Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 12 Previous  1, 2, 3, ... 10, 11, 12  Next

Go down

Pisanie 04.03.15 15:32  •  Ruiny - Page 2 Empty Re: Ruiny
Ballantine przyglądał się mężczyźnie, którego śledzili jego twarz nie zdradzała tego, iż coś go niepokoi. Ich cel zachowywał się dość dziwnie kręcił się przystawał. Gdy obrócił się Ghoul'owi przeleciała prze glowę myśl "Yhy... coś jest nie tak" . Ball spojrzał na Mike i pokazał mu parę znaków oznaczających mniej więcej : "Zaczynamy", "Ty od frontu, ja od tyłu"(If you know what I mean ), "Na mój znak", "Dźwięk strzału". Białowłosy ukradkiem wyszedł z zawalonego budyneczku, w którym obserwował cel "przebiegł" na kuckach jakieś 10-20 m, by znaleźć się za przeciwnikiem. Zaczął powoli podchodzić tak, by go nie usłyszał był już jakieś 5-7 m za aniołkiem przygotował paralizator i wabik. Wyciągnął zawleczkę, a następnie rzucił, nim w jakąś ścianę 10 m przed idącym z powrotem skąd przyszedł Celem. Wabik odbił się od ściany i wylądował na piachu po sekundzie wydobył się z niego imitowany dźwięk wystrzału 7 pocisków z pistoletu, który miał powtórzyć się jeszcze 2 razy. Był to też znak dla kompana Ghoula czekającego na dźwięk wystrzału.
Ballantine wyskoczył zza rogu i wystrzelił z paralizatora w stronę Nathaniela...
----------------------------
Teraz jak chcesz możesz uniknąć pocisków z paralizatora(tzn. strzałek), wtedy wdasz się w interakcję z Mikem. Bądź możesz dać się złapać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.03.15 19:37  •  Ruiny - Page 2 Empty Re: Ruiny
Mike przyglądał się jak ich anioł staje. Wydawało mu się, że nad czymś się zastanawia, tak czy siak, chwilę później obrócił się i zaczął iść w kierunku, z którego przyszedł. Jego mina nie zdradzała, że coś podejrzewał, a przynajmniej Michael tego nie zauważył dopiero po chwili zobaczył, że coś nie tak. W tym przekonaniu utwierdziło go to, że Ballentine też to widział. Wtedy jego kompan zaczął pokazywać rękami jakieś dziwne znaki. Mike zupełnie nie wiedział o co chodzi, ale po chwili zrozumiał, że oznaczają kolejno "Zaczynamy", "Ty od frontu, ja od tyłu", "Na mój znak", "Dźwięk strzału". Sam nie pokazał niczego będącego tak niezrozumiałego, pokazał mu w odpowiedzi jedynie kciuka w górę (okejka z fejsbuka +1000 do zajebistości). Jego kolega podszedł bezszelestnie za Cel i przygotował paralizator i coś co chyba było wabikiem. Zaraz potem przekonał się, że to był wabik, bo wydał dźwięki kilku strzałów. Strzały, to ten znak, o którym mówi... zaraz nie raczej pokazywał. Pomyślał i zaraz się przygotował, wyjął nóż, który chwilę temu schował by się ciszej poruszać i go otworzył. Zaraz potem schował się za gnijącą ścianą budynku, a przez szparę w niej zobaczył jak „Ghoul” wystrzela strzałki z paralizatora.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.03.15 22:59  •  Ruiny - Page 2 Empty Re: Ruiny
____Pierwszy huk wystrzału. Nathaniel zatrzymał się gwałtownie, mrużąc ślepia. Nie mógł zlokalizować przeciwnika, więc zrobił jedyną rzecz, którą podyktował mu instynkt przetrwania – zmaterializował skrzydła (które za to miejscowo i doraźnie zdematerializowały mu tył bluzy i kurtki, tworząc dwie dorodne dziury) i przy pomocy jednego, porządnego machnięcia skrzydłami wzbił się w powietrze. Przez zaułek przemknął wesolutko podmuch wiatru, oznajmiając wszystkim zgromadzonym tu śmieciom, że czeka je przedwczesna eksmisja. Sprawy na górze nie miały się wcale lepiej, bo ktoś najwyraźniej nie dostał pozwolenia na przebywanie w strefie powietrznej Desperacji...
____Proszę państwa, mówi kapitan. Przed nami niespodziewane turbulencje. Właściwie nic nie możemy z nimi zrobić. Handlujcie z tym. Miłej podróży w dół oraz wesołego lądowania z ręką, nogą, mózgiem na ścianie i okiem na pobliskim murku.
____Anioł oberwał pociskiem z paralizatora prosto w lewe skrzydło. Posypały się pióra, gdzieś tam siedemdziesiąt dwie dziewice zapiszczały z przerażenia, a Bardzo Zidentyfikowany Obiekt Już Niewątpliwie Nielatający (w skrócie BZOJNN) z gracją ostatniego, jesiennego liścia, powoli i dystyngowanie opadł na ziemię pierdolnął o glebę. Na szczęście nie miał do niej specjalnie daleko, toteż nie nabawił się żadnych złamań otwartych, krwotoków wewnętrznych czy innych, równie seksownych dodatków. Przez dłuższą chwilę obserwował krew spływającą z rozciętej wargi, która tworzyła na ziemi wzory godne miana sztuki nowoczesnej. A może ta krew była z nosa? Ojojoj, ten to chyba jednak był złamany... Tak właśnie kończy się zabawa w Tupolewa i oranie gruntu gębą.
____Levittoux uniósł ponure spojrzenie na swojego prześladowcę no. 1, prawie natychmiast lokalizując paralizator ściskany przez niego w łapie. To śmieszne, że istota jego pokroju dała się załatwić taką tanią zabaweczką...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.03.15 20:35  •  Ruiny - Page 2 Empty Re: Ruiny
Wabik zadziałał i zdezorientował przeciwnika. Pociski z paralizatora trafiły cel, mimo iż Ball, gdy anioł zaczął wzbijać się w powietrze zwątpił chwilowo czy jego plan był aby dobry... ale dźwięk towarzyszący obrazowi spadającego na ziemie anioła, dał całkowite potwierdzenie Ghoulowi, że cel został obezwładniony.
Ruszył w stronę leżącego na ziemi koleżki. Nonszalancko odpiął "magazynek" paralizatora i rzucił go na ziemię równało się to też zatrzymaniu impulsów paraliżujących cel -No dobrze. Kolega raczej nam nie ucieknie..., bo przez najbliższe trzy, cztery minuty nawet palcami nie ruszy.- fakt faktem siłą z jaką został porażony Nathaniel wystarczyłaby na powalenie konia. Gdy znalazł się nad swoim celem przyjrzał się jego twarzy lekko poobijanej w wyniku upadku -No... w stu procentach to nasz cel - schował paralizator. Oglądał Nathaniela... takie wspaniały byt a zarazem tak żałosny, leżał na ziemi niczym konający pies.
-No i co teraz z tobą zrobić... hmm. A no trzeba najpierw zapodać Ci narkozę - Ball poklepał się po kieszeniach i rozłożył ręce - Och, ... wybacz nie mam strzykawki... pozwolisz, że zaaplikuję ją butem. - po tych słowach w stronę twarzy Nathaniela poleciało przewspaniałe kopnięcie prosto w twarz. Złamany już nos anioła... no cóż został jeszcze bardziej roztrzaskany i stróżka krwi zmieniła się w potok a pacjent... najwyraźniej narkoza zadziałała. Ball spojrzał z góry na nieprzytomne ciało z pogardą i powiedział sam do siebie pod nosem - Też Ci anioł...
Kopnął nieprzytomne truchło przewracając go na brzuch - Zrób coś z tymi skrzydłami i jakbyś mógł jeszcze go skrępuj... - rzucił do swojego wspólnika samemu siadając na jakimś kawałku niegdyś domu...
------------------
Nath napisz teraz, gdzie mamy Cię zaciągnąć
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.03.15 21:48  •  Ruiny - Page 2 Empty Re: Ruiny
Zaprawdę piękne widoki. Chociaż fajnie by było gdyby miał większe pole widzenia. Zaraz po usłyszeniu imitacji wystrzałów z wabika anioł wzbił się w powietrze. Wystrzał, trafienie. Już wcześniej widział jak Ball wystrzelił kilka strzałek z paralizatora. Większość wbiła się w skrzydła anioła i część w ciało. Poleciał, oj to było przepiękne. Cel miał przez chwilę drgawki, ale następnie jego ciało zastygło. Gdy zobaczył jak Ghoul podchodzi do anioła on też wyszedł zza dawnej ściany i podszedł do ciała leżącego bezwładnie na ziemi. Ballentine stwierdzając, że przydałoby się znieczulenie i opowiadając suchara zgniótł twarz Celowi, masakrując jego twarz – która swoją drogą po upadku już była szpetna – ostatecznie. Z zaciekawieniem przyglądał się aniołowi. Wyglądał na normalnego człowieka, bo od tego różniło go jedynie kilka czynników takich jak: moce, skrzydła i parę innych. Stwierdził też, że jak  na anioła to miał i tak szpetną buźkę. Po chwili  kompan Mike'a przewrócił anioła na brzuch nogą i „poprosił” o zrobienie czegoś ze skrzydłami i związanie go. - Już poprawiam – odpowiedział na to Benoit – w końcu nie powinien mieć takich opierzonych wyrostków na plecach. - dodał i zaśmiał się cicho. Szczęśliwie Michael akurat wziął ze sobą grubą plątaną linę. Zabrał się do roboty. Przykucnął przy aniołku, otworzył „knajfa” i zaczął obcinanie.
Po kilku minutach skończył robotę. Właściwie to nie skończył. Stwierdził, że obcięcie skrzydeł zajmie za dużo czasu, a anioł się może zbudzić. - Obcinanie skrzydeł zajmie za dużo czasu. - Pomyślał przy tym, że nie warto ryzykować. - Poza tym może się do tego czasu obudzić. - Następnie wziął się do wiązania. To nie mogło - i nie potrwało - potrwać długo, bo potrafił bardzo dobrze wiązać, nie bez powodu miał u siebie kilka sznurów. Obwiązał mu ręce tak by palce były unieruchomione jak i ręce z tyłu za plecami. Nogi zostały zgięte i przywiązane do rąk. Skrzydła związał wyginając je nienaturalnie co - gdy się obudzi - sprawi mu mały ból. Całość została przewiązana przez brzuch, a w miejscu gdzie łączyły się związane ręce, nogi i skrzydła zostawił coś na rodzaj ogonka ze sznura. Miał on służyć do pociągnięcia Celu po ziemi. - To gdzie go zabieramy „Ghoul”? - zapytał się. W końcu mogli zabrać go do bazy albo od razu do „kościoła tego czegoś”. I tak nie ogarniał tego stowarzyszenia. Może i Bóg zrobił sobie wakacje, ale i tak jest bardziej prawdziwy niż ten ich „mao” czy jakoś tak. Bóg ma przynajmniej realnych sługów, a nie ludzi, którzy sobie bożka wymyślili.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.03.15 23:44  •  Ruiny - Page 2 Empty Re: Ruiny
____Za dużo do opisywania to tu raczej nie ma. Przez jakiś czas Nathaniel łypał złowrogo na zbliżającego się do niego gościa z nadzieją, że może jednak przestraszy się i odpuści. Nic takiego się nie stało. Kurde, a tak się starał... Teraz mógł tylko obserwować, jak zbliża się do niego para buciorów. Miał ładniejsze, pff. W sensie, że Levittoux miał ładniejsze. Na pewno. W każdym razie człowieczek wreszcie podlazł do tej leżącej kupy pierzastego nieszczęścia i zaczął przyglądać mu się, jak jakiemuś trofeum myśliwskiemu. No kurde, ja rozumiem, że Nath został postrzelony, ale kuropatwą to on jednak nie był.
____Na swoje nieszczęście albinos był jeszcze przytomny, gdy jego oprawca wygłaszał swój pożałowania godny monolog. Co? Chciał być śmieszny? A może zgrywał twardziela? Drogi Panie Śmieszku, mamy dla pana przykrą wiadomość: nie jest pan ani twardy, ani śmieszny. A tak w ogóle to w stronę pięknego lica aniołka właśnie popędził jeden ze wspomnianych wcześniej laczków niczym rozpędzony pociąg PKP. No to pozamiatane. Przez parę sekund Nathaniel miał sposobność poobserwować malowniczą fontannę krwi tryskającej mu z nosa i zalewającej usta. A potem stracił przytomność. Yay.

Sugeruję porzucić go gdzieś tu: https://virus.forumpl.net/f108-swiatynia-wykuta-w-skale. Temat wybierzcie sobie sami, nee~
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.03.15 14:24  •  Ruiny - Page 2 Empty Re: Ruiny
Wyjął z torby fajkę, a następnie tytoń, którym ją nabił. Wsadził ją do ust i poklepał się po kieszeniach w poszukiwaniu zapalniczki. Wyciągnął w końcu z kieszeni spodni "zapalare", po czym otworzył ją, zapalił i zaczął podpalać tytoń w fajce. Zajęło mu to jakąś chwilę w między czasie jego kompan ogarnął ich towar i przygotował do transportu(Od dziś Nath jesteś przedmiotem :D). Wstał z gruzowiska i wyjął kartę ze streszczonym zadaniem jak też i mapę. Przejrzał ją uważnie wypuszczając przy tym obłoki dymu -No dobrze. Teraz musimy się udać do kościółka... - zwrócił się do Michaela studiował uważnie mapę -Zajmie nam to jakąś godzinę może dwie. Zmienimy się po drodze w taszczeniu tego truchła. Okej ? Tak, więc teraz pójdziemy tam - wskazał na górę wyrastającą pośrodku pustkowia - A no i... mimo że idziemy do kościelnych to i tak trzymaj się na baczności. Czasem niezłe z nich pojeby... chociaż dobrze płacą.
Ballantine ruszył w stronę Góry Shi, gdzie mieli zanieść cel, gdy już go złapią.
-----------------------
Wbijamy od razu do Komnaty audiencyjnej.
Mike możesz jeszcze odpisać, ale w gruncie rzeczy [z/t x3].
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.03.15 19:54  •  Ruiny - Page 2 Empty Re: Ruiny
Lata świetności tego miejsca bezapelacyjnie już dawno przeminęły. Niegdyś budynki zachwycały swoją urodą, dzisiaj tylko odstraszały. Zero z nich pożytku, zamieszkiwać też w nich nie jest bezpieczne, gdyż w każdej chwili dach może się zawalić – o ile jakiś budek go jeszcze miał. Mało ludzi zapuszczało się tutaj i właśnie dlatego Tetsu postanowił tu się wybrać. Paląc papierosa, przechadzał się między ruinami. Szukał jakieś miejscówki, gdzie mógłby usiać i odpocząć. Najlepiej takiej, aby nikt go nie mógł znaleźć. Przecież zawsze może zjawić się ktoś niepowołany.
Wreszcie znalazł w miarę wygodny kąt. Mały stos spróchniałych belek, wystarczy. Wymordowany zaciągnął się ostatni raz papierosem, puścił go na ziemię i przydeptał. Usiadł na wcześniej wspomnianym drewnie. Zerknął w stronę słońca, które niedługo będzie chylić się ku zachodowi. Długo tutaj nie zostanie. Chwilę odpocznie i ruszy w dalsza drogę. Tym bardziej, że nie widział co może dziać się tutaj po zmroku. Może jakiś gang miał tutaj swoją kryjówkę? Wcale by się nie dziwił.
Skupił się na obserwowaniu samotnego czarnego kota. Zwierzę było wyraźnie wychudzone i zaniedbane. Pewnie szukało jedzenia w postaci myszy czy szczura. W pierwszym odruchu Tetsu chciał podbiec do malucha i wziąć go na ręce. Porzucił ten pomysł, widząc jak kocur biegnie. Może znalazł kolację? Nie będzie w takiej sytuacji mu przerywał. Nie miał zamiaru też odbierać mu pożywienia. Znowu aż tak za szczurami i myszami nie przepadał...
Ciekawe jak smakuje taki kot.
Sprawdzać tego, nawet nie miał w planach. Uwielbiał te zwierzaki tylko i wyłącznie jako przytulanki. Nie wyobrażał sobie, jeść kota albo psa. I oby nigdy nie miał okazji się o tym przekonać. Takie zwierzaki były do przytulania i głaskania, a nie do pożerania – przynajmniej według niego. Położył się, wlepiając ślepia w niebo. Dłonie ułożył za głową, robiąc z nich poduszkę. Teraz tylko na takie luksusy było go stać...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.03.15 15:31  •  Ruiny - Page 2 Empty Re: Ruiny
Co go pokusiło by znów wyjść na taki mróz? Niebo przykryte białymi chmurami, biały puch wciąż przykrywał ziemię, a jego nos robił się czerwony. Tak bardzo nie znosi takiej pogody, a jednak spaceruje i to bez powodu. Ptaków nie ma, więc nie ma co gonić. Ulice były puste, jakby wszyscy wymarli, albo pozamieniali się w zombie i wielki smok ich zjadł. A może smerfy zawładnęły nad światem? To może być prawdopodobne, jednak jak takie kurduple by to zrobiły? To jest wręcz nierealne. Zimny wiatr targał niebieskie włosy chłopaka, który stał na środku ulicy i rozglądał się dookoła. Nie wiedział gdzie pójść, a tym bardziej co robić. Był tak bardzo zagubiony, że nawet zapomniał po co mu jest ta książka w ręce. "Pięćdziesiąt twarzy masła". Bardzo ciekawa i zabawna. Opowiada o bestii, która nazywa się Masło i morduje ludzi za pomocą jedzenia.
"Jego wzrok był pełen gniewu, bowiem przeciwnik nie był prosty do pokonania. Masło zastanawiał się co ma zrobić... Jak rozegrać ten trudny pojedynek? Pies który stał naprzeciwko nie jest prosty. Duże kły i puchaty ogon, a futro czarne jak kruk, który właśnie przeleciał mu nad głową. Myślami wrócił do dzieciństwa, gdzie udusił siostrę majonezem. Może taka bron będzie dobra? Jednak to pies, niezbyt dobry pomysł. Po chwili myślenia rzucił w niego szynką, po czym zgładził go uderzeń chleba (z rocznika 1963) prosto w głowę. I tak masło został bohaterem, a wszystkie laski w miasteczku były jego."
To jego ulubiony fragment z tej książki. Draco rozejrzał się po raz ostatni, by następnie udać się w ciasną uliczkę. Na szczęście nie było to takie męczące. Gdy mu się udało, przetrzepał ciuchy (Czarna bluza, szalik i spodnie oraz glany). Przeczesał włosy, spoglądając na rozwalający się dom. Był bardzo stary, a z dachu spadały cegłówki. Nad wejściem widać ślady jakieś tabliczki.
Nie zastanawiał się nad nim długo. Zaczął iść dalej, a obok niego pojawiało się coraz więcej starych budowli. Przydałoby się usiąść, bo już był strasznie zmęczony. Katar nieustannie leciał mu z nosa. Znalazł stos jakiś spróchniałych belek, jednak... ktoś tam już był i to wyglądał bardzo znajomo. Podszedł jeszcze bliżej, wyciągając z kieszeni komórkę.
"CO TY DU ROBISZ DO JASNEJ NĘDZNEJ CHOLERY?!!"
Ekran z takim napisem cisnął w twarz Tetsu. Taaa, znał go dobrze. Może, aż za dobrze. Widać ten entuzjazm z tego spotkania. Jego twarz zrobiła się cała czerwona. Przywalił mu książka w łeb, po czym położył ją obok. Niech się cieszy, ze to nie patelnia!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.03.15 18:00  •  Ruiny - Page 2 Empty Re: Ruiny
Zamknął oczy, chcąc się zrelaksować. Zamiast tego jego myśli ciągle krążyły po różnych kierunkach. Dodatkowo mróz był coraz bardziej dokuczliwy. Jako szkoda, że nie miał jak rozpalić ognia. Z chęcią zrobiłby jakieś małego ognisko, aby się ocieplić. Będzie musiał jakoś wytrzymać przy tej temperaturze. Wszystko byłoby w miarę dobrze, gdyby nie pojawienie się pewnego osobnika. Trzeba było chłopaka jakoś uprzedzić, że akurat zamierza zapuścić się na ten sam teren. Wtedy Tetsu może spróbowałby uczesać włosy, aby sprawiać wrażenie bardziej ogarnięte. W końcu nie widział się przez tyle lat z Draco. Nie spodziewał się, zobaczyć o tutaj.
Leżąc i prawie zasypiając, niespodziewanie poczuł jak coś twardego ląduje na jego głowie. Nie dość, że nie dają mu spać, to jeszcze go biją. A może coś spadło na niego? Jęknął, łapiąc się za obolałe miejsce. Otworzył oczy, chcąc zobaczyć napastnika. Zamiast tego ujrzał telefon i dziwną wiadomość. Ale, że co? W pierwszej chwili nie bardzo wiedział, o co chodzi. Ktoś ma poważne problemu z głową? Śni mu się to? Odsunął telefon. Widząc niebieskiego wymordowanego, stanął na nogi tak szybko, jakby ktoś ogień pod niego podłożył. Musiał się uszczypnąć w nadgarstek, aby uwierzyć, że to nie dzieje się w śnie. Patrzył na Draco przez dłuższą chwilę, nie mogąc wydobyć z siebie słowa. W głowie zebrało się nagle milion pytań. Na jego twarzy wymalowało się zaskoczenie. Jak zwykle nie potrafił ukrywać uczuć.
- Co ja tu robię? Co Ty tu robisz?! Jakbyś nie zauważył ja tu byłem pierwszy!
Chyba...
Rzucił się na Oblitusa, przytulając go. Tak, stęsknił się za tym mały, upierdliwym i kruchym maluchem. Nawet wybaczył mu, uderzenie książką! Trzymał go tak mocno, aby nie mógł się wyrwać. Po chwili puścił go. Jeszcze by mu tutaj zemdlał, czego bardzo nie chciał. Pierwsza pomoc nie była jego mocną stroną, a szczególnie resuscytacja krążeniowo-oddechowa. Lepiej, aby Oblitus nie tracił przy nim świadomości.
- Co się z tobą przez ten czas działo?! Gdzie byłeś?
Nawet po ich rozstaniu Tetsui nie zapomniał o Draco. Czasami myślami wracał do dni, które mieli okazję razem spędzić. Myślał, że już nigdy go nie spotka, a tu takie zaskoczenie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.03.15 23:15  •  Ruiny - Page 2 Empty Re: Ruiny
Był tak przepełniony złością, że nawet nie zauważył błędu w tekście, który wcześniej napisał. To chyba pierwszy raz jak popełnił jakiś błąd i nie jest mu z tym zbytnio dobrze. Pierwszy... To jest kwestia sporna. Może Draco był tu jednak pierwszy? A Tatsu go po prostu (jak zwykle) nie zauważył. Nawet gdyby przeszedł mu przed nosem to by się nie zorientował. Taki już biedny los tej istotki, która jest wiecznie niewidoczna. Ale gdyby chciał to by go ludzie zauważali, a tak to pstro. Po co mu to? Woli siedzieć w cieniu i się zbytnio nie wychylać.
Kolejny tulas, który prawie łamie żebra. Nie no dobra bez przesady, ale wymordowany nie chce takich przywitań. Nigdy! Nigdy więcej od niego. Nie chce go znów wplątać w jakieś zamieszanie, a potem biec go ratować. Westchnął, gdy w końcu został uwolniony z uścisku. Zmierzył go wzrokiem, poprawiając niebieskie włosy. I co by mu tutaj napisać? Że nie pamięta? Że nie wie. To było tak dawno temu. Dziwi się, że w ogóle go poznał. Na szczęście się nie postarzał. To był jego wielki plus. Właściwie... To co on wyrabia? Na przywitanie bije swojego byłego książką i jest na niego zły. Awwwwwr. To takie złe. Niebieskowłosy zarumienił się trochę, jednak nie na długo. Wrócił znów do swojej neutralnej miny, po czym wystukał tekst na komórce.
"Nie chciałem robić Ci kłopotów."
Czysta, piękna prawda. Spuścił wzrok na ziemię, wyglądając jak dziecko któremu zabrano lizaka, albo jakby on zabrał i właśnie chciał za to przeprosić. Do tego rozczochrana fryzura dodawała mu uroku. Kochany jak zawsze. Nie da się na niego gniewać.
Świst bata.
Strach.
Robaki w uszach.
Naglę zaczęła go boleć głowa, a przed oczami stawały dziwne obrazy, wspomnienia. W uszach brzmiały krzyki błagające o litość. Duże czarne pomieszczenie i ten wysoki mężczyzna, który trzymał w ręce narzędzia do obcinania kończyn. Obcinał mu palce po czym je przyszywał z powrotem. Oblitus z krzykiem upadł na ziemie, powoli sobie to przypominając. Naglę wszystko zniknęło, a jego oczy były przepełnione bólem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Ruiny - Page 2 Empty Re: Ruiny
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 12 Previous  1, 2, 3, ... 10, 11, 12  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach