Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Eden :: Rajskie miasto


Strona 2 z 21 Previous  1, 2, 3 ... 11 ... 21  Next

Go down

No proszę, nawet nie spodziewał się otrzymać w miarę poważną odpowiedź. Ba! Otrzymał niemalże cały wykład na ten temat, dosady i bardo mocno wizualizujący. Z jego klatki piersiowej wyrwało się ciche westchnięcie, słysząc początek. Słowa tak bardzo dobrze przedstawiały pewną egoistyczną osobę, która tylko i wyłącznie zadbała o swoje przyjemności. Trochę przykre, że Nathair nadal tak sądził, nie zdając sobie sprawy, że mogło być zdecydowanie gorzej. A po czym do dnia dzisiejszego gniłby gdzieś pod hotelem, niezdolny do zrobienia nawet kroku na przód. Ale co mu się dziwić. Dla niego i tak tamto przeżycie było straszne, ale… Za każdym razem gdy, chcąc czy nie, wracał do tamtego momentu czuł dziwne mrowienie w okolicach podbrzusza. Jakby jego własne ciało samo nie chciało pozwolić mu na zapomnienie tamtego dnia.
- Przygotowany? Co masz na myśli? – zapytał cicho będąc nadal odwróconym tyłem do niego z niemal dziecinną naiwnością. Jakby ta wiedza miała mu się kiedykolwiek przydać… A może właśnie miała?
Raptownie zerwał się do pozycji siedzącej wbijając swoje spojrzenie w swojego gościa z twarzą o kilka tonów bardziej czerwoną.
- U-ujeżdża? Co? Nie.. Zdomi… Z własnej woli? Niby jak taka osoba chciałaby robić to z własnej woli? – wyrzucił z siebie potok słów dopiero po chwili zdając sobie sprawę, że przyjął tamtą wypowiedź zbyt personalnie. Przecież Amon nie mówił o nikim konkretnym. Nathair wcisnął się mocniej plecami w oparcie kanapy czując się jak skończony kretyn, który właśnie dostał złotą łopatę i zaczął kopać swój własny grób.
- Znaczy się… Znaczy miałem na myśli… eee jakie inne miejsca? Tak, to miałem na my--, nie, tego też nie chcę wiedzieć! Nie interesuje mnie to nic a nic! – zamilkł na moment czując, że jeszcze bardziej się wplątuje to wszystko. Wydał z siebie jęk pełen niezadowolenia. Czując się idiotycznie złapał za koc i schował pod nim zakrywając się od stóp do głów. Co prawda to był Amon, ale i tak. Nie chciał z nim o tym mówić a z każdym kolejnym słowem zapewne wypadał coraz bardziej głupio.
- Nic nie chcę wiedzieć. – wymamrotał stłumionym głosem z powodu kocu. Nie zamierzał nawet dopytywać się o tą maść. W sumie znał potrzebne składniki, to będzie mógł w wolnej chwili samemu spróbować sobie coś takiego przygotować. Nie mógł pozwolić sobie na więcej słów, bo Amo serio wszystkiego się domyśli. O ile ten moment już nie nastąpił.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Hmph. To było zbyt proste. "Z własnej woli? Niby jak taka osoba chciałaby robić to z własnej woli?" cóż, nie potrzebował więcej, domyślił się że coś było nie halo.
Ahh tak, cóż, zły start i chłopak zapewne nie zbliży się do nikogo nigdy więcej.... A w ogóle to anioły mogły uprawiać stosunek seksualny? Nigdy z żadnym nie był więc nie miał pojęcia. Człowiek dowiaduje się nowych rzeczy każdego dnia. A może i nie mogą, dlatego ten bulwers?
Wzruszył ramionami.
- Jak chcesz mogę ci pokazać. - Odparł poważnie. Nie, nie pociągnąłby tego dziś do końca, był na to zbyt zmęczony. Poza tym szanował jako tako anioła i nie chciał przyprawić go o ból dupy... cóż, nie chciał go przyprawić BARDZIEJ niż był teraz. A przynajmniej tak wnioskował, choć wniosek mógł być błędny. Może po prostu widział jakieś dantejskie sceny, a jako że był aniołem to go to zgorszyło?.... Mimowolnie parsknął lekko śmiechem. Taa chciałby widzieć jego minę, anioł przyłapujący gejowską parę na seksie. Przerzucił nogi przez oparcie fotela i rozłożył się wygodnie. Nathair będzie chciał to sam do niego przyjdzie, propozycję już mu złożył. Chociaż czy on wiedział czy przyjdzie, w końcu ten za każdym razem mówił że jest hetero. AAAAAH nie wiedział już co o tym sądzić, nie miał sił na racjonalne myślenie.
Ziemnął.
- Dobra Nathair, ja się zdrzemnę. Będziesz coś chciał to mnie obudź, to samo jak przestanie padać. Nie poskąpiłbym czymś do przekąszenia jak będziesz miał chwilę. - No tak, był tu tyle razy że praktycznie sam zaczął się tu rządzić. Powinien się cieszyć, że w ogóle mógł siedzieć pod dachem w czasie deszczu i umościć się na fotelu. Wiecznie marudząca panna z niego była, o.


Ostatnio zmieniony przez Gerbil dnia 18.07.14 2:06, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pomimo tego, że pod kocem coraz trudniej zaczynało się oddychać a i coraz cieplej było, to anioł nie zamierzał się odkrywać. Wolał przeczekać aż fala zawstydzenia wreszcie sobie pójdzie. Oby tylko Amon porzucił ten temat i dał wreszcie temu spokój. Tak przynajmniej Natahir myślał, ale nie byłby sobą, gdyby sam sobie nie strzelił w stopę. Bo czemu nie, trochę rozrywki. Jak tak dalej pójdzie to wreszcie przegra życie. Jak jeszcze tego nie zrobił.
Wyściubił nieco nos ponad koc na tyle, by zerknąć na rozkładającego się na fotelu mężczyznę. Zmarszczył nieco brwi, czując przyjemny powiew świeżego powietrza. Nie, siedzenie pod kocem z pewnością do najprzyjemniejszych nie należało.
- Ale jak to pokazać… Co masz na myśli? Od razu mówię, że to nie oznacza, że chcę, żebyś mi cokolwiek pokazywał, jasne? – rzucił od razu się poprawiając. Jeszcze brakowałoby tylko tego, żeby Amon jakoś go zrozumiał. Co to, to nie. Ale ciekawość jednak robiła swoje. A Nathair należał, niestety, do tych ciekawskich osóbek, chociaż jak to mawiają, ciekawość to pierwszy stopień do piekła. W sumie, anioł poniekąd już tam jedną nogą stąpał.
- Ta, prześpij się. – dodał odwracając się na bok i samemu chcąc spróbować się przespać. Niestety, słowa, które usłyszał parę chwil temu cały czas nie dawały mu spokoju. Chciał odpowiedzi a oprócz tego dostał jeszcze większy mętlik w głowie.
Dobra, niech mu będzie.
Wstał z kanapy i poczłapał do następnego pomieszczenia, które robiło za kuchnię. Oczywiście, że nie zamierzał mu gotować. Nie był jego służącym, pokojówką ani kucharzem. Bozia rączki dała to niech ich używa. Jednakże nie pożałuje mu jedzenia. W końcu był anioł, jeszcze zachował w sobie ostatki dobroci i pomocy. Zgarnął z którejś z szafek drewniany talerz i wrzucił do niego parę krzywo ukrojonych kromek chleba, do tego dorzucił kawałek twardego sera. Ba, nawet trochę masła ciapnął obok. No i proszę. Jedzenie jest a reszrę niech Amon sam sobie przygotuję.
Zgarnął po drodze nóż i wrócił do pokoju, zatrzymując się na drzemiącym Amonem. Właściwie w kuchni spędził parę minut, jednakże rudy chyba rzeczywiście był bardzo zmęczony, skoro spał jak zabity. Nathair wyszczerzył się okrutnie i odłożył miskę na bok, by ta mu nie przeszkadzała, po czym nachylił się nieco i wyciągnął rękę w stronę mężczyzny. Złapał go za nos i zacisnął, zatykając przy tym obie dziurki w nosie. Zachichotał złośliwie pod nosem. Bo Nathair jest taki dorosły wow.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Yoshizawa nawet się nie zorientował kiedy zasnął. Rozmawiał z aniołem, zamknął na chwilę swoje przekrwione oczy... i tyle. Odpłynął jak niemowlę przy cycku mamusi.
Od razu także zaczęło mu się śnić to o czym przed chwilą rozmawiał z Nathairem, a mianowicie pani "drwal".
Śnił mu się fragment z jego zleceniodawczynią, kiedy to powrócił do niej aby odebrać swoją zapłatę po udanym dostarczeniu przesyłki. Dostał prowiant, butelkę wody, ba, nawet paczkę papierosów! Co za tym szło, pracodawczyni dostała od niego "gratis" w postaci jego tyłka. Hej, nie mógł marudzić na pracodawców, nie ważne kim byli. W końcu to oni kładli jedzenie na jego zakurzone miski. Pech jedynie chciał, że kobieta lubiła przebieranki, więc w gratisie poleciała także randka.
Siedzieli więc rozłożeni na kocyku, z koszykiem w którym było po kawałku chleba z mięsem czegoś co przypominało szczura (wolał się nie upewniać, więc nie pytał) i rozmawiali na różne tematy. A on udawał że go to interesuje. Trwało to chyba koło czterdziestu minut, najdłuższych w jego życiu, po czym blondynce znudziło się udawanie i po prostu wzięła się do rzeczy. Okazało się, że w koszyku był także strapon. Nie przeszkadzało mu bycie zdominowanym, a jako że miał to być jego pierwszy, w taki sposób, raz z kobietą, to nawet był na to pozytywnie nastawiony. Jak się potem okazało, jedne z brutalniejszych rżniątek w jego życiu.
Kobitka uśmiechnęła się do niego, zatkała mu pieszczotliwie nos swoimi palcami i powiedziała do niego "otwórz buziulę, aaaam" i podsuwając mu zabawkę do ust. Jako, że ten nie był zbyt pokorny, i był dosyć aktywny nawet jako osoba zdominowana, odsunął dildo i zamiast tego....

Gerbil mlasnął ustami i zaczerpnął powietrza gdyż jego nos został bezczelnie zatkany przez dłoń anioła. Uniósł ręce, po czym, nadal śniąc, objął anioła i przyciągnął go do siebie dosyć mocno.
- Niedobra Nai. Powinnaś dostać klapsa. - Cóż... albo anioł miał pecha, albo po prostu trafił na zły moment w śnie rudowłosego. Tak czy inaczej, uścisk mężczyzny był pewny i mocny. Nie wydawało się jednak aby miał robić jakiekolwiek inne niespodziewane ruchy... chyba że, zbiegiem okoliczności, Nathair znów wykona nieodpowiedni ruch.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Dla Nathaira dobra zabawa kończyła się w momencie, kiedy to odwracało się przeciwko niemu. Zasada: „Póki ja coś komuś robię jest dobrze, ale kiedy ktoś zaczyna coś robić mnie jest źle”. Dlatego też cały dobry nastrój chłopaka zniknął niczym za odjęciem magicznej różdżki, kiedy poczuł silne ręce, które go obejmują. Z jego gardła wydobył się jęk pełen niezadowolenia, gdy jego ciało zostało siłą przyciśnięte do mężczyzny. Zamachał niezadowolony łapami i wcisnął je między nich, starając się odepchnąć od Amona.
- No ale zabieraj te łapy ode mnie. – warknął siłując się w najlepsze z siłą rudego. Nie pozostało mu nic innego jak użyć swej zacnej siły, której nie posiadał. Uniósł jedną rękę i trzepnął nią porządnie w łeb Amona, mając nadzieję, że to go zbudzi. A jak nie, to szarpnął się tak mocno, że ściągnął śpiące ciało mężczyzny na ziemię, a samemu wyślizgując się z jego objęć jakby był jakimś niesamowicie giętki węgorzem.
- Głupi i perwersyjny zboczeniec! – syknął cofając się o kilka kroków. Na dostatecznie bezpieczną odległość, żeby Amon nie pochwycił go w żadnej ewentualności. Niech je i idzie sobie. Za dużo tej dobroci. Bo co go obchodziło, że mężczyzna zaczynał go obłapiać przez sen? I jeszcze pomylił go z jakąś dziewką, którą z pewnością wziął jakiś czas temu. Nie wyglądał jak baba! Znaczy się… No trochę tak. Ale był na tym punkcie bardzo wrażliwy, tak więc każde nawiązanie, nawet te nieświadomie, wywoływało w nim białą gorączkę.
Fuknął cicho i odwrócił się na pięcie podchodząc do poręczy schodów, gdzie suszyły się w najlepsze ciuchy Amona. Zręcznie je zgarnął i wrócił do mężczyzny. Stanąwszy nad nim bez jakichkolwiek ogródek spuścił zimne i jeszcze mokre ubrania wprost na niego. Tak, to powinno podziałać niczym zimny prysznic na niego. Nathair wykrzywił się w złośliwym uśmieszku. To powinno go obudzić. A jak nie, to anioł był gotów wyszarpać go za nogę ze swojego domu. Koniec tej dobroci, ot co. I tak wiem, w chuj ambitny post, trolololo.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Jęknął głucho, kiedy dostał po łbie. Jęknął głośniej, kiedy zleciał z fotela. Kiedy zaś dostał mokrymi szmatami, usiadł gwałtownie i pisnął jak baba.
- Aah! - Spojrzał z wyrzutem na anioła. - Jasna cholera, Nathair, odpierdoliło ci pod tą upierzoną czachą? Mam ci wyskubać te jebane piórka aby powietrze dotarło do mózgu? - Warknął nieprzyjemnie i dopiero teraz zorientował się, że po pierwsze: jego ubrania nie wiszą tam gdzie je zostawił. Po drugie: To właśnie swoimi szmatami dostał po łbie. Po trzecie..... sprawdził szybko kieszenie. Nie, żeby nie ufał aniołowi. Ale praca to praca. Wszystko było tam gdzie zostawił.. no poza tym, że nie wisiało gdzie trzeba.
Spojrzał na anioła wilkiem ( czy raczej myszoskoczkiem~ ).
- Nathair. Wiesz co sądzę o dotykaniu moich rzeczy osobistych, czy mam ci przypomnieć? - Zapytał sucho. Już nawet mniej go obchodziło, że właśnie został brutalnie obudzony. Miał swoje priorytety, których zawsze przestrzegał... prawie.
- Jak masz zamiar tak robić to trzeba było mi nie kazać wyskakiwać z ubrań. Prychnął ponownie, ściągnął z siebie koc i zaczął się ubierać w swoje mokre ciuchy. Zrozumiał przekaz dosyć jasno. Ma wypierdalać w podskokach, nie żeby w ogóle powinien tutaj być.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Nie był zrażony zachowaniem i ewentualnym obrażeniem się Amona. Wiedział, że dość szybko tak czy siak mu przejdzie. Zresztą, nie ma co się oszukiwać. Mężczyzna sam prosił się o takie zachowanie, kiedy jego łapy wylądowały tam, gdzie niepotrzebna. Całe szczęście, że nie zawędrowały jeszcze dalej. Chłopak nachylił się nieco nad rudym, opierając swoimi rękoma o kolana i przyglądał się przez drobnym moment jego wykrzywionej w złości twarzy.
- Znam zasady. Ale Ty powinieneś następnym razem trzymać swoje lepkie łapska z daleka ode mnie, Amon. - powiedział cicho i o dziwo dość spokojnie. Najwyraźniej pierwsza fala złości właśnie mu przeszła. No i przede wszystkim dał nauczkę swojemu gościowi. Przesunął wzrokiem po jego sylwetce, gdy ten wkładał spodnie na tyłek i uniósł nieznacznie swoje brwi.
- Ale ja Ci nigdy nie kazałem rozbierać. Dałem Ci tylko ręcznik, to była Twoja wolna interpretacja. – rzucił po chwili, krzyżując swoje ręce na piersi. No dobra, przemilczmy, że to akurat było cholernie logiczne. Jak pada deszcz i ktoś daje Ci ręcznik to pozbywasz się mokrych części swej garderoby. Ale Nathair nie mógł sobie darować, żeby nie podroczyć się z rudym. Tak dla zabawy, tak było śmieszniej.
- A zanim wyjdziesz to chociaż zjesz. – wskazał brodą w stronę drewniane miski, którą przytachał parę chwil temu z kuchni. Szkoda byłaby, gdyby Amon nie docenił jego kunsztu kucharskiego w doborze odpowiednich składników i wrzucenia je do jednej miski, dając wolną rękę mężczyźnie.
Nathair westchnął ciężko i wyciągnął swoją dłoń klepiąc Amona pokrzepiającym gestem po głowie, niczym małe dziecko. Właściwie to wymordowany był dzieckiem dla anioła, jeśli chodzi rzecz jasna o wiek. W końcu ktoś młodszy od niego i nad kim miał przewagę. Zawsze coś, Nathair nie był zbytnio wymagający. A to, że mężczyzna był wyższy i większy od niego? Plew, to można przemilczeć.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Zmrużył oczy i syknął przeciągle. Czasem obydwoje zachowywali się jak dzieci na placu zabaw, które kłóciły się o to czyja jest łopatka. No... wysokie dzieci... Z nadmiarem testosteronu... i o wiele bogatszym słownictwem.... A w ogóle to anioły posiadały testosteron?
Przez jego głowę zaczęły przelatywać różne, dziwne myśli, także potrząsnął głową aby je odgonić. Nie pomogło.
- Turlaj się. Jeśli lunatykowałem, a ty byłeś w pobliżu, to ja nie miałem z tym nic wspólnego. Poza tym, ciesz się, że nie zacząłem robić nic sprośnego przez sen, bo i to się zdarzało. - Najlepsze było to, że nawet nie pamiętał co mu się zaczęło śnić. Był jednak pewien, że nie dotrwał do końca, bo jeśli faktycznie dobierał się do anioła to musiało to być coś sprośnego. A na to anioł nie pozwalał. W ogóle jakim cudem się nie pozabijali? Cały czas zadawał sobie to pytanie, odkąd tylko się poznali.
Udało mu się naciągnąć mokre spodnie. Wzdrygnął się od uczucia... uugh.. jakby coś obślizgłego wiło się  po jego tyłku i kroczu. Zapiął je jakoś i narzucił na siebie podkoszulkę. Uczucie w cale nie było lepsze. Buty i bluzę na razie zostawił na podłodze.
Podniósł się, koc rzucił w twarz anioła, sięgnął po miskę i ją zgarnął. Zerknął na jedzenie na niej i westchnął, uspokajając się. Tak jak sądził anioł, jego złość nie trwała długo... ba, on go nawet nigdy nie widział złego. Lepiej dla Nathaira.
- Dzięki. Zjem, skorzystam z kibla i znikam. Nie masz może gdzieś wody pod ręką? Łyk wystarczy. A tak w ogóle to powinieneś tutaj być? A nie przy tym swoim wypłoszu którego stróżujesz? No chyba, że on także przypałętał się do Edenu. Albo to tylko ja jestem na tyle pojebany, żeby się tutaj zaciągać dla zleceń. - Wrócił na fotel i złośliwie w nim usiadł w mokrych ciuchach. To za tą brutalną pobudkę, o! Co on, nawet pięciu minut nie spał? Czuł się jak po kacu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

TAK. Anioły posiadały testosteron a Nathair był tego idealnym przykładem, kurna!
Chłopak skrzywił się nieprzyjemnie w ostatniej chwili unikając przywalenia w ryj kocem, który pochwycił w swoje łapska. Uniósł brwi w pytającym geście słysząc dosyć…. Intrygujący tekst. „Turlaj się”? Poważnie? Niemal nie parsknął śmiechem. No dalej Gerbilku, postaraj się bardziej. Gdzieś Ty słyszał takie teksty.
- Lunatykowałeś czy nie, serio, nie obchodzi mnie to. Ważne, że Twoje łapska wylądowały tam, gdzie nie powinny. – mruknął odrzucając koc na fotel. Sięgnął do swojej różowej czupryny i potarmosił ją w geście drapania a co w efekcie zaowocowało jeszcze większym burdelem na głowie. Niestety, ten po chwili samoistnie opadł i ułożył się dosyć ładnie, kolejny powód do nienawidzenia swoich własnych włosów.
Bez słowa skierował się do kuchni po jakąś wodę dla mężczyzny. Powinien zacząć zbierać opłaty za to. Za każdą chwilę pomocy. Ależ by się wzbogacił. Cholerna anielska dobroć, która czasami męczyła. Złapał za pierwszy lepszy kubek, oczywiście czysty, miał w sobie chociaż tyle przyzwoitości i nalał do niego zimnej wody z kranu. Co jak co, ale w Edenie znajdowała się jedna z najczystszych, tak więc nie ma co gardzić. No i biorąc pod uwagę to, co działo się w Desperacji to było naprawdę wielkim luksusem.
Wrócił do mężczyzny z nieco znużonym wyrazem twarzy i podał mu kubek, a sam walnął się na fotel i przeciągnął. Zerknął ukradkiem na długie, rude włosy zastanawiając się przez drobny moment, czy aby nie przeszkadzają mu w wesołej egzystencji.
- Nie jestem jego służącym, ma od tego kogoś innego. Zresztą nie mam najmniejszej ochoty widzieć jego gęby. Plus moim zadaniem jest pojawić się wtedy, kiedy będzie w dupie. – Czyli nigdy. Bo rzadko wpadał w kłopoty, z których sam sobie nie mógłby poradzić. A raczej w ogóle. Wzruszył nieco ramionami, ziewając szeroko i nawet nie kwapiąc się po to, żeby zasłonić otwarte usta. Bo Nathair jest taki kulturalny, wowowo.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Wziął od niego wodę i niespiesznie zaczął ją sączyć. Trochę było to dobijające, że w Desperacji musieli się tłuc o pitną, gdzie w międzyczasie tutaj leciała ona od tak z kranu. Nic dziwnego, że większa część wymarłych chciałaby się jakoś tutaj dostać... ewentualnie po prostu wyjebać Eden w pizdu.
- Dzięki. - Skinął mu głową i wrócił powoli do zajadania się prowiantem. Nie trwało to jednak długo bo anioł ponownie się odezwał... i aż się sam prosił o komentarz.
Przełknął to co miał w ustach.
- O, serio? A mnie się zdawało że jesteś tam po to aby podcierać mu tyłek? A przynajmniej miałem takie wrażenie ostatnim razem, kiedy mnie składałeś do kupy w Desperacji, i kiedy przerwałeś w połowie bo stwierdziłeś, że musisz iść do swojego pupila. Czujesz do niego miętę hmhm? - Wyszczerzył się paskudnie, aż sam się prosił o bęcki. On i jego wielka jadaczka. Sięgnął po swoje włosy i zaczął niespiesznie robić sobie warkocz.
- Ooooh, czyżby to on przyprawił cię o ból dupska? Romantyczne. Ha. Ha. Ha. - Zaczął się śmiać pojedynczymi sylabami, co było dodatkowo baaaardzo irytujące. Robił tak tylko przy aniele, kiedy chciał go wpienić. Nie pierwszy, nie ostatni raz zapewne.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Wy tu gadu-gadu, a tymczasem w kurczakowym domu - niczym ten rasowy ninja - niezauważony przez nikogo pojawił się intruz. W sąsiednim pomieszczeniu coś spadło z łoskotem na ziemię. Upsik. Zanim ktokolwiek zdążył jednak w jakikolwiek sposób zareagować, do pokoju, w którym znajdowali się nasi dwaj chłopcy, wpadł ciemny kształt. Fioletowo-żółta strzała zapikowała w idealnym momencie, by zahaczyć szponami o długie włosy Gerbila. Ofiar w kłakach nie stwierdzono, chociaż sama zaczepka nie mogła być zbyt przyjemna. Ptakopodobne stworzonko okrążyło wnętrze, by wytracić prędkość. Skoro już mowa o wytracaniu prędkości; dopiero teraz obeznani ze współczesną fauną mogli rozpoznać w nieproszonym gościu ikuruę małego. Bestyjka zatoczyła jeszcze jedno koło, po czym z gracją wylądowała na ramieniu różowowłosego. Chwilę dreptała w miejscu, by ostatecznie przekrzywić łebek i rzucić wymordowanemu wyzywające spojrzenie.
Aktualna postawa króliko-ptaszora zdawała się mówić "tu mi ciepło, tu mi dobrze, tu się będę rozmnażał". No proszę, Nathairze, najwyraźniej zostałeś wybrany do wyższych celów, jakimi jest... na przykład zostanie gniazdem. Gratulacje!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Eden :: Rajskie miasto

Strona 2 z 21 Previous  1, 2, 3 ... 11 ... 21  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach