać się do tego na głos, bo Jeky wyraźnie ukrywał przed nią ten fakt, ale przecież poczuła zapach krwi. Nieznaczny bo nieznaczny, ale jednak. Było sporo możliwych przyczyn dla tego zjawiska, ale na pierwszym miejscu podejrzewała, że nieumyślnie naruszyła jakąś niewygojoną jeszcze ranę. Po części miała ochotę zapaść się pod ziemię, ale z drugiej strony chyba nie pozostawało nic innego jak tylko udawać, że absolutnie niczego nie zauważyła. Bernardyn nawet się nie skrzywił, zdradził go tylko maleńki szczegół, którego i tak nie był w stanie wyeliminować. Ale mogli przyjąć założenie, że tego nie było.
 — Tak jest, panie kapitanie. — Wykonała zgrabny salut, zdobywając się przy tym na uśmiech. Trzeba było pokazać, że zalecenie zostało przyjęte i będzie wykonane. Oczywiście teraz miała pod opieką małe smoczątko, co nie pozwalało rzucić się natychmiast na kanapę i odpłynąć w drzemkę, ale wstępne zapoznawanie się z gadziną też nie wydawało się jakimś szczególnie wyczerpującym zajęciem. Może przejdzie się spacerkiem po kryjówce, znajdzie kogoś obeznanego w temacie zwierzyny i podpyta co nieco... tak, to brzmiało jak dobry wstęp do nierobienia niczego zagrażającego rozerwaniu szwów i wycieńczeniu się do zera.
 Jednym, zgrabnym ruchem zgarnęła farosa spośród resztek jaja, a ten usadowił się trochę na jej ramieniu, trochę na piersi, a trochę podtrzymywała go jedną ręką. Drugą zgarnęła połamane skorupki z kanapy, by zutylizować je w odpowiednim do tego miejscu.
 — Lekarzem nie jestem, ale jak na moje, tobie też należy się odpoczynek. Jeszcze raz dzięki. — Posłała Bernardynowi ostatni ciepły uśmiech i spokojnym (jak na siebie aż za spokojnym) spacerkiem skierowała się ku wyjściu z salonu, a potem dalej korytarzem.

[zt]


Ostatnio zmieniony przez Insomnia dnia 02.04.19 16:58, w całości zmieniany 1 raz
                                         
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nayami Leather


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.01.19 0:33  •  Duży salon - Page 21 Empty Re: Duży salon
Odprowadził ją wzrokiem do wyjścia.
  — Pamiętaj o odpoczynku — powiedział, zanim zniknęła za drzwiami.
  Sam nie opuścił pokoju, a przynajmniej nie od razu. Apteczka z powrotem spoczęła na blacie mebla. Zdjął bluzę i rzucił ją niedbale na fotel, po czym sam usiadł na taborecie wcześniej zajmowanym przez brunetkę i wyjął z apteczki wcześniej użyte przyrządy. Ignorując swój stosunek do utrzymania wszystkiego w sterylności przed rozpoczęciem zabiegu, zacisnął mocno szczękę i zabrał się do roboty.
  Po dziesięciu minutach było już po wszystkim, choć zdawał sobie sprawy, że założone szwy nie miały nic wspólnego z precyzją. Prezentowały się tylko odrobinę lepiej od tych, które niedawno zdobiły jego bark, aczkolwiek nie miał zamiaru się nad tym rozwodzić. Zmęczony umysł wyraźnie się temu sprzeciwiał.
  Skompletował swoje rzeczy i opuścił pokój. Hades, niczym cień, bezszelestnie postąpił krok za nim.

__zt
                                         
Jekyll
Bernardyn     Opętany
Jekyll
Bernardyn     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Dr Jekyll, znany również jako Kyle.


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.04.19 18:30  •  Duży salon - Page 21 Empty Re: Duży salon
 Opuszczała Eden nie bez żalu w sercu, choć i też z pewną nadzieją. Skoro udało się tam wybrać raz, pewnie uda i drugi; wystarczyło tylko czekać na odpowiednią okazję, która podobnie jak tym razem najprawdopodobniej pojawi się niespodziewanie. I oby ta następna nie zawierała już w pakiecie żadnych tajemniczych szantażystów, ślepnących przyjaciół i innych okropności, bo tych i tak na co dzień mieli wręcz w nadmiarze.
 — Trzeba by pewnie znaleźć wujka — mruknęła, jakby sama średnio przekonana do pomysłu. Oczywiście, dostarczenie wiadomości było teraz kwestią priorytetową i z pewnością znajdowało się na pierwszym miejscu listy rzeczy do zrobienia, jednak jeszcze przed tym w planach wyróżniał się odpoczynek. Naprawdę, po przejściu tak długiej trasy, w dodatku z bonusem w postaci ślepoty snajpera należała im się chwila wytchnienia. Nayami i tak nie potrafiła długo usiedzieć w miejscu, było więc bardziej niż pewne, że za pięć do dziesięciu minut nowa fala energii popchnie wymordowaną do dokończenia zadania. Na razie miała ochotę wyłącznie rozsiąść się na kanapie i to właśnie zrobiła, z klatki z gołębicą robiąc sobie zaimprowizowany podłokietnik. List obróciła leniwie w dłoni, przypatrując mu się półprzytomnie. Nie zamierzała zaglądać do środka, choć taki manewr momentami kusił. Wsunęła więc karteczkę do kieszeni i spojrzała wreszcie na Hana, którego przecież tak dzielnie przeprowadziła przez cała wędrówkę.
 — Myślisz, że nam pomogą? — rzuciła ni z tego, ni z owego. Obaj aniołowie, których udało im się spotkać, wydawali się całkiem w porządku. Istniała szansa, że będą chcieli dorzucić swoje trzy grosze do wykurzenia odbierającej zmysły i godność abominacji, ale nawet jeśli – ile będą w stanie zrobić? To nadal pozostawało zagadką.
                                         
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nayami Leather


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.04.19 12:03  •  Duży salon - Page 21 Empty Re: Duży salon
Gdy weszli do kryjówki, Jericho podziękował Insomni za pomoc i puścił jej rękę. Znał rozkład tuneli na pamięć, więc nie powinien się był zgubić. Niewiele po drodze rozmawiali, ale mężczyzna był w dobrym nastroju. Anioły wyraziły chęć pomocy, dostali nieco ciastek, a snajper dostał artefakt, który chwilowo może przywrócić mu wzrok. Zawsze to coś. Niemniej jednak droga z Edenu do kryjówki była długa i wyczerpująca dla jego ludzkich, nie modyfikowanych nóg. Gdy więc dotarli do dużego salonu, to Mokugawa skierował się   w stronę czerwonej kanapy zgarniając  po drodze popielniczkę. Położył się na rzeczonej kanapie, wyjął z kieszeni paczkę fajek oraz zapalniczkę. Wyjął jednego papierosa, po czym włożył go do ust i odpalił zapalniczką. Zaciągnął się mocno, by po chwili wypuścić dym z płuc.
-Wujka? - zapytał kierując głowę w stronę głosu Insomni. Ciekawiło go, kim jest jej wujek. A może powinien doskonale sobie zdawać z tego sprawę? W sumie to Jericho jakoś nigdy nie zagłębiał się w pokrewieństwo poszczególnych członków gangu. Mało go to obchodziło. Zresztą, przecież wszyscy byli jedną wielką rodziną, więc może po prostu tak określiła kogoś z kim faktycznie nie była spokrewniona? Jeśli tak, to czy Hana też określała jakimś "rodzinnym" mianem?
Snajper nie zamierzał o to pytać.
Usłyszał natomiast jej pytanie.
- Myślę, że będą próbowali. Gdyby nie chcieli to nie byłoby tej całej szopki z listem, gołębiem i ciasteczkami. - powiedział, przyłapując się na tym, że miło wspominał smak wypieków żony anioła. Han zaciągnął się ponownie papierosem. - Cudów bym się jednak nie spodziewał. Nie wiadomo na dobrą sprawę z czym mamy do czynienia, jak potężne to coś jest, ani gdzie to w ogóle można znaleźć. - rzekł, po czym strzepnął popiół z papierosa do popielniczki, którą położył sobie wcześniej na klatce piersiowej. Nie  wiadomo czy Grow zamierzał tutaj do nich przyjść, dlatego zaraz trzeba będzie kogoś znaleźć, by powiadomić go, że wrócili. Mogą jednak pozwolić sobie na chwilę odpoczynku.
                                         
Jericho
Kundel     Desperat
Jericho
Kundel     Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Han Mokugawa


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.04.19 23:57  •  Duży salon - Page 21 Empty Re: Duży salon
 — Wujka?
 — No, wujka Growa — uzupełniła od razu. Skąd mogła wiedzieć, że Han nie był zaznajomiony z jej sposobem tytułowania niektórych członków gangu? Niektórzy kojarzyli, inni nie. Łatwiej było dopowiedzieć co trzeba, niż rezygnować z przyjętego systemu za każdym razem, gdy miała do czynienia z kimś mniej sobie bliskim. Niektóre określenia wpadały jej wręcz odruchowo, na stałe przypisane do ulubionych ciotek i wujków, którzy czasem sami nie byli świadomi otrzymania takiego wyróżnienia. Tym bowiem właśnie były owe rodzinne określenia w oczach Nayami, swego rodzaju wyjątkową własnością przypisaną danej osobie.
 — Nie będziemy przecież czekać, aż sam się domyśli, że wróciliśmy. Siedzielibyśmy tu pewnie z miesiąc — dodała po chwili, krótkim parsknięciem zastępując śmiech, na który nieszczególnie miała już siły. Wilczur wiecznie miał coś do zrobienia i troszczył się o wszystko; gdyby miał jeszcze pilnować, kiedy kto gdzie się wybiera i kiedy pojawia się znów w kryjówce, musiałby sobie chyba załatwić dodatkowe dwa mózgi. A już i tak miał Pudla do pomocy. Nie, to ich obowiązkiem, a nawet jej obowiązkiem było zatroszczyć się, by wiadomość od anioła trafiła prosto w ręce przywódcy, tak w końcu obiecała. Najgorsze zmęczenie powinno minąć lada moment i będzie mogła ruszyć w tunele, żeby dokończyć swoje zadanie. Jeszcze tylko chwileczka.
 — Generalnie trochę lipa — skwitowała pesymistyczne przewidywania snajpera. Wzrok odruchowo powędrował ku zawiniątku, które na odchodnym zdążyła jeszcze zgarnąć od skrzydlatego medyka. Nie była pewna, czy jej towarzysz w ogóle zdawał sobie sprawę z tego, że otrzymali taki prezent, a pokusa, by nie wyprowadzać go z błędu, była niezwykle silna. Węchu wymordowanego by nie oszukała, ale człowieczeństwo Hana działało w tej sytuacji na korzyść dziewczyny.
 O tym będzie jeszcze miała czas pomyśleć.
 — Jakoś sobie z tym poradzimy — stwierdziła wreszcie, wracając do swojej naturalnej, optymistycznej postawy. Nie były to wyłącznie puste słowa pociechy, wierzyła bowiem całym sercem, że prędzej czy później, w jakiś sposób uda im się uporać z problemem. Może zajmie to sporo czasu i wysiłku, z pewnością nie obejdzie się bez kłopotów po drodze, ostatecznie jednak będzie dobrze. Musi być.
                                         
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nayami Leather


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.04.19 23:57  •  Duży salon - Page 21 Empty Re: Duży salon
Jericho uśmiechnął się pod nosem, gdy usłyszał, jak Insomnia nazwała wilczura.
"Wujek Grow", powtórzył w myślach mieląc te słowa i próbując sobie wyobrazić rzeczonego Wymordowanego, którego bał się każdy, bez wyjątku, członek DOGS, jako dobrotliwego wujka, który przynosi prezenty pod choinkę, czy co tam stroili. "Wujek Grow" w myślach Jericho kojarzył się z kimś, kto siedział w bujanym fotelu, z ćmiącą się fajką. Mokugawa jednak wiedział, że wilczur taki nie był. Na tyle, na ile był w stanie go poznać, Arcanine był zawsze brutalnym, bezlitosnym przywódcą, który jednak chciał utrzymać ich wszystkich przy życiu. "Wujek" zatem kompletnie do niego nie pasowało. Według snajpera, Insomnia żyła jednak we własnym, nie do końca realnym świecie, dlatego tutaj należało spojrzeć na jej słowa z pewnym przymrużeniem oka.
Gdy dziewczyna wspomniała o tym, iż nie będą tutaj czekać, to mężczyzna usiadł na kanapie, strzepnął do popielniczki popiół z papierosa, by po chwili podnieść się z tego wygodnego, acz sfatygowanego mebla.
Podszedł do drzwi, otworzył je wciąż kopcąc śmierdzącym, duszącym papierosem. Przez chwilę stał i nasłuchiwał, a gdy usłyszał pospieszne, niepewne kroki, wyciągnął rękę i złapał kogoś za kołnierz.
-Idź do Growa, powiedz, że Jericho i Insomnia wrócili. - rzekł. Prawdopodobnie chłopak był zwykłym człowiekiem.I to nowym, przestraszonym. Może był nowy na desperacji? Diabli wiedzieli. Ważne było tylko to, by przekazał wieści dalej.
- Mam nadzieję, że sobie poradzimy. Bo jak nie my to kto? Drug-On? M3? Drug-On jest zbyt zajęte gniciem w kanałach, M3 zaś są zbyt zapatrzeni w siebie, by dostrzec więcej niż czubek własnego nosa. Anioły też zamkną się pewnie w Edenie i tyle z tego będzie. -powiedział, wzdychając. Wracał w tym czasie na kanapę, na której już się jednak nie kładł, a usiadł i dokopcił swojego papierosa.
                                         
Jericho
Kundel     Desperat
Jericho
Kundel     Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Han Mokugawa


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.04.19 0:33  •  Duży salon - Page 21 Empty Re: Duży salon
 Istotnie, miała swoje wizje świata, nierzadko dalekie od twardych realiów. Równocześnie jednak te z pozoru utopijne obrazki miały w sobie niewątpliwe ziarno prawdy. Nawet nazywanie Wilczura wujkiem, choć dla wielu brzmiało absurdalnie, wcale nie było pozbawione sensu. Nayami od urodzenia wychowywana była w przeświadczeniu, że DOGS to nie przypadkowe zbiorowisko bez ładu i składu, a prawdziwa rodzina. Szczególnie dla niej, bądź co bądź zaniedbanej przez rodziców, stwierdzenie to nie było wyłącznie pustym hasłem; w gangu rzeczywiście znalazła opiekunów i przyjaciół, a tych starszych właśnie przez szacunek tytułowała wujkami i ciotkami. Bądź co bądź, choć od jakiegoś czasu wyglądem nie odbiegała zbytnio od większości znajomych, w realnym wieku ustępowała im o całe dekady, a czasem wręcz stulecia.
 Nie skomentowała tego, w jaki sposób Jericho załatwił kwestię poinformowania Growa o ich powrocie. Osobiście była zdania, że mogła to z powodzeniem załatwić sama. Wystarczyło kilka minut odpoczynku po powrocie i lada moment podniosłaby się z kanapy pełna energii, raz-dwa zlokalizowałaby wujaszka i przekazała wszystko, co trzeba. Nieszczególnie widziało jej się fatygowanie go do nich, skoro każde miało dwie zdrowe nogi. Cóż jednak, bez sensu spierać się teraz, kiedy wieść już poszła w tunele. Dorosły zadecydował, a jak to swego czasu wpajał jej Relly, dorosłych należy słuchać. Co prawda Nayami stosowała tę zasadę dość wybiórczo, tym jednak razem gotowa była grzecznie się z nią zgodzić.
 — Drug-On w kanałach? A ci od kanałów to nie byli Łowcy? — Od razu wyłapała zgrzytający element wywodu, niepewna czy to Han się pomylił, czy też coś się zdążyło na świecie pozmieniać. Ciężko byłoby co prawda przeoczyć zejście organizacji najemniczej do podziemi – zajmowana przez nich siedziba była ponoć całkiem charakterystyczna – aczkolwiek Nayami tak rzadko miewała okazję udawać się w dalsze rejony Desperacji, że istotnie mogłaby nawet dość ważne zmiany przeoczyć. Tak czy owak, zawsze lepiej się upewnić.
 — Ale no, poradzimy sobie — dodała zaraz charakterystycznym dla siebie, optymistycznym tonem. — Sami też już często wychodziliśmy z tarapatów, a tym razem może jednak uda się połączyć siły. Jak nie ze wszystkimi, to może chociaż z kimś.
                                         
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nayami Leather


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.05.19 15:08  •  Duży salon - Page 21 Empty Re: Duży salon
Jericho szacunku nauczył się w wojsku. Wcześniej, jako jedyny syn bogatych mieszkańców M3 robił co chciał, jak chciał i zawsze uchodziło mu to na sucho. Tatuś wyciągał go z licznych kłopotów zarówno za pomocą wpływów, jak i pieniędzy. Dopiero w wojsku młody wtedy Han nauczył się, co to znaczy szanować innych. Okazało się, iż miał miał naturalny dryg do żołnierskiego fachu. Wszystko co robił, starał się zrobić idealnie, każdy rozkaz spełniał skrupulatnie i bez poddawania ich w wątpliwość. Często musiał przez to uciszyć własne sumienie, zmusić je, by odwróciło się na chwilę plecami.
Teraz, wiele lat później, gdy przeżył wiele zarówno ciężkich, jak i radosnych chwil, zdawał sobie sprawę jak nieodpowiedzialnym, rozkapryszonym i rozpuszczonym bachorem był.
Dlatego też chłopak, którego wcześniej zaczepił miał za zadanie jedynie powiedzieć Growi o tym, że on oraz Insomnia wrócili do kryjówki, a potem, jeśli takie będzie życzenie przywódcy, zaprowadzić ich do niego. Miał przy tym nadzieję, że "posłaniec" zrozumie swoją rolę.
Snajper zwrócił głowę w stronę Insomni, gdy ta zwróciła mu uwagę.
- Powiedziałem Drug-On? Przejęzyczyłem się. Oczywiście, chodziło mi o Łowców. - rzekł. Musiał być na prawdę zmęczony skoro popełnił taki błąd. No ale nic się nie działo, w końcu każdy miał prawo się pomylić.
Odpalił kolejnego  papierosa wydychając z płuc koleją chmurę dymu. Miał nadzieję, że Grow nie każe im tutaj siedzieć zbyt długo tylko wezwie ich, powiedzą co mają powiedzieć, po czym Jericho jebnie się na łóżko. Miał serdecznie dosyć tego dnia.
- To byłoby ciekawe zobaczyć wszystkich dawnych i obecnych wrogów walczących ramię w ramię przeciwko Apokalipsie. M3 i Wymordowani, obok Łowcy, gdzieś jeszcze Drug - On i Anioły. Może nawet Bractwo by się dołączyło, chociaż na to bym absolutnie nie liczył. - rzekł. Niemniej jednak, fakt. Gdyby połączyli siły, to może by im się udało pokonać  Apokalipsę. Mokugawa jednak doskonale zdawał sobie sprawę, że uprzedzenia i podziały były zbyt głębokie, jak jątrzące się rany, które nie chcą się zabliźnić. I właśnie dlatego zebranie wszystkich organizacji byłoby niemożliwe.
                                         
Jericho
Kundel     Desperat
Jericho
Kundel     Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Han Mokugawa


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.05.19 14:51  •  Duży salon - Page 21 Empty Re: Duży salon
To był ciężki dzień dla wszystkich, Grow odczuwał to w mięśniach. Rozcierał akurat ręką posiniaczone ramię, kiedy ktoś zapukał nieśmiało do jego pokoju. Wpuszczony do środka dzieciak już na dzień dobry wymamrotał pod nosem zapewne wyuczoną przez drogę formułkę, a potem wlepił wzrok w ziemię i czekał na werdykt, nie do końca wiedząc, co ze sobą zrobić.
Zaraz podejdę — usłyszał schrypnięty głos i dźwięk skrzypiących desek, gdy Grow podnosił się ze skrzyni. Pośrednik kiwnął głową i przestąpił z nogi na nogę, rozglądając się po ścianach, a kiedy wreszcie zahaczył wzrokiem o twarz Wilczura, dostrzegł ściągniętą w powadze minę. Zamarł w bezruchu, jak postać, która wejrzała w oczy mitycznej Meduzie.
Możesz już iść. — Brew herszta powędrowała ku górze. — Zajmij się swoimi sprawami.
— A, okej... Dobra. Dobrze.
Chłopak jeszcze moment stał, gdzie go postawiono, a potem nagle obrócił się na pięcie i wymaszerował sztywnym krokiem, zostawiając Growa samego. W DOGS było wielu nowych członków, jeszcze nie do końca rozeznanych w sytuacji; gubiących się w ciemnych korytarzach albo zapominających, co dokładnie powinni zrobić przy posiadaniu swojej rangi. Ruganie ich za każdą niekompetencje doprowadziłoby do uschnięcia wszystkich kończyn, a w obliczu nowych wyzwań wychodziło na to, że przyda się każda para rąk. Spokojnie. To wszystko jest jeszcze do wyszlifowania. Diament w gównie to wciąż diament.
W salonie zjawił się kilka chwil później. Już w korytarzu wyczuł zapach Insomnii i Hana, ale dopiero kiedy ich zobaczył, pozwolił ścięgnom się rozluźnić. Wrócili. Zajęło im to dużo czasu, ale byli w jednym kawałku — i to się liczyło.
Czego się dowiedzieliście? — zapytał, stając w przejściu, z ręką opartą na gołym kawałku wnęki, w którym normalnie osadzono by framugę drzwi. Oczy Wilczura mimowolnie zatrzymały się na Mokugawie. — I przede wszystkim: jak się czujesz, Han?
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Duży salon - Page 21 Empty Re: Duży salon
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 21 z 23 Previous  1 ... 12 ... 20, 21, 22, 23  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach