Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 19 Previous  1, 2, 3, 4 ... 11 ... 19  Next

Go down

Pisanie 13.01.14 20:52  •  Podnóże gór  - Page 3 Empty Re: Podnóże gór
Według Gavrana to, co umiał, zupełnie mu wystarczało. Szybka ucieczka i koniec. Oczywiście, walka wręcz była dość ważną rzeczą, ale Wymordowany nienawidził takich konfliktów. Pewnie dlatego, że miał do tego dwie lewe ręce. Wolał być dość pokojowo nastawiony, a jeżeli się nie udało w ten sposób załatwić sprawy, ratował się błyskawiczną przemianą w kruka i wbiciem się jak najwyżej w niebo. Po locie, a szczególnie dłuższym, zawsze był cholernie zmęczony i musiał odpocząć. Jednak w pewnych sytuacjach było to nieuniknione.
Gavran spojrzał w niebo. Miał jeszcze kilka godzin, zanim się ściemni. Podróż z powrotem do Desperacji zajmie mu trochę więcej czasu, bo miał przecież swoją przyczepkę. Zmachał się, wybierając co lepsze to gałęzie. Wózek był już zapełniony, a więcej targać mu się nie chciało. Był cholernie głodny, a w Desperacji być może zdąży jeszcze coś ukraść, jeżeli będzie miał szczęście. W innym przypadku będzie musiał obejść się dziś z pustym żołądkiem, a tego Wymordowany za nic nie chciał. Jedzenie, woda i kryjówka - 3 rzeczy, które są dla chłopaka ważne. Reszta się nie liczy, to tylko dodatki. Tyle mu do życia wystarczyło.
Właśnie schylał się po ostatnią gałązkę, gdy usłyszał przed sobą szum liści i jakby odgłos kroków. Błyskawicznie się poderwał i wyrzucił z ręki dopiero co podniesione drewno.
- Kurwa!
Wrzasnął, przeklinając swoje szczęście.  Gdyby nie ten cholerny, ostatni konar, nie miałby teraz kłopotów. Spojrzał na osobę, która stała przed nim. Na pewno to nie było zwierzę. Wymordowany, pewnie jakiś zdziczały. Miał dziwną narośl na głowie, która przypominała ogon. Po przyjrzeniu się, Gavran uznał, że to mężczyzna. Ciemne, czerwone włosy i błękitne oczy, które bezczelnie wgapiały się w niego, jakby Gav był zwierzyną, a on - łowcą. Co gorsze, wyszczerzał na niego kły. Rzecz jasna, chłopakowi ani trochę się to nie podobało. Przygotowywał się już do przemiany w kruka i na szybkiej ewakuacji, gdy przypomniał sobie o swoim drewnie i wózku. Nie może go przecież tak zostawić, to jedna z najważniejszych jego rzeczy. Z drugiej strony, nie miał pojęcia, jakie osoba przed nim może mieć moce. Postanowił podjąć próbę dogadania się z mężczyzną. Gdyby coś nie wyszło, potrafiłby się błyskawicznie przemienić i uciec, pozostawiając swój łup na pastwę tamtego.
- Nie musisz mnie zabijać. Mogę ci uciec w każdej chwili, a możemy się jakoś dogadać. - syknął, patrząc mu w oczy, przy okazji oceniając jego siłę i zręczność.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.01.14 13:31  •  Podnóże gór  - Page 3 Empty Re: Podnóże gór
- Dogadać? - Prychnął. A niby czemu miałby się z kimkolwiek dogadywać? Czemu miałby... ulegać? Nie. On jest tutaj łowcą, on stawia warunki. ale fakt, nie musi go zabijać. Może po prostu zabrać jego rzeczy i je sprzedać za trochę jedzenia. I nawet nie musiałby się wysilać specjalnie, nie musiałby marnować drogocennej energii.
Oblizał obeschłe wargi. Tak, już go czuł. A jak go zdenerwuje to osobiście go wytropi i zaciupie, jak psa, jak nic niewarte, głupie stworzenie. Już to widział, widział wszystko, krew i piekące się nad ogniem mięso. Kanibalem nie był. Przynajmniej tak twierdził. Ale cóż miał on biedny poradzić na to, że jedzenia, wody coraz mniej. O resztę nie dbał. Byleby mieć pełny żołądek, to byłby już szczęśliwy. Ot tak, nie wiele trzeba było by zyskać sobie przychylność tego małego dzikuska.
Postąpił parę kroków na przód, lekko się pochylając zanim zaczepił rogami o jakieś gałęzie. Może powinien je był kiedy stępić. Czasami były bardzo dokuczliwym elementem. Potem zaczął dokładnie, w równym okręgu okrążać jegomościa, skupiając na nim całą swoją uwagę. Ani mu się śniło się dogadywać. Najwyżej mu ucieknie. Ale zostawi mu przecież wózek, prawda? Inaczej by go spowalniał. A on zdecydowanie nie wyglądał na takiego, który by się rwał do walki. Dlatego Shun poczuł się o wiele pewniej, bo wiedział, na czym stoi. Może i go nie dorwie, ale cóż, trudno się mówi. Zataczał mozolnie kolejny okrąg, będąc pochylonym, szurając ogonem po ziemi i napinając mięśnie, będąc gotowym do ataku niemal od razu.
- Oddaj mi swoje rzeczy, a nic ci nie zrobię - Odpowiedział w końcu, szczerząc złowieszczo zęby. Był głodny i było to widać, ze również był zdesperowany. Jakby to była jego ostatnia deska ratunku. I musiał zaryzykować, nawet jeśli tamten okazałby się silniejszy. Prawo dżungli jak kto woli, a on nie zamierzał dyndać na samym końcu łańcucha pokarmowego. I tak już właściwie był na tych ostatnich ogniwach, jakby nie patrzeć, przecież mamy tych "normalnych", a tacy jak Shun byli tylko zwierzaczkami, na tyle groźnymi, ze się je zabija jak psy. I nikogo nie będzie obchodzić to, ze zdechniesz. A Shun walczył o swoje. I dlatego potrzebował zdobyć coś, co mogłoby się sprzedać. Musiał nabrać sił, zanim ruszy do miasta i stamtąd coś ukradnie.
Krążył dalej, jak sęp nad padliną i czekał aż coś powie. Dawał mu tę szansę. W końcu może się okazać, że jednak mu odda coś ciekawego, zanim postanowi rzucić się do ataku.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.01.14 15:28  •  Podnóże gór  - Page 3 Empty Re: Podnóże gór
Gavran uznał, że ma przerąbane, gdy nieznajomy zaczął go okrążać. Musiał myśleć, i to szybko. W każdej chwili może zostać zamordowany i skończyć jako pieczeń. A tego nie chciał. Jego życie nie było zbytnio urozmaicone. Zajmował się tylko kilkoma rzeczami, a większość rozrywek uznawał za zło wcielone. Nie miał tyle kasy, by się bawić. Z drugiej strony uwielbiał latanie, a tego stracić nie chciał. Uznał, że lepiej będzie uciec, jednak wózek... Nie może go tak zostawić. Jeszcze chwile będzie musiał się pomęczyć.
Cały czas patrzył uważnie na mężczyznę, który powoli zataczał wokół niego kręgi. Wyglądał na dość zdesperowanego, a Gavran zobaczył w tym cień swojej szansy. Jedyną przeszkodą mógł być charakter Zdziczałego. W końcu może okaże się, że po dobrych argumentach pójdą na jakiś kompromis? Chłopak musiał szybko zastanawiać się nad tym, co powie. Musi pokazać, że może zaoferować coś więcej niż krótkotrwałe zaspokojenie głodu.
- Możemy się jakoś dogadać. Zabijesz mnie, sprzedasz rzeczy i co? Tylko przez jakiś czas będzie dobrze. Potem znów będziesz cholernie głodny, a prędko nie znajdzie się tu taka druga osoba jak ja. Być może znajdziemy jakieś inne rozwiązanie, co ty na to?
Teraz pozostało mieć tylko nadzieję, że Zdziczały na to pójdzie. Próbował mówić spokojnie i z pewnością siebie, ale czy się udało?  Inaczej będzie musiał ratować się błyskawiczną zmianą w kruka. Za nic nie mógł pozwolić na bliższy kontakt z nieznajomym, bo nie wiadomo, co takiego potrafi robić. Z drugiej strony, taka znajomość czasem się przyda. Czasem. Gavran w myślach planował już kolejne argumenty, jednak najważniejsza była reakcja tamtego. Mógł tylko czekać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.01.14 18:31  •  Podnóże gór  - Page 3 Empty Re: Podnóże gór
Desperacja połączona wraz z głodem to była dość wybuchowa mieszanka w przypadku takich stworzeń jak Shun. Niemalże całkowite zdziczenie sprawiło, że zachowywał się i myślał przede wszystkim instynktownie, czasami tylko ujawniając tą cześć siebie, jakim kiedyś był, zanim się zaraził. Jakby nie patrzeć, jeśli osoba, którą sobie upatrzył jako obiad nie była silniejsza od niego to naprawdę w tym momencie miała nikłe szanse. Ale oczywiście Shun nie był o tym do końca przekonany. Oczywiście, brał pod uwagę możliwość porażki, ale jeśli by się tak stało, to czeka go wegetacja gdzieś tutaj w górach i ew. pożywianie się robakami, które zostałyby skuszone wizją pożarcia jego ciała gnijącego gdzieś w jakiejś norze. Może by nawet dorwało go coś grubszego. Albo sam stałby się ofiara jakiegoś padlinożernego zarażonego, bo z tego co się orientował, w pobliżu tych gór parę tutaj stacjonuje.
Już miał się rzucić do ataku, gdy słowa wypowiedziane przez tamtego dały mu trochę do myślenia. Nie wyglądał co prawda na takiego, co by miał coś więcej do zaoferowania poza sobą i tymi rzeczami które miał przy sobie. Ale mimo wszystko zastanawiał się, dalej go okrążając i jakby zdawać się mogło, zacieśniał powoli tę odległość między nim a potencjalną ofiarą. Niezauważalnie, ale mimo wszystko jednak starał się zbliżać. Powarkiwał co jakiś czas pod nosem, ryjąc pazurami po drzewach, które mijał.
- Na przykład co? - Odezwał się w końcu, bo w istocie, był zainteresowany tym, co tamten osobnik mógł mu zaoferować. Przede wszystkim chodziło mu o jedzenie rzecz jasna, ale miał też nadzieję, zę w zamian, za nie rzucenie się na niego teraz, dostanie coś jeszcze. Byleby tamten go nie oszukał, bo wtedy skończyłby jako obiad szybciej, niż zdążyłby cokolwiek powiedzieć w swojej obronie.
Dalej nie przestawał go okrążać, jednak słuchał dalej i było widać, ze nagle zrobił się dość ciekawski. Może i to tymczasowo grało na korzyść nieznajomego, ale prawdopodobnie taki stan długo i niego nie potrwa. Burczący żołądek dawał o sobie znać dość boleśnie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.01.14 20:12  •  Podnóże gór  - Page 3 Empty Re: Podnóże gór
Jestem pewna, że nikt w sytuacji Gavrana komfortowo by się nie czuł. Właściwie to się nie dziwię. Wyobraźcie sobie taki stan rzeczy: wy, las i nieznajomy, który z radością zatopi w waszym ciele zęby. Niezbyt miłe, prawda? Dlatego też trzeba słuchać mamy, jak mówi, że samemu się do takich miejsc nie powinno zapuszczać. Jednak nasz Wymordowany (oj, jaka szkoda) jakimś dziwnym trafem akurat rodzicielki nie miał, więc nikt go nie przestrzegł przed niebezpieczeństwami. Od kiedy żył jako trup, musiał sam sobie radzić i borykać z różnymi problemami. Aktualnie największym jego kłopotem był fakt, że wpadło mu do głowy przyjście tutaj. Mógł się zastanowić, ale nie! Ważne było to, żeby się ogrzać. Mógł już nawet poszukać drewna gdzieś bliżej. Po cholerę tu mu się chciało iść? No i miał za swoje. Tera musiał się wysilać, starać się i myśleć. Co najgorsze, mógł nawet stracić swój wózeczek! Tak, tą właśnie przyczepkę, która tyle dla niego woziła, tyle dla niego wycierpiała!
Smętne rozmyślania przerwała mu zmiana w zachowaniu Zdziczałego. Wydawał się być zaciekawiony wypowiedzią Gavrana. Gdy usłyszał odpowiedź, w myślach (o, ironio) podziękował za to Bogu. Teraz poczuł się nieco bezpieczniej, chociaż problem nie został jeszcze zażegnany.
- Po pierwsze, informacje. Pewnie rzadko bywasz w centrum Desperacji, a warto wiedzieć, co się dzieje. Po drugie, potrafię zmienić się w kruka, więc z łatwością mogę kogoś śledzić lub obserwować z nieba. Mogę też nauczyć ciebie kamuflażu, co może być czasem bardzo przydatne. Jak widzisz, nie potrzeba pieniędzy, by coś zaoferować.
Zawahał się przed powiedzeniem o swojej mocy, ale uznał, że i tak nieznajomy nie będzie miał z tego dużego pożytku, jeśli chciałby go zabić. Chyba.
Gavran przerwał, by tamten zastanowił się nad jego wypowiedzią. Miał nadzieję, że to, co zaproponował, spodoba się Zdziczałemu. W końcu czegoś lepszego nie mógł mu zaoferować, bo sam dużo nie miał. Spojrzał na mężczyznę, czekając na odpowiedź.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.01.14 22:52  •  Podnóże gór  - Page 3 Empty Re: Podnóże gór
Niemalże od razu z ciekawości, znów w jego oczach jawił się gniew i czysta żądza krwi tego obcego. Po prostu nie do wiary, nie mógł uwierzyć w to, że tamten jest na tyle bezczelny żeby proponować mu coś tak głupiego, tak bezużytecznego. Na co mu niby były informacje? Nie był handlarzem takich rzeczy, podejrzewałby, ze nawet jeśli by tamtemu zaufał, to informacje jakie by dostał byłby zwykłym oszustwem albo czymś mniej wartościowym od funta kłaków. Pozostałe rzeczy, które mu oferował były wręcz śmieszne. Sztuka kamuflowania się, to, ze mógł obserwować coś z nieba? No proszę, takie rzeczy Shun miał w małym palcu, nie bez przyczyny przynależał do bandy najemników, takie umiejętności były wręcz na porządku dziennym. Bez nich w ogóle nie myślałby, żeby być tym kim był teraz. Tak naprawdę nigdy nie rozumiał, dlaczego akurat jest członkiem czegoś takiego, ale czasem, jak ktoś zagonił cię do roboty to były z tego korzyści. Po za tym nie miał z tymi ludźmi nic wspólnego. Przykre.
Ale czas powrócić do tego czegoś. Tego bezczelnego mięsa. Które sprawiało, ze krew się gotowała w samym tobie. Zbliżył się jeszcze bardziej do niego, podchodząc już na odległość raptem dwóch susów. Wystarczająco blisko by zaatakować. Ale póki co nie atakował ani za pomocą umiejętności, ani rzucając się bezpośrednio na przeciwnika. Obliczał w myślach prawdopodobieństwo celnego oplucia go swoją krwią.
Nadgryzł język i kiedy krew wypływała z jego ust i kapała powoli na ziemię, było widać, jak kwas jaki był zawarty w jego własnej wydzielinie wżera się dosłownie we wszystko, patyki, kamienie nie stanowiły przeszkody, trawiło się wszystko.
- Nie masz nic. Może wezmę sobie ciebie? I nawet nie próbuj uciekać. Wytropię cię w każdym miejscu na ziemi, bo znam już twoją twarz i znam twój zapach - Oblizał zęby i dalej zataczał koła, robiąc śmieszne wzorki kapiącym z gęby kwasem. Kropki, wypalające wszystko tworzyły śmieszny, zawężający się do środka wir, który malał o kilka centymetrów za każdym razem kiedy zataczał nowe koło.
Wyszczerzył się złowieszczo, co wyglądało dość groteskowo. Wychudzony, w obdartych ciuchach, zdziczały, wymordowany z kapiącą z pyska krwią, która była jak kwas i całkiem normalnie wyglądający jegomość z wózkiem i drewnem, który umiał zamienić się w kruka.
Cierpliwość powoli się kończyła i wszystko zależało od nieznajomego. Czy stchórzy jak nieopierzone kurcze, czy stawi czoła zagrożeniu, jakie stwarzał Shun?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.01.14 20:01  •  Podnóże gór  - Page 3 Empty Re: Podnóże gór
No po prostu zajebiście! Gavran już nie miał nic, co mógł Zdziczałemu zaoferować. Nigdy więcej. Będzie siedział cichutko w swojej jakże to uroczej norce. Żadnego wychylania się, dziwnych wycieczek i spotkań z nieznajomymi. Oczywiście, jeżeli przeżyje.
Zamrugał, po czym westchnął ciężko, widząc jak z ust tamtego wylewa się krew. Oczywiście, to nie mogła być normalna posoka! Musiał to być jakiś cholerny kwas, który dosłownie wyżerał ziemię. Wymordowany nie chciał tym oberwać, oj nie. Musiałoby piekielnie boleć. Do tego jest jakaś szansa, że Zdziczały potrafił tym pluć. W najgorszym wypadku mogło to mieć dość duży zasięg, przez co zamiana w kruka i próba odlecenia mogłaby zakończyć się śmiercią. Idealnie.
Zaczął się już żegnać z życiem, gdy usłyszał odpowiedź tamtego. Widać było, że jest wściekły. Przeklął cicho i popatrzył nieznajomemu w oczy. Cholerny drań. Ale co zrobić. W Desperacji 95% to tacy ludzie. Muszą tacy być, żeby przeżyć. Nawet jeśli konieczne jest wtedy odsunięcie człowieczeństwa na bok i zostanie zwierzęciem. Gavran nie widział już szansy na przeżycie, więc uznał, że po prostu zapyta tamtego, co oczekuje w zamian za darowanie życia. Bo co miał więcej zrobić?
- W takim razie ty zaproponuj, czego ode mnie oczekujesz. Może akurat to mogę ci dać?
Dwa zdania. Zapewne i tak nic nie to nie da, chyba, że jakimś cudem Zdziczały nagle kompletnie zmieni nastawienie do niego. Ale raczej to niemożliwe. W końcu jest bardzo zdesperowany i zapewne myśli tylko o chwili, w której będzie mógł zatopić zęby w mięsie Opętanego. Gavran spojrzał w niebo obojętnie i zaczął się zastanawiać. Co za chwilę się stanie?

z/t Nie chce mi się już czekać w sumie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.04.14 15:25  •  Podnóże gór  - Page 3 Empty Re: Podnóże gór
Śnieg, który miejscami jeszcze był na swoim miejscu dawał idealne schronienie dla Fabiana. Bowiem on poruszał się w swej wilczej postaci, jakoś nie widział potrzeby pokazywania swojej twarzy ludziom, tak po prostu. Jak będzie chciał zapalić to się odmieni, ale póki nie ma potrzeby, to co? Więc jak już można się domyślić przez ziemie Desperacji przebiegał wilk. Najprawdziwszy, no prawie... No, ale jednak zawsze wilk, biały, z czystym sumieniem można rzec, że syberyjski. Ciężkie łapy stąpały po resztkach białego puchu, zostawiając charakterystyczne ślady. Łapy nieco ubrudzone przez te całe błoto wynikające z odwilży, brzuch na dobrą sprawę również. Dość silny wiatr utrudniał jedynie widoczność, dmuchając piaskiem, śniegiem i wszystkim co jest lekkie na wszystkie strony świata. Co jakiś czas białe stworzenie musiało zamykać swe ślepia, żeby przypadkiem nie stracić wzroku, który jest tak bardzo ważny w jego życiu.
Podróżował sam, bez swojej watahy czy normalnych towarzyszy. Biegł ile sił w nogach, a raczej w łapach, aż do samych gór. Dokładniej do górskich podnóży, tutaj gdzie są drzewa, a przynajmniej ich resztki... Położył się jakby nigdy nic pod jednym z nich, zamknął swe śliczne ślepia i poddał się medytacji. Tu miał ciszę i spokój, mógł być sam i zastanawiać się nad wszystkim co go otacza.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.04.14 15:44  •  Podnóże gór  - Page 3 Empty Re: Podnóże gór
Po co? Dlaczego? Jaki był powód całego tego przedsięwzięcia? Gdyby wiedziała, już dawno zasypałaby pierwszego lepszego przechodnia swoimi przemyśleniami na temat tego miejsca, czy swoich pobudek, jakie kierowały nią podczas wędrówki tutaj. Przechodniów jednak brakowało, a w jej głowie była pustka. Po jakimś czasie zaczęła się jedynie modlić o to, żeby nie zamarznąć na tym śnieżno-błotnym pustkowiu. Postępowała krok za krokiem, z trudem pokonując zaspy i zasepki. Trudno było także cokolwiek dostrzec w całej tej wichurze, a i nie pozwalała ona na jakiekolwiek wzniesienie się ponad ziemię. W końcu Kwon od razu zostałaby porwana przez nieznośny wiatr. Mogłaby go określić mianem huraganu, ale... czy ona czasem nie potrafiła nad tym wszystkim zapanować? Bez problemu mogłaby sprawić, że wiatr by ustał, a wszystko wyglądałoby o wiele ładniej. Ale po co? Natura chciała się porządzić, więc musiała jej ustąpić, bez względu na wszystko.
Schody zaczynały się w momencie, kiedy śniegu robiło się coraz więcej. Nie umiała już tak dobrze poruszać się naprzód, a i wycofanie się nie chciało wejść w grę. Nie było już żadnej ścieżki, a pył nieprzyjemnie drażnił oczy. Przymrużyła je lekko, rozglądając się za dogodnym miejscem, nadającym się do przeczekania tej chwilowej burzy. Na widok drzew, krzewów i generalnego lasopodobnego terenu, uśmiechnęła się do siebie, w następnej kolejności ruszając w jego stronę. To mogło się skończyć na zostaniu zaatakowanym, ale z dwojga złego lepiej dać się rozszarpać przez rozszalałe bestie, niźli poddać się podczas drogi na tak krótki dystans. Buty po raz kolejny zatopiły się w śniegu, a nogi nie dały się zatrzymać dopóty, dopóki nie osiągnęła celu.
Znalazłszy się już na pozornie bezpiecznej pozycji, Anielica westchnęła cicho i postąpiła jeszcze kilka kroków, nim opadła pod pieniem, głową lądując na czymś, co na pewno nie przypominało swoim jestestwem śniegu. Było ciepłe i... puchate. Nie ugniatało się i nie robiło twarde, a wręcz pozostawało mięciutkie, jak...
Futerko?
To, z jaką szybkością się podniosła, było nie do określenia.
- B-bardzo przepraszam! - Skłoniła się w pół, jakby nie zauważając, że wilczy oddawał się spoczynkowi. - Zupełnie nie patrzę, gdzie się kładę... proszę o wybaczenie, panie wilku...
...ale zdajesz sobie sprawę z tego, że mówisz do zwierzęcia?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.04.14 16:05  •  Podnóże gór  - Page 3 Empty Re: Podnóże gór
Nie przeciągając zupełnie niepotrzebnych informacji. Nie zauważył tej uroczej dziewczynki. Nie usłyszał, nic, null, kompletnie zero. Czemu? Jak to? Jakim cudem? Zasnął, tak po prostu. Najprościej w świecie przysnął sobie podczas swych jakże bistych przemyśleń. Z objęć morfeusza wyrwało go położenie się na jego ciele. Może i tylko głową, ale nie zmienia to faktu, że nadal dotknięcie go spowodowało niezmierne zdziwienie. Momentalnie zawył z bólu, a raczej bardziej przerażenia. Podniósł się na łapy i wręcz odskoczył szybko, schylił łeb do dołu, nastroszył sierść, ogon zadarty do góry. Typowa pozycja agresora. Warczał, warczał ile Bóg pary dał w płucach i wszystkim innym. Wyszczerzył swoje przydługawe kły.
Dopiero całe te jej przeprosiny, o dziwo udolne... Go powstrzymały przed rzuceniem się na nią z pazurami. Uszy wraz z ogonem opadły lekko, on sam przysiadł sobie zginając tylne łapki, przednimi lekko opierając się. Widoczne było całe jego "ja", blizny, a nawet i te mordercze spojrzenie. Tak, przypominał bestię bardziej niż potulnego baranka jakim był w postaci człowieka. Nie minęła chwila nawet, a przed samą uroczą anielicą pojawił się człowiek. Taki z krwi i kości, seriously! Stał, tak po prostu, a wilk zniknął. Dziwne, nie?
Złapał się prawą ręką za tył głowy, delikatnie masując. Odruch typowo antydepresyjny i takie tam.
- Ojeej noo! Nic się nie stało przecież!
Posłał małej dziewczynce przeuroczy, przemiły i w ogóle prze, prze, przesłodki uśmiech. Niesamowicie charakterystyczny dla niego, idealnie pasujący do tej uroczej blond czupryny i bursztynowych oczęt. Wyglądał teraz tak niewinnie, jak jakieś przerośnięte pięcioletnie dziecko. Naprawdę, uwierzcie mi!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.04.14 17:13  •  Podnóże gór  - Page 3 Empty Re: Podnóże gór
Cichy pisk przyzdobił dźwięki gwiżdżącego wiatru, kiedy zwierzęcy głos rozciął tę przyjemną, pozorną ciszę w powietrzu. Odruchowo cofnęła się na jeszcze kilka kroków, kiedy zwierz wydawał się być gotów do zaatakowania jej drobnego ciałka. Zupełnie tak, jak się spodziewała. Zostanie rozszarpana przez jakieś nieludzkie monstrum, które w ogóle nie rozumiało, co robiło, a jedynie chciało się obronić przed atakiem czegoś, co w gruncie rzeczy nie mogło wyrządzić mu żadnej konkretnej krzywdy. Pewnie chciałaby mu to jakoś na spokojnie wytłumaczyć, nie zważając na jego formę i bycie porośniętym futrem, gdyby nie ta nagła zmiana postawy. Łagodne spojrzenie, siad na miarę kanapowego pupilka swojej ukochanej pańci...
I wreszcie przejście w formę, której nie powstydziłby się żaden model. To chyba przez te pieprzone oczy coś takiego przyszło jej do głowy, ale momentalnie przestała się bać, więc... miało to swoje pozytywne cechy. Do tego uspokoił ją słowami, na które dane jej było jedynie pokiwać głową w zrozumieniu i podejść nieco bliżej, ponownie wykonując lekki dyg, tym razem ze słodkim uśmiechem na ustach, wysuwając rękę w kierunku jasnowłosego.
- Miło słyszeć, że zostało mi odpuszczone, miły Panie. - Odparła na jego "rozgrzeszenie", spoglądając na niego spod przymrużonych powiek. Dwubarwne tęczówki zalśniły lekko w całym tym podekscytowaniu, jakby fakt, że wybaczył jej taką drobnostkę, był teraz jej największym szczęściem. A wszyscy wiedzą, że ludzie bardziej by się cieszyli z... no nie wiem, powrotu do domu. - Właściwie, co tu Pana sprowadza? Jeśli mogę się dowiedzieć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 19 Previous  1, 2, 3, 4 ... 11 ... 19  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach