Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Go down

Pisanie 04.02.17 21:21  •  Stary Księgozbiór Empty Stary Księgozbiór
Stary Księgozbiór YfsIX15
Jedno z pierwszych pomieszczeń wykutych w górach Shi.
Przez lata pełniło różne funkcje przekształcając się z mniejszej sali audiencyjnej, przez składzik na przeróżne - mniej bądź bardziej cenne przedmioty odbierane wiernym, aż wreszcie zaczęto magazynować w nim księgi. Pamiętniki proroków i starszyzny, rozliczne pisma z nakazami i zakazami, stare zniszczone listy i kopie Księgi Powtórzonego Prawa.
Poza wszechobecnymi regałami, znajduje się tam jedno biurko i parę ustawionych bez ładu i składu krzeseł.
Zabawne, że ktoś kiedyś nawet pokusił się o ułożenie na posadzce płytek, które dziś są w tragicznym stanie.
Nie mniej jest to jedno z nielicznych miejsc, w którym panuje s p o k ó j. Pomieszczenia używa się tylko do kontemplacji, istotnych rozmów, które nie mają trafić do niepowołanych uszu, a także do przyuczania w pisaniu i czytaniu co młodszych dzieci Ao.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.02.17 23:01  •  Stary Księgozbiór Empty Re: Stary Księgozbiór
Gdyby określić co odczuwała straż u bram świątynnych - najprawdopodobniej należałoby użyć takiego słowa jak szok.
Przede wszystkim dlatego, że ich prorokini pojawiła się w towarzystwie kompletnie nieznajomego człowieka i co gorsza bez swojego opiekuna. Ponadto miała  być teraz w zupełnie innej części Desperacji - coś musiało pójść nie tak. Ujęła delikatnie Sleipnira pod ramię, unosząc drugą dłoń na znak, że wszystko jest w porządku - nie mogła mieć wszakże pewności, że któryś z porywczych inkwizytorów nie postanowi ją uratować posyłając strzał prosto w gościa kościoła.
Przeszli przez bramę bez większych problemów, podobnie zresztą miała się sytuacja na dziedzińcu.

A jednak… wiedziała, że nie zdoła się przemknąć przez świątynię, bez spotkania z…
No właśnie.
W tej samej chwili poczuła jak nogi się pod nią uginają, gdy ciemnowłosa służka postanowiła rzucić jej się na szyję, szlochając rzewnie.
- P-panienko!- Wychlipiała nie zwracając uwagi na ten drobny fakt, że najprawdopodobniej swoją Przywódczynię bardzo rychło udusi, jeśli nie poluzuje uścisku.- Jak Panienka mogła tak opuścić Świątynię! - Szloch.- Panienka nawet nie wie jak się martwiłam! Starszyzna mi nic nie chciała powiedzieć, nic a nic! - Na szczęście w tym momencie wypuściła Echotale z objęć, wysmarkując w rąbek szaty zaczerwieniony nos.- I jeszcze słyszałam, że Panienka zaginęła! Że wieści nie ma! Inkwizycja mówiła, że trzeba będzie poszukać, że trzeba się modlić o powrót, ale on wcale nie taki pewny! A ja nawet nie wiedziałam, nic mi nie powiedzieli, nawet nie chcieli powiedzieć po co Panienka pojechała… Może mi panienka powie~.
- Anjo.- Zdołała wydusić, z trudem siląc się na zachowanie poważnej miny. Ukróciła wywód służki, łapiąc ją łagodnie za dłonie i zmuszając do spojrzenia sobie w oczy.- Już wszystko w porządku, Ao czuwa nad swoimi dziećmi, w każdym niebezpieczeństwie chroniąc je…
- Tak, ale…- Kobieta ewidentnie nie wydawała się być przekonana co do tego, czy ich bóg rzeczywiście jest lepszy od oddziału krzyżowców, jednak potulnie zacisnęła usta, w dość urażonym grymasie, spoglądając tym razem na Sleipnira spod zmarszczonych brwi.- A ten…
- Jak widzisz przyprowadził mnie do domu. Czy mogłabyś powiadomić starszyznę, że mnie nie sprzedano na czarnym rynku i wszystko jest w porządku? Spotkam się z nimi później, ale na razie pragnę zostać sama… Przynieś proszę posiłek dla mnie i mojego gościa do księgozbioru, dobrze?
Służka ewidentnie miała ochotę jeszcze trochę podyskutować, jednak Echotale już odwróciła się od niej i wciąż przytrzymując delikatnie Marcusa pod ramię, poprowadziła go w stronę drzwi znajdujących się niemal pod ich nosem, niewidocznych w cieniu jednej z potężnych rzeźb pierwszego proroka.

- Rozgość się…- Powiedziała cicho, samej zajmując miejsce w fotelu po jednej stronie biurka. Gdzieś w głębi duszy nadal zastanawiała się jakim cudem to przeżyła i chcąc nie chcąc odczuwała wdzięczność. Zwykłą ludzką wdzięczność za to, że jej nie zabił, nie sprzedał ani nie porwał.- Tu możemy spokojnie porozmawiać, nikt nie będzie nam przeszkadzał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.02.17 0:51  •  Stary Księgozbiór Empty Re: Stary Księgozbiór
Pierwszy raz miał okazję podziwiać Góry Shi z tak bliska. Świątynie wydrążone w kamieniu zdecydowanie budziły podziw. Ilość czasu i siły włożoną w to przedsięwzięcie nie szłoby zliczyć w żaden sposób. Stojąc jednak przed strażą nie miał już czasu na zwiedzanie. Wolał przemieszczać się szybko i trzymać jak najbliżej Prorokini aby ktoś go przypadkiem nie odstrzelił, zwłaszcza, że wciąż posiada przy sobie swoją broń.
Kiedy jedna ze służek rzuciła się ku szyi Echotale, odruchowo odsunął się o krok, cały czas przyglądając się sytuacji.
Nie chciał tego komentować, więc po prostu stał i w milczeniu obserwował.
Widząc nieufne spojrzenie posłane w jego stronę, odpowiedział jedynie zakłopotanym wzrokiem. Przybył pertraktować i ustalać, a nie oglądać wzruszające sceny niczym z opery mydlanej. Bycie mierzonym jednak przez osobę sięgającą mu do żeber było dość zabawne, zwłaszcza kiedy miała ona zaczerwieniony nos i osmarkany rękaw.
Na szczęście wszystkich zebranych i tych ceniących swój czas, Prorokini zadbała o skrócenie postoju.
Szybko ulokowali się w księgozbiorze.
Słysząc propozycję rozgoszczenia się, począł przechadzać się przy wielkim regale wypełnionym księgami.
Chwycił za najlepiej prezentujące się tomiszcze, czyli Księgę Powtórzonego Prawa.
- Czy to wasz rodzaj starego i nowego testamentu? - Zapytał odwracając się w stronę rozmówczyni, jednak wciąż skupiając wzrok na księdze i jej zawartości.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.02.17 1:29  •  Stary Księgozbiór Empty Re: Stary Księgozbiór
Uśmiechnęła się łagodnie dostrzegając, która z ksiąg zainteresowała go najbardziej. Słuszny wybór, choć niewątpliwie z czysto czytelniczego punktu widzenia pamiętniki Taihen Shi leżące na półce wyżej byłyby o wiele ciekawsze...
- Tak, często mówi się na nią "biblia aoizmu", choć to jedynie kopia czegoś przewspaniałego. Oficjalnie nazywa się Księgą Powtórzonego Prawa. Tłumaczenia oryginału na język, którymi posługują się wierni zabiera mi wiele czasu, jednak… wierzę, że nie będzie to czas zmarnowany.
Odsunęła parę drobiazgów (w tym kilka luźnych kartek i o dziwo glinianą tabliczkę z odciśniętymi znakami na niej) na skraj biurka, gestem wskazując mu, aby położył księgę na stół.
Gdy to uczynił, wprawnym ruchem otworzyła ciężkie tomiszcze, które pomimo, że drukowane, zawierało w sobie mnóstwo poprawek naniesionych ręcznie.
- Ludzie muszą mieć cel.- Powiedziała, opierając policzek na dłoni wspierając uprzednio łokieć na blacie. Palcem wskazującym drugiej ręki błądziła przy tym po gęsto zapisanych literach na zdobionym marginesie.- Gdy człowiek go traci, choć na chwilę, z zasięgu swego wzroku… staje się bezbronny. Wtedy pojawiamy się my. Wskazujemy kierunek, pomagamy błądzącym, poimy złaknionych, leczymy chorych, odbieramy bolesną pamięć o bezwartościowym życiu. Dajemy wszystko, w zamian nie pragnąc nic poza posłuszeństwem doktrynie. To chyba uczciwy układ, prawda? - Pochyliła się nieco do przodu, wpatrując się w towarzysza z całkowitą powagą wymalowaną na zmęczonym obliczu.- Chciałeś rozmawiać Marcusie. Rozmawiać, dyskutować, zapewne również ustalać pewne istotne polityczne kwestie… Ale skąd mam mieć pewność, że nie jesteś jedynie pionkiem w rękach łowców? Że narażę siebie i swoich ludzi na zerwanie dość interesującego kontraktu wiążącego mnie z Miastem, a tak naprawdę nikt z przywódców twojej organizacji nie zechce tego wysłuchać? Nawet nie wiem czy cokolwiek dla nich znaczysz…
Potrząsnęła lekko głową, prostując się w swoim fotelu. Może i była chorobliwie ambitna, może gdzieś tam na dnie duszy pragnęła dożyć chwili, w której miasto spłonie. Ale nie była głupia i nie zamierzała pozwolić sobie na złamanie pewnych tajemnic.
Zresztą… Raczej nie był teraz w odpowiedniej pozycji do okłamania jej. Na pewno nie siedząc w sercu organizacji, która na mocy swoich sojuszy powinna go natychmiast zabić.
Nie zamierzała tego robić... co więcej, żaden jej gest czy słowo nie świadczyły jakoby kobieta miała na ten pomysł w ogóle wpaść. Co ciekawe, sprawiała wrażenie żywo nim zainteresowanej i najwyraźniej łaknącej jego sympatii.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.03.17 23:31  •  Stary Księgozbiór Empty Re: Stary Księgozbiór
Cichy kaszel wydobył się z jego płuc. Krótki, acz drażniący.
- Tak.. Otóż oboje wiemy, że skoro już tu jestem, to powinniśmy dojść do jakiegoś porozumienia..ekhm..przepraszam, zaraz mi przejdzie.
Jednak nie przeszło. Kaszel rozniósł się po jego ciele, a echo po księgozbiorze. Jednak męczenie płuc wskazywało jedynie na początek, pierwszy symptom czegoś większego. Czuł mrowienie w..kościach.
- Zanim będziemy kontynuować, czy mogłabyś sprowadzić medyka? Czyste środki ostrożności.
Przysiadł na wolnym krześle i wyciągnął chusteczkę z kieszeni. Kolejna fala kaszlu niewiadomego pochodzenia. Na jego szczęście, przynajmniej na razie nie pluje krwią co zauważył właśnie dzięki kawałkowi materiału.
Nie przeżywał wcześniej tego co właśnie mu się działo. Kaszel był coraz mniej natarczywy, za to mrowienie w kościach narastało. Czyżby dopadł go ten słynny reumatyzm? A może to starość daje o sobie znać? Kto wie, może to i nawet magia tego miejsca, choć nie zdarzyło mu się ani razu kichnąć więc automatycznie jakąkolwiek magię skreślał, w końcu jego uczulenie na pewno by się uaktywniło.
Nic więcej postanowił nie robić, potrzebuje pomocy medycznej, więc na takową czekał nim dalej będą rozmawiać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.03.17 17:24  •  Stary Księgozbiór Empty Re: Stary Księgozbiór
- Uważam, że to odpowiedni moment, żeby poruszyć stricte polityczne kwes…
Zamilkła, gdy jej towarzyszem wstrząsnął tak niespodziewany napad kaszlu.
Medyk był pierwszą rzeczą o jakiej pomyślała, nim jeszcze zdążył wypowiedzieć swoją prośbę. Nie chciała, żeby padł jej przed omówieniem istotnych spraw.
- Tak… Oczywiście, że tak.- Powiedziała szybko podnosząc się od stołu.
Najwyraźniej kościół posiadał niezwykle intuicyjny, a może i nawet “manualny” system przywołania konkretnych osób do konkretnych miejsc.Choć bardziej przypominało to zabawę w głuchy telefon najwyraźniej spełniało jednak swoją rolę wystarczająco dobrze, by nie zmienić nic od wieków.
Echotale otworzyła drzwi na oścież, by stojąc na progu gwizdnąć przeciągle na palcach.
Piękno tkwi w prostocie czyż nie?
Niemalże natychmiast przed prorokinią zmaterializowało blond dziecko. Możliwe, że Cherubinek nie byłoby w jego przypadku jedynie pustym kompletem, bo pomimo braku skrzydeł chłopiec z pewnością nie był człowiekiem ni wymordowanym.
Kobieta uklękła przed nim na jedno kolano, tak by znajdować się mniej więcej na wysokości oczu dziecka, po czym ułożyła dłoń delikatnie na jego policzku.
- Sachiel… Przyprowadź proszę uzdrowiciela. Jak najszybciej.- Uśmiechnęła się łagodnie, choć oczy dziecka dość szybko uciekły do gościa, którego nie miał okazji jeszcze poznać.
- Pan chory? - Zapytał niemrawo, mnąc w rączkach swoją jasną szatę.
- Tak, ale zaraz go wyleczymy. Idź.- Wplotła smukłe palce w jego blond loki, by ucałować blade, przybrudzone od wszechobecnego kurzu czoło. Dziecko zniknęło tak szybko jak się pojawiło, a Echotale podniosła się po chwili dłuższego milczenia.
- Ktoś zaraz przybędzie, mam nadzieję, że będziemy w stanie ci pomóc i że nie będzie to nic poważnego.- Powiedziała spokojnie, napełniając szklankę stojącą na biurku chłodną wodą.
- Napij się.- Poleciła jedyną rzecz jaką miała pod ręką, która mogła pomóc na podrapane od kaszlu gardło.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.03.17 20:13  •  Stary Księgozbiór Empty Re: Stary Księgozbiór
Kiedy Prorok wzywa, rzuca się wszystko i biegnie do niego. W takim wypadku Felicja przybyła jak najszybciej, nie zatrzymując się po drodze i nie tracąc czasu. Nie mogła jednak przestać zastanawiać się, o co mogło chodzić. Od posłańca dowiedziała się tylko tyle, że Prorokini rozmawia z kimś, komu dziewczyna powinna pomóc. Była ciekawa, kim był tajemniczy mężczyzna i co właściwie oznaczało jego obecność w Górach Shi.
W końcu stanęła przed wejściem do Starego Księgozbioru. Kiedy weszła, natychmiast zrozumiała o co chodzi. Odchrząknęła, by zasygnalizować swoją obecność. Nie była jednak pewna, czy ją usłyszeli, biorąc pod uwagę kaszel mężczyzny. Mimo to podeszła do niego, popatrzyła na Echo porozumiewawczo i skinęła głową w jej stronę. Następnie odwróciła się do mężczyzny i powiedziała do niego stanowczo:
- Jeśli chcesz, abym ci pomogła, muszę zajrzeć Ci do gardła. Gdybyś mógł otworzyć usta i unieść głowę w stronę światła…
Diagnozowanie zawsze było najtrudniejszą częścią bycia uzdrowicielem. Pomyłka groziła śmiercią chorego, a ona zdecydowanie nie chciała, żeby ciążyła na niej taka odpowiedzialność. Miała ochotę skrzywić się na samą myśl o tym. Zachowała jednak profesjonalizm oraz bezuczuciowy wyraz twarzy i rozpoczęła diagnozę. Kiedy tylko chory otworzył usta, ta niemal natychmiast wiedziała już jednak, o co chodzi. Zęby zaczęły mieć niezdrową, żółtawą barwę z mlecznymi plamami. Dla pewności sprawdziła jeszcze parę rzeczy, takich jak gardło (aby znaleźć powód kaszlu) oraz skórę. Po chwili była w stanie ogłosić swoją diagnozę.
- To łamliwość kości. Zaraz wrócę z wapniem.
Zanim ktokolwiek zdołał ją powstrzymać, wybiegła, i jak powiedziała, tak zrobiła. Po chwili wręczała już Prorokini buteleczkę z wywarem z dużą zawartością wapnia.
- To powinno pomóc. Co prawda nie wiem, jak długo choruje, ale powinien przyjmować małe dawki w regularnych odstępach czas, powiedzmy, raz dziennie, może raz na dwa dni powinno wystarczyć. Przyjmować tak długo, aż zębom wróci naturalny kolor. Wtedy powinien być już zdrowy.
Skłoniła się Prorokini, po czym zapytała jeszcze:
- Czy do czegoś jeszcze się przydam?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.03.17 20:27  •  Stary Księgozbiór Empty Re: Stary Księgozbiór
W momencie kiedy Echo wychyliła się za drzwi aby przyzwać pomoc, sięgnął lekko drżącą dłonią do kieszeni i wystukał szybko smsa pod numer zapisany jako Y.
Po upewnieniu się, iż wiadomość doszła do adresata lub adresatki, schował telefon ponownie na swoje miejsce, blokując wcześniej oczywiście ekran.
Teraz przyszło jedynie grzecznie czekać, choć na szczęście nie zajęło to długo. Drobnej postury dziewczyna szybko się przed nim pojawiła, od razu stanowczo prosząc o otworzenie ust. Skądś kojarzył to podejście do pacjentów.
Nie zwlekając, działał dokładnie tak jak prosiła pani doktor. Grzecznie otworzył usta i był gotów odpowiadać na wszelkie pytania.
Szybka dedukcja i ocena jego szkliwa na szczęście wystarczyły do zdiagnozowania choroby. Nazwa jednak nie brzmiała dosyć obiecująco. Dziewoja, która równie szybko się pojawiła, teraz równie szybko zniknęła, rzucając jedynie zdanie w ich stronę.
Zerknął na butelkę ze specyfikiem, trzymaną przez swoją rozmówczynię.
- Nie jest tak źle jak się mogłoby by wydawać, dopiero poczułem objawy więc zapewne taka ilość wystarczy. W swoim długoletnim życiu miałem okazję widzieć jeden czy dwa przypadki tej choroby więc na pewno nie ma o co się martwić. Liczę jedynie na to, iż nie ma tam żadnego alkoholu, mam w planach jeszcze dziś prowadzić.
Nawet jeśli alkohol nie zrobiłby na nim praktycznie żadnej różnicy, osoby w tym pomieszczeniu, przynajmniej na razie, nie musiały o tym wiedzieć.
Po usłyszeniu pytania, kiwnął jedynie głową z uśmiechem, dając znak, że z jego strony wszystko zostało już spełnione.
Kiedy zostali ponownie sami, zwrócił się do Prorokini.
- Dziękuję za wszystko, kiedy stąd wyruszę, możesz być pewna, że twój dług zostanie zapomniany ponieważ już i tak świetnie się za niego odpłaciłaś.
Wyciągnął z jednej z kieszeń swój notatnik z załączonym długopisem i napisał na nim ciąg liczb. Podsunąwszy go do swojej rozmówczyni, podniósł się powoli i jeśli była taka możliwość, chwycił po butelkę i zapakował ją do kieszeni.
- Pozwól, że wpierw wrócę do pełnego stanu używalności, wtedy z pewnością będziemy mogli pomówić na temat naszych wspólnych planów. Z pewnością skontaktuję się w ciągu kilku dni, prosiłbym jednak o twój numer telefonu oczywiście lub jakiś sposób abym mógł się z tobą bezpośrednio skontaktować.

//Z/t po wymianie numerów, chłopak się musi wyleczyć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.03.17 22:40  •  Stary Księgozbiór Empty Re: Stary Księgozbiór
Prorokini oparła zmęczona podbródek na dłoniach, wpatrując się aż do przybycia uzdrowiciela w punkt gdzieś ponad ramieniem Sleipnira.
Z jednej strony powinna go była wydać Miastu i jak swoja poprzedniczka zaskarbić sobie uznanie władz. Potem wkupiłaby się w ich łaski, a gdy już będą żywić do niej pełne zaufanie - zniszczyłaby całe to siedlisko grzechu i zepsuć od środka.
Z drugiej jednak strony polityka była rzeczą, która tak dalece ją nie interesowała jak to tylko możliwe, dlatego dalekosiężne plany porozumień czy wojen odsuwała od siebie. Pozbędzie się tego łowcy, nikt jej o nic nie oskarży, nikt się nie będzie czepiał. Spec się nawet nie dowie co tu zaszło, podobnie zresztą jak jej Starszyzna. Profilaktycznie niedoinformowywanie doradców było kluczowe jeśli nie chciało się mieć wody zamiast mózgu.
Przybycie Felicji przywróciło jej uśmiech na obliczu. Wspaniale, była jedną z tych uzdrowicielek, którym Echotale ufała bezgranicznie. A no cóż… Przypadkowe otrucie gościa z wrogiej organizacji nie z jakiegoś powodu nie znajdowało się na liście “10 rzeczy, które chcę zrobić przed 22 urodzinami”.
Skinęła głową pozwalając jej na spokojne przeprowadzenie badania. Mimo wszystko wolała, żeby odbyło się ono tutaj -w starym księgozbiorze, niż gdyby człowiek spoza Kościoła miał wędrować ich korytarzami aż do oddalonej od ciekawskich spojrzeń lecznicy.
Łamliwość kości.
W porządku, przynajmniej była pewno co mu dolega, a to już spory sukces.  W chwili, gdy usłyszała, że na dodatek znajdzie się lekarstwo - no Felicjo, kościół bardzo wiele zawdzięcza ci tego dnia. Wizerunek ich rodziny był jedną z najważniejszych rzeczy, które należało po mrocznych czasach odpracować.
Kiedy wróciła Echotale uśmiechnęła się, stawiając butelkę na biurku w połowie odległości między nią, a Sleipnirem.
- Dziękuję ci moja droga, to wszystko.- Skinęła głową, czekając jeszcze chwilę, aż drzwi zamkną się za zielonowłosą. Wskazała mu butelkę w geście 'proszę, cieszę się, że mogłam ci pomóc".
- Musisz wiedzieć, że nie używamy zazwyczaj telefonów, bo nie mamy prądu, którym moglibyśmy je ładować.- W jej głosie pojawiła się nieco urażona nuta, zupełnie jakby jej gość mógł pomyśleć o fakcie, że nie każdy żyje w luksusowym obrębie miasta czerpiąc z jego dobrodziejstw takich jak bieżąca woda czy prąd. Nie mniej Echotale wyciągnęła z szuflady książeczkę do nabożeństwa, w której na pierwszej stronie zanotowany ołówkiem miała swój numer telefonu.
- Trafisz do bramy.- Powiedziała wręczając mu dość nieczytelnie nagryzmolony numer na skrawku wolnego papieru.- Uważaj, aby nie zgubić się w naszych korytarzach. Ponoć Góry Shi potrafią… wciągnąć. Jestem gotowa rozmawiać z waszym przywódcą, jeśli nadarzy się takowa okazja, bądź znajdzie się coś co moglibyśmy wam zaoferować w drodze uczciwej wymiany. Niech cię Ao błogosławi w zdrowiu.- Zatrzasnęła swoją książeczkę, ani myśląc się kłaniać na pożegnanie.

z/t dla Echotale, która teoretycznie została w księgozbiorze i od razu dla Felci, która jest najkochańszą osobą na świecie, bo znalazła czas, aby do nas wpaść.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach