Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 9 z 12 Previous  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11, 12  Next

Go down

Pisanie 30.04.16 14:39  •  Ruiny - Page 9 Empty Re: Ruiny
- Cholera, Kola. Jak się zaraz nie zamkniesz, to przeszoruję tobą po tym piachu - odparła, oczywiście jak zwykle traktując brata z miłością i szacunkiem. Prychnęła przy tym z frustracją, rzucając okiem na walające się wokół nich kupy piachu. Czy ta nieznośna substancja naprawdę musiała być wszędzie? Źle się po tym chodziło, brzydkie to-to i brudne, a przy mocniejszych podmuchach wiatru wdziera się w każdy cholerny otwór ciała. Najgorzej w oczy.
Z jakiej więc racji Kola musiał jeszcze dodatkowo przypominać jej o tym, że są otoczeni zwałami przewalającego się przez ruiny budynków piachu? Za jakie grzechy odrywał jej myśli od własnych torów i sprowadzał na te, których zdecydowanie ni chciała zwiedzać?
Naprawdę ze wszystkich możliwych tematów musiał trajkotać o piachu?
Wbiła zwinięte w pięści dłonie głębiej do kieszeni kurtki, zaciskając zęby z wściekłością. Gdyby koleś nie był jej rodzonym bratem, prawdopodobnie już dawno by go udusiła. A on by się pewnie nawet nie zorientował i cieszyłby się, że siostrzyczka po raz pierwszy w życiu zechciała go przytulić.
-Koka, Koka...
- Rany, przestań! Czy ja ci wyglądam na grzechotkę? - jęknęła zbolałym tonem, gdy starszemu znów odbiło i zaczął nią potrząsać jak podekscytowany przedszkolak. Wywróciła oczyma, w myślach wzywając wszystkie znane sobie bóstwa na pomoc.
Jakim cudem my jesteśmy spokrewnieni?
Ale, mimo wszystko, zerknęła w prawo na wspomnianą postać i od razu przeszła jej cała frustracja spowodowana zachowaniem brata. Nie było potrzeby się nim przejmować, skoro właśnie natrafili na ciekawy cel. Kto wie, może ten samotny osobnik okaże się przydatnym źródłem informacji albo dóbr materialnych? Jedno było pewne - przed Koką i Kolą nie miał już szans uciec.
Przyjęła strzelbę od brata i przerzuciła ją sobie przez plecy, by jej nie przeszkadzała. Bardziej polegała na własnej broni, tę należącą do starszego traktując jako plan B. Prześlizgnęła się po cichu na drugą stronę nieznajomego - swoją drogą w myślach już ironicznie wyśmiała Kolę za pomylenie płci ich potencjalnej ofiary - i czekała na to, co tamten uczyni. Przeciwnie do Koli była zdecydowanie nie do usłyszenia, synchronizując swoje ciche kroki z jego głośnym chrupaniem. Ten zabieg miał na celu uśpienie czujności nieznajomego, by nie zauważył kobiety zbyt szybko. Rosjanin był pod tym względem perfekcyjnym rozpraszaczem uwagi, ułatwiając siostrze niezauważalne zbliżenie się do celu. Przystanęła kilka metrów od jasnowłosego i powstrzymała prychnięcie, słysząc piękny failowy podryw w wykonaniu brata. Na razie tylko obserwowała i nasłuchiwała, jak zachowa się nieznajomy. Do sprawy podeszła poważnie i z założeniem, że nawet z pozoru niewinnie wyglądający, ranny osobnik może okazać się niebezpieczny.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.05.16 8:36  •  Ruiny - Page 9 Empty Re: Ruiny
    Oczy miał nadal zamknięte. Starał się nie myśleć o tym, co przed chwilą przeżył. Teraz musiał odpocząć, zdecydowanie. Cały był obolały, a ignorowanie bólu nie szło mu zbyt dobrze. Ziewnął przeciągle, jednocześnie otwierając oczy. Zerknął na zranione ramię. Bandaż był ubrudzony krwią, co prawda małą ilością, ale jednak. Nadal krwawił. Na szczęście w dużo mniejszym stopniu niż wcześniej. Westchnął z lekkim zrezygnowaniem.
    Ręką zakrył twarz. Wzrok spuścił w dół, przyglądał się gruzowatemu podłożu. Nic dziwnego, że od siedzenia na nim rozbolał go tyłek. Niemniej jednak teraz powinien się bardziej przejmować swoim rozszarpanym ramieniem, a nie obolałymi pośladkami. Mimo wszystko uniósł się lekko, chcąc poprawić swoją aktualną pozycję. Ułożył się nieco wygodniej, mocniej opierając się o ścianę zniszczonego budynku. Poczuł jak materiał ugina się pod jego niewielką masą. Od razu pochylił się nieco do przodu, by przypadkiem nie przyczynić się do zawalenia muru.
    Chrupanie. Dokładnie je słyszał. Od razu uniósł wzrok, szukając ślepiami potencjalnego zagrożenia. Przestraszył się. Bezradnie rozglądał się dookoła, chcąc dokładniej zlokalizować źródło dźwięku. Zdrową rękę ułożył na podłożu, by móc w razie potrzeby jak najszybciej wstać.
    Chwilę potem ukazał mu się mężczyzna. Zlustrował go dokładnie wzrokiem. W międzyczasie podrapał się po głowie, która zaczęła go bardzo swędzieć. Słysząc kąśliwą uwagę nawiązującą do swojej damskiej urody skrzywił się. W pierwszej chwili nie wiedział jak się zachować. Przyglądał się nieznajomemu, słuchając go uważnie. Nie szukał kłopotów, nie chciał ich.
    — Nie, kolesia, którego zakopałem pod Twoimi nogami. Tak, jest dokładnie pod Tobą. — rzucił dennym żartem dotyczącym krwii, która była na jego ubraniach, przełknął cicho ślinę, by po chwili sprostować swoje małe kłamstwo — Oczywiście, że moja. I nie, nie potrzebuję pomocy. — odparł pospiesznie. Kwestii dotyczącej chodzenia nawet nie poruszył, bo wydała mu się być podejrzana. Dlaczego miałby nie móc się poruszać, skoro zranione miał tylko ręce? Ba, nawet je opatrzył. Był pewien, że mógłby chodzić, a nawet truchtać, ale jego ruchy na pewno byłyby znacznie wolniejsze.
    Oddychał spokojnie, a przynajmniej miał takie wrażenie. Starał się zachować spokój. Może ten facet nie jest wcale taki groźny? Ale mógł być zbójem. Mógł, i tę opcję powinien brać pod uwagę. Westchnął ciężko, nie spuszczając wzroku z nieznajomego.
    — Masz jeszcze jakieś pytania? — burknął niechętnie, przygotowując ciało do wstania. Ale nie, jeszcze nie wstawał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.05.16 6:09  •  Ruiny - Page 9 Empty Re: Ruiny
To nie tak, że chciał zrobić przykrość. Patrzył bowiem, zauważył coś drobnego...z daleka takie rzeczy się zdarzają.
- No, już, już, nie krzyw się tak, przecież to nie było specjalnie. Z daleka wyglądałeś...no - drobniej, a co drobne to wiadomo. Hehe. - parsknął dość pociesznie, a potem w pełni wyłonił się zza ściany, pozwalając sobie na dociekliwość odnośnie stanu Znaleziska. Po pierwszych słowach zacmokał powietrze, wlepiając mimochodem wzrok w podłoże by zaraz parsknąć z rozbawieniem. A więc koleżka żartował?
- Wiedziałem, że się zgrywasz. Wiedziałem to od początku. - Wyszczerzył się szerzej, tupiąc stopą w ziemię i machając palcem w geście "o ty zgrywusie, ty, ty...". Chyba nie od razu pojął. - Ziemia jest w końcu  zbyt zbita, jak na to by ktoś pod nią był. Świeżo skopana jest spulchniona i często mijają tygodnie nim się ubije. - Powiedział beztrosko, choć wyraźnie wydawało się, że  wie na ten temat więcej niż zdradził. - I, jak tam sobie księżniczka życzy. - uniósł ręce przed siebie mając otwarte dłonie, sugerując tym gestem, że nic mu właściwie do tego, w jakim stanie jest białowłosy. Zaraz jednak się zamyślił.
- Hm...Właściwie to szukam siostry. Rozdzieliliśmy się jaki czas temu, lecz do tej pory jej nie zauważyłem. Widziałeś ją może? - przekrzywił głowę nieco w bok - Jest twojego wzrostu i jest...bardziej kobieca. - zachichotał - Wybacz, nie mogłem się teraz powstrzymać, lecz na prawe nie chciałem wtedy, wiesz, no - mam nadzieję, że się nie gniewasz za tę pomyłkę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.05.16 22:37  •  Ruiny - Page 9 Empty Re: Ruiny
Powstrzymała kolejne prychnięcie śmiechu. Ci dwaj zdecydowanie byli siebie warci, zarówno Kola jak i nieznajomy chłopaczek. Chociaż kiepskie żarciki brata zazwyczaj ją irytowały, to były całkiem zabawne, kiedy bombardował nimi kogoś innego. Bogu ducha winna ofiara działań rodzeństwa jeszcze nie miała pojęcia, że ten typ tak zawsze i że pomimo dziwacznej gadki może być naprawdę niebezpieczny. W tej chwili jednak większe zagrożenie dla samotnego, rannego osobnika stanowiła kobieta, szczególnie jeżeli nadal jej nie zauważył. W tej chwili Nadia z odległości kilku metrów uważnie lustrowała cała postać jasnowłosego, obserwując przede wszystkim strój i ewentualne kieszenie, czy nie ma przy sobie torby, plecaka, reklamówki ze Stonki. Żyłka złodziejska w duszy Rosjanki sprawiała, że w każdym nieznajomym dopatrywała się potencjalnego celu, zaś mając u boku starszego brata nie musiała obawiać się ewentualnego odwetu za swoje poczynania. Kobieta mogła wydawać się mniej groźnym celem nawet jeżeli była mieszkanką Desperacji, ale chłop jak dąb pokroju Koli skutecznie odstraszał każdego, kto zechciałby się upomnieć o utraconą własność. Mógł być misiem o bardzo małym rozumku, za to mieć porządną niedźwiedzią łapę - i to wystarczało. Akurat Koka miała mózgu za ich oboje, więc nic złego stać im się nie mogło.
Wyszczerzyła zęby w nieco przerażającym uśmiechu, nawet nie spoglądając na uprawiającego jakieś dziwne sztuczki brata. Chciał się pobawić - proszę bardzo, przynajmniej skutecznie odwracał uwagę nieznajomego i kobieta mogła się mu lepiej przyjrzeć. Niestety, nie wyglądał na specjalnie zamożnego w środki przydatne poza murami Miasta... a szkoda. Wciąż jednak była nadzieja, że przy bardziej szczegółowym przeszukaniu znajdzie się u niego coś wartego uwagi. Dlatego Volkova nadal nie zdradzała się ze swoim położeniem, czekając na dogodny moment, by ewentualnie dorwać frajera. Póki co wystarczająco dobrze bawiła się słuchając jakże uroczej pogawędki obojga panów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.05.16 13:23  •  Ruiny - Page 9 Empty Re: Ruiny
    Zamyślił się, jednocześnie drapiąc się po głowie. Łeb zaczął go swędzieć zaraz po wyjściu z kanałów. Ach, Desperacja... nie spodziewał się, że tak szybko zapragnie powrotu do domu. Westchnął cicho, rozglądając się na boki. Rękę ułożył na ścianie, o którą się opierał, po czym powoli wstał. Zgiął i rozprostował chuderlawe nogi, powracając wzrokiem do nieznajomego.
    — Nie krzywię się z Twojego powodu. — zapewnił, zerkając na zranione ramię. Cały czas czuł dyskomfort i ból. Rozruszał trochę poszarpaną kończynę, a tą zdrowszą ręką poprawił bandaż, który nieco się poluzował. Chwilę potem opuszkami palców dotknął swojej twarzy, która nie tak dawno temu bardzo dokładnie poznała pewną ścianę. Na samo wspomnienie zderzenia przeszedł go dreszcz.
    Spojrzał na swojego rozmówcę, gdy ten znowu zaczął mówić. Cierpliwie czekał, aż skończy. Usłyszawszy komentarz dotyczący ziemi skrzywił się lekko. Odpowiedź nieznajomego trochę go zaskoczyła. Faktycznie, rozkopane podłoże powinno być bardziej spulchnione, ten typ zauważył to bardzo szybko. Może był ogrodnikiem? To wyjaśniałoby dlaczego Neville'owi wydawało się, że facet o kopaniu w ziemi ma dużą wiedzę. Ale z drugiej strony... chyba każdy wie jak wygląda ziemia po zakopaniu czegoś, prawda?
    — Jesteś ogrodnikiem? — zadał idiotyczne pytanie, jakby chciał rozluźnić atmosferę. Dopiero po chwili skrzydlaty zdał sobie sprawę o co właściwie zapytał. Aż popukał się w głowę.
    Jesteś idiotą.
    Przypatrzył się sylwetce nieznajomego. Był kilka centymetrów wyższy od białowłosego, ale bardziej napakowany. No i ten ubiór... Ewidentnie nie był ogrodnikiem. Kurde, a szkoda.
    Skrzydlaty postanowił ruszyć w stronę swojego rozmówcy. Zrobił zaledwie kilka kroków, po czym usłyszał kwestię o siostrze. Nie był sam? Mógł się tego spodziewać. Zatrzymał się, by móc wrócić pod ścianę. Rozejrzał się na boki i wzruszył ramionami, krzywiąc się przy tym nieznacznie.
    — Nie widziałem. — odparł, pomijając ostatnią kwestię. Wiedział jedno — nikt nie mógł go zajść od tyłu, bo opierał się o ścianę. Czuł się nieco bezpieczniej. Chciał zachować się ostrożnie. Wzrokiem wciąż mierzył sylwetkę faceta. A jego siostry nadal nie widział, możliwe, że nie było jej w pobliżu, ale i tak wolał przybrać bezpieczniejszą pozycję. No halo, w końcu to Desperacja, prawda?

    ten post ssie, wybaczcie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.05.16 3:01  •  Ruiny - Page 9 Empty Re: Ruiny
- Nie krzywię się z Twojego powodu.
- Aaaach, rozumiem. - Wydusił z siebie, chociaż jego wyraz twarzy zdawał się mówić co innego. - Zły dzień, co? Z drugiej strony może źle na to trochę patrzysz, może i cie coś poszarpało to zauważ, że zawsze mogło ci tą łapkę urwać. Hah, spory fart. - parskną pod nosem przykucając - Zabawny jesteś. - Przekręcił głowę na bok i zaraz przeniósł wzrok na przesypywany w dłoniach piasek. - Chyba tylko w Edenie rosną rzeczy które nie chcą cie zabić i które można uprawiać. Tak przynajmniej słyszałem raz od jakiegoś anioła, chociaż ja tam nie wiem czy mówił prawdę, a jeśli mówił to chyba mógłbym się tym zająć. Fajnie byłoby zjeść czasem coś co się nie rozkłada, ne? Chociaż też jakieś zielone rzeczy są w okolicach gór Shi ale tam chyba też raczej rośnie wszystko co chce cie zabić, a i...nie wiem, ci wyznawcy tam...Mhm...straszni są trochę...- Maczał w piasku palce, gdy tylko sobie przypomniał o jednej Aoistce, która próbowała mu robić dziwne rzeczy.
- Och...szkoda... Mam nadzieję, że nie spotkało ją to, co spotkało twoją rękę. To moja rodzina. A ty masz jakąś?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.06.16 17:01  •  Ruiny - Page 9 Empty Re: Ruiny
-Jesteś ogrodnikiem?
W oczach Nadii stanęły łzy. Jedną dłonią gwałtownie zakryła usta, przyciskając ją z całej siły do twarzy. Pochyliła się nieznacznie, przez co roztrzepane wiatrem włosy opadły w dół. Drugą ręką objęła się wokół talii, próbując opanować nagłe wstrząsy całego ciała.
Mało brakło, żeby wybuchnęła śmiechem na pełen regulator.
Poczekała aż obaj skończą mówić i aż nagła wesołość pozwoli się uspokoić. Dopiero wtedy odbiła się od ściany i po cichu przeszła prosto przed oblicze nieznajomego chłopaczka, przystając obok brata. Wyszczerzyła zęby w na wpół upiornym uśmiechu i delikatnie dźgnęła starszego łokciem w żebra.
- Dość już żartów, bo sobie panienkę wystraszysz. Gdzie ty znowu mózg posiałeś, że rozprawiasz o roślinkach, jakbyś się co najmniej na tym znał, hm? - Zwinęła jedną dłoń w pięść i stuknęła Kolę w skroń, jakby chciała pukaniem wywabić mieszkańca rosyjskiej czaszki. Brak odzewu był tylko dowodem na to, że starszy z rodzeństwa albo mózgownicę dawno postradał, albo nigdy jej nie miał - przynajmniej tak twierdziła jego siostra.
- A ty - zmieniła temat, teraz celując palcem wskazującym w jasnowłosego. - co tu robisz, chłopaczku? Samotne szlajanie się po tych terenach nie jest bezpieczne. A nie wyglądasz na takiego, co umiałby tu przetrwać choćby godzinę. - Na twarz Rosjanki wypłynął ironiczny uśmieszek. Nie ulegało wątpliwości, że to dwójka Smoków jest teraz dla młodzieńca największym zagrożeniem z szerokiego wachlarza niebezpieczeństw Desperacji. Cóż, miał pecha.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.06.16 22:20  •  Ruiny - Page 9 Empty Re: Ruiny
    Wzruszył barkami, krzywiąc się lekko. Ból znów o sobie przypomniał. Bycie takim delikatnym chłopcem było do dupy, zwłaszcza w Desperacji. Wszędzie dookoła roiło się od potencjalnych zagrożeń, a on stanowił łatwy cel, co zresztą było widać. Na desperackich ziemiach był dopiero kilkanaście minut, a już zdążył się nieźle poturbować.
    — A z Ciebie to taki optymista, co? We wszystkim starasz się znaleźć pozytywy, prawda? Tak, można powiedzieć, że ten dzień nie zaczął się dla mnie najlepiej... ale żyję, a to najważniejsze. I racja, mogło być gorzej. Moja śliczna buźka jest w jednym kawałku, ha. — odparł, machając radośnie ręką, a palcami pokazał na swoją twarz, która była w kilku miejsca trochę czerwona. Mógł rzucić jakąś wymyśloną na poczekaniu historyjką, że się z kimś bił i dlatego nabawił się takich ran. Przecież nikt nie musiał wiedzieć, że goniła go jakaś zmutowana bestia, a potem zarył twarzą w ścianę. Nikt się nie dowie, że jest łamagą. Nikt.
    — Zabawny? Może trochę, tylko trochę. — odpowiedział spokojnie, unosząc kąciki ust ku górze. Próbował nie zachowywać się miło i uroczo, ale wychodziło jak zwykle. Uśmiech sam właził mu na twarz, nawet gdy stał przed nim nieznajomy, który niekoniecznie musiał mieć przyjazne zamiary. Skrzydlaty głęboko wierzył, że mężczyzna go nie skrzywdzi. Ech.
    — To prawda, Eden to świetne miejsce. A Ty sobie jakoś radzisz, prawda? Wyglądasz na kogoś, kto wie co robi. Tu, w Desperacji. A, właśnie, co tu robisz? Polujesz? — rozmawiał z nim, jakby był całkowicie nieświadomy tego, że mężczyzna może okazać się zbójem. Dopuszczał taką opcję już dawno, ale jak się okazało dość szybko ją porzucił. Może po prostu myślał, że miłą gadką uda mu się jakoś udobruchać nieznajomego? Może myślał, że będzie mógł z spokoju odejść. Mimo wszystko gadało mu się całkiem fajnie, lubił rozmawiać z innymi.
    Otworzył lekko usta. Podrapał się po podbródku, układając w głowie odpowiedź.
    — Mam brata, też jest gdzieś w pobliżu. — skłamał bez większego problemu, aż sam się sobie zdziwił. Chociaż bardzo nie chciał kłamać, uznał, że jeśli powie, że jego wyimaginowany brat jest w pobliżu to wywoła w nieznajomym jakieś poczucie niepewności, czy coś. Poza tym na samą myśl o swoim bracie poczuł się lepiej.
    Potem pojawiła się ona, najprawdopodobniej jego siostra. Na oko trochę młodsza. Wraz z nią przyszedł dziwny niepokój. Neville był sam, a przed nim stało dwóch nieznajomych. Może naprawdę nie mieli złych zamiarów? Cały czas w to wierzył, próbując zachować spokój. No i prowadził z nimi normalny dialog.
    — Nie jestem panienką. — burknął z miną urażonego pięciolatka, by po chwili mówić dalej — Nie oceniaj książki po okładce, moja droga, zwłaszcza w Desperacji. Tutaj bardzo często okazuje się, że takie ciamajdy jak ja są groźnymi wymordowanymi. Może ja również jestem groźny. — dokończył swoje myśli, po czym westchnął. Dziwne, że to właśnie Neville o tym mówił, ten, który znał się na tym najmniej. Prawda była taka, że skrzydlaty to jedna z najbardziej niedomyślnych postaci na całym świecie. No to się wpakował.
    Rozejrzał się jeszcze tylko na boki, by po chwili znowu powrócić wzrokiem do rodzeństwa.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.06.16 9:24  •  Ruiny - Page 9 Empty Re: Ruiny
//Jak to się mówi: nie wywołuj kościoła z lasu... Jeśli bardzo Wam przeszkadzam, dajcie znać, to sobie pójdę.

Dawni architekci znali się na rzeczy: jeśli chcieli wybudować tłumiące hałas ściany, to budowali tłumiące hałas ściany. Osiedle, które, przetrwawszy tysiąclecie, nosiło teraz mało zachęcające czy chwalebne miano "ruin", było jednym z miejsc, które z racji znajdowania się nieopodal ruchliwej szosy zostało odgrodzone od świata dźwiękoszczelną konstrukcją. Mimo aktywnych starań pokoleń desperackiego chuligaństwa, ściany wciąż przypominały wyglądem ściany, oraz wciąż pełniły swoją funkcję.
Może właśnie dlatego dźwięk bębnów i śmiechu dotarł do zebranej trójki z lekkim opóźnieniem.

W odległości kilkudziesięciu metrów na zachód od Koki, Koli i Neville'a pojawiła się mała grupa ludzi - chociaż, z racji ich wyglądu i regularnego szyku, w którym szli, lepszym określeniem byłoby "mała procesja". Na czele pochodu drobna i zwinna młoda dziewczyna tanecznym krokiem wyznaczała kierunek trasy, a prześwitujące warstwy materiału, które unosiły się w powietrze z każdym jej ruchem, nawet nie próbowały zakrywać jej wdzięków; za nią podążał wysoki, smagły mężczyzna z twarzą pomalowaną na podobieństwo kolorowej maski, podtrzymujący duży kosz zawieszony na szyi i niższy od niego, śliczny młodzieniec w luźnej szacie, targający pękaty, gliniany dzban. Orszak zamykała para muzyków: kobieta jednostajnie uderzająca w mały bęben, oraz dziewczynka, na oko dziesięcioletnia, grająca na prymitywnej piszczałce. Wokół nich zaś biegała czwórka dzieci, bezdomnych Desperatów oceniając po brudzie, zakazanych mordach i stanie ubioru, co chwilę znikając wśród ruin i przynosząc jakieś przedmioty idącemu na środku mężczyźnie, jak potomstwo chwalące się swoimi znaleziskami rodzicom.
Jedno z nich zaś zauważyło trójkę rozmawiających ze sobą wędrowców i nie omieszkało oznajmić tego głośno, wydzierając się całkiem podobnie do rannego łosia:
- Tam! Ludzie!
Przewodzący grupie kapłan położył chłopcu rękę na głowie, uciszając ryk, po czym wyszedł przed szereg szybkim i pewnym siebie krokiem, zmuszając resztę procesji do pośpiesznego truchtu, co nieco zaburzyło roztaczany przez nich urok.
- Bądźcie pozdrowione, boże dzieci! Czy przyjmiecie błogosławieństwo Ao, którego każdego dnia udziela nam w swojej nieskończonej łasce i miłości? - Rozłożył szeroko ręce, zbliżając się do trójki bez najmniejszych śladów wrogości czy skrępowania, z zachęcającym uśmiechem na pomalowanej ciepłymi barwami twarzy. Dopiero z bliska mogli zauważyć, że czoła wszystkich towarzyszących mu ludzi zostały pomazane czerwonawym, lekko wilgotnym pigmentem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.07.16 1:30  •  Ruiny - Page 9 Empty Re: Ruiny
- Właściwie nie muszę się starać to tak jakoś samo zawsze wychodzi, choć Nadię nie zawsze to cieszy ale z siostrami to tam nie nadążysz, huh. - Pomyślał, powiedział, a potem się żachnął gdy Nevill potwierdzał niby to nieśmiało swoją komediową duszę. Kola miał aż ochotę szturchnąć go w ramię tak w zawadiackim geście w stylu "o ty, ty, ty, szczwany lisie, ty" bo hehe, taki z niego był zabawny gość.
- Nie...- zasępił się wlepiając wzrok w piasek - ...pokłóciłem się z ludźmi z nory. Właściwie to się nie pokłóciłem, tylko oni jacyś tacy niemili byli. Bo ja nic im za bardzo nie mówiłem...- robił to nieustannie przez kilka godzin -...no, może jednak troszkę mi się zdarzyło paplać, lecz ja tak już mam, hehe. No i chyba wszyscy wstali lewymi kończynami i tak jakoś się nic nie kleiło, się denerwowali - to dałem im spokój i zająłem się sobą... - czyt. telepał się po kryjówce jak dzieciak co wsadził widelec w kontakt będąc przy tym równie upierdliwym co domokrążca -...lecz to też ich denerwowało i kazali mi wypierdalać. Czekam teraz aż im przejdzie.  - zrobił minę smutnej foki i będąc przykucniętym zgarniał piasek dłońmi próbując ułożyć z nich wieżę. Sypkość materiału niczego nie ułatwiała. - Sis też się nudziło więc poszła ze mną, lecz się gdzieś zasiała... - Tak właściwie miała lepsze rzeczy do roboty no ale no, Koli nie można zostawiać samego. Swoją drogą rzeczywiście bardzo "łatwo" zgubić kogokolwiek na środku pustyni. No ale wiadomo, Koli kłamanie szło źle bo to wymagało myślenia. Ogólnie to się oboje dobrali. Obaj kłamali koszmarnie i co śmieszne - oboje sobie na wzajem w pewnym stopniu wierzyli. Bo tak - pustynia to takie miejsce gdzie rzeczywiście łatwo można było kogoś zgubić lub nie zauważyć. Normalnie metropolia i aglomeracja taka, że hej! Lepiej nie mrugaj bo się potem nie odnajdziesz. Hehe.
Trochę mniej do śmiechu mu było, gdy aniołek wspomniał o domniemanym bracie. Kola łyknął tę informację niczym wygłodniały pelikan i nie podobało mu się to mocno. A przynajmniej dopóki zza roku wyłoniła się Koka! Kola momentalnie się rozpromienił.
- No...a czemu miałbym się nie znać?! - Żachnął się, kiedy to podnosił się na nogi.
- Właśnie. Nie jet panienką - to dzika bestia. Aghrrrrr! - jego jedna z dłoni ułożyła się w niby szpony i przecięła powietrze, kiedy to powarkiwał obie pod nosem by zaraz jednak wybuchnąć szczerym rozbawieniem. Do czasu. Jego wzrok bowiem przemknął na coś znajdującego się na horyzoncie, a czemu towarzyszył podejrzanie znajomy harmider.
- No nie...kurwa po prostu nie...to oni. ONI. Jetem pewien. Mają tą taką miotającą się sukę na przodzie. - Zrobił kwaśną minę. - Nadi... - wadził ręce w kieszenie i kopnął grudkę piasku krzywiąc się niczym męczennik lub dziecko które chce już do domu. Mamo pls.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.09.16 22:17  •  Ruiny - Page 9 Empty Re: Ruiny
- Nie jestem żadną drogą - syknęła zaciekle, na moment tracąc nonszalancki ton. Nie podobało jej się, gdy ktoś mówił do niej podobnymi zdrobnieniami. Na co komu te wszystkie drogie kochania, słodkie kwiatuszki i inne paskudztwa? Taki sposób mówienia tym bardziej nie pozwalał wierzyć, że napotkany przez rodzeństwo chłoptaś umie sobie radzić w warunkach Desperacji.
- Mhm, mhm. No to dalej, tygrysie. Udowodnij mi, że się mylę - rzuciła zaczepnym tonem, zaplatając ręce przed sobą. Wysoko uniesione brwi i krzywy uśmieszek wyraźnie wskazywały na to, że nadal w słowa żadnego z panów nie wierzy. Zresztą jeżeli o Kolę chodziło, jego osądowi i tak nigdy nie wolno było ufać. Jak gdyby ten półmózg mógł ocenić dobrze cokolwiek poza... no właśnie, chyba nawet nie było nic takiego, przynajmniej w opinii Volkovej.
Mniej-więcej w tym momencie do uszu kobiety dotarł niewyraźny dźwięk, najwyraźniej jakaś muzyka czy coś w tym stylu. Zaciekawiona odwróciła się w kierunku, z którego dobiegał. W jednym momencie neutralne zainteresowanie zastąpiła wyraźna dezaprobata. Ciemne brwi skoczyły ku sobie, marszcząc czoło Nadii, zaś usta zacisnęły się, nie dopuszczając by czyhające za nimi niecenzuralne określenia wydostały się na zewnątrz zbyt szybko. Kątem oka zerknęła na Kolę, a jego niezadowolona mina tylko utwierdziła ją w przekonaniu, że należałoby się zwijać. Niestety, jakiś chłopaczek ich zauważył i postanowił ogłosić to światu, przez co jeden z tych wymalowanych popaprańców podszedł do zgromadzonych przy ścianie. Głośne sapnięcie wydostało się z nozdrzy Rosjanki, gdy tylko nieznajomy mężczyzna zatrzymał się przy nich i zaczął swoją gadkę. Jego szczęście, że amunicja piechotą nie chodzi, bo miała ochotę posmarować jego mózgiem najbliższe ruiny.
- Nie. Spierdalaj - odpowiedziała twardo zamiast tego, dając upust swej narastającej frustracji. Po postawie kapłana widać było jednak, że nie zamierza tak szybko odpuścić swojej misji i jest gotów walczyć o uwagę i przychylność niewiernych. Kiedy nie odszedł od razu po wydanym przez Nadię rozkazie, ta zacietrzewiła się jeszcze bardziej.
- Kurwa, co za świry - wymamrotała, wywracając oczami. - Chodź Kola, zwijamy się stąd - dokończyła już na głos. Użeranie się z wariatami nie należało do czynności, którym chciałaby się w tej chwili oddawać. Już chyba lepiej się przysłuchiwało rozmowie brata i tego wątłego chłystka, co w rankingu rozrywek też nie stało wysoko. Ale zawsze było lepsze niż pogaduszki z kościelnymi popaprańcami.

[zt]


Ostatnio zmieniony przez Koka dnia 20.11.16 22:14, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Ruiny - Page 9 Empty Re: Ruiny
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 9 z 12 Previous  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11, 12  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach