Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Kissao rozejrzał się po furgonetce
-Jaka magia sprawiła, że to jeździ? I że w 24 godziny dojedziemy na miejsce? Tym "cackiem".
"Zginiemy..." skończył w głowie swoje małe rozmyślania. Nie uśmiechało mu się pracować na czyjeś zlecenie, ale jeśli na tym zależy jego życie to zupełnie co innego. Kissao spojrzał na wszelki wypadek na klamrę paska, czy jest cała i czy "coś" w nim jest. Obmacał klamrę dokładnie po czym stwierdził, że zawsze lepiej mieć za dużo broni niż wcale. Klamra była cała co świadczyło że i nóż w niej jest. Nie miał powodu póki co go wyciągać i tak było już za późno żeby próbować się ratować. teraz trzeba było tylko wykonać zadanie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Furgonetka jechała dobre pół godziny, podskakując na wszelkich nierównościach terenu i niemiłosiernie przy tym rzężąc. Od kiedy wyruszyli z bazy organizacji, ani kierowca, ani tym bardziej Lawrence nie odzywali się do uprowadzonych mężczyzn. Ponadto karzełek przetransportował swoje zacne cztery litery na przednie siedzenie pasażera, pozostawiając łowców samym sobie. Tył pojazdu, pozbawiony okien, nie dawał Mikakune i Yukanowi możliwości przyjrzenia się drodze, którą podążali. Wciąż nie mieli więc pojęcia, gdzie właściwie mogą się znajdować.
TRZASK.
Dało się słyszeć niepokojący odgłos. Jakby coś pękało.
BUM!
Samochód zaliczył bliskie spotkanie z czymś, czego Kissao i Patariko nie byli w stanie zobaczyć. Z całą pewnością mogli jednak stwierdzić, że przód furgonu został mocno wgnieciony, a miejscami wręcz zmiażdżony. Kierowca zginął na miejscu, klatka piersiowa Lawrenca nieznacznie unosiła i opadała, lecz on sam nie dawał żadnych oznak przytomności. Nasi chłopcy natomiast po raz kolejny postanowili bliżej zaprzyjaźnić się z podłogą. A raczej podłoga z nimi, bo to ona przyciągnęła ich do siebie (właściwie to zrobiła to siła hamowania, ale nie czepiajmy się szczegółów). Patariko niefortunnie upadł na lewą rękę. Natychmiast zaczął odczuwać ból barku. Kissao natomiast miał jeszcze mniej szczęści i przydzwonił w glebę głową. Oj, zrobi się guz...
Mimo wszystko nie to było teraz ich największym problemem, a to, że tak jakby byli uwięzieni w [pojeździe. No i nie mieli też pojęcia, co mogło spowodować ten "wypadek". A broni jak nie było w zasięgu ich wzroku, tak nie ma...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pat po upadku złapał się za bark. Mimo to już po chwili udało mu się wstać.
-No to jesteśmy w dupie...
Burknął tylko podchodząc na przód samochodu, był czujny, nie wiedział czy coś nagle na niego nie skoczy... albo spadnie... Podszedł do kurdupla, przyjrzał mu się.
-Nieprzytomny...
Mruknął pod nosem, spojrzał tylko za okno by ocenić w co walnęli po czym zaczął przeszukiwać Lawrence, liczył, że znajdzie coś przydatnego, może jakaś mapa albo coś?
-Kissao, przeszukaj auto...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Auto było stare to też zamknięcia miało stare. Kissao wyprowadził kilka mocnych kopnięć nad zamkiem co miało sprawić że drzwi się wygną i odsłonią większą część zamka. Potem złapał za nóż i po majstrował coś przy nim nożem, który wyciągnął z klamry paska. Gdy skończył majstrować miał nadzieję że drzwi się otworzą dopiero potem zaczął przeszukiwać auto.
-Spróbuj wybić okno. Musimy stąd jakoś wyjść.
Kissao dalej pilnie poszukiwał ich ekwipunku. Przeszukał nawet kierowcę licząc że znajdzie coś przydatnego jak broń czy... Broń oraz inne przedmioty, które im mogły pomóc uciec stąd.
-Musi być jakieś wyjście!
Dla pewności że może drzwi się otworzą na pewno to wysunął w nie z całej siły z półobrotu. Miło małej ilości miejsca, na kopnięcie do wywarzania nie było potrzeba dużej siła a jedynie dobrze wybranego punktu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Przeszukanie samochodu nie było takie łatwe, jak łowcy myśleli. Trudno było się w nim poruszać, a świadomość jakieś istoty na dworze dodatkowo stresowała, przez co ruchy mężczyzn mogły być trochę chaotyczne. Pat natrafił na bardzo ładne pudełko miętówek w skrytce obok kierowcy. Lawrence pozdrowił go okrutnym rzężeniem, a Kissao mógł pochwalić się znalezieniem zwykłego pistoletu w stylu glocka 17. W magazynku jednak nie znalazło się dużo naboi, a tylko dwa. Nie licząc notatek sługusa zleceniodawcy, nic więcej przydatnego w pojeździe nie było. Jeżeli łowcy zwrócili uwagę na papiery, to mogli tam znaleźć listę zakupów, swoje dane oraz dobrze ukryte pisemko dla żądnych przygód panów. Nic przydatnego.
Chyba.
W każdym razie Kiss postanowił pobić drzwi samochodu. Drzwi te jednak były bardzo zalęknione i nie chciały się bić, także ustąpiły miejsca koledze. Dobre drzwi, mądre drzwi.
Światło latarki oślepiło Kissa, który został brutalnie wyciągnięty na zewnątrz w chwili, gdy udało się mu przedostać na wolność. Został rzucony na ziemię przez bardzo groźnego pana, który przygniótł mu kolanem dłoń z pistoletem, a  lufę swojego m4 wcisnął w plecy chłopaka. Jednocześnie dwójka innych uzbrojonych mężczyzn celowała w samochód, czekając na Patariko.
- Zawołaj swojego kolegę i każ mu wysiąść grzecznie z samochodu, bo odetnę Ci palec - zawarczał ten, który akurat zajmował się Kissem. A pewne jest, że nie żartował. Nie było szans, żeby łowca mógł się wydostać. Siedząca na nim szafa była naprawdę ogromna. Zresztą tak samo jak jego koledzy, którzy posturą przypominali zawodników MMA. Ubrani byli jak antyterroryści, na nogach mieli okute glany. W łapkach każdy trzymał zgrabne m4, a przy pasie umocowane było kilka granatów, nóż oraz gaz pieprzowy.
Co teraz? Wygląda na to, że jak na razie najlepiej byłoby posłuchać rozkazów.
A może nie? Wybór należy do Was~

Naprawdę możecie tu umrzeć. Serio, serio. ~ |D
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

-Ładne M4.
Powiedział spokojnie z szyderczym uśmieszkiem przekręcając twarz z ziemi na bok. Szybko obadał nowych "towarzyszy". Puścił Glocka.
-Spokojnie. Nie mam broni. Puść mnie, będę grzeczny obiecuje. Pat! Podnieś łapki i wyczłap się na zewnątrz. Powoli. Nie kombinuj nic. Ktoś mi tu wciska lufę... mam nadzieję że to lufa.
Kissao był spokojny, nie pierwszy raz ktoś mu groził bronią.
-No hop hop... Wyskakuj i zostaw te miętówki.
Poganiał go.
-Nie chcę tracić paluszków. Mogą mi się jeszcze przydać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pat spokojnie wyszedł z samochodu ssając miętówkę. Ręce miał podniesione.
-Chyba do robienia sobie dobrze idioto...
Podsumował wypowiedź o palcach. Obejrzał "karczków" i pokręcił głową.
-Co tym razem mamy zrobić? Dlaczego mamy przejebane? Nie ukrywam, że trochę nam się spieszy panowie więc załatwmy to szybko.
powiedział dalej trzymając podniesione ręce. Stał spokojnie przed drzwiami ciężarówki. Dodatkowo oglądał okolice.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down


- No dobra, dzieciaczki. - zawarczał mężczyzna zajmujący się Kissao. - Odzywacie się tylko wtedy, gdy my pozwolimy. Dziewczynka w czarnym płaszczu grzecznie odpowiada na pytania, bo białe włoski stracą paluszki. I nie tylko, jasne?
Dwójka facetów zajęła się Patem, rzucając go na ziemię i przyciskając brutalnie do ziemi. Tymczasem Kiss mógł poczuć, jak zimne ostrze noża wciska się w jego nadgarstek, jednak metal jeszcze nie przebił skóry. Wygląda, że zły pan zmienił zdanie i jednak Kiss straci nie palec, a całą dłoń, a do tego się pewnie wykrwawi.
Uroczo.
- Kim jesteście, co tu robicie? - zapytał jeden z nich. Trójka musiała być naprawdę zawodowcami, bo maksymalnie skupiali się na swoich ofiarach.
Znajdowali się na ciemnej drodze w ciemnym lesie, co oznacza, że tu jest niebezpiecznie. I to bardzo.
Jak na razie jeszcze nic ich nie zaatakowało, ale w końcu musi się to stać. A wtedy trójka groźnych panów będzie ratować własną skórę, a nie łowców.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pat leżąc na ziemi westchnął.
-W sumie to zostaliśmy porwani a nasz kierowca w coś przywalił i razem z "głównym porywaczem" wzieli i zeszli w środku, możecie sprawdzić. Tu pojawia się odpowiedź na wasze pierwsze pytanie... Jesteśmy zwykłymi ofiarami porwania, nikim szczególnym.
Odparł Pat nie wykonując przy tym żadngo ruchu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

-Wzięli i zeszli....
Potwierdził Kissao podnosząc lekko głowę aby móc złapać większy oddech.
-Czemu mi grozicie a jemu nie?
Zaprotestował spoglądając na scyzoryk (bo tak wypadał nóż tego kozaczka przy prawdziwej broni Kissa).
-Dodam, tak by uratować swoje dupsko, że chcieli abyśmy znaleźli tu jakiegoś Patataja.
Dodał ze wzrokiem proszącym i uśmiechem szerokim od ucha do ucha.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Wysłuchiwali ich słów w spokoju. Nie zmienili pozycji, a Kissao nie stracił łapki. Zawsze coś, prawda? Potem puścili łowców. Tak po prostu. Bez słowa. Zostawili im nawet broń, ale ani Patariko, ani Kissao jakoś... jakoś nie mogli do nich strzelić. Przerażające uczucie, nie? Tak jakby to nie Ty sterowałbyś ciałem, tylko... tylko oni.
Oni?
Kim oni do cholery są?
Wygląda na to, że mężczyźni na razie nie poznają odpowiedzi na to pytanie.
Coś jednak im mówiło, że to nie koniec. Cień. Czarny, lepki zawisł nad nimi i zawirował, cicho szepcząc do nich jakieś słowa. Po chwili zniknął. Trucizna chyba zaczyna powoli działać. Halucynacje, kolejne pieprzone utrudnienie.
Dobra, zaczynamy zabawę.
Obok łowców leżały dwa kolejne ładne pistolety i po jednym nożu. I latarka. Och, czyżby źli panowie okazali się jednak tymi dobrymi? A może po prostu chcą sprawdzić, jak sobie chłopcy poradzą. W każdym razie okolica nie była przyjazna. Wybierajcie drogę.
Lewo. Prawo. Prosto. W tył.
Jeżeli wejdzie w las po lewej, zobaczycie domek. Jeżeli po prawej, usłyszycie ryk jakiegoś zwierzęcia. Idąc drogą prosto, znajdziecie na ziemi odciski kopyt. A jeżeli się cofniecie... Nic się nie stanie. Po prostu dojdziecie do zabudowań Desperacji i bezpiecznie dojdziecie do domu. Z pustymi rękami i śmiertelną trucizną w ciele.
To gdzie idziemy, panowie? Lepiej się zastanówcie. Jako userzy wiecie, która droga gdzie prowadzi, ale jako postacie nie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach