Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 8 z 18 Previous  1 ... 5 ... 7, 8, 9 ... 13 ... 18  Next

Go down

Pisanie 07.01.17 16:35  •  Opuszczony Obóz - Page 8 Empty Re: Opuszczony Obóz
Spasiba. Nie znała tego słowa. Zastanawiała się czy jest prawdziwe czy też przybysz sam je wymyślił. Jak była małym dziekciem to chyba tak robiła. Nie była pewna. Czas gdy mieszkała w kartonach na ulicy był zamglony i zniekształcony w jej pamięci. Pewnie z racji tej że nie chciała tego pamiętać gdyż ten okres ściśle wiąże się z tym że jej matka probowala ją zabić. Macierzyństwo nie istnieje. To samo z miłością. Kiszka.
Żołnierzyk zaczął rozstawiać swój arsenał. Jakiś garnek warzywa... WARZYWA. To bylo dla niej cos tak dziwnego... Ile lat nie miała czegoś takiego w ustach? Zazwyczaj suchy chleb, jakies konserwy czy stara szynka...
Popoluje na ludzi. Coraz bardziej intrygował ją ten facet.
Zabawnie się wysławiał. Trochę wierszowanie. Takie poplątane z poplątanym. Musiala się skupić by zrozumieć o czym do niej szprecha.
Gdy zrozumiała że się przedstawił, drgnela. Chyba powinna teraz się przedstawić. Chwilę się wahała. Te wszystkie emocje były w niej. Po jej zewnętrznej powłoce nie szlo nic rozczytac. Pokerowa twarz, lekko nieprzytomny wzrok itd
- Rosie. Rosiczka. Tak. Rosie Yami. - nikt nigdy nie usłyszał jej pełnego imienia. Było dość nietypowe. Ładnie ją określało wiec zawsze zostawiala je dla siebie. Rosemary. Ładne ale poważne.
Gdy wrzucił coś do garnka jeszcze do jej nosa zapukaly zapachy. Bardzo smaczne zapachy. Przelknela sline, wstala i podeszla do Miszy. Nachylila się przed nim by zajrzeć do garnka. Tu pachniało jeszcze bardziej. Jej slinianki oszalaly.
Czarodziej
Był kucharzem wiec nic dziwnego. Jednak dla niej każdy kto potrafił gotować był magiem. Dla niej to czarna magia. Zrobić odtrutke czy coś okej, rozpoznać zioła też w porządku ale gotowanie to nie jej bajka.
Cieszyła się że mężczyzna tyle mówił. Miał przyjemny głos a Rosie lubi słuchać.
Usiadla przy nim nadal trzymajac pluszaka.
Słysząc że żołnierzyk zwrócił na niego uwagę scisnela go mocniej.
- Przejściowo. Ale kto wie... Milo tu. Można by odpocząć pare dni. - nie powiedziała nic o pluszaku. Nie chciala. Na razie lepiej nie mówić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.01.17 17:00  •  Opuszczony Obóz - Page 8 Empty Re: Opuszczony Obóz
Uniósł lekko brew na jej imię. Ale z drugiej strony, imię jak imię. Wygląd trochę nietypowy, no ale co w tym świecie jest jeszcze typowego. Zaśmiał się cicho pod nosem, widząc jak dziewczę nachyla się nad garnkiem. - Miło mi poznać, panienko Rosie. - Poprawił trochę kurtkę na sobie, czując chłód wieczora, po czym wrócił do ogarniania gulaszu. Korzystając z ułamanej w połowie łopatki, trochę poprzekładał zawartość. Pokrojone warzywa z mięsem. Na koniec zakrył garnek przygrywką, pozwalając by potrawka się dusiła. - Przejściowo. No tak, nie jest to chyba super miejsce na dłuższy okres postoju. Pozostawia wątpliwości w bezpieczeństwie, oddala od poczucia domostwa. Tak jak wszystko w desperacji. - Przelotny smutny uśmiech szybko zamienił się w typowy ciepły wyszczerz. Potarł ramiona i przyjrzał się ognisku. Nie mógł pozwolić mu wygasnąć, więc korzystając z byle kijka roztrzaskał trochę gałązek, by ciepło z nich mogło wyjść na zewnątrz. Mruknął cicho pod nosem i usiadł obok Rose.
- Nie jest to zbyt ryzykownym, by samemu przebywać na desperacji? Nie żebym był wścibski, ani nic, ale po prostu sam wiem, jak to jest być samemu tutaj. Jak nie mutant, to zboczeniec, jak nie zboczeniec, to pies co zamienia się w nagą japońską wojowniczkę. A potem co zostaje? Żal. No bo co. Umrzeć od jednego, drugiego, albo trzeciego, to aż się nie godzi. - Końcówkę bardziej wymruczał do siebie, niż do dziewczyny. Potrząsnął głową i poprawił włosy, spoglądając nad siebie. - Ale z drugiej strony, nigdzie indziej nie znajdzie się tyle swobody. Tylko tutaj można poczuć trochę odizolowanej władzy nad samym sobą, bez żadnego rządu zwisającego nad głowami, niczym dzikie sępy, czekające na twój błąd. A potem tylko rozszarpią. - Spojrzał znowu na dziewczynę. Nie wiedział co myśleć. Mówił cokolwiek. Potrzebował mówić. Oszalał już parę tygodni temu. Kompletnie odwaliło mu. Brak mu tego szczęścia. Ale jest tutaj i mówi i ktoś słucha. Więc będzie mówił dalej. A co. Ha.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.01.17 17:26  •  Opuszczony Obóz - Page 8 Empty Re: Opuszczony Obóz
Panienko. To bylo miłe. I to tak że się lekko speszyla i zarumieniona spuscila głowę w dół. Nigdy nikt tak mile do niej nie mówił. W międzyczasie poluzowala jej się bandana na nadgarstku. Żółty. Nie lubila tego koloru i strasznie jej nie pasował. Jednak jako pies musi ją nosić..
Odwinela ją, ukazując szarpana bliznę dookoła nadgarstka. Pamiątka po piwnicy w której była wiezona. Drut kolczasty jako "kajdanki" to zły pomysł.
Czym prędzej zawinela ją na nowo. Była lekko brudna co trochę irytowalo Rosiczke.
Przybyszowi chyba było zimno. Ona sama rzadko marznela. Wirus w jakiś sposób spowodował że nie odczuwala chłodu czy gorąca jak inni. Dla niej zawsze była jedna temperatura około 15 stopni Celsjusza.
Dom. Podniosła glowe i spojrzała na twarz żołnierzyka. Smutek. Teskni za domem? Ciekawe jaki był albo jest jego dom. Dla kobiety to obozowisko czy stara stacja benzynowa i własny koc to był szczyt marzeń. Nie rozumiała więc jego smutku.
- lepszego nie ma tu nic. Ostań tu ze mną jeśli chcesz. Warty. Łatwiej o sen i bezpieczeństwo. Polować by... Można. - pod koniec zdania jej chrypka zamienila się trochę w jęk. Zdała sobie po prostu sprawę z tego że się zapedzila. Mężczyzna może się teraz poczuć do czegoś przymuszony.
Słysząc o wojowniczce która była psem, kobieta drgnela.
- Wirus.. Nas zmienił. Nie wszyscy są... Tacy źli. - wiatr zawial w dziurę na jej plecach. Było to trochę nie komfortowe ale nie narzekała.
- Śmierć to początek kolejnej drogi. - spojrzała mu w oczy i o dziwo, zdobyła się na uśmiech. Był trochę krzywy i niemrawy jednak to uśmiech.
Gdy mężczyzna poprawił sobie włosy nie mogla ich nie dotknąć. Były złote. W jej mniemaniu. Bardzo ładne. Zawsze chciała takie. Dzięki jasnym włosom nie wyglądałaby tak jednoznacznie. Może wszystko byłoby inne..
Złapała kosmyk jego włosów. Były gładkie. Kiwnela głową i puscila.
- Wolność swoje kosztuje. Tu masz wolność ale brak wody, jedzenia i wszystkich komfortów jakie są w M3. W m3 za to nie masz wolności ale masz wygodę. Jesteśmy kowalami swojego losu. Nie prawdaż? - oparła sie lekko o jego rękę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.01.17 17:45  •  Opuszczony Obóz - Page 8 Empty Re: Opuszczony Obóz
- Czym jest wygoda, gdy jesteś od niej zależny. Cudownie jest mieć wygodę, żyć w spokoju, bez zmartwienia ciągłego, że zaraz ktoś Ci wypruje flaki. Ale z drugiej strony, to co masz w M3, to jest granie jak Ci zatańczą. Nie wyjdziesz, gdy Ci zabronią. Nie zrobisz czegoś, bo oni tego nie chcą. I wiele, wiele innych. - Mruknął z niezadowoleniem, po czym odkrył garnek, korzystając z zawiniętego rękawa kurtki, jako ochrony przed oparzeniem. Zapach dosłownie eksplodował naokoło, łącząc delikatność warzyw, z mocną gamą przypraw. Jedyne co było dobre w M3. Przyprawy. No i świeże warzywa. Ale to tam tam... kto tego potrzebuje. Można wyhodować własne. Na truchłach... No tak. To psuje efekt.
- Wirus. Huh. Bywa. Jedni są lepsi, drudzy gorsi, jedni milsi, drodzy mniej. Tamta panienka pewnie się broniła. Upity DOGS próbujący roztrzaskać mi głowę pustą butelką wódki, mógł dać złe pierwsze wrażenie, mam takie odczucie. A z drugiej strony, taka miła z nich grupa. Sporo im pomagałem w swoim czasie. Ale to jak byłem w M3. Teraz to już bardziej każdy za siebie, bo inny cię pożre. Tudududu... - Zaśmiał się sarkastycznie pod nosem, gdy sprawdził nożem jak miękkie jest mięso. Jeszcze chwila. Założył znowu pokrywkę i wrócił do rozglądania się naokoło uważnie. - Śmierć to koniec drogi dla mnie. Umrę i po sprawie. Poof. Mam taką nadzieję. Nie widzę sensu w dalszej egzystencji dla mnie, skoro i tak aktualna zaczyna mi przysparzać kłopotów. No i tak. Lepszego tutaj nic nie znajdziemy. Ale zobaczę, może się uda nam przez jakiś czas razem pobyć. Pomoc wzajemna, zawsze przyspiesza większość rzeczy. - Obdarzył Rose bardzo ciepłym uśmiechem, po czym odchylił głowę i spojrzał w niebo. Życie mu nie miłe, ale jakby non stop miał się kulić przed ryzykiem, to sam by skończył jako trup. Przez samego siebie. Najbezpieczniej w desperacji jest się chyba zabić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.01.17 19:07  •  Opuszczony Obóz - Page 8 Empty Re: Opuszczony Obóz
- Może. Nie znam tej strony M3.- odpowiedziała cicho. Słyszała wiele o tej "lepszej" stronie miasta. Ciepłe mieszkania, bieżąca woda, jedzenie i... Łóżka. Sama nigdy nie była w takim łóżku. Podobno to nic niezwykłego ale Rosie czasami wyobrażała sobie że leży na takim miekkim wyrku, z miekka koldra i masa poduszek. Wyszorowana, z jasnymi włosami i bez tych wszystkich blizn. Do drzwi puka on. Jej ojciec. Nie widzi twarzy w końcu nie wie kim był ale wie ze to on. Glaska ja i mówi dobranoc a ona bezpieczna, zasypia szczęśliwa.
Zawsze zazdrościla tym którzy to mieli. Dlatego tez nie wierzyła gdy mówiono ze to nic niezwykłego.
Z każdym kolejnym zapaszkiem robiła się coraz bardziej głodna. Nie oczekiwała czegokolwiek od żołnierzyka. W końcu to należało do niego. Równie dobrze mogłaby się napić wody i ugryźć kawałek tej szynki co ma.
Na wzmianę o DOGSach zesztywniala. Dlaczego każda jej rozmowa w końcu musi schodzić na ich temat?
- tak. Ciekawa z nas grupka- powiedziala trochę chłodno. Może i należała do nich ale nie lubila o tym rozmawiać. Nie ma nic ciekawego w byciu Omega. Dno hierarchii. Pies na posylki, ta która sprząta jak inni narozrabiaja. Jednak będąc jedna z nich czula ze choć trochę nie jest sama.
Zastanawiala sie co Misza mialyna myśli mówiąc ze pomoc przyspiesza większość rzeczy. W głębi duszy miała nadzieję że z nią zostanie tutaj choć na dwa dni. Dobrze by jej zrobila taka chwila odpoczynku. Ciągły strach, stres i ucieczka... Takie życie jej nie służy. A ten obóz... Otoczony drzewami... Pewnie kreci sie tu trochę zwierzyny. A gdyby tak zapolowac to i na drogę by coś miała. Może jakieś rośliny też by znalazła. Zioła... Tak. Tyle dobrych perspektyw.
- Desperacja nie jest taka zła. Lepsze to niż miasto. A Ty sam tak podróżujesz? - przyglądała się chłopakowi bez większego skrępowania.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.01.17 19:32  •  Opuszczony Obóz - Page 8 Empty Re: Opuszczony Obóz
- Hmm..? Jesteś z DOGS'ów? - Przyjrzał się jej przelotnie. - Tym lepiej. Zawsze przyjemniej mi pomagać tym kundlom, niż pozerom z M3. - Ziewnął cicho, po czym zdjął garnek z ognia. Zasięgnął do plecaka i wyciągnął bochenek pół-czerstwego chleba. Cuda się tutaj naokoło mogą zdarzać, jak człowiek wie gdzie szukać. Przełamał go na pół, po czym bez chwili oczekiwania wepchnął go w dłonie Rose, następnie sięgając do plecaka po dwie metalowe miski. Nie takie do końca miski, raczej coś na styl opakowania na śniadanie, jak z amerykańskich filmów. Przechylił garnek, trzymając go za rączkę, znowu korzystając z kurtki jako izolatora i przelał po połowie gulaszu sobie i połowie jej. - Polecam byś poczekała, bo jest naprawdę gorące. A nie warto się sparzyć, bo potem smak umiera, a stety niestety, w ostatnich czasach wypada cieszyć się każdą drobiną, jaka jest oferowana nam przez naturę. - Westchnął tęsknie do wspomnień maminych potraw. Potrząsnął głową, dopiero teraz sobie przypominając, że Rose tknęła jego włosy. Nie zwrócił na ten fakt uwagi, ale z drugiej strony było to całkiem miłe. Przynajmniej resztki uczucia ciepła rozlały się po jego ciele.
- Tak. Sam. Od... bardzo dawna. Nie wiem od kiedy już. Od kiedy mama odeszła o ile dobrze pamiętam. Jakoś nie przypominam sobie, bym zagrzał gdziekolwiek dłużej. W M3 przesiedziałem też swoje, ale koniec końców przybyłem tutaj, by badać uroki tak cudownego miejsca jak to. I walczyć o przetrwanie. To raczej głównie. - Ujął bochenek i zamoczył go w potrawce, czekając aż nasiąknie. Odczekał aż ostygnie, po czym wgryzł się w niego łapczywie, pozwalając by odrobina sosu ostała się na jego twarzy, gdy przeżuwał, niespecjalnie przejmując się już niczym. Był w swoim małym niebie, gdy zamknął oczy i pozwolił by wszystkie smaki rozlewały się po jego języku, pobudzając odpowiednie kubki smakowe. Westchnął z nutą zbyt wielkiej przyjemności, gdy przełknął, czując ciepło rozchodzące się po całym cieple - aż po czubki palców.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.01.17 21:43  •  Opuszczony Obóz - Page 8 Empty Re: Opuszczony Obóz
Kundel huh? Tak. Idealnie powiedziane. Ona jest kundlem. I to bezpanskim.
Nie wiedziała czemu ale ja to rozbawiło do tego stopnia ze odchylila głowę do tylu i sie roześmiała. Jak jakas wariatka. Ale co jej tam. Dawno się juz nie śmiała. Nie miała ku temu powodów.
Gdy w końcu się uspokoiła udawała że wyciera lezke z kacika oka i z uśmiechnięta buzia odpowiedziała.
- Tak. Jestem jedną z kundlów. Tu się kogoś ugryzie, tam zabije, tu napadnie tam poszpieguje. Pieski żywot że tak powiem - uśmiech nie schodził jej z ust. Było to pewnie dziwnym połączeniem z tym jej typowym sennym wzrokiem.
Jej brwi ze zdziwienia powędrowały ku górze gdy żołnierzyk wcisnął jej w łapki chleb. A juz ekstaze miała gdy dostala i miske gulaszu czy cos to tam było. Pachniało po prostu oblednie i najchętniej to zjadlaby to od razu tak ze poparzyla by sobie usta i przełyk. Powstrzymał ją na szczęście Misza. Gdyby nie on to na pewno by tak zrobiła. A tak to odstawiła to na bok i grzecznie czekała az ostygnie. W podzięce pocalowala przybysza w policzek nadal się uśmiechając. Była w siódmym niebie. Siedziała z kimś pozornie miłym przy ognisku, dookoła był spokój, miała gdzie spać i... Jedzenie. Jej stopy tupaly lekko z radochy.
A więc był sam. Jakoś ją to ucieszyło. Nie wiedziała dlaczego.
Mama co?
- Jaka była twoja... Mama? - zapytała z lekkim wahaniem. Skoro była znaczy ze nie żyje. Nie była pewna ale podejrzewała ze ta rozmowa może być dla niego ciężka. Jednak ciekawość gorowala.
Widziala jak duża przyjemność sprawialo mu jedzenie. Był to dość pocieszny widok. Ona sama czekała dzielnie az trochę się ochlodzi potrawka marzeń.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.01.17 21:55  •  Opuszczony Obóz - Page 8 Empty Re: Opuszczony Obóz
- Pieski żywot. Nie bez powodu Volfasin u mnie nazwiskiem. Jestem Synem Wilka, w dosłownym znaczeniu. Dlatego też Fluffery. Puchaty Wilk. Ale patrząc na moją wagę i ogólną aparycję, daleko mi do bycia puchatym. - Delikatnie się zarumienił, czując jej wargi na swoim policzku. Nie zwykł do tego i tyle. Mruknął coś cicho, po czym odkaszlnął, poprawił to jak siedzi i rozejrzał się naokoło. Następnie wrócił na chwilę do potrawki, by szybko opróżnić miseczkę, nim zabrał się za opowieść. Jakże niepoprawna i bez składni by była ta opowieść, gdyby pozwolił sobie na ślinotok, podczas opowiadania. Bwah. Wręcz parszywa, jak na jego obycie z książkami. Ale tam...
- Była złotą kobietą. Od małego opiekowała się mną całym swym sercem, niezależnie od tego, co świat dawał nam do przełknięcia. Czy to gorzkie łzy, czy to garść szkła, czy odrobinę słodyczy. To ona nauczyła mnie gotować, w taki sposób bym nigdy nie musiał się martwić, że nie znajdę sposobu na zrobienie czegoś smacznego, ot chociaż z niczego. - Wskazał odruchowo głową w stronę garnka. - Oprócz tego, nauczyła mnie czytać, a przy okazji zawsze szukaliśmy jakichkolwiek książek, bym miał za co się zabrać w chwili nudy. No i cóż. Była. Była przy mnie, niezależnie od tego, czy ja chciałem udawać samodzielnego, czy walczyć ze światem. A teraz? Teraz jestem tutaj. Umarła już dłuższy czas temu. Nie pamiętam jak. Chyba wyparłem to wspomnienie z pamięci. - Wzruszył spokojnie ramionami, poprawiając kurtkę i przybliżając dłonie do twarzy. Najpierw starł te resztki gulaszu, po czym zaczął je spokojnie ogrzewać oddechem, widząc jak chwilami para unosiła się w powietrze. - Jeżeli tytuł "mamy" by mógł być przyznany tylko jednej, najlepszej osobie w świecie, nie wątpię, że moja by zajęła wysokie miejsce w rankingu. Może gdyby nie liczyć tego, ile razy oberwałem chochlą po łbie. Ale zasłużyłem. Tak mi się zdaje.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.01.17 22:37  •  Opuszczony Obóz - Page 8 Empty Re: Opuszczony Obóz
Te ciekawostki o nim były naprawdę interesujące. Jak juz kogoś poznawala to zazwyczaj ten ktoś starał się nic o sobie nie mówić. Zatrzymać wszystko dla siebie. Rozumiała takie osoby. W końcu tak jest bezpieczniej. Jednak... Takie skrywane życie. Jakie są z tego korzyści? Ciagle ucieczka, ciagle strach i ciągła nieufność.
- Moje pełne imię to... Rosemary. Wiem.. Dziwne. Kto normalny nazywa swoje dziecko nazwą zioła... Ale je lubie. W jakiś sposób mnie określa. Rozmaryn przyspiesza gojenie, poprawia pamięć i długo by wymieniać. A Yami oznacza ciemność. Dziwne połączenie prawda? - trochę się rozgadała co było dla niej wielce nieprawdopodobne. Zazwyczaj głównie słuchała.
I tak też zrobila gdy zaczął opowiadać o swojej matce. W ciszy spogladala w rozgwiezdzone niebo i wyobrażając sobie kobietę która go wychowała.
Całkowite przeciwieństwo jej matki. Jego rozdzicielka była matka ze snu. Taką która każde dziecko chciałoby i powinno mieć. Taka która nauczy życia i Cie do niego przygotuje. Taką która wesprze i da ci ciepło oraz całą siebie. Słuchając tej opowiastki zaczęła się zastanawiać. Może jednak macierzyństwo istnieje? Tylko jej matka byla jaka była?
To o czym mówił wilk wprowadziło ją w nostalgiczny nastrój. Sięgnęła po swoją chłodna juz potrawke i zjadła ja powoli. Później zaczęła rzuć chleb.
Zastanawiała się czy powinna opowiedzieć o swojej. W końcu uznała że opowie jeśli ten ją zapyta.
- Miałeś dobre dzieciństwo? - zapytała po czym skryla sie za jednym z namiotów rozwiązując gorset. Musiala zaszyc dziure na plecach. Chłopak nie miał co się martwić. Pod nim jej klatkę piersiową, ciasno oplatalo cos ala bandaz. Dzięki temu łatwiej zakłada sie gorset. Nie żeby się nie krepowala. Dlatego tez zanim wyszla zza namiotu zarzuciła na siebie stary koc. Usiadla z powrotem obok niego a z torby wyciągnęła spora igle i czarna nić i przystąpiła do zszywania swojej garderoby.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.01.17 22:50  •  Opuszczony Obóz - Page 8 Empty Re: Opuszczony Obóz
- Rozmaryn. Idealny do chleba i bazowego ciasta do potraw słonych. - Powiedział jakby z delikatną nutą zawodowego drygu. W końcu przyszło mu się uczyć tego długo. - Niespecjalnie dobry sam w sobie, ale jako delikatny dodatek, nadaje cudownego smaku. - Skierował swój wzrok na dziewczynę, gdy wróciła. Bez zastanowienia uniósł dłoń i pstryknął ją delikatnie w czoło. - Rozmarynek. A czemu ciemność... Nie wiem. Ciemność ma wywoływać strach. Ale w końcu ciemność, to idealne płótno dla artysty. W ciemności jedynie twoja wyobraźnia działa. A to raj dla takich jak ja. - Uśmiechnął się ciepło, po czym przeciągnął się, zastanawiając się nad odpowiedzią, co do jej pytania. Nie był tego pewien. Ciężko jest cokolwiek określić, gdy całe życie jest jednym wielkim znakiem zapytania. Tak jakby nie potrafił odpowiedzieć, co lubi najbardziej, bo lubi za dużo rzeczy, tak nie potrafi odpowiedzieć jednoznacznie na to pytanie.
- Porównując z ludźmi z M3? Zapewne nie. Według standardów. Porównując ze wszystkimi istotami z desperacji? Zapewne tak. A o Edenie nie wspomnę. Ale według mnie, było to dobre dzieciństwo. Żyję, mam swoje standardy moralne, nadal dążę w samorealizacji. Mam dobre wspomnienia, umiem się uśmiechnąć i co najważniejsze, mogę spotykać tak wielu ciekawych ludzi, na przykład jak ty. A chyba nie ma nic piękniejszego, niż takie siedzenie przy ognisku i rozmawianie, zwłaszcza, gdy naokoło mogą się czaić tysiące zagrożeń. A my tu tak, bez żadnego zmartwienia, po prostu... jesteśmy. I przez tą krótką chwilę, nie przejmujemy się losem. - Uśmiechnął się delikatnie pod nosem. Zbyt poetycko mu to znowu wyszło. Jakby zwyczajne "tak" nie wystarczyło. Ale taki to już Misza, stety niestety. Jest jaki jest i taki już zostanie. - Ale co mi o tym mówić, ledwie 19 lat. To tak, jakbym nie spotkał jeszcze wcale życia. - Wyszczerzył delikatnie się do Rose, po czym zaczął grzebać w plecaku, w poszukiwaniu szmatki do wyczyszczenia garnka i miseczek, wykładając przy okazji trzy przypadkowe książki, o zniszczonych oprawkach i bardzo delikatnie wyglądającej strukturze. Ot i dzieło czasu. Wszystko w końcu przeminie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.01.17 23:42  •  Opuszczony Obóz - Page 8 Empty Re: Opuszczony Obóz
Niezbyt zrozumiała dlaczego ją pstryknal w czoło ale nie bolało wiec sie nad tym nie rozbiegala.
Ona na swoje imie patrzyla przez pryzmat swojej profesji a on przez swojej. Tak zwane zboczenie zawodowe.
Dla niej ciemność nie była ani trochę straszna. Dla niej ciemność oznaczała spokój. Była potulna, w jakiś sposób ciepła. Zawsze gdy sie bala szukała swojej towarzyszki ciemności. Która otula ją swoim głuchym kokonem. Ciemność jest piękna ale i niebezpieczna. Trochę jak właśnie Rosie. Nie uważała siebie za atrakcyjną. Wręcz nienawidzila swojego ciała. Niebezpieczna za to jest. Ale nie z racji że chce.. Po prostu wszystkie okoliczności, ludzie i wirus... To wszystko tak bardzo wpływa na człowieka ale na tym właśnie polega życie. Prawda?
W tym momencie w jakiś sposób zazdrościla wilkowi. Nie znała jego życiorysu wiec nie mogla być wszystkiego pewna ale miał ładne życie jak dotąd.
- Co Cie skłoniło do przenosin na desepracje? - skończyła szyc po czym wstala i zrzucila z siebie płaszcz. Założyła gorset i zaczela go ciasno wiazac u dolu i lżej u góry. Gdyby miała małe piersi byłoby łatwiej a tak to...
Gdy skończyła przyciągnęła się i z powrotem chwyciła swojego pluszaka i klapnela obok wilka.
Wyciągnęła ze swojej torby butelke wody i szmate po czym zanim on to zrobi zaczela oplukiwac naczynia i wycierać je szmata.
- Bardzo dziękuję za posiłek. Dawno nie mialam niczego tak dobrego w ustach - uśmiechnęła sie w wdzięcznością.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 8 z 18 Previous  1 ... 5 ... 7, 8, 9 ... 13 ... 18  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach