Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 8 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Go down

Pisanie 11.01.18 21:42  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 8 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
Wszystko szło zgodnie z jego planem do tego stopnia, że sam był zdziwiony, że jeszcze nic się nie spieprzyło. Może podczas choroby jego wewnętrzny magnes na kłopoty łapał jakieś zakłócenia. Łowca zakaszlał z bólem rozchodzącym się po gardle na wspomnienie dzieciaka o rannych wspólnikach. Zmarszczył brwi i już chciał sprzedać mu kolejne mało wymyślne kłamstwo, gdy na szczęście chłopak odpuścił drążenie tematu. Obserwował go jednak czujnie w całej drodze do apteki jak i w wewnętrznych zakupach. Pożałował tylko, że nie potrafi czytać z ruchu ust. Nie ufał mieszkańcom, a niewiedza o tym co ten mógł nagadać aptekarce go irytowała. Mimo to, gdy jego wierny paź powrócił, Boris powitał go całkiem radosnym uśmiechem. Fałszywa żmija.
- Dobrze się spisałeś - pochwalił go jakby ten dokonał czegoś niemożliwego, zapraszając go ruchem dłoni do ruszenia wzdłuż ulicy - Zanim wróci Yoko żeby oddać kasę to zdążymy skoczyć obczaić ślady po zamachu. No chodź.
Upewniając się, że dzieciak pójdzie za nim ruszył ulicą. Główne ulice nie miały mu totalnie nic do zaoferowania poza przebywającymi na nich tłumami ludzi, ale wszelkie ślepe zaułki, ustronne alejki czy wąskie magazynowe ulice były jego rajem. Właśnie w jedną z nich, położoną całkiem niedaleko miał zamiar zwabić swoją przyszłą ofiarę.
- Jesteś niesamowicie podejrzliwy. Mam nadzieję, że to tylko przez te wszystkie spiskowe teorie i nikt nie zrobił ci nic złego.
Tak naprawdę wcale nie prowadził go gdzieś daleko. Po kilku krokach skręcili w wąską uliczkę, której chyba głównym celem istnienia było posiadanie wejść na zaplecza kilku okolicznych sklepów.
- W sumie takie interesowanie się tym raczej nie spodobałoby się władzy - powiedział w końcu, nie tylko by nie iść w całkowitej ciszy, ale i skupić uwagę dzieciaka na rozmowie, a nie zbytnim interesowaniu się wszystkim innym - więc raczej nie możemy się za bardzo afiszować. Widziałeś kiedyś droidy bojowe z bliska? Ten ich najnowszy typ ma pancerz wzorowany na...
... na wymyślaniu bezsensownych faktów i zerknięciu w pobliski zaułek by ocenić jego zabezpieczenia. Brak kamery lub jej martwy punkt byłby idealny by jak najniewinniej wciągnąć tam młodego i zainicjować bliskie spotkanie jego twarzy z pobliską ścianą, słupem bądź czymkolwiek co by się do tego celu nadało. Szybko, z zaskoczenia i miejmy nadzieję w miarę bezboleśnie wysłać go w objęcia Morfeusza i zwiać stamtąd z łupami wojennymi w swoich łapkach.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.01.18 16:10  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 8 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
No bo to właśnie tak za mną jest! Ja zawsze się staram i robię wszystko jak najlepiej umiem, ale nikt tego nie docenia, prawie wszyscy są niewdzięcznikami. Podobno kiedyś były inne czasy, podobno teraz jest lepiej, ale niektórzy nigdy się nie zmienią i nadal będą takimi przeklętymi egoistami — mówił spokojnie, ale z jakimś dziwnym, lekkim przejęciem, jakby faktycznie jego życie nie było usłane różami i jakby stale spotykał się z nieprzychylnymi uwagami od innych. Bo przecież uważał, że jego wszechobecne starania są widoczne — to prawda, może rozmową zaciekawić nie potrafił, a czynami nieco zniechęcał, ale wciąż się starał, więc nawet ta drobna, nic nieznacząca pogawędka z Lazarusem poprawiła mu humor. — No dobra... to pokaż te ślady — odparł, nieznacznie kiwając głową, jak te zabawkowe psy, które kiedyś stawiało się w samochodach, by umilały podróż swoją pocieszną, ruszającą się mordką. Oczywiście zaraz po tym powolnie ruszył za mężczyzną, skręcając później w boczną uliczkę, którą wybrał. Rozglądał się na boki, jakby był w podobnym miejscu pierwszy raz, ale oczyma wyobraźni widział cały ten zamach, wyobrażał go sobie, wzbogacając go o własne domysły i pomysły. Na chwilę nawet przymknął oczy, a otworzył je po kilkunastu sekundach.
Co mówiłeś? — zapytał, ale dość szybko przypomniał sobie słowa Lazarusa. — Aaa... że jestem podejrzliwy? Każdy trochę jest, Ty też pewnie jesteś. — Kiwnął głową z przekonaniem, jakby doskonale wiedział co mówi, a przecież ta jego podejrzliwość nic mu nie dała, bo dał się podejść jak głupek.
Nikt się nie dowie jak będziemy cicho. — Wyszczerzył się głupio, a dla lepszego efektu nawet nieco się skulił, uginając nogi. Szedł powoli i niezwykle cicho jak na nerda, który postrzega rzeczywistość przez pryzmat gier komputerowych i konsolowych. — Nie widziałem droidów bojowych z bliska — odparł prawie szeptem, rozglądając się na boki.
Tak jak podejrzewał Lazarus w uliczce do której weszli nie było żadnych kamer, ale były dwie pary drzwi, prawdopodobnie prowadzące do zapleczy okolicznych sklepów. Obok jednego z wejść stał czysty, metalowy kontener na śmieci. Kilka metrów dalej były metalowe kraty, a za nimi dalej ciągnęła się uliczka. Za kratami był też właz, który mógł prowadzić do ścieków.
To gdzie te ślady?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.01.18 19:34  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 8 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
- Nawet nie potrafisz sobie wyobrazić jak bardzo doceniam to co zrobiłeś - opowiedział z cichym westchnięciem na słowa chłopaka - Ale wiesz, czasem ludzie nie potrafią się odwdzięczyć albo zwyczajnie nie mogą.
Posłał mu blady uśmiech, oszczędzając sobie jednak wzruszenia ramion. Nie miał też zamiaru robić za jakiegoś pocieszyciela umęczonego dzieciaka. Mógł żyć w mieście, to powinno rekompensować mu wszystko. Ślepa zazdrość skutecznie przesłaniała łowcy jakiekolwiek empatyczne podejście do mieszkańców. Lata pławienia się w bezpieczeństwie i dobrobycie przy jednej niewinnej, choć oczywiście usprawiedliwionej, kradzieży nie były niczym krzywdzącym.
Spodobało mu się, że dzieciak dobrze odgrywa swoją rolę bezproblemowego narzędzia i nie sprawia niepotrzebnych problemów ani tym bardziej nie hałasuje. Sam szybko zlustrował uważnie cały zaułek, zapisując w pamięci jak najwięcej szczegółów, które niczym puzzle poukładały się w całkiem znośny plan.
- No patrz co za luje, zastawili kontenerem. Myślą, że są cwańsi niż my - prychnął cicho, zapraszająco wskazując ruchem głowy przeszkodę.
Sam podszedł do przestrzeni między metalowym zbiornikiem a ścianą, zachęcając młodego by zrobił to samo, a jeżeli ten dał się złapać w pułapkę to z największą przyjemnością złapał go dłonią za tył głowy i pchnął z impetem w stronę ściany. Gdyby jego łowcza siła nie była wystarczająca by dzieciak stracił przytomność to zacisnął drugą dłoń na jego ustach by ten nie miał możliwości nawet krzyknąć i poprawił swój cios. Nie chciał go zabijać, choć najpewniej nie zrobiłoby mu to zbyt wielkiej różnicy, jeśli dzieciak romantycznie zakończyłby swój żywot w jego łapkach.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.01.18 21:34  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 8 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
Nerd dokładnie rozglądał się na boki, zupełnie jakby w takiej bocznej, nieodwiedzanej uliczce był pierwszy raz — i może tak było, w końcu czego można było się spodziewać po chłopaku, który przynajmniej połowę swojego życia spędził w wirtualnym świecie? Na pewno nie stuprocentowego ogarniania świata rzeczywistego. Takie boczne przejścia to on widział tylko w grach i filmach. Pewnie czuł się jak jakiś szpieg albo agent, widać po nim było, że był nieco podekscytowany całą akcją. Skradał się najlepiej jak potrafił, czujnie zerkał na boki, jakby z którychś z drzwi mieli zaraz wyskoczyć policjanci czy inni stróże prawa.
Myśleli, że nas przechytrzą, ale my jesteśmy mądrzejsi i tego się nie spodziewali. Za kontenerem, przyjąłem — odparł dość poważnie, jakby naprawdę był na jakiejś ściśle tajnej misji. Bez wątpienia wczuwał się jak jeden z lepszych aktorów teatralnych, choć jego ekscytacja cały czas była widoczna. Aż się trząsł, gdy znalazł się obok blaszaka. Już zaraz miał zobaczyć te sławetne ślady, o których opowiadał mu Łowca, już zaraz miał zobaczyć miejsce, w którym był zamach. Nie mógł się doczekać.
Grzecznie podszedł do kontenera, schylił się, a potem kiwnął głową.
Dobra, to teraz trzeba go tylko przesunąć. Pomóż mi — powiedział łapiąc jedną dłonią za metalowy uchwyt z boku. Do samego końca nie spodziewał się, że cała ta gadanina o zamachu była jednym wielkim kłamstwem. To, że dał się podejść jak głupi mogło do niego dotrzeć dopiero, gdy jego twarz zaliczyła bardzo bliskie spotkanie z ceglaną ścianą. Chłopak zawył z bólu — twarz miał czerwoną, nos prawdopodobnie złamany albo dotkliwie obity, kilka strużek krwi ozdobiło jego znerdowaciałe lico. Od razu zaczął się szamotać — na tyle gwałtownie, że Lazarus nie był w stanie poprawić swojego uderzenia. — Ratunk-- — Miastowy ramieniem uderzył kontener, przesuwając go lekko w bok, co narobiło trochę hałasu. Z kieszeni wypadł mu skalpel, po który starał się sięgnąć. Chłopak otworzył usta, gdy tylko zobaczył zbliżającą się dłoń Borisa. Bez jakiegokolwiek zawahania potraktował ją zębami, lecz dość szybko zamilkł, bo Łowcy udało się go uciszyć i ponownie zawalić jego głową w ścianę. Nerd padł nieprzytomny.
Ej, co tam się dzieje? — krzyknął mężczyzna przechodzący obok bocznej uliczki. Prawdopodobnie dosłyszał jakieś pojedyncze, niepokojące dźwięki. Zatrzymał się na chwilę, ale gotowy był ruszyć dalej i na własną rękę sprawdzić źródło wcześniejszego hałasu. Był ubrany w białą koszulę i materiałowe spodnie z paskiem, a w dłoni trzymał aktówkę. Kilkanaście sekund wystarczyłoby mu żeby znaleźć się obok Azarova.

    ✘___ OBRAŻENIA: ślad po zębach z boku dłoni (przy kciuku)
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.01.18 16:36  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 8 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
Ewentualne rany i ryzyko - nawet tego cholernego ugryzienia - były już wcześniej wzięte przez Borisa pod uwagę. Skoro na Desperacji potrafili mordować się o kawałek starego żarcia to nie było żadnych wątpliwości, że mężczyzna będzie w stanie sporo poświęcić za nowiutkie opatrunki. Upadające, bezwładnie ciało swojej ofiary litościwie sprowadził do parteru bez gwałtownego zderzenia z asfaltem, oszczędzając gówniarzowi kolejnych ran, choć coś w głębi duszy podpowiadało mu, że za zatopienie zębów w jego dłoni powinien skręcić mu kark.
Łowca przyklęknął obok niedoszłych zwłok na zdrowe kolano by pozbierać należne mu apteczne rzeczy i wcisnąć je w wewnętrzne kieszenie kurtki i przednią bluzy, gdy usłyszał za sobą czyjś głos. Krótkie, typowo polskie przekleństwo przemknęło mu przez myśl. Jeszcze tylko kolejnego mieszkańca mu tu brakowało. Odwrócił głowę nieco w bok by choć kątem oka zarejestrować postać, która śmiała przeszkadzać mu w zabawie. Wyprasowana koszula, aktóweczka i wygląd korposzczura sprawił, że Boris westchnął cicho.
- Chodź tu i mi pomóż - odpowiedział, zapraszając go prosto w pułapkę i czekając aż znajdzie się bliżej niego - Gówniarz się naćpał i ktoś musi go przytrzymać zanim przyjedzie karetka. Ja nie dam rady, prawie mnie dziabnął.
Ruchem głowy wskazał na skalpel, którego nawet nie podniósł z ziemi, a gdy jego nowa ofiara podeszła na tyle blisko by móc ocenić całą sytuację udał, że zupełnie przypadkiem dopiero teraz ogląda na dłoni ślad po ugryzieniu. Liczył na to, że ten okaże się przesadnym czyścioszkiem i babranie się w syfie i krwi, do którego Lazarus najwyraźniej chciał go zmusić sprawi, że zwieje szybciej niż on od odpowiedzialności za swoje dzieci.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.02.18 15:16  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 8 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
Nieprzytomny młodzieniec z pomocą Lazarusa bezpiecznie osunął się na podłogę, nie otrzymując przy tym kolejnych, niepotrzebnych obrażeń — i całe szczęście, bo bez takowych Łowca mógł inteligentnie zgrywać ofiarę przed mężczyzną, który zaraz miał się obok niego pojawić. Oczywiście lepkie łapska zaopatrzeniowca musiały przywłaszczyć sobie przedmioty, które mu się należały — i bardzo dobrze, bo takie porozwalane medykamenty wyglądałyby bardzo podejrzanie. Zdawałoby się, że Boris potrafi wymyślać rozbudowane kłamstwa na poczekaniu i bez problemu wcielać je w życie, a ta umiejętność z pewnością była jedną z tych, które mogły okazać się bardzo przydatne podczas konfrontacji z mieszkańcami M3. W końcu w mieście przestępczość była raczej znikoma, bo władza reagowała niezwykle szybko, dlatego też większość miastowych nie zdawała sobie sprawy, że niektórzy potrafią być prawdziwym zagrożeniem.
Mężczyzna w białej koszuli zrobił kilka stanowczych kroków, a potem zatrzymał się na chwilę.
Co Ty mówisz? Co się stało? — koleś zadał te dwa pytania, choć bardzo dobrze zrozumiał przekaz Lazarusa, który podziałał na niego niezwykle... motywująco. Kilka sekund zajęło mu dojście do Łowcy i rozeznanie się w sytuacji. Popatrzył na leżącego młodziana, później zerknął na skalpel, a na samym końcu podwinął rękawy. Chyba nikt by się nie spodziewał, że taki niepozorny korposzczur był medykiem.
Jestem lekarzem, odsuń się — polecił Borisowi, jednocześnie klękając przy nerdzie. Od razu się nad nim nachylił, a potem złapał go za rękę, w celu sprawdzenia pulsu. Głowę przyłożył mu do klatki piersiowej, później sprawdził jego z pomocą latarki, którą wyjął ze spodni, a następnie podniósł się, zerkając w stronę Łowcy, który oglądał swoją pogryzioną dłoń. — Dobra, jeszcze raz... co tu się stało? Naćpał się i chciał Cię zranić? Źrenice ma w porządku. — Sprawdził jego oczy jeszcze raz, tak dla pewności. — To jakiś Twój znajomy? Zachowywał się dziwnie? Może choruje na coś przewlekle? Jakieś choroby psychiczne? — zbombardował Azarova pytaniami, jakby oczekiwał od niego wyczerpującej odpowiedzi na każde z nich. — Zarył głową w ścianę? Ma rozwalony nos i obitą twarz — Zamyślił się, łapiąc się za brodę. — A zresztą... odejdź trochę na bok i zaczekaj, zadzwonię po pomoc i policję, bo trzeba wyjaśnić tę sprawę. Będą potrzebne Twoje zeznania.
Idealny czas na ucieczkę, idealny.

    ✘___ OBRAŻENIA LAZA: ślad po zębach z boku dłoni (przy kciuku)
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.02.18 15:56  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 8 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
W głębi duszy liczył, że miejska znieczulica skutecznie pozbawi go ewentualnych gapiów i uważać będzie trzeba tylko na patrole wojska, ale najwyraźniej się pomylił. Pierwszym impulsem była chęć zaatakowania mężczyzny, w końcu skalpel miał pod ręką, ale stało się coś czego Lazarus się nie spodziewał - to ranny chłopak wzbudził większe zainteresowanie niż on. Samo wspomnienie zawodu podziałało nawet lepiej niż późniejsze polecenie. Łowca bał się medyków i nie miał zamiaru przebywać w ich pobliżu dłużej niż to było konieczne, zwłaszcza przy obcych. Zmrużył podejrzliwe ślepia, rzucając lekarzowi nieprzychylne spojrzenia zza ciemnych okularów, jednak już znajdując się w bezpiecznej odległości.
Trudno mu było oderwać wzrok od wszelkich tortur jakimi ten raczył chłopaka, mimo że na dobrą sprawę nic strasznego się jeszcze nie zaczęło. Łowca pewnie zemdlałby gdyby miał oglądać teraz chociażby naklejanie plastra. Pokiwał posłusznie głową, potwierdzając bezgłośnie swoją poprzednią wersję wydarzeń.
- Naćpał się albo mu odbiło - zasugerował by trudniej było namierzyć ewentualną przypadłość, w końcu musiał zyskać sporo czasu dla siebie - Znajomy, ale nie bliski. Przyszliśmy tu zapalić żeby nikt się nie wkurzał na ulicy, a ten wyciągnął nóż i chciał mnie zabić. Na pewno chciał.
Trzeba zagadać kolejną osobę, zrobić z siebie ofiarę i tym ratować swoje dupsko. Jak zwykle zresztą. Specjalnie nazwał skalpel nożem próbując nawet uderzyć w jakiś czuły punkt lekarza by zrobił plebsowi wykład o tym jak to prostacko jest mylić chirurgiczne narzędzia z jakimiś podłymi ostrzami.
Wyjątkowo posłusznie wykonywał polecenia mężczyzny zwłaszcza, że te bardzo przypadły mu do gustu. Odsuń się, odejdź, zaczekaj i najlepiej nie przeszkadzaj. Najsłodszy dźwięk, jaki można usłyszeć, gdy totalnie nie ma się zamiaru brać w czymś udziału. Bał się jeszcze, że lekarz zechce sprawdzić jego rany i mimowolnie wcisnął zranioną dłoń do kieszeni by ją ochronić przed tym szarlatanem. Korzystając jednak z tego, że mężczyzna zajął się dopasowywaniem elementów układanki w jedną całość i wzywaniu pomocy, łowca postąpił na początku jeden krok w kierunku ulicy, a później kolejny. Jak najciszej, jak najspokojniej, by nie zwrócić na sobie niepotrzebnej uwagi. Kiedy był już na tyle blisko by mógł czmychnąć za róg i zniknąć niezauważony - szybko z tego skorzystał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.02.18 20:11  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 8 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
Lekarz kiwnął głową, przyjmując wszystkie informacje, którymi został uraczony. Spojrzał na nieprzytomnego nerda z lekkim niedowierzaniem, że ktoś taki jak on mógłby rzucić się na innego człowieka ze skalpelem — ale ludzie potrafią być różni, więc jakoś przyjął do wiadomości, że wersja Lazarusa jest prawdziwa. Poza tym uważnie mu się przyjrzał i uznał, że ugryzienie, które miał na dłoni zrobił mu właśnie ten młodzian, w ataku szału. Mężczyzna pewnie już kilkukrotnie miał do czynienia z podobnymi przypadkami — młodzież najpierw zatracała się w wirtualnym świecie, a później szalała w rzeczywistym, bo już nie odróżniała co jest fikcją, a co prawdą. Z tym chłopakiem mogło być tak samo, a przynajmniej tak zakładał.
Medyk nachylał się nad poszkodowanym i dzwonił po dodatkową pomoc. Jasno przedstawił całą sytuację, wspominając o Lazarusie, który był świadkiem całego zdarzenia. Mówił spokojnie, w międzyczasie spoglądając na oddalającego się Borisa, którego obdarował dość wymownym gestem, który mówił: mam Cię na oku, nie oddalaj się. Potem wrócił wzrokiem do rannego i z niemałym zaangażowaniem opowiadał o tym co zaszło w bocznej uliczce, aż w końcu kompletnie zapomniał o pilnowaniu jedynego świadka całej akcji.
Lekarz skończył rozmawiać minutę lub dwie później. Ostatni raz zatroszczył się o stan poszkodowanego, a potem odwrócił się za siebie — Lazarusa nie było. Łowca naturalnie wykorzystał okazję, która sama wpadła mu w ręce. Po cicho odszedł, bezpiecznie wycofał się. Zniknął za rogiem, razem z medycznym łupem.


Wydarzenie zakończone

    ✘___ PODSUMOWANIE: Lazarusowi udało się zbiec z miejsca nieszczęśliwego wypadku z poupychanym w kieszeniach medycznym stuffem. Do jego łupów można zaliczyć: pięć strzykawek, opakowanie rękawiczek, opakowanie plastrów, bandaż i dwie sztuki antybiotyku, waciki i specjalistyczny opatrunek. O obrażeniach nie wspominam, bo były na tyle niepoważne, że nie wymagają komentarza.
    Dzięki za rozgrywkę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.06.18 1:12  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 8 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
Pewnym ruchem pchnęła drzwi, ani na moment nie wypuszczając Matta spod ręki. Starała się nie wywoływać wrażenia, że ciąga go za sobą na siłę, ale jednocześnie zaznaczyć wyraźnie, że oczekuje pewnego rodzaju posłuszeństwa wobec swoich planów. Tak jak zdecydowała, potrzebowali zaopatrzyć się w odpowiednie przybory, a potem rozprawić się z ranami, które jakiś nieokrzesany zwierz pozostawił na ciele wątłego studenciny. Odstępstwo od tego rozsądnie ułożonego schematu nie wchodziło w grę, a każdy protest niósł za sobą ryzyko wzburzenia gniewu panny Greenwood. to zaś nie była jedna z tych rzeczy, których obowiązkowo chce się doświadczyć przed śmiercią - chyba, że jest się akurat masochistą.
We wnętrzu pomieszczenia było przyjemnie chłodno, a w powietrzu unosił się pomieszany zapach najróżniejszych chemikaliów. Wonie przenikały się między sobą, raz pozwalając poczuć przyjemną miętę pastylek na gardło, innym zaś razem wciągało się w nozdrza bardziej intrygujący zapach maści przeciw obrzękom. Jak dało się  łatwo wywnioskować z widocznych za ladą półek, apteka była świetnie wyposażona i posiadała na stanie środki z najróżniejszych kategorii. To rodziło nadzieję, że uda im się znaleźć wszystkie potrzebne rzeczy w jednym miejscu, mimo że pora była już nieco późna.
O dziwo, wewnątrz ciągnął się ogonek do jedynej czynnej kasy. W kolejce stało już pięć osób, nie licząc nowo przybyłej dwójki, która zaraz pod prowadzeniem Ver zajęła miejsce na samym końcu. Oczekujący rozmawiali między sobą przyciszonym głosem, więc można było usłyszeć tylko strzępki konwersacji i bardzo wiele wypowiedzi leciwej damy, która aktualnie zajmowała pierwsze miejsce przy okienku. Wszystko wskazywało na to, że miała ona do wykupienia ogromnie długa listę leków, a przy każdej pozycji nie tylko pytała o tańsze zamienniki, ale też o dawkowanie, przeciwwskazania i wszystkie inne rzeczy, które przy odrobinie wysiłku mogłaby znaleźć w ulotce. Obsługującemu ją aptekarzowi odrobinę drgała jedna powieka, co dla wprawionego obserwatora zdradzało narastającą irytację mężczyzny. Trzeba jednak przyznać, że mimo niedogodności zachowywał profesjonalizm i odpowiadał babulince w sposób niezwykle uprzejmy. Niejednemu na jego miejscu już dawno strzeliłyby nerwy, a że jeszcze nie szurnął stosem pudełek na podłogę, było istotnie godne podziwu.
                                         
Verity
Studentka
Verity
Studentka
 
 
 

GODNOŚĆ :
Daisy Verity Greenwood


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.06.18 13:05  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 8 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
Już przed wejściem, kiedy tylko zorientował się gdzie dokładnie idą, próbował uskutecznić protest. Ale zanim zdołał cokolwiek wyjąkać, stanowczość jego zielonego opiekuńczego ducha wprowadziła go w bramy medycznego piekła. Charakterystyczny zapach aptekarskich różności napawał go wieloma sprzecznymi uczuciami. Wątpliwym spokojem, gorzkim uświadomieniem swojego stanu zdrowia psychicznego i fizycznego, a także odległą myślą fałszywej i kruchej nadziei, że istotnie coś z tych rzeczy mogłoby mu kiedyś pomóc. Zacisnął usta, nie mając pojęcia jak uwolnić się od tej sytuacji, więc czekał na razie w bezruchu. Od czasu do czasu zerkał na Verity, na jej zdeterminowanie na twarzy, aby wypełnić swoją misję. Huh. Związku z tym Matt poczuł emocję. Nie potrafił jej jeszcze dokładnie zdefiniować, bo na razie był zajęty byciem strapionym.

Pan za ladą uśmiechnął się uprzejmie do pani przed ladą i wciąż grzecznie, choć tik powieki rósł mu wprost proporcjonalnie do czasu spędzonego z klientką, udzielał jej pomocy. Ostrożnie zerknął ponad nią, sprawdzając rosnącą kolejkę, upiększoną o dwóch nowych klientów. Już miał wrócić do tego co robił, wtem zauważył znajomą twarz, a co więcej - stan ten twarzy i to jak dziwnie trzymał swoje ramię. Skrywana ulga mignęła mu w spojrzeniu. Wysunął się nieznacznie i lekko podnosząc głos zawołał:
- Przepraszam, widzę tu nagły wypadek, proszę przejść do okienka obok. - I jak powiedział, tak zrobił, samemu przesuwając się na bok, machając ręką do Matta i Verity aby ominęli kolejkę i podeszli do niego. Wpierw jednak cofnął się w głąb apteki i zawołał kogoś. Z zaplecza wyszła kobieta, która przejęła jego klientów. Pani na przedzie zaczęła od początku tłumaczyć czego potrzebuje.

- Dziś coś z recepty czy to co zazwyczaj? Coś nie tak z ramieniem? - spytał, choć nawet jeszcze nie doszli do okienka.
- O-okey, wiesz co, właśnie, własnie sobie przypomniałem, w sumie to może mam coś jeszcze w domu - zaczął szeptać Matt martwym głosem, który pod koniec zyskał nerwową nutę. Cofnął się o krok. Zaczął uświadamiać sobie, czego jeszcze mogła się o nim nauczyć w tym przybytku Verity. Ich pierwsze spotkania jak na razie były wątpliwej jakości - zatłoczony klub w którym ledwo się dało rozmawiać i wycieczka do męskich toalet, a dziś znalazła go na ławce kiedy wyglądał jak smutne zwierzę do odstrzału. A teraz miała go poznać z jeszcze innej strony, którą perfekcyjne i utopijne Miasto-3 ledwo tolerowało. Na co tu komu marnujący zasoby, chory, nieprzydatny na nic przybysz z innego Miasta? I nagle odwróciły się role - złapał ją lekko za łokieć, ciągnąc w stronę wyjścia, pomimo, że już na nich czekał aptekarz, wyraźnie chętny do pomocy i rozpoznający w studencie swojego stałego klienta.
                                         
Ego
Desperat
Ego
Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Matthew Greenberg


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.06.18 1:01  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 8 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
Spodziewała się prób ucieczki w wykonaniu chłopaka, dlatego zapobiegawczo ograniczyła wszelką sposobność dokonania równie haniebnego czynu. Dlatego właśnie nie wypuściła jego nieuszkodzonej ręki ze swojej nawet wtedy, kiedy wchodzili do apteki i ustawiali się w kolejce. Z zewnątrz mogło to wyglądać trochę tak, jakby obawiała się omdlenia swojego towarzysza, jednak prawda wyglądała zgoła inaczej. Tym jednym bardzo prostym gestem dawała wyraźnie do zrozumienia, kto rządzi w tym układzie i do czyich zaleceń będą się oboje stosować.
Mimo odrobinę apodyktycznego zachowania, starała się stworzyć pozytywną atmosferę. Raz czy dwa w ciągu drogi rzuciła jakąś mało znaczącą uwagę odnośnie czy ładnego drzewa rosnącego przy chodniku, czy zabawnego szyldu nad sklepem obok. Subtelny uśmiech też nie znikał z jej twarzy, choć niejednemu skrzywiłaby się mina w tej feerii aptecznych zapachów. Co więcej, dostojna dama zajmująca miejsce w kolejce przed dwójką studentów miała chyba odrobinę upośledzony zmysł węchu, bo zdawała się nie zauważać, że wylała na siebie litr orientalnych perfum. Verity nawet się nie skrzywiła; im więcej czasu spędzała nad chemikaliami w laboratorium, tym łatwiej było znosić intensywne, nieprzyjemne wonie w każdej innej sytuacji. Po tym, jak jeden z kolegów całkowicie zawalił spontaniczny eksperyment z estrami kwasu masłowego, dla nikogo z obecnej tam grupy świat już nie był taki sam.
Zajmowała się właśnie układaniem listy zakupów, kiedy nieco głośniejszy niż dotychczas głos aptekarza wyrwał ją z zamyślenia. Posłała mężczyźnie ciepły uśmiech i grzecznie poprowadziła do drugiego okienka, mimo oporów Jelonka. Jeśli jeszcze do niego nie dotarło, że nie ma szans wygrać z determinacją panny Greenwood, będzie się musiał o tym przekonać w sposób bardziej praktyczny.
- Przezorny zawsze ubezpieczony. Skoro nie jesteś pewien, lepiej kupić nowe. Zresztą, nie przejmuj się. Raz-dwa i będziemy wszystko mieli - zapewniła, puszczając mimo uszu uwagę pracownika. Usłyszała ją i zrozumiała, oczywiście, jednak powstrzymanie się od nawiązania do tematu wydawało się najrozsądniejszą opcją. Chciała Mattowi pomóc, a nie doprowadzić go do załamania nerwowego. Zapanowanie nad sytuacją wymagało nieco ingerencji w jego sferę osobistą, jednak bez przesady - nie chodziło o to, żeby przez ten jeden incydent zaszył się we własnym pokoju i nie wychodził z niego przez lata.
- Dzień dobry - zagadnęła radośnie pana za ladą, zdecydowana wziąć sprawy w swoje ręce. - Kolega poharatał sobie przedramię podczas nieszczęśliwego incydentu z udziałem dzikiego ptactwa, - zaczęła wyjaśniać na wpół żartobliwym tonem, - Na pewno będziemy potrzebować opatrunków i może jakiejś maści z antybiotykiem, chociaż pan na pewno wie, co nam polecić - zakończyła prezentację, nie tracąc ducha pomimo poważnej tematyki i faktu, że Greenberg cały czas ciągnął ją za łokieć. Cóż, w tej chwili było już za późno na odwrót, a Verity wraz z panem aptekarzem tworzyli wspólny front. Do tego mieli przewagę liczebną! Chyba naprawdę nie pozostawało nic innego, jak tylko pozwolić sobie pomóc.
                                         
Verity
Studentka
Verity
Studentka
 
 
 

GODNOŚĆ :
Daisy Verity Greenwood


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 8 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach