Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 7 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Go down

Pisanie 22.10.13 22:02  •  Strumyk Empty Strumyk
Ot, zwyczajny potoczek. Czysta woda obmywa jasne kamyki, dość szybko płynąc w swoją stronę. Chłodna ciecz mamrocze cicho jakąś chlupoczącą melodię, przedzierając się dzielnie przez gęsty las. Strumień nie jest zbyt głęboki, sięga zaledwie do kostek, a momentami jest nawet znacznie płytszy.

Kto normalny przyszedłby na tereny ludzi tak bardzo rzucając się w oczy? No właśnie. Kto normalny by to zrobił. Wszyscy zdrowi na umyśle woleli się trzymać daleko od Władzy, jeśli łatwo zwracali na siebie uwagę. A on? Mógł przyjść do miasta wyglądając całkowicie jak człowiek, nie rzucając się w oczy, będąc absolutnie i niezaprzeczalnie osobą szarą w tłumie. Ale nie. Stwierdził, że przyjdzie wyglądając jakby wyszedł prosto z czeluści piekielnych. Całe tylko szczęście, iż nie paradował po ulicach, a jedynie zaszył się gdzieś w lesie, unikając zbiorowisk istot żywych. Starał się wybierać miejsca, w których las był najgęstszy, choć powoli żółknące i opadające liście znacznie utrudniały mu kamuflowanie się. Ponad dwumetrowe, fioletowe coś wyróżniało się dość mocno na tle jesiennych kolorów.
Faelandalan dotarł jednak w miarę spokojnie do strumienia. Postanowił odpocząć chwilę od ciągłego marszu. Nie był nawet trochę zmęczony, ale jednak otoczenie natury uspokajało go, a miejsce, w którym się znalazł, było niezwykłe i ładne. Zbliżył się do potoku. Kopyta stuknęły o kamienie, kiedy czarnowłosy zanurzył je w wodzie. Poprawił broń uwieszoną na plecach i przykucnął, lekko rozkładając skrzydła dla lepszej równowagi. Pochylił rogatą głowę, zamykając zasłonięte przepaską oczy. Cisza, spokój, samotność. Upadły rozchylił delikatnie spękane wargi i odetchnął głęboko. Tego mu brakowało. Chwili wytchnienia, momentu na zebranie myśli w okolicy innej niż ta, która rozciągała się poza murami. Nie chciał być teraz w pobliżu aniołów. Nie mógł znieść ich pogardliwych spojrzeń, cichych uwag dotyczących tego, czym się stał. Rogaty przyłożył dłoń do klatki piersiowej, gdzieś na wysokości serca. Jasna blizna odznaczała się na fioletowej skórze, przypominała o przeszłości. Fael oparł wolną rękę na udzie, dłoni pozwalając swobodnie wisieć. Byle tylko nikt tu nie przyszedł, bo będzie marnie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.10.13 22:23  •  Strumyk Empty Re: Strumyk
Ahh, jak miło jest mieć chwilę przerwy od pracy. Lubi to co robi, ale ciągłe podchody i ukrywanie się mogą zmęczyć. Zwłaszcza, że przez ostatni czas musiał pracować w ciemnościach. Przez ciemności oczywiście mam na myśli ślepotę. Niewidomemu nie jest łatwo w życiu. Z opaską na oczach przemierzał okolice w poszukiwaniu jakiegoś spokojnego miejsca, aby odpocząć. Kierował się słuchem i zapachem, co w otwartej przestrzeni naprawdę nie było łatwe. Nie mógł nawet wznieść się w powietrze. Z dwóch przyczyn. Jedną z nich był fakt, że nie znajdował się teraz na swoich terenach i nie mógł się wychylać, drugą zaś była czerń wokół, która skutecznie ogranicza zdolność poruszania się w powietrzu. Jakże się ucieszył, gdy natknął się na kształty drzew. Teraz łatwiej będzie mu się poruszać. Szedł powoli, kierując się w stronę odgłosu płynącej wody. Tam na pewno będzie mu dobrze. Jednak im bliżej się znajdował tym mocniej wyczuwał jeszcze jakiś zapach, poza tymi typowymi dla lasu. W pewnym momencie był już w stanie stwierdzić czyj jest to zapach. Na myśl spotkania znajomego uśmiechnął się pod nosem. Znajomy pewnie już dawno wiedział o zbliżającym się aniele, ale on dał znać, że jest w pobliżu dopiero, gdy podszedł do niego na kilka metrów.
Fael.
Rzucił, podchodząc bliżej z uśmiechem na bladych wargach. Zatrzymał się dosłownie centymetry przed brzegiem strumyka. Jeden krok i runąłby do wody. On jednak dobrze zdawał sobie z tego sprawę i wiedział kiedy się zatrzymać.
Witaj.
Powiedział łagodnym głosem, odwiązując opaskę. Zdjął kawałek materiału z oczu i schował go do kieszeni, po czym uśmiechnął się i spojrzał martwym wzrokiem na fioletową kreaturę. Podszedł nieco bliżej i przykucnął obok niego. Jego oczy nienaturalnie poruszyły się na boki. On jednak nie zdawał sobie z tego sprawy, nic nie widział, więc nie wiedział gdzie spogląda i nie czuł jak obracają się jego gałki oczne. Cóż, po to się nosi opaskę. Na szczęście przed większość czasu nieruchomo tkwiły w punkcie przed nim, a takie coś jak przed chwilą zdarzało się naprawdę rzadko.
Dokuczał ci ktoś dzisiaj?
Spytał, przekrzywiając głowę. Usiadł na ziemi zaraz przy samym brzegu i zamoczył chude palce w wodzie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.10.13 23:25  •  Strumyk Empty Re: Strumyk
Usłyszał cichy szelest w opadłych liściach, łagodne, miękkie kroki stawiane z ostrożnością. Długie uszy wyłapywały ten dźwięk już ze znacznej odległości i spokojnie mógł zdążyć się przemienić, lecz... nie zrobił tego. Po odgłosie kroków wiedział, że to nie wojskowi. Nawet, jeśli się skradali, brzmieli ciężko, niezgrabnie. A i broń wydawała stosowne odgłosy. Szpieg, zabójca? Nie, oni nie używali aż tak wielkiej ostrożności. Wiedział, jak poruszają się ślepcy, którzy nie mają żadnego punktu do opierania się i właśnie tak brzmiała osoba, która się zbliżała. Faelandalan starał się nie poruszać, udawać jakąś kolorową figurę. Tak na wszelki wypadek, gdyby ocena sytuacji jednak go zawiodła. Zamknięte oczy nie próbowały szukać źródła mącenia spokoju, głowa nie obróciła się do lasu. Potrafił powstrzymać te odruchy, choć nadal był ciekawy, kto może wałęsać się po lesie w godzinach, w których niebo niebawem pociemnieje, a las pokryją ciemności.
Dłoń upadłego zacisnęła się, jednak nadal dotykała starego znaku przeszłości. Zamknął usta, oczekując. Domyślał się, że wędrowiec może nie być człowiekiem, jednak tego głosu się nie spodziewał. Uniósł rogaty łeb, ukierunkowując go na anioła. Spękane, ciemne wargi wygięły się w delikatny, przyjazny łuk uśmiechu.
- Witaj, bracie - odpowiedział. Nienaturalnie drżący głos zdradzał, w jakiej postaci się znajdował. Pół-demon obserwował zza opaski dość drobną osobę, która zawitała w okolicy. Obraz był przyciemniony, zniekształcony, niewyraźny. Wyroczni chyba to nie przeszkadzało. Fael wolał ledwie widzieć niż wzniecać przypadkowe pożary, których zwykła woda nie ugasi.
- Dziś się nie zdarzyło. Jeszcze nie byłem w Edenie - spokojny, cichy głos znów rozbrzmiał, splatając się z szemraniem strumienia. Fioletowoskóry wyciągnął rękę w kierunku Cecila i delikatnie dotknął jego podbródka długimi palcami, unosząc mu delikatnie głowę do góry. Patrzył tak przez moment, po czym przejechał kciukiem po policzku anioła i zabrał rękę.
- Co cię ściągnęło do tej zapomnianej dziury? - zapytał. Cóż, może ludzkie miasto nie było aż taką dziurą jak Desperacja, ale to nie zmieniało faktu, że w porównaniu z terenami skrzydlatych było to marne, brudne miejsce.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.10.13 23:51  •  Strumyk Empty Re: Strumyk
Kiwnął głową i zamknął białe oczy. Bardzo dobrze, że dziś jeszcze nikt go nie zaczepiał. W innym przypadku pewnie by się teraz zebrał i poszedł szukać łobuzów.
To dobrze. Jakby ktoś by ci coś zrobił to skopałbym im dupy.
Nie widział jak zbliża się do niego ręka Spaczonego, jakże mógłby to widzieć. Toteż gdy poczuł dotyk na swojej twarzy drgnął. Na jego twarzy wymalowana była niepewność. W końcu nie wiedział czego może się spodziewać. Poza tym każdy wie jak wygląda tak niewidomego... Zupełnie jakby był wiecznie zagubiony w mroku, co było zresztą prawdą.
Wolność, drogi Faelu. Chwilowo nie mam żadnej pracy do wykonania. Pomyślałem, że odpocznę w mało uczęszczanym przez nienaturalne stwory miejscu. Dobrze jednak, że ty tu jesteś.
Uśmiechnął się niewinnie. Uniósł dłoń do swojej twarzy i ostrożnie wyszukał własne usta. Przejechał palcem po swoich kłach. Dziwnie, trochę go bolały. Może ze zmęczenia, czasem bolą go przez to zęby.
Trudno mu było się poruszać, kiedy siedział tak w ciemnościach, a jedyne co miał to wyobraźnia. Dobrze, że ma moc, która pozwala mu widzieć. To naprawdę wielki dar. Efekt owej mocy skończył się jednak już jakiś czas temu, niedawno zaś minął okres wstrzymania się od jej użycia. Jednakże, aby znów widzieć musiał przelać krew, a to już był w pewnym sensie problem.
"Spojrzał" pytająco na Faela i westchnął cicho.
Moja zdolność widzenia znów się wyczerpała... Tak sobie myślę... Czy m-mógłbym może użyć t-twojej krwi?
Jego pytanie było niepewne, ciche i nieśmiałe. Zupełnie jak na niego przystało. Niby to normalne w jego przypadku spytać kogoś o odrobinę krwi, jednak on zawsze będzie się tego wstydził i krępował. W końcu inne anioły nie podchodzą do obcych i nie pytają czy mogą skosztować ich krwi.
W pewnym sensie było to bardzo smutną kwestią. Nawet będąc pozornie zwyczajnym aniołem Cecil wyróżniał się z tłumu. Dobrze jednak, że posiada taką pracę jaką ma, dzięki niej może z łatwością pozostać w ukryciu lub niezauważony. Gdyby nie to to pewnie i z niego niejedni by się naśmiewali, a że chłopaczyna jest delikatna i krucza to nieraz dostał by po głowie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.10.13 0:57  •  Strumyk Empty Re: Strumyk
- Mój ty wojowniczy... - zaśmiał się, szczerząc nieco przy tym swoje ostre zęby. Nie miał pojęcia, dlaczego Cecil go tak broni. W końcu to anioł, a Fael był... Właściwie nie wiadomo, czym był. Ważne, że pierzaści za nim nie przepadali, a przynajmniej w większości. Ślepiec jednak jakoś nie uciekał na jego widok (lub częściej: zapach), a wręcz przeciwnie - bronił go jak lwica swoich dzieci. Czy coś tam.
Łagodna mina zielonookiego nie zmieniła się, kiedy anioł drgnął. Cały czas patrzył ze spokojem i obojętnością, do której dodany był cień uśmiechu. Chłopak zawsze sprawiał, że Spaczony stawał się radośniejszy, poprawiał humor samą obecnością. Czy to dobrze? Raczej tak. Faelandalana lepiej było nie denerwować i zostawić w neutralności lub delikatnym humorze dodatnim dowolnego rodzaju. O wiele lepiej wtedy funkcjonował i dodatkowo nie szukał ofiary do wyżycia się.
Na pytanie skrzydlatego najpierw odpowiedział uśmiechem, a sekundę później przyłożył palec do warg anioła.
- Gryź, na zdrowie. Tylko nie wiem, jak smakuje - rzucił. Przecież skład jego krwi nie mógł wyglądać tak, jak wyglądało to w przypadku innych istot. Fioletowe zabarwienie skądś musiało się brać. Nie mógł tego zrzucić na wirusa, bo mało komu zmiany w ciele obejmowały też płynącą w żyłach ciecz. A może? Tak czy inaczej, nigdy jej nie próbował. Wiedział tylko, że nie jest trująca, a przynajmniej nie zabija. I to chyba było najważniejsze. A skoro fioletowe krople komuś się przydadzą, to nie miał po co ich trzymać i zachowywać dla siebie, jak gdyby to był jakiś skarb. Co prawda, rana będzie się goić dobre parę dni, jednak natura anioła kazała mu pomagać mimo wszystko. A to właśnie było pomocą.
- Brak wzroku jest koszmarem, prawda? Te okropne ciemności, które ściągają do otchłani mroku, duszą i skazują na cierpienie, którego nie da się opisać i odpędzić - mruknął, przechylając delikatnie głowę. Ostatnio nie zdarzył mu się nawrót zamroczenia widzianych obrazów, jednak to była tylko kwestia czasu. W każdej chwili był narażony na odcięcie jednego zmysłu. Rozumiał, czym jest ślepota i współczuł każdemu, kto musiał się z nią zmagać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.10.13 1:26  •  Strumyk Empty Re: Strumyk
Bez słowa chwycił dłoń Faela i wstał. Mógł bez problemu zranić jego rękę i zlizać krew, ale postanowił zrobić to inaczej. Zbliżył się i stanął na palcach, aby objąć go za szyję. Delikatnie odgarnął długie, czarne włosy i przyłożył kły do jego szyi. Nie wbił ich w jego ciało tak jak wampir, a jedynie nakłuł jego skórę jednym z zębów. Z drobnej rany zaczęła sączyć się ciemna ciecz, którą Cecil szybko zlizywał. Robił to dopóki krwawienie się nie zatrzymało, aby zostawić możliwie jak najmniejszy ślad. Po tym szybko puścił Spaczonego i odsunął się na krok. Zasłonił dłonią oczy, czując delikatny ból w skroniach. Nie musiał ich zasłaniać, ale wolał to zrobić, ponieważ kiedy moc zaczynała działać jego oczy obracały się w dziwny sposób. Zupełnie jakby robiły sobie rozgrzewkę przed pracą. Zabrał swoją rękę i mrugnął kilka razy. Jego wizja z początku mocno zamglona robiła się coraz wyraźniejsza. Nadal nie widział zbyt dobrze, a obraz był przyciemniony, ale wystarczało, aby wyłapać szczegóły kształtów i postacie oraz obiekty z daleka. Nadal źle widział, bo przecież jest niewidomy i nawet magia nie jest w stanie całkowicie tego cofnąć, ale to, że mógł widzieć cokolwiek całkowicie mu wystarczało. Przynajmniej zna kolory i wie jak wygląda świat. Nie musi żyć na podstawie wyobrażeń.
Tak... Da się przyzwyczaić do tej ciemności, jednak zawsze będzie stanowiła problem. Zwłaszcza, że mogę raz na jakiś czas zobaczyć co jest wokół mnie, a gdy tylko wraca czerń zaczynam tęsknić za widokiem zwykłych rzeczy.
Uśmiechnął się i wyciągnął rękę, aby swoją drobną dłonią pogłaskać delikatny policzek Faela.
Dobrze cię widzieć.
Mówił to naprawdę szczerze, przecież już dawno go nie widział. Znów przyjrzał się całej postawie mężczyzny, tak jakby poznawał go od nowa. Ah, ciągle zapomina jak dużym stworem jest jego przyjaciel.
Znów się odsunął i rozejrzał po okolicy, dokładnie badając ją wzrokiem. Jego martwe oczy wyglądały naturalniej, ale i tak nie sprawiały miłego wrażenia. W końcu rzadko widzi się niemal całkowicie białe tęczówki i wyblakłe źrenice. Cecil podszedł do strumyka i zanurzył w wodzie palce, rozchlapując ją delikatnie na boki. Jak miło jest znów widzieć...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.10.13 2:29  •  Strumyk Empty Re: Strumyk
Zmrużył lekko ślepia, czego i tak by się nie dało zauważyć. Co ten "kurdupel" znowu kombinował? Tsh... Szyja. Miejsce, do którego dostępu nie dawał praktycznie nikomu. Teraz jednak odchylił nawet lekko głowę, jeszcze bardziej eksponując gładką, fioletową skórę i źródło krwi. Zabieg jednak był przeprowadzony delikatnie i właściwie Fael nie powinien się zbytnio bać o ślady. Mimo tego, nigdy nie przepadał za ranami wszelkiego rodzaju, które były mu zadane. I to na pewno nie był uraz z momentu, w którym został przebity mieczem na wylot. Po prostu... Nigdy nie przejawiał masochistycznych zapędów, a tym bardziej sadystycznych. Choć z tym drugim sprawa bywała różna. Raz na jakiś czas chciał komuś zrobić krzywdę, ale to była mroczna strona jego przemienionego umysłu, którą zwalczał z całej siły. Uparcie wierzył, że jeśli psychicznie doprowadzi się do stanu sprzed zmian, wirus zniknie z jego organizmu, a anielska forma powróci. Jednak nie do końca zabił Wiarę, jak widać. Część jej naprawdę zamieszkała sobie w nim i wrednie razem z Nadzieją zatruwały mu myśli głupimi pomysłami.
Przyglądał się pierzastemu, choć nie było w tym wiele zaciekawienia. Ot, patrzył, bo nie miał gdzie skierować wzroku. Zdecydowanie bardziej wolał chwile, w których Cecil widział. Ciężko było podać jakikolwiek logiczny powód, ale zapewne chodziło o możliwość użycia czasem samej mowy ciała. Faelandalan lubił zachowywać milczenie, a kiwnięcie głową w odpowiedzi raczej nie sprawdzało się przy niewidomych. Przy tym brak odpowiedzi był raczej niemiły, pozostawiał w niepewności.
- Ja straciłem zdolność widzenia po jednej z wizji, wiele lat temu. Później jednak Stwórca chciał się popisać i mi ją przywrócił. Ale znowu udało mu się spaprać sprawę, bo cały czas miewam chwile ciemności - uśmiechnął się dość ponuro. - Współczuję tym, którzy nie mogą widzieć Światłości
Położył delikatnie swoją dłoń na dłoni białowłosego. Przybrał nieco przyjaźniejszy wyraz twarzy. Wyglądał jak bestia prosto z krainy ognia, ale zachowywał się łagodnie jak mała owieczka na środku łąki. Nie potrafił być zły. Jego naturę mogłoby zmienić tylko jakieś ważne, silne wydarzenie, które nawet ciężko skonkretyzować. To mogłoby być wszystko i nic.
- Ciebie również - odpowiedział cicho, z radością. Zabrał rękę i zmniejszył rozpostarcie skrzydeł, narażając się na mniejsze łapanie równowagi. Nie zwinął dwóch błoniastych tworów całkowicie. Kucanie w tej formie bez wspomagania skrzydłami było sztuką trudną, której przez te setki lat nadal nie opanował.
Uniósł dłonie do opaski i zdjął ją, narażając otoczenie na szmaragdowy pożar. Nic się jednak nie stało, kiedy oczy zostały odsłonięte. Stan umysłu Spaczonego był dobry i opanowany do tego stopnia, że nawet tajemniczy dym, który zazwyczaj czaił się przy jego ślepiach, teraz był ledwie zauważalny. Spojrzał na jasną twarz chłopaka, zmrużył lekko patrzałki i zamarł na moment, co poprzedzone zostało dość głośnym zaczerpnięciem krótkiego wdechu. Pojaśniało mu przed oczami. Niewyraźne, niezrozumiałe sceny przewinęły się szybko i zniknęły. Fael wypuścił powietrze, mrugając szybko. Dał radę skojarzyć tylko skupisko dużej ilości rosnących drzew i szemranie wody. Ktoś miał się tu zbliżyć, jednak fioletowy nie potrafił stwierdzić kto, w jakiej ilości i kiedy. Wizja była zbyt niewyraźna, żeby to było w co najmniej trzy godziny. Tak chaotyczne widzenia miał wtedy, gdy coś dotyczyło krótszego czasu, ale nie mógł mieć pewności, że było to w ogóle prawdziwe.
- Nikt cię nie śledził? - zapytał, odwracając głowę w kierunku drzew.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.10.13 2:58  •  Strumyk Empty Re: Strumyk
Nie miał tak źle jakby nie patrzeć. Łatwo jest być ślepym, kiedy widzenie można włączyć i wyłączyć jak latarkę, kiedy ma się dostęp do jej baterii - krwi. Co ciekawe nawet kiedy mógł widzieć jego inne zmysły nadal były tak samo wyostrzone i wiecznie czujne. Odwrócił wzrok od wody i skierował go ku Spaczonemu. Przekrzywił głowę z zaciekawieniem, obserwując jego zachowanie. Czyżby coś się działo?
Czy ktoś go śledził? Nie da się, to on jest szpiegiem! Jest czujny, a śledzenie innych to jego zajęcie codzienne, niemożliwe, aby ktoś mógł za nim podążać niezauważony. Prawda, są osoby, które za nim nie przepadają przez informacje, które sprzedaje, ale zawsze, gdy podejmują próbę śledzenia go, gubi ich w mgnieniu oka.
Niemożliwe, to moja robota. Wyczułbym to.
Swoją drogą ciekawe co by z nim zrobili, gdyby go dorwali. Cecil nie ma śmiertelnych wrogów ze względu na swój charakter, jednak są osoby, które wiedzą czym się zajmuje i go nie znają. Wiadomo, nie każdy przepada za osobą, która podsłuchuje ich rozmowy, a potem sprzedaje, a nawet oddaje uzyskane informacje ich przeciwnikom. Ba, niegdyś zwiadowcy byli zabijaniu na miejscu, torturowani lub ścigani listami gończymi. Jakby nie patrzeć są niczym pluskwa. Lepiej nie wiedzieć jaka krzywda mogłaby spotkać drobnego białaska, gdyby ktoś lub coś dorwało go w swoje łapy. Zadrżał na samą myśl o tym.
Zaniepokojony podszedł jak najbliżej Faela.
Czemu pytasz? Coś ma się stać? Jeśli tak to może powinniśmy stąd iść zanim to się sprawdzi?
Pytał głosem pełnym zmartwienia. Bardziej bał się o ponad dwumetrowego stwora niż o siebie, co było zapewne dość dziwne, lecz dla niego bardzo typowe. Bliscy ponad wszystko. Ma swoje wady, ale co jak co, skurwielem nie jest. Niepewnie wyciągnął rękę do Faela i delikatnie złapał się jego spodni, niczym przestraszona dziewczynka. Mimo to jego twarz i zachowanie wyrażały spokój. W końcu nie obce mu takie sytuacje.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.10.13 2:40  •  Strumyk Empty Re: Strumyk
Nawet, jeśli czasami mógł widzieć, to nadal nie było to na stałe, a "odnawianie" widzenia zapewne nie należało do rzeczy wygodnych. Czarnowłosy wcisnął czarny materiał w kieszeń i podniósł się, prostując plecy, a następnie ponownie rozkładając nieco mocniej skrzydła. Ogarnął wzrokiem najbliższe drzewa i częściowo pozbawione liści zarośla. Nikt się tam nie czaił, nie słyszał też żadnych dźwięków. Mógł uznać wizję za fałszywą, jednak byłby kompletnym głupcem, gdyby w pełni ją zignorował. Nawet nieprawdziwe informacje, które widywał, zawierały w sobie jakieś przesłanie. Mógł go nie rozumieć od razu, albo nawet i wcale, ale jednak nadal warto było brać pod uwagę możliwość zagrożenia.
- Coś się tu stanie, ale nie wiem kiedy i komu - zaczął, mrużąc delikatnie oczy. Objął anioła, szponiastą dłoń kładąc mu na ramieniu. Przygarnął go do siebie. Nie martwił się o siebie. Nigdy nie zwracał uwagi, że może mu się coś stać. W tym momencie liczyło się bezpieczeństwo skrzydlatego, choć to on z ich dwójki wyglądał najbardziej normalnie. - To było zbyt niewyraźne, żebym mógł określić. Myślę, że zostanie tu byłoby mało rozsądnym posunięciem. Nawet, jeśli wizja była nieprawdziwa.
Odwrócił wzrok od drzew i wbił go w drobną postać przy boku. Rany... Tak wielka różnica wzrostu... Wyrocznia jednak nie miała zamiaru stawać się człowiekiem. Przemiana była nieprzyjemna, a czasem nawet bolesna. Stawał się też praktycznie bezbronny, a tego nie mógł znieść.
- Lecimy do mnie? Eden jest dla mnie bezpieczniejszy niż te okolice. Wolałbym nie musieć robić krzywdy ludziom chcącym mnie złapać - uśmiechnął się lekko. Tereny aniołów były też przyjemniejsze dla oka niż ten sztuczny las wytworzony ręką ludzką.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.10.13 3:07  •  Strumyk Empty Re: Strumyk
Obserwował jak towarzysz wstaje i miał wrażenie jakby wyrastało przed nim drzewo. Różnica wzrostu była tak wyraźna, że aż nieprzypuszczalna. Żeby spojrzeć mu w twarz Cecil musiał znacznie podnieść głowę. Czasem bolała go od tego szyja, ale cóż poradzić.
Nie wierzę w nieprawdziwość twoich wizji.
Rzucił tonem dziecka, które jest święcie przekonane, że Święty Mikołaj istnieje naprawdę. Nawet jeśli Spaczonemu jego wizja mogła wydać się fałszywa on wolał trzymać się wersji, że jednak miała rację i nie ryzykować niepotrzebnie. Cóż, nie warto czekać aż stanie się coś złego.
Dobry pomysł. Polecimy jednak drogą, którą ja ci wskażę. Może jest trochę dłuższa, ale prowadzi niemal pod twój dom i pozwala ominąć możliwe skupiska innych aniołów. Unikniemy tym niepotrzebnych zaczepek.
Uśmiechnął się i odsunął od wielkoluda (cóż, w jego mniemaniu). Zamknął oczy i wziął głęboki wdech. Jego skrzydła zaczęły się powoli materializować. Dawno już nie latał, a teraz gdy widzi ma ku temu najlepszą okazję. Lubi to robić, jest szybciej i wygodniej, a drobne ciało dobrze się unosi. Otworzył oczy, gdy tylko skrzydła skończyły się pojawiać. Trzeba przyznać, że ich wygląd mógł skojarzyć się z jego osobowością. Skrzydła nie były ani zbyt małe, ani zbyt duże, po prostu średnie. Wielkości wystarczającej, aby mógł się nimi osłonić lub zakryć. Były wręcz olśniewająco białe i zgrabne. Same pióra zaś ciemniały na końcach i ostro się zwężały, przypominając strzałki. Całość wygląda zarazem delikatnie i wyraziście.
Przeciągnął się i rozprostował skrzydła, po czym wzniósł się w powietrze na wysokość różnicy pomiędzy ich wzrostami. Spojrzał gwałtownie w stronę lasu. Usłyszał coś, może mu się zdawało, ale wolał tego nie bagatelizować.
Chodźmy stąd.
Przepuścił przez palce pasmo czarnych włosów Spaczonego i wzbił się nieco wyżej, powoli kierując się w docelową stronę.

[zt]


Ostatnio zmieniony przez Cecil dnia 27.10.13 15:24, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.10.13 12:57  •  Strumyk Empty Re: Strumyk
Wiatr rozwiał czarne kosmyki. Spaczony wpatrywał się gdzieś przed siebie, szukając zagrożenia, którego wcale nie musiało tam być. Nigdy nie ufał krótkim, nieczytelnym wizjom, które nie pokazywały niczego konkretnego. Ten widok mógł być z dowolnego okresu czasu i wcale nie musiał dotyczyć ich, a kogoś innego. A może nawet w ogóle nie była to ta okolica?
Kiwnął rogatym łbem. Czasami cieszył się, że mieszkał na uboczu, dzięki czemu istniały drogi omijające nadmiar pierzastych. W niektórych momentach lepiej było ich unikać. Zaczepki słowne nie były niczym przyjemnym, ale wzrok bywał jeszcze gorszy. Niegdyś patrzyli na niego przyjaźnie i z szacunkiem, unikając kontaktu wzrokowego, bo był wysoko w hierarchii. Teraz gdyby mogli, rzuciliby się na niego i wypędzili z Edenu na zbity pysk, jak jakiegoś kundla.
Fael zabrał rękę, żeby nie przeszkadzać skrzydłom Cecila. Poprawił rzemienie podtrzymujące ciężkie ostrza na plecach i poruszył swoimi nieopierzonymi tworami. Pomyśleć, że dawniej oślepiały blaskiem bieli, było ich sześć i przez to aniołowie bali się do niego zbliżać. Serafini, wieczne forever alone przez swoją pozycję.
Zielonooki ponownie zawiązał opaskę na oczach. Z powietrza widział więcej i mógł wzniecić większy pożar, a wolał tego uniknąć. Nawet, jeśli ludzie nie mieliby problemów z wpakowaniem mu w ciało kilku kulek, to wolał ich nie krzywdzić. Prawdopodobnie wahałby się, gdyby miał się bronić. Pół-demon spojrzał na anioła, uśmiechnął się lekko i ugiął kolana, by w następnej chwili rozłożyć potężne skrzydła i wyskoczyć w górę. Silny powiew powietrza po machnięciu błonami strącił mnóstwo jesiennych liści z drzew. Wirując zaczęły opadać na ziemię, jednak ich już nie było. Musieli jak najszybciej zniknąć z nieba nad miastem. Nigdy nie wiadomo, co ludziom mogło odbić.

[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Strumyk Empty Re: Strumyk
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 7 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach