Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Pisanie 26.11.16 21:07  •  Bliskie okolice kościoła Empty Bliskie okolice kościoła
Opis zostanie rozwinięty/poprawiony jeśli dowiem się czegoś więcej, na razie przyjmijmy jednak, że...

Drzewa u podnóża góry rozstępują się wraz ze swoją mroczną florą oraz dziką fauną, zaś światło słońca w szczycie napełnia przybyszów swoim blaskiem i nadzieją. Kościół wyłania się z oddali, jest już w zasięgu wzroku. Sam jego widok przynosi ulgę strapionej duszy, która zdecydowała się go odnaleźć. Niczym bezpieczna przystań w której jest wszystko. Twoje szczęście, jedzenie i schronienie. Tak właśnie pomyślałeś. Ale czy twoje zamiary odzwierciedlają to wszystko? Przyjście tutaj oznaczać może tak samo łaskę jak i zgubę. Niewiele czasu masz aby się nad tym zastanawiać. Pora szybko się zmienia. Słońce spada w dół, pozostawiając czerwone smugi na zboczach góry, a mrok powoli skrada się za twoimi plecami. Lepiej się pospieszyć. Nie dla wszystkich los bywa łaskawy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.11.16 22:06  •  Bliskie okolice kościoła Empty Re: Bliskie okolice kościoła
Głęboki wdech i wydech. Zwalniasz po nieoczekiwanym biegu. Nie masz pojęcia, co to było, ale nie brzmiało zbyt przyjemnie. Ciężkie bywa życie, kiedy jest się małym, czerwonym punktem pośrodku bujnej zieleni - zdajesz sobie sprawę iż działasz na wszystko niczym czerwona kropka na kota. Nie dość że rzucasz się w oczy, to jeszcze na dodatek jesteś głośny i starasz się być jeszcze bardziej widoczny? Co z tobą? Za wszelką cenę próbujesz się znaleźć w centrum uwagi? Ale, ale... przecież jesteś genialny. Twe jaskrawe kolory zniechęcają drapieżników do ataku - pewnie jesteś równie toksyczny co kolorowy. Natomiast twa rozbuchana osobowość wystraszyła wszystko w zasięgu kilometra. Nie jesteś głupi, jesteś po prostu genialny. Powtarzasz to sobie cały czas w myślach, a tak naprawdę irytujesz się przypomniawszy, że sam jesteś głodny i też byś z chęcią kogoś zjadł.
Łamiesz wysuszoną gałązkę, na której zauważyłeś małą biedronkę i unosisz ją w górę. Czekasz aż czerwony owad podrepta na sam jej czubek i odfrunie. To będzie dobry dzień jeśli pofrunie w górę i zniknie - pomyślał uśmiechając się do siebie. Liczba kropek odpowiednia, boża krówka na pewno przyniesie z nieba coś dobrego. - Biedroneczko, biedroneczko... -Uniósł wzrok - ŚWIĄTYNIA AO! To już tutaj! - Szybko zapomniał o robaczku i sięgnął po wygniecioną kartkę, która najwyraźniej była mapą - bardzo prostą i dziecięcą. Punkty kościół - złomiarnia, naniesione były niemalże w linii prostej, tuż obok siebie. Za to droga od jednego do drugiego wyglądała jak zwykły bohomaz, narysowany przez jakąś złośliwą istotę w celu zniechęcenia chłopaka do wycieczki. Najwyraźniej szczęśliwy złomiarz zaaferowany pomocą tejże istoty nie podłapał aluzji. - Ale mam fart! Jak dobrze, że poszedłem skrótem! Muszę go kiedyś komuś pokazać. - Głupi to ma zawsze szczęście. Wniósł swoje poprawki, schował kartkę, podrzucił lekko skrzynkę na plecach i ruszył przed siebie, bacznie przyglądając się ziemi. Może w drodze znajdzie coś obiecującego? Kawałek złomu, który tylko czeka aż ktoś taki jak Skyu zechce go przygarnąć. Kilka podobnych pamiątek już znalazł.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.11.16 0:57  •  Bliskie okolice kościoła Empty Re: Bliskie okolice kościoła
Każda, prawdziwa przygoda winna zacząć się od uczty, która nasyciłaby każdego jej uczestnika. Podobnie stało się w przypadku pewnego, jasnowłosego szopa, który to aktualnie przybrał swoją zwierzęcą postać. Nie znaczyło to, że w pełni zależało to od niego. Nawet nie spostrzegł, kiedy jego pseudo łowieckie zapędy sprawiły, że zgubił gdzieś swoje obuwie, pozostając jedynie w żółtym płaszczyku przeciwdeszczowym. Słoneczna barwa zdawała się przeważać zarówno w ubiorze, co w kolorystyce jego futerka, jednak to gdzieniegdzie mieniło się brązowymi plamkami. Podobnie miała się kwestia jego płaszczyka, który przyozdobiony różnymi, ziemistymi wzorkami zdawał się zlewać z podłożem. Jedynie parę zielonkawych i kilka czerwonych kropek odróżniało go od normy. Najważniejszym jednak obiektem, który to nie pasował do wyglądu typowego, uroczego szopa była zawartość jego pyszczka. Ta już dawno nie przypominała pierwotnego żyjątka, które najpewniej za żywota robiło za jakąś niewielką wiewiórkę, której pozostałości zdawały się poruszać z ledwością za trzymanym dumnie w pyszczku ogonem. Niektóre osoby nazwałyby to specyficzną formą rozrywki, inni polowaniem, a Tanuki... podwieczorkiem? Albo drugim śniadaniem. Nie rozróżniał tych pojęć, toteż zwyczajnie kończyło się na jedzeniu. Ciekawił go jednak pewien inny ewenement. Ktoś w okolicach budynku i to nie byle ktoś, a ktoś z dużym pudełkiem. Ba! Na dodatek pachnącym inaczej, aniżeli cokolwiek znane psowatemu. Nic też dziwnego, że postanowił porzucić swoją zdobycz i nie przejmując się brudem, zaczął iść kilka metrów za ów czerwonowłosym osobnikiem, jakby czekając na okazje, coby zbliżyć się do pudełka i jakoś weń zajrzeć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.11.16 2:52  •  Bliskie okolice kościoła Empty Re: Bliskie okolice kościoła
Skyu jak to człowiek, nie był w stanie wyczuć w powietrzu nic innego poza zapachami mocnych perfum, spalenizny, czy też po prostu dymu. Inna sprawa to wsadzenie nosa bezpośrednio w wąchaną rzecz. Może nauczyłby się jak pachnie przesiąknięte jej wonią ubranie. Jednak nie zanosiło się na to by posiadł tę zdolność akurat w tym momencie. Chociaż z drugiej strony, zdarzało mu się słyszeć że 'ma nosa'. Zazwyczaj jednak odnosiło się to do czegoś zupełnie innego. Szedł zatem kompletnie nieświadomy faktu iż jego śladem podąża wyjątkowo śmiała i ciekawska bestyjka.
Zataczał niewielkie koła - o wiele bardziej adekwatne do ścieżki wymalowanej na jego mapce - niczym dziecko zgubione w tłumie. Co parę kroków robił krótkie postoje aby kopnąć ze dwa razy napotkany kamień, albo uderzyć okutym butem w podejrzane podłoże. W taki sposób sprawdzał bez zbędnej wnikliwości czy nie stąpa aby czasem po zarośniętym kawałku blachy. Trochę trwało nim znalazł coś wartego uwagi. Kawałek kabla wystającego z ziemi i podłoże cicho odpowiadające na jego stukanie. - Puk, puk! A cóż tam się kryje pod ziemią? - Zrzucił z pleców swoją skrzynię i przyklęknął obok znaleziska. Dobył zaraz też solidny rylec i rozpoczął swoją pracę. Prawie jak archeolog. Tylko mniej delikatnie. Potrzebował najpierw oczyścić wszystko z rdzy i nalotu. Polerką i dmuchaniem zajmie się na końcu. To i tak pewnie już od dawna nie działa.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.11.16 19:07  •  Bliskie okolice kościoła Empty Re: Bliskie okolice kościoła
Dzielna bestyjka zwana Tanukim brnęła non stop przed siebie. Niejednokrotnie niuchał podłoże, jakby wyczuwał coś wyjątkowego i niesłychanego - niespotykanego na co dzień w klasztorze. Nie mając pewności, czy może zaufać dziwnemu i wysokiemu osobnikowi, nieprzerwanie unikał wszelkiego kontaktu wzrokowego, starając się pozostać poza zasięgiem cienia mężczyzny. Chował się za jakimiś porzuconymi pniakami, czy w bliżej nieokreślonych zaroślach, które wydawały więcej hałasu, aniżeli zapewniały możliwość ukrycia. Wszystko po to, aby ta żółta istotka znalazła się przy skrzynce. Wszystko po to, aby stuknąć o nią z dwa razy łapką, a następnie spróbować otworzyć ją nieco bardziej. Tylko po to, aby ostatecznie wściubić swój pyszczek do środka - i w zależności od wielkości - wpaść do środka z niemałym łoskotem, bądź po prostu tylko grzebać, przewracając każdą część w poszukiwaniu jedzenia, czy jakiś zjadliwych części, bo te metalowe fragmenty zdawały się zbyt twarde na szopie zęby.


//Gomen, nie znałem wymiarów skrzynki
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.11.16 0:53  •  Bliskie okolice kościoła Empty Re: Bliskie okolice kościoła
Co jakiś czas spoglądał za siebie. Kiedy szmery i szelesty bywały głośniejsze, miał dziwne wrażenie, że nie jest tutaj całkiem sam. Jednak to przeczucie nie informowało go o żadnym większym niebezpieczeństwie... Tylko to dziwne mrowienie w karku. Czyżby był celem dłuższej obserwacji? Możliwe że kruki albo inne wyrośnięte ptaszyska spoglądają nań w nadziei na niespodziewaną ucztę. Nigdy się nie odczepią... Nic z tego! Czuje się zdrów i w pełni sił. Nie ma co wpadać w przedwczesne paranoje. Lepiej zająć się pracą póki słońce znajduje się wysoko.
Odsłonił kawałek ziemi, zeskrobał resztę miedzy i zepchnął niepotrzebną bylinę na bok, przecierając dłonią nagi metal. - Jest... hm? - Wcześniej sam nieco hałasował, zatem nie usłyszał dobierania się do skrzynki, póki ta w towarzyszącym jej złomianym akompaniamencie nie przewróciła się na bok, zatrzaskując w środku jakieś stworzenie. Drewniany pojemnik był spory, zatem uwięziony wewnątrz osobnik - razem z tym co Skyu zdążył wcześniej uzbierać - wciąż miał nieco miejsca dla siebie. Niestety na tym kończy się pakiet udogodnień. Twardo i niezbyt przytulnie. Co więcej wewnątrz nie było zupełnie nic, co nadawałoby się do jedzenia. Krwawa woń pokrywająca niektóre kawałki metalu, mogła wynikać z tego iż rudzielec czasem zastawiał z ich pomocą pułapki na zwierzynę. Ale że ta, sama przyjdzie i wlezie do jego skrzyni to by się nigdy nie spodziewał. Odwrócił i potrząsnął lekko pudłem, przystawiając ucho do wieka i nasłuchując. Trochę się przeraził. - Co jeśli to wąż? Może nawet skorpion! Całe stadko! - No i masz... zaczynasz wpadać w paranoje. Wdech i wydech. - Nie, to coś większego. - Położył obie dłonie na wieku, kciukami podważając zatrzaski. Może uda mu się podejrzeć co to takiego, bez wypuszczania tego? Uchylił nieznacznie pokrywę. Oczy zabezpieczone przez gogle, dłonie przez rękawiczki... pełna ostrożność. - Zdradź mi kim jesteś~
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.11.16 21:51  •  Bliskie okolice kościoła Empty Re: Bliskie okolice kościoła
Los


Do uszu Skuryu dotarł wyraźny dźwięk zbliżających się kroków. Kroki te, jak można było rozpoznać po dźwięku, należały do jednostki dwunogiej, choć kulejącej.
Powoli, nieco ociężale, zbliżała się do niego (oraz jego ukrytego towarzysza) uśmiechnięta postać odziana w prostą i znoszoną obszerną szatę, wyraźnie sugerującą przynależność do KNW. Była to szczupła kobieta, na oko w okolicach trzydziestki, o krótkich, ciemnych włosach i azjatyckich rysach twarzy. Patrzyła na mężczyznę z uprzejmością i czymś na kształt... Współczucia? Ciężko było określić, co tak właściwie chodzi jej po głowie.
- Witaj wędrowcze. Czegóż tutaj szukasz? - spytała głosem głębokim i donośnym, pozostając w odległości kilku metrów od czerwonowłosego.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.12.16 0:23  •  Bliskie okolice kościoła Empty Re: Bliskie okolice kościoła
Zewnętrzne czynniki już dawno przestały docierać do malucha. Teraz liczyła się tylko i wyłącznie zawartość skrzyni, która nie smakowała najlepiej, ba! Nawet nie była zbytnio zjadliwa, jednak zdawała się błyszczeć i wyglądać tak niecodziennie i nietypowo, że sam zwierzaczek aż miał ochotę przygarnąć parę takich zabawek. Wszystko skończyłoby się nieco lepiej, gdyby nie to, że skrzynia nagle się zamknęła, a szop pozostał wewnątrz, próbując dokopać się łapkami, do czegoś innego, aniżeli zwyczajne skrawki metalu. Nawet się nie obejrzał, kiedy to jego łapki zaczęły przypominać ludzkie ręce, a całość jakoś tak zmieniła posturę. Wzdrygnął się, wywołując tym samym niemałe poruszenie, a przez skrawek skrzyni szło dostrzec fragment jego ogonka, który to nie zniknął w całości. Sam zaś chłopaczek znalazł niesłychanie kolorowe kabelki, które to wyglądały jak te wszystkie barwne żelki, które to czasem się widywało, albo też jak robaczki, a te z kolei miały jakiś mięsny wkład, a co za tym szło... musiały być pyszne. Dlatego też nie zastanawiając się zbyt długo, a i poruszając przy tym energicznie ogonkiem - mimo ograniczonych możliwości ku temu - zaczął memłać w ustach jeden z takich czerwonych kabelków, chociaż zbyt dobry to on ostatecznie nie był...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.12.16 1:31  •  Bliskie okolice kościoła Empty Re: Bliskie okolice kościoła
- Co tu się wyrabia? - Zdążył zajrzeć do środka swojego drewnianego kufra i bardzo się zdziwił. Nie pamiętał aby jakieś znane mu do tej pory stworzenie posiadało tak barwne futro... no chyba że brudne. Nie miał jednak czasu dłużej zastanawiać się nad tym, czy to były landrynki czy farba, bowiem jego uwagę rozproszyła nadchodząca postać. Straszny ruch się nagle zrobił. Wyprostował się, nieumyślnie zostawiając skrzynkę niedomkniętą. Przynajmniej dzięki temu maluch się nie udusi. - HEJ! Panienko! - Uśmiechnął się szeroko i serdecznie, machając w stronę kobiety. Drugą ręką natomiast wymacał uprzednio porzucone dłuto i schował w dłoni za plecami. Nie ma co ryzykować. Chociaż sam przed sobą czuł lekki wstyd - zbroi się przed słabą, biedną kobietą? Takie bywają najgorsze. Dużo skrzeczą i lubią wpadać w histerie. Nigdy nie wiadomo. - Wszystko w porządku? Mogę pani jakoś pomóc?! - Czyżby nie spodobały jej się te niezapowiedziane wykopki? Powstał i zerknął na to co już zrobił. - Ja tylko szukam swojego szczęścia! ...I schronienia na noc. - Dodał po namyśle. Może jeśli sam jej pomoże, to zechce mu się odwdzięczyć gościną i jadłem? I tak miał zamiar rzucić okiem na wnętrze kościoła. Nigdy wcześniej tutaj nie był, to i ubrania KNW nie skojarzył od razu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.12.16 22:19  •  Bliskie okolice kościoła Empty Re: Bliskie okolice kościoła
Kobieta rozpromieniła się słysząc słowa czerwonowłosego. Wyglądała na wyraźnie zadowoloną, choć dalej ciężko było określić o co jej w ogóle chodzi.
- Oh, nie, ja nie potrzebuję pomocy. Za to ja mogę pomóc tobie. Kościół Nowej Wiary zawszę z chęcią udzieli schronienia i wspomoże każdego wędrowca poszukującego szczęścia i lepszego, dobrego życia - odparła spokojnie. W jej głosie słychać było wiarę w to co mówi, pozytywne nastawienie i swoistego rodzaju ekscytację. Wyraźnie bardzo zależało jej na tym, by zrealizować to o czym mówi.
Po chwili jednak zmarszczyła brwi, jakby zastanawiała się nad czymś o czym zapomniała.
- Właściwie... To mógłbyś mi też udzielić niewielkiej... Pomocy. Powiedzże wędrowcze, czy nie widziałeś może w okolicy małego, jasnowłosego dziecka? Mógł wyglądać częściowo jak zwierzątko... Hm... - dodała ze sporym wahaniem w głosie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.12.16 16:15  •  Bliskie okolice kościoła Empty Re: Bliskie okolice kościoła
Nie pomylono by się ani trochę, gdyby uznano, że karzełek nie przejmował się wymianą zdań pomiędzy dwójką dorosłych. Ta aktualnie znaczyła dla niego tyle, co nic. Zupełnie tak, jakby niedomknięte wieko skrzyni stanowiło magiczną barierę, która blokowała odgłosy z zewnątrz, a których znaczenie bywało nie do końca zrozumiałe dla młodego szopa. Ten zresztą miał aktualnie swoje znalezisko, którym to musiał się zająć, a które nie smakowało najlepiej. Toteż po rozgryzieniu jakiegoś kabelka i rozmemłaniu go w ustach, maluch wypluł ów przedmiot do skrzyni, wyrzucając z niej tym samym coś, co nie było zjadliwe i zabierając się za dalsze poszukiwania. Te z każdą chwilą zdawały się bardziej owocne, bo może przypadkiem, a może i jakimś niespodziewanym cudem, blondasek znalazł coś, co można było ładnie opisać dwoma słowami. Bardzo prostymi słowami. Czerwona farbka, która to omyłkowo naduszona dziecięcą ręką wyprysnęła plamiąc zarówno jego płaszczyk, co i różne, jeszcze mniej zjadliwe, metalowe ustrojstwa.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach