Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 11 Previous  1, 2, 3, 4 ... 9, 10, 11  Next

Go down

Pisanie 26.03.15 21:19  •  Fabryka - Page 3 Empty Re: Fabryka
Kurwa.
Rzadko przeklinam, ale inaczej nie mogłam skomentować tego co jeden z umundurowanych zrobił Isao. Pomyleniec strzelił mu prosto w udo, a było to bardziej sprecyzowane, przez co kula wyszła na wylot. Krew niebezpiecznie szybko zaczęła wydostawać się z miejsca w które uderzyła. Cholera jasna! Moje ramie w porównaniu do tego było niczym, małym zadrapaniem.
Nie ułatwiałam też ucieczki, gdyby był sam prawdopodobnie uciekł, by szybciej i zajście nie miałoby miejsca. Nosz kurna! Teraz też mogłam zeskoczyć i pozwolić na szybsze poruszanie się mężczyzny, ale przeżycie z tej wysokości graniczyłoby z cudem. Dlatego próbowałam jak najmniej opierać się na chłopaku, chociaż wiedziałam, że i tak musi dźwigać cały mój ciężar. Ludzkie odruchy widocznie przejęły moje myśli, bardzo bałam się o blondasa. Że też musiałam się w to wpakować! Eh!
Był dzielny. Dotrwaliśmy do fabryki, całkiem daleko od zaułka.  Upadliśmy bez gracji, kiepskie byłby z nas baletnice. Padłam na betonową posadzkę i w pierwszym od ruchu poczołgałam się do Isao. Dyszał ciężko i był widocznie rozpalony. Na dodatek ten kretyn jak zawsze musiał najpierw spytać o mnie.
- Ciii... - uspokoiłam go. Nie chciałam, by moja drobna, aczkolwiek bolesna rana wywołała jakiekolwiek zamieszanie.  - Wszystko ze mną dobrze - odpowiedziałam ciepłym głosem. Blondyn zwinął skrzydła, a ja przyglądałam się temu zjawisku zapatrzona. Były przecudowne, wspaniałe, niezwykłe. Jednak słowa mężczyzny ściągnęły mnie na ziemie.
Podeszłam do niego nie pewnie. Nie wiedziałam co chce zrobić, ale ufałam mu. Po jego zachowaniu niemożliwe byłoby mu zaufać. Był naprawdę miły, a w tym świecie rzadko można poznać takie istoty. Szczególnie Desperacja uczy zachowywać dystans do wszystkiego i żyć w przekonaniu o własne dobro. Pieprzeni z nas egoiści. Ciekawe czy każdy anioł jest taki, chociaż, jestem prawie pewna, że nie spotkam nigdy drugiego Isao.
Zrobiłam to co kazał, ukazując swój czarny t-shirt. Siwą, dresową bluzę zostawiłam obok. Pozwoliłam, aby opatrzył mnie swoimi niecodziennymi metodami. Było to dziwne, gdyż rana natychmiastowo zaczęła mniej piec. Z lekkim niepokojem się temu oddawałam. Nie liczyłam, że faktycznie będzie wstanie coś takiego zrobić. Rana nie znikła, ale widocznie zaczynała krzepnąć. Odetchnęłam z ulgą i poczułam ucisk. Chłopak bezsilnie opadł na moje ramie.
- I coś ty narobił -  był bardziej okaleczony, a i tak zajął się najpierw mną. Ogarnęłam włosy opadające na niego twarz i spojrzałam na niego czule.
Biedak.
Chłopak najzwyczajniej w świecie opadł z sił. Nie zemdlał, nie zasnął, ale przechylił się, aby odpocząć. Teraz miałam okazje zająć się z jego skaleczeniem. Liczyłam się z tym, że jego męska duma nie pozwoli mu na to, ale miałam przewagę sił. W tym momencie to on był bliski wykończenia.
- Nie ruszaj się. - w końcu profesjonalny medyk zaopiekuje się Tobą! Wyjęłam scyzoryk z stanika, biustonosza, cyckonosza, jak kto woli i zerknęłam na udo Isao. Okryłam mu twarz moją dresową bluzą, a następnie przesunęłam się w stronę miejsca, gdzie kula przeszyła ciało anioła.
Gówniana sprawa, wyglądało to beznadziejnie.
Ostrzem narzędzia przejechałam po spodniach nad raną. Dlatego też zakryłam mu łeb, czego oczy nie wiedzą, temu sercu nie żal. W razie, gdyby blondyn próbował mi przeszkadzać, napierałam na niego, aby leżał. Trzeba było zatamować krwawienie. Więcej i tak zrobić nie mogłam. Zdjęłam mu buty i przeciągnęłam całą nogawkę, którą oderwałam od reszty ubrania.
Teraz potrzebowałam bandażu, szmaty, ostatecznie kawałka jakiegoś materiału. Koszula, którą opasał chłopak nogę była w stanie niezaciekawianym. Rozdarł ją, gdy napędzał do działania skrzydła. Anioły powinny nosić sobie rzeczy na zmianę. Jednak co ja tam wiem. Szybkim ruchem zdjęłam z siebie koszulkę i rozerwałam czyniąc szerszą.
- Jak się teraz spojrzysz, zabije. - powiedziałam nagle i przepasałam jego udo mocno, aby powstrzymać wypływ czerwonej substancji. Gdy się z tym jakoś uporałam, postanowiłam odzyskać bluzę, gdyż nie było zbyt ciepło. Okryłam ''odpoczywającego'', jeżeli można to tak nazwać, młodego mężczyznę płaszczem. Nie liczyłam ile razy próbował mnie od tego odciągnąć. Na więcej przydać się nie mogłam, a więc przestałam.
- Wygrałeś. - powiedziałam i złapałam za bluzę, zakładając ją na siebie żwawym ruchem. Zapięłam się niechlujnie i odwróciłam się do chłopaka, staranniej go okrywając.
- Dziękuje. - szepnęłam cicho. No tak, życie mi uratował. Nie lubię mówić tego słowa, ale blondyn zasługiwał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.03.15 18:36  •  Fabryka - Page 3 Empty Re: Fabryka
Był tym typem, który swoje dobro stawia dopiero na drugim miejscu. Teraz bardziej liczyła się dla niego Heine. Gdyby tylko wiedział jaki pomysł przyszedł jej do głowy, trzepnął by ją porządnie, aby na całe życie miała nauczkę. Nigdy nie pozwoliłby jej na skoczenie z takiej wysokości. Nie pozwoliłby jej na to nawet, jeżeli byłaby ona o połowę mniejsza. Obiecał sobie i poniekąd także jej, że nie pozwoli jej bardziej skrzywdzić. A był typem niesamowicie upartym w niektórych momentach.
Wylądowali na ziemi całkiem twardo i nieco boleśnie. Choć Isao nie odczuwał tego aż tak, skoro noga bolała go znacznie bardziej. Ból był okropny, dawno już takiego nie doświadczył. W pierwszym momencie nie był w stanie wykonać jakiegoś większego ruchu, a co dopiero się podnieść. Musiał choć trochę dojść do siebie, odetchnąć. Wysiłek, jaki włożył w tą całą ucieczkę, był teraz wyraźnie widoczny na jego twarzy oraz słyszalny w jego ciężkim, szybkim oddechu. Ale jemu w głowie i tak było przede wszystkim sprawdzenie stanu dziewczyny. Poczuł wyraźną ulgę, gdy odpowiedziała mu, że wszystko w porządku. Na jego zmęczonej, zbolałej twarzy wymalował się blady uśmiech.
- Całe szczęście. - odpowiedział cicho. Zamknął oczy i zaczął zwijać skrzydła. To wyglądało tak, jakby wrastały one w jego plecy, powoli także się zmniejszając, aż w końcu znikły całkowicie. Bez nich łatwiejszą sprawą było podniesienie się i oparcie o ścianę fabryki. A musiał to zrobić, by zająć się raną Heine. Nawet nie brał pod uwagę takiej możliwości, by uleczyć najpierw siebie. Był świadom tego jakże poważna i niebezpieczna była rana, którą otrzymał. Mimo to uparł się i najpierw uleczył dziewczynę. Chwilowo całkowicie opadł z sił, przechylając się i opadając na nią. W jej głosie słyszał, że nie podobało jej się to, co zrobił. Trudno, pomyślał, i tak już po wszystkim, a czasu się nie cofnie.
W odpowiedzi na jej słowa, uśmiechnął się jedynie, nie otwierając oczu. Nie miał sił, więc postanowił oszczędzać energię i nawet się nie odzywać. Zrobił się straszliwie śpiący, ale trzymał się dzielnie. Ranna noga bolała jak cholera, jednak po takim czasie w pewien sposób przyzwyczaił się już do tego uczucia. Jednak nagle dziewczyna zaczęła się dziwnie zachowywać. W pierwszym momencie nie połączył odpowiednio faktów i nie bardzo wiedział, o co jej chodzi. Zakryła mu twarz swoją bluzą, czyżby się przebierała? Szybko jednak wyszło na jaw co dziewczyna planuje, a blondasowi nijak się to nie podobało.
- Heine... zostaw, nic mi nie będzie. Anioły mają zwiększoną regenerację i jesteśmy niemalże nieśmiertelni. Nie umrę od czegoś takiego. - powiedział cichym, zmęczonym głosem. Nic dziwnego, że wcale się nie przejęła jego słowami i dalej robiła swoje. Próbował więc się szarpać, ale średnio mu to wychodziło. Jego ciało odmawiało mu posłuszeństwa, mięśnie były zbyt zmęczone. W końcu się poddał i leżał grzecznie. Zorientował się, co chciała zrobić.
- Użyj mojej koszulki. Przerwałem ją na pół, druga połowa powinna być gdzieś blisko. - powiedział, leżąc grzecznie. Ostatecznie dziewczyna stworzyła coś na rodzaj opatrunku z koszuli chłopaka. Gdy zabroniła mu patrzeć, zrozumiał o co chodzi i zamknął oczy. Nie podglądał, to nie było w jego stylu. Choć nie można powiedzieć, że nie kusiło go, by zerknąć. Nawet jeśli był aniołem, to nadal był facetem. Tak, anioły także czuły pożądanie, podniecenie i tego typu uczucia.
Gdy skończyła, pomogła mu oprzeć się o ścianę ponownie. Podziękowała mu, co skwitował delikatnym uśmiechem. Wyciągnął dłoń w jej kierunku, położył na jej głowie i lekko zmierzwił jej włosy, nie pozostawiając na niej nieładu.
- Ależ nie masz za co. To ja Cię wpędziłem w to wszystko więc moim obowiązkiem było Cię z tego wyciągnąć. - powiedział, patrząc na nią z lekkim uśmiechem, który nie znikał z jego twarzy. - Potrzebuję jeszcze chwilki i będę mógł podleczyć także siebie. Tylko boję się, że przeholuję. Gdy przesadzam z używaniu mocy, staję się mocno osłabiony, a wtedy potrafię stracić przytomność na kilka godzin. Jestem wtedy całkiem bezbronny, więc to ryzykowna sprawa. Choć teraz chyba już powinniśmy być bezpieczni. Gdyby mieli nas dorwać, już by to zrobili.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.03.15 21:57  •  Fabryka - Page 3 Empty Re: Fabryka
- Ja też się szybciej regeneruje. - odpowiedziałam po słowach anioła. Taaa... mogłam to powiedzieć wcześniej, gdy mnie leczył. Jednakże zapomniałam o tym, a po drugie byłam w 99, 99% pewna, że raczej blondyn i tak nie przestałby mnie ''ratować''. Chociaż jest cień szansy, że do głowy wpadłby mu plan, żeby trochę ochronić własne cztery litery. Jednakże oni są prawie nieśmiertelni, tak mówił. Psia morda, szkoda, że ja się nie urodziłam takim. Bym miała skrzydełka, strzelała lodem - pełen luz. Na dodatek byłabym może taka miła. Byłoby całkiem fajnie.
Dobra, nie czas na głupie myśli.
Podwinęłam rękawy i pomogłam Isao oprzeć się o ścianę. Sama usiadłam grzecznie obok niego, spoglądając zatroskanym wzrokiem. Wszystko raczej byłoby dobrze, ale przydałaby się porządna apteczka. Poczułam dotyk na głowie i odruchowo skierowałam ją ku dołowi. Po ułamkach sekund zorientowałam się, iż to ręka srebrnookiego, więc pozwoliłam jej tam pozostać, zachowując spokój. Było to całkiem przyjemne uczucie, mimo, że czułam się jak pięciolatka, którą to mama mierzwi po głowię. Rodzicielki w przesłodzonych dramatach często wykonują takie gesty, nawet w reklamach proszku czy masła czekoladowego na kanapki. Widziałam to na ekranach plazm, przechadzając się niedaleko sklepów z RTV, AGD itp.
Słowa aniołka spowodowały to, że byłam bliska przywaleniem mu w jego śliczną buźkę. Jednakże, gdy ręka znajdowała się blisko lewego policzka automatycznie ją zatrzymałam. Nie mogłam go uderzyć, nie mogłam. Zamknęłam rękę i delikatnie obtarłam kciukiem brud z policzka chłopaka, który pewnie powstał w wyniku upadku z wysokości. Spojrzałam mu w oczy i zabrałam rękę.
- Nie mów tak. Przecież mnie ciągle bronisz, nie? - i czułam się z tym trochę głupio. Na co dzień radziłam sobie sama, a tu nagle ni stąd, ni zowąd zjawił się on i rujnuje moje egoistyczne przekonania. Co jest ze mną nie tak? A raczej z nim! W końcu w jakiś sposób mnie nawrócił. Chyba się załamie.
- Jak chcesz możesz pospać, nie przeszkadza mi to. Zrobię obchód, popilnuje Cię, może sama się zdrzemnę. Przeszukałabym też coś, może znajdę coś pomocnego. - powiedziałam oglądając się po otoczeniu. Wylądowaliśmy w fabryce i jest duże prawdopodobieństwo, że tu faktycznie coś produkują. Przez cały czas słyszałam dźwięk maszyn i ich charakterystyczne, mechaniczne tarcie. Może znajdę coś dojedzenia? Co prawda żołądek nie wydawał tajemniczych burknięć, ale był pusty, czego nie dało się zaprzeczyć.  - Chyba, że masz inny pomysł. - dodałam po chwili, wracając do niego wzrokiem, a dokładnie spojrzałam w stronę uda. Krew nie przesiąkała i miałam nadzieje, że tak się nie stanie. Wspominałam już, że kiepski ze mnie medyk? Gdy mam jakąś rankę od razu złażę do swojej siedziby, ścieków i tam szukam naszego lekarza-rebelianty. Wolałam nie działać na własną rękę, jeżeli nie było takiej potrzeby. Mogłam tylko zaszkodzić, chociaż nie zrozumcie mnie źle, nie latałam z byle zadrapaniem tylko po to, aby przykleić plaster. Nie należałam osób robiących zamieszania o jakiś ból dupy, chociaż jak byłyby to owsiki czy inne paskudztwo to faktycznie sprawa nie przedstawia się za ciekawie.
- Może czegoś potrzebujesz? Albo Ci zimno? Albo zbyt ciepło? W ogóle wygodnie Ci na tej ścianie? Może załatwię coś pod głowę? - zapytałam na jednym tchu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.03.15 18:25  •  Fabryka - Page 3 Empty Re: Fabryka
Oczywistym było, że nawet jeżeli wspomniałaby wcześniej o przyspieszonej regeneracji, nie wybiłaby mu tym sposobem zamiaru wyleczenia jej pierwszej. Nie chodziło o to czy rana była poważna, czy nie. Liczył się sam fakt, że dziewczyna była ranna i to on był temu winien w dużej mierze. Miał przez to wyrzuty sumienia, które planował choć odrobinę uciszyć poprzez uleczenie jej choć trochę, a przynajmniej uśmierzenie bólu. Po części był to więc akt egoizmu. Robił to bowiem głównie dla siebie.
Z tą nieśmiertelnością oczywiście skłamał. Anioły były śmiertelne, jak najbardziej. Nie groziła im jedynie starość, poza tym mogli umrzeć od chorób, ran, wypadków. Zupełnie jak ludzie. Jedyną różnicą był fakt, że były bardziej od ludzi wytrzymałe i posiadały parę przydatnych umiejętności, które mogły im to życie uratować. Zupełnie jak to miało miejsce parę chwil temu, kiedy dzięki swym zdolnościom Isao uratował nie tylko swój tyłek, ale ocalił również dziewczynę.
Głaskał ją po głowie, choć sam nie wiedział czemu. Po prostu nagle naszła go na to ochota. A może był to po prostu odruch? Nie ważne. Nie bardzo myślał o tym, czy czasem dziewczyna nie będzie na niego zła. Tym bardziej więc nie wpadł na pomysł, że mogła jej się ta sytuacja skojarzyć z głaskaniem córki przez opiekuńczą matkę. Heine jednak nie protestowała, więc zrobił to, co miał zrobić, po czym zabrał rękę. Wkrótce w ruch poszła dłoń dziewczyny. Spojrzał na nią zdziwiony, nie bardzo wiedząc co się stało. Czy ona chciała go uderzyć? Nie był tego pewien, ale tak najwyraźniej było. Nie bardzo wiedział czym sobie na to zasłużył, choć oczywistym było, że dziewczynę musiały rozzłościć jego słowa. Ostatecznie pozwolił jej zetrzeć brud ze swojej twarzy, cały czas się na nią patrzeć. Nie bardzo wiedział co o tym myśleć, ale wkrótce stwierdził, że nie będzie poruszać tego tematu i wyrzuci go ze swoich myśli.
- No... Powiedzmy. - odparł bez przekonania. Mając w pamięci jej wcześniejszą reakcję, nie bardzo chciał się kłócić i złościć ją na nowo. Tymi słowami raczej skończył temat. A przynajmniej taki właśnie miał zamiar.
- Nie, nie ma takiej opcji. Co jeśli wojsko tu przybędzie? Muszę zregenerować siły, by nas stąd zabrać, ale także być czujnym. - przeciwstawił się. Nie chciał ryzykować, nie chciał być dla niej problemem. Robienie komuś kłopotu swoją osobą było czymś, czego chciał uniknąć za wszelką cenę. Czymś, czego najbardziej nienawidził.
- Nie, przeszukanie fabryki to dobry pomysł. Można znaleźć tam jakieś przydatne rzeczy. Mi na przykład przydałby się jakiś pistolet, choć wątpię, że coś takiego tam znajdę. - Uśmiechnął się lekko, po części do Heine, po części sam do siebie, rozbawiony swoimi słowami. Kto normalny zostawiałby coś tak cennego jak broń w opuszczonej fabryce?
- Nic mi nie jest, jest okej, nie martw się. - zaśmiał się słabo i znów wyciągnął dłoń, by zmierzwić jej włosy. Sam nie wiedział skąd się to u niego brało, czemu ciągle tak robił. Może to dlatego, że w takich momentach Heine była niezwykle urocza? Niby taka twarda, odważna dziewczyna, a jednak potrafiła pokazać tak ciekawą stronę samej siebie. Isao był tym faktem mile zdziwiony.
- Boli jak cholera, ale powoli chyba się do tego uczucia przyzwyczajam. To tak jakby udo zaczęło mi drętwieć. - stwierdził. Bystry chłopak, cholera. Przecież miał uciśnięte udo, więc drętwienie było normalne. Cóż... Kolor włosów zobowiązuje. W każdym razie w końcu anioł podsunął się nieco bliżej ściany i podkulił nieco bardziej ranną nogę. Zaczął zdejmować opatrunek, który wykonała dziewczyna. Krew nadal się sączyła, ale mniej intensywnie. - Nie patrz się. Wiem, że już widziałaś, ale nie ma potrzeby, byś oglądała jeszcze raz. - powiedział, zerkając na nią kątem oka. Przysunął dłonie do swojej nogi i zaczął działać. Światełko znów pojawiło się, ból zelżał, aż w końcu zniknął całkiem. Cóż to była za ulga! Oczywiście wiadomym było, że gdy zacznie chodzić, na nowo się on pojawi. Używał mocy dość krótko. Minutę, dwie? Może trzy. Rany nijak nie wyleczył, dalej wyglądała ona paskudnie, jednak przynajmniej przestała krwawić. Sam Isao zaś znów wyraźnie osłabł. Przeholował dziś z używaniem mocy, zdecydowanie. Ponownie jego oddech był szybki, głośny i płytki. Zupełnie jakby ponownie został zmuszony do ucieczki.
- I teraz ... I teraz znów muszę pożyczyć Twoje ramię. - wysapał, przechylając się w bok i opierając się o dziewczynę. Zamknął oczy i siedział tak w milczeniu. Może stracił przytomność? Może zasnął? Kto wie...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.03.15 20:36  •  Fabryka - Page 3 Empty Re: Fabryka
Widziałam, że Isao zdziwiła moje reakcja. Przyznam, że mnie również. Na myśl mi przyszło, oczywiście tylko przez chwile, aby uderzyć kogoś tak potulnego? To byłoby paskudne z mojej strony, chociaż wiem, że nie jestem Najświętszą Panienką i na ogół nie dokonuje miłych uczynków, ale takie zachowanie zniżyłoby mnie do poziomu jakieś wymordowanego bez uczuć. Dlatego też siedziałam cicho i próbowałam wyrzucić to z głowy tę myśl, jednocześnie nie przepraszając blondyna. Może nie zwrócił na to uwagi? Może pomyślał ''Ah! Pewnie chciała tak szybko zetrzeć mi brud z twarzy!'', choć szczerze w to wątpiłam.
Siedziałam cicho, gdy w tak przyjemny sposób mierzwił moje włosy. Nie była to pora na pieszczoty, jeżeli można tak to nazwać, lecz nie mogłam zaprzeczyć, że sama tego chciałam. Było to niezwykle sympatyczne uczucie, dlatego na to pozwalałam. Gdy zabrał swoją dłoń, natychmiast wróciłam do wyprostowanej pozycji, nie dając postać, że jestem jakaś miękka czy coś. Nie przystało w końcu Łowcy się rozklejać czy rozczulać, prawda?
Na słowa chłopaka spoważniałam. Faktycznie, wojsko mogło się zjawić. Gdybym sama nie byłby to żaden problem. Łatwo się tu skryć, a jeszcze łatwiej uciec stąd do ścieków, gdzie, tak sobie zażartuje, jest mój ''dom''. Przetransportowanie tam anioła nie wchodziło w grę, gdyby ktoś się dowiedział o naszej kryjówce byłoby źle, bardzo źle, a ja już leżałabym trzy metry pod ziemią, jeżeli w ogóle postanowili mnie zakopać. Także to był ciężki problem. W jego stanie zdrowia, wręcz masakryczny. Miałam jednak cichą nadzieje, że nas nie dorwą, chociaż ''nadzieja matką głupich''. W razie potrzeby nas obronie, Isao nie zna jeszcze moich możliwości, które są, nie chwaląc się, dość pokaźne.
Kolejne zdanie zwaliło mnie z nóg, ale nie z szoku, lecz ze śmiechu. Moja obojętna twarz po chwili lekko promieniała. Kąciki ust podniosły się i wydałam ciche parskniecie. Nie chcąc urazić blondyna odwróciłam się przez ramie i zakryłam dłonią usta chichocząc. Na prawdę on chciał używać pistoletu? Na dodatek go tutaj znaleźć? Chyba ta rana nie szkodzi mu na nogę, ale troszkę na głowę. Trzeba jeszcze dodać, że trudno było mi wyobrazić sobie jego potulną twarz jak robi ''pif paf'' do wroga.
Gdy się opanowałam wróciłam do niego, trafiając na jego dłoń, która znów złapała za włosy. Naturalnie ją przyjęłam, lekko pochylając się do przodu, aby ułatwić mu wykonywanie tego gestu. Spojrzałam na niego i zacisnęłam usta w kreskę.
Nie mi nie jest.
Jego słowa nie były zgodne z prawdą, czyżby Isao kłamał? Nie musiał. Mógł piszczeć z bólu, wyć, ja bym spróbowała mu jakoś pomóc.
Gdy zaczął majstrować przy nodze, odruchowo rozszerzyłam źrenicę. Przywykłam do różnych skaleczeń, ran, nawet byłam świadkiem doszywania oderwanej ręki do reszty ciała, ale gdy młody mężczyzna powiedział, że nie muszę popatrzeć, grzecznie go posłuchałam. Chociaż skłamie, jeżeli powiem, że niekiedy odwracałam się przez ramie, zerkając jak wygląda. Krew przestała się sączyć, ale tylko troszkę. Może gdybym bardziej orientowała się w fachu, jakoś bardziej mogłabym pomóc? Raczej tak. Patrzyłam jak zielone światełko promieniowało może dwie minuty? Niestety, nie miałam zegarka i sprawdzić nie miałam jak. Ślicznie błyszczało, chociaż i tak nie były najbardziej zjawiskowym elementem anioła. Nie można zapomnieć przecież o jego skrzydłach.
Gdy skończył wyraźnie osłabł. Przybliżyłam się do niego, aby w razie potrzeby szybko zaalarmował. Ostrzegał mnie przecież, że gdy już siebie uzdrowi może stracić przytomność. Dlatego, gdy nagle oparł się o mnie nie zdziwiło mnie to. Był większy ode mnie, dlatego nie wystarczyło mu tylko ramię. Jego głowa spoczywała oparta o moją, a ja starałam się usiąść tak, aby było mu wygodniej. Delikatnie przykryłam go płaszczem, który zsunął z siebie ''reperując'' nogę. Miałam nadzieje, że gdy się obudzi czy dojdzie do siebie poczuje się lepiej.
Czułam delikatny oddech na mojej szyi co było sprawką srebrnookiego. Uspokoił się lekko, ponieważ jeszcze chwile był szybki i nierówny jak po przebiegnięciu maratonu. Obróciłam głowę w jego stronę i delikatnie przejechałam dłonią po jego policzku.
- Będzie dobrze. - mówiłam sama do siebie. Wiedziałam, że regeneruje siły i moje słowa do niego nie dotrą, ale i tak miałam ochotę je mówić. Gdy byłam sama, niekiedy mówiłam do siebie, byłam nawet w stanie śpiewać, chociaż zdecydowanie wolałam nucić. Dlatego też poczęłam wydobywać z siebie najpierw ciche, a z biegiem czasu coraz głośniejsze dźwięki. Zaś moja ręką, a raczej palce w rytm melodii, którą sama nadawałam, zaczęły przeczesywać jego włosy.
Był delikatny, jak owieczka. Takie porównanie nie pasuje do mężczyzny z krwi i kości, ale nie mogłam odmówić nawiązania go do małego jagniątka. Był bezbronny i na swój sposób słodki. Miałam ochotę zachować ten obraz na dłużej, ale jak to bywa, chwile bywają ulotne, dlatego postanowiłam nacieszyć się tym co mam.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.04.15 17:55  •  Fabryka - Page 3 Empty Re: Fabryka
Uśmiechnął się lekko, widząc rozbawienie na jej twarzy, gdy wspomniał o broni. Nic dziwnego, on również miał ochotę zaśmiać się z tego pomysłu. Skąd niby wzięłaby się tu broń? No ale nie było co przeżywać. Przecież, choć szanse na znalezienie w fabryce pistoletu były małe, to nadal jakieś były, prawda? Isao również nie wyobrażał sobie siebie strzelającego do innych. Wiedział, że miałby wielkie opory przed zranieniem kogoś. Jednak do samoobrony, bądź nawet postraszenia kogoś ta pukawka byłaby bardzo przydatna. Przekonał się po dzisiejszym epizodzie, że jakaś broń dalekodystansowa byłaby bardzo pomocna w podobnych sytuacjach jak ta, która miała miejsce parę chwil temu.
Nie chciał by na to patrzyłam, więc polecił jej odwrócenie wzroku. Nic jednak nie mógł poradzić na to, że ciekawość zwyciężała i dziewczyna co jakiś czas zerkała na to, co robił. Jeżeli sama tego chciała, nie mógł jej zabronić. Widocznie widziała już podobne, równie nieciekawe rzeczy, a więc jej wzrok był do takich widoków już nieco przyzwyczajony. Isao zajął się swoją raną, lecząc to na tyle, na ile starczyło mu sił. Krew przestała się z niej sączyć, ból tymczasowo zniknął, ale potrzeba było jeszcze sporej ilości czasu, by wszystko wróciło do normy. Być może anioł potem podleczy to jeszcze bardziej, jednak teraz nie mógł sobie na to pozwolić.
I tak był wykończony, co było po nim widoczne i słyszalne, a także wyczuwalne, bowiem już po chwili bezsilnie opadł na ramię dziewczyny. Zamknął oczy i bardzo szybko zaczął odpływać, choć usilnie starał się zachować świadomość. Do jego zamroczonego, odpływającego w ciemność umysłu, doszło jeszcze ciche ,,Będzie dobrze". Uśmiechnął się lekko, choć Heine nie koniecznie musiała to dostrzec. Być może wszystko się ułoży, taką miał nadzieję. Nie mając siły, wkrótce odpłynął w nieświadomość. Był teraz niczym bezbronne jagnię. Gdyby ktokolwiek chciał mu teraz zrobić krzywdę, z pewnością byłby łatwym kąskiem. Prawda, Cztery broniłaby go, jednak co mogła zdziałać pojedyncza dziewczyna przeciwko całemu wojsku? Jeszcze z balastem w postaci rannego, nieprzytomnego anioła? Niewiele, no właśnie. Isao jednak nie mógł nic na to poradzić, nie udało mu się utrzymać przytomności pomimo tak wielkiego zagrożenia.
Jednak nie stracił jej na długo, a jego świadomość nie odpłynęła zbyt daleko. Po jakichś dwudziestu, dwudziestu pięciu minutach zaczął się przebudzać. Czuł jak ciepła dłoń jeździ po jego włosach, a do jego uszu dochodził przyjemny dźwięk. Początkowo nie otwierał oczu, a jedynie uśmiechnął się lekko i wsłuchiwał w ową melodię. Dziewczyna miała przyjemny głos, który miał kojące działanie. Jednak Isao nie mógł tak leżeć bezczynnie przez wieczność. W końcu poruszył się lekko. Wysilił się, by podnieść się trochę i przysunął się do dziewczyny by ucałować jej policzek delikatnie.
- Dziękuję Ci. - powiedział cicho, odsuwając się od niej powoli. Teraz siedział samodzielnie. Wyprostował się, plecami opierał się o ścianę za sobą, ale patrzył na dziewczynę z lekkim uśmiechem wymalowanym na twarzy. Była na niej wymalowana także ogromna wdzięczność.
- Długo byłem nieprzytomny? Wygląda na to, że chyba nic nam już nie grozi, skoro nie przyszli po nas. - powiedział, rozglądając się. I powoli zaczął podejmować próbę wstania, która wychodziła mu dość nieporadnie. Podniósł się lekko, ale zaraz opadł. Odczekał kilka sekund, złapał głębszy wdech i powoli zaczął podnosić się ponownie. Udało mu się stanąć na dwóch nogach, jednak zachwiał się niebezpiecznie. Szybko jednak podparł się bokiem o ścianę i spojrzał na dziewczynę z góry, siląc się na uśmiech. Heine z pewnością była zmartwiona.
- Nic mi nie jest. Idźmy skorzystać z okazji i przeszukajmy fabrykę. Wygląda na to, ze jest opuszczona.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.04.15 22:44  •  Fabryka - Page 3 Empty Re: Fabryka
Nuciłam sobie.
Taa, to było trochę ciotowate i dziewczyńskie. Tak bardzo nie w moim stylu, beznadziejne, ale na umór to robiłam. Nigdy nie nadawałabym się na piosenkarkę, choć szmal z tego są niemały, a troszkę więcej zawsze by się przydało. Niby ,,pieniądze szczęścia nie dają'' - gówno prawda. Podjęłabym się każdej roboty, aby zarobić. Chociaż raczej nie zdałabym się na łaski burdelu. Widziałam jacy panowie tam chodzą, dziękuje, odpuszczę sobie. Nie chce, żeby wydymał mnie jakiś obśliniony staruch, dosłownie. Co to, to nie, też mam jakąś swoją godność. Jednakże, wracając do tematu słodka ja, wypuszczałam z siebie melodie.
Przerwałam nagle, czując ruch ze strony Isao. Cholera, chyba mnie wybudził. Nie chciałam dać po sobie oznak jakiejkolwiek słabości, ani, że spuściłam gardę. Wróciłam więc do pionu milknąc. Delikatnie zabrałam swoją dłoń z jego włosów i przeczesałam nią swoje kłaki, które były w stanie ''abstrakcyjnego'' nieładu. Oznaczało to, że każdy próbowałam wystawać spoza koka w cztery strony świata. Cóż, nie miałam grzebienia, szczotki, a rękoma czesać się nie lubiłam. Jeszcze zaplątałabym się w kołtun, który stworzył się w bezgranicznych odmętach mojej bujnej grzywy. Kątem oka zerknęłam na blondyna, który powoli się podnosił. Może faktycznie nie usłyszał mojego ćwierkotu.
Cmok.
Delikatne wargi chłopaka złożyły się na moim policzku. Otępiałam. Nic nie mówiłam przez kilka sekund, a następnie wypuściłam powietrze, które się we mnie zebrało. Straszne. Nie będąc przyzwyczajona do czułości, odsunęłam się po wykonanym geście. Znałam go dzień, a nawet kilka godzin, a więc muszę przyznać, że nie chciałam nic oprócz głaskania po włosach, które było pewną dozą przyjemności. Nie chciałam też, aby Isao źle mnie zrozumiał. Był kimś więcej niż zwykły znajomym. Przeżyłam z nim co nieco i przyznam, że go polubiłam, nawet bardzo, a ja rzadko darze kogoś większymi uczuciami, niż obojętność.
Gdy lekko ochłonęłam wróciłam do poprzednie pozycji, był to lekki pocałunek, a ja nie będę zawracać dupy o takie coś. Wbiłam wzrok w srebrnookiego i dostrzegłam wyraz jego twarzy. Ciepły uśmiech skierowany wprost do mnie. Skwitowałam to uniesionymi kącikami ust do góry, nie mogłam odpowiedzieć na to inaczej.
- Tylko chwile, krótko spałeś. - powiedziałam, przyglądając się nadal blondynowi. Próbowałam się podnieść co szło mu dosyć kiepsko. Wyglądał niczym świeżo urodzony cielaczek, który chce postawić pierwsze kroki. Jednakże są dwie stanowcze różnicę: a - Isao jest ''nieco'' starszy, b - cielaczek nie ma ''kuku'' na nodze.
Widziałam jak stara się wstać, a niestety rana mu na to nie pozwalała. Przeklęłam pod nosem i widząc jak anioł prawie opada, próbowałam mu pomóc, jednakże oparł się o ścianę. Cicho odetchnęłam i podnosząc się z posadzki, podeszłam bliżej niego.
- Oprzyj się o mnie, łatwiej będzie Ci iść. - spokojnym wzrokiem zerkałam na twarz Isao. Nie było w pobliżu żadnego patyka, który byłby wstanie utrzymać w równowadze ciało mężczyzny.
- Na pewno możesz iść? Nie powinieneś się przemęczać. Sama bym dała radę przeszukać. . - dodałam po chwili, zerkając wyczekująco na jego odpowiedź. Nie był w dobrym stanie i nawet ja, nie znając się kompletnie na medycynie, byłam w stanie zauważyć, że musi leżeć i zbierać na nowo siły. Jednakże to był jego wybór co robi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.04.15 14:10  •  Fabryka - Page 3 Empty Re: Fabryka
Na nieszczęście Heine, Isao dokładnie słyszał jak sobie nuci. Choć było to tylko jej przekonanie, że nie powinien tego słyszeć, bo brzmiało to źle. W oczach, albo raczej w uszach Iska owy dźwięk był przyjemny. Uspokajał go i pomagał się zrelaksować. Gdyby było inaczej, zacząłby się podnosić od razu. Tymczasem on przez niedługą chwilę udawał, że jest dalej nieprzytomny, a w rzeczywistości tkwił w bezruchu, z zamkniętymi oczami i wsłuchiwał się w melodie. W obliczu tego, co miało miejsce parę chwil temu, oraz faktu, że czuł się źle i słabo, dźwięk ten niezwykle koił jego zmysły. Mógłby tego słuchać dłużej, jednak czas ich naglił.
Nie spodziewał się takiej reakcji ze strony dziewczyny. Wyraźnie była zszokowana jego śmiałym gestem i może... zniesmaczona? Zrozumiał, że chyba posunął się za daleko, jednak było już za późno, by to odkręcić. Był ciekaw co w tym momencie myślała sobie Heine. Że ją podrywa? Nie, nic z tych rzeczy. To był gest podziękowania, nic więcej. Dla samego Isao nie było to niczym bardziej szczególnym i na pewno nie posiadało ukrytego podtekstu. Nie w głowie były mu amory. Zwłaszcza w tym momencie. Zanotował sobie jednak w głowie, że nie powinien robić więcej nic podobnego. Dziewczyna najwyraźniej sobie tego nie życzyła. Oczywiście nie pokazał po sobie nic i nie zamierzał tego zajścia nijak komentować. Dla ich wspólnego dobra.
- To dobrze. Zdarza mi się paść na kilka a nawet kilkanaście godzin. Widocznie nawet podświadomie wiem, że nie mogę sobie na to pozwolić. - odpowiedział. Był zadowolony z samego siebie oraz z faktu, że nikt nie próbował ich dorwać w międzyczasie. Czy mogli więc się nieco uspokoić i uznać, że są tutaj bezpieczni?
Bez względu na to czy są w tym miejscu kamery, czy nie, nie mogli tutaj zostać. Isao wiedział, że prędzej czy później ktoś może ich tutaj znaleźć, więc powinni się schować. Najlepszą opcją była więc opuszczona fabryka obok. Tam mógł sobie odpocząć dalej, bądź po prostu przeszukać tamto miejsce w poszukiwaniu czegoś przydatnego. Tak czy owak, najpierw musiał wstać, co okazało się nie lada wyzwaniem. Rzeczywiście mógł teraz przypominać nowo narodzone cielątko, owieczkę bądź coś w tym rodzaju, które próbuje stawiać swoje pierwsze kroki. Początkowo mu to nie wychodziło, w końcu jednak mu się udało. Tyle, że cały świat zaczął mu wirować przed oczami, a nogi trząść się.
- Wszystko w porządku, tylko daj mi chwilkę. - odezwał się cicho, kiedy podeszła do niego. Przechylił lekko głowę, opierając ją o ścianę, która i tak już służyła mu za podporę. Zamknął oczy i złapał kilka głębszych wdechów, by ostatecznie ponownie uchylić powieki. Spojrzał na Heine i uśmiechnął się, po czym wolną dłoń wyciągnął w jej stronę i ... oczywiście zmierzwił lekko jej włosy. Spodobało mu się to. Chyba nawet za bardzo.
- Chętnie skorzystam z Twojego ramienia, Heine. Nawet jeżeli teraz nas tu nie dorwali, dużo bezpieczniej będzie się schować w środku. Tam odpocznę. - powiedział. Dla potwierdzenia swoich słów zrobił nawet kilka kroków do przodu, kuśtykając. Chód szedł mu dość kiepsko, więc skorzystał z propozycji i oparł się o dziewczynę lekko. Starał się nie zrzucać na nią zbyt wiele swojego ciężaru. Noga znów zaczęła go boleć, ale nie bolała tak bardzo, jak poprzednio. Teraz musieli znaleźć wejście do środka i jakoś się tam włamać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.04.15 15:26  •  Fabryka - Page 3 Empty Re: Fabryka
Nie komentował zajścia. To dobrze.
Gdy blondyn poprosił o chwile spokoju, odsunęłam się lekko dając mu więcej przestrzeni. Byłam jednak ciągle gotowa, złapać go, gdyby w razie wypadku zataczał się do tyłu. Miałam jednak cichą nadzieje, że moja pomoc nie będzie mu potrzebna. Nie, że nie chciałam go ''ratować'', wręcz przeciwnie, jednakże byłam lekko zmęczona całym dniem. Sama miałam ochotę coś zjeść, obmyć się i pospać trochę, ale to nie był czas nawet na te rozmyślania. To, że wojskowi po nas nie przyszli było cudem. W końcu nie zapominajmy, że oni są wszędzie. Jak jakiś Bóg. W M-3 można powiedzieć, że czaili się na każdym kroku, na tak bezbronne duszyczki jak my. Pomyśleć, że napadli na nas, a tylko przyszliśmy zrobić zakupy. To już było jakieś zdzierstwo! Jeszcze chamy nas postrzelili.
Gdy anioł już odetchnął, ponownie podsunęłam się do niego, a ten przeczesał moje włosy. Lubiłam to, więc nic nie mówiłam i na to pozwalałam. Isao miał duże, delikatne dłonie, a więc jego dotyk nie był niczym innym jak przyjemnością.
Kiwnęłam potakująco głową, gdy zgodził się użyczyć mojego ramienia. Moją uwagę zwróciło to, że zwraca się do mnie po imieniu. Najczęściej przedstawiam się jako Cztery i tak też jestem nazywana. Jednym z powodów jest to, że jestem analfabetą i podpisuje się tą cyfrą, jeżeli jest jakaś potrzeba. Nie zdarza się to często, ale jednak. Isao zrobił kilka kroków w przód, ale nie ukrywajmy tego, szło mu to makabrycznie. Czułam, że w każdym momencie może sprawdzić siłę grawitacji i mieć bliskie spotkanie z podłożem. Dlatego, niczym super-bohater byłam w stanie w każdym momencie rzucić się na ratunek. Ostatecznie srebrnooki oparł się o mnie i razem ruszyliśmy do przodu. W stronę wejścia do fabryki. Czułam się dosyć lekko idąc z nim, a jak wiadomo, on musiał coś ważyć.
- Spróbuj jak mniej obciążać nogę. - zwróciłam mu uwagę. Raczej nie byłabym wstanie wziąć go na ręce i przenieść przez próg budynku, niczym młode małżeństwo, jednakże nie byłam na tyle słaba, aby nie mógł wykorzystać mnie jako swoją podpórkę. Widziałam jego minę i mentalnie czułam jak musi go to boleć, nieciekawa sprawa. Przeszliśmy trochę dochodząc do opuszczonej budowli. Zerknęłam na wejście, a następnie na aniołka.
- Raczej nie będzie otwarte. - to było naprawdę trafne spostrzeżenie, nikt by na to nie wpadł. - Oprzyj się, a ja poszukam wejścia. - dodałam, a następnie odprowadziłam blondyna pod jedną z ścian. Gdy już usadowiłam go, wróciłam do wrót fabryki. Uraczyłam je mocnym kopnięciem, ale jak można było się spodziewać, nie podziałało na nie. Oprócz jednej rysy i zdrapania trochę rdzy, można rzec, że nic nie zrobiłam. Nie poprzestałam na tym i musiałam wykonać serie uderzeń, aby przekonać się, że faktycznie nic z nimi nie wskóram. Przeklęłam pod nosem i postanowiłam obejść budynek. Widocznie nie zamknęli ją dość niedawno. Wnioskowałam to po stanie oraz konstrukcji.
Moją uwagę przykuły duże okna, które nie wydawały się szczególnie wytrzymałe. Mieściły się dwa metry, może troszkę więcej nad ziemią. Na moje szczęście nie trudno było wspiąć się na tą wysokość. Nie była to prosta ściana, ale miała kilka wyrzeźbień gdzie można było włożyć stopę, aby wspiąć się dalej. Rozejrzałam się to w prawo, to w lewo i dostrzegłam niedużą cegłę. Złapałam za nią i przy celowałam w okno. Obiekt ruszył i uderzył w dół szyby. Szkło roztrzaskało się na dobre kawałeczki, dlatego też odskoczyłam kawałek, aby żaden z nich mnie nie dotknął. Spojrzałam na dzieło. Całość nie wypadła z ram, raczej żadne z nas by się nie zmieściło, a jeżeli nawet by spróbowało, nieźle by się pokaleczyło.
Złapałam za kolejną z cegieł, których było tu dość sporo. W końcu potrzebowali ich do budowy drugiej fabryki. Następnie wspięłam się z nią, uważając, aby nie spadła. Była troszkę ciężka i przyznam, że to, że trafiłam w okno było czystym fartem. Gdy już byłam na wysokości okna, założyłam kaptur na łeb i próbowałam wybijać szkło, które spoczywało na ramie. Chroniłam się, aby się nie pokaleczyć, ale kilka kawałków spadło tak, kalecząc moje dłonie. Nie było to bolesne.
Ostatecznie udało mi się wejść do środka. Przeskoczyłam z niewielkiego parapetu na podłogę, lądując na kucka. Nie rozglądałam się zbytnio, lecz omiotłam wzrokiem kilka maszyn. Stare, pordzewiałe, nieużywane. Podeszłam do jednej z nich i żwawym ruchem wyrwałam metalowy pręt. Teraz podbiegłam do wejścia i wsadziłam znalezisko między wrota. Troszkę się z tym namęczyłam, lecz dalej poszło jak spładka. Mocno kopnęłam czyniąc szparę, przez którą byłby wstanie przecisnąć się Isao.
- Wchodź. - zawołałam zdyszana. Tak, to było troszkę męczące. Oparłam się o ścianę, dysząc. Miałam nadzieje, że da przejść kawałek bez mojej pomocy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.04.15 19:33  •  Fabryka - Page 3 Empty Re: Fabryka
Nie chciał jej za bardzo obciążać. Wciąż miał wyrzuty sumienia, jednak nie pokazywał tego po sobie. Nie ważne co powiedziałaby mu Heine. W jego oczach to on był winny całemu temu zajściu, temu, że i ją ścigało wojsko oraz temu, że została postrzelona. Chciał za to jakoś odpokutować, jakoś jej to wynagrodzić, lecz teraz nie bardzo miał możliwość, by to zrobić. Nie wspominając już o tym, że nie miał pojęcia jak mógłby ją za to przeprosić, jak jej wynagrodzić. Starał się więc robić jej teraz jak najmniej kłopotu swoją osobą. Tyczyło się to także tych błahych spraw, jak chociażby właśnie podpieranie się o nią, lecz staranie się, by nie przerzucić na nią zbyt wielkiego obciążenia.
- No, dobrze. - mruknął bez entuzjazmu, opierając się na niej nieco bardziej. Oczywiście dalej kuśtykał. Przecież to była poważna rana, kula przeszła na wylot. On jedynie zatamował krwawienie i uśmierzył częściowo ból, jednak kiedy noga i jej mięśnie pracowały, ból pojawił się na nowo. Starał się po sobie tego nie pokazywać, ale nie bardzo wiedział jak mu to wychodzi. Był facetem, miał swoją dumę, nie lubił okazywać słabości. Plus, oczywiście, nie chciał jej martwić.
- Ta, raczej nie będzie. - odparł, rozbawiony jej "spostrzegawczością". To przecież było oczywiste, że drzwi będą zamknięte. Fabryka bowiem nie wyglądała na miejsce schadzek zbuntowanych nastolatków lub chuliganów, powinna być więc pozamykana. Bez słowa zgodził się na to, aby poczekać na nią, podczas gdy ona będzie szukała wejścia. Przez chwilę w jego głowie pojawił się pomysł, by jakoś zniszczyć zamek przy użyciu swojej mocy, ale szybko wyrzucił go z głowy. Był zbyt osłabiony, nie mógł sobie pozwolić na używanie swoich umiejętności, póki porządnie nie wypocznie. Był też w tej chwili dość mało przydatny, więc oparł się grzecznie plecami o ścianę i stał tak, nasłuchując i rozglądając się. Nie widział nikogo w pobliżu, za to słyszał co jakiś czas różne dźwięki, które podpowiadały mu, że dziewczyna najwyraźniej próbuje się dostać do środka... a potem najwyraźniej jej sie to udało. Miał nadzieję, że nie pokaleczyła się szkłem. Choć gdyby to zrobiła, po odpoczynku oczywiście by ją uleczył.
Wkrótce drzwi zostały w pewien sposób rozwalone. Mógł wejść do środka i tak też zrobił. Udawało mu się utrzymywać na nogach samodzielnie, więc nie opadł od razu na dziewczynę, a raczej zlustrował ją wzrokiem. Wyglądała na zmęczoną.
- Dobra robota, Heine. Osobiście nie dałbym rady się tu dostać sam. - pochwalił ją i posłał ciepły uśmiech. Podparł się plecami o ścianę obok i rozejrzał się po budynku. Wyglądał na opuszczony od dłuższego czasu.
- Proponuję zostać tutaj na noc, odpocząć, przeszukać to miejsce. Będzie nam tu cieplej niż na zewnątrz, a nim ruszymy na ulice miasta, dobrze jest przeczekać burze, którą zapewne wywołaliśmy wśród wojskowych. - zaproponował. No tak... Jeśli wyjdą teraz na ulice to mogą się natknąć na wojsko. A w ich stanie nie mieli czasu, by dłużej uciekać. Zostanie tutaj było więc najlepszym pomysłem.
- Jeśli znajdziesz jakieś leki, apteczki, cokolwiek - daj znać. Jestem medykiem i po to właśnie przyszedłem do miasta.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.04.15 21:10  •  Fabryka - Page 3 Empty Re: Fabryka
Powoli oddech zaczął się wyrównywać. No tak, nie mogłam załatwić tego na spokojnie, nie męcząc się. Musiałam ruszyć, pokaleczyć się i dopiero wtedy poczuć jakie to głupie było. No, ale gdyby nie to, nie byłabym to ja. Teraz oparta o ścianę zipałam jak smok. Odchyliłam główkę do góry i czułam jak organizm powoli się uspokaja. Wtem usłyszałam Isao, któremu widocznie udało się wejść do środka. Zerknęłam w jego kierunku. Pochwalił mnie.
- Noł problem. - rzuciłam i machnęłam leniwie dłonią uprzednio ją wycierając. Nie chciałam, aby anioł zobaczył jakąkolwiek świeżą krew na moim ciele. Potrzebował zająć się sobą. Wiem, że jego dusza kierowała się dobrocią i innymi miłosiernymi sprawami, jednakże musiał zwrócić uwagę na swój stan. Byłam też ciekawa czy nikt go nie wykorzystał. Jakkolwiek to brzmi. Po prostu chodził mi o to, że zawsze znajdzie się jakiś człowiek czy zwyrodnialec innej rasy, co będzie żerował na biednym aniołku. - Twój stan na to nie pozwala. - dopowiedział i spojrzałam na niego życzliwie.
Na spostrzeżenie blondyna kiwnęłam potakująco głową. Miał rację. Niby nocą prościej było czmychnąć niepostrzeżonym, jednak w naszym przypadku wcale nie ułatwiało sprawy. Pewnie nas poszukiwali. Dopóki będą pewni, że nie ma nas w mieście, nie dadzą nam spokoju. Przystałam więc na propozycje srebrnookiego. Wysłuchałam więc go do końca. Medyk. Przyznam, że udało mi się to wywnioskować już wcześniej. Było to jednoznaczne z tym, że dał radę mnie uzdrowić i siebie w jakimś stopniu.
- To ja się rozejrzę. Dasz radę znaleźć sobie jakieś miejsce do odpoczynku? Może znajdę jakiś koc czy inną płachtę. Przydałaby się w końcu nocą będzie zimniej. - oznajmiłam i już poczyniłam kilka kroków ku wnętrzu budynku. - Jakby co to zawołaj, jest tu spore echo. Na pewno usłyszę. - dodałam i ostatecznie ruszyłam. Szukałam wszystkiego co może się nam przydać. Chciałam też się dowiedzieć co można tu znaleźć. Ciekawe co tu produkowali. Jedzenie? Byłoby fajnie. Jednak ważniejsze było odnalezienie apteczki. Co jak co, ale Isao potrzebował pomocy. Czułam jak to musi poleć. Pocisk o moje ramie tylko się potarł, jego przeszedł na wylot. Poważna sprawa.
Szłam obok jakiś maszyn, które zostały pozostawione na pastwę losu. Nie były stare, szkoda, żeby się marnowały. Prawdopodobnie zostały wymienione na lepszy model. Oddałabym je na złom, chociaż zyskałabym na tym trochę forsy. Pozostawiłam jednak tą myśl i maszerowałam dalej.
Przeszłam dość spory kawałek, aż ujrzałam stołówkę. Jasne jest, że pracowników trzeba jakoś dożywiać. Minęłam stoliki i krzesełka, które leżały przewalone obok lady, gdzie prawdopodobnie rozdawano jedzenie. Przeszłam przez drzwi dzielące jedne pomieszczenie od drugiego i znalazłam się w kuchni. Zaczęłam grzebać po szafkach, lodówkach i innych takich. Odnalazłam makarony, kilka konserw oraz to, czego nie chciałabym znaleźć. Jedzenie, które dawien dawno straciło swoją datę użytku. Nawet nie musiałam sprawdzać daty na opakowaniach, czułam to.
Wrzuciłam wszystko co przydatne do dużego garnka i ruszyłam w drogę powrotną. Później poszukam lekarstw, opatrunków i innych medycznych pierdół. Nie dałabym rady zabrać się na raz. Odnalazłam po paru minutach Isao i postawiłam wszystko obok niego.
- Chyba wiem gdzie jest punkt medyczny. - pochwaliłam się swoim odkryciem. - Zaraz znów przyjdę. - dodałam i ruszyłam ponownie w drogę. Byłam zmęczona i chciałam zrobić to jak najszybciej. Najchętniej padłabym tu i teraz, a następnie zasnęła. Jednak głupio było tak zniknąć, w moim przypadku, na parę godzin. Nie mogłabym drzemać tylko półgodziny.
W końcu znalazłam pomieszczenie do którego cały czas dążyłam. Odnalazłam apteczkę i wpakowałam tyle, ile się w niej zmieściło. Trzeba zaznaczyć, że była całkiem spora. Koniec końców zebrałam też ze sobą kołdrę i później, na poduszkę nie miałam miejsca, a nie chciało mi się wracać. Ostatecznie mogłam tam przyjść z Isao, ale przyznam, że byłam zbyt zmęczona, by go tam targać. Dlatego, gdy zjawiłam się obok młodego mężczyzny runęłam na skrawek białego materiału, zamykając oczy.  
- Zajmij się chwile sobą, a ja troszeczkę odpocznę. - przymknęłam oczy. To będzie tylko chwila.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Fabryka - Page 3 Empty Re: Fabryka
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 11 Previous  1, 2, 3, 4 ... 9, 10, 11  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach