Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Pisanie 28.02.15 13:04  •  Silent Circus (misja Taihen) Empty Silent Circus (misja Taihen)

Zainteresowana: Taihen-Shi;
Cel misji: Oswojenie samicy lwa Nemejskiego;
Poziom: Średni.
Zgon: wedle życzenia, nie.

Ulewa. Noc owija mnie w swój czarny, aksamitny płaszcz. Kaptur naciągnięty na twarz, ogniste włosy opadają łagodnie na ramiona; błąkam się zalana deszczem. Wątpliwości, strach; myśli atakują mnie niczym dzikie, obłąkane stworzenia. Cwane bestie rozszarpują mnie od środka, nie pozwalając skupić się na drodze, po której idę. Właściwie, gdzie ja idę? Emocje powstają we mnie jak wstrząsy, jak błyskawice, które przecinają niebo, zdaje mi się nawet, że muskają mnie w policzek, a ja ledwo unikam ciosu. Jednocześnie mam wrażenie, że są bardzo daleko, a ich obraz rozmazuje się już po sekundzie.
Potężny grzmot, potem piorun rozświetla noc. Oświetla mnie niczym błysk flesza. Serce wali jak dzwon. Ulewa ustała, a ja w końcu zdjęłam kaptur, idąc ścieżką oświetloną przez księżyc. Była piękna pełnia księżyca...

Taihen była rozbita. Owy smutek nie był spowodowany konkretnymi wydarzeniami - naszły ją smutne myśli, związane z przyszłością jej wiary, organizacji. Mimo wielkiego wysiłku, nie potrafiła ułożyć myśli i porozmawiać ze swoim Bogiem, Ao.
Nagle poczuła nieprzyjemnie chłodny nacisk na lewej kostce. Upadła, lądując na wysuniętych instynktownie do przodu rękach. Gdy przyjrzała się przeszkodzie bliżej, dostrzegła długi, srebrny łańcuch. Wydawał się bardzo długi, gruby, ciągnący się w ciemność przed nią. Dziwny głos mówił jej jednak, by ruszyła w tamtą stronę. I tak zrobiła.
Jej oczom ukazała się zakrwawiona wnyka, zaciśnięta na ogromnej, owsłosionej łapie. Stworzenie, które wcześniej wyraźnie się szarpało, teraz leżało, dysząc ciężko. Jego czerwone ślepia nie zmusiły ją do długie zgadywania, czym to stworzenie było.
Rozległ się długi, bolesny, cichy ryk, który zadzwonił w uszach rudowłosej niczym dzwony. Odgłos cierpiącego stworzenia nie był głośny, jednak wystarczył, by kobieta na chwilę ogłuchła, słysząc długi, nieprzerwany pisk w swojej głowie. Lwica warknęła w jej stronę, strosząc niebezpiecznie sierść i podnosząc się, zapewne szykując się do obrony-ataku. Jednak wnyka skutecznie ją zatrzymała - ponownie upadła, odsuwając się przednimi łapami od Taihen. Wzięła ją za wroga, powód własnego uwięzienia.


Ostatnio zmieniony przez Marcelina dnia 02.04.15 14:01, w całości zmieniany 2 razy
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.03.15 13:46  •  Silent Circus (misja Taihen) Empty Re: Silent Circus (misja Taihen)
Noc była taka piękna, a ona nie mogła się opędzić od przykrych myśli. Kościół podupadał, nikt nie chciał do niego dołączać z jakiegoś absurdalnego powodu. Każdy, kogo próbowali nawrócić po dobroci, jedynie odpowiadał, że to nie dla niego. Nie wierzę w Boga, czemu miałbym wierzyć w Ao? Komu jest on potrzebny? Lecz starszyzna naciskała, zmuszała do wyruszania po nowych wiernych póki jeszcze nie jest za późno. Więcej ludzi to też większa pewność, że inne organizacje nic nam nie zrobią, a próbowały. Ataki i infiltracje stawały się coraz częstsze, a oni nie mieli środków by się bronić. Ciężkie było życie proroka. Szczególnie wtedy, gdy sam Ao pozostawia ich samych sobie i milczy nawet podczas najgorliwszej modlitwy.
Westchnęła, kopiąc jakiś kamyk, który zabłąkał się pod jej stopami. Poleciał daleko, unosząc się nieco nad ziemią. Spojrzała za nim, rozkoszując się pięknem łuku, jaki wykonał. To wtedy właśnie nie zauważyła łańcucha. Upadła, nieprzyjemnie zdzierając sobie dłonie. Nigdy się nie nauczy, że tym sposobem może połamać sobie nadgarstki. Ale koty zawsze upadają na cztery łapy i nic im nie jest. Ona nie była kotem, już nie.
Wstała, otrzepując swój codzienny strój i spojrzała pod nogi. Łańcuch. Czysty, błyszczący łańcuch, który ciągnął się jeszcze kawał drogi. Skąd się tam wziął? Ciekawość zaczęła kiełkować w jej głowie, gdy tak zerkała pod nogi, idąc za łańcuchem. I zapewne, gdyby nie tłumiony ryk lwicy, wpadłaby na nią i została pożarta. Na szczęście, miała jeszcze troszkę zdrowego rozsądku, by nie wpatrywać się jedynie w srebrny kawał metalu.
Na widok lwicy najpierw odskoczyła, chcąc uniknąć ataku, który równie dobrze mógł ją rozszarpać, gdyby nie wnyki. I krew, musiała stracić jej sporo. Ale jak miała pomóc biednemu zwierzęciu? Przecież jeśli się do niego zbliży, to ją rozszarpie tak czy tak. Zerknęła niepewnie w piaskowy pysk, a widząc w nim urazę i nieme oskarżenie, pokornie spuściła głowę. Nie można prowokować dzikich zwierząt.
- I co ja mam z tobą zrobić, co? Jeśli podejdę to mnie zabijesz, a jeśli nie, to sama w końcu zginiesz. - Sięgnęła do jednej z ukrytych kieszonek swojego płaszcza i wyjęła z niego kawałek suszonego mięsa. - Dobrze, że przynajmniej padał deszcz, nie umrzesz z pragnienia.
I jak najbardziej płynnym ruchem rzuciła lwicy pożywienie, nie zbliżając się do niej za bardzo. Nadal piszczało jej w uszach, wolała być ostrożna, ale jeśli nie zdobędzie choć odrobiny jej zaufania, to nie przeżyje tej przygody.


Ostatnio zmieniony przez Taihen Shi dnia 05.03.15 23:56, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.03.15 19:44  •  Silent Circus (misja Taihen) Empty Re: Silent Circus (misja Taihen)
Bestia zdawała się ją słuchać. Patrzyła w stronę rudowłosej prorokini - być może na jej usta i - jakby rozumiejąc każde wypowiedziane słowo - umilkła, nie odrywając swoich głębokich, rubinowych oczu. Jej uszy uniosły się i skierowały do przodu, nie zmieniając kierunku nawet na chwilę.
Lwica wzdrygnęła się nieprzyjemnie, gdy Taihen rzuciła w jej stronę kawałek mięsa. Gdy pożywienie znalazło się wystarczająco blisko, wręcz na wyciągnięcie wielkiej łapy - kotowata zbliżyła do kawałka nos, dokładnie obwąchując podarunek. Po kilku sekundach badawczego trącania kawałka nosem i ostatniego zerknięcia w stronę dziewczyny, lwica chwyciła zdobycz i szybko pożarła, mrucząc przy tym cicho, a zarazem groźnie. W końcu skończyła, oblizując się powoli i z większym już spokojem spojrzała na dziewczynę. Zniżyła łeb, by szybko go podnieść ponownie na wcześniejszy poziom.
Lwica spojrzała na ranną łapę. Rana faktycznie krwawiła - nie groziło jej jednak wykrwawienie się na śmierć. Próbowała sięgnąć tam językiem, chcąc ukoić ból powolnymi ruchami języka. Nie udało jej się to jednak - szybko cofnęła łeb, wydając z siebie doniosły jęk cierpiącego stworzenia, trwający sekundę, może dwie. Zaczęła ciężko dyszeć, kładąc łeb na suchej glebie.
Nagle, gdzieś w oddali, usłyszeć można było głośne śmiechy i kroki dużej grupy ludzi, a pośród nich -
odgłosy pracujących silników. Dźwięki zdawały się być coraz wyraźniejsze - byli coraz bliżej.
Okoliczne, gęste krzaki pozwalają się skutecznie ukryć...
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.03.15 20:10  •  Silent Circus (misja Taihen) Empty Re: Silent Circus (misja Taihen)
Cierpiała razem ze zwierzęciem. Patrzyła jak ta pochłania przyniesiony jej kąsek i jak stara się zadbać o otwartą ranę.
- Gdybyś tylko nie próbowała mnie rozszarpać... - mruknęła do siebie, nadal zachowując bezpieczną odległość. Gdyby zwierzę osłabło wystarczająco, gdyby było łagodne. Niestety, słyszała już historię o lwach nemejskich i wiedziała, że nie powinna być względem nich nadgorliwa, jednym ugryzieniem potrafiły złamać człowiekowi kark. Albo machnięciem łapy, wszak bestie to były potężne i groźne.
Chciała jeszcze coś powiedzieć, rozejrzeć się za jakąś kałużą, żeby nabrać wody zwierzęciu, ale do jej uszu dobiegł dźwięk zbliżających się istot. Śmiechy, rozmowy, kroki, silniki. Cholera, czyżby kłusownicy kręcili się po Desperacji? Czy nie powinni już przestać istnieć? Przecież w tym momencie nikogo nie było stać na dzikie zwierzęta lub dodatki zrobione z ich skóry. No, chyba że dyktator. Ale czy byłby aż tak głupi?
- Wrócę po ciebie - mruknęła jeszcze, dobywając zza paska na udzie jeden z noży. Schowała go w dłoni i wycofała się za krzaki. Rozchyliła je ostrożnie, by mieć wgląd w sytuację i ewentualną możliwość wyskoczenia i opanowania sytuacji. Przecież nie pozwoli im zabrać tego lwa, to by było niemoralne.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.03.15 21:09  •  Silent Circus (misja Taihen) Empty Re: Silent Circus (misja Taihen)
Ludzie zbliżyli się, a ich śmiechy i rozmowy stawały się wyraźniejsze. Jeden z nich gwizdnął, widząc ofiarę, która dała się złapać w ich sidła.
Jeden z nich trzymał w ręku strzelbę, którą skierował na zwierzę. Po krótkiej chwili dało słyszeć się dźwięk przecinanego powietrza i jęk lwicy, która jeszcze przed chwilą groźnie ryczała w ich stronę, teraz zaś leżała nieprzytomnie, z zamglonymi oczami. W jej barku tkwiła czerwona strzykawka, która po chwili po prostu odpadła. Gromadka - trzech barczystych, jeden szczuły i jeden przeraźliwie chudy - myśliwych zbliżyła się do lwicy, podchodząc do niej patykami. Chcieli sprawdzić, czy bestia faktycznie śpi, czy tylko udaje. Amatorzy.
W końcu, upewniwszy się, że ta faktycznie pogrążona jest w słodkim śnie, otworzyli metalowe sidła, szarpiąc ogromne cielsko za sierść. Następnie skrępowali jej łapy, wiążąc je grubym sznurem i wciągając na sporych rozmiarów samochód, z wielkim, odkrytym bagażnikiem. W końcu udało im się ją "przymocować", korzystając z łańcuchów i jeszcze większej ilości sznurów. Tak, amatorzy.
Po wszystkim przykryli lwicę ogromnym, ciężkim, czarnym materiałem. Wystającymi sznureczkami przywiązali go do samochodu, po czym wszyscy wtoczyli się do pojazdów, dalej śmiejąc się i rozmawiając. Taihen miała tylko jedną szansę - albo pobiec za nimi, co raczej nie było dobrym pomysłem; bądź wskoczyć do pojazdu z lwicą i schować się pod materiałem...
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.03.15 16:52  •  Silent Circus (misja Taihen) Empty Re: Silent Circus (misja Taihen)
Całe szczęście, że były tu te krzaki! Niesamowity zbieg okoliczności, który pozwolił jej obserwować to, co się działo z lwicą.
Widok strzelby nieco nią wstrząsnął. Po co polowali skoro planowali tylko zabić złapane zwierzę? To było okropne, a nawet gorsze niż okropne. Niewybaczalne. Odruchowo zacisnęła dłoń na jednym z noży i cudem powstrzymała się przed opuszczeniem kryjówki. Ona była jedna, a ich pięciu. Nawet gdyby zdołała ich wziąć z zaskoczenia to najprędzej zginęłaby przy próbie odbicia dzikiego stworzenia. Zaklęła pod nosem. Trzeba poczekać na odpowiedni moment, szczególnie że zamiast śrutu w strzelbie znajdowały się strzałki usypiające. Jest dobrze, jest jeszcze szansa - ta myśl towarzyszyła jej gdy obserwowała jak wsadzają lwicę na pakę i zakrywają plandeką.
I co dalej? Nie mieli klatki, nikt z nią nie został tam z tyłu. Czyżby dawali jej szansę na pobawienie się w bohatera filmu akcji? Najwyraźniej. Uśmiechnęła się pod nosem, czekając aż wszyscy wsiądą do swoich pojazdów. Nie miała wiele czasu, to prawda. Całe szczęście, że mężczyźni, niczym małe dzieci, zaczęli się wykłócać o miejsce w samochodzie. Właśnie tę chwilę wykorzystała, upewniając się, że nikt akurat nie patrzy we wsteczne lusterko. Skuliła się za samochodem i ewentualnie poluzowała linki plandeki, żeby wsunąć się do środka. Wolała ich nie przecinać, za szybko domyśliliby się, że posiadają jeszcze jednego pasażera, a owa przejażdżka zapewne drogo by ją kosztowała.
No i dobrze by było gdyby lwica nie obudziła się w trakcie jazdy i nie odgryzła jej dupki. Właśnie dlatego nieco się odsunęła od paszczy zwierzęcia, teraz przykutego łańcuchami do pojazdu.
Będzie dobrze, wrócisz do domu, obiecuję. Z tą myślą wyjęła zza paska jeszcze jeden nóż i tak przygotowana czekała aż samochód się zatrzyma, a ona albo rzuci się na nich z dzikim okrzykiem, albo sama nie wiedziała co innego. Zawsze mogła zgrywać idiotkę. Idiotki zawsze są w cenie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.03.15 11:36  •  Silent Circus (misja Taihen) Empty Re: Silent Circus (misja Taihen)
Jechali długo. Z czoła Taihen spłynęła pierwsza kropla potu, ona sama zaczęła odczuwać skutki długiej jazdy - jeszcze chwila, a zmęczenie popchnie ją w ramiona błogiego snu. Mimo klejących się oczu ona dziarsko znosiła próbę, wiedząc, że podczas snu lwica mogła wybudzić się. A to, mimo grubych lin krępujących jej ciało, mogło skończyć się dla rudowłosej bardzo źle.
Ewidentnie jechali po nierównym terenie zupełnie dzikiej desperacji, o czym świadczyło ciągłe, nieprzyjemne "podskakiwanie" samochodu, którego koła najeżdżały co chwilę na kamienie, gałęzie, konary, dziury. W pewnej chwili lwica poruszyła wielką łapą, wydając z siebie cichy pomruk. Serce prorokini stanęło na chwilę. Ruchy te okazały się być fałszywym alarmem - bestia spała niczym zabita, a podejrzane ruchy były spowodowane jej głębokim snem. Może śniła o raju, a może - o piekle?
Gdy Taihen wyjrzała spod ciężkiego materiału, nie widziała nic - nastała noc, pora przebudzenia się drapieżców. Pora krwawych łowów.  
Pojazd w końcu zatrzymał się, a roześmiani, lecz trochę zmęczeni podróżą mężczyźni wyszli z samochodu. Taihen czekała na to, aż Ci podejdą do przyczepy, zdejmą materiał i przy okazji odkryją jej obecność. Nic takiego się nie stało. Nikt nie przyszedł, nikt nie zerwał wielkiego płótna, chcąc chociażby sprawdzić, czy ich zdobycz dalej leży tu, przywiązana i nieprzytomna, a więc - niegroźna. Słychać było echo ich rozmów. Brzmiało to jak kłótnia, która zaraz przybierze inną formę... - Przywieźliśmy Ci ją, tak, jak nam kazałeś. Gdzie jest, do cholery, kasa?! - po tym ostrzejszym zdaniu zapadła cisza. Słychać było odgłos upadających głucho dwóch ciał.
Nawet wrony, zebrawszy się na drzewach, przestały krakać, gdy ujrzały kruka.
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.03.15 14:00  •  Silent Circus (misja Taihen) Empty Re: Silent Circus (misja Taihen)
Tak jak sądziła, droga była wyjątkowo uciążliwa, a płachta nad jej głową skupiała promienie słońca, sprawiając, że robiło się duszno jak w piekle. Uduszą się tam obie jak szybko nie dojadą na miejsce. Chyba że... Wbiła nóż w plandekę tuż nad swoją głową i zrobiła proste cięcie. I tak łopotała, poruszana pędem powietrza, więc równie dobrze mogła się czemuś przysłużyć. Odetchnęła z ulgą, gdy pierwszy podmuch osuszył jej twarz.
Z wybojami nie mogła nic zrobić. Samochód telepał się na prawo i lewo, zmuszając ją do położenia zaraz obok lwicy - tylko tym sposobem mogła utrzymać równowagę i nie wylądować w mniej dogodnej pozycji do prawdopodobnej walki. Ostrożnie przeniosła ciężar ciała do przodu i podparła się dłońmi o nierówne podłoże. Akurat wtedy kolejny wybój musiał wybić ją z rytmu, przez co wsparła się całym ramieniem o ciepłe cielsko dzikiego zwierza obok niej. Lwica odpowiedziała pomrukiem, który zmroził krew w żyłach prorokini. Zamarła, licząc do dziesięciu, po czym dopełniła swojego zamiaru, położyła się obok, starając się jak najmniej stykać z futrem zwierzęcia.
- A teraz czas na przedstawienie - mruknęła w eter, czując, jak samochód się w końcu zatrzymuje. Teraz to serce rudowłosej przestało na moment bić, gdy czekała na jedną z gorszych bójek w jej życiu. Pięciu przeciw jednej, uzbrojonej tylko w dwa noże.
Oni jednak nie nadeszli. Nie usłyszała kroków na żwirze, a jedynie głosy, nieco oddalone od jej kryjówki. Wyjrzała. Ciemność. Musiała zdać się na słuch.
Stłumiony dźwięk upadania, po nim kolejny. To były ciała, nie wątpiła w to. Lecz ilu ich tam jeszcze było? Trzech o których wiedziała i jedna wielka niewiadoma odnośnie kupujących. No i którzy tak naprawdę padli? Wychyliła się ostrożnie spod plandeki po raz kolejny, z nadzieją, że zobaczy jakieś światło. Jeśli porywacze nie stali zwróceni w stronę paki ciężarówki, albo, jeszcze lepiej, jeśli znajdowali się od strony maski; to wysunęła się spod płótna i zakradła, by ocenić sytuację. Ile jest tam osób, co robią, kto padł i jakie mają zamiary. Cały czas też była przygotowana na ewentualną obronę, ponieważ oba noże nadal trzymała przygotowane do potyczki.
Przez chwilę jeszcze się zastanawiała nad przecięciem więzów lwicy, ale, cóż, dzikie zwierzę na polu walki mogło jej bardziej zaszkodzić niż pomóc. Lepiej zajmie się tym później.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.04.15 14:00  •  Silent Circus (misja Taihen) Empty Re: Silent Circus (misja Taihen)
Gdy Taihen wyłoniła się z - jak dotąd - najbezpieczniejszego miejsca w okolicy, panowała zupełna cisza. Żadnych głosów, krzyków, kroków, szeptów. Jedynie szum liści poruszanych przez wieczorny wiatr, który rozwiewał też i jej rude włosy. - Witaj, młoda damo - usłyszała za sobą szarmancki, spokojny, ale przerażająco zimny głos - Widzę, że i ty jesteś chętna na przedstawienie... - nie zdążyła zareagować. Nie zdążyła odpowiedzieć, zdołała jedynie odwrócić się i spojrzeć w jego oczy. W ciągu dosłownie sekundy straciła panowanie nad ciałem. Przed oczami zobaczyła ciemność, jej ciało stało się zupełnie wiotkie, upadła.
***
Gdy się obudziła, wokół panowała identyczna, budząca niepokój cisza. Obraz niewiarygodnych, wręcz nierealistycznych niebieskich oczów uparcie powracał do jej myśli. Nie zdążyła nawet podnieść się, a do jej uszu doleciał znajomy głos. - Witamy w cichym cyrku! - daremno szukała właściciela głosu, rozglądając się po... arenie. Dużej, okrągłej arenie, za którą rozciągały się rzędy wygodnych, pustych krzeseł. W ostatnim siedziała ubrana na czarno postać, zasłonięta przez padający na jej twarz cień. - Czas rozpocząć przedstawienie... - usłyszała ponownie, nadal nie zauważając właściciela głosu. Może był to ten człowiek zajmujący miejsce w ostatnim rzędzie?
Nie było czasu na zastanowienia. Zza ogromnej kurtyny wyłoniły się dwa czarne konie, z niewiarygodnie długimi, również czarnymi niczym smoła, grzywami. Ich oczy przypominały księżyce na tle zupełnie czarnego nieba. Konie apokalipsy. Biegły w stronę dziewczyny, w ostatniej chwili rozbiegając się na dwie strony, rozpływając się w powietrzu.
Po chwili zza kurtyny wyszli trzej pozostali mężczyźni-kłusownicy. Wydawali się przerażeni i zdezorientowani. Nie zwrócili zbytniej uwagi na Taihen, rozglądając się po arenie.
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.04.15 15:31  •  Silent Circus (misja Taihen) Empty Re: Silent Circus (misja Taihen)
Chciała tylko zauważyć kogoś, na kogo mogłaby się rzucić z nożem, wyeliminować przeciwników i jakimś cudem odpalić samochód, by odwieźć lwicę do jej domu. Tyle, to byłby koniec misji. Coś jej go jednak uniemożliwiło. Już wstawała, już miała biec, gdy usłyszała głos. Odwróciła się gwałtownie, o mało się nie zderzając z mężczyzną. Hipnotyzujące, niebieskie oczy - tylko tyle zarejestrowała nim straciła przytomność. Ostatnio coraz częściej mdlała i to nie z własnej winy. Chyba Los robił sobie z niej żarty.

Później czekał na nią tylko nieprzyjemny ból głowy i suchość w ustach. Leżała na piasku, spowita przez ciszę. Minęła chwila nim odważyła się otworzyć oczy i rozejrzeć.
Witamy w cichym cyrku.
To może stulisz łaskawie pysk, żeby rzeczywiście był cichy. Powiodła wzrokiem po pustych ławkach, na dłuższą chwilę zatrzymując się na spowitej cieniem postaci. Groźnie zmrużyła ślepia i zapewne chciała coś powiedzieć. Może odpyskować, może poprosić o pomoc. Nie zrobiła tego, jakaś myśl ją od tego odrzuciła. Spojrzała na arenę oraz miejsce, gdzie zapewne znajdowały się kulisy. Zaplecze. Czy to było jej jedyne wyjście? Nie, pewnie nie. Czuła jakąś niepohamowaną chęć zajęcia jednego z miejsc na pustych ławkach. Tam zapewne poczułaby się bezpieczna.
Ruszyła w stronę trybun, jednak para koni pędzących wprost na nią pokrzyżowała jej plany. Zasłoniła odruchowo głowę, żeby przypadkiem nie zdzieliły jej kopytami i zdziwiła się niezmiernie gdy rozpłynęły się w powietrzu. Co będzie kolejne? Demoniczny klaun? Coś? Wzięła głęboki wdech, starając się uspokoić dudnienie serca. Jak zejdzie tu na zawał to będą mieli godne przedstawienie.
Odpowiedzią byli kłusownicy, których wcześniej widziała. Zapewne także zostali zatrudnieni w postaci zwierzyny.
- I co ja mam niby zrobić? Zadźgać ich, czy może są przyjaciółmi? - mruknęła do siebie, choć wcale nie oczekiwała odpowiedzi. Sięgnęła do uda, by na wszelki sprawdzić, czy ma przy sobie swoje noże, czy też zostawili ją bezbronną na pastwę bandy mężczyzn. Jeśli je miała, to od razy wyciągnęła jeden i zacisnęła pięść na rękojeści. Z bronią przynajmniej czuła się bezpiecznie.
A póki nie patrzą... Ruszyła w stronę trybun, żeby zająć miejsce obok zacienionej postaci. Intrygowała ją, hipnotyzowała i wabiła. Może to ponownie będzie właściciel niebieskich oczu. Tylko raz widziała podobne, choć nie mogła sobie przypomnieć gdzie. Było to jednak dobre wspomnienie. Zimne, ale przyjemne.
- Nie jestem dzikim zwierzęciem, żebyś mnie tu pokazywał... nikomu. Wypuść.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.04.15 12:47  •  Silent Circus (misja Taihen) Empty Re: Silent Circus (misja Taihen)
Kłusownicy nadal nie zwrócili uwagi na Taihen. Wyglądali jak po solidnym odurzeniu. Albo jak po hucznej, syto zakrapianej imprezie...
Nie dane jej było dotrzeć do tajemniczej postaci, która ją bardzo zainteresowała. Zanim przekroczyła granice, pojawił się przed nią zupełnie czarny cień. Wydawał się być bezkształtny, bez oczu, unosił się kilka centymetrów nad ziemią - zagrodził dziewczynie drogę, robiąc w jej stronę kilka kroków do przodu. Mimo, że nie powiedział słowa - nie wydawał z siebie żadnego dźwięku - rudowłosa domyśliła się, że był to ostrzegawczy gest mówiący wprost cofnij się. Nie mogła opuścić areny cichego cyrku. Gdy cofnęła się wystarczająco, strażnik zniknął, rozpływając się w powietrzu, co było niezwykłym zjawiskiem - wydawał się być gęstym jak smoła, prawie materialnym bytem.  
Nie otrzymała odpowiedzi na zadane pytanie, nikt nie odpowiedział także na jej prośbę. Może była zupełnie przypadkową ofiarą? A może to wszystko było z góry przewidziane? Nie wiadomo, kim jest organizator całej tej szopki. Jedno jest pewne - to nie był zwykły, normalny cyrk...
Wtedy na arenie rozległ się pojedynczy ryk. Światła zgasły - na arenie zapanowała zupełna ciemność, złamana przez osiem wielkich pochodni, które zapłonęły bardzo jasnym, nienaturalnym ogniem. Mimo to nadal panował tu nieprzyjemny chłód, a przy każdym oddechu ku górze unosiła się para z ust. Mężczyźni byli zdezorientowani - na środku areny pojawiły się przeróżne bronie białe - miecz, dwa sztylety, oszczep, sierp, włócznia, tarcza i kolczasta maczuga. Kto pierwszy, ten lepszy.
Na wybranie i złapanie broni mieli zaledwie kilka sekund. Po upływie tego przerażająco zbyt krótkiego czasu na podjęcie decyzji wszystko zniknęło, a na arenę wkroczyło pięć dzikich bestii. A wśród nich lwica, ostatni element cyrku, z którą Taihen przybyła do tego dziwnego miejsca...
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach