Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 9 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11  Next

Go down

Pisanie 10.06.18 19:55  •  Południowa część ogrodu - Page 9 Empty Re: Południowa część ogrodu
Z początku słuchał Lentarosa próbując wchłaniać każde wypowiadane przez niego słowo, jak gąbka nasączona wodą. Chciał wiedzieć więcej o nim, być bardziej poinformowanym, skoro miała dzielić ich dość mocna i solidna relacja. Ale w momencie, kiedy temat zszedł na dekapitacje, nie potrafił powstrzymać swojej chorej wizualizacji w czaszce. Oczami wyobraźni widział odpadającą głowę Lentarosa, turlającą się pod jego nogi, a potem spoglądającą na niego oczami i coś mówiącą.
Aż poczuł jak gęsia skórka ogarnia całe jego ciało.
Nie, nie, nie. Te myśli są koszmarne. Oby nigdy, P R Z E N I G D Y, nie znalazł się w podobnej sytuacji.
Ta, rozumiem. - mruknął cicho, podnosząc się do pozycji siedzącej, by łatwej było mu rozmawiać ze swoim towarzyszem. A raczej spoglądać na niego, kiedy rozmawiali.
Znaczy się, mogę sobie tylko to wszystko wyobrazić. Ale nawet samo to, jak mam być szczery, brzmi koszmarnie przerażające, dlatego też Len, proszę, nie pozwól by ktokolwiek albo cokolwiek oderwało ci głowę, dobrze? - zapytał cicho, może nawet trochę naiwnie. Bo nigdy nie wiadomo, nie tak całkiem do końca, co kogo spotka. Ale mimo to miał nadzieję, że android dołoży wszelkich starań, żeby tego uniknąć. I może nie odczuwał bólu, ale Nathair wierzył, że dyskomfort z powodu otrzymywania wszelakiej maści ran już tak.
I pomogę ci, jak tylko będziesz chciał. Ale to rano, tak? Teraz możesz przejść w ten swój stan odpoczynku. Czy tam medytacji. Zapewniam cię, że nic ci tutaj nie grozi. - pochylił się delikatnie do przodu, a jasne kosmyki opadły na jego czoło i policzki.
W razie co obronię cię. Przecież wiesz. - parsknął już bardziej dla rozluźnienia atmosfery. Na powrót wyprostował się, a po chwili zaczął przeciągać, leniwie szykując przed wygodnym ułożeniem się do spania. Dopiero teraz tak naprawdę zaczynał odczuwać skutki zmęczenia. Wygodna poduszka i ciepła kołdra wydawały się w tym momencie naprawdę wyjątkowo atrakcyjne.
Właściwie już miał się przechylać i owinąć w swoje przykrycie, kiedy ciemnowłosy totalnie go zaskoczył. Wpatrywał się w niego przez chwilę, nie poruszając nawet najmniejszym palcem u stopy.
Imię? Ja? Przecież twoje aktualne jest dobre. - mruknął opuszczając wreszcie obie ręce i oparł się łokciami o swojego uda. Naprawdę chciał, żeby znalazł mu imię? Znaczy się, poniekąd potrafił go zrozumieć, naprawdę, ale też nie uważał się za kogoś aż tak ważnego, by mieć do tego prawo.
Z drugiej strony nie chciał niszczyć tej cieniutkiej więzi, jaką zaczynał budować z Lentarosem.
Hm, imię. Imię... imię. - przechylił głowę lekko w bok, na moment uciekając myślami gdzieś daleko, próbując dobrać coś naprawdę odpowiedniego do androida.
I wtedy spadło to na niego niespodziewanie.
Ha, wiem! - uderzył pięścią w otwartą dłoń.
Masaki. Masaki do ciebie pasuje. - dodał wreszcie ogłaszając swój werdykt.
Jesteś jak drzewo. Silne i stabilne, ale jednocześnie kwitnące, czyli rozwijasz się i budzisz się do życia. Co ty na to? Oczywiście, jeżeli ci się nie podoba, możemy pomyśleć nad czymś innym.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.06.18 18:31  •  Południowa część ogrodu - Page 9 Empty Re: Południowa część ogrodu
- Postaram się uniknąć takiej sytuacji. Sam chciałbym jej uniknąć, gdyż już byłem w sytuacji w której moje ciało zatonęło wewnątrz torfowiska, które można przyrównać do kompletnej utraty zmysłów. Szczęśliwie, pewien człowiek mnie z niego wyciągnął i odrestaurował. - Tak, ta "sytuacja" również nie należała do najprzyjemniejszych. Jego ciało, jako że było ciężkie, było podatne na zapadnięcie w grząskiej ziemi, a torfowisko było na tyle głębokie że praktycznie zatoną do niego po głowę, wystawały z niego może tylko jego ręce i czubek takowej. Będąc w tej sytuacji, musiał hibernować swój system, by uniknąć zepsucia podsystemów przez wilgoć i nacisk gruntu.
Nie odpowiedział na jego słowa o pomocy i o tym, że jest tu bezpieczny. Owszem, on może i jest tu bezpieczny. Ale czy oni są tu bezpieczni od niego? System nie miał na to 100% pewności, lecz takowa byłaby idealna. Niestety, nie wszystko może iść idealnie z planem, jak zresztą wiadomo. Gdzie uczestniczą ludzie lub zmiany przez nich wprowadzone, tam logika i system komputerowy zaczyna zawodzić. A przynajmniej jego system, jaki nie był przygotowany na tak wiele zmiennych i opcji jakie posiada. Miał być tylko ograniczonym sex-botem dla jego właściciela.
A stał się żołnierzem, ochroniarzem, sługą, wojownikiem i... I osobą. Osobą o żelaznym ciele.
- Nie mówię że nie jest, lecz chcę imię dla człowieka. Nie dla androida Lentarosa. Dla człowieka. - Bo jeśli ma być człowiekiem, chce mieć imię jak takowy. Imię przyznane mu przez jego "rodzica". A takowym, w pewnym sensie jest Nathair. Jest on ojcem, bratem i opiekunem "człowieka", acz właścicielem androida. Może dla niego samego nie jest na to tak ważny, lecz dla Lentarosa był praktycznie na poziomie Boga.
Jego Boga. Bo Bogiem maszyny nie jest ten ludzi, lecz właśnie oni. Ludzie. Jego właściciel.
Jego ciało podniosło się do siadu w imitacji jego właściciela, oczekując z pewnego sortu napięciem ewentualnej odpowiedzi. Podpisanie wszystkich działań, statystyk i zastosowań do nowego imienia może chwilę zająć, lecz nie powinno być trudne. Przy okazji może przejrzy nieużywane systemy i procesy... Tak, to brzmi jak plan.
Masaki.
Maszyna uniosła prawą dłoń do swojego podbródka i potarła o niego parokrotnie w zastanowieniu.
- Uważam że jest dobre. Dziękuję, Nathairze. Chciałbym więc, byś od dziś mówił mi... Masaki. Lentaros można zawsze uznać za drugie imię. - Stwierdził, powracając do leżącej pozy, wbijając spojrzenie swoich oczu w sufit. - Zużyłeś dziś zapewne dużo energii. Nie będę już ci przeszkadzał, odpocznij. Ja muszę przypisywać do nowego imienia wiele informacji i danych, więc powinienem być cicho. Dobrej nocy, Nathairze. - Nie należy do tych maszyn które odpalają wiatraki do chłodzenia się o poziomie decybeli przejeżdżającego pojazdu opancerzonego. Poza tym - to nie jest działanie wymagające wielkiego nakładu energii, lecz wymaga czasu, ze względu na dużą ilość informacji. A ten czas Nathair może swobodnie spożytkować na regenerację sił.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.06.18 23:45  •  Południowa część ogrodu - Page 9 Empty Re: Południowa część ogrodu
Trochę jednak odetchnął, kiedy Lentaros poinformował go, że woli uniknąć takiej sytuacji. Znaczy się, raczej każda normalna osoba wolałaby raczej uniknąć dekapitacji, prawda? PRAWDA?
Mimo to kiedy padły słowa, stały się nieco namacalne. Prawdziwe. A to poniekąd go uspokoiło.
Uśmiechnął się delikatnie, kiedy imię, jakie mu wybrał, przypadło mu do gustu. To już nie był Lentaros. Masaki. Od teraz i on będzie zwracał się do niego w ten sposób. Czuł, że pomiędzy nimi powoli wytwarza się pewnego rodzaju więź, silniejsza i stabilniejsza, z każdym kolejnym ich spotkaniem, coraz cięższa do zerwania. O to mu przecież chodziło. Od samego, samiuteńkiego początku.
To dobrze, Maki. To dobrze. - powiedział cicho, naprawdę ciesząc się, że przypodobało mu się. Dopiero po chwili zorientował się, że nieświadomie użył zdrobnienia jego imienia. Uniósł wtedy nieznacznie głowę, chcąc ocenić wyraz jego twarzy i czy przypadkiem nie przeszkadza mu to. Jeżeli jednak nie, to wtedy przechylił się, na powrót układając na posłaniu i zakrywając się przygotowanym przez anielskie małżeństwo kocem.
Światło, zapomniałbym. - podniósł się nagle do pozycji siedzącej, a potem wstał i podszedł do małej lampki stojącej nieopodal, z której sączyło się delikatne światło rozświetlające połowę pokoju.
Mam nadzieję, że ciemność ci nie przeszkadza? - zagadnął androida. Co prawda on sam nie miał nic przeciwko zasypianiu przy świetle, chociaż osobiście wolał ciemność, ale martwił się, że w tym tempie zużycia energii będzie zmuszony odwiedzić ten dom już za parę dni, by uratować ich swoją mocą. Dlatego też jeżeli Masaki stwierdził, że ciemność mu nie przeszkadza, to nacisnął przełącznik pozwalając ciemności na zalanie pomieszczenia. Po omacku skierował kroki na posłanie, na które ciężko się walnął i ziewnął szeroko.
W takim razie pozwól, że spróbuję zasnąć. W razie co obudź mnie. Jakbyś czegoś potrzebował. - powiedział cicho, zamykając oczy i pozwalając ciału na odprężenie się. Nie należał do osób, które lubią zasypiać w obecności innych, ale w przypadku Masakiego, nie miał z tym, o dziwo, jakiegoś konkretnego problemu, dlatego też już niebawem jego oddech ustabilizował się, a on sam oddał się w objęcia Morfeusza.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.07.18 19:07  •  Południowa część ogrodu - Page 9 Empty Re: Południowa część ogrodu
Technicznie Len nie jest "osobą" ani tym bardziej "normalną", ale raczej nie posiadał zapędów to dekapitacji żadnej ze swoich części ciała, chyba że w celu ulepszenia jego możliwości. Wszak z byciem maszyną wiążą się dodatkowe benefity, jak właśnie opcja modyfikacji swojego ciała w celu ulepszenia jego ogólnych możliwości, a także i wyglądu. Może wraz z nowym imieniem warto byłoby przyswoić nową aparycję? To jest opcja.
Masaki. Chyba nie miał okazji używać tego imienia gdy "próbował" wtopić się w ludzi przy różnych opcjach, lecz było wystarczające i nie miał przeciwko niemu żadnych przeciwwskazań. Czy faktycznie powstała jakakolwiek "więź" między nim a Nathairem inna niż relacja Pan-Sługa jaką android umacniał, ciężko powiedzieć. Być może kiedyś maszyna przezwycięży służebną naturę, lecz to wymagałoby ogromnej ewolucji jego kodu. Więcej błędów.
Więcej problemów.
Więcej komplikacji.
Więcej... Więcej zezwolenia wirusowi na modyfikacje kodu. Nie może jednak na to pozwolić tutaj. Nie w otoczeniu aniołów i przyjaciół jego Pana. Tutaj dokona jedynie najprostszych, najmniej wymagających modyfikacji, jakie tak naprawdę mógłby zrobić z marszu w ciągu kilku minut. Nie chciał jednak tego mówić Nathairowi. Wolał tego typu wiedzę zostawić sobie, fakt że był groźniejszy jako "starający się o człowieczeństwo" niż jako posłuszna maszyna.
Bo takowa jest przewidywalna. Jest logiczna. Człowiek nie jest. A im bardziej próbuje nim być... Tym bardziej jego kod ulega uszkodzeniu. Oby to nie doprowadziło do złych konsekwencji.
Nie odpowiedział werbalnie, lecz pokiwał nieznacznie głową, zgadzając się z jego słowami. "To dobrze", jeśli w taki sposób chce to określić anioł. Wyraz twarzy Lena nie był nader specjalny. Neutralny, z lekką domieszką uśmiechu. Sztucznego, niezdolnego dotknąć jego czarnych oczu, lecz zawsze jakiegoś. Spojrzenie Lena skierowało się ku sufitowi, a jego powieki zasłoniły receptory wzrokowe. Technicznie nie było ku temu potrzeby, ale nie chciał powodować żadnego dyskomfortu faktem że jego "medytacja", tudzież sen jest w stanie dokonać z otwartymi oczyma. Biorąc pod uwagę też że może nie oddychać wtedy, może faktycznie udawać martwego (nie żeby kiedykolwiek żył) i nikt by nie był w stanie poznać różnicy, poza osobą jaka mogłaby wyczuć przepływ elektryczności wewnątrz jego ciała.
Uchylił oczy, słysząc pytanie na temat oświetlenia. Pokręcił głową na boki, zaprzeczając by było to w jakikolwiek sposób szkodliwe.
- Zarejestrowałem wygląd pomieszczenia w pamięci. Nawet w kompletnym mroku byłbym w stanie poruszać się po nim bez problemu. - "Fotograficzna" pamięć, tudzież zwyczajnie nagrywanie poprzez receptory wzrokowe to przydatna umiejętność. Musi co prawda co jakiś czas usuwać dane nagrań lub je ucinać, ale to nie zmienia faktu że w tej chwili ciemność nie jest żadną komplikacją. Ponownie opuścił powieki, oddając się skrupulatnemu modyfikowaniu danych zawierających określenie jego identyfikacji, by dodać nowe imię, tudzież przenieść jego priorytet wyżej niż innych.
- Nie powinienem mieć żadnej potrzeby, acz będę pamiętał. Odpocznij. - Odpowiedział już bez uchylania powiek, oddając się swoim działaniom. Skończył je raczej prędko, ale do końca nocy było jeszcze wiele czasu. Jak więc opisywał wcześniej, przeszedł w stan niskiego poboru energii, podtrzymując tylko kluczowe dla swojej egzystencji procesy i działania wewnątrz jego ciała, zostawiając jednak system nasłuchiwania i kilka innych, detektujących systemów w tle.
W dużej mierze był w stanie czuwania, gotów wybudzić się z niego na każdy, potencjalny impuls. Dopóki jednak on nie powstał, oszczędzał swoje zasoby energetyczne.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.07.18 23:32  •  Południowa część ogrodu - Page 9 Empty Re: Południowa część ogrodu
Sen zmorzył go niemal od razu. Spał jak dziecko, i nawet najdrobniejszy szept nie był w stanie go zbudzić. Co prawda od czasu do czasu przekręcił się z boku na bok, a nawet był etap, kiedy zaczął się rzucać na posłaniu trawiony przez swoje demony przeszłości. Na całe szczęście trwało to na tyle krótko, ażeby nie wybudzić go z głębokiego snu.
Ostatecznie spał niemal do samego rana rozwalony jak księciunio na posłaniu, leżąc w poprzek. Powieki uchylił leniwie, do końca walcząc am ze sobą czy aby na pewno poddać się coraz intensywniejszej rzeczywistości, czy jednak zostać jeszcze przez trochę w objęciach Morfeusza.
Koniec końców podniósł się do pozycji siedzącej i zaczął pocierać zmęczone oczy. Na dworze było jeszcze dość ciemno, ale przypuszczał, że jest jakoś nad ranem. Ziewnął szeroko, a potem przeciągnął się, czując jak niektóre kości przyjemnie strzelają. Dopiero po tym spojrzał przez ramie na siedzącego nieopodal androida, który wydawał się być pogrążony we śnie, chociaż Nathair już wiedział, że androidy nie sypiają.
Medytujesz? - zapytał, ale nim zdołałby otrzymać jakąkolwiek odpowiedź zwrotną, obrócił swoje ciało i przysunął się bliżej ciemnowłosego, siadając na przeciwko niego. Choć w pokoju było ciemno, światło księżyca rzucało delikatną poświatę do pokoju, rozświetlając niektóre kontury. W takiej scenerii android prezentował się jak ładny mężczyzna, a nie maszyna. Wargi anioła drgnęły aż wreszcie wykrzywiły się w delikatnym i rozkosznym uśmieszku. Wyciągnął dłoń i pogłaskał go po głowie, jak grzecznego chłopca.
Pobudka, Masaki. Już wstał dzień. - parsknął rozbawionym tonem, zabierając rękę i wpatrując się w jego twarz w oczekiwaniu, aż ten uchyli swoje powieki. Chyba że miał jakiś włącznik, który pomagał mu się uruchomić?
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.08.18 19:03  •  Południowa część ogrodu - Page 9 Empty Re: Południowa część ogrodu
W modyfikacjach jakie musiał przeprowadzić był też zmuszony by, w celu rozpoczęcia nowego "żywota" jako Masaki, pozbyć się rzeczy jakie powiązywały go z poprzednim życiem. Nie jest w stanie się pozbyć całej wiedzy, ani zresztą nie zamierza. Chce jednak usunąć ze swojego umysłu jedną rzecz, jaką nabył tylko i wyłącznie jako maszyna, nie człowiek. Nie nauczył go tego jego stwórca, to zostało mu wszczepione w pamięć, zaprogramowane, za czasu gdy był maszyną. Bezduszną, zimną maszyną w służbie S.Specu, eliminatorem, zabójcą. Teraz jednak, jako Masaki, to nie jest mu potrzebne.
I jest to sztuka używania miecza. Nauka walki wręcz była w jego systemie już od samego początku, hartowana przez jego stwórcę a potem i jego samego, wraz z umiejętnościami mobilnymi przekraczającymi standardowe maszyny. Wiedza zaś, cóż, ta przychodzi z wiekiem i doświadczeniem.
Lecz mechaniki, zdolności i umiejętności posługiwania się ostrzami zostały usunięte z pamięci. Nie były całkowicie wymazane z partycji jednak - jak to bywa z dyskami twardymi, dane zostają w pełni skasowane dopiero gdy zostaną nadpisane przez inne. Android stworzył sobie tu małą furtkę, jaka pozwoli mu na powrót do tych możliwości w przyszłości. Nie samemu, nie przez program. Jako człowiek, przez naukę. Przez "intuicje", która tak naprawdę będzie jego dawnymi umiejętnościami, zatartymi, ale zdolnymi do przywrócenia.
To i wiele innych czynności porządkowych wewnątrz jego umysłu zajęło mu większość z czasu nocnego. Musiał jednak przez końcem nocy upewnić się co do pewnej kwestii - faktu usunięcia wiedzy o używaniu broni białej.
Stąd też Nathair mógł go zostać siedzącego "po turecku", z pustą pochwą jego katany ułożonej na kolanach maszyny, podczas gdy dłonie utrzymywały broń, oparte o jego uda. Jego oczy były niemal zamknięte, w ciemności w jakiej go zastał Nath nie dało się odróżnić czy faktycznie są otwarte czy nie. Dobrze zadbane - a przynajmniej lepiej niż ciuchy i ogólny wygląd androida - ostrze było w stanie reflektować swoją powierzchnią niczym lustro, i przeciąć ciało gdy tylko by było potrzebne, i takowe mogło zdradzić fakt, że jego oczy były otwarte. Blask księżyca wpadał przez okno, padając też i na to ostrze. Ostrze jego Pana.
Które powinien mu zwrócić.
Nie odpowiedział początkowo na pytanie, wciąż analizując czy wszystkie ruchy jakie posiadał dotyczące tej broni były usunięte. Ostatecznym testem tego był fakt, że Nathair go dotknął i wciąż miał swoją rękę - jeden z zaprogramowanych odruchów to szybkie, proste cięcie ku górze, jakie ma pozbawić oponenta jego dłoni gdy ryzykuje walką wręcz.
Lecz takowego nie było.
- Medytacji zazwyczaj towarzyszy wypowiadanie słowa "om". Dlaczego? Jedyne znaczenie słowa "om" jakie znam to jednostka oporu elektrycznego. - Nie ma to jak z rana z pytaniami. Android uchylił powieki szerzej, powoli i skrupulatnie chowając ostrze jego broni. Ostatni błysk odbijającej światło powierzchni znikł z cichym, metalicznym wydźwiękiem. Wysuną dłonie wraz z bronią opartą o nie w stronę anioła, uchylając przed nim głowy.
- Jako Masaki, nie jestem już w stanie używać tego ostrza, Nathairze. Nie jestem już maszyną jaka wyrwała się spod kontroli S.Spec. Usunąłem swoją wiedzę na temat walki za jej pomocą... I dopóki jej nie odzyskam, chciałbym byś Ty ją nosił. Gdy nauczę się jej ponownie używać - już jako Masaki - wtedy wrócę po nią, i sprawdzisz czy jestem godny używania jej. -
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.08.18 17:01  •  Południowa część ogrodu - Page 9 Empty Re: Południowa część ogrodu
Uśmiechnął się delikatnie i odsunął, siadając na piętach. Spoglądał na niego przez krótką chwilę, aż wreszcie wyciągnął swoją dłoń i dotknął jego włosy, które zaczął delikatnie przygładzać.
Włosy ci stoją, Masaki. - powiedział cicho, z ledwością powstrzymując parsknięciem śmiechem widząc tę nieporadność z jego strony. W takich chwilach android przypominał raczej uroczo nieporadne stworzenie, niż maszynę przystosowaną do zabijania. Zabrał rękę i zamierzał się podnieść, by zacząć powoli ubierać, kiedy kolejne słowa ciemnowłosego zupełnie go zaskoczyły. Wpatrywał się w niego niezrozumieniem, kiedy na jego dłoniach spoczął niewielki ciężar broni androida. Wreszcie oderwał wzrok od twarzy Masakiego i przeniósł go na oręż.
Jesteś pewien? - zapytał cicho, nie odrywając wzroku od niego.
Jest dla ciebie ważny, prawda? Czy to na pewno dobry pomysł, abym go przechował? - co prawda padło pytanie, ale nie oczekiwał odpowiedzi. Skoro Len dawał mu ten miecz na przechowanie, to najwyraźniej musiał ufać mu na tyle, by powierzyć komuś takiemu jak on swój skarb. Teraz do niego należało zadanie, aby nie zawieźć tego zaufania i odpowiednio zająć się cennym orężem.
Skinął delikatnie głową, chociaż po uprzednim ociąganiu się, jakby do samego końca nie był pewien, czy postępuj dobrze.
Dobrze. W takim razie zajmę się nim i przechowam go dla ciebie. Będzie znajdował się w bezpiecznym miejscu aż do czasu, w którym zadecydujesz po niego wrócić. - zgodził się na to, podnosząc z ziemi wraz z kataną androida. Co prawda nadal miał mieszane uczucia co do tego, zwłaszcza w kwestii czy jest w ogóle tego godzien, z drugiej zaś strony... jak nie on, to kto?
Masz jakieś konkretne plany co dalej? - zagadnął sięgając po spodnie, które zaczął wciągać na swój tyłek.
W sensie jakiś konkretny cel? Zostajesz u mnie na dłużej czy może wracasz do ciebie? Jak chcesz, mogę cię odprowadzić pod granicę, dzięki temu żaden anioł cię nie zaczepi. - odwrócił się w jego stronę, gdy założył resztę ubrań w oczekiwaniu na odpowiedź i to, co postanowił.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.08.18 16:08  •  Południowa część ogrodu - Page 9 Empty Re: Południowa część ogrodu
- Nie jestem w stanie określić kiedy były w jakimkolwiek stopniu myte bądź pielęgnowane, więc nawet się tym nie przejmuje. - Stwierdził bez większego zainteresowania tym faktem. To miłe że anioł zauważył ten problem i próbował go naprawić, ale kwestią jest to, że te włosy nie są naturalne i choć nie "przetłuszczają" się, to ich stan jest raczej katastrofalny w tej chwili. Maszyna jednak nie mogła by tym być mniej zainteresowana - biorąc pod uwagę że ledwie jej uwagę przykuwają ziejące dziury w skórze.
Teraz jego uwaga była skupiona na tym działaniu i tej chwili, chwili dość dla niego ważnej. Oddaje wszak Nathairowi jego ostatnią, namacalną pamiątkę po jego prawdziwym stwórcy, efektownie przekazując tą "pałeczkę" w dłonie anioła. Wszak teraz on nim jest - nawet jeśli Len się tak do niego nie będzie zwracał.
- Owszem. - Odpowiedział natychmiast na pierwsze pytanie, bez chwili zawahania. - To ostatnia rzecz w moim posiadaniu jaka należała do mojego architekta, kreatora, stwórcy. Mojego odpowiednika waszego "Boga". - Gdy broń spoczęła na dłoniach anioła, nacisną na nią nieznacznie swoimi, chcąc tym gestem "nalegać" na fakt, by ją zatrzymał. - To jest dobry pomysł, Nathairze. Jeśli nie Ty, to kto inny? - Len nie posiadał tak silniej "więzi" z nikim innym, jak z Nathairem. Tylko on jest "godny" tego, wątpliwego "zaszczytu" bycia osobą posiadającą tą starą katanę. Android zabrał swoje dłonie, opierając je na kolanach. Skiną głową w ramach podziękowania, gdy anioł zgodził się na ten "układ". Len w pewnym stopniu samemu obniżył swoją efektowność bojową - lecz to nie jest problem jakim się będzie teraz przejmował. Jako Masaki, musi nauczyć się być człowiekiem. Żyć jak człowiek, a także jako takowy walczyć i wiedzieć, kiedy odebrać życie, kiedy użyć swojej umiejętności do zadania zabójczego ciosu. Bez tego ostrza, tylko bezpośredni zamiar i odpowiedni protokół pozwolą jego ciału na zabicie kogoś, nie jeden, krótki ruch nadgarstka.
- Aktualnie nie, lecz zapewne wrócę do "siebie". Muszę znów nauczyć się władać ostrzem, i znam osobę jaka mi w tym pomoże. Będę zaobowiązany jeśli mnie odprowadzisz - o ile oczywiście nie chcesz bym został. - Nie przyglądał się za nadto na zakładającego ciuchy anioła, choć to było pewnego sortu alarmem, by przypomnieć o jednej kwestii, jaką mieli rozwiązać, a o jakiej chyba "zapomnieli". A raczej, Len uznawał że to "niekulturalne" by się przypominać. Mimo wszystko jednak... - Nie chcę się narzucać, ale pamiętam że mówiłeś coś o ubraniach. Czy ta oferta jest wciąż aktualna? - Spytał, wymownie dość wskazując na koszulę jaka znajdowała się na samej górze kupki. Określenie "koszulka" chyba w sumie nie pasowało. Ten strzępek szmaty w sumie ledwie się na nim trzymał, i jego ubiór trzymał w kupie płaszcz. Coś by się przydało.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.09.18 21:59  •  Południowa część ogrodu - Page 9 Empty Re: Południowa część ogrodu
Skinął głową na jego słowa, przyjmując to wszystko do wiadomości. Zamierzał obnosić się z mieczem androida z należytym szacunkiem, skoro to była tak cenna rzecz dla niego. A skoro ciemnowłosy zawierzył mu coś takiego, nie zamierzał w żadnym wypadku nadszarpnąć tej cienkiej nici zaufania, ją go obdarzono. Miał wrażenie, że coraz lepiej zaczynają się wzajemnie rozumieć, dlatego też nie mógł pozwolić sobie na zniszczenie tego.
Skończył ubierać się i ogarniać za sobą pomieszczenie, nie chcąc pozostawić po nich bajzlu, a potem zabezpieczył broń i przywiązał ją sobie do paska spodni, dopiero teraz zdając sobie sprawę, że wagowo była nieco cięższa od jego własnej, choć ta od androida była nieco krótsza. Interesujące. Odwrócił się w stronę bruneta, zachęcając go, by ruszył za nim, i sam skierował się w stronę wyjścia.
A, rzeczywiście, wybacz, zapomniałem o tym. W takim razie najpierw pójdziemy do mnie, gdzie dam ci trochę ubrań, a potem odprowadzę cię do granicy. - poinformował go o krótkiej zmianie planów. Zupełnie o tym zapomniał. Całe szczęście, że jego anielskie legowisko znajdowało się poniekąd po drodze. No, co prawda musieli w pewnym momencie odbić bardziej na lewo i zrobić mały łuk, ale i tak mniej więcej kierowali się w tę samą stronę. Chuchnął w dłonie, gdy znaleźli się już na zewnątrz. Mróz szczypał w nos i policzki, przeszywając jego ciało ostrymi, małymi igiełkami. No cóż, zima tego roku zapowiadała się naprawdę mroźnie.

zt x 2
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.01.19 18:23  •  Południowa część ogrodu - Page 9 Empty Re: Południowa część ogrodu
Lenka zwiedził już spory kawał świata. Najpierw była to Europa XX wieku, później niezliczona ilość miejsc podczas jego bezcielesnego przebywania w niebie, a ostatecznie także i tereny niegdysiejszej Japonii, która za czasów jego życia była sojusznikiem Niemiec. Teraz z tej krainy, którą zapamiętał nie zostało prawie nic. Wszystkie tereny, którymi Kraj Wiśni szczycił się ponad tysiąc lat temu zostały przeobrażone do tego stopnia, że zapewne nawet rodowity Japończyk by się w tym wszystkim nie odnalazł. Nie oznaczało to jednak, że obecna "Japonia" była pod jakimkolwiek gorsza. Była po prostu... nierozwinięta. Jörg wolał patrzeć na obecny stan rzeczy właśnie w ten sposób. Nie miał do czynienia z ruiną, której nie dało się naprawić, a z nieukończonymi fundamentami, które dzięki odpowiedniemu modelowaniu mogły przeobrazić się w prawdziwy dom. Wystarczyło tylko z dnia na dzień dokładać kolejną cegiełkę, żeby stworzyć całość. Anioł swoją część już zrobił, co widać było po jego zabłoconym ubraniu i zakurzonej twarzy. Nie wspominam nawet już o skrzydłach, które będzie trzeba doczyścić, ale dopóki są zdematerializowane, to problemu nie ma. Niemiec wrócił właśnie z desperacji, gdzie pomagał tamtejszym ludziom w naprawie domu, choć tę strukturę tak naprawdę ciężko było nazwać mianem domu, dopóki Lenka nie wspomógł jej swoimi mocami. W efekcie powstała budowla, która w znacznej mierze opierała się na korzeniach śpiących pod ziemią. Wygląd może nie powalał, ale za to osiągnięto wytrzymałość o wiele większą, niż gdyby w całości zbudować ją z desperackich materiałów.
Jako, że pomoc ludziom zaplanował na wczesne godziny poranne, to zakładał, że do bezpiecznego Edenu wróci dopiero pod wieczór, co też właśnie miało miejsce. Słońce powoli skłaniało się ku horyzontowi, kiedy Jörg wylądował na dachu jednego z domów, aby następnie spokojnie sobie przysiąść i napawać się otaczającą go naturą. Stan, w jakim znajdowała się desperacja był nie do pozazdroszczenia. Widok zielonych traw, dzikich zwierząt i spokojnie płynących rzek z pewnością nie był czymś, czego mogli doświadczyć ludzie, a jednak wytrwałe tam mieszkali. Lenkenmann chyba jak nikt inny zdawał sobie sprawę dlaczego tak się dzieje i jakim cudem są w stanie przetrzymać takie niedogodności. W końcu prawie przeżył drugą wojnę światową, więc wie coś o apokalipsie. Teraz jednak nastał dla niego czas spokoju, którym zamierzał się delektować. Oparł więc łokcie na swoich kolanach i po prostu wpatrywał się w dal. Chłonął przyrodę zarówno oczami, jak i uszami. Starał się rozróżnić wszystkie kształty i dźwięki, które go otaczały, a następnie każdy z nich po kolei eliminować aż zostanie słodka cisza, w której będzie mógł się odprężyć przed jutrzejszym dniem pełnym pracy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.01.19 11:35  •  Południowa część ogrodu - Page 9 Empty Re: Południowa część ogrodu
Ostatnio sporo zdarzało jej się od tak, bez celu jakiegoś konkretnego, spacerować, przechadzając się po granicach Edenu i wpatrując się we wcale nie tak odległe, zdewastowane ziemie Desperacji. Tej było było tak samo, z Bezskrzydłą maszerującą wzdłuż rzadkich zabudowań graniczących z południowym zakątkiem cudownego, malowniczego ogrodu anielskiego. Nie czuła się jeszcze na sto procent sprawnie, jako że ostatnie choróbsko, jakie złapało ją w swoje kleszcze ciążyło w dalszym ciągu - aczkolwiek śladowo, znikomo - na jej organizmie delikatnym zmęczeniem i miejscami krótszym, płytszym oddechem. Na calutkie szczęście udało jej się wyleczyć je stosunkowo prędko, toteż nie rozgorzało ono w coś większego i makabryczniejszego, i trudnego do pozbycia się. Nabrała powoli, niespiesznie wieczornego, słodkiego powietrza w płuca, delektując się lekkim chłodem wiszącym w nim i zalążkami nocy zakwitającymi stopniowo wokół niej. Zdecydowanie bardziej preferowała tę porę doby, tę ciemniejszą i okrytą mrokami, i oświetloną blado księżycem oraz gwiazdami - albo i wcale, ha, z czernią pokrywającą wszystko dookoła satynowym, lepkim płaszczem. Tak, noc była piękniejsza i bardziej zachwycająca od dnia, szczególnie dla wrażliwszych na światło, srebrzystych oczek Kaijin.

Zatrzymała się wtem, lustrując wzrokiem otoczenie z tym swoim standardowym, malutkim uśmiechem malującym się na bladej twarzy. Poruszyła ramionami, czując przyjazny ciężar Paryzola na plecach i zdając sobie sprawę z tego, że ostatnio nie zaszczyciła go zbytnio swoją uwagą. Humnęła więc po nosem i rozejrzała się raz jeszcze dookoła, aby ostatecznie przeskoczyć przez niski płotem i wyjść bardziej do przodu, ku ogrodom i w miarę otwartej, idealnej do ćwiczeń okolicy. Dalej była w zasięgu domków jawiących się za jej plecami, nie przejmując się jakoś strasznie tym, że ktoś ją z okienek może przyuważyć i zobaczyć. Nawet lepiej, ha! Uśmiechnęła się troszkę szerzej, raźniej, ściągając z pleców srebrno-złoty artefakt zamaszystym, półkolistym ruchem. Nie czekając na zaproszenie i nie zwlekając dłużej, Anielica poczęła wykonywać podstawowe pozy i ruchy, cięcia i bloki, prowadząc jak na razie spokojną potyczkę z niewidzialnymi, nieistniejącymi przeciwnikami. Tak, cudownie było się trochę rozruszać, zwłaszcza po wyleżeniu choróbska i małej aktywności fizycznej z tym związanej. Hufnęła cicho, dźgając do przodu, po czym tuż po zakończeniu pchnięcia obracając się o trzysta sześćdziesiąt stopni w długim, ukośnie wykonanym cięciu. Nie zatrzymała się jednak na tym, zatracając się w tymże stalowym tańcu i czując się kompletnie, wyśmienicie wolną.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 9 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach