Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 6 z 14 Previous  1 ... 5, 6, 7 ... 10 ... 14  Next

Go down

Pisanie 05.10.15 22:47  •  Tyły budynku - Page 6 Empty Re: Tyły budynku
Skrajnie nielogiczne? Tylko, gdy się na nie patrzy z zewnątrz. Rzeczywiście trudno jest bez porządniejszych informacji pojąć, dlaczego kobieta nagle z pozoru zignorowała całą sytuację i pozwoliła na wymianę ciosów, a sama udała się w kierunku zapasów alkoholu. Wydawać by się mogło, że kompletnie oszalała, lub też już z desperacji przestała się przejmować tym, co wyprawia jej podopieczny.
A jednak w rzeczywistości było zupełnie inaczej. Całą ta szopka miała konkretny cel, którym to było odwrócenie uwagi wymordowanego od wdawania się w bójki i przy okazji znaczne uszczuplenie jego zapasów alkoholu. Jemu wybitnie nie powinno się już dawać do ręki ani grama wysokoprocentowych napojów, szczególnie że nawet bez nich potrafił się zachowywać tak, jakby był już znacznie pod wpływem. Każdy ma swoje lepsze i gorsze momenty, a zadaniem Rebeki było pilnowanie, by powierzony jej osobnik skłaniał się jak najczęściej ku tym pierwszym. Stąd też pozornie bezsensowne działanie zmierzało ku wywołaniu pewnej określonej reakcji ze strony mężczyzny.
I wszystko wskazywało na to, że osiągnęła oczekiwany skutek.
Miała już w ręce trzecią z dziesięciu pozostałych butelek, gdy silna ręka podniosła ją do góry. No tak, może siadanie tyłem do pozostałych nie było zbyt rozsądne choćby z tego powodu, że by obserwować zdarzenia, musiała się nieźle wygiąć i obrócić. Skoro więc tylko zorientowała się w tym, że wisi kawałek nad ziemią, bez żadnych skrupułów upuściła trzymane przez siebie naczynie prosto na twarde podłoże. Rozległ się trzask i dźwięki szamotaniny, gdyż anielica nijak nie zamierzała dać za wygraną, nawet jeżeli Kirin miał nad nią wyraźną przewagę. Myślał sobie, że może nią przekładać wedle własnej woli tylko dlatego, że jest silniejszy? Niedoczekanie.
- Puszczaaaj! Ał, ciągniesz mi włosy! Nie dostaniesz tego z powrotem, nawet o tym nie myśl! Odstaw mnie na ziemię nooo! - Poszczególne zdania powtarzały się w kółko, przeplatając się z wypowiedziami Dobermana i tworząc przez to niezbyt zrozumiały dla osób trzecich bełkot na dwa głosy. Tym bardziej, że albinoska jednocześnie do wyrzucania z siebie poszczególnych wyrażeń nadal się wyrywała, próbując odzyskać grunt pod nogami.
I nagle cel został osiągnięty. Biedna Reb została wbrew własnej woli przełożona z jednych męskich objęć do drugich niczym jakaś bezwolna lalka. Ładnie to tak, panowie? No, ale skoro już mogła stanąć na własnych nogach... nie ma źle. Rzecz jasne pierwsze, czym się zainteresowała, to stan jej podopiecznego, który nagle i niespodziewanie stracił przytomność, zapewne wskutek jakichś bliżej nieokreślonych działań Lentarosa. Już otwierała usta, by się o to zapytać (gotowa też na uczynienie ewentualnych wyrzutów), gdy android ubiegł ją i od razu udzielił odpowiedzi. Wzięła wdech i wypuściła powietrze nosem, po czym skinęła głową w kierunku maszyny.
- Dziękuję za pomoc, w takim razie. - Przez twarz anielicy przemknął cień uśmiechu, jednak ten ustąpił miejsca wyraźnemu skupieniu. Rzuciła spojrzenie w kierunku pozostałych trunków i podeszła do równego rządku butelek, koło których jeszcze przed chwilą siedziała. Kolejną z nich zupełnie przypadkowo przewróciła kopniakiem, gdy została podniesiona do góry, więc ta leżała teraz smętnie, pozbawiona zawartości. Pozostało więc sześć naczyń pełnych jakiegoś niesmacznego bimbru, którego chciała się pozbyć.
- Liczę na to, że dochowasz tajemnicy. Wolałabym, żeby już więcej dzisiaj nie pił - zwróciła się do androida, chwytając po kolei butelki i ostrożnie wkładając je do rozpadającego się kontenera na śmieci. Delikatność w tym czynie wynikała głównie z tego, że nie chciała już robić więcej hałasu. Skoro tylko pozostałe sześć trunków znalazło się w pojemniku, z trudem zasunęła zacinającą się plastikową pokrywę z powrotem i wytarła zabrudzone dłonie o i tak sfatygowane dżinsy. Po tym przykucnęła nad nieprzytomnym i zaczęła delikatnie poklepywać go dłońmi po policzkach, by się ocknął.
- Halo, Vince, wstajemy. Nie śpimy, wstajemy. No budź się~ - powtarzała. Przecież nie zaniesie go z powrotem do nory w rękach!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.10.15 10:52  •  Tyły budynku - Page 6 Empty Re: Tyły budynku
Gdyby nie to, że w porównaniu do niewielkiej Rebeki był niczym... żyrafa, to ta szarpanina wyglądałaby jak drapanie się polakierowanymi pazurkami przez dziewczynki w podstawówce. Kirin, chociaż zły i poirytowany, nie miał zamiaru robić kobiecie niczego poważnego. Pięści i zęby szły w ruch, kiedy ta nie patrzyła, zdecydowanie lepiej walczyło mu się, kiedy udawał się na wypady po Desperacji chociażby z Fenkiem. Tamten przynajmniej nie robił mu wyrzutów, kiedy postanowił przetestować na kimś twardość swoich pięści. Wyobrażał sobie, że gdyby to właśnie z nim napadł na konwój z alkoholem, oboje leżeli by już koło kontenera, a może nawet za nim, a obok tuzin pustych butelek.
Zamiast jednak skupiać się na tym, co mogło mieć miejsce, wolał myślę o tym co miało tu i teraz. Z łamiącym się sercem patrzył jak kolejne z jego skarbów lądują na ziemi. W ostatniej chwili chciał podłożyć stopę i zamortyzować upadek, ale nie zdążył.
Odstawienie na ziemię Rebeki przyszło nawet szybciej niż zamierzał i niekoniecznie z jego własnej woli. Cios, który otrzymał w tył głowy oślepił go na moment, ale nawet się tym nie przejął, nie miał jak, bo świadomość uleciała z niego jak zawartość z butelki wylewanej przez anielicę.
Osunął się na ziemię nie pojmując co się wokół niego, ani z nim dzieje. Powodzenia w łapaniu niemal stukilogramowego gościa i doprowadzania go do stanu używalności.
Trach, rach, ciach. Dostawał po twarzy, niezbyt boleśnie, ale na tyle, by pobudzić jego zmysły. Tyle że... jego organizm niekoniecznie chciał funkcjonować i podjąć działanie.
Leżał sobie, czuł się świetnie, mógł odpoczywać bez wsłuchiwania się w prawione mu wyrzuty i nie miał najmniejszego zamiaru się budzić, bo i po co? Po to, żeby dostać jeszcze raz w tył głowy, albo żeby z bólem w oczach obserwować jak jego butelki znikają jedna za drugą?
Czy to wrodzona wredność, czy może czysty przypadek, ale Kirin pomimo prób ocucenia go zwyczajnie się nie dawał. Zamiast tego jego głowa przechyliła się na boki, buzia rozwarła nieco, a oczy pozostały zakryte powiekami. Był teraz jak szmaciana lalka, bezwładny i bezsilny, chociaż zdecydowanie mniej urokliwy i zdecydowanie cięższy.
Pewnie gdyby ogarniał co się dzieje, zaśmiałby się pod nosem ochryple.
Powodzenia, pani stróż.
                                         
Kirin
Doberman     Poziom E
Kirin
Doberman     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Vincent de Lacroix aka. Kirin / Seba z DOGS


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.10.15 12:07  •  Tyły budynku - Page 6 Empty Re: Tyły budynku
Dźwigał cięższe okazy, Kirin to nic w porównaniu z innymi rzeczami jakie już Len miał okazję przerzucać lub dźwigać. NIC!
Po odstawieniu obojga i uzyskaniu podziękowań kiwnął głową, przyjmując je do wiadomości. Chwilowo jednak wolał się upewnić że go nie zabił. Hm... Oddycha, acz nie zamierza się budzić. Najwidoczniej upojenie alkoholowe w połączeniu z ogłuszeniem zmieniło się w skuteczny środek usypiający. Hm, ta...
Obrócił spojrzenie ku anielicy, słysząc słowa co do tajemnicy. Szybko pojął (chociaż tym razem nie miał problemów, yay) jej zamiary. Chciała ukryć alkohol z dala od zasięgu wzroku wymordowanego, by nie poczuł ponowniej chęci wypicia trunku.
- Ostatnią rzeczą o którą będzie chciał mnie pytać to gdzie się znajduje jego alkohol. - Stwierdził, spodziewając się raczej ataku wściekłości ze strony wymordowanego za sam fakt, że pozwolił sobie na atak na niego. Pewnie jednak tym razem nie używałby gołej pięści tylko już wystosowałby jakąś broń.
Widząc że efekty "oklepu" są małe, miał ochotę sam wymierzyć jeden, czy dwa, siarzyste ciosy w twarz Kirina na pobudkę, ale prawdopodobnie gdyby to zrobił, przestawiłby kilka kości w szczęce i wysypał zębów z ust. Hm...
- Może powinnaś spróbować użyć jednej z butelek i wylać mu na twarz? Zimne płyny bywają pobudzające dla humanoidów. - Wzruszył barkami, po tej sugestii dalej szukając możliwych rozwiązań dla problemu. Biorąc pod uwagę że to "znieprzytomnił" Kirina, w pełnej świadomości był gotów go odnieść chociaż na jakieś granice kryjówki DOGS. Wątpił by Phoebe była zdolna przewlec czarnowłosego przez pół Desperacji, jeszcze unikając bestii i bandytów.
Póki co jednak - nie miał w planie tego sugerować. Niech najpierw spróbuje tego, co ma w zasięgu wzroku, ciała i umysłu.

Yay krótki post.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.10.15 22:01  •  Tyły budynku - Page 6 Empty Re: Tyły budynku
Na pewno nie spodziewałaby się po Kirinie reakcji w realny sposób zagrażającej zdrowiu i życiu. Żeby robić jej krzywdę z powodu takich pierdół, to musiałby być naprawdę głupi. Opiekowanie się wymordowanym miało bardzo wiele wad i trudności; widać jak na dłoni, że Reb musiała mieć do niego ogromne zaufanie, skoro jeszcze nie rzuciła swojej roli i nie zostawiła podopiecznego na pastwę losu. Wiedziała, że w jakiś specyficzny sposób jej pomoc jest doceniona czy chociażby akceptowana, a zresztą - gdyby nie albinoska, to nieszczęsny Doberman chodziłby w brudnych, podziurawionych rzeczach, żył w niemiłosiernym bałaganie i już kilka razy postradał żywot. Tak samo w drugą stronę, Zimmermannównie z pewnością żyło się nieco łatwiej, gdy mogła polegać na kimś względnie bliskim. Może nie było tego widać na zewnątrz, ale każde gdzieś na dnie serca nosiło pewność, że druga osoba nie zawiedzie.
Vincent wprawdzie oddychał, ale pozostawał nieprzytomny. Dla dziewczyny sytuacja była po części komfortowa, gdyż mogła w spokoju obmyślić plan pozbycia się trunków i bez przeszkód wcielić go w życie. Z drugiej zaś strony musiała w końcu doprowadzić swego kompana do porządku. Robiło się coraz zimniej, ciemność gęstniała z chwili na chwilę, a cóż mogła począć niewiasta w środku nocy z kompletnie bezwładnym mężczyzną gdzieś na obskurnej ulicy? Na pewno nie wynikłoby z tego nic przyjemnego.
- Zawsze to lepiej mieć pewność. Akurat co jemu przyjdzie do głowy... tego nigdy nie wiem - powiedziała tonem jakoś niespotykanie łagodnym i uśmiechnęła się lekko, jak gdyby opowiadała z rozczuleniem o śpiącym właśnie dziecku, które wygląda jak aniołek. Cóż, pozbawiony świadomości, podpity żyrafoludek ani odrobinę nie przypominał słodkiego cherubinka.
Gdy delikatne działania nie przyniosły rezultatu, westchnęła cicho i uniosła się z przykucu.
- Zdecydowanie będę musiała, ale od bimbru od razu by się wszystko ukleiło - stwierdziła, przemieszczając się w kierunku głowy leżącego. Miała lepszą metodę przebudzenia swego towarzysza, która o dziwo nie zawierała ani przemocy, ani skierowanego pionowo strumienia alkoholu. Przyklęknęła przy Kirinie i usiadła na własnych piętach, po czym wciągnęła głowę wymordowanego na swoje kolana, by była nieco bardziej pionowo. Był to zabieg konieczny, by przypadkiem mężczyzny nie udusić. Jeżeli kogoś dziwił ten obrazek, tu przychodzi proste, obrazowe wyjaśnienie. W owej właśnie chwili Reb uniosła rękę i przywołała niedużą kulę wody, która z cichym pluskiem opadła i rozbryznęła się na twarzy Dobermana.
- Vince, no proszę cię, obudź się w końcu - wyjęczała żałośnie, chociaż to pewnie nijak by nie pomogło w procesie przywracania przytomności. To była raczej taka osobliwa forma modłów wznoszonych pod niebiosa. Zdecydowanie nie uśmiechało jej się ślęczeć za barem w nieskończoność i czekać, aż żyrafa sam się ocknie. No bez przesady.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.10.15 14:37  •  Tyły budynku - Page 6 Empty Re: Tyły budynku
Kirin był wredny nawet wtedy, kiedy tracił przytomność. Jego wybudzenie trochę trwało, ale trudno było nawet spodziewać się, że to wina wypitego przez niego alkoholu. Pochłoną co prawda, całkiem sporą jego ilość, ale nie było tego po nim za bardzo widać. Z jakiegoś powodu nie przyswajał go aż tak dobrze, jak inni ludzie i wymordowani i... inne istoty.
Pewnie gdyby był świadomy, że jego skarby są tak źle traktowane, wstałby nawet pomimo oszołomienia, czy nawet przeczołgał do kontenera i uratował je przed niechybną śmiercią w postaci zostania wylanym i wyrzuconym. Pech chciał, że odjechał na tak długo iż przestał czuć nawet przy użyciu zmysłów. Nastąpił jednak moment, kiedy faktycznie mógł na nowo otworzyć oczy i...
No tak, nie mógł czuć, co robi się z jego ciałem, więc Rebeka mogła robić na co tylko ma ochotę, fakt że i tak była delikatna, zamiast na przykład pieprznąć go w bok i poczekać aż sam się przewróci na ziemię świadczył i tym, że... była anielicą. Aż strach myśleć jak wyglądałaby ich relacja, gdyby ona nie musiała się aż tak powstrzymywać, a on nie czułby nawet odrobiny wdzięczności i szacunku do jej osoby.
Czas kontaktu jego twarzy z wodą nadchodził jednak nieubłaganie i chociaż nie mógł wiedzieć, jak zareaguje, wszystko mówiło jednak, że jest zdolny do wszystkiego, a pozycja w której teraz się znajdował, cóż...
Chłód naparł na jego głowę nagle i niespodziewanie. Krople rozbryznęły się na boki, a on pobudzony nagle tym działaniem otworzył usta niczym ryba starając się wziąć głęboki oddech i podniósł się tak raptownie, że z całą siłą i gracją rąbnął w głowę spoglądającej na niego od góry kobiety. Natychmiast przechylił się do przodu i złapał za głowę sycząc pod nosem. Nie czuł się winny, był przecież nieprzytomny cały ten czas, ale przede wszystkim nie zauważył, że ból który go dodatkowo rozbudził był spowodowany czołowym (dosłownie) zderzeniem z kimś innym.
I tak miał sporo szczęścia, że to na przykład nie Lentaros postanowił się nad nim nachylić i wylać mu coś na głowę. Pojawiająca się znikąd kula cieczy mogła być jednak tylko i wyłącznie wytworem jego stróża.
- Ssss. Co to kurna miało być... - wysapał przez zaciśnięte zęby cały czas masując sobie czoło wnętrzem dłoni i palcami. Będzie z tego siniak.
Trudno powiedzieć, czy to dobrze o nim świadczyło, ale nie pomyślał w pierwszej chwili o swoich zapasach. Przez całą tą szarpaninę i chwilowy brak kontaktu ze światem zapomniał, co dokładnie miało miejsce. Po jego minie jednak można było domyślić się, że powoli, bardzo powoli przypominał sobie to i owo.
- Reb... mam nadzieję, że to tylko wytwór mojej wyobraźni, więc... podaj mi jedną z butelek. - Powiedział bardzo powoli odwracając głowę w jej kierunku, a zaraz potem także rękę.
                                         
Kirin
Doberman     Poziom E
Kirin
Doberman     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Vincent de Lacroix aka. Kirin / Seba z DOGS


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.10.15 17:14  •  Tyły budynku - Page 6 Empty Re: Tyły budynku
Ale on nie znał Kirina, więc widząc co też żyrafołak robi, jednym z rozwiązań, oprócz fizycznego ograniczenia ruchów było ogłuszenie. Biorąc jednak pod uwagę że ograniczenie mogło nie pomóc, wolał skorzystać z bardziej drastycznej metody, czyli pozbawienia przytomności. Najwyżej by potem musiał go odtargać jako formę zadośćuczynienia im. W sumie to czemu nie - w jakimś stopniu osiągnąłby swój cel, znając przybliżoną lokację kryjówki DOGS. A przynajmniej będąc jej pewien, bo wcześniej pozostawił Arthura w miejscu w jakim KOJARZYŁ by do nich należało. Innymi słowy - widywał sporo osobników z żółtymi chustami z oddali. Tyle.
- Nie masz mi za złe tego? - Spytał, przyglądając się nieprzytomnemu wymordowanemu. Teoretycznie gdyby nie wymierzył odpowiednio skutecznie tego ciosu, mógłby nim nawet zabić go. All hail umiejętnościom Lenka, był bliski zabicia, ale tego nie zrobił. Yay!
Spojrzał ku kobiecie, słysząc że będzie musiała użyć tego, lecz nie bimbru. Hm? Ma przy sobie wodę? To w sumie byłoby logiczne, ale jednak wyjście z tej sytuacji było dla niego niespodziewane.
O ile znał skład możliwych mocy aniołów, tak bardzo rzadko miał okazję poznać anioła, używającego wody. Spotkał jednego, ale on używał lodu. Nawet zamroził go na moment. To w sumie dziwne - woda to składowa część lodu, więc czy anioł wody mógłby też tworzyć lód i go kontrolować? Hm, ciężko powiedzieć.
- Rozumiem. Kontrolujesz wodę. To prawdopodobnie ten fakt powoduje że masz rozrzedzoną krew, prawda? - Te dwa warunki w jakimś stopniu nawet się łączyły ze sobą. Fakt że anioł kontroluje wodę może powodować, iż także w jego żyłach płynie więcej wody niż faktycznych krwinek, więc krew jest dużo rzadsza niż w wypadku normalnych istot.
Czy w takim razie anioły władające metalem mają nadwyżkę żelaza? Władające powietrzem są lżejsze? Ogniem mają wyższą temperaturę ciała? Hm...
Odsuną się, podnosząc też przy okazji by w razie potrzeby niepotrzebnie się nie moczyć przy budzeniu dobermana. Jak widać - dobry pomysł, bo energiczne podnoszenie się Vincenta spowodowało kolizję, z pewnością dość bolesną.
Chwilowo biorąc pod uwagę że rozmowa toczy się między nimi, Len odsuną się, chcąc sprawdzić jak radzi sobie Mira. Odgłosy łamanych kości i rozdzieranych mięśni zanikły, więc maszyna wolała sprawdzić czy Mira znów nie wybrała się w świat.
- Mira, chodź tu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.10.15 19:47  •  Tyły budynku - Page 6 Empty Re: Tyły budynku
No cóż, znała żyrafę aż za dobrze i nie musiała się martwić o to, że wymordowany wyrządzi swej opiekunce jakąkolwiek krzywdę... przynajmniej na pewno nie celowo, o czym przekonamy się za chwilę. Tak samo sytuacja miała się w drugą stronę; doprawdy chwała Najwyższemu, że android nie uszkodził poważnie niczego w budowie Dobermana, bo to mogłoby w anielicy wywołać dość silny odruch obronny. A biorąc pod uwagę jej możliwości, skończyłoby się pewnie na ostrym fochu, nieprzyjemnej wiązance, a może i rękoczynach (co już byłoby skrajnie głupie, ale równie beznadziejna jest próba interpretacji uczuć i zachowań i kobiety doprowadzonej do stanu wzburzenia). Lepiej więc, że Kirin pozostał przy życiu i udało się go ocucić. Gdyby stała mu się jakaś poważniejsza krzywda i Reb musiałaby zająć się jego transportem do kryjówki, z pewnością nie pozwoliłaby Lentarosowi na żaden gest zadośćuczynienia. Nawet, jeżeli podobna [propozycja byłaby zdecydowanie uprzejma i na miejscu, to zdradzenie położenia kryjówki lub też chociaż jego okolicy było zdecydowanie lekkomyślne. Na takie sytuacje istnieją inne, może i trudniejsze, ale o wiele bardziej bezpieczne rozwiązania.
Trzeba przyznać, że czasami miała niezrównaną ochotę po prostu swemu podopiecznemu przyłożyć. Zawsze jednak znajdywał się jakoś argument, który odwodził ją od podobnego pomysłu. Zazwyczaj musiała zrezygnować z rękoczynów głównie z tego powodu, że nic by one nie wniosły, a wymordowany i tak bez problemu by sobie z nią poradził. Bycie notorycznie przerzucaną przez ramię i odnoszoną wbrew swej woli w jakieś inne miejsce wcale nie należało do hobby albinoski. Zresztą, starała się na ile mogła, by przynajmniej względnie dobrym przykładem starać się kształtować charakter Vincenta, co bądź co bądź też należało do jej powinności. Szczególnie teraz, gdy o sądach anielskich robiło się coraz głośniej, wypadałoby zadbać o dobrą reputację chociażby po to, by zastęp nie spróbował go zgarnąć. Chociaż, znając życie, już nic nie mogło pomóc.
Nie przewidziała jednego - ocucony żyrafek postanowi się podnieść na tyle szybko, że dziewczynie nie uda się na czas cofnąć nachylonej nad nim głowy. Stąd też czoło Kirina wylądowało prosto na podbródku jego opiekunki, przyciskając dolną szczękę do górnej i powodując niezbyt mocne, ale gwałtowne i bolesne przygryzienie jednego z policzków od wewnętrznej strony. Z gardła białowłosej wyrwał się mimowolny jęk bólu i od razu złapała dłonią za twarz.
- Ałaaaa... nie musiałeś tak nagle... - wymamrotała niewyraźnie przez przyciśnięte do ust palce. Nie zrobiła sobie większej krzywdy, ale niestety - bolało. W ogólnym rozgardiaszu związanym z przywracaniem przytomności pewnemu osobnikowi, chwilowo wyleciało jej z głowy pytanie androida. Teraz jednak, nadal rozcierając obolały policzek, skierowała na niego swoje spojrzenie.
- Nah, nie mam ci za złe. A jeżeli chodzi o wodę... nie wiem, czy to przyczyna czy nie. Tak po prostu mam od urodzenia, ale chyba nie każdy anioł władający wodą ma problemy z krwią. Wydaje mi się, że nie. - Teoretycznie taka koncepcja brzmiała nawet sensownie, ale chyba nie znajdowała odzwierciedlenia w rzeczywistości. Byłoby ciekawie, ale... no cóż, nie.
Po tym uwaga anielicy powróciła do podopiecznego, który wyraźnie czegoś od niej chciał. Chcieć to sobie mógł, ale zdecydowanie nie zamierzała ulegać jego prośbie. Spojrzała na niego z lekkim, niewinnym uśmieszkiem i przymknąwszy na chwilę powieki, pokręciła głową w zaprzeczeniu.
- Dostaniesz, może, ale... kiedy indziej - stwierdziła wymijająco, nie chcąc wspominać ani słowem o tym, że trunki zostały zutylizowane w kontenerze. Miała nadzieję, że odmowa zakamuflowana w mglistą obietnicę będzie łatwiejsza do przyjęcia dla wymordowanego.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.10.15 21:34  •  Tyły budynku - Page 6 Empty Re: Tyły budynku
Słowa mężczyzny sprawiły, że całą swoją uwagę przerzucił właśnie na niego.
Co za złe? Co się właściwie stało?
Oparł się rękami za plecami i wpatrywał się w niego z lekkim zmieszaniem. Chyba nie ogarnął, że to właśnie on był winny temu, że Vince poznawał ziemię z bliższej niż zazwyczaj perspektywy. Dostał w tył głowy i od razu odleciał, nie był pewny co stało się chwile przed tym i chwile po, był jedynie obolały i zdezorientowany. Poza tym, dotychczas wykminił jedynie to, że zapewne zemdlał, albo sam rąbnął się o coś w trakcie szarpaniny. Gdyby zdziwienie mogło ujawniać się w postaci kolorowych znaków zapytania fruwających nad głową, nad Kirinem latałoby całe stado, kiedu tak świdrował oczami Lentarosa.
- Co masz na myśli? O, w sumie to nieźle Ci się dostało. - Stwierdził nagle odnajdując wzrokiem wgniecenie na jego policzku. To wywołało cwaniacki uśmiech na jego obliczu i duże samozadowolenie. Z tego wszystkiego zapomniał już, że boli go ręka.
Przez chwilę śledził wymianę zdać między pozostałą dwójką, kiedy to zapytano o magicznie pojawiającą się wodę. W sumie... dlaczego Reb nie używała jej do napojenia kundli? O czystą wodę było tutaj trudno, ale pewnie cały zapas zużywała na swoje noce kąpiele. To nie tak, że ją śledził kiedykolwiek, czy coś.
W międzyczasie pozbył się z siebie koszulki, która i tak namokła i teraz była jeszcze ohydniejsza niż na początku. Było chłodno, ale nie przejął się nawet odrobinę i bez skrupułów świecił klata pod gołym niebem.
Dopiero gdy temat ponownie wrócił do jego butelek, faktycznie zainteresował się dalszą rozmową. Nie lubił za wiele mówić, ogólnie znacznie lepiej nadawał się do słuchania, kiedy jego myśli nie uzewnętrzniały się szczególnie, psując atmosferę.
Odpowiedź mu się nie spodobała. Była bardzo wymijająca, nic mu nie mówiła i dalej był w ciemnej dziurze z postępem w poszukiwaniach zaginionych butelek. Pusta ręka wycofała się i została położona na uniesionym w powietrzu kolanie. Skrzywił się, ni to uśmiech ni grymas niezadowolenia. Wyglądało na to, że jakaś szatańska myśl buzuje w jego umyśle.
- Gdzie... - zaczął powoli, ale zanim dokończył, jednym podskokiem znalazł się obok kobiety i zacisnął palce na jej policzkach. Lekkim szarpnięciem przyciągnął jej twarz do swojej i zatopił usta w jej własnych. Czy tego chciała, czy nie, złapał ją za ramię drugą ręką i przytrzymał do czasu, aż sam postanowił się oderwać. - Wiedziałem wypiłaś to.
Poznał po smaku i zapachu, tak. Czuł to już na odległość, ale musiał się upewnić. Usiadł z powrotem na czterech literach i oparł się dłońmi za plecami pozostawiając kobietę z całą sytuacją do oceny. Nie wyglądał nie szczególnie złego, chociaż zmarszczył brwi i nie wiedział czym się teraz zająć.
- Chyba nie pytasz o to, bo to ty mnie pieprznąłeś, co? - Zapytał nagle jakby rozumiejąc wreszcie, co miał na myśli Lentaros. Obrócił głowę na boki nie mogąc wychwycić go w najbliższym otoczeniu. Przechylił głowę do tyłu i zobaczył, że kieruje się w stronę pająka. - Eeeej, ty... pytam się coś.
                                         
Kirin
Doberman     Poziom E
Kirin
Doberman     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Vincent de Lacroix aka. Kirin / Seba z DOGS


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.10.15 11:55  •  Tyły budynku - Page 6 Empty Re: Tyły budynku
- Złapałem Phoebe w niestosownym miejscu gdy ją upuściłeś. - Odpowiedź krótka i nader prawdopodobna, bazując na charakterze Reb, która mogłaby nie być zadowolona z dotyku w niestosownym miejscu. Co z tego że to kłamstwo? Android powinien być doskonałym kłamcą, mówiąc zarówno prawdę jak i nieprawdę identycznie neutralnym tonem, bez momentu zawahania. Problem w tym że nie każdy android umiał "w locie" skleić trzymającą się kupy historyjkę. Tutaj jednak pasowała idealnie, więc skorzystał z niej od razu.
Nie miał serca przyznać że może poprostu wetknąć palec do ust i wypchnąć ten wgnieciony policzek. W sumie ogólnie nie ma serca, ale rozumiecie co miałem na myśli, prawda? No. Więc pozwolił mu żyć w swoim świecie fantazji.
- Hm, rozumiem. Często staram się odszukać logicznych powiązań między faktami. Jako maszyna bazuje głównie na logice, co z pewnością zauważyłaś. - Nie mógł wstrzymać się od wyjaśnienia dlaczego akurat coś takiego przyszło mu do głowy, a nie coś innego.
W między czasie gdy oni zajmowali się całowaniem, testowaniem swoich smaków i zapachów, Len się oddalił, odszukując Mirę. Szybko ją zauważył, widząc że prawie już same kości zostawiła. Była aż tak głodna? Hm...
Tak czy tak, zareagowała na przywołanie, podreptując do swojego Pana, który nawet przyklęknął obok niej i pogłaskał ją po jej łbie, uważając by nie podrażnić oczu. Kto by pomyślał że można głaskać pajączka jak pieska? Heh.
Gdy ktoś zwrócił się ku niemu, Lenek zaprzestał "pieszczot" na pajączku, który aż wydawał się chcieć więcej, niemal ocierając się o nogawkę spodni swojego Pana. Tak czy tak - android podniósł się i obrócił w stronę Kirina, przechylając głowę na bok.
- Skąd ta myśl, Kirinie? - Spytał, jakby w ogóle nie wiedział o co chodzi. Przecież to nie on go uderzył!
To był jego łokieć. Wymierzony i przeliczony jednostką centralną androida, ale łokieć! Nie Len! Rozumujecie to!? No, dobrze że rozumujecie to.

Wiwat dla krótkich postów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.10.15 17:33  •  Tyły budynku - Page 6 Empty Re: Tyły budynku
Troszeczkę zaskoczyło ją kłamstwo ze strony androida. Niby czemu miałby ukrywać, że jest przyczyną krótkiej dziury w pamięci u wymordowanego? Skądś się musiała wziąć ta utrata przytomności, więc właściwie nowy znajomy był pierwszym podejrzanym o nokaut. Improwizowanie na szybko nieprawdziwej wersji wydarzeń wydawało się z lekka nie mieć sensu i od razu wzbudziło w Rebece podejrzliwość. Czy Len coś kombinował? Tego na sto procent nie mogła wiedzieć, była więc zobowiązana choćby przez własne sumienie do zachowania ostrożności.
- Zauważyłam. Szkoda tylko, że kierując się głównie logiką, tak czy siak wszystkiego nie pojmiesz. Świat jest na to za mało logiczny - stwierdziła, wzruszając ramionami. Wystarczy popatrzeć na to, że działania samej anielicy były odbierane jako pozbawione sensu i z perspektywy istoty logicznej w ogóle nie powinny mieć miejsca. Nie wszystko da się zrozumieć, niektóre rzeczy trzeba... poczuć.
Czemu albinoska nie wytwarzała wody do picia? Dobre pytanie. W sumie trudno stwierdzić, czy płyn pochodzący z jej mocy w ogóle nadaje się do spożycia. Trzeba by było go zbadać, a tego nie potrafiła zrobić sama. Zresztą anielskie moce były ograniczone i ich długie użycie powodowało silne wyczerpanie organizmu. Nawet teraz, po tak krótkim użyciu magii, dziewczyna czuła się trochę tak, jakby przepchnęła ciężki regał przez całą długość sporego pokoju. Zmęczenie ustępowało z chwili na chwilę, ale nie dało się powiedzieć, że nie odczuła go w ogóle, nawet jeżeli z zewnątrz nie było tego jakoś szczególnie widać.
Dobrze, że Kirin nie snuł podobnych dygresji na głos, szczególnie kwestii związanych z kąpielą. Nie znam kobiety, która chciałaby usłyszeć, że przy swoich ablucjach ma nieproszoną publiczność, w dodatku płci przeciwnej. To mimo wszystko brzmi jak niekomfortowa sytuacja, nawet patrząc na kiepskie warunki, w jakich przyszło im żyć. Wspólnota - wspólnotą, ale proszę, nie w wannie.
Zmarszczyła brwi na dziwny gest żyrafy. I co, zamierzał ją teraz uszczypnąć w twarz za karę, czy co? Zaskoczenie stało się tym większe chwilę później, ale wzburzona anielica przede wszystkim nie zamierzała dawać sobą pomiatać. Mocne szarpnięcie zmusiło ją do wychylenia się do przodu, więc instynktownie zaczęła się szarpać z powrotem w tył. Na nic się to zdało - ten jeden, jedyny raz Kirin musiał być sprytniejszy zawczasu i przytrzymał dziewczynę drugą ręką.
A to wredny gnojek.
- Chyba śnisz, to od ciebie tak wali tym świństwem - prychnęła ze złością, opadając z powrotem do siadu, z którego wyrwały ją niekulturalne działania Vincenta. Byłą zła. I to bardzo zła. Wymordowany wyraźnie posuwał się za daleko w robieniu ze swoją opiekunką tego, na co miał ochotę. W dodatku jeszcze tak po chamsku ją oskarżać o samodzielne wypicie reszty bimbru... tego już było za wiele. Prychnęła wściekle i odwróciła wzrok, szukając trzeciej obecnej osoby, która teraz zniknęła albinosce z oczu. Bo kiedy naprzeciwko siedzi półnagi seksowny facet, który właśnie cię pocałował, TRZEBA czymś zająć umysł. Byle dalej myślami.
Rozmowa powróciła do bijatyki. Tematyka ta nieszczególnie interesowała Rebekę, nie wtrącała się więc. Niech sobie panowie radośnie pokonwersują.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.10.15 18:24  •  Tyły budynku - Page 6 Empty Re: Tyły budynku
Spojrzał na Rebekę po usłyszeniu słów Lentarosa. Nie wyglądała na szczególnie złą z tym, że ktoś złapał ją w nieodpowiednim miejscu. Zmrużył nieco oczy i takim spojrzeniem obdarzył kobietę, jakby oczekiwał, że zacznie się tłumaczyć, ale nie zaczęła.
- Jeżeli jej to nie przeszkadza... - zaczął bardzo ostrożnie. Nie chciał wywnioskować za wiele, nieprawdę, dlatego zabrał głos bardzo delikatnie. -... to wiesz, w sumie może jej się to podoba. Nie wiem co siedzi w głowach tym kobietom.
Gdyby mógł, sięgnął by jeszcze po nią i podstawił pod nos androidowi. Pewnie nie zdołałby jej donieść, bo dostałby w krocze, albo po twarzy. Powstrzymał się więc, chociaż miał na to wielką ochotę. Tył głowy pulsował mu bólem, dlatego sięgnął tam ręką i rozmasował miejsce, czując jak podskórna rana puchnie.
- Skąd ta myśl? Reb nie potrafi aż tak mocno walić. Chociaż wiesz, panie androidzie... to niemiłe atakować od tyłu, ja Cię w twarz, a ty mnie w kark. - Ta rozmowa... tak, w jakiś sposób mu się podobała. Rozmowa na temat tego, jak kto kogo urządził była bardzo w jego stylu. Prawie jak podczas chemii, każdy zaglądał drugiemu w próbówkę i patrzył co mu wyszło, chociaż wszyscy mieli zrobić jedno i to samo.
Rozmowa na temat tego jak się z kimś bił nie wchodziła w grę, wystarczyło zacząć: „Wiesz, biłem się wczo-” i nagle musiał przerwać, bo zaczynał się wywód na temat tego, że bicie się jest złe, a przemoc względem słabszych, to już w ogóle.
- No weź nie cuduj, jeszcze potrafię wyczuć kto czym wali. Ja walę sto razy gorzej, dlatego odróżniam twój zapach, od swojego. - Odsapnął do niej z pretensją. Tak było naprawdę, nie dało się pomylić ich woni ze sobą, nawet jeżeli przez ciągłe przebywanie ze sobą niejako przesiąkli tym drugim.
Dodatkowo, nos Kirina wraz całą twarzą został uniesiony do góry, wyczuł już, gdzie został zniknęły jego zapasy. Wizja wyciągania ich z kontenera nie wyglądała najlepiej, a zapewne i tak wszystko zostało odkorkowane i wylane. Co za marnotrawstwo...
Spać mi się chce.
Stwierdził nagle w myślach i przechylił na bok opierając się o ścianę za sobą. Mrugał niemrawo i ziewnął.
- Reeb... myślisz, że powinniśmy go sprzątnąć? - Zapytał nagle ignorując Lentarosa. To było pytanie wyłącznie do kobiety, a ona powinna dobrze wiedzieć, co miał na myśli i dlaczego.
                                         
Kirin
Doberman     Poziom E
Kirin
Doberman     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Vincent de Lacroix aka. Kirin / Seba z DOGS


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 6 z 14 Previous  1 ... 5, 6, 7 ... 10 ... 14  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach