Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Widziała jak się przejął wzmianką o samotności, na twarzy wypisz i wymaluj smutek w czystej postaci. Ale nie komentowała jego reakcji na swoje słowa. Tak jak on wcześniej nie komentował o utracie bliskich. Skinęła głową dając mu do zrozumienia że rozumie jego podejście do sprawy. Nie każdy jest urodzonym pustelnikiem. Ona również nie była stworzona do samotności, ale o tym już doskonale wiedziała. Wiedziała co napędzała ją do przekraczania swoich własnych barier, musiała mieć kogoś kto popychałby ją do przodu. Chciała być lepsza od Ciro, za wszelką cenę. Choćby miała prosić samego szatana o pomoc w zdobywaniu nowych umiejętności by się ze swoim senseiem zrównać w walce. Aż ją trochę zatkało gdy wspomniał o byciu kimś bliższym. Przez chwilę zastanawiała się czy się nie przesłyszała. Kiedy jeszcze sprostował swoje słowa i się uśmiechnął dość konkretnie aż zamrugała kilka razy. No nic dodać, nic ująć po prostu ją zaskoczył. Spojrzała w sufit jakby się zastanawiała nad tym pomysłem. - Cóż.. nie zapowiada się abyś stał się moim wrogiem.. - zaczęła spokojnie i spojrzała na niego. - Jeśli kiedykolwiek będziesz potrzebował wsparcia.. to czemu nie.. jak by nie patrzeć wybiłam już dla Ciebie kilku satanistów.. - powiedziała nieco rozbawiona. Znajomość zapowiadała się dość ciekawie, nowy kolega ze skrzydłami. Takich nigdy za wielu. Uśmiechnęła się w pewnym momencie do niego - No to może czas zacząć dodatkowo używać tych bonusów.. szkoda by było takiego uroczego aniołka.. - powiedziała wystawiając mu język. Czy właśnie mu wytknęła że jest bezbronny? Zdecydowanie! Nie jej wina że widziała w chłopaku bardziej ofiarę gwałtu niż groźnego napastnika. Przechyliła głowę lekko w bok, zastanawiając się co mógłby chcieć więcej się o niej dowiedzieć. - Nie lubię o osobie opowiadać.. to takie... narcystyczne.. z resztą jestem zwykłą łowczynią. Lubię rywalizację i samodoskonalenie się. Poświęciłam spory kawałek swojego życia żeby stać się tym kim jestem.. i mam zamiar poświęcić znacznie więcej aby w końcu zrównać się z moim nauczycielem.. - powiedziała ze spokojem w głosie. Spojrzenie utkwiło w oczach Anioła. Chciał się czegoś o niej dowiedzieć, niech ma strzępek informacji, może pomoże mu to zrozumieć dlaczego dziewczyna taka jest. Skinęła mu głową w odpowiedzi na ostatnie słowa. Sama w końcu przysnęła po jakimś czasie czuwania z zamkniętymi oczkami. W nocy się przebudziła i powoli podniosła z kanapy żeby zrobić obchód i sprawdzić jak wygląda okolica w pobliżu. Kiedy upewniła się że są bezpieczni to wróciła na kanapę i wróciła do wygodnej pozycji.

Obudził się wcześniej i miał możliwość zobaczyć jak białowłosa jeszcze spała. Dość niecodzienny widok bo Angel nie spuszcza gardy ani na chwilę przy obcych. Cóż, widocznie fakt że miała obok siebie anioła sprawił że czuła się bezpiecznie. Obudziła się nie długo po nim. Zmarszczyła nosek lekko i zacisnęła mocniej powieki tylko po to aby po chwili powoli je unieść. I pierwszą rzeczą jaka jej się rzuciła w oczy to twarz przebudzonego Dude'a. Drgnęła zaskoczona tym jak się jej przyglądał. Przetarła oczka ręką i rozejrzała się po pomieszczeniu powoli się podnosząc z wersalki. Niemalże od razu się przeciągnęła z cichym sykiem i lekkim grymasem bólu. Bark lekko pobolewał, zapomniała kompletnie że jest ranna. Ale to nie był aż taki uciążliwy ból jak poprzedniego dnia. Jednak gmeranie w ranie szczypcami wcześniejszego dnia miało swoje efekty. Westchnęła i odgarnęła białe kosmki za ucho. - Warunki mogłyby być lepsze.. no ale.. nie było chyba najgorzej.. - zerknęła na niego i sięgnęła po butelkę z woda. Zrobiła kilka łyków i podała aniołowi aby i on ugasił pragnienie. - Potrzymaj trochę w buzi zanim przełkniesz.. - poradziła z uśmieszkiem i zerknęła na jego nadgarstki. - To jak? Masz siły by się pochwalić swoimi zajebistymi umiejętnościami walki? - spytała nie kryjąc fascynacji w głosie. No przecież nie zapomniała o jego obietnicy.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Przetarł dłonią wciąż jeszcze zaspaną twarz. Energicznie zamrugał oczyma, co miało być próbą szybkiego wybudzenia się. Nie sądził, że kilka godzin spędzonych w rogu poniszczonej sofy będzie takie przyjemne. Zwykle miał problemy z zasypianiem, a teraz bez problemu udało mu się wpaść w objęcia Morfeusza. I nawet trochę wypoczął. Głowa prawie przestała go boleć, ale dyskomfort był na pewno dużo mniejszy. Obtarte nadgarstki i nogi niemalże całkowicie zagoiły się, dzięki anielskiej regeneracji. Czuł się dużo lepiej. Nawet jego twarz wyglądała na trochę mniej zmęczoną. Do tej pory mocno widoczne sińce pod oczami jakby pobledły, a białka nie były przekrwione tak mocno jak zwykle. Ta drzemka była bardzo dobrym pomysłem.
Na chwilę odwrócił głowę w bok, by rozejrzeć się po pomieszczeniu. Podrapał się ręką po karku, by następnie stłumić nią przeciągłe ziewnięcie. Wierzch dłoni przywarł do ust, by przypadkiem nie obudzić Angel. Przełknął dość głośno ślinę, powracając wzrokiem do łowczyni. Chwilę się jej jeszcze poprzyglądał zanim zdążyła się przebudzić. Wyczuł jej zaskoczenie, ale wcale jej się nie dziwił, bo sam by drgnął gdyby po obudzeniu się tkwiła w nim para tęczówek o niecodziennej barwie. Posłał jej tylko delikatny uśmiech, jakby chciał jej dać znać, że przecież niczego nie musi się obawiać.
Sypiałem w o wiele gorszych warunkach, więc poniszczone wersalka była dla mnie prawie jak łoże królewskie — powiedział, szczerząc się przy tym. Już dawno nauczył się nie narzekać na to co miał, bo wiedział, że zawsze mogło być gorzej. Nieraz wpadał w niezłe bagno, a potem okazywało się, że to jednak nie był najgorsze co go spotkało, bo potem wpadał w kolejne, jeszcze gorsze tarapaty. Ale zawsze dawał sobie jakoś radę.
Skinął tylko głową, gdy Angie podała mu butelkę. Oczywiście wziął ją, upił kilka łyków, które — zgodnie z zaleceniami dziewczyny — potrzymał najpierw w buzi. A właśnie, ta jego okropna chrypa też mu minęła. Jego głos był teraz faktycznie dużo przyjemniejszy w odbiorze. Zresztą sam Dude czuł różnicę, wcześniej podczas odzywania się odczuwał lekki dyskomfort, a teraz mógł mówić bez jakichkolwiek utrudnień.
Poruszył barkami, a potem zrobił kilka wymachów rękoma w bok. Taka krótka gimnastyka, by się przypadkiem nie nabawić jakichś naciągnięć mięśni podczas pokazu swoich umiejętności. Tak, doskonale o tym pamiętał, doskonale pamiętał, że miał pokazać białowłosej kilka chwytów i uderzeń. Głównym problemem było to, że Dude uważał się za kiepskiego nauczyciela i sam nigdy nikogo walki nie uczył. Zwykle nie miał zbyt dobrego podejścia i masy cierpliwości, która była przydatna podczas nauki. Ale tym razem miało być inaczej, miał przełamać dotychczasową niechęć do uczenia kogokolwiek czegokolwiek.
Jasne, chwilę się porozciągam i mogę Ci pokazać kilka rzeczy. Tylko od razu mówię, że nikt mnie nigdy nie uczył walki, jestem samoukiem. Kilka razy dostałem w mordę, w moim życiu miałem kilka niewygodnych sytuacji, w których dałem plamę i postanowiłem wziąć się za siebie. Wystarczyło trochę czasu spędzonego wśród agresywnych typów, a jakoś udało mi się nauczyć spuszczać łomot — wyjaśnił jej wszystko pokrótce, w tym czasie wymachując ramionami, a potem wyginając się do tyłu, by rozruszać trochę kręgosłup. — Nawet nie potrafię nazwać swojego stylu walki... Moim zdaniem jest mieszany, to taki misz-masz. Trochę tego, trochę tego i trochę tamtego. — przeszedł do krążenia bioder, a następnie zajął się nadgarstkami i stawami skokowymi. Uprzednio zrobił również kilka przysiadów. — Dobra, to teraz trochę pogadam — ostrzegł tylko, bo po chwili kontynuować. — Uderzam głównie poniżej pasa. Zdecydowanie preferuję twarde uderzenia rękami, łokciami i kolanami. Kiedyś miałem poważne kontuzje obu nadgarstków, dlatego moje ciosy nie są zbyt mocne. Potrzebuję oddać kilka mocniejszych uderzeń by wyrządzić komuś krzywdę. To dlatego noszę zawsze przy sobie pazury. — ruszył w stronę stołu, na którym leżała jego broń. Nałożył ją na prawą rękę, po czym wrócił do Angie i pomachał jej dłonią przed twarzą. Oczywiście zachował bezpieczną odległość, by przypadkiem nie zrobić jej krzywdy. — Pomaga mi podczas walki. Gołymi rękoma ciężko byłoby mi coś zrobić. Silniejsze mam uderzenie łokciem i kolanem. Celować najlepiej jest w czułe punkty przeciwnika. Nie znam punktów witalnych zbyt dobrze, ale oczywiste jest, że uderzenia w oczy, gardło, mostek, nerki, dolne okolice żeber, splot słoneczny, kolana, staw skokowy i krocze są najlepszym wyjściem. Nie chodzi tylko o wykwintne odparcie ataku, a również o skuteczną obronę przed przeciwnikiem. — wyjaśniał wszystko najdokładniej jak tylko potrafił. Miał nadzieję, że wszystko co mówi jest dla dziewczyny zrozumiałe. Zresztą... wcale nie mówił o zbyt skomplikowanych rzeczach, a Angie wyglądała na pojętą osobę, więc raczej nie musiał się martwić o żadne nieścisłości. — Bardzo ważne jest też przyjęcie dobrej pozycji i unikanie miejsc, w których walka jest trudna. Najlepiej jest kierować przeciwnikiem tak, by to on miał trudności z poruszaniem się, wiadomo — wspomniał jeszcze o tej oczywistej sprawie. Miał nadzieję, że dziewczyna nie umierała z nudów.
Po chwili udało mu się skończyć swoją krótką rozgrzewkę. Podszedł do sofy i złapał za jedną z poduszek, które robiły za oparcie. Od razu złapał ją i podał Angie. Zdjął również swoją „rękawicę” z pazurami, wolał uniknąć nieprzyjemnych sytuacji, wolał nie zranić nią białowłosej. Bez metalowego narzędzia było bezpieczniej.
Rozumiesz wszystko, prawda? Zaraz wyprowadzę w Twoim kierunku kilka uderzeń, raczej nie będziesz miała problemów z odparciem ich. Będę delikatny. Ale uważaj, musisz wykazać się refleksem.


Ostatnio zmieniony przez Dude dnia 02.02.17 15:55, w całości zmieniany 2 razy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Wysłuchiwała go zaciekawiona tym co może się od niego dowiedzieć. Przechyliła główkę lekko w bok na znak że jest zafascynowana tym co mówił skrzydlaty. - Skoro się sprawdza to chyba najważniejsze.. - powiedziała z uśmiechem na twarzy. Na wzmiankę o dobrych miejscach do uderzenia przeciwnika aż się uśmiechnęła dość przyjemnie do niego. Pokazała palcem na skroń z zadowoleniem po niej lekko stukając. - Tutaj baaaardzo boli jak przyłożysz z łokcia.. a jak z obu stron otwartymi dłońmi uderzysz na wysokości ucha to możesz przeciwnika ogłuszyć.. - powiedziała dość łagodnym głosem, puściła mu przy tym oczko. Nic nie szkodzi aby podzielić się przydatnymi informacjami. Zmrużyła oczka nieco gdy tak mówił o pozostałych miejscach na ciele w które powinna mierzyć. Tyle to akurat wiedziała, bo znała doskonale położenie punktów witalnych na ciele swoich ofiar. - Co do miejsca to mogę walczyć w każdych warunkach, jak są jakieś przeszkody i mniejsza przestrzeń to nawet lepiej dla mnie.. jestem dość.. wygimnastykowana.. - zaśmiała się lekko. Ale poniekąd taka była prawda. W sumie jakieś nikłe podstawy miała podczas walki i poruszania się bronią białą. Złapała za poduszkę i wyciągnęła ją tak aby miał dobry cel przed sobą. Spojrzenie utkwiło w jego ciele, widziała jaką pozycję ciała przyjmował i jak wyprowadzał cios. Oczywiście napięła mięśnie żeby dać mu dobry opór. Spojrzenie ani na chwilę nie odrywało się od jego ciała. Na tym chyba polegał trening, zaobserwować i zapamiętać a potem powielać tak długo aż wejdzie jej to w system.


Nauka walki wręcz:
- teoretyczna wiedza:
*gdzie uderzać i czym (jaką częścią ciała)
- obserwacje:
*odpowiednia pozycja wyjściowa do ataku

                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Odchrząknął, odwracając głowę w bok. Przełknął ślinę, bo zwykle nie zdarzało mu się mówić tak dużo w tak krótkim czasie. Zdecydowanie bardziej wolał opowiadać półsłówkami lub po prostu milczeć. Poza tym nie potrafił uczyć innych, zawsze wydawało mu się, że zagadnienia, o których wspominał wyjaśniał bardzo pokrętnie, że nikt nie rozumiał o co mu właściwie chodzi. Walki uczył się sam, więc informacje, które przekazywał dziewczynie pochodziły z jego obserwacji i odczuć, bo wiedzy podręcznikowej to on nie miał.
Masz rację. Moim zdaniem nieważne jest to jak dziwne są czyjeś sposoby, najważniejsze by były skuteczne. Poza tym czymś dziwnym można wroga zaskoczyć, a przecież o to chodzi — odparł, kiwając głową, by dodatkowo potwierdzić swoich rację. Na jego twarz znów wkradł się przyjemny, delikatny uśmiech. Doskonale widział z jak wielkim zaciekawieniem słuchała go Angel. Aż mu się ciepło w sercu zrobiło.
Skroń... Każde uderzenie w głowę jest niebezpieczne, nawet nie musisz uderzać łokciem. Wystarczy pięść lub bok dłoni. Ja nie lubię celować w łeb, łatwo można go zasłonić. Poza tym zazwyczaj staram się jedynie wykluczyć przeciwnika z walki, a nie zabijać go. Może i Desperacja nieco mnie zniszczyła, ale swoje anielskie zasady mam i nie mam zamiaru ich naruszać. — swoje krótkie wyjaśnienie zakończył cichym cmoknięciem w powietrze. Mówił prawdę, nie spieszno mu było do uśmiercania kogokolwiek, nawet największych wrogów. Niektórzy brali go za chuja, inni uważali, że nie można mu ufać, ale gdzieś za tym niekiedy obecnym, wyuczonym, oziębłym wyrazem twarzy i nijakim spojrzeniem był ktoś, kto nie potrafił przejść obojętnie obok osoby, potrzebującej pomocy. — O, to Twój atut. Nie każdy potrafi walczyć w ciężkich warunkach. Zawsze jak najlepiej wykorzystuj teren, bo czasami bywa czynnikiem decydującym o zwycięstwie. Odpowiednie wykorzystanie przedmiotów czy też przeszkód Cię otaczających jest ważne. — pomachał głową, a rozluźnił na chwilę mięśnie, by po chwili stać już w pełni gotowości. Odczekał kilka sekund, jakby chciał dać Angie czas na przygotowanie się. Jedyne co musiała robić to odeprzeć te kilka uderzeń, które miał zamiar oddać w jej kierunku.
Wdech i wydech.
Dość szybko rzucił się w jej kierunku, by niemalże natychmiastowo zamachnąć się nogą i spróbować ją kopnąć w okolice kolana. Najprawdopodobniej dziewczyna zdążyła zareagować, bo Dude nie miał zamiaru atakować jej zbyt brutalnie. Dosłownie moment później zamachnął się ręką tak, aby bok jego dłoni zatrzymał się tuż przed jej żebrem (albo poduszką, o ile udało jej się przed tym atakiem obronić). Stał praktycznie obok niej, co pozwoliło mu na zaatakowanie kolanem w okolice krocza. Oczywiście w razie gdyby nie zdążyła się obronić, chłopak na pewno powstrzymałby się od uderzenia. Brał pod uwagę to, że jej bark wciąż nie miał się najlepiej, ale skoro chciała zobaczyć jak walczy to proszę bardzo.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Skupiała na nim całą swoją uwagę. Wiedział o czym mówił i to było słychać. A Angel po prostu chłonęła każde jego słowo, jak gąbka wodę. To jej się przyda w przyszłości. Pokiwała głową na jego porady, miał rację. W sumie u niej też nie każda walka kończyła się śmiercią. Zależy z kim miała do czynienia. Pomordowała poprzedniego dnia paru wyznawców więc do świętych nie należała. Gdyby wiedziała kim są pewnie by ich tylko ogłuszyła. A tak, pod wpływem emocji z pełną premedytacją pościnała kilka głów. Coś w niej pękło od śmierci matki. Kiedyś przecież była inna, jak by ją spotkać przed wstąpieniem do łowców to była z niej przesłodka mała dziewczynka. Zawsze uśmiechnięta, zawsze pomocna. Ale życie nie oszczędza nikogo. Gdzieś na dnie jej serduszka nadal jest ta urocza mała Fanel, ale ciężko się do niej przebić po tych wszystkich przeżyciach. Zacisnęła dłoń mocniej na poduszce, skupiła się na całej sylwetce Anioła i gotowa była na obronę. To przecież taka ważna część nauki. Widziała jak zamachnął się na jej kolano, bo nie oszukujmy się. Dawał jej fory. Pochyliła się w bok zasłaniając cel ataku i wtedy kątem oka dostrzegła jak ręka chłopaka leci na jej żebra. Zatrzymał się tuż przed jej odsłoniętym ciałem. Wstrzymała oddech i przyjrzała się jego dłoni. - W ten sposób nie wyrządziłbyś zbyt wiele krzywdy.. to trochę marnowanie energii. Rozumiem że chcesz tylko wyłączyć przeciwnika z gry. Ale jeśli celujesz w punkty na ciele człowieka osłonięte kośćmi, najlepiej użyć pięści albo kłębu dłoni. - skomentowała, bo nie była by sobą gdyby nie dorzuciła swoich paru groszy. Odłożyła poduszkę na kanapę i złapała chłopaka za nadgarstek unosząc jego rękę na wysokość swojej twarzy. Paluszkami dotknęła jego kłębu dłoni delikatnie uciskając to miejsce. - Czujesz? To nie boli, prawda? - powiedziała już nieco ciszej. Paluszki przesunęły się na krawędź jego dłoni i sunęła od czubka najmniejszego palca po krawędzi aż do nadgarstka. - Tą powierzchnią lepiej uderzać w miękkie miejsca, szkoda byś się uszkodził. - kontynuowała. Nie wiedziała o walce zbyt wiele, ktoś jej kiedyś próbował jakieś podstawy wyjaśnić i zapamiętała coś tam. Czemu się więc nie podzielić wiedzą? Ciro w sumie uczył ją od tylu lat walki mieczem, więc miała jakieś tam podstawy choć walka bez broni opierała się na nieco innych zasadach. I cieszyło ją to że Dude postanowił poświęcić swój czas na trenowanie jej. - Ale zaskoczyłeś mnie szybkością jednego ataku po drugim. Pewnie gdybyśmy walczyli na poważnie już bym leżała na ziemi. - dodała z tajemniczym uśmiechem na twarzy. Miała naprawdę zawyżony próg bólu i to był w sumie jej wielki atut. Ale przecież jeszcze mu o tym nie powie. Puściła w końcu jego nadgarstek. - Podoba mi się ten trening.. pokażesz mi przy okazji też jak najlepiej unieruchomić przeciwnika? Oczywiście będę się wyrywać i próbować uwolnić. Postaram się nie wyrządzić ci większej krzywdy.. - puściła mu oczko, zdecydowanie przekonała się do Anioła i czy ona była nieco milsza niż poprzedniego dnia? No Dude chciał ją czegoś nauczyć a ona chciała powiększyć pulę swoich umiejętności. Więc siłą rzeczy przełączyła się w jej główce jakaś dźwignia, z neutralnego traktowania przeszła na lekko pozytywne.

Nauka walki wręcz:
* praktyka: pierwsze sparowania ciosu.
* lepsza ocena bieżącej sytuacji w bliskim starciu
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

W chwili, w której jego dłoń zatrzymała się tuż przy jej kościach żebrowych, zdążył spojrzeć na jej twarz. W pierwszym momencie zdawało mu się, że dostrzegł w jej oczach wcześniej nieznany błysk, jakby była nieco zaskoczona, przestraszona albo zwyczajnie zaciekawiona tym, że do tej pory trening jej się podobał. Sama myśl o tym, że dziewczyna czerpie z jego „wygibasów” i machania rękoma jakąś wiedzę, bardzo go cieszyła. Nigdy wcześniej nie był nauczycielem, to zawsze jego uczono — chociaż w tym przypadku też wcale nie uważał się za jakiegoś wspaniałego trenera, on miał zamiar jedynie pokazać jej kilka chwytów, które niegdyś pomogły mu przetrwać te trudniejsze chwile, w których nie miał zbytniego wyboru i musiał bardzo szybko reagować, bo w przeciwnym razie już dawno nie stąpałby po tej plugawej, desperackiej ziemi.
„W ten sposób nie wyrządziłbyś zbyt wiele krzywdy.”
Poszerzył uśmiech, mrużąc przy tym nieco oczy. Słowo „krzywda” odbijało się donośnym echem w jego głowie. Poczuł lekki ścisk w żołądku, który minął wraz z kilkoma, głębszymi oddechami. Przełknął głośniej ślinę, mrugając oczyma. Nie powinien krzywdzić, ale czasami życie stawiało go przed diabelsko trudnymi wyborami, w których musiał zdecydować się na mniejsze zło, albo umrzeć.
Unikam ranienia innych. Nawet nie wiesz jak silnie na nas — anioły — oddziałuje każdy zły uczynek, który popełniamy. Możliwe, że niektórzy skrzydlaci zrobili się dużo bardziej ludzcy, a co za tym idzie bezwzględni i niegodni swojego anielskiego miana. Ja natomiast gdy staję przed najtrudniejszymi wyborami jestem wewnętrznie rozdarty. Walczyć nauczyłem się tylko dlatego, że kiedyś, dawno temu nie mogłem obronić kogoś mi bliskiego. Zwykle i tak unikam jakichkolwiek konfrontacji z innymi. Przemoc nie rozwiązuje wszystkich problemów. — Choć nie był przykładem idealnie dobrego anioła, to widać było, że bardzo się stara. Wiedział też jednak, że nie może pozwolić wejść sobie na głowę, bo Desperacja po prostu by go zniszczyła. Wydawało się, że był silny, a przynajmniej za takiego się uważał, chociaż po części. Jego ludzka natura prowadziła zaciekłą walkę z naturą anielską, i choć szale zdawały się być wyrównane, to nierzadko któraś z nich przechylała się bardziej w swoim kierunku. Cholernie trudno było być przyzwoitym aniołem na desperackich terenach, bo podłość i bezwzględność, którą kierowała się duża część desperatów czasami zaczynała zapuszczać korzenie również w niczemu niewinnych aniołach.
Jego wzrok śledził jej ruchy — widział jak odkłada poduszkę na bok, a następnie nieoczekiwanie złapała go za nadgarstek. Zmrużył lekko oczy, unosząc brew delikatnie do góry. Obdarzył ją pytającym spojrzeniem.
„Tą powierzchnią lepiej uderzać w miękkie miejsca, szkoda byś się uszkodził.”
Ty się o mnie troszczysz... — W jego głosie nie dało się przegapić nutki zaskoczenia. — Rozumiem, rozumiem. Myślisz że dlaczego używam rękawicy z wystającymi pazurami? W razie ostatecznej ostateczności mogę kogoś poranić mocniej. Nie zabiję, ale mocno obiję, a może nawet unieszkodliwię. — Kiwnął głową, wzdychając znowu ciężko. — Ale to miłe, że mi to mówisz, bo faktycznie, czasami przy mocniejszych uderzeniach ręka bolała mnie dobre kilka dni. — Doskonale pamiętał jak kiedyś musiał uciekać przez okno jakichś ruin, uderzył ręką w drewnianą belkę, która taranowała mu wyjście, a później żałował tego przez kilka dni. A teraz przynajmniej wiedział, że twarde miejsca ma uderzać inną częścią dłoni. Nikt wcześniej mu tego nie powiedział.
„Ale zaskoczyłeś mnie szybkością jednego ataku po drugim.”
Anielska szybkość głównie pomaga mi ucieczce, ale gdy jestem zmuszony do walki to również dość szybko mogę wyprowadzać ciosy. — Obdarzył ją krótkim wyjaśnieniem, a ona nareszcie puściła jego nadgarstek.
Zamyślił się, szukając w głowie jakiegoś tricku, który pozwalał na szybkie unieruchomienie wroga. Starannie przeszukiwał niemalże każdą szufladkę z myślami w swojej w głowie, aż w końcu przypomniał sobie coś, co mógł jej pokazać.
To nie będzie nic specjalnego, ale to pierwsza rzecz na którą wpadłem. Ten trick pozwala na unieruchomienie kogoś przy pomocy uścisku dłoni. — Wyciągnął do niej dłoń, czekając na to aż ona zrobi to samo. Następnie podał jej dłoń i delikatnie ją uścisnął. Przesunął kciuk tak, aby przytrzymać jej kciuk. — Nie musisz trzymać zbyt mocno, chodzi o to, abyś trzymała go pod odpowiednim kątem. Potem wystarczy tylko zrobić krok w tył, pociągnięcie w dół i naciśnięcie na kciuk drugiej osoby. — Tego już nie zrobił, tym razem chciał przekazać jej jedynie wiedzę teoretyczną i zmusić ją, by to ona zastosowała chwyt na nim. — Przeciwnik powinien wylądować na ziemi. — Za sam koniec przekręcasz rękę delikwenta do tyłu i wyginasz ją tak, by nie mógł Ci nic zrobić. Zrozumiałaś? To teraz wypróbuj to na mnie.
Puścił jej dłoń, poruszając przy tym barkami. Teraz kolei Angie.
Możesz wykorzystać łokieć lub nadgarstek i na koniec wyprostować rękę. Dłoń skieruj w moim kierunku, ustaw palce na moim nadgarstku, a następnie mnie popchnij. Nie będę miał szans na wyrwanie się z tego chwytu.


Ostatnio zmieniony przez Dude dnia 09.06.17 16:26, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Wpatrywała się w niego ze spokojem i kiedy tak ładnie opowiadał o anielskich słabościach aż lekko przechyliła głowę w bok. Oj tak znała ona anielskie zapędy aż za dobrze. Przecież Viktor to by muchy nie skrzywdził i zawsze przekładał czyjeś dobro ponad swoje własne. To ją lekko irytowało bo zmuszało ją do zamartwiania się o tego kretyna. Ale lubiła go za tą delikatność, jak się okazało Dude również był z tego pokroju. Czy pozna kiedyś spaczonego anioła na swojej drodze? Fajnie by było, to byłby ciekawy przypadek. - Przepraszam.. mówię o krzywdzeniu innych i zadawaniu bólu. Widziałeś jak zabijała.. to musiało być dla Ciebie ciężkie przeżycie. Wybacz.. czasami się zapominam.. życie trochę mnie stępiło w jakimś stopniu. - powiedziała z nutką żalu w głosie. Czy żałowała tych złych przeżyć? Czy żałowała że jej życie się tak bardzo zmieniło przez te 10 lat? "Mogłam skończyć medycynę.. mogłam sobie ułożyć normalne życie.. mogłam słuchać ojca.. a teraz.. gdyby mnie widzieli.. Chyba przewróciliby się w grobie na mój widok." przeszło jej przez myśl. Co osiągnęła? Zamieniła spokojne życie na szaleńcze i pełne niebezpieczeństwa życie łowczyni. I dla kogo? Dla jakiegoś szaleńca z czerwonymi oczami i kataną. Westchnęła przypominając sobie umazaną krwią twarz Ciro w noc gdy go poznała. Z tym szaleństwem kryjącym się w oczach, perfidnym uśmieszkiem. Aż serce uderzyło mocniej w piersi, wzdrygnęła się nagle i w samą porę. Dude wyskoczył jak przysłowiowy Filip z konopi i sprawił że dziewczynie mowę odjęło. Delikatny róż pojawił się na policzkach sygnalizując że jest zawstydzona jego bezpośrednim tekstem. - Jj..ja.. - mruknęła nie wiedząc co ma mu powiedzieć. A chciała coś powiedzieć, jednak słowa uwięzły w gardle i zamiast sensownej wypowiedzi Dude usłyszał jedynie. - Um no.. znaczy nie.. w sensie.. to.. to nie troska. Ja po prostu staram się.. ee odwdzięczyć. Tak! Właśnie tak, w zamian za naukę uzupełnię twoją wiedzę.. o ile jest jeszcze co uzupełniać.. bo jak cię słucham to widać że wiesz o czym mówisz.. - zaczęła się tłumaczyć z nadzieją że nie wypadła jakoś głupio przed nim. Czemu się tym martwiła? Nie była w stanie sobie na to pytanie odpowiedzieć. Zwalała to na budowanie wizerunku brutalnej i bezwzględnej łowczyni. Ale czy aby na pewno na taką wyszła w oczach anioła? Pokręciła głową na boki i słuchała dalej jego wypowiedzi. Złapała go za dłoń i robiła tak jak jej kazał. Oczywiście nie był to jakiś powalający przeskok w umiejętnościach. Trochę jej zajęło zanim zrobiła to w taki sposób w jaki jej nauczyciel chciał. Widząc Dude'a na kolanach poczuła się nieco dziwnie. - Ale na to łatwo się wyswobodzić. Przy nacisku możesz uderzyć mnie w zgięcie łokcia otwartą dłonią. Z odpowiednim natężeniem siły i precyzją uszkodziłbyś staw łokciowy. Tylko trzeba szybko zareagować, mam rację? - spytała wpatrując się w niego ze spokojem. A może była w błędzie. Analizując powoli ataki i obronę było łatwo. Więc wystarczy tylko nauczyć się paru chwytów odruchowo i będzie to już dobry wstęp.

Nauka walki wręcz:
Teoria: prosty chwyt obezwładniający i jego kontra.
Praktyka: Wykorzystywanie teorii na nauczycielu.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Czuł na sobie jej pełne zainteresowania spojrzenie cały czas. Momentami wydawało mu się, że Angel jest naprawdę dobrą słuchaczką — dawała wrażenie osoby, która byłaby wysłuchać każdego i nawet próbowałaby pomóc w rozwiązaniu problemu, gdyby jej rozmówca jakiś miał. W parszywej Desperacji brakowało takich osób jak ona, bo większość bezmózgich, targanych zwierzęcym instynktem ludzi nie potrafiło słuchać, co niemalże uniemożliwiało jakąkolwiek komunikację. Rozmowa z białowłosą była naprawdę miłą odskocznią od bełkotu mieszkańców pustyni, z którymi wcześniej miał do czynienia Dudley.
„Widziałeś jak zabijałam... to musiało być dla Ciebie ciężkie przeżycie.”
Momentalnie spoważniał, zadzierając nieco podbródek ku górze. Odetchnął głębiej, jakby ciężej. Zamrugał leniwie fioletowymi oczami, skupiając wzrok na twarzy Angel. Nie wiedział co powiedzieć, bo pojawiła się w nim wcześniej nieznana mu niepewność, a nawet strach, choć szybko minęły. Wystarczyło, że Dude na chwilę przymknął oczy, pogrążając się w myślach, a po rozwarciu powiek tęczówki aż mu błysnęły.
Albo ja, albo oni... — zaczął, ale dość szybko jego pewność siebie, którą na chwilę zdobył ustąpiła, przez co momentalnie zamilkł. Te kilkanaście sekund pozwoliło mu namyślić się co właściwie powinien mówić dalej. — M-musiałem się przyzwyczaić. Byłbym wrakiem gdybym każdą zaobserwowaną śmierć przeżywał wewnętrznie. Racja, patrzenie na cierpienie innych nie jest niczym przyjemnym... ale co mogę zrobić? Sam świata nie zawojuję. Nikomu nie narzucę swoich przekonań i myśli. Mogę jedynie być sobą, pomagać innym i wypełniać swoje powołanie. — Mimo wszystko był oszczędny w słowach. Nie chciał mówić o sobie wszystkiego. Nigdy nie należał do zbyt wylewnych osób, przedstawianie swojej sylwetki nie przychodziło mu zbyt łatwo, a od wszelkich rozmów o uczuciach uciekał jak zając przed wilkiem. — Nie widziałem, Angie. Miałem na głowie worek, pamiętasz? — Kiwnął głową, choć nie ulegało wątpliwości, że gdyby obraz białowłosej ścinającej głowy przeciwników majaczył się przed jego oczami, to odwróciłby wzrok lub po prostu pozwolił powiekom ciężko opaść. Takie widoki zwykle wprowadzały go w stan wewnętrznego niepokoju.
Przekręcił głowę w bok, koncentrując się na... na czymkolwiek, byle by uciec gdzieś wzrokiem. Ta rozmowa nie była dla niego łatwa, co można było wyczytać z jego zaufania. Jak zagubiony dzieciak rozglądał się na boki, a przez jego nogi przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Na chwilę ugiął kolana, choć dość szybko — ale z trudem — wyprostował kości, nie pozwalając sobie na przysiad.
Dla mnie to troska, już się nie tłumacz. — Spojrzał na nią, uśmiechając się delikatnie. — Z rumieńcem Ci do twarzy — Roześmiał się, machnąwszy dłonią w powietrzu, kreśląc bliżej nieokreślony znak. A później się zaczęło...
Angel chwilę próbowała zastosować prawidłowo chwyt, który pokazał jej anioł i finalnie jej się to udało. I wcale nie potrzebowała na to zbyt wielu prób! Dude znalazł się w nieciekawej pozycji, z wykręconą ręką, na kolanach.
No niby tak, ale to i tak daje Ci więcej czasu. Poza tym... kto spodziewa się ataku przy uściśnięciu dłoni? — Zaśmiał się głupkowato. — A teraz mnie puść.
No i jak go puściła to sobie wstał, otrzepał spodnie i od razu skierował na nią swój wzrok.
Zbieramy się, musisz jeszcze trochę odpocząć. Ty i Twoje ramię. A później zrobimy jakiś sparing.

Robimy przeskok czasowy, no nie? Możesz napisać, że gdzieś tam się przeszli, wypoczęli i teraz kontynuują trening.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Wątek przenoszę do archiwum z braku aktywności prowadzenia lub zakończenia.
W razie czego pisać do mnie na PW, jeśli będziecie chcieli go wznowić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach