Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Go down

Pisanie 08.04.15 21:58  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 3 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
Spojrzałam na zegarek wiszący na jednej ze ścian apteki. No cóż, nie mogłam polegać na ''koledze z branży'', jeżeli chodzi o przychodzenie na czas. Spóźniał się, co prawda o sekundy, które z wolna przekształcały się w minuty, ale było to dość nieciekawe w takich przypadkach. Naburmuszona wygięłam usta w grymasie, a ręce złożyłam pod biustem. Tupiąc nogą, wzrok wbiłam w aptekarza, który roztrzęsiony pakował lekarstwa do foliowej reklamówki. Można było zauważyć, że niezbyt podoba mu się, że jest okradany. No cóż, ja też raczej nie byłabym z tego faktu zadowolona. Niekiedy coś wysmykiwało mu się z dłoni, lecz łapiąc moje spojrzenie, ponownie odkładał medykamenty na swe, nowe miejsce. Gdyby był psem w nagrodę podrapałabym go za uszkiem.
Charakterystyczny dźwięk otwieranych drzwi uświadomił mnie, że napatoczył się nowy klient. Obejrzałam się za siebie i ujrzałam blondyna, który miał zjawić się całe cztery minuty temu. Near.
- Podziękuj Panu, że tak pięknie pakuje wszystko bez naszej pomocy. - Powiedziałam zgryźliwie. Powinien być wdzięczny, że tak ładnie wszystko zorganizowałam. To głównie na nas spada rola zbierania wszystkiego z szafek, sejfów itd., itp.. Jeżeli jednak obca osoba zaczęłaby grzebać po półkach, zabierając prawie wszystko mogłaby wzbudzić podejrzenia. Cały akt był zamierzany. Musiałam jednak pochwalić Łowcę, że pomyślał o kamuflażu. Zuch chłopiec.
- Zaraz wychodzimy. - Dodałam, a zaraz dostrzegłam drobną dziewczynę, która akurat weszła do pomieszczenia. Skrzywiłam się. Liczyłam, że uda nam się wyjść nie uwzględniając osób trzecich. Przygryzłam wargę i popędziłam wzrokiem mężczyznę. Kropelki potu spływały po jego czole, czyniąc maleńką stróżkę, łączącą się na skroni.
Pięknie.
Tak oczywiście być nie mogło. Wzdrygnęłam się, gdy ujrzałam jak ''szalona ruda'' oraz jakiś mężczyzna wkraczając w skromne progi apteki. Jednakże nie to sprawiło, że poczułam przypływ adrenaliny. Wojskowy za szybą.
Kurwa.
A miało być tak pięknie.
Ta dwójka też pewnie była w jakiś sposób powiązana z umundurowanym. Przeklęłam pod nosem, wysyłając niecenzuralne przezwiska pod ich adresem. Kurwienie zawsze uspokaja, od razu mi lżej. Próbowałam zachowywać się naturalnie, aby nie przyssali się do nas jak jakieś glonojady. Westchnęłam ciężko i z obojętną miną czekałam, aż mężczyzna położy na ladzie całe moje zamówienie. Tymczasem nowo przybyły typ zadał pytanie. Miałam ochotę prychnąć pod nosem, ale ostatecznie z moich ust nie wydobył się żaden dźwięk. Liczyłam, że ktoś inny wybawi mnie od odpowiedzi na wypowiedź gościa.
- Tetsuya, musimy już iść. Przerwa się kończy. -  Powiedziałam ni stąd, ni zowąd do blondyna. Liczyłam, że zrozumiał przesłanie, a wszyscy wezmą nas za parę uczniów czy młodych pracowników, którzy przyszli tu zakupić trochę lekarstw. Może więcej, niż trochę...
- To już wszystko? - Zapytałam z lepsza przesłodzonym głosem, gdy dostałam pęczek reklamówek zawierających towar. - Dziękuje, do widzenia. - Automatycznie podałam trzy, może cztery z nich Łowcy. W razie, gdyby jedno z nas zostało złapane, drugi choć w części dostarczy trochę tych medycznych pierdół do siedziby.
Odwróciłam się na pięcie i zaczęłam iść ku wyjściu. Miałam nadzieje, że nie zwrócą szczególnej uwagi na to, że... nie zapłaciłam. Ludzie nie są jednak na tyle inteligentni, choć ta ruda sucz wyglądała na bystrą. Nacisnęłam na klamkę, gdy już minęłam całą kolejkę. Poczułam ulgę wychodząc. Czy nie za szybko? To się zobaczy.


Ostatnio zmieniony przez Cztery dnia 12.04.15 18:40, w całości zmieniany 2 razy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.04.15 10:02  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 3 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
Oparłem się o ścianę. Skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej i poprawiłem wchodzącą mi w oczy grzywkę. Jeśli mamy wyjść z tego bez strat, powinniśmy się pośpieszyć. Niecierpliwie patrzyłem na pracę aptekarza. Nieświadomie zacząłem stukać butem o posadzkę.
Jak można się było spodziewać wkrótce do apteki weszła młoda czarnowłosa. Przypatrzyłem się jej. Stwierdziwszy, iż nie stanowi większego zagrożenia zwyczajnie ją zignorowałem. Pogrążyłem się w rozmyślaniach.
Czy znajdziemy tutaj akurat to, czego potrzebowaliśmy? Ha, ja nawet nie wiedziałem, po co tu właściwie jesteśmy. Cztery dostała misję, stwierdziła: Near idzie ze mną i proszę. Tak oto się tu znalazłem. A mogłem ten dzień spędzić spokojnie na łonie natury w Desperacji. Kicha. Miałem tylko nadzieję, iż misja nie skończy się porażką. Z drugiej strony robiłem to już tyle razy... Czego się boję?
Złapania przez S. SPEC, wymyślnych tortur, upokorzenia, braku możliwości obrony wspólników. - podpowiedział mój wewnętrzny diabeł.
Westchnąłem. Nie było sensu martwić się na zapas.
Wtem drzwi do apteki otworzyły się po raz drugi. To nie widok rudej mnie zaniepokoił, raczej widok towarzyszących jej mężczyzn. Nawet stąd dało się zauważyć postać stojącą przy wejściu.
Prawo Murphy'ego - jeśli nie chcesz kogoś spotkać, z pewnością na niego wpadniesz. Jakoś nigdy nie lubiłem gościa i tych jego praw.
'Nie wziąłem okularów.' Nie no, zajebista gra aktorska. Normalnie przyznałbym Oskara, gdybyśmy byli w innej sytuacji...
- Pusto? Pewnie wszyscy albo pracują, albo zajęci są swoimi sprawami. - powiedziałem. Trzeba robić dobrą minę do złej gry. Skoro trzeba się pochwalić zdolnościami aktorskimi - proszę bardzo. Za uszczerbki na zdrowiu i psychice nie odpowiadam.
Najwyraźniej moja towarzyszka już znalazła wyjście z sytuacji. Zaradna dziewczyna. W odpowiedzi kiwnąłem tylko głową, odebrałem od niej paczki i ruszyłem za nią.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.04.15 17:37  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 3 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
Z perspektywy Yin w aptece ani przez chwilę nie działo się nic podejrzanego. Ot, zwyczajny dzień: całkowicie normalna kolejka do okienka, dwójka ludzi, na których nie zwróciła większej uwagi, rutynowe przeziębienie i ten nieznośny katar. Nie należała do osób, które rzucałyby się w oczy, a więc prawdopodobnie przez pierwszych kilka chwil mało kto zorientowałby się, że w pomieszczeniu znajduje się ta chudzinka. Chyba, ze ktoś był dobrym słuchaczem - wtedy dość łatwo było dosłyszeć odrobinę świszczący oddech i pociąganie nosem, którego dźwięk raz po raz rozchodził się po aptece od strony czarnowłosej osóbki.
Lewą ręką sięgnęła do kieszeni kurtki, gdzie trzymała odpowiedni na tę sytuację ekwipunek. Wydobyła paczkę, z której zamierzała wysupłać pojedynczą chusteczkę higieniczną. Problem stanowiło tylko to, że foliowe opakowanie nieznanym jej sposobem zahaczyło o klucze do mieszkania. Te zaś wysmyknęły się z kieszeni i spadły na wyłożoną płytkami podłogę zaraz za wychodzącą nieznajomą. Yin schyliła się po swoją zgubę; pech jednak chciał, że przez swoje załzawione oczy dość często mrugała, dodatkowo niesforne włosy ograniczyły jej pole widzenia, przez co nie spostrzegła, jak blisko niej znajduje się druga z pozostałych w aptece osób. Stąd też gdy wyciągnęła rękę po klucze i wychyliła się, obracając w lewo, znalazła się dokładnie przed zmierzającym ku drzwiom blondynem. Musiałby mieć naprawdę wspaniały refleks, żeby na nią nie wpaść. Prawdopodobnie doszło w tej chwili do niekontrolowanego zderzenia - dobrze więc, że nieznajomy nie biegł, bo pewnie nastolatka już od chwili leżałaby na ziemi. Tak to tylko lekko się zachwiała, po czym gwałtownie wyprostowała. Z tego całego stresu nawet nie podniosła z ziemi pożądanego przedmiotu.
- Stokrotnie przepraszam, nie zauważyłam Cię! - zawołała speszona, zerkając z przestrachem na ofiarę jej nieprzemyślanego zachowania. Jako dziewczę dobrze wychowane, nie zamierzała udawać, że nie zawiniła. Darowała sobie jednak pytanie, czy nieznajomy jest w jednym kawałku. Yin to nie jeżozwierz, żeby kontakt z jej ramieniem czy bokiem miał prowadzić do większych obrażeń.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.04.15 12:22  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 3 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
Niewątpliwie zwykłym obywatelom miasta sporo rzeczy mogło umknąć - przecież prowadzili zwykłe życie, pełne zwykłych obowiązków, wymagających chodzenia po mieście w celach załatwienia zwykłych spraw... Nie spodziewali się przecież wściekłych psiaków, wymordowanych czy łowców, prawda? Co innego Berenika. Wiecznie wyczulona, obawiająca się mocniejszego powiewu wiatru - kilka lat spędzonych wraz z S.SPEC tylko wzmocniło jej dziwną potrzebę obserwowania każdego "mieszkańca" M-3 tylko po to, aby mieć pewność, że nie jest to ukryty morderca, który tylko czeka na chwilę, aby wbić jej jakieś ostrze w gardło.
No, już raz próbowano. Co prawda wbiła się na tereny Desperacji, ale hej! Tam była cała grupa uzbrojonych po zęby wojskowych! I tylko jedna menda. No kurza jego mać, spalcie ich wreszcie.
Właśnie z tego powodu przyglądała się każdemu, kto był w aptece. Gość z kapturem, jakiś niezadowolony z życia. Młoda panienka, widocznie bijąca się z jakimś choróbskiem. Aptekarz, który pakował leki - wyglądał na nieco poddenerwowanego, ale po tym, co dyktator ukazał nie dziwiła się mu. I dziwna dziewczyna, wielka jak cholera, w dodatku... Miała czerwone oczy. Jak pierdzielonego Boga kochamy, ona miała chyba czerwone oczy. Soczewki? Przecież obywatele powinni wiedzieć, że z takimi oczami będą wyławiani i sprawdzani przez wojskowych! Ile razy już tak było? (ps. Czwóreczko - nie wyczytałam nigdzie, że nosisz soczewki, więc wnioskuję, że oczy ma właśnie czerwone - popraw mnie w razie czego)
Ale najdziwniejsze było to, że ona nie podała właścicielowi pieniędzy, kiedy ten podał jej siatkę z lekami. Było ich w ciula dużo. Aż za dużo. Zaniepokoiło to młodą bibliotekarkę, więc jak to zwykle ona, wysłała sms'a do stojącego przed sklepem wojskowego informując, że chyba apteka jest okradana, a on powinien sprawdzić identyfikatory i paragony dla pewności, że wszystko jest git. Zaśmiała się raz, pisząc to, bo zrobiła głupią literówkę - ale można było wnioskować, że przeczytała coś śmiesznego.
- Ach, nie o ludzi mi chodzi... - Akira uśmiechnął się ciepło, ale nie odwrócił się do chłopaka - w końcu "nie widział", nie miał pewności, gdzie on może stać - Chyba ostatnio było ich nieco za dużo, bo półki wydają się być nieco puste. Dostawa jeszcze nie przyszła? Mój lek nadal jest, prawda?
Kiedy dziewczyna była przy drzwiach, została idealnie zablokowana przez wojskowego, który ruszył cztery literki i wszedł do pomieszczenia. Berenika udała zdziwienie i nieco odsunęła się, po czym spojrzała na wojskowego.
- O kurka, kolejne sprawdzanie? - rudowłosa pokręciła głową - A ja miałam wracać, bo niedługo mam pracę. No nic. A pani powinna jednak się nieco oddalić od tego pana wojskowego, bo jeszcze będzie krzyczeć, że na drodze mu stoisz, czy coś.
- Bez przesady, aż tak zły nie jestem, obywatelu. - wojskowy kiwnął głową - Tak, ostatnio w tej okolicy kręci się dużo podejrzanych osobistości, a więc zalecono nam częstsze sprawdzanie obywateli. Ale wiem, że nikt z was nie jest zły, więc myślę, że nikomu to nie zaszkodzi. Prosiłbym o pokazanie identyfikatorów, a w razie zakupów... - tutaj spojrzał na parę łowców - ...Proszę też pokazać potwierdzenie, że zakupy zostały opłacone. To tylko szybka kontrola, zaraz będziecie mogli wyjść.
Luiza oczywiście pokazała swój identyfikator jako pierwsza i powiedziała, że nie zrobiła jeszcze zakupów - to samo z Akirą. Ponaglił nieco i Yin, i Czwórkę z Nearem prosząc, aby podeszli do niego, podczas gdy on cały czas blokował wyjście z apteki.
Bo tu przecież nie było żadnych złoczyńców, prawda?

//Uff, wreszcie D: Przepraszam, że tak długo nie odpisywałam.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.04.15 18:19  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 3 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
''Ja pierdole, jakaś szopka.''
Myśl przeleciała mi przez głowę, gdy w aptece zaczęło się robić dziwnie tłoczno. Cała ''pożyczka'', jeżeli tak ładnie można było nazwać obrobienie apteki, miała trwać góra piętnaście minut bez zbędnych ceregieli. Nie miałam zamiaru nikogo krzywdzić i sama nie chciałam zostać skrzywdzona. Niestety, dzięki temu całemu zamieszaniu może nie być tak kolorowo. Czułam ogarniającą mnie złość, miałam jeszcze kilka spraw do załatwienia. Na przykład wizyta u optyka. Moje soczewki szlak trafił. Skończył się im termin ważności, chociaż powinnam się ich pozbyć nawet wcześniej, gdyż oczy cholernie szczypały po założeniu. Badziewie. Teraz nie można znaleźć przydatnych rzeczy. Muszę się bez nich nieźle wyróżniać, chociaż, można założyć, że przechodzę młodzieńczy bunt. Co jak co, ale wyglądałam ciągle jak ''Hot 18-nastka''.(Kurde. ;-; Już nie będę zmieniać, chociaż myślałam, że je zapisałam. Już nieważne. :3)
Wróciłam rozmyśleniami do obecnej sytuacji. Zerknęłam ku ślepemu kolesiowi, który błądził wzrokiem po pułkach. Śmieszne, jeżeli ktoś faktycznie ma ''chore oczy'' stara się siedzieć cicho i nie komentować, nie? Dodatkowo raczej nie zapomniałby o okularach. Musielibyśmy być półgłówkami, aby tego nie zauważyć. Takie bajery tylko dla obywateli M-3, Łowcy są nieco mądrzejsi, delikatnie to ujmując.
''Prawo Murphy’ego potwierdza się w najgorszej chwili.''
Z zamiarem wyjścia z budynku mogłam wstępnie się pożegnać. Drogę zatamował mi wysoki i dobrze zbudowany typ. Obojętnie zerknęłam do góry i utwierdziłam się, że ten właśnie gościu jest moim wrogiem publicznym numer jeden. Kurna.  Próbowałam nie wydać żadnej z emocji, aby nie skupić na sobie większej uwagi. W końcu mój brak soczewek, postawa czy niezapłacenie za lekarstwa mogły wydawać się podejrzana. Near też.
Zerknęłam na rudą, gdy wygłaszała swój komentarz. Miałam ochotę splunąć jej prosto w twarz. Kłamliwa sucz. Od samego jej wejścia było widać, że coś tu nie gra. Przyszła z tej samej strony, co te dwa fagasy. Z jednym wlazła, a drugi czekał odkąd napatoczyli się do środka. Nie musiałam być Sherlockiem, aby to odkryć. Blondyn pewnie też co zauważył.
- Poradzę sobie. - Rzuciłam oschle po jej słowach. Nie będzie mnie lizus władz uczył jak mam postępować. Na jej miejscu nie zbliżałabym się do Desperacji przez najbliższe jakieś... dwieście siedemdziesiąt lat? Dopóki nie umrę. Plus jeszcze jakieś trzy dni, aby upewnić się czy naprawdę nie żyje. Jeżeli zrobi to wcześniej, może być niezła zabawa.
- Paragon? - Powtórzyłam pytanie, jak to czynią głównie osoby z niskim IQ. Grałam na czas.
- Już szukam. - Powiedziałam do umundurowanego ścierwa i zaczęłam przeszukiwać kieszenie. Oczywiście, nic tam nie znalazłam, jednak wygięłam się w takich sposób, aby złapać kontakt z drugim Łowcą. Wysłałam mu prosty sygnał, aby zajął się  tym obok rudej. Byłam w 80% pewna, że nie był taki bezbronny, jakiego grał.
- Panie władzo, chyba mi się gdzieś zawieruszył.. - Odparłam słodko.
- Identyfikator ostatnio mi ukradli. Jakiś anioł, wymordowany, a może... Łowca?. - Dodałam i uśmiechnęłam się figlarnie. Szybko podniosłam nogę i zwinnym ruchem kopnęłam typa w ryj. Nie chciałam fatygować rąk, które trzymały reklamówki z lekarstwami. Musiałam jednak być świadoma, że ''pogromcy rebeliantów'' nie są tak słabi i jeden kop nie zwali ich z nóg, toteż gdy tylko go wykonałam od razu przeskoczyłam z faceta. Co było nieco trudne, zastawiał całe wyjście.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.04.15 19:25  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 3 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
Ruszyłem do drzwi i... prawie się zabiłem przez młodą dziewoję. Znienacka rzuciła mi się pod nogi. Odbiła się od mojej piersi. W pierwszej chwili chciałem ją kopnąć, zaraz się jednak powstrzymałem. Sięgała klucze... Tylko klucze.
- N-nic się nie stało. - mruknąłem odwracając wzrok i delikatnie się czerwieniąc. Miałem tylko nadzieję, że nie zasmarkała mi przy zderzeniu bluzy. Darowałem sobie jednak sprawdzanie tego. Miałem teraz inne problemy na głowie.
Ruda zbyt się nam przypatrywała. Zauważyła coś dziwnego? Przeanalizowałem w myślach wszystkie opcje. Kolczyki zdjęte, ubiór może trochę rzucający się w oczy, ale nie dziwny, kolor oczu skryty pod soczewkami... Ze mną chyba było w porządku. Inaczej się sprawa miała z moją towarzyszką. Jej czerwone oczy było widać nawet z miejsca, w którym stałem. Głupia! Czemu tu przylazła nie zakrywszy naturalnego koloru oczu?! No dobra, może nie do końca naturalnego, ale jednak swojego.
Przygryzłem wargi.
Ruda zaczęła pisać coś na telefonie. Robiło się nieciekawie, mogłem dać sobie rękę uciąć, że wzywała gościa zza drzwi lub coś podobnego.
Niestety moje przypuszczenia okazały się trafne. Wkrótce do apteki wszedł chłop jak dąb, paskudny pies S. SPEC-u. Nie podobało mi się to. Mamy trzech przeciwników, jeśli cywile nie włączą się w walkę. W razie czego broń mam przy sobie, jednak na niewiele mi się przyda biorąc pod uwagę dystans pomiędzy mną a wrogami. Nie zdążę jej nawet odbezpieczyć.
Trzeba grać na czas.
Przybrałem najbardziej noszlancką pozycję, na jaką było mnie stać. Wzruszyłem ramionami.
- Ona miała paragon. Ja tu jestem tylko od noszenia torebek. - uniosłem ręce lekko w górę, by wojskowy mógł lepiej zobaczyć moje pakunki. - Marny los mężczyzny.
Uśmiechnąłem się głupkowato. Przerzuciłem reklamówkę z jednej ręki do drugiej, by w razie czego mieć ją wolną.
- Identyfikator zostawiłem w mieszkaniu. Wiem, że powinienem go nosić przy sobie, jednak często go gubiłem.
Spojrzałem na Cztery. Wymierzyła mężczyźnie mocnego kopniaka w twarz. Ou... Poniekąd nawet mu współczułem. Musiało boleć.
Nie tracąc więcej czasu uderzyłem pięścią w nadbrzusze. Jeśli udało mi się trafić tak jak chciałem, jednego wojskowego mamy z głowy na jakiś czas. Straci przytomność i po sprawie.
Nie miałem jednak czasu by to sprawdzać. Pobiegłem za Łowczynią.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.04.15 16:15  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 3 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
Uderzenie odrobinkę zbiło ją z tropu. Nieco skołowana pochyliła się po raz kolejny i wzięła ostatecznie swoją zgubę, tym razem chowając ją do kieszeni. Tym razem już bez żadnych wypadków dobyła chusteczki i po cichu wydmuchała nieszczęsną zawartość nosa, po czym schowała zużyty papierek do kieszonki po drugiej stronie kurtki. Nie miała w polu widzenia żadnego kosza, a więc pozbędzie się śmietka przy najbliższej możliwej okazji. Zerknęła jeszcze na chłopaka, na którego tak nieopatrznie wpadła. Obdarzyła go już ostatnim przepraszającym spojrzeniem, gdy w aptece pojawiła się kolejna osoba.
Yin przywykła do życia zwykłej obywatelki miasta, stąd też rutynowe kontrole nie były dla niej niczym dziwnym. Nie raz i nie dwa się zdarzało, że ot, tak była proszona o okazanie identyfikatora. Nie było dla niej żadnym problemem, by podstawić elektroniczne urządzenie choćby pod sam nos patrolu, bo i tak po najwyżej minutce dowiadywała się, że wszystko jest w porządku i może się zająć swoimi sprawami. Podobnie powinno być i w tym przypadku, więc podeszła w okolice rudej kobiety. Podwinęła nieco rękawy ubrań, ukazując zegareczek, który mężczyzna chciał zobaczyć.
- Jeszcze nie zdążyłam nawet podejść do okienka - poinformowała, po czym cofnęła się, ponieważ jeszcze dwie osoby "czekały w kolejce" do sprawdzenia. Zdziwiła się widząc, jak czarnowłosa dziewczyna wymierza srogiego kopniaka wojskowemu. Wcześniej oboje stwierdzili, że nie mają swoich identyfikatorów, co tym bardziej było podejrzane. Wniosek, jaki nasuwał się Yin, był prosty - złodzieje. A może nawet i rebelianci? Różnie mogło się zdarzyć.
Nie była w stanie dosięgnąć ze swojego miejsca do wysokiej kobiety, jednak nadal stała nieopodal blondyna. Próbował wyjść, jednak złotooka zareagowała dość szybko, gdy tylko ten zaatakował. Wyciągnęła rękę w kierunku jego karku, próbując złapać za kaptur chłopaka. Może i nie była na tyle silna, żeby utrzymać go w miejscu, jednak jeżeli choć na chwilę złapie za materiał, to uciekinierem powinno porządnie szarpnąć, co dawało czas na reakcję pozostałym.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.04.15 17:40  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 3 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
Niewątpliwie coś tu było nie tak. Trzeba być idiotą, żeby tego nie zauważyć.
Ewentualnie być zajętym swoim zwykłym życiem obywatela. Tego się, rzecz jasna, czepiać nie można. W końcu nie wszyscy interesują się tymi całymi rebeliantami.
Luiza jednak była osobą nieco obeznaną w temacie Łowców i złodziei. Zawsze szukają wytłumaczenia, dlaczego nie mają swojego identyfikatora. Każda osoba, która jej to mówi, jest dla niej bardzo, ale to bardzo podejrzana. Dlatego kiedy wojskowy rozmawiał z podejrzanymi, Berenika zadzwoniła do bliskiej znajomej ze S.SPEC, która często też pomagała jej w robocie. Lata znajomości i chęci tej drugiej na naukę polskiego były dla rudowłosej czymś wspaniałym - mogła w razie czego wezwać posiłki bez ostrzeżenia podejrzanych jednostek, które będą twierdzić, że dopiero w czasie ucieczki te zostaną wezwane. A tu ups - już biegną, bo zostali poinformowani wcześniej!
Wszystko zaczęło się powoli sypać, kiedy wojskowy dostał w twarz od dziewczyny. Berenika wtedy szeroko otworzyła oczy i zaniemówiła na chwilę. W tym samym czasie Akira chciał podejść do niej i wypożyczyć broń, jaką nosiła przy sobie, ale został ogłuszony przez drugiego i nie mógł im pomóc. Równie szybko jednak inna dziewczyna spróbowała złapać go za kaptur, więc w razie czego mieli większe szanse na wezwanie najbliższego patrolu, czy nawet mniejszego oddziału, który ostudzi nieco zbyt ożywionych łowców.
- Łowcy w aptece! Południowa część! Posiłki! Kradzież! - wykrzyczała do znajomej w S.SPEC, która musiała już trzymać blisko siebie kogoś, kto czekał na sygnał, aby wysłać odpowiednie rozkazy do najbliżej położonych wojskowych. Potwierdziła, że jakiś oddział został wysłany, a w drodze są też niektórzy wojskowi, a następnie sama się rozłączyła.
Co prawda nie miała pewności, czy byli to na pewno Łowcy, ale miała podstawy, aby ich o to podejrzewać. No i w S.SPEC reagują o niebo szybciej na to hasło, aniżeli na zwykłych złodziejaszków. Wiecie, nerwowi byli. W razie czego ma się jak wytłumaczyć.
Berenika złapała za paralizator i spróbowała podbiec do ciemnowłosej dziewczyny, aby następnie porazić ją prądem. Co prawda ta dawka mogła nie być wystarczająca, aby ją na choćby chwilę "uspokoić", no i mogła zwiać, bo wojskowy się nieco zakołował i cofnął, dając jej szansę na ucieczkę, ale nawet jak tak, to przynajmniej nie było szansy na trafienie go. W zamian za to kiedy tylko kontrolujący ogarnął się, to złapał za broń palną i wystrzelił w jej kierunku. Nie mogło to jej w żaden sposób zabić, bo celował w prawe ramię. Kiedy już byli na zewnątrz, zbliżało się dwóch innych żołnierzy, którzy musieli być na patrolu. Berenika jednak nie miała czasu na dziewczynę - w budynku nadal był drugi podejrzany, który mógł zranić niewinnego obywatela. Stanęła więc przed wejściem i... Czekała. Co jak co, reagowała pewniej, gdy wojacy byli przy niej. A teraz? Tamci pobiegli za dziewczyną. Chłopak mógł się szarpać z miastową. Luiza była sama i mogła oberwać.
- Uciekaj! - krzyknęła do niej, zapominając na początku, że powinna jednak mówić po japońsku, ale po polsku, o czym sobie dopiero przypomniała teraz - To niebezpieczny bandyta! A wojsko już jest w drodze!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.04.15 15:12  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 3 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
Muszę sobie kiedyś załatwić fałszywy identyfikator, prędzej czy później muszę zajebać zgreda.
Przyznam, że zaczęło się robić kolorowo. Akcja obróciła się o trzysta sześćdziesiąt stopni, wprawiając w nieprzyjemne odruchy wymiotne. Marny był nasz los. Szybko nas podłapali, co było w pewnej mierze... naszą winą. W końcu bez żadnego przygotowania napadaliśmy na aptekę, takie ''hop siup''. Promotorem całej akcji byłam ja, więc w wypadku fiasku nie obyłoby się bez wspomnienia o mnie.  Musiałam więc szybko reagować. Pierwszą myśl:
Efektownie spierdolić
Mieliśmy już leki, umundurowanych na ogonie, dlaczego więc nie wykonać odwrotu i grzecznie udać się do ścieków, by oddać chemikalia, zrobić kawy i opowiadać sobie historie, jak w reklamie? Jednak pod moim dowództwem nic nie może się udać, więc wpadliśmy w jedno, wielkie gówno. Gdybym była sama byłoby mi łatwiej, ale nie zapominajmy, że do spółki zaprosiłam jeszcze blondasa. Co dwa zaopatrzeniowce to nie jeden! Tylko dwa razy więcej kłopotów.
Gdy tak sobie właśnie spitalałam, w przejściu zostałam zaatakowana niczym innym jak paralizatorem. Oczywiście napastnikiem nie był nikt inny jak ruda proca, która wydawała się sprytniejsza od całego oddziału bezmózgich S.RECÓW. Miała jednak peszka, moja odporność na ból była całkiem niezła, a więc oprócz znikomego uszczypnięcia i chwilowego zachwiania, nie poczułam nic szczególnego. Może gdyby popieściła mnie tym cacuszkiem trochę dłużej, dałoby to jakiś rezultat. Oczywiście chciałam się odwdzięczyć, ale nie miałam czasu. Kop z półobrotu w ryj lub prawy sierpowy w podbrzusze może wystarczy w innych okolicznościach.
W końcu wyskoczyłam na ulice. Byłam ja, reklamówki i puste miejsce, które zostało zarezerwowane dla Neara. Oczywiście go nie było, chłoptaś musiał zostać dużej w budynku wraz z ciemną i rudą, jeżeli tamta dwójka nie wybiegła za mną. Kto wie... może przedłuża gatunek?
Wtem usłyszałam strzał. Próbując zrobić unik, jeszcze bardziej naraziłam się na trafienie. Niestety, stało się to czego się obawiałam. Kula przeleciała nieopodal prawego obojczyka. W pierwszym momencie nie poczułam bólu, ale parę sekund później materiał zabarwił się na czerwono, a szkarłatna ciecz spłynęła z miejsca skąd, jeszcze kilka chwil temu, wyleciał pocisk. Poczułam nieprzyjemne mrowienie, a następnie coś. Nie umiem opisać tego zajebistego uczucia, które towarzyszy dziurze w ciele.
Dodajmy dość silny wkurw.
Zlustrowałam otoczenie i dostrzegłam dwóch patałachów, którzy idą ku mnie. Podniosłam się do pionu, gdyż uderzenie sprawdzało na mnie siły grawitacji, a następnie stanęłam na równych nogach. Radziłabym nie podchodzić do mnie. Nie dość, że zbliżają mi się TE GORSZE dni to przed chwilą zarobiłam kulkę.
Podeszli.
Szczęk opadającego futerału, skręcenia drzewca i parę sekund później berdysz, który dzielnie dzierżył w lewej dłoni. Niestety prawa wywiesiła sobie plakietkę Chwilowo nieczynne. Uniosłam broń na wysokości biustu, uśmiechając się szelmowsko. Wykonałam z wolna kilka kroków w przód, przyśpieszając, aż w końcu szarżując na żołnierzy, aby po chwili przeciąć Migotką jednego w pół. Zatrzymałam się kilka metrów dalej, przyglądając ostrzu na którym widniała krwawa maź.


Ostatnio zmieniony przez Cztery dnia 23.04.15 22:51, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.04.15 20:49  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 3 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
Chciałem sobie kulturalnie uciec, ale oczywiście jak zwykle moje plany pieprzły. Musiała mi złapać! No po prostu nie mogła się powstrzymać przed złapaniem mojej przezajebistej bluzy. Szkoda, że dla mnie skończyło się to nieciekawie.
Szarpnęło mną do tylu. Ledwo utrzymałem równowagę, bo w przeciwnym wypadku przygniótłbym dziewczynę do ziemi. Pfff! Walić dziewczynę. Ja mógłbym ucierpieć!
W każdym bądź razie byłem na straconej pozycji. Chwila mojej dezorientacji dała rudej czas na reakcję.
Zdążyłem tylko zauważyć, jak wyciąga ona paralizator i wymierza go w Cztery. Wstrzymałem oddech. Na szczęście dziewczyna nie była taka delikatna i udało jej się uciec. Gorzej było ze mną.
Przynajmniej mamy jednego wojskowego z głowy. - przeleciało mi przez myśl, gdy zobaczyłem jak mężczyzna mdleje. W duchu pogratulowałem sobie pomysłu.
Nie było innego wyjścia, jak tylko wziąć zakladnika.
Wyciągnąłem zza pasa sztylet. Obróciłem się szybko, usiłując złapać czarnowłosą. Nie chciałem zrobić jej krzywdy, w końcu nie było jej winą to, w jakiej sytuacji się znalazła. Aczkolwiek to nie był najlepszy czas na sentymenty. Albo oni, albo ja. Czekałem patrząc na rudowłosą spod przymrużonych powiek.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.04.15 22:46  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 3 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
Oczywiście, że jako przykładna obywatelka miasta i ogólnie porządna dziewczyna, nie zamierzała pozwolić złoczyńcom na ucieczkę. No bez jaj, nie będzie tak, że sobie ot, wyjdą z łupem, pójdą w siną dal i tyle ich widziano, co to, to nie. Nie na warcie Yin i, jak widać, nieznajoma ruda również była tego samego zdania. Przynajmniej dzięki temu już było ich dwie, plus wojskowi... którzy niestety padli ofiarą napastników. Wiadomo, najgroźniejsi przeciwnicy obrywali jako pierwsi. To właśnie dzięki temu, że nastolatka została początkowo zlekceważona, jej obywatelski zryw przyniósł jakikolwiek skutek. Niby zwykła, spontaniczna reakcja, ale koniec końców okazała się przydatna. Dzięki temu przynajmniej jeden z podejrzanych typów pozostał na miejscu, a tamtą drugą może ktoś rychło złapie.
To niebezpieczny bandyta. No shit, miss Holmes! Tak jakby Yoshizawa nie zdążyła sama zauważyć, co tu się wyrabia. Pewnie powinna teraz uciekać, ale drogę do drzwi zastawiał jej blondyn, a i zaraz za wyjściem wciąż przebywała wysoka dziewczyna o czerwonych oczach. Tak jakby, jedyna droga ewentualnego ratunku wiodłaby przez zaplecze. Prawdopodobnie skorzystałby z tego aptekarz, zamknięty za szklaną (a może plastikową) ścianką.
A złotooka? Raczej nie miała takiej opcji. Jeszcze przez chwilę była w szoku w związku z tym, co się działo. O ułamek sekundy za późno zorientowała się, że zwróciła na swoją osobę uwagę blondyna. Nie zdążyła na czas puścić jego ubrania i się odsunąć. Zrobiła może pół kroku do tyłu, gdy się odwrócił. To było za mało, by się wyrwać, niestety. Zdążył ją złapać, a z tego, co zauważyła kątem oka, miał w dłoni sztylet. I to na bank nie była atrapa.
Szlag. Przez chwilę wybałuszyła oczy, nie do końca, rozumiejąc, co się właściwie stało. Odruchowo uniosła ręce w geście obrony, jednak zatrzymała dłonie gdzieś na wysokości pasa, zaciskając je lekko w pięści. Do jasnej cholery, koleś był uzbrojony. Nie powinna się zbytnio szarpać, jeszcze nie daj Boże zrobi jej krzywdę. Zamarła, czekając co stanie się dalej. Wypatrywała sposobności na to, by wyrwać się spod kontroli chłopaka.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach