Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 11 Previous  1, 2, 3, ... 9, 10, 11  Next

Go down

Pisanie 23.02.15 21:38  •  Południowa część ogrodu - Page 2 Empty Re: Południowa część ogrodu
I tak właśnie powinno być. Może z perspektywy czasu uzna ten wypad za całkiem przyjemny spacerek. Jakby nie patrzeć udało jej się już zdobyć trochę tego, po co tu przybyła, bo była już niemalże pewna, że natrafiła na dobre rośliny. Do tego udało jej się spotkać tajemniczego stwora, którego nigdy wcześniej nie widziała. M-3 było takie ubogie w ciekawe istoty... zdecydowanie będzie częściej przychodzić do Edenu, bo natura jest tutaj nieziemska.
Teraz już ze spokojem zrywała po kolei owoce z gałązek krzewu. Dobrze, że było ich w tej okolicy więcej, bo nie musiała skakać jak dziki zająć z polany na polanę. Rozluźniła się nieco, nie była już taka skora do reagowania agresją. Coś w tych ziemiach sprawiało, że odczuwała błogi spokój, którego ostatnimi czasy bardzo jej brakowało. Napięcie w karku zelżyło i Yuu leniwie wyciągnęła ręce do góry ziewając przeciągle nim ruszyła po zbiór kolejnych roślin.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.02.15 10:00  •  Południowa część ogrodu - Page 2 Empty Re: Południowa część ogrodu
Yuu dość szybko nazbierała całkiem pokaźną ilość owoców. Z pewnością musiały wystarczyć. Ile to trwało? Dziesięć minut? mniej? Więcej? A kto by to liczył? Ważne było, że zdobyła to, po co przyszła i nie było jeszcze na tyle ciemno by musiała tutaj nocować. Właściwie, gdyby się pospieszyła, może zdołałaby jeszcze przed zmrokiem dotrzeć do tamtej napotkanej wcześniej "osady". Osoby mieszkające tam wyglądały na całkiem cywilizowane i właściwie mogłaby tam znowu przenocować.
Drzewiec obserwował ją jeszcze przez jakiś czas. Może po prostu pilnował, by niczego nie zniszczyła? Nie wydawał się wrogo reagować na zrywanie owoców. Widocznie był zdania, że są one dla wszystkich i do nikogo nie należą. Przecież ta kobieta była takim samym dzieckiem matki natury, jak ta drzewopodobna istota.
Niespiesznie podniósł się ze swojego miejsca na pniu i odwrócił. Zaczął się oddalać. Zatrzymał się jednak i odwrócił. Podniósł jedną z rąk i pomachał na pożegnanie, po czym całkowicie wycofał się w gęstwinę lasu, znikając łowczyni z oczu.
Kobieta zdobyła to, po co tu przyszła. Obyła się bez większych trudności, a fauna i flora tego miejsca jak widać nie wydawały się wobec niej wrogie. Właściwie, mogła już chyba wracać do domu.

/dopisz jeszcze jakieś zakończenie i zamykam "wydarzenie"
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.02.15 13:57  •  Południowa część ogrodu - Page 2 Empty Re: Południowa część ogrodu
Doskonale.
Z triumfem spojrzała na swój zbiór, który zwiększał się z każdą chwilą. Zebrała tyle ile potrafiła, tyle ile mogła i tyle ile zmieściło się do jej saszety przy pasku. W razie czego będzie potrafiła już odszukać te rośliny, gdyby na przyszłość potrzebowała ich więcej. Oczywiście trudno się spodziewać, że zawsze będą rosły w tych samych miejscach, ale wreszcie mogła pooglądać je w rzeczywistości.
Zachłannie przyglądała się gałęziom, liściom, otoczeniu i innym detalom, które mogłyby kiedyś pomóc jej w ich odnalezieniu i spokojnie dodawała do pojemnika owoce.
Przez chwile miała ochotę nawet nucić, ale powstrzymała się. Poza tym nie znała zbyt wielu radosnych piosenek.
Odprowadziła wzrokiem drzewca. Kolejnym plusem tego wypadu było to, że miała okazję spotkać niesamowitego stwora. Gdy zebrała już to, po co przyszła postanowiła udać się bezpośrednio do domu, podziemi, kryjówki... jakkolwiek by to nazwać. Może innym razem uda się w te okolice by jeszcze powęszyć. Chwilowo miała już dość mlaskającego błota, dlatego obrała możliwe najsuchszą drogę i ruszyła.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.02.15 20:31  •  Południowa część ogrodu - Page 2 Empty Re: Południowa część ogrodu
Zadanie zakończone
Gratuluję, zdobyłaś Trupi jad.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.08.15 16:09  •  Południowa część ogrodu - Page 2 Empty Re: Południowa część ogrodu
Chłopak wylądował na miękkiej trawie na rekach, po czym stracił równowagę i zrobił przewrót w przód śmiejąc się w najlepsze. Wylądował w końcu leżąc na plecach z rozłożonymi skrzydłami i uśmiechniętą buzią zwrócona ku słońcu. Przymknął powieki i rozkoszował się przez chwilę ciepłem słońca na skórze. W kanałach zbyt często tego nie doświadczał, a trwało teraz przecież tak piękne lato.
- Dziękuję, że zgodziłaś się tu ze mną wybrać - rzucił do towarzyszki i otworzył oczy.
Pogrzebał chwilę w przywleczonej tu ze sobą torbie i wyjął koszulkę. Schował w tym czasie skrzydła.
Narzucił na siebie sprany, zielony t-shirt (zasłaniając przy tym większość blizn) i wstał z ziemi. Spojrzał na Liselotte (zielonymi dziś) oczami i uśmiechnął się szeroko ukazując dwa rzędy ząbków.
- Ładnie tu. Szkoda, że nie możemy wpadać częściej. - Wziął głęboki wdech, rozkoszując się zapachem roślin, po czym bez zastanowienia zrobił gwiazdę, zostawiając swój bagaż tam, gdzie leżał.
Wyprostował się i układając rękę nad brwiami, rozejrzał się dookoła. Znowu się zaśmiał. Mimo długiej drogi, jak zwykle rozpierała go energia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.08.15 16:26  •  Południowa część ogrodu - Page 2 Empty Re: Południowa część ogrodu
Wolała bardziej klasyczne metody lądowania. Na ten przykład, kompletnie zwyczajne stanięcie stopami na ziemi, kilka ostatnich ruchów skrzydeł i gładkie, bezproblemowe ich schowanie. Nie musiała się martwić o ubiór - specjalnie na potrzeby podróży powietrznych miała kilka bluzek, które na plecach miały spore wycięcia. Ta na przykład pod karkiem miała tylko delikatną tasiemkę, która przytrzymywała materiał na swoim miejscu i duży otwór, przez które skrzydła mogły się spokojnie przedostać, nie czyniąc szkód w ubraniu.
Spoglądała na akrobatyczne wyczyny swego towarzysza ze spokojnym rozczuleniem. Nie ma się co dziwić takiemu zachowaniu, skoro na co dzień oboje mieszkali w podziemiach. A przecież to tutaj, w Edenie był ich dom. Miasto aniołów.
- Każda okazja, żeby wybrać się tutaj, jest dobra - odpowiedziała z lekką nostalgią w głosie, a zaraz potem przelotnie zmierzyła wzrokiem nieszczęsne blizny, gęsto pokrywające ciało chłopca.
- Zresztą, puścić cię tak daleko samego? Zapomnij. To jeszcze lepszy powód, żeby wyrwać się z miasta. - Wyszczerzyła zęby w radosnym uśmiechu. Wystarczyło chociaż na chwilę pokazać się w Edenie, a z automatu powracał jej dobry humor i energia. To miejsce miało w sobie jakąś pozytywną magię.
- Co poradzisz, jak nic nie poradzisz. Ale skoro już tu jesteśmy, to trzeba się nacieszyć na zapas - stwierdziła. Zerknęła na swoje prawe ramię, gdzie przysiadła jej niewielka zwierzęca towarzyszka. Wyciągnęła dłoń i pogłaskała pierzastą kulkę, po czym Fukurō wzbiła się do lotu i zniknęła gdzieś w koronie drzewa, zapewne szukając pożywienia.
- A więc jakie mamy atrakcje na dzisiaj?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.08.15 16:46  •  Południowa część ogrodu - Page 2 Empty Re: Południowa część ogrodu
Spojrzał na anielicę bykiem, ale zaraz później się uśmiechnął. W mgnieniu oka do niej doskoczył, a ich nosom brakowało może dwóch centymetrów by się zetknąć.
- Ale Lotte. Przecież nie trzeba się mną opiekować. Czy to raz poleciałbym gdzieś sam? - Zaśmiał się i odsunął od niej by rozłożyć ręce i zrobić piruet, a później kolejną gwiazdę w stronę torby, którą chwycił, stając na moment na rękach podczas drugiego przewrotu.
Chłopak wzruszył ramionami i otworzył szerzej oczy.
Ej. Po co my tu tak właściwie przylecieliśmy?
Jego mina mówiła sama za siebie. Nie miał bladego pojęcia o tym, co zaplanował kilka dni temu, kiedy wyruszyli.
Szybko się jednak zreflektował. Zaczął chaotycznie przeszukiwać kieszenie kremowych bojówek.
- Gdzieś tu mam listę i kartki... - wymamrotał rozrzucając dookoła mnóstwo śmieci.
Papierki po cukierkach, jakieś sznurki, sznurówka, paczka gum do żucia, dwa spinacze, trzy łuski po nabojach, brzytwę... Sporo tego było.
W końcu na trawę upadło kilka wymiętych, pożółkłych kartek.
Ab szukał jeszcze przez chwilę, zanim zorientował się, że znalazł już to, czego szukał.
- O! Jest! - wykrzyknął uradowany, schylając się po papiery.
W tym momencie zerwał się podmuch wiatru, który zrobił tylko jeszcze większy bałagan i o mało nie porwał drogocennych kartek. Chłopakowi udało się jej jednak w porę złapać.
- Ta-daaaam. - Wyszczerzył się radośnie, wystawiając kartki przed nosem Liselotte.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.08.15 17:11  •  Południowa część ogrodu - Page 2 Empty Re: Południowa część ogrodu
Zastanowiła się przez chwilę.
- No, nie. Ale tak czy siak na ciebie lepiej mieć oko - zaśmiała się i tyknęła palcem wskazującym czubek anielskiego nosa. Oparła ręce na biodrach niczym rasowa matka i zaczekała, aż Ab dotrze do swojego bagażu. Nie spodziewała się ani przez chwilę, że mógłby normalnie podejść jak zwyczajny człowiek do swojej torby. Nie zdziwiło jej więc kilka kolejnych figur gimnastycznych w wykonaniu chłopca.
Kichnęła.
No tak. Mimo stosowanego leczenia, nieprzyjemna choroba nadal dawała o sobie znać. Teraz przynajmniej była trochę mniej uciążliwa, bo powoli ograniczała się do kaszlu czy kataru, gorączka zdarzała się coraz rzadziej. To bardzo ułatwiało anielicy normalne funkcjonowanie, szczególnie że przecież niemal cały czas obracała się wśród chorych.
- Straszny bajzel robisz - westchnęła cicho, widząc porozrzucane na trawie przedmioty. No, ale to nie była teraz najważniejsza sprawa. Udało się zlokalizować poszukiwane kartki, co przybliżało ich do celu dzisiejszej wyprawy. O którym, nomen omen, Lise nie miała żadnego bliższego pojęcia. Spontanicznie zainteresowała się wycieczką do Edenu i nawet nie pytając o konkretne powody, wybrała się razem z drugim z aniołów. Dodatkowa para rąk, nóg czy oczu do pomocy z pewnością się przyda.
Wzięła pożółkłe papiery z rąk Aba i przyjrzała się obecnej na nich treści. Czyli rośliny. Zwróciła kartki właścicielowi, gdy już zapamiętała zawarte informacje.
- Masz jakiś plan?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.08.15 17:23  •  Południowa część ogrodu - Page 2 Empty Re: Południowa część ogrodu
Anioł wydął dolną wargę i zajął się zbieraniem swoich gratów.
- Oj tak, bajzel. Przecież zaraz posprzątam - burknął, ładując wszystko niedbale do kieszeni.
Nie miał żadnego planu rozmieszczenia tych rzeczy. Upychał je tam, gdzie się mieściły. Sprzątnięcie ich zajęło mu chyba jeszcze krócej, niż rozrzucenie dookoła.
Jego smutek nie trwał długo. Humor zawsze szybko wracał u niego do normy, którą była rzecz jasna nieposkromiona radość.
Wstając z kolan, podskoczył na równe nogi i wbił w Lilo swoje dziecięce spojrzenie.
- Ja? Plan? - zapytał zdziwiony.
Ostatni raz słyszał to pytanie chyba kilka lat temu. On i plany to dwie, wzajemnie wykluczające się rzeczy.
Przyłożył kciuk oraz palec wskazujący do podbródka i zamyślił się.
- Cóż, jesteśmy w edenie i na otwartej przestrzeni, więc najlepiej będzie poszukać czegoś, co rośnie na takim własnie terenie - stwierdził jakże odkrywczo.
Przejrzał stosik kartek trzymanych w dłoni i wybrał kilka z nich, prawie upuszczając pozostałe. Zachichotał patrząc na własną niezdarność po czym spojrzał na wybrane strony.
- Jaśmin i maki. Te kwiaty powinny gdzieś tutaj rosnąć - oświadczył, podnosząc swoje bystre oczka i spoglądając na Lilo.
Następnie zwinął kartki w rulon i wpakował do kieszeni przy kolanie.
- W takim razie do dzieła! - Wykrzyknął unosząc ręce do góry i śmiejąc się wesoło.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.08.15 17:45  •  Południowa część ogrodu - Page 2 Empty Re: Południowa część ogrodu
- No ja myślę - odparła rozbawiona. Kolejny pokaz Lilo Brzmiącej Jak Matka. Ona potrafiła się tak zachowywać nawet wtedy, kiedy naprawdę nie było ku temu powodów. Gdyby spojrzeć na liczby, to była tylko dzieciakiem przy aniele istniejącym od początku czasów. Gdyby sugerować się tylko wyglądem, to jeszcze jakiś czas temu mogliby siedzieć w jednej piaskownicy i wspólnie wcinać podejrzane substancje typu ziemia albo tynk ze ścian. A tak? Zachowywała się, jakby była co najmniej trzydziestoletnią matroną opiekującą się swoim kilkuletnim synkiem. Zabawna scena w wykonaniu osób wyglądających na -naście lat, ale tak właśnie było.
- Tak, plan. W końcu wiesz, wierzę w cuda - zachichotała. W przypadku białowłosego jakiś plan rzeczywiście graniczyłby z cudem. - Albo w każdym razie jakieś sugestie, co i jak po kolei. W końcu ty tu rządzisz. - Uśmiechnęła się szeroko przy tych słowach. Jakoś naturalnym wydawało jej się, by oddać decyzje chłopakowi. Lotte tylko zgłosiła się do pomocy i na dobrą sprawę nie powinna mieć nic do gadania. Co nie znaczyło, że się nie wtrąci, gdyby anioł próbował zrobić coś głupiego, szczególnie ze szkodą dla samego siebie. To się mu niestety za często zdarzało.
- Dobra. Jaśmin i maki. Nie powinno być trudno - spojrzała w górę ku roześmianej twarzy i skinęła głową. Kto ma dać radę, jak nie oni?
Zakaszlała kilka razy, po czym wyciągnęła z torby czystą chusteczkę. Wredny wirus niestety nie opuszczał jej ani na chwilę i raz za czas o sobie przypominał. Podobnie i krążąca po okolicy tatria, która raz na jakiś czas wychylała się spomiędzy drzew i zerkała na swą właścicielkę, jakby upewniając się, że nadal jest w tym samym miejscu. Lise schowała zużyty materiał higieniczny do osobnej kieszonki, po czym udała się spokojnym krokiem między roślinność. W końcu nie znajdą nic, jeżeli nie zaczną wypatrywać, nieprawdaż?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.08.15 17:55  •  Południowa część ogrodu - Page 2 Empty Re: Południowa część ogrodu
Słysząc śmiech anielicy, Abaddon również się zaśmiał. Lubił spędzać czas z Lilo. Była jedną z niewielu osób w ściekach, która zawsze znosiła jego wygłupy i nigdy się na niego nie gniewała. Ba, jego zachowanie nawet ją bawiło i wprawiało ją w dobry nastrój.
No, był tylko jeden problem. Była trochę zbyt nadopiekuńcza z punktu widzenia anioła. Choć ten pewnie zawdzięczał jej już nie raz uratowane życie lub zdrowie.
Chłopak przewiesił sobie zniszczoną torbę przez ramię i... zrobił kolejny piruet maszerując.. gdzieś. Tak, "gdzieś" to dobre określenie. Sam nie był jeszcze pewien, gdzie zmierza.
- Hummm - zamyślił się.
- W takim razie szukamy białych i czerwonych kwiatków. Powinny tu gdzieś być. - Zatrzymał się na jednym z niewielkich wzniesień i robiąc sobie daszek z dłoni, począł się rozglądać.
- Fioletowe, to nie. Niebieskie, też nie to.. - mamrotał pod nosem, dostrzegając coraz to nowe barwy.
- O! Jakie ładne! - pisnął nagle dostrzegając kilkanaście metrów przed sobą jakiś żółty kwiat i zanim Lilo zdążyła w jakikolwiek sposób zareagować, chłopak już gnał w jego kierunku.
Oczywiście, dzień w którym Ab nie ulega wypadkowi to dzień stracony.
Anioł potknął się w którymś momencie o ukryty w trawie kamień i wylądował całkowicie bez gracji tuż przed fascynującą go rośliną.
Spojrzał na kwiat robiąc lekkiego zeza i zaczął się głośno śmiać.
Zakładanie jasnych ubrań w jego wypadku nie było dobrym pomysłem. Plamy po błocie i trawie, jakie teraz powstały pewnie nie będą chciały tak łatwo zejść.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 11 Previous  1, 2, 3, ... 9, 10, 11  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach