Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Strona 3 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

- No tak, no tak, masz rację. – Przytaknęła zgodnie Koce ocierając palcem kawałek sosu jaki zastał się na jej policzku po czym oblizała palec i oczyściła resztę mizernego udka z mięsa pozostawiając czystą kość, która szybko wylądowała w kubełku.  Wyszczerzyła się do kobiety łapiąc przy tym za kolejną butelkę piwa. – To może… - Wzięła soczysty łyk piwa i zrobiła typowo męskie „aaahhh” po czym zarzuciła grzywką uśmiechając się do Rosjanki. – Sposób w jaki trzymałaś tego gnata, tam przy handlarzu, rozpalił moje lędźwia. – Wymruczała kusząco i po chwili ryknęła donośnie śmiechem wpierw odrzucając głowę do tyłu, a potem zginając się w pół z desperacją ściskając butelkę piwa, jakby to ona miała przywrócić Najemniczkę do porządku. – Hahahhaha, nie no…. – Nieco się podniosła próbując uspokoić. – Wyobraź sobie… hahaha… że taki jeden tępak… hahaha zarzucił do mnie takim tekstem hahahhaha… - Aż musiała otrzeć sobie łze z oka i westchnąć, żeby się uspokoić. Pomachała następnie ręką w przepraszającym geście. – Ale okey, okey, skończę już z tymi wygłupami… haha… - Sięgnęła po skrzydełko. – Jesteśc raczej świeżakiem w Smokach, nie? No, powiedzmy, że świeżakiem jak dla mnie, ja tu już blisko 20 lat rezyduję, więc co nowi rekruci do 5 lat służby są dla mnie świeżakami. – Wytłumaczyła z lekkim rozbawieniem. – Rodzeństwo w Drug-On… tego chyba jeszcze nie było. Skąd pomysł do dołączenia do organizacji… ponętny rudzielcu? – Udało jej się przy tym ostatnim nie parsknąć śmiechem. Robi się już w tym coraz lepsza.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Zaplotła przedramiona pod biustem, obrzucając Cednę spojrzeniem z gatunku "Pokaż, co potrafisz". Czekała na jakiś bardziej spektakularny popis, szczególnie że Wiwerna miała opinię istoty wygadanej i nie tylko. Z pewnością można się było po niej spodziewać więcej kunsztu, nawet jeżeli chodziło tylko o przyjacielskie żarty. Te zaś, gdyby tak dobrze się rozejrzeć, zaczęły stanowić małą sensację. Siedzący przy stoliku obok panowie zaprzestali żarliwej dyskusji i obaj wlepili gały w najemniczki, jakby lepszego show już dawno nie widzieli.
Na twarzy Rosjanki uniosła się jedna z brązowych brwi, zaś usta wygiął delikatnie kpiący uśmieszek. W końcu parsknęła cicho na kolejny wygłup swojej towarzyszki, na chwilę przymykając oczy i pozwalając sobie na szczery, niczym nieskrępowany śmiech. Kiedy już opanowała swoją wesołość, obgryzła kradzione skrzydełko do końca i wyrzuciwszy kostkę bez większego namysłu oblizała wszystkie palce z pozostałego na nich tłuszczu. Nadal w mocno dobrym humorze do żartów, zakręciła lekko końcówką kucyka.
- W twoim wykonaniu ten tekst był prawie-prawie... - przechyliła głowę nieco na bok, świdrując Ced tajemniczo wyglądającym spojrzeniem. Po kilku sekundach odwróciła głowę i zajęła się na dobrą chwilę swoją butelką. Rozmowa z powrotem wróciła na poważniejsze tematy.
- Dwadzieścia lat? Wow - Gwizdnęła przeciągle. - A wyglądasz tak młodo~ - Zakręciła trzymaną za szyjkę butelczyną i z cichym stuknięciem odstawiła ją na stolik. Poważny temat poważnym tematem, ale rozbawienie jakoś nie chciało opuścić atmosfery.
- Ej! Nie jestem ruda! - zaprotestowała, choć już od momentu usłyszenia owej frazy zginała się wpół ze śmiechu. Ledwie łapała oddech i wypieki wystąpiły jej na twarz, może od ciągłego śmiania, może od ciepła panującego w pomieszczeniu. - W sumie nie pamiętam skąd tak... może przypadek, może zrządzenie losu. Pojawiła się szansa i z niej skorzystaliśmy, w końcu gdzie indziej może się tak dobrze nadać taka bezmózga góra mięcha jak Kola i taki seksowny umysł jak ja. - Mrugnęła wymownie jednym oczkiem, śmiejąc się przy tym z własnego żartu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

- No weź! Mózguuu~ jak mogłabyś się nie oprzeć takiemu genialnemu tekstowi? – Spytała z przesytem sarkazmu w jej głosie i jeszcze dla dodatkowego efektu przycisnęła dłoń do serca kręcąc przy tym głową. Jakby dawała Rosjance do zrozumienia, że dla niej nie ma już ratunku. Jest kompletnie stracona. Nie dla niej gorące romanse i płytkie znajomości z obcymi figlarzami. Nie, żeby Cedna korzystała z tego typu przygód. Kto jak kto, ale Smolista Hydra miała o wiele lepsze rzeczy do roboty, niż sztuczne podtrzymywanie rozmowy.
Prychnęła i upiła łyk piwa obserwując Kokę z uśmiechem. Jakoś zawsze gdzieś się rozpija wśród męskiego towarzystwa organizacji, a z tą Smoczycą nie udało jej się zamienić nawet i słówka od kiedy przybyła do Wieży. Każdy zajęty własnymi sprawami co…
- Mhm – Potaknęła zabierając drugi łyk. Dwadzieścia lat minęło jak jeden dzieeeń… Geny skarbie – Dodała puszczając oko. Koka nie mogła dostrzec, że winowajcą młodości Hydry jest czerwinka, ponieważ dziewczyna miała na oczach czarne kontakty, ale raczej osłuchała się już wśród innych Smoków, że jest dezerterem łowieckim.
Na wzmiankę o rudym kolorze wyszczerzyła się jeszcze szerzej i wskazała na Kokę dłońmi złożonymi w dwa pistolety z palców. – No hej, może i nie jesteś ruda fizycznie, ale mentalnie nie jeden rudzielec pozazdrościłby charakterku, skarbie! – Zarzuciła kolejnym tekstem i zaśmiała się pod nosem wypijając połowę piwa z drugiej butelki.
Poruszyła brwiami do góry i do dołu, gdy najemniczka wspomniała o seksownym umyśle i oparła brodę na ręce z maślanym uśmiechem. – Oooooooo taaaak, ten seksowny umysł, hah. – Oparła się o oparcie z piwem w jednej ręce i udkiem w drugiej ręce. – Mnie do organizacji przyciągnął Shane, gdy się spotkaliśmy na Desperacji po moim opuszczeniu M3. – Uśmiechnęła się nieco nostalgicznie na wspomnienia nieszczęsnego romansu z Rudą. – Jedna z najlepszych decyzji mojego życia! Możemy akurat wypić za to i za zajebanie tego świeniaka, hah! – Podniosła piwo w toaście.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Prychnęła nieznacznie, po raz kolejny wznosząc butelkę do ust. Pociągnęła porządny łyk i odstawiła naczynie, bezwiednie wodząc opuszką palca po okrągłym otworze u szczytu.
- A tam, geny - parsknęła znów ironicznie. - Nie wierzę w geny. - Spojrzała na Smolistą z ukosa, taksując wzrokiem jej twarz. Rzeczywiście wyglądała młodo, na co oczywiście każdy znał wytłumaczenie. Nie trzeba było aż pięciu lat, żeby się dowiedzieć skąd u Cedny taka świeżość. Była to zresztą rzecz godna pozazdroszczenia, coś zupełnie innego niż to, czym dysponowali zwykli śmiertelnicy. Nadię co jakiś czas brało na refleksje i zastanawiała się wtedy, jak to jest być innym stworzeniem, zupełnie innego gatunku, tak jak łowcy czy wymordowani. Ich organizmy funkcjonowały w inny sposób niż te typowo ludzkie, ale czy ich właściciele odczuwali wyraźną różnicę? Korciło, by przekonać się o tym na własnej skórze, ale potem nie byłoby odwrotu. Koka nie była taką ryzykantką i choć nie stroniła od eksperymentów różnej maści, śmierć i małe prawdopodobieństwo zmartwychwstania jako pół-zwierzę wcale jej jakoś nie nęciło.
Przekręciła głowę na drugą stronę i kiwnęła nią lekko w wyrazie aprobaty. - Zaczynasz się coraz lepiej rozkręcać, słońce - odparła, zabarwiając głos lekkim gardłowym mruknięciem. Gra została rozpoczęta i ani jej się widziało przerywać tę jakże interesującą wymianę zdań. Rzadko miała okazję pobawić się w niezobowiązujący flirt, a Rhoneranger okazała się być nad wyraz dobrą towarzyszką do tej zabawy. Wystarczy spojrzeć na fakt, że poważna zazwyczaj Rosjanka od dłuższego czasu niemal pękała ze śmiechu. Do takiego stanu dawno nikt jej nie doprowadził.
- Za twoją decyzję i za nasz sukces - potwierdziła, wznosząc swój trunek do spontanicznego toastu. Butelka była już niemalże pusta, więc najemniczka bez wahania machnęła dłonią w kierunku barmana, wołając o podanie kolejnej. Napój i tak musiał być dość mocny, bo nawet zaprawiona w boju kobieta już zaczynała powoli czuć efekt alkoholu. Bardzo lekko, ale jednak było to coś, skoro zazwyczaj wchodziło jej jak woda.
- Musimy robić to częściej - wypaliła, nie za bardzo dając do zrozumienia, czy chodzi jej o wspólne zabijanie czy przesiadywanie w barze. Mogła mieć na myśli zarówno jedno, jak i drugie, zresztą najpewniej właśnie tak było.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Hah! Daj mi jeszcze z butelkę bimbru, a już w ogóle zaszaleję na całego z tekstami. - Uniosła wymownie brwi z tym swoim szelmowskim uśmiechem na młodziutkiej twarzy. Rzeczywiście, bardzo dziwnie było... nie starzeć się jak normalni ludzie. Jeszcze dziwniej było rozmawiać na równi z kimś o blisko czterdzieści lat młodszym. Przecież w normalnych warunkach to jedna z drugą by nie miały o czym rozmawiać. Aomame wspominałaby jak to było "za starych dobrych czasów", a Nadia najprawdopodobniej opracowywałaby plan jak najszybszego wydostania się z miejsca spotkania, aby nie słuchać w kółko powtarzanej jednej historii. No... tak by było... gdyby nie zasługa czerwinki. Do czego też zdesperowani ludzie są zdolni, aby nawet i poświęcić własne człowieczeństwo w zamian za złudną szansę "odkupienia" swoich ukochanych.
Wzniosła butelkę do toastu stukając się z Volkovą szkłem, które wydało charakterystyczne brzdąknięcie. Cedna wychyliła resztę zawartości i odstawiła naczynie momentalnie sięgając oczywiście po trzecie. Mięsko do podgryzania szybko się kończyło w kubełku jaki dostały, więc Smolista przycisnęła dłoń do ust, aby nadać większy wydźwięk swoim słowom i krzyknęła. - Ejże, gospodarz! Kolejną kolejkę zagryzek i mocniejszego trunku!
Na moment zrobiło się cicho w sali, bo każdy się zainteresował krzykiem, szybko jednak atmosfera powróciła do poprzedniego motywu - żwawych i pijaczych gadek.
Rhoneranger miała o tyle lepiej od Rosjanki, że piła piwo będąc dodatkowo Łowcą. Volkova była już na straconej pozycji. Dziewczyna nie przestawała się uśmiechać, a co więcej przysunęła się znacząco bliżej Rosjanki szturchając ją ramieniem. - Tez tak uważam ślicznotko. - Wymruczała z zadowoleniem i w świetnym nastroju wzniosła butelkę piwa do góry. - Za więcej wspólnych akcji!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

- No kochana, ja na to właśnie czekam. - W ramach dawania dobrego przykładu po wzniesionym toaście dopiła do końca zawartość swojej pierwszej butelki. Puste naczynie wylądowało zaraz na blacie stolika obok całej reszty opróżnionego już szkła. Cednie szło zdecydowanie szybciej, ale ciężko przyrównywać cienkie desperackie piwko do porządnego wyrobu z prawdziwym procentem. Chociaż należałoby się zastanowić, w jakiej kategorii da się miejscowy bimber nazwać porządnym, bo na pewno nie powalał jakością składników i standardem BHP przy wykonaniu. Świat poza murami w końcu nie zna żadnych zasad, liczy się efektywna produkcja i sprzedaż za wysoką cenę, zdarcie z klienta jak najwięcej, by samemu się wyżywić.
Barman ruszył się zza kontuaru i bez słowa postawił przed obiema paniami miskę mięsnych przekąsek oraz kolejne dwie butelki. Po chwili ciszy wywołanej okrzykiem Smoczycy pomieszczenie znów rozgorzało szemrzącymi dokoła rozmowami. Każdy zajmował się sobą lub swoim towarzystwem.
Bez zbędnych ceregieli otworzyła nową butelczynę, szykując się na kolejne toasty. Jeden łokieć wraziła na oparcie kanapy, ustawiając się tym samym bardziej przodem do rozmówczyni. Założyła jedną nogę na drugą i zaczęła lekko kiwać usytuowaną u góry stopą, jednocześnie nie odrywając wzroku od siedzącej obok Rhoneranger. Na wspomnianą ślicznotkę jeden kącik ust Rosjanki wyraźnie podskoczył.
Cała ta zabawa zaczynała być coraz ciekawsza.
- Za więcej wspólnych akcji - potwierdziła. - I za najlepszy duet w dziejach Drug-On - dodała, nim po kolejnym kiwnięciu butelką do góry pociągnęła z niej porządny łyk. Nikt nie mógłby jej zarzucić przesady w tych słowach; w końcu jakie dwie inne znane światu kobiety byłyby w stanie wykazać się tak świetnie, jak one tej nocy? W dodatku nie należy zapominać, że cała akcja odbyła się bardzo spontanicznie, co było dodatkowym elementem wartym podziwu. Nie każdy potrafi tak skutecznie współpracować z kimś praktycznie nieznajomym, a Nadia i Aomame wydawały się wręcz stworzone do wspólnej roboty.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

- O tak! Najlepszy z najlepszych. – Pociągnęła porządne łyki z butelki i bąbelki uderzyły jej do głowy na moment. Alkohol odurzył mózg Rhoneranger w kilka sekund, sprawiając, że świat na moment zawirował, czaszka zmieniła się w leciutki balonik z helem, a przyjemne ciepło rozpłynęło się po ciele zostawiając mrugającą Aomame z rozmarzonym uśmiechem. Ubogi stan nie trwał jednak długo. Po minucie wszystko wróciło do normy zostawiając kobietę z jedynie jeszcze większą chęcią wypicia trunku. Jednak zamiast tego odstawiła butelkę i sięgnęła po soczyste udko ociekające jeszcze tłuszczem wątpliwego pochodzenia. Nie ważne. Tłuste jedzenie i alkohol od zawsze szły w parze, tym bardziej z seksownymi towarzyszkami pod ręką.
- Nie chce nic mówić, ale autentycznie nasza wspólna robota była perfekcyjna. Odważę się nawet stwierdzić, że dopełniamy się lepiej, niż ty i twój brat. – Wyszczerzyła do niej zęby, po czym wgryzła się w mięso biorąc na raz trzy kęsy. Gdy przeżuła i połknęła oblizała usta i wyprostowała się patrząc na Kokę od góry do dołu. Syknęła i pokręciła głową biorąc kolejnego gryza mięsa. - Wiesz co jest świetne? Że do Smoków należy taka seksowna i inteligentna laska, jak ty Koka. Przed tobą było więcej nawiedzonych sucz, niż „kobiet”, poza mną. Albo trafiał się zmutowany babochłop, albo wychudzona narkomanka. Miło jest w końcu popatrzeć na autentyczną płeć piękną w tej dziurze. – Skończyła oczyszczać kość i rzuciła ją niedbale na stertę innych, po czym wzięła łyka piwa i wytarła wierzchem dłoni usta. Odwróciła się do Koki bardziej przodem i nachyliła się do niej. Centymetry dzielące ich twarze od siebie. – Nawet nie wiesz jak bardzo czuję się zaszczycona. – Wymruczała.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Powiedziałabym, żebyś nie mówiła tego przy Koli... ale ten półmózg i tak by nie załapał. - Zachichotała cicho, przysłaniając usta wierzchem dłoni. Nie ulegało wątpliwości, że współpraca z Rhoneranger była zdecydowanie przyjemniejsza niż ciągłe szlajanie się ze starszym bratem. Nie żeby miała co do krewniaka jakieś większe obiekcje, bo kochała go i w ogóle, ale był taki wkurwiający praktycznie przez cały czas! Co chwila wymyślał jakieś głupkowate gierki i zapychacze czasu, miał przemyślenia na poziomie trzylatka i wszystko trzeba mu było po sto razy tłumaczyć. Był bardzo przydatną górą mięśni, ale przez jego nieustanne towarzystwo Nadii nad wyraz brakowało dobrego partnera intelektualnego. Tego wieczora dotarło do niej, jak miło i sprawnie współpracuje się z kimś na podobnym poziomie zamiast być zmuszoną wciąż i wciąż kierować drugą osobą jak robocikiem.
- Niewiele zostało tu jeszcze naszego gatunku, więc musimy trzymać się razem. - Puściła oczko do drugiej Smoczycy. Mówiąc "gatunek" miała rzecz jasna na myśli zbiór przedstawicielek autentycznej płci pięknej, nie jakieś byle kościotrupy albo żeńskie Herkulesy. W ogóle niezbyt wiele dziewcząt było w stanie przetrwać ciężkie warunki Desperacji. Dłużej wytrzymywały tylko te, które potrafiły zadbać o siebie same i siać postrach nawet wśród męskiego światka. Jeżeli nie potrafisz wziąć noża w dłoń i zadźgać grożącego ci bandziora - jesteś trup. Poza murami nie było miejsca dla delikatnych panienek w spódniczkach, przez co wiele kobiet "wyewoluowało" w dziwne, niepodobne do swej płci obrzydliwe twory. A jednak nadal znajdowały się takie, które udowadniały, że można być piękną i silną jednocześnie. I nawet da się takie dwie spotkać w jednym miejscu, na jednej kanapie, jedna już tylko kilkanaście centymetrów od drugiej.
- Trudno żebym nie wiedziała, cały czas mi to powtarzasz, słońce - mruknęła, uśmiechając się zaczepnie. Wyciągnęła dłoń i zahaczyła o małe pasemko włosów Cedny, które zaczęła leniwie obracać wokół palca, nie spuszczając wzroku z przykrytych soczewkami kontaktowymi tęczówek łowczyni.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Aomame zachichotała cicho w odpowiedzi na komentarz o nieszczęsnym bracie ponętnej szatynki. Co jak co, ale ona rozumiała, az za dobrze jak to jest mieć irytującego brata, którego się jednak kocha. Niby kark by się mogło ukręcić, ale gdy tylko ktoś o nim coś źle mówi to pierwszy do odstrzału. No hej, tylko siostra ma prawo mówić źle o bracie, nie?
Pokręciła głową i przełożyła nogi pozwalając teraz, aby to lewa była na wierzchu prawej i nieco odetchnęła. Zaraz i tak jednak zrezygnowała i z tej pozy, aby wyprostować nogi. Trochę się dzisiaj nachodziły. Hah, na samą już wspominkę wydarzeń sprzed godziny szeroki uśmiech wypływał na usta Cedny. Chciałaby mieć ich więcej... pomyślała i popatrzyła z tajemniczym błyskiem w oku na Kokę.
- Taaaa, musimy trzymać się razem, baby. - Mruknęła w zamyśleniu kończąc zdanie angielskim słowem tak nagle wrzuconym do japońskiego dialogu. Czasami Rhoneranger zdarzało się (chociaż rzadko) mówić po angielsku, w ojczystym języku ojca.
Dopiero po kilku procentach alkoholu we krwi i takiej bliskości z Volkovą, Wiwerna zaczęła się bardziej przypatrywać jej detalom znajdując coraz więcej rzeczy jakie jej się podobały. Może i Rhoneranger mogła mieć bogata kartotekę chłopców, ale od dziewczynek również nie stroniła. Pech chciał jednak, aby gatunku pięknego zainteresowanego ta samą płcią, czy choćby i zabawą było znacząco mniej, a po wszystkich czystkach naturalnych na Desperacjii to tylko ze świecą szukać niezmutowanej, zadbanej kandydatki na stanowisko kochanki.
A taka Koka, dziewczyna miała w sobie to coś. Od samego początku spodobała się Cednie, ale bardziej w sensie zawodowym, niż osobistym. Teraz miała przynajmniej okazję się z dziewczyną nieco zapoznać i nie żałowała ani chwili na podziwianiu Rosjanki. Z uśmiechem na ustach powoli powiodła spojrzeniem za ręką Smoczycy, która powędrowała do jej włosów. - Heh... - Westchnęła i złapała za butelkę piwa, zerując ją już do samego końca. Odstawiła szkło na blat i z werwą odwróciła się do towarzyszki wyciągając rękę do jej twarzy. Delikatnie podstawiła palce lewej dłoni na jej boku szczęki i policzku, a kciukiem przejechała wręcz czule po dolnej wardze Volkovej intensywnie się w nią wpatrując z zadowoleniem.
Trochę czasu już minęło od kiedy ostatni raz była z kobietą. Ostatnimi czasy mężczyźni jej się dosyć znudzili, a ten dreszczyk emocji który się niedawno pojawił z łatwością popchnął Cednę w stronę ponownych "eksperymentów". Nie wiedziała, czy Koce to pasuje, czy nie, ale bez ostrzeżenia i jakiejkolwiek uwagi pocałowała ją kładąc drugą dłoń na boku jej szyi. Było to jednak rozeznanie w terenie, a nie autentyczny całus. Ced zatrzymała się na złączeniu ust i obserwowaniu reakcji Nadii. Zdziwi się? Odepchnie ją? Odskoczy? Odwazjemni? Rhoneranger aż ledwo co powstrzymywała uśmieszek na ustach myśląc o możliwościach. Nawet nie przejmowała się końcowym wynikiem tej akcji.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

No właśnie, choć Nadia nie szczędziła bratu zgryźliwych komentarzy wprost czy za plecami, to rościła sobie wyłączne prawo do czynienia takowych. Ona jedna mogła być autorką jakichkolwiek słów oczerniających starszego i gdyby ktokolwiek próbował ją w tym zadaniu nadmiernie wyręczyć, skończyłby z kulką w łepetynie lub nożem w brzuchu, zależy co akurat Rosjance nawinęłoby się pod rękę. Więzi rodzinne to właśnie taka specyficzna sprawa; z zewnątrz mogło się wydawać, że dziewczyna naprawdę nie cierpi swojego krewniaka i najchętniej by się go pozbyła, kiedy w rzeczywistości nie wyobrażała sobie życia bez tego idioty.
Co oczywiście nie znaczy, że nie potrzebowała czasem przerwy od jego męczącego towarzystwa i irytującego sposobu bycia. Gdyby od czasu do czasu nie porozmawiała z kimś dojrzałym, pewnie sama zaczęłaby się cofać w rozwoju. To pewnie dlatego towarzystwo Wiwerny było tak przyjemnie kojące i sprawiało, że Volkova nie miała najmniejszej ochoty kończyć spotkania. Zresztą, miały jakieś pilne zajęcia, które wymagałyby zrealizowania już, teraz, natychmiast?
Nie.
A więc dajmy im nacieszyć się sobą nawzajem.
- Krasotka, gdzie twój śliczny uśmiech? - rzuciła, widząc zamyśloną minę Cedny. Usta samej Rosjanki wciąż zdobił lekko ironiczny, a jednak przyjemny uśmieszek, który zresztą od dłuższego czasu jej nie opuszczał. Dłoń wciąż leniwie obracała ciemnym pasemkiem włosów, co ku zadowoleniu Smoczycy zdawało się wywołać w drugiej kobiecie całkiem interesujący efekt. Ciche stuknięcie pustej butelki o blat stolika nie zwróciło niczyjej uwagi, czego pewnie większość zgromadzonych by pożałowała - gdyby tylko miała świadomość, jaka scena ich właśnie omija. Sama Koka tylko nieznacznie poszerzyła uśmiech, obserwując jakże pewną, a przy tym nad wyraz subtelną reakcję Rhoneranger. Czyż nie bawiły się w gierki już wystarczająco długo, by w końcu przejść do rzeczy?
Skoro to Wiwerna wykonała pierwszy ruch, Nadia jako dobra kompanka pozwoliła sobie w tej chwili na moment przejąć stery. Nie tracąc opanowania nachyliła się ku swojej towarzyszce i podjęła się rozpoczęcia właściwego pocałunku. Z początku ostrożnie, w kilka sekund zyskała nieco śmiałości. Jak w partii szachów, pierwsze poczynania to przecież tylko przestawianie pionków i badanie strategii drugiej osoby. Tak samo teraz Volkova, uważnie wypatrywała reakcji na swoje poczynania i dalszych sygnałów. Palec, który wcześniej obracał włosami Ced, teraz wraz ze swoimi towarzyszami wylądował na uchu byłej łowczyny, ledwie muskając opuszkami ciepłą skórę. Można by nawet stwierdzić - nieśmiało. Bądź co bądź to młodsza Smoczyca w tym duecie robiła za amatorkę, bo choć w swoim dwudziestoośmioletnim życiu zdarzyło jej się kilka romansów, tak miały one miejsce bardzo dawno no i żaden nie uwzględniał drugiej kobiety. Nic dziwnego, że nie mogła się doczekać, co będzie dalej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Kruczoczarne, idealnie wystylizowane brwi Cedny, które nigdy nie potrzebowały pielęgnacji tak nawiasem mówiąc, obecnie uniosły się do góry z lekkim zaskoczeniem. Co jak co, ale ona musiała się przyznać do tego, że wcale nie liczyła na wiele ze strony Rosjanki. Nie spodziewała się odwzajemnienia pocałunku, nawet jeśli jeszcze przed chwilą tak ochoczo ze sobą flirtowały, ale własnie w tym była cała rzecz. U kobiet czasami bardzo trudno wyczuć sytuację. Aomame miała z tym dwukrotne problemy biorąc pod uwagę, że bardzo często nie była w stanie stwierdzić jaka panuje atmosfera, albo ze przytłacza kogoś swoją osobą. Nigdy nie oczekuje za wiele. W tym wypadku kusiły ją myśli, że zawsze obserwowana z ubocza Koka, wyląduje pod jej sprawnymi rączkami mechanika, ale nigdy nie dawała swoim fantazjom stu procentowej szansy zaistnienia. Przyjacielska gadka, dziewczęca rozmowa, kobieca otwartość - tak, to było najbardziej możliwą opcją ze wszystkiego.
Nadia z pewnością, więc wyczuła, że Smolista została wzięta z zaskoczenia, przez co z początku nawet za wiele się nie ruszyła. Stan ten nie potrwał jednak długo, bo Ced nie potrafiła zwyczajnie być bierna, oj nieee... Po tych kilku błogich sekundach badania terenu przez Volkovą, Wiwerna uśmiechnęła się bardzo zadziornie, gdy ciągle ich wargi były połączone. Za moment jednak, gdy tylko w jej oczach rozpaliły się psotne ogniki, złapała drapieżnie dolną wargę partnerki swoimi ustami. W tym momencie jakby cała okolica przepadła w ciemnej pustce zostawiając kobiety same sobie, na tych mało wygodnych siedzeniach, przesiąknięte zapachem błota, broni palnej, alkoholu i pieczonego kurczaka. Jak dla Smolistej było to połączenie wręcz idealne, które idealnie komponowało się z miękkością ust Rosjanki. Pragnąc tylko pogłębić jeszcze bardziej pocałunki przesunęła dłonią z szyi na jej kark przyciągając ją do siebie bliżej. Przyjemne ciepło bijące z ciała Smoczycy było niesamowicie kojące dla kości Cedny. Chciała czuć go więcej, tak samo jak bezustannie smakować ust partnerki, ale ktoś kiedyś musiał zaczerpnąć tchu.
Aomame oderwała się na moment od Nadii, ale nie bez krótkiego pożegnania w postaci delikatnego pociągnięcia zębami jej wargi. Uśmiechnęła się z satysfakcją do Volkowej i przekręciła nieco głowę na bok z lekkim podziwem na nią patrząc. Pokiwała głową z uznaniem - No, nooo Koka - pozwoliła sobie na sadystycznie powolne oblizanie górnej wargi - nie spodziewałam się tego po koleżaneczce. - Zaśmiała się i przejechała palcami drugiej ręki po linii jej żuchwy zatrzymując się na podbródku. Ponownie przybliżyła twarz do niej, ale oparła się o jej czoło swoim przenikając jej śliczne oczęta swoim czarnym od soczewek wzrokiem. Gorący oddech Hydry drażnił z pewnością rozgrzane wargi Mózga. - Wydaje mi się, czy to twój pierwszy raz, kiedy całujesz dziewczynę, skarbie? - Spytała z nieukrywaną satysfakcją. Jeśli Ced okazałaby się jej pierwszą to napawała by się pewnie jeszcze większą dumą i zuchwałością, niż teraz.

No i co ty na to bejbe?! Hm?! ... xD tak wiem, strasznie długo musiałas na to czekać. Przepraszam
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum

Strona 3 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach